Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-08-2012, 18:36   #171
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Felix czuł się nieswojo. Nie chodziło bynajmniej o zanik słuchu, do którego lepiej lub gorzej się przyzwyczaił. Martwił się tym co zrobiła z nim ta wiedźma... W jednej chwili szedł założyć jej łańcuchy, w drugiej już stał się jej sojusznikiem ujętym bezbronnością stworzenia. Nawet teraz nie był pewny swojego zdania. Był nieostrożny, następnym razem będzie patrzył w swoje nogi, byle nie w oczy dziewczyny.

Pojawiające się gobliny sprawiały, że świerzbiły go ręce. Wypuścił kilka bełtów, lecz plugastwa tylko nabywało. Fakt, że nie atakowały tylko go denerwował, pozostawiał w napięciu. Podszedł bliżej klatki zagapiając się na swoje stopy i spytał wiedźmy
Czy one aby nie chcą tylko Ciebie?

Podchodząc do wioski otrzymali wyraźne ostrzeżenie a rozmowy z motłochem w środku wcale nie przynosiły skutku. Znowu nie wiedzieli co robić.
Ja jestem tegoż zdania co Leo. Rozmawiać z goblinami to jak nauczać kamienie o wielkości Sigmara. Chyba nie mamy wyjścia, musimy iść dalej, a nóż pozabijają się nawzajem jak tylko odejdziemy?
 
Luffy jest offline  
Stary 03-08-2012, 19:35   #172
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- Poczekaj Bruno mam inny pomysł - Gislan już wyjątkowo wkurwiony wyforsował się na przód z kuszą w ręku i grzmiącym głosem przemówił - Słuchajta kurwiesyny! My dalej nie pójdziemy, bo bez odpoczynku zdechniem! Skoro więc nie pójdziemy, a wy nie chcecie nas wpuścić to nie pozostaje nam nic innego jak siłą wleźć za palisadę! Zastanówcie się teraz baranie łby, co lepsze jest dla was, czy walczyć z nami, a potem z gobosami, czy wpuścić nas i mieć większe szanse przeciwko gobosom! I radzę wam kurwa zastanówta się dobrze, bo wasza pieprzona palisada to marna osłona przed nami!
 
Komtur jest offline  
Stary 03-08-2012, 23:38   #173
 
dambibi's Avatar
 
Reputacja: 1 dambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znany
Czas nagli , świątynia wciąż jest w opalach , a my nawet nie jesteśmy w połowie drogi. - tym Lothar tłumaczył tak szybkie wyruszenie na szlak , mimo tego że wciąż słońce nie wyszło zza horyzontu. Brakowało mu też zmysłu słuchu , ale ten wraz z pojawiającym się słońcem powoli wracał.

Tymczasem zaczęły dziać się niepokojące rzeczy , jeśli tak można nazwać te zgraje goblińskiego gówna podążającego z każdej strony karawany. Dopóki jednak nic nie robiły , nie zaprzątał sobie nimi głowy.

W oddali zaczęły rysować się kształty palisady , Lothar miał nadzieję na ciepły posiłek i nocleg , miejscowi jednak niezbyt ciepło ich przyjęli.
Chyba ocipieli, boją się gromadki goblinów! Niech się lepiej nas boją , bo im te drewnianą palisadę w pizdu spalimy.
Lothar miał właściwie tylko tyle do powiedzenia , na więcej nie pozwalał mu nerwy.
 
dambibi jest offline  
Stary 04-08-2012, 10:24   #174
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Słysząc odpowiedź wieśniaków i ripostę Bruna zrozumiał, że z odpoczynku we wsi nici. Rozgoryczony odpowiedział wieśniakom.

- Mogliście być bogatsi, zyskać wsparcie w walce z goblinami i dobry uczynek zrobić, a tak dalej będziecie biedni i głupi.

Słysząc propozycje paktowania z goblinami poparł słowa Heinza.

- Heinz ma rację. Ryzyko duże, poza tym nic im nie mamy do zaoferowania. Obejdźmy po prostu wioskę i jedźmy dalej w nadziei, że gobliny skupią się na wieśniakach. To najlepsze co w tej sytuacji możemy zrobić.
 
Ulli jest offline  
Stary 04-08-2012, 21:13   #175
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Fenomen goblińskich towarzyszy podróży był doprawdy fascynujący i może Voglowi chciałoby się rzecz rozważyć głębiej i dokładniej, odwołując się do autorytetu uczonych w piśmie, którzy temat zielonoskórch pokrak w rzeczonych pismach poruszali.
Ale mu się nie chciało.
Był zmęczony, wręcz wyczerpany, nie tylko nocnymi atrakcjami, ale i odbiciem dziewki z rąk łowcy czarownic i jego przydupasów, czego przez powyższe nie udało się odespać.
Był wkurwiony obecnością dziewki w klatce i problemów które sprawiała, choć bardziej wkurwiało go, że natury tych problemów nie rozumiał i nie mógł ich rozwiązać bełtem albo kulą.
Wkurwiała go nieobecność maga, który miał być obecny.
Wkurwiało go harde chłopstwo, które najwyraźniej pod łagodną ręką von Antary biesiło się niemożebnie.
Widać, metoda jego ojca, który za swoich czasów regularnie palił chamom te ich budy, była koniec końców skuteczna.

Splunął i zaklął, słysząc powitanie, jakie zgotowali im kmioty z Wideł i dialog, jaki wywiązał się między nimi, a jego towarzyszami.
W końcu sam postanowił coś dodać, licząc, że to przeważy szalę.
- Na wozie mamy dziewkę. Ładna młódka, wygląda na nieużywaną nawet. Wpuśćcie nas, to dostaniecie ją na noc. Tylko ma przeżyć, jasne?
To oczywiście jest tylko dodatek do naszej zbrojnej pomocy, gdyby te zielone skurwysyny zdecydowały się napaść na wasze... urocze sioło.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 04-08-2012 o 23:36.
Cohen jest offline  
Stary 05-08-2012, 20:53   #176
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Heinz westchnął tylko i z łukiem na ramieniu podszedł do Brunona i Gottriego. Okiem rzucił na wóż i spokojnie spojrzał na zgarniętych na bok towarzyszy.

-Wiecie, ja się na magii gówno znam i chyba mnie to cieszy.- stwierdził, broń opierając na ziemi.-Ale co bajda była, to że niby dziewica potrzebna do każdego rodzaju czarów. A tu...

Głową wskazał na zainteresowany mordy wyglądające znad palisady.

-Wolę nie dowiedzieć się że dziewucha niepotrzebna, bo zużyta. Z resztą, kurwa mać, ja na prowadzenie obwoźnego burdelu się nie pisałem.

Z wyraźną irytacją wrócił na tyły tego całego pochodu.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 05-08-2012, 22:35   #177
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-Pewnie jest potrzebna „czysta” i „nietknięta” jako zaprzeczenie Nurgla. Więc jeżeli musisz to startuj do Elise lub Taliany lub swej ręki.
Skomentował dyskusję między Voglem a Heinzem i postanowił wyjść do chłopstwa podirytowany, nie cholernie wkurzony ich zachowaniem.
-Chcecie handlować i wiedzieć co mamy na wozie? Powiem wam prawdę bo na tym samym co wy gnoju jestem. Więźnia mogącego uleczyć zarazę na jednym i od groma oliwy. Dość by waszą palisadę i wieś puścić z dymem trzy razy.
Postanowił zrobić kilkusekundową przerwę by ostatnie zdanie przeanalizowali.
-Jeżeli będziemy dalej uciekać to pewnie nas w końcu dopadną i ilością zmogą. Jeżeli mnie nie wpuścicie będę musiał się ratować. Mamy dość tarcz by podejść pod was nie bojąc się łuków czy kusz. Spalimy wasz mur i zwiejemy, gobliny was zaleją a czas gdy was będą zarzynać a wieś rabować pozwoli nam uciec.
-Jak nawet nie uda nam się waz z dymem puścić to Antara już zbiera ludzi. Jak my zarazy nie wyleczymy to przyjdzie i zabije oraz spali wszystko do ziemi. Każdy chłop, baba, dziad czy dziecko pójdzie pod nóż i w ogień by zaraza się nie rozniosła. Każdego pochowają wbrew zwyczajom bo będzie dotknięty Nurglem i nie zazna spokoju w królestwie Morra.
-Macie starszych co wiele zim widzieli i mądrość z wiekiem posiedli, wy też mądrzy ludzie bo głupców chaos wybił. Zważcie proszę moje słowa, mamy własne zapasy i miecze do walki z wspólnym wrogiem nie ryzykujecie niczym a tylko o bezpieczne schronienie prosimy. Za to jeżeli nas nie wpuścicie życiem własnym i waszych rodzin ryzykujecie.
-Proszę posłuchajcie mnie jako sługę imperium, imperatora i Sigmara, który wiele razy życiem za prostych ludzi takich jak wy ryzykował,- Chociaż w to powinni uwierzyć w końcu nosił swój zagrabiony wojskowy mundur a ilość jego powtórnych zszyć wskazywała na wiele walk.- i postąpcie nawet nie w zgodzie z prawem ludzkim a boskim co nakazuje schronienia i pomocy wędrowcowi udzielić.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 07-08-2012, 23:06   #178
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Czas mijał a negocjacje się przedłużały. Na groźby, mieszkańcy Wideł reagowali wyzwiskami i pogróżkami ze swoje strony. Na inne argumenty złością i żółcią wylewną pod adresem von Antary, „pieprzonych najemników” a nawet bogów, czy bardziej bezosobowo Losu. Fakt, ten ostatni nie miał w zwyczaju rozpieszczać przedstawicieli ich stanu. Całej tej szopce towarzyszyły coraz wyraźniejsze odgłosy goblińskich bębnów dochodzące już ze wszystkich stron. Co uważniejsi i obdarzeni bystrym wzrokiem zauważali coraz liczniejsze grupy zielonych pokrak przemieszczjące się to tu, to tam, wokół „zaparkowanej” przed zamknięta wioską karawany. W pierwszej chwili wyglądało to na bezcelowe wędrówki. Dopiero uważny obserwator, który poświęcił na to chwile czasu, dostrzegał, że tan pozorny chaos, to nic innego jak zajmowanie pozycji, przez poszczególne grupki. Ustawiali się w szyku. Choć ciężko było w to uwierzyć, ta zbieranina zielonych barbarzyńców i dzikusów, działa teraz jak procesjonalnie dowodzona armia…

- Cokolwiek chcemy zrobić, róbmy to szybko. -

Stwierdził poddenerwowanym głosem Heinz. Zachowanie goblinów niepokoiło go coraz bardziej. On z nich wszystkich znał najlepiej zielonoskórych. Ci tutaj jednak… Byli inni. Goblińskie plemiona rzadko kiedy zdobywały się na jakąkolwiek taktykę, o wyrafinowanych manewrach i długofalowej strategii nie wspominając. Tutaj sprawa miała się jednak inaczej. Hainz zaczynał to dostrzegać wyraźnie właśnie teraz, kiedy stali przed zamkniętą bramą Wideł. One ich naganiały. Jak zwierzynę. Skupiały obiekt polowania w jednym miejscu, aby zamykając go w pierścieniu nagonki i uderzyć dopiero wtedy, kiedy żadna zwierzyna im nie ucieknie. Tylko po co? Jedno było pewne, jeśli chcą jeszcze stąd odejść, to musza zrobić to teraz, kiedy jeszcze maja szansę wyrwać się z nie do końca domkniętego pierścienia. Póki jeszcze pułapka nie jest gotowa…

Ponure rozważania myśliwego przerwał dźwięk otwierającej się bramy. Rozbrzmiał akurat w momencie, kiedy najemnicy już szykowali się do odejścia, czy zgoła wręcz przeciwnie, do zaatakowania wioski.

- Ani kroku patałachy! Jak Ją który tknie, to napakujemy szypami i wyprujemy falki. Choćby i do spółki z tymi małymi skurwysynami! -

Ostrzeżenie było nad wyraz jasne. Przez lodowo uchylone wrota przecisnęła się samotna postać, w jasnej długiej szacie. Kiedyś pewnie była biała, teraz już tylko szaro brudna. Zbliżyła się do nich powolnym krokiem. Starsza kobieta, która większość życia musiała mieć już za sobą. Na oko mogła już widzieć ze sześćdziesiąt wiosen. Może nawet więcej. Chód miała ostrożny, podpierała się przy tym na drewnianym kiju. Mimo to kroczyła ku nim pewnie. Długie siwe włosy, związane z tyłu głowy w warkocz i twarz poznaczona siatką głębokich zmarszczek, dopełniały obrazu całości. Tylko oczy wciąć patrzyły na nich przenikliwie i ostro.



- Witajcie. -
Głos miała silny, niski i zdecydowany. Zupełni nie pasujący do jej wieku.
- Jestem siostra Angela. Byłam… Jestem kapłanką Pani Miłosierdzia Shallyi. Nie mam tu żadnej władzy, ale pozwolono mi rozmawiać z wami, w imieniu mieszkańców. Nie dziwcie im się. Widzieliśmy tu już takich jak wy. Wielu takich. Przychodzili, brali co chcieli i kogo chcieli i odchodzili. Nigdy nic dobrego tych ludzi nie spotkało, za rąk zbrojnych. Nawet tych, co nosili szlacheckie liberie a nawet zwłaszcza od tych.

- Powiem krótko, bo i czasu za dużo nie macie. Nieszczęścia spadają na tych ludzi i ich wioskę całymi garściami, ale jedno jest szczególnie okrutne. Kiedy przybyły tu pierwsze gobliny z północy, jakieś dwa dni temu, od razu zaatakowały wioskę. Nie było ich dużo, o wiele, wiele mnie jak teraz. Mimo to były bardzo silne i zaatakowały z zaskoczenia. Zanim chłopi się zebrali do obrony było już po wszystkim. Zabrali je wszystkie a tych, co nie mogli zabrać zabili na miejscu. Co do jednego… -


Najemcy spojrzeli na nią pytająco.

- Dzieci. Zabrali z wioski wszystkie dzieci, które nie skończyły jeszcze ośmiu wiosen. Nawet niemowlęta, jeśli tylko zdołały je dopaść. Chłopi ruszyli za nimi, ale było ich coraz więcej. Wielu zginęło a nie osiągnęli nic, poza ustalaniem miejsca ich obozu.

- Oni… Mężczyźni w większości porzucili już nadzieje. Twierdzą, ze dzieci już nie żyją. Przynajmniej większość tak twierdzi. Ale matki… Serce matki wie swoje. One żyją. Ja wam to mowie. Możecie mi nie wierzyć, ale jestem pewna, że one jeszcze żyją.

- Układ jest prosty. Muście je uwolnić i przyprowadzić na powrót do wioski. Dziś w nocy, wtedy będzie na to najlepszy czas. W zamian, będziecie mogli teraz wejść do wioski i zostać jak długo chcecie. Przysięgam, że nikt nie ruszy was a nie waszego ładunku, cokolwiek wieziecie. Wyżywić się jednak musicie sami. Chłopi sami głodują. Wojna i to, co przyszło po niej zniszczyła niemal wszystkie zbiory. I musicie walczy na palisadzie, jak zajdzie taka potrzeba. A pewnie zajdzie. Wyglądacie na ludzi miecza, to wasze rzemiosło. Nie mamy złota, aby wam zapłacić, nie posiadamy nic cennego. Wciąż jednak jestem w łaskach naszej Pani Światła i po wypełnionej misji, przyrzekam uleczyć wasze rany i dać błogosławieństwo na drogę. Możecie wierzyć w co chcecie, ale jeśli zamierzacie dalej iść tym szlakiem, to będzie wam potrzebne.

- Tak to wygląda. Chodźcie ze mną, jeśli się godzicie na te warunki, lub odejdzie, jeśli nic was los tych dzieci nie obchodzi. Wasze prawo. Wiedzcie jednak, że siłą wioski nie weźmiecie. Chłopki odparli już nie jeden atak i tak naprawę nie mają już nic do stracenia. Będą walczyć do ostatniego i prędzej spalą własne domy, niż się komukolwiek poddadzą.

- Wy dwaj. -


Angel wskazała na Gottriego i Gislana.

- Wasze plemię znane jest ze swego honoru. Chce waszej, przysięgi, że jeśli przyjmiecie moje warunki i wejdziecie do wioski, to zrobicie wszystko co w waszej mocy, aby uratować ich dzieci.

- Wszyscy, jak tu stoicie. Przysięgnijcie, na waszych Bogów i przodków, że będziecie o nie walczyć, jak o własne albo idźcie precz i dajcie nam umrzeć w spokoju! -
 
malahaj jest offline  
Stary 08-08-2012, 10:49   #179
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Bruno spoglądał na staruchę z uniesioną brwią. Kpiła sobie z nich i to jawnie.
-To jakieś żarty kapłanko?- spytał nieco zdezorientowany -Chcesz byśmy wleźli w gniazdo goblinów by odbić wasze dzieci, nie dacie nam jeść, nie zapłacicie za to, a kiedy przyjdzie potrzeba walki o waszą osadę żądasz byśmy stanęli na murach i bronili jej jak każdy inny mieszkaniec? Czekaj bo chyba coś pominąłem...- podrapał się po skroni i ukradkiem spojrzał na formujące szyki gobliny za ich plecami -A gdzie tu jakakolwiek korzyść dla nas? Chcieliśmy wejść do wioski by odpocząć. Jak mamy odpocząć, kiedy za kilka chwil te pokurcze przypuszczą atak? Obrażasz naszą inteligencję kapłanko, albo myślisz, że jesteśmy bardziej zdesperowani niż wy tutaj za murami.- rzekł chłodno.
-Teraz ja Ci dam propozycję. Zostaw to wszystko i rusz z nami. Przyda się każdy, kto potrafi zaleczyć rany, a przynajmniej z nami dożyjesz jutrzejszego świtu.- Bruno nie łudził się, że kobieta przystanie na jego propozycję. Inni pewnie również podejrzewali, że gadanie łowcy nagród to słowa puszczone na wiatr, gdyż kapłanka i tak pozostanie w osadzie.
-Jakakolwiek twoja decyzja nie będzie ja proponuję ruszyć dalej. Nic tu po nas. A garści nieszczęść, które spadają na tę osadę, spadną i na nas.- rzekł chłodno.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 08-08-2012, 12:45   #180
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Gottri parsknął kpiąco.
- Nie dam ci mojego słowa kapłanko. Proponujesz nam samobójczą misję w zamian za chwilę odpoczynku na wozach. Mężczyźni mieli rację dzieci są już stracone. Nawet jeśli gobliny ich nie zabiły to zaraziły je chorobą na którą i one cierpią. Nie ma dla nich ratunku.
- Trza nam w drogę zanim gobliny zamkną okrążenie. Dalej ruszajmy!
 
Ulli jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172