Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-03-2018, 20:32   #521
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor, aż zaklęła ze złości, gdy się okazało, że ten, któremu już w myślach odcinała łeb, pakowała go na balistę i wystrzeliwała ku przestrodze kolejnych śmiałków w kierunku obozu wroga po prostu zwiał. Teraz miała już osobisty powód by walczyć. Te ścierwa próbowały ukraść JEJ BARKĘ! JEJ! JEJ WŁASNĄ OSOBISTĄ BARKĘ!
- I tak cię, kurwa znajdę i zabiję, ty w dupę rapierem chędożony tchórzu. Dopadnę cię w najmniej spodziewanym momencie... jak będziesz próbował wysrać to twoje tchórzowskie gówno z wypełnionej strachem dupy! Jeszcze się, kurwa, spotkamy! - ryczała w nieokreślonym kierunku, gdy pomagała żołnierzowi Trotskyiego wejść na barkę. Potem spojrzała na niego z inteligentną bezradnością i... ów zrozumiał. Skoczył do steru, a Leonor, która zobaczyła, że barka zmienia kierunek i skręca powoli w stronę portu uspokoiła się trochę.
- Świetnie! Znakomicie! Podchodzimy powoli do nadbrzeża - wyrażała swoje uznanie i gdy zaczęli skręcać krzyknęła w stronę Trotskyego.
- Musimy ją zacumować - choć było to chyba oczywiste. - Rzućcie liny na pokład - to raczej też nie było odkrywcze, bo wśród ludzi zgromadzonych w porcie była chyba osobą, która o żeglarstwie miała najmniejsze pojęcie... to znaczy jako prawdziwa Estalijka wyssała tą wiedzę z mlekiem matki, ale uznała, że lepiej się będzie z nią nie dzielić, skoro wszyscy sobie tak świetnie radzą.

Gdy tylko zeszła z barki na nadbrzeże dramatycznym i egzaltowanym tonem zakomunikowała Trotskyemu i wszystkim wszem i wobec zebranym, że barka jest niesprawna, wymaga naprawy, która potrwa do rana, ale wróg na pewno nie zaatakuje więc nie ma się co martwić na zapas. Wszyscy to wiedzieli lub nie, ale każdy kto próbował coś powiedzieć został zmiażdżony wzrokiem. Trotskiemu zaś ruchem głowy zasugerowała, że muszą porozmawiać na osobności.
W drodze na ową osobność, dopadła jeszcze dwóch chłopaków, ze służb pomocniczych i rozkazała im, aby natychmiast udali się do wieży obok portu i sprawdzili, z tym ktokolwiek tam przebywa sytuację przy wrogich barkach. Z wieży powinny być widoczne. Jeden z nich ma natychmiast wrócić z raportem, drugi zaś obserwować i zaraportować do niej, gdyby na barkach widać było załadunek czegokolwiek, a szczególnie żołnierzy wroga. Potem złapała swój napierśnik i ruszyła na rozmowę z Trotskym. Uważała, że jest tragicznie głupi i całkiem inteligentny jednocześnie. Bardzo podobne zdanie miała o większości poznanych mężczyzn, co znaczyło, że w odpowiednich warunkach może być z niego pożytek. Pożytków zaś Leonora potrzebowała wiele, aby wszystko mogło się udać zgodnie z jej nowym, arcyprzebiegłym, wyjątkowym, genialnym i estalijskim planem.

Łaska Myrmidii niech spocznie na odważnych.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 30-03-2018 o 01:16.
druidh jest offline  
Stary 29-03-2018, 20:56   #522
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Mnie ciekawią dwie sprawy. - Detlef odpowiedział Galebowi. - Po pierwsze wygląda na to, że nasz kochany sierżant zna się z Brockiem oraz ma z nim jakieś układy, o których ja nic nie wiem. - Rzekł, a jego mina sposępniała. - Trzeba będzie z sierżantem pogadać, bez wątpienia...

- Po drugie - Brock już raz zdradził. Czy dlatego, że elektorka zamierzała zrobić to samo, czy wymyślił tę bajkę na potrzeby swoich ludzi, którym nie w smak pewnie było szlachtować dotychczasowych sprzymierzeńców. Czym innym jest odstąpienie od walki, bo pracodawca cię wystawił, a czym innym mordowanie tych, którzy stają w obronie swoich domów przed wrogiem z Południa. I branie od niego pieniędzy, bo jakoś mi nie pasuje, że Brock zrobił to z własnej inicjatywy. - Thorvaldsson tłumaczył sytuację kowalowi run i jak ona wygląda z jego perspektywy.

- Do tego zagroził miastu atakiem, za co pewnie też miał już zapłacone przez Wernicky'ego i wziął za to kasę. Teraz za kolejne skrzynie złota oferuje pomoc w obronie. Nawet nie wiadomo, czy przyśle tu kogoś, czy po prostu będzie się tarzał ze śmiechu patrząc na miasto oblegane przez Granicznych. A co, jeśli go wpuścimy? Kilka setek wprawionych w boju najemników czekających na rozkaz Brocka - kto zagwarantuje, że on będzie bronił miasta? A może rozpocznie grabieże lub po prostu zaatakuje skład srebra, a gdy już się nachapie to zwyczajnie opuści miasto tą samą stroną? - Dywagował.

- Nie. Brock już dostał złoto za odstąpienie od miasta. Jeśli miałby dostać cokolwiek więcej, to musiałby najpierw zaatakować i rozgromić Granicznych, czego oczywiście nie zrobi, bo przy tym stosunku sił poniesie spore straty, a może nawet porażkę. Ale może warto byłoby wpuścić go tutaj, żeby jego siły przemaszerowały mostem... - spojrzał na Galeba. - Moglibyśmy zgotować im gorące przyjęcie tak, jak na to zasłużyli... - dodał z chytrym uśmiechem.

- List musi poczekać, aż skończy się szturm. Później poinformuję sierżanta, że jako dowódca obrony nakazałem ci oddać list w moje ręce, ponieważ pochodził od wroga. Sierżant i tak zapewne już obmyśla sposób, w jaki zemści się za sytuację w jakiej się znalazł, dlatego ten list nie zrobi mi większej różnicy. - Wyjaśnił z uśmiechem.

Pod bramą zamieszanie trwało w najlepsze.
- Gdzie potrzebne wsparcie? - zawołał w kierunku jednego z weteranów komendanta. - Gdzie wróg podszedł najbliżej? - uściślił, bowiem odpowiedź na pierwsze pytanie z pewnością brzmiałaby "wszędzie".

Detlef słyszał odgłosy rąbania wzmocnionej bramy toporami, ale chwilowo nie powodowało to jego niepokoju. Ważniejsze było upewnić się, że wróg nie przedostanie się ponad murami, a później zadbać o bramę.

I o tę cholerną rzekę. W tym celu posłał chłopaka do wieży obserwacyjnej, żeby uczulić obserwatora o jakiś obiektach na rzece. Mieli je zidentyfikować i określić poziom zagrożenia, a goniec miał wrócić z raportem jak tylko obserwator rozejrzy się po okolicy.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 30-03-2018, 12:28   #523
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Garnizon

Waldemar przesadził nieco meldując o braku ludzi, ale niewiele. Zostali mu tylko Ci ze służb pomocniczych (ale za to ponad dwudziestu ludzi) i dwaj weterani-kalecy od Komendanta.
Z północnego muru przybyło do niego kolejnych czterech lekko rannych ludzi - dwóch żołnierzy i dwóch pomocników. Ciężko ranni zostali na murze, nie miał się nimi kto zająć. Kolejny ranny łucznik doczłapał z bramy. Tam, jak podał, w ogóle nie ma noszowych.
Przynajmniej zorganizowany przez cyrulika proces leczenie przebiegał sprawnie, pozwalając mu skupić się na najtrudniejszych etapach operacji, a rozcinaniem ubrań, obmywaniem ran, bandażowaniem i tym podobnymi sprawami zajmowali się jego pomocnicy, dzięki czemu mógł zająć się kilkoma osobami w czasie, który kiedyś zajmowała mu jedna. I, jakimś cudem, nikt mu na stole nie umarł, przynajmniej na razie.


Mur północny

Bert kazał swoim ludziom kontynuować to co robili wcześniej. Przybycie Gustawa z posiłkami poprawiło morale. Sierżant zmienił jednak strategię walki, a do tego wydawał sprzeczne rozkazy. Niziołek dostosował się do poleceń wyższego rangą, ale i tak skończyło się bałaganem. Niektórzy próbowali ciąć drabiny, inni łapać je i wciągać, kusznicy zgodnie z rozkazem wychylali się by strzelać do wchodzących, łucznicy celowali do strzelców wroga, by nagle się dowiedzieć, że mają strzelać do stawiających drabiny... Drabin została mniej niż połowa, ale taka agresywna polityka miała także wady. Wrodzy łucznicy zapewne dziękowali właśnie wszelkim południowym bogom. Teraz, gdy obrońcy wychylając się rezygnowali z ochrony jaką dawały im blanki, dała w końcu o sobie znać przewaga liczebna wroga. Na obrońców padał deszcz strzał i ludzie zaczynali umierać. Wrogowie również, ale ich było więcej.
Podobnie z dowódcami. Bert trafił jednego z łuczników, który, jak się wydawało dyktował swojej dziesiątce cele, ale za to Gustaw, odważnie wyciągający ręce w kierunku drabiny, dostał w ramię dopiero co zacerowane przez Waldemara. Rana nie była śmiertelna, ale strzała przechodząca na wylot wymagała wyjęcia.
Posłaniec od Waldka znalazł Berta i przekazał mu, że sierżant Gustaw zabrał wszystkich z garnizonu i go opuścił. I że cyrulik nalega by zwolnić z zajęć wszystkich noszowych by mogli wykonywać swoje obowiązki.


Mur południowy

Na tym odcinku, pozbawionym nadal wsparcia zawodowych dowódców, sytuacja miała się niewiele lepiej. Działania maga, w tym ostatni, rzucony na oślep czar imitujący wrogą trąbkę wzywającą do odwrotu mogły mylić przeciwnika i opóźniać jego działania, ale nie sprawiały, że tracił ludzi. Znacząco obniżał ich morale co z pewnością miałoby wpływ, ale teraz sytuacja się odwróciła i to morale obrońców spadło. Na szczęście Kapłan Sigmara zdołał natchnąć obrońców odwagą zanim jeszcze wróg zdołał podstawić drabiny pod mur. Pociski ponownie posypały się na oblegających - łucznicy strzelali do niosących drabiny, a kusznicy czekali na wychylenie się maga. Strzały leciały jednak i w kierunku obrońców, a niższy niż na północy mur zapewniał słabszą ochronę.


Baszta

Diuk uśmiechem powitał powrót swoich ludzi, ćwiczonych po różnych placach i przypadkowych miejscach, gdzie akurat udawało mu się ich zebrać. Nadal nie umieli wiele, ale przynajmniej potrafią się posługiwać bronią dwuręczną. Choć teraz dzięki jego działaniom, wroga mogą ubić nie tylko halabardą, ale i kamieniami brukowymi. Najlepiej wydane pięć koron w życiu Diuka, nie licząc tej rudej kurewki, co to podobno w samym Altdorfie się sztuki uczyła... Halabardnicy nadchodzili z koszami i taczkami pełnymi "amunicji" i już za chwilę będą na bramie, na którą właśnie weszły krasnoludy. Te ostatnie zaczęły nakręcać misternie zdobione kusze i za chwilę odpalą salwę. Strzelcy z baszty już to zrobili. Choć jeden z nich spadł trafiony strzałą, reszta przerzedziła szeregi wrogów. Tylko łucznicy stojący teraz za bramą prowadzać ostrzał stromotorowy, a więc mniej skuteczny, nie wyrządzali większej krzywdy opancerzonym przeciwnikom. Czterech z nich rąbało bramę, pozostali osłaniali ich i siebie tarczami.
Diuk przeniósł spojrzenie wyżej, gdzie woda w kotle na bramie zaczynała parować...

Zauważył też, że pod bramę podszedł Detlef z jakimś krasnoludem. A młoda dziewczyna wdrapała się na basztę z krótkim i treściwym posłaniem od Kapłana - mag dostał i pytaniem, gdzie jest ktoś dowodzący tym bajzlem.


Brama

Detlef chciał zapytać o sytuację jednego z weteranów Komendanta, żadnego jednak nie znalazł pod bramą. Jeden z łuczników prowadzących ostrzał ponad bramą powiedział, że wystarczy się wsłuchać - topory biły bramę metry od Krasnoluda. Dowiedział się też, że po obu stronach atakujący podeszli już pod sam mur, a na północnym odcinku przystawili już drabiny. Na południowym mag mylił wroga cały czas, ale chyba dostał przed chwilą. Dotarł też do niego posłaniec od od Diuka, wysłany już jakiś czas temu z posłaniem: - Diuk do Dowódcy Obrony. Dawaj olej i garnki. Kurwy są w pancerzach. Fosa prawie zakopana.
Ostatni chłopak, jak się okazało szukał Detlefa w Centrum Dowodzenia na Rynku, a kiedy go nie znalazł i okazało się, że Dowódca nie zamierza też wrócić, chciał to przekazać Diukowi. Na szczęście jednak znalazł adresata. Krasnoludowi przyszło na myśl, że przekazywanie wiadomości może się opóźniać, jeśli i inni posłańcy szukają go tam.

Galeb, zgorzkniały weteran, przeszedł do porządku dziennego nad swoim zachowaniem, zupełnie jak umgi, którymi pogardzał. Wiedział jednak, że inni khazadowie mogą mieć inne zdanie na ten temat. Jak sam wiedział, tak zwane "społeczeństwo" i "polityka" wbrew pozorom niewiele się różniły u ludzi i krasnoludów. I że zdarzają się i tacy, którzy przejmują się bardziej cudzym honorem niż swoim. A każdy kowal, któremu powiodło się na tyle by zostać dopuszczony do wykuwania run, oprócz szacunku "zyskiwał" też zawiść.
Tymczasem był już dosłownie chwile od porządnej bijatyki. A walka potrafiła w niemal cudowny sposób redukować wielowymiarowe obszary szarości do zerojedynkowego "zabijaj lub giń".


Wieża obserwacyjna

Loftus zanim skończył mówić zorientował się, że mówi do powietrza. Sygnalista spieprzył z wieży jeszcze zanim dotarł do połowy zdania. Sam uczeń maga także szybko się z niej ewakuował. Jeszcze przed ruszeniem do najbliższego punktu medycznego wysłał posłańców i rzucił czar, który jednak okazał się średnio skuteczny. Wróg nauczony doświadczeniem z zabawami Loftusa podczas bitwy nad rzeką zmienił sygnały. Przynajmniej do portu nie było daleko. Tam zauważył akolitkę Myrmydii i obiecany punkt medyczny. Razem z nim dotarł tam ranny łucznik z muru, dziękujący magowi za magiczne wsparcie.


Fort i wschodni brzeg

Barka, wbrew obawom Waltera, nie staranowała mostu. Ktoś, sądząc po szatach - Leonora, zdołał ją sprowadzić na brzeg w okolicach Przystani. Wróg nie kwapił się do ponownego ataku, ale wrodzy żołnierze kręcili się tuż poza zasięgiem jego kuszników. Miał też wrażenie, że przesuwają się ku północy. Wysłał wieści i pytania. I czekał na odpowiedź. Miał też czas żeby się rozejrzeć - w miejscu, gdzie najeźdźcy zderzyli się z salwą z kusz i łuków ruszało się kilku rannych. Usiłowali odczołgać się z zasięgu strzału.


Port, Przystań i rzeka

Leonora zostawiła sterowanie w bardziej kompetentnych rękach człowieka Trotsky'ego, prywatnie rybaka i zajęła się tym co lubi najbardziej, to jest krzyczeniem do ludzi. Tym razem jej krzyki miały nawet sens i już po chwili udało jej się złapać linę, którą przywiązała do czegoś co wydawało jej się przymocowane do pokładu. Rzeczywiście było. Co prawda "najostrzej jak się da" oznaczało dopłyniecie niemal do przystani, a "dokowanie" sporą barką do rozebranych pomostów skończyło się zderzeniami z palami wbitymi w dno i Leo o mało co nie wpadła do wody, gdy wstrząs zbił ją z nóg, ale okazała się wystarczająco zręczna by wykorzystać to do przeskoczenia na brzeg. Nawet Trotsky był pod wrażeniem. Barka osiadła na brzegu i zaczęła przeciekać, ale poza tym akcję ratunkową trzeba uznać za udaną.
A jeśli chodzi o pozwolenie maga na wejście na wieżę, mogła zapytać sama. Loftus zbliżał się do punktu medycznego razem z jakimś łucznikiem. Wyglądał, jakby się wykąpał w ogniu.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 30-03-2018 o 12:32.
hen_cerbin jest offline  
Stary 30-03-2018, 14:18   #524
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Diuk kazał ustawić taczki nad bramę. Najpierw na drwali polał się wrzątek co by pozbyć się tarcz, potem bruk wiadrami. Całością zajmował się oddział łuczników stojący za zachodnią częścią muru. Karl na pytanie kto tu dowodzi wskazał Detlefa, by ponownie skupić się na tym co za murem. Fakt, że mag wroga był pod wschodnią częścią muru był wart wykorzystania. Karl nakazał dziesiątce łuczników z baszty ruszyć na wschodni odcinek muru. Ich celem był jeden człowiek. Topher wezwał na basztę łuczników stojących za wschodnią częścią muru. Halabardnicy Tophera poszli na zachodni odcinek muru rzucać pozostałymi kamieniami.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 30-03-2018 o 22:04.
Baird jest offline  
Stary 31-03-2018, 00:19   #525
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Walka trwała. Strzały świstały a Gustaw czuł się wreszcie w swoim żywiole. Walka była jego pasją. Walka była jego celem.
~ Kurna! Co mi po łbie chodzi? Przecież jestem odpowiedzialnych za tych chłopców!~ Zganił się w myślach i sekundę później poczuł jak jedna ze strzał rani go w dopiero co uleczone ramię. Prawie wypuścił halabardę, którą starał się uszkodzić drabinę.
- Kusznicy strzelać do ciężko zbrojnych na drabinach!- Krzyknął chowając się za blanki.
- Łucznicy strzelać bez rozkazu we wrogich strzelców.- Rzucił do wychylającego się łucznika, który prawie oberwał dwoma strzałami.
- Halabardnicy tarcze na broń i osłaniać wychylających się kuszników a Ty Bert poluj dalej.- Uśmiechnął się do niego i zahaczył sam koniec halabardy o drabinę i z całych sił wypychał ją na zewnątrz kiwając głową do stojącego obok ochotnika z oddziałów pomocniczych by pomógł.
- Reszta odpychać, wciągać i niszczyć drabiny.- Wydał rozkaz do części silniejszych mężczyzn a gdy skończył odpychać drabinę zakrzyknął na noszowych.
- Ciężej rannych do lazaretu.- Wydał rozkaz widząc jednego z żołnierzy siedzącego i trzymającego się za krwawiącą ranę.


Sierżant w amoku bitwy ocknął się i zaczął patrzeć oczyma stratega i taktyka. Zaryzykował bezsensownie i paru żołnierzy oberwało. Musieli się teraz pilnować i Baron obmyślał plan cały czas walcząc.
 
Hakon jest offline  
Stary 31-03-2018, 18:32   #526
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Hejnalista zwiał, mag nie miał do niego pretensji. Sam chętnie załadował by się na barkę i uciekał z tego miasta. Oczywiście nie sam, to by nie było zbyt mądre. Graniczni, rozżaleni chłopi co stracili swój dobytek czy maruderzy z rozbitej armii Wissenlandu kręcą się pewnie po okolicznych szlakach. Z takimi przemyśleniami uczeń czarodzieja zmierzał do portu, tam też spotkał jednego z obrońców południowego muru. Facet był wdzięczny i nie patrzył z lękiem na maga. To dobra wiadomość, współpraca z kapłanem przynosiła korzyści. Opinia o magu w środowisku lokalnym w Meissen powinna ulec poprawie i zatrzeć niekorzystny efekt wcześniejszych plotek.
Loftus nie wiedział, czy jego ostatnie czary wywołały zamierzony efekt. Po cichu liczył, że po pozbyciu się części dowódców, zwykli żołnierze odruchowo bez zamysłu zareagują na stary sygnał. Może nawet zapanuje bałagan, któryś oddział zacznie się cofać i pociągnie resztę. Ognik przecież raczej nie zniknął, pozostali dowódcy mogą się wahać i zwlekać z wydawaniem rozkazu. Sądząc po słowach łucznika jego działania do tej pory skutecznie wspierały obrońców. Teraz rozumiał, dlaczego graniczni wysłali piromantę.
- Od tego tu przecież jestem, a i Sigmar nam sprzyjał, zasługa Kapłana, dzielnie na murach trwa razem z Wami. - Pochwała Sigmaryty pewnie później dotrze do towarzyszy mężczyzny, a i ostatecznie do uszu samego kapłana. Trzeba budować relację na kolejne dni.
- Huje Wernickiego nie mogą przecież nam tu wleźć. Jeszcze nie jeden numer im wywiniemy, krwi upuścimy. – Mag wsparł się chwilę na łuczniku, po czym puścił go przodem. Niech pierwszy idzie do medyka. Normalnie wykorzystał by swój wyższy stopień i sam się tam wepchał, ale zobaczył Leo de la Vegę i chciał do niej zagadać. Będąc na wieży wdział obecne rozmieszczenie sił i najbardziej zagrożone odcinki. Nie widział w nim większego sensu, a akolitka stanowiła idealną szansą na zmianę tego stanu rzeczy.
Wtrącił się więc w jej rozmowę z jakimś mężczyzną. Może i był osmalony i przypalony, ale skoro się trzymał na nogach to może mówić, a wygląd tylko doda mu wiarygodności.
- Leo!, na Myrmidię i wszystkich bogów. Port, przystań bezpieczna. Nie wiem czemu sygnaliści z fortu nie dają sygnału, ale wróg tam rozgromiony. Zabierz proszę połowę jak nie więcej ludzi! Balista jako straszak tu wystarczy pewnie, jak coś to się poślę po pomoc. – Loftus mówił może trochę chaotycznie, ale to przecież nie on był strategiem. Złapał oddech i kontynuował
- Poprowadź ludzi na mur południowy, za Wami pójdą, szczególnie pewni błogosławieństwa bogini wojny. Tam Kapłan Sigmara kieruje obroną, a przeciwnik rzucił główne siły, nawet maga ściągnęli żeby się mnie pozbyć. Ja muszę do medyka. – Ritter nie wydawał rozkazu, raczej prosił i podpowiadał. Unikał przy tym odpowiedzialności, a jednocześnie nikt mu nie zarzuci braku zaangażowania.
Tak wiec z poczuciem spełnionego obowiązku ciężko ranny, choć ogólnie dość dobrze czujący się mag skierował swe kroki do medyka. Mężczyzna własnej kończył opatrywać łucznika i marudził coś przy okazji pod nosem. Widząc maga i dowiadując się, że jest on wyższy stopniem przypomniał, że obiecano mu wartowników. Ritter nie wiedział, kto i co obiecał. Zależało mu jednak na pomocy i zaangażowaniu cyrulika. Odrobina troski też by nie zaszkodziła, zaproponował więc rozwiązanie tego problemu.
- Zamiast odsyłać chłopaka na mury. - Mag wskazał na łucznika poznanego wcześniej.
- Pozostanie on u Was, a jak kolejny który bardziej ranny, ale na chodzie przyjdzie to i jego u siebie zostawicie. Spełnia to wcześniejsze ustalenia, pasuje Wam to mistrzu?. – Uczeń czarodzieja spoczął na wolnym miejscu.
- A teraz mistrzu medyku poratujcie i mnie, przypaliło mnie żywym magicznym ogniem. Mam tu miksturę odpowiednią, chyba się nada, ale wolę oddać się w ręce prawdziwego fachowca. – Loftus wyjął napar kojący i pokazał go medykowi.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 31-03-2018 o 18:34.
pi0t jest offline  
Stary 31-03-2018, 18:57   #527
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Robiąc użytek z pozyskanych informacji Waldemar poprosił do siebie obu weteranów.
- Musimy wspomóc mur północny i bramę. Muszę mieć jednak pewność, że wrócicie do garnizonu. Niech każdy z was zabierze ze sobą dziesięciu pomocników i ruszajcie po rannych. Starajcie się nie rzucać w oczy, ratujcie żywych i wracajcie tutaj.

Następnie zajął się przybyłą piątką i nie spoglądając nawet rzucał hasła do swoich pomagierów.
- Sprzątnijcie stół, posypcie krew na placu. Ma być porządek. Siegi, Herman. Ja się zajmę bandażami.
 
Avitto jest offline  
Stary 31-03-2018, 22:02   #528
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert ze zgrozą patrzył co wyprawia się na jego odcinku muru. Prosił o posiłki, a przysłali mu "Barona". Niziołek wykonywał rozkazy starszego stopniem, ale gdy usłyszał "halabardnicy tarcze na broń", to przez głowę przemknęła mu myśl, czy Gustaw jest aby poczytalny? Schylił się za blankami przeładowując kuszę i zastanawiał się co zrobią halabardnicy? Czy zaczną odbierać tarcze służbie pomocniczej? No i jak zamontują tarcze na halabardy?
Gdyby nie to że walczyli już razem, to niziołek z pewnością aresztowałby szalonego sierżanta, a tak tylko przekazał Gustawowi to co powiedział posłaniec od Waldka. Ciekawe czy szlachcic zwolni noszowych?
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 31-03-2018 o 22:08.
Komtur jest offline  
Stary 02-04-2018, 09:12   #529
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Czekając na odpowiedź Walterowi i jego ludziom zaczęło się nudzić. Wróg zaczął poruszać się ku północy. Ciekawe dlaczego? Czyżby mieli tam jakąś niespodziankę? Cyrkowiec chyba jednak nie chciałby się o tym przekonać...
po minucie patrzenia w przestrzeń akrobata wpadł na pomysł. Wziął swój łuk i zaczął strzelać w kierunku czołgających się rannych. Mimo wszystko dobrze byłoby, żeby nie dotarli oni do swoich towarzyszy. Wszak im mniej wróg ma ludzi tym lepiej.
 
Ismerus jest offline  
Stary 02-04-2018, 12:15   #530
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Fosa zasypana. Topornicy walą w bramę. Ludzie drą japy przekrzykując się nawzajem. Galebowi zaczęły się przypominać wydarzenia, która wtedy spowodowały, że ich drużyna Czarnej Kompani jednak rozeszła się w różne strony. Wtedy to było coś... A tutaj. Bałagan, mówiąc bardzo delikatnie i dyplomatycznie.

Z meldunków i okrzyków niewiele dało się wyczytać. W końcu jakiś człowiek wychylił się z baszty w kierunku miasta i wskazując na południe zawołał.

- Na murze południowym nie wyrabiają się! - zaraz też obrońca schował się, aby przypadkiem nie zarobić zbłąkaną strzałą.

Galeb zareagował natychmiast. Klepnął Detlefa w ramię.

- Przejmuj dowodzenie. Bez twardej ręki będzie zamęt. - rzucił - Ja zajmę się południowym. Nie daj się zabić.

I już kowal ciężkim krokiem pobiegł w stronę zagrożonego odcinka.





 
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172