Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-05-2018, 13:34   #641
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Coś poszło nie tak.
To miała być zabawna sytuacja ze sraczką w tle, a skończyło się na agresji.

Włóczęga chciał rzucić się do ucieczki, ale po pół kroku zrezygnował, gdyż przeczuwał, że wpadnie na zbrojny oddział, który widząc zbiega nie weźmie go na spytki tylko porachuje kości o ile nie gorzej. Podskoczył nerwowo, jak wystraszony jeleń lecz pobiegł w kierunku ściany bez wyjścia, obrócił się jeszcze kilka razy w narastającej panice. Zabawa w uciekiniera przestała mu się podobać.
Ściany urosły do monstrualnych rozmiarów, ale ciemny sufit się nie oddalił. Zdawał się zbliżać i wkrótce przygnieść Frietza do ziemi. Pomieszczenie zaczęło wirować, a posadzka stała się niestabilna.
Oleg wyciągnął rękę by oprzeć się o ścianę, lecz nie było jej tam gdzie powinna. Kolana ugięły się mimo woli, a gardło wypełniło ostatnim posiłkiem.
Nie wiedzieć kiedy oddech stał się zbyt krótki i zbyt płytki by zasilić powietrzem ciało włóczęgi.
Zdarzało mu się to już wcześniej. Nawet dosyć często. I zawsze w nieodpowiednim momencie. Wiedział, że nic już nie zrobi. Pozwolił by granatowa zasłona spadła na niego ogrzewając i rozluźniając mięśnie. Znów był bezpieczny i spokojny.
- Nie jestem dezenterem - wyszeptał do podłogi i odpłynął leżąc w nienaturalnej, groteskowej pozycji.
 
Morel jest offline  
Stary 22-05-2018, 14:59   #642
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Omdlenie Olega wywołało poruszenie nie tylko ze strony pełniącego rolę strażnika kalekiego weterana. Ktoś biegł w kierunku garnizonu, a raczej co najmniej kilku ktosiów. Pilnujący więźniów starzec nie miał lewej nogi, co było w sumie uzasadnione. Na cóż przydałby się on na murze? Jak szybko mógłby zareagować? Cyrulik obserwował sytuację na korytarzu przez zagrodzony pionowymi prętami luft.
- Czyżby krasnolud zostawił ci do pomocy tego bez nosa? - Zapytał głośno Waldemar wiedząc, że tamten poza upośledzonym powonieniem jest również posiadaczem wybitnie powolnej mózgownicy.
- Wbrew temu, co zarzuca mi pewien pokurcz nie jestem głupi. Otwórz te drzwi, zajmę się tym człowiekiem. Jeśli faktycznie należy go ująć to raczej nie należy pozbawiać go życia. No dalej, widzisz przecież, że leży bez świadomości a sam go nie obrócisz.
 
Avitto jest offline  
Stary 22-05-2018, 22:15   #643
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus był zaniepokojony, do tej pory eter naginał się do jego woli. Czary jakich używał były proste, niemniej od czasu ostatniej konfrontacji z magiem ognia coś było nie tak. Czyżby podświadomy lęk wkradł się w jego umysł? Utrudniał skupienie się, spowalniał ruchy i powodował niedokładną inkantacje? ~ Nie, nie wpadajmy w paranoję. Trzeba działać! Mniej więcej w tym momencie na wieżę dotarł posłaniec od Detlefa. Rozkaz był dziwny, nie w pełni zrozumiały. Najwyraźniej posłaniec coś pominął, lub przekręcił. Zdarza się, stres robi swoje. Albo był jakiś wcześniej, który nie dotarł. Mag nakazał posłańcowi zaczekać. Chwilę już obserwował w jakim tempie porusza się wieża oblężnicza. Dlatego też postanowił użyć czaru, który przez jakiś czas powinien działać bez jego czynnego udziału i kontroli. Tym razem nie było czasu na wielokrotne próby, mag czarował więc z wykorzystaniem składnika czaru.
- Autem, o'-the-ignis fatuus.- Błędne ogniki miały się pojawić na „balkonie” wieży oblężniczej. Loftus chciał, aby te powoli przesuwały się wraz z wieżą (po dotarciu do murów ma zgasnąć, jeśli to wymaga już kontroli, to mają się zatrzymać parę metrów przed murami). Przy dobrych wiatrach dowódca łuczników wroga schowa się do wieży. Zapewne doskonale wie, co się działo z osobami wydającymi rozkazy podczas pierwszego szturmu na tym odcinku walki. Pozostali strzelcy będą rozproszeni, lekko oślepieni, a gdyby któremuś przy odrobinie szczęścia przepaliła się, czy pękła cięciwa, to zaprawdę można by dziękować Ranaldowi.

Następnie uczeń czarodzieja nakazał zachowanie czujności sygnaliście i wedle potrzeby rozsądne wykorzystanie posłańców. Sam natomiast pośpiesznie zszedł z wieży i skierował się do portu. Zabrał ze sobą młodzieńca, którego przysłał Khazad.

W porcie dowodziła Leo de la Vega, służka bogini wojny mogłaby nie uwierzyć na same jego słowo. Podczas pierwszego szturmu zamiast iść na odsiecz, to zwlekała by później odnieść większą chwałę. Owszem bohaterowie są potrzebni do utrzymania wysokiego morale i dzięki jej reakcji została okrzyknięta dziewicą z Meissen. Teraz jednak nie było czasu na słowne utarczki.
- Leo zgodnie z rozkazem Detlefa przekażcie mi proszę dziesiątkę łuczników z czwartej i do tego dziesiątkę procarzy. Idę za barykady, w pobliże garnizonu. Posłaniec to potwierdzi. – Mag wskazał na chłopaka, który mu towarzyszył.
- Możliwe, że tam będzie jakiś desant. Port, wieża i przystań jest w waszych rękach. Prośbę mam, przydałby mi się jeszcze ktoś od Ciebie ze służby pomocniczej. Jeden, czy dwie osoby, mogę posłańców potrzebować.
W momencie, gdy formowała się oddział do pośpiesznego przemarszu na drugą stronę miasta Loftus zwrócił się do posłańca.
- Wracajcie do dowództwa, rozkaz wypełniony. Zbieram ludzi i udaję się do wyznaczonego miejsca. Niech dowódca obrony powtórzy jaką odpowiedz mam udzielić Baronowi. Wcześniejszy posłaniec z informacją nie dotarł. Potem wracajcie do mnie, powinienem być już na nowej pozycji.

Mag zerknął na przekazanych ludzi, część z nich znał z widzenia. Tamci też zapewne słyszeli coś o magu. Loftus nie czuł się dowódcą, zamierzał jednak improwizować najlepiej jak potrafił. W garnizonie, albo przy sztabie nad rzeką podsłuchał, że by zapewnić sobie zwycięstwo, żołnierz musi wierzyć w siebie i swoich dowódców. Co zabawne podobno to stwierdzenie pochodzi chyba od jakiegoś rodaka Leo, Niccolo Machiavelii. Oczywiście jeśli nic nie przekręcił. Dlatego też w czasie marszu w stronę barykady, gdzie miał zamiar przywitać się z Salem i dalej na wskazaną pozycję krótko przemówił. Dodawał sobie tym odwagi i ukrywał własny strach.
- Ludzie mówią o mnie dobrze, bo nie rzucam kłamstw na wiatr. Nie będę fałszywie skromny, nie będę unikał odpowiedzialności. Przeciwnie, dumnie powiem, że do prawda. Więc dam Wam zwycięstwo jeśli okażecie serce do walki, jak na prawdziwi mężczyźni, kiedy tego zażądam! Gdyby nasi graniczni wrogowie mili trochę rozsądku, uciekaliby precz do skorpionów i węży, od których pochodzą.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 23-05-2018, 19:07   #644
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Niziołek był zadowolony z przyjętej taktyki, straty z ostrzału wroga były niewielkie, choć zapewne i wróg nie oberwał mocno. Nie strzelców jednak obawiał się Bert, a ukrytej wewnątrz wieży piechoty. Na oko oceniał że machina dotrze pod mur w kilka chwil, ale reszta jego żołnierzy uważała że to potrwa trochę dłużej. Tak czy siak niziołek nie chciał ryzykować marnowanych bełtów z kuszy i kusznikom nakazał przeładować broń, a następnie czekać na rozkaz ataku w piechotę, gdy rampa opadnie na mury. Łucznicy nadal mieli ostrzeliwać wrogich strzelców, osłaniając przy tym służbę pomocniczą, która w tym czasie miała ustawić kocioł z gorącą wodą. Miejsce ustawienia gara wybrał Bert, który na oko ocenił gdzie spadnie pomost. Piechotę podzielił na dwie grupy w bezpiecznej odległości po obu stronach kotła. Mieli za zadanie wziąć wdzierającego się wroga w dwa ognie. Na koniec posłał jeszcze bełt w kierunku wieży, a nóż się jakiego wroga ustrzeli.
 
Komtur jest offline  
Stary 24-05-2018, 14:52   #645
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Wieści z miasta, które przybyły przed szturmem dały trochę Galebowi do myślenia. Skoro nie było ciężko podburzyć ludzi, znaczyło że stosunki międzyrasowe w Meissen na co dzień były napięte. Zestawiając to z postawą Starszego łatwo było dojść do wniosku, że to sprawny polityk i typowy gildianin. Bogacił gminę wywołując zawiść człeków, może nawet dojąc w jakiś sposób miasto, ale jednocześnie nie robił tego tak ostentacyjnie, aby ludzie otwarcie pomstowali na krasnoludy. Problem polegał na tym, że teraz w stanie oblężenia te relacje były jak beczka prochu, a byle prowokacja mogła być niczym pochodnia weń ciśnięta.
Jedno było pocieszające - wyjście, aby zamknąć medyka w pierdlu dawały nadzieję, że zamieszki nie wybuchną... przynajmniej nie w najbliższym czasie.

***

- Ostrzelać łuczników na platformie! - poniósł się głos runiarza i tarczownicy chwycili za kusze.

Wróg korzystał z łuków i strzelał zdecydowanie szybciej, jednak spora odległość i słaba nocna widoczność sprawiły, że najemni mogli strzelać, a bogowie strzały nosili. Pięciu za jednego. Dobra wymiana.

Jednak z każdą kolejną chwilą wieża się przybliżała, a wraz z nią jej śmiercionośny ładunek. Galeb wyjrzał zza blanki. Przyjrzał się dłuższą chwilę. Wieża oblężnicza nie została skonstruowana zbyt solidnie. Było sporo nierówności w konstrukcji, głównie spowodowanych pośpiechem i słabym doborem materiałów. Ot, belki z domów, trochę tak sobie ociosanych drzew... Sporo z tych belek odstawało od konstrukcji i na upartego można by nawet się po tej wieży wspinać całkiem sprawnie.
Co jednak było ważniejsze... trap. Długość miał trochę powyżej wysokości człowieka, a szeroki był na parę metrów. Dość, aby stanęło obok siebie może ze czterech, pięciu ludzi. Szybka kalkulacja pozwoliła mu ocenić, że wieża będzie musiała przybić do samego muru. A wtedy...
Graniczni rozleją się po murze pchani przez swoich towarzyszy za plecami.

Galeb chwycił bosak, który leżały blisko i podbiegł do miejsca gdzie wieża powinna przybić do muru.

- Dawi do mnie! Przytargajcie sieci i bosaki! - zawołał Galeb.

Krasnoludy przerwały ostrzał, zabrały co kowal run kazał i przybiegły zasobami wojennym, które załatwiono z portu. Szybko przyskoczyli do blanek, aby nie zarobić przypadkiem bełta.

- Widzicie te odstające belki po bokach wieży? Skręcimy sieć i zahaczymy o nie ciężarami, aby zablokować trap zanim opadnie. - wyjaśnił zwięźle.

- Varnak, Grom. Bierzcie sieć. Na mój znak zarzucacie. Tak aby blokowała trap się na wysokości szyi człowieka. Halvnir, Bronuk, Borim. Bierzemy razem bosaki i zaplątujemy te ciężary w belkach. Jak się uda to Varnak i Grom zarzucają kolejną i ją też tam zaplątujemy.

- Ulfie! Wraz z Margarem, Ovinem, Nargnarem oraz Brenorem osłaniajcie nas z kusz! Jeżeli nam się nie uda będziecie musieli dać nam moment, abyśmy chwycili za tarcze i topory.

Na koniec kowal run zawołał do Waltera.

- Osłaniaj nas! Niech ktoś od was ma baczenie na piechurów pod wieżą!

Plan Galeba był dość ryzykowny. Wymagał doskonałej koordynacji i szybkości w działaniu... ale jeżeli by się udał to wieża będzie zablokowana, a próby desantu z platformy dla strzelców będzie można łatwo odeprzeć strącając narwańców bosakami. Można by też się pokusić o zerwanie mokrych skór i sypnięcia w szczeliny rozżarzonych węgli spod kotła z wodą. Chociaż wiadomo że smoła byłaby dużo lepsza. Może chociaż użyli sosnowego albo brzozowego drewna, ponoć bardzo łatwo zachodziło ogniem... Nawet nie chodziłoby o ogień, a po prostu o zaczadzenie ludzi w środku.

Nie. Bez wybiegania naprzód. Trzeba się skupić na tym co jest teraz. Galeb chwycił za bosak i przygotował się wraz z pozostałymi krasnoludami do przeprowadzenia akcji. Sprawność i koordynacja... to były klucze do sukcesu.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 24-05-2018 o 14:55.
Stalowy jest offline  
Stary 24-05-2018, 18:14   #646
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- Strzelać! Ognia!- Wrzasnął Topher do strzelców, gdy wróg podszedł w zasięg.- Chować się!- Karl dał drugi rozkaz po salwie z kusz.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 24-05-2018, 21:25   #647
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw w łodzi rybackiej majstrował coś przy sieci. Ubrany w pożyczony płaszcz i ubranie nie wyglądał jak żołnierz czy zbrojny. Zbroi i broni przy sobie nie miał. Miecz i tarcza leżały na dnie a zbroję zostawił w garnizonie.
Krótka i cicha modlitwa do Sigmara zaprzątała przez chwilę głowę sierżanta. Gdy skończył byli już na środku rzeki i rybak zwracał łódź do wyznaczonego miejsca desantu. Gustaw przełknął ślinę i zaczął się rozglądać po nabrzeżu. Oczywiście udawał, że szuka dobrego miejsca do zrzucenia sieci by obserwujący z nabrzeża graniczni nie nabrali podejrzeń.
~ Że też zgłosiłem się na pertraktacje.~ Skrzywił się myśląc co powinnościach i chęci zdobycia sławy.
~ Mogą mnie odstrzelić jak kaczkę i nic na obronę nie mam.~ Jęczał w duchu sierżant Imperialny.

W końcu był pewny, że na brzegu nie będzie czekała go żadna niespodzianka. Gustaw kiwnął głową do rybaka a ten na zespół z pasażerem złapali się za tyczki by dopłynąć do brzegu.
- Odpływaj czym prędzej i rób swoje. Niech myślą, że coś zgubiłeś lub odlać się byłeś.- Rzucił wyskakując na brzeg Baron nakazał rybakowi a sam po szybkim rozejrzeniu się po okolicy zniknął w krzakach.

***

Lawirowanie po zaroślach jak i lesie nie było domeną Barona. Ten jednak wiedział, że najmniejszy błąd może ściągnąć na jego głowę granicznych. Znał swoje umiejętności i wiedział, że tanio skóry by nie oddał lecz nie po to tu przybył.
Gustaw podążał dość długo obraną drogą starając się mieć w zasięgu rzekę jako punkt orientacyjny i odmierzał w głowie odległość jaką przebył.
Do miejsca spotkania jeszcze trochę było, ale teraz już poczuł iż może czuć się bardziej bezpieczny.

***

Schowany za drzewem w wysokich paprociach obserwował chwilę piątkę najemników siedzących przy rozstaju dróg. Widać, że byli pewni siebie i gadali między sobą jakby nigdy nic.
~ Raz kozie śmierć.~ wymruczał Baron pod nosem i po upewnieniu się, że żołdacy to ludzie, których zapewne szuka wyszedł zza osłony.
- Wyście ludzie Herr Brocka?- Zapytał wychodząc na widok. Tamci lekko się spięli i odwrócili się do nadchodzącego z wolna.
- Tak. A ty człowieku od Wernickyego?- Zapytał jeden z nich wyglądający na najbardziej obytego w świecie.
- Miałem się tu spotkać z waszym dowódcą. Jam Gustaw von Grunneberg.- Odpowiedział zatrzymując się w bezpiecznej odległości.
Najemnicy popatrzyli po sobie i wymienili kilka słów między sobą. W końcu ten rozmowny się odezwał.
- Skąd możemy wiedzieć, żeś Panie tym za kogo się podajesz?- Zapytał a Gustaw zdjął rękawicę z ręki by ukazać sygnet. Oznakę jego szlachetnego urodzenia.
- Raczej niezbyt wielu możnych w przebraniu się włóczy w okresie wojny po okolicy.- Odpowiedział i gdy jeden z żołnierzy kiwnął głową Baron dodał.
- Prowadźcie do dowódcy jeno szybko.

***

Obóz najemników Brocka był ustawiony dość niedaleko. Na otwartej przestrzeni przy drodze prowadzącej na południe Wissenlandu. Widać było, że Brock nie martwi się o ataki gdyż poza wartownikami i kręcącymi się gdzieniegdzie oddziałami nie był zabezpieczony niczym.
Namioty stały ustawione porządnie i z dbałością, ale bez konkretnego porządku.

Gustaw był prowadzony do centrum obozu. Co niektórzy z najemników podnosili głowy by spojrzeć na idącego włóczęgę w asyście zbrojnych. W końcu dotarli pod jeden z większych namiotów w centralnej części obozu. Stał przed nim dwóch ciężkozbrojnych najemników i gdy Gustaw zatrzymał się wraz z eskortą wyszedł do nich siwiejący jegomość w nienagannym mundurze. Barwy mundury wskazywały na to iż jest z kompanii Brocka. Miał te same barwy co proporzec łopoczący nad namiotem.
- Herr Gustaw von Grunnenberg do Kapitana.- Od razu usłyszał Gustaw słowa wypowiedzianego przez najbardziej rozgadanego z eskorty, którą dostał.
Mundurowy skinął głową i zwrócił się do szlachcica.
- Jest Pan oczekiwany.- Mówił powoli mierząc wzrokiem Gustawa po czym uchylił poły wejścia do namiotu. Baron nic nie powiedział tylko posłał krótkie spojrzenie odźwiernemu i wszedł.

***

Gustaw podczas spotkania wyłuszczył możliwości jakie posiadał Brock. Słuchał uważnie jego odpowiedzi i wyciągał wnioski. Oczywiście wspominał, że wie, iż koło zadka się mu pali a jego ludzie mogą mu zagrozić.
- Na pewno w szeregach macie ambitnego oficera. Do tego bez złota raczej nie będzie miał łatwo utrzymać kompanię na złupionym terenie. Wernycki już przekonał się jaki lojalny jest Brock i że można go kupić, że wrócił to znaczy że dogadał się z miastem. Tam srebra tyle by pół księstwa można opłacić.- Gustaw zapewnił także, że Dowódca Obrony z Komendantem już zadbają o puszczenie języka by graniczni go przechwycili.
- Czy Panie Brock myślicie, że się nie zabezpieczyłem? Graniczni wiedzą, że już nie dowodzę obroną i danie mnie na tacy nic nie zmieni. Jedynie jedyną deskę ratunku w tej sytuacji się Pan pozbędzie.
Zapewnił także, że jedynie Obrońcy Meissen chcą z nim gadać i jedyna szansa na załagodzenie na przyszłość sprawy zdrady w bitwie o most jest współpracować z Czwartą i władzami miasta, które jest perełką w oku Elektorki.
- Moja propozycja to byście Panie Kapitanie wyczyścili prawy brzeg z granicznych i zabezpieczyli tą stronę. Do Meissen nie wejdziecie z wiadomych powodów. No chyba, że tylko część ludzi lub sam Pan Brock w interesach.
- Liczę też na katapultę. Zniszczycie barek wroga uważam za dość ważną sprawę. Utrudnienie desantu, oraz osłanianie miasta od strony wody byłoby w waszym interesie. Za to sześć tysięcy dać mogę.-
Gustaw starał się przedstawiać sprawę jasno i dawać do zrozumienia, że ma wszystko pod kontrolą.
- Jeśli chcecie więcej to liczymy na udostępnienie mi dwóch dziesiątek ludzi z którymi wejdę do miasta i zasilę posiłkami obrońców na murach. Oczywiście każda akcja przeszkadzająca w obronie będzie poczytana za zdradę i tych ludzi się weźmie za wroga i zabije lub weźmie się w niewolę.- Zaproponował Brockowi dodatkowy zarobek w ramach przeznaczonych pieniędzy przez miasto.
- Za to wszystko 10000 dać miasto może. Jeśli obronimy się, wypłacimy resztę kasy do ustalonych 10 tysięcy. Jeśli pozostaniecie i dalej będziecie chcieli wspomóc to ustalimy po bitwie.- Dodał propozycję na przyszłość. Gustaw miał plany dalekosiężne. Będąc obrońcą Meissen i człowiekiem, który odwrócił stosunek sił w regionie na korzyść obrońców był w lepszej sytuacji do obrony swojego, zszarganego imienia.
Przy braku oficerów i mając ponad trzy setki wojaków mógł być uznany za liczącego się gracza w nadchodzących politycznych rozgrywkach.

***

W końcu doszło do podpisania umowy między von Grunnenbergiem a Brockiem. Czasu było mało i trzeba było się spieszyć. Katapulta jak wyliczyli nie zdąży, ale solidnym marszem kompania Brocka osiągnie pozycje na czas.
Walki jeszcze się nie rozpoczęły i w spokoju najemnicy rozstawili się w dogodnych pozycjach a zwiadowcy zaczęli dostarczać meldunki o wrogu.
- Panie Brock. Muszę wysłać wiadomość do miasta. Użyczy mi Pan zdolnego strzelca, który pośle strzałę na drugi brzeg?- Zapytał Brocka. Ten wyraził zgodę a Baron udał się by napisać pismo.

Niecałe dwa kwadranse później strzała z wiadomością pomknęła i wylądowała tam gdzie powinna. Z brzegu Gustaw stwierdził, że została przechwycona. teraz tylko liczył, że zostanie dostarczona gdzie trzeba.
~ Mam nadzieję, że na osłów nie trafiłem, a Detlef ogarnął ludzi.~ Rzucił i zaczął organizować powierzonych sobie ludzi Brocka. Jednego z dodatkowych ludzi Gustaw zobowiązał do poinformowania gdy nad fortem zobaczy ognie i pohukiwanie sowy według ustalonego kodu.

Baron Czekał na znak i wahał się. Czy czekać na atak wroga czy nakazać atak już teraz skoro byli ustawieni. W końcu stwierdził, że lepiej teraz, zanim na mury i bramy nie odbędzie się atak.
- Panie Brock. Proponuję atak teraz. Wróg się nie spodziewa a ja z dwudziestką szybciej dostaniemy się do miasta.
 
Hakon jest offline  
Stary 25-05-2018, 21:03   #648
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Garnizon

Przeciążony umysł włóczykija zastrajkował i Oleg zemdlał. Dało to Waldemarowi okazję do próby użycia swojego umysłu, a nie rąk. Strażnik dał się przekonać, ale nie miał klucza do celi medyka - te bowiem Detlef zachował dla siebie i Komendanta.
Po chwili dotarło do niego wsparcie - kliku chłopców i drugi weteran z garnizonu. Wspólnymi siłami wrzucili nieprzytomnego do ostatniej wolnej celi, jedynej z kluczem w zamku.
- Chłop dycha, panie cyrulik. Czyli żyje. Ale ratować nie warto, i tak go najdalej rankiem powieszą - weteran wielu kampanii, przedwcześnie posiwiały czterdziestopięcioletni kaleka nie miał współczucia dla dezerterów.
Co innego kowal i cyrulik, trzymani nie wiadomo za co i po co w czasie szturmu w celi, a co innego zwykły tchórz.


Mur "północny":

Bert postarał się ocenić gdzie wieża dotrze do murów i ustawić tam gar. Z intelektu, siły i zręczności potrzebnych do tego zadania miał tylko tę ostatnią. Siłę częściowo zrekompensowała pomoc jaką natychmiast uzyskał. Ale miejsce jakie wybrał okazało się niezbyt dobrze wybrane - już po chwili zorientował się, że wieża nie porusza się ani z taką prędkością ani w dokładnie tym kierunku jak myślał. Kusznicy przeładowali broń i wycelowali, a łucznicy posłali kolejną porcję pocisków. Wróg także nie zaspał i odpowiedział swoimi. na murze nadal nikt nie zginął. Jeden z łuczników dostał strzałę w pierś, co skutecznie wyłączyło go z dalszej walki, ale nadal żył i natychmiast został zaniesiony do garnizonu. Inne trafienia ponownie okazały się niezbyt dokuczliwe. Tylko jeden z młodych wychylał się by zobaczyć wroga i ze zdziwieniem patrzył na krew skapującą mu z rozciętego ucha, nie mając pojęcia ile miał szczęścia.

Wieża oblężnicza dotarła do fosy. Choć zwolniła znacząco, nadal posuwała się do przodu. Równy krok i silne ręce pchających ją żołnierzy wystarczyły by pokonać nierówności terenu, a mocne koła miażdżyły przeszkody. Niemniej i tak był jeszcze czas na kolejną salwę.


Brama

Łucznicy wroga byli już na tyle blisko by sami mogli ostrzelać bramę - z pół setki strzał trafiło zaledwie sześć, a tylko dwie z nich zadały groźne rany. Ciężkie zbroje Diuka i jego halabardników ponownie okazały się wystarczającą osłoną. Dwóch kuszników zostało jednak rannych.

Taran był lżejszy niż wieże, ale i tak zwolnił na zasłanym trupami i śmieciami terenie. Nie znaczyło to jednak, że obrońcy mieli wolne. Nieprecyzyjny rozkaz Karla sprawił, że bełty poszybowały w stronę różnych celów, ale komuś udało się trafić w jednego z pchających taran, dostało się też łucznikom wroga.
Za to późniejszy, o chowaniu się, był w porę. Brak celności nadrabiali liczebnością i szybkostrzelnością. Kolejne pociski spadały z góry, bębniąc o kamienie, hełmy i zbroje, wpadając do kotła, a czasem wbijając się w ciała. Jeśli ktokolwiek się wychyli, z pewnością oberwie.


Baszta i mur "południowy"

Glorma nikt o to nie pytał, nie dał więc wytycznych co do użycia swoich "garnków", zapewne zakładał, że w czasie szturmu będzie na miejscu. Nikt mu też za nie nie zapłacił.

Ferret nie widział dowódcy wroga, ani nawet wzniesienia, na którym mógłby on być.
- Pół roku nastawiałem i mogłem strzelać nawet na ślepo, pamiętasz testy co je razem robiliśmy, prawda? Ale ten szlachcic wszystko popsuł. Zrobiłem co mogłem żeby nastawić tak samo, ale teraz to jest może jedna szansa na dziesięć, że trafię we wzgórze i może jedna na tysiąc że trafię dowódcę. - zrzędziłby pewnie dłużej, ale Detlef już poszedł nie wydawszy wiążącego rozkazu.

Detlef bowiem zabrał swoich ludzi i pobiegł na południowy mur, skąd wysłał kolejnego posłańca z uściśleniem poprzednich rozkazów i następnego - po Glorma.

Tam Walter, kusznicy i część krasnoludów strzelała, a część pod komendą Galeba kombinowała jak powstrzymać wroga przed opuszczeniem wieży oblężniczej. Plan stworzony przez runiarza miał spore szanse zadziałać, ale nie było jak o tym się przekonać. Tak jak wcześniej się spodziewał - ciężka konstrukcja i niestabilne podłoże nie są przyjaciółmi. Pchana przez wrogów wieża dotarła do fosy bez przeszkód, ale gdy jedno z kół utknęło, cała wieża aż jęknęła zatrzymując się nagle. Tym razem nie było z niej ostrzału. Za to obrońcy zaliczyli kolejne trafienia. Magiczne ogniki Loftusa oświetlały wrogich łuczników i utrudniały im celowanie. Gdy wieża się zatrzymała, one nadal szły w kierunku murów.

Myśli Galeba były zaprzątnięte też sprawami stosunków międzyrasowych w Meissen. Oprócz skądinąd słusznych wniosków do jakich doszedł, swoje robiły też plotki o neutralności górskich klanów i twierdz wobec inwazji Granicznych.

A posłaniec wysłany wcześniej do Loftusa właśnie wrócił z potwierdzeniem, że wiadomość dostarczył i informacją, że spotkał gońca więc przekazał mu gdzie ma szukać maga.


Port

Port był świadkiem dyskusji między przybyłym po rzuceniu czarów Loftusem i zaskoczoną obecnością manekinów na budynkach Leonorą.

Ostatecznie uczeń maga dostał dwudziestu ludzi: dziesięciu chłopskich piechociaży/procarzy i dziesięciu łuczników podobnej proweniencji. Żadnego prawdziwego żołnierza, który mógłby docenić jego kunszt krasomówczy. Ale może i lepiej, przynajmniej nikt się nie śmiał. Dobrał sobie jeszcze dwóch łuczników-ochotników na "posłańców", o których mówiła Leo i mógł w końcu ruszać.

W tym czasie wzmiankowani żołnierze i ochotnicy za pomocą bosaków i długich tyk i bosaków odepchnęli płonącą barkę, a ci, którzy woleli popłynąć po Gustawa zepchnęli łódki na wodę na Przystani.


Drugi brzeg

Dwudziestka najemników pod dowództwem Gustawa dotarła do mostu niezauważona przez wroga. Okazało się jednak, że w okolicy, zarówno na brzegu jak i już w wodzie znajdowali się wrogowie, niezauważeni przez Gustawa. Było ich co najmniej dwa razy tyle ale za to byli równie zaskoczeni jak szlachcic, a znacznie lżej uzbrojeni i opancerzeni niż najemnicy Brocka.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 26-05-2018, 02:05   #649
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Karl nakazał strzelcą połatać się. Tymczasem halabardnicy mieli rzucać kamieniami, ale nie wychylać głów. Topher nadal czekał z granatami od Leo.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 28-05-2018, 12:49   #650
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Szli powili. Gustaw klął, że zapewne znowu burdel mają w mieście, że nie wysłali jeszcze transportu po niego i najemników.
Teraz i tak nic nie wskóra a trzeba było działać. Czym szybciej dotrze z ludźmi do miasta tym lepiej.

Wyszli przy moście. Nikogo nie było i Gustaw się wyprostował i gdy zwrócił się w stronę miasta zobaczył kilku zanurzonych w wodzie granicznych. Najwyraźniej szykowali się do ataku.
Chwila konsternacji i sierżant wydał tylko rozkaz.
- Was dziesięciu osłania tyły i toruje drogę reszta za mną wybić żabki.- Wydał rozkaz i z mieczem i tarczą natarł na najbliższego przy drodze do mostu.

Baron chciał wytępić nurków i dostać się do mostu by tam zorganizować przeprawę. Wiedział, że jak ruszą od tak mostem to graniczni powystrzelają ich jak kaczki. Teraz atakując granicznych dał znać do ataku reszty sił Brocka na wroga by odwrócić uwagę od przeprawy.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172