|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-02-2018, 20:17 | #421 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 25-02-2018 o 20:20. |
25-02-2018, 22:02 | #422 |
Reputacja: 1 | - Na mury? Chyba was pogięło cyruliku. Szlag by Was, ledwo z murów i fortu to ja wróciłem. Myślicie, że czemu szturmu nie było. Rękę nadwyrężyłem, ale wraz z Idrą dokonaliśmy cudów i to przynajmniej podwójnych. – Stres i napięcie obniżyło swój poziom, w efekcie zmęczenie brało górę. Mag był przez to rozdrażniony, co było widać i słychać w jego zachowaniu.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 28-02-2018 o 19:06. Powód: Avitto ;) |
26-02-2018, 04:10 | #423 |
Reputacja: 1 | Karl zgodził się na propozycję kupców i był teraz nie dość, że opancerzony to jeszcze o 150 sztuk złota bogatszy. Fakt, żywność poszła do kupców, którzy dowalą na nią okrutną marżę, ale za to lud Meissen, nie mógł winić Karla. W końcu dzięki niemu jedzenie było, a "oficer" o złotym sercu oddał je kramarzą, którzy mieli doświadczenie w wydawaniu go ludziom. Umowa ta chyba też trochę podniosła reputację Diuka u ludzi interesu, a i Heinrich musiał się ucieszyć bo pieniądz krążył po Meissen. Wojna to piekło, fakt, ale też złoty interes jak się ma głowę na karku i jaja w gaciach. Karl wrócił do Garnizonu, na zebranie. Duży Karl miał na sobie nowy pancerz i pewniej patrzył w stronę możliwej bitwy. Gdy Karl stawił się przed dowódcą Loftus akurat ziewał. - Dopiero południe, a ty już ziewasz wiedźmaku?- Zapytał z grzeczności, nie spodziewał się odpowiedzi. Karl usiadł sobie na krześle zwrócił się do Detlefa - Mam podejrzenia co do dowódcy sabotażystów. To niejaki Trotsky. Proponuję pana Kislevskiego zatrzymać wraz z rodziną i uprzejmie poprosić o nazwiska konspiratorów.- Karl zaczął rozmowę z khazadem.- Ale to mogę zrobić sam, z resztą jak wiele rzeczy do tej pory, więc czemu ma służyć ta narada? - Karl zapytał obcesowo.
__________________ Man-o'-War Część I |
27-02-2018, 21:00 | #424 |
Reputacja: 1 |
|
01-03-2018, 01:07 | #425 |
Reputacja: 1 | - Co do tego nie ma wątpliwości. - Odpowiedział Karl. - Nim jednak zawiśnie warto by wydał pozostałych. - Diuk poprawił się w krześle. - Skoro już o wieszaniu mowa, to co z moim stryczkiem? Komendant i karyple odpuścili?- Topher spytał przełożonych. - Fort może sami spalimy? Jakieś skurwiele od Wernickego są po tamtej stronie pochowane. Ja bym wyszedł z miasta i ich zaatakował póki srają w namiotach. Można by ich wziąć na dwabaty jak tileańskie szmaty. Może by tak czwartą pod osłoną mgły rzucić im na plecy, a mieszcza i khazady frontalnie od bramy. Loftus. Wyczarujesz mgłę? -
__________________ Man-o'-War Część I Ostatnio edytowane przez Baird : 01-03-2018 o 03:11. |
01-03-2018, 08:50 | #426 |
Reputacja: 1 | Biedne czworonogi z powciąganymi brzuchami i drżącymi mięśniami. Parskały żałośnie słaniając się na nogach bogom ducha winne istoty. Oleg potrafił w tym stanie bez mrugnięcia okiem wybebeszyć sternika, albo poderżnąć gardło bandycie, ale spowodowanie cierpienia niewinnych zwierząt dręczyło jego sumienie straszliwie. Pocieszał się w myślach, że dawka trujących roślin była dobrze dobrana i za tydzień konie zapomną o bolesnych skurczach żołądka. Przynajmniej te mniej łakome i jeśli tego zatroskanego masztalerza nie powieszą, tylko dadzą mu pracować. Atmosfera w obozie nieco się zagęściła z powodu zatrucia u zwierząt, a może i ludzie zaczęli gadać. Kiedy dużo się gada mniej się pracuje i ludzie robią się nerwowi. Oleg przemywał właśnie dłonie w drewnianej beczce z wodą i zastanawiał się, jak zabrać się za te wojenne konstrukcje, które obozowicze budowali w pocie czoła. Stare drewno aż się prosiło o natarcie oliwą i podpalenie, tylko co dalej? Frietz otrząsnął dłonie i zaczesał włosy odrzucając je do tyłu. Stał w bezpiecznej odległości zerkając ukradkiem na krzątających się budowniczych i niestety nijak nie potrafił zwizualizować sobie potajemnego podpalenia połączonego z dyskretnym wycofaniem się z obozu. Bieg na dzidę z pochodnią w ręku i porwanie ostatniego zdrowego konia też nie wyglądały w jego wyobrażeniu obiecującą. Oleg cyknął ustami z rozczarowaniem. `Taka wieża pięknie by się paliła` pomyślał z rozrzewnieniem i skierował wzrok na wcześniej upatrzony wóz. Wiedział, że jeśli ma działać to teraz, gdyż wkrótce ktoś powiąże zatrucia z karmą i być może zorientuje się, że jedynie zaprzęgnięty gniadosz pozostał nietknięty. Wziął więc pierwszą lepszą krzynkę, jaką zobaczył, żeby nie iść z pustymi rękoma i podreptał z opuszczoną głową do powozu. Już poprawił uchwyt, żeby wrzucić wcale nie lekką skrzynkę na górę wszelakich kontenerów, kufrów i zawiniątek, kiedy na siedzisko wozu wskoczył stary, zarośnięty jegomość w znoszonym czarnym kaftanie. Schował coś do małej skrzyneczki zajmującej miejsce pasażera, poprawił swój skórzany pas obejmujący wydatne brzuszysko sięgnął w przód chwytając lejce. Oleg, który w pierwszej chwili znieruchomiał, szybko zorientował się, że to po prostu wozak. Podszedł więc śmiało i wrzucił ładunek na furmankę, znów zmagając się z pokonaniem drewnianej barierki. - Pan już rusza woźnico? - zagadnął nadal podtrzymując ładunek - Na wozie pełno aż kipi - Spokojnie zapakuj co tam masz - Mężczyzna odparł skrzekliwym głosem odwracając zarośniętą szpakowatymi loczkami twarz - Nie wiem kiedy mnie odprawią, jakieś zamieszanie jest to czekam - mówił miętoląc w pomarszczonych dłoniach lejce. - Cholera to się zaraz wszystko na glebę zwali! - Oleg dopchnął skrzynkę, która wpadła między zbite na szybko pudło i duży kufer obleczony skórą. Słysząc rumor wozak aż się odwrócił i zmarszczył napuchniętą twarz. - Zaraz to poukładam - Oleg chwycił balustradę i wskoczył na wóz, a woźnica przygarbił się i wrócił w milczeniu do miętolenia lejców. Włóczęga przerzucał ładunek, kiedy w końcu w jednym ze skórzanych zawiniątek błysnął długi sztych. Chwycił powoli wąską rękojeść i zbliżył się do siwiejącego woźnicy siadając tuż za nim. - czas nam w drogę Panie Woźnico - powiedział cicho do ukrytego w gęstych lokach ucha. Woźnica wybałuszył złowrogo oczy na Olega, ale mocno przyłożony do nerek sztych i wymowne spojrzenie powstrzymały go od zbyt gwałtownej reakcji. Przynajmniej na razie. - Wyjedziemy stąd jakby nigdy nic, a jak będą na gonić to pędź jak pojebany. Jeśli się wydostaniemy to nikomu nie stanie się krzywda. Ruszaj, a jakby kto pytał to to bierzesz mnie do pomocy. Frietz wpatrywał się chwilę w brązowe oczy woźnicy, po czym powoli i spokojnie cofnął się. Pilnując by ten cały czas czuł przyłożone ostrze przykrył je częścią płachty rzuconej na załadunek. Czekał na jego reakcję gotowy by w razie potrzeby wepchnąć je w ciało woźnicy i przejąć zaprzęg. Ostatnio edytowane przez Morel : 01-03-2018 o 11:19. |
01-03-2018, 11:02 | #427 |
Reputacja: 1 | - Jak się za nocną straż robi, to za dnia się ziewa. - Odpowiedział Loftus, który był wyraźnie podatny na tą sugestie i momentalnie ponownie ziewnął raz, czy dwa. Oparł brodę na rękach i się przysłuchiwał dalszej rozmowie.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 01-03-2018 o 14:51. |
01-03-2018, 12:28 | #428 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Po wyjściu Loftusa cyrulik krzątał się jeszcze chwilę i oporządzał. Gdy mył twarz do izby wkroczył posłaniec. - Pójdzie pan ze mną - oświadczył a Waldemar zbladł. Zaraz jednak odzyskał rezon. - Stało się co? - zapytał wycierając ręce. - Dowódca obrony wzywa na naradę. Szok na twarzy młodego felczera był nie do ukrycia. Otworzył szerzej oczy a nawet opadła mu szczęka. Zauważalnie. - Słucham? - Musimy ruszać, narada zaraz się zacznie. Cyrulik spakował podręczne klamoty, otrzepał mundur i poprawił włosy pod czepcem. Na koniec przypiął płaszcz i skinął głową posłańcowi na znak gotowości. Po krótkim spacerze na drugi koniec placu apelowego weszli po schodach na piętro, minęli pokój Gustawa aż dotarli przed liche drzwi. Za nimi poza Gustawem był jakiś krasnolud, zmęczony Loftus oraz wysoki i zwalisty człowiek o nieciekawej aparycji. - Dzień dobry, przybyłem zgodnie z posłaniem. W czym mogę pomóc? - Zapytał Waldek Gustawa z rezerwą w głosie. |
01-03-2018, 14:10 | #429 |
Reputacja: 1 | Karl uśmiechnął się do Loftusa. - Kapłanami się nie przejmuj. Zapytaj te swoją przyjaciółkę czy znajdzie się sposób, tak na wszelki wypadek. Jeśli kler zacznie sprawiać problemy to ich pozamykamy w celach za "szkodę ogólną" lub "utrudnianie działań wojskowych" jakiś paragraf na pewno się znajdzie.- Diuk popatrzył na Gustawa co by potwierdził jego słowa.
__________________ Man-o'-War Część I |
01-03-2018, 16:37 | #430 |
Reputacja: 1 | Bert przyszedł na naradę i grzecznie czekał na swoją kolej do zabrania głosu. Gdy przyszła odpowiednia pora odezwał się - Chciałbym zaznaczyć że kwestia spalenia fortu i pomostu jest nadal otwarta. Zabezpieczylibyśmy się przed atakiem od tej strony, zwłaszcza gdy najemnicy zorientują się że zostali wystrychnięci na dudka. No chyba że dowódca chce wysłać zwiad, mający na celu zebranie rozproszonych po lasach niedobitków naszych oddziałów, wtedy bym się wstrzymał z podpalaniem. Druga kwestia to zapasy. Część z nich zostawiłbym przy barykadzie koło pomostu, w razie draki gdyby wróg jakimś cudem dorwał się do naszych koszar. Może udałoby się przejąć jakąś szopę czy coś w tym stylu na tymczasowy magazyn. I trzecia kwestia to mamy parę wozów które można, przerobić na jakieś improwizowane wozy bojowe, w razie przełamania obrony siałyby spustoszenie w wąskich uliczkach miasta, a poza tym świetnie nadają się do szybkiego przewożenia odwodów. To tyle z mojej strony. |
| |