Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-01-2019, 09:43   #441
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lavina, po paru dniach podróży w zimnie i deszczu była zmęczona, tak że nawet jej zwykła duma i samodzielność zeszły na dalszy plan, kiedy miała możliwość przyjęcia pomocy to zrobiła.

Niemniej nie ufając chłopcem stajennym i no w końcu mieli jakiś układ z von Doną, sama poszła oporządzić Lotkę i klacz Santiago. Dopiero potem dołączyła do reszty, po konsultacji ze swoją sakiewką zgodziła się na dogodzenie sobie pokojem, kąpielą i ciepłym posiłkiem. Na który nie musiała długo czekać bo przyszła później. Krupnik i potrawkę z królika spałaszowała jak głodny wilk, ale za jasne z piwnicy podziękowała dopijając resztki wina z karafki.

- Wcześniej nie miałam okazji zainteresować się coście znaleźli w mroku jaskini. Coś ciekawego Sir Ayolas?- Zwróciła się do estalijczyka, który wydawał się zgarnąć wszystkie łupy zdobywcze z ich strasznej przygody. Przynajmniej Lavina nadal uznawała bliskie spotkanie ze zjawa jako straszne.
 
Obca jest offline  
Stary 24-01-2019, 14:20   #442
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Limhandil nie zwracał uwagi na gadatliwego mytnika. Dla niego wszyscy ludzie zbyt wiele gadali a ten w szczególności. Jedno trzeba było przyznać ludziom. Byli zazwyczaj najlepiej poinformowani. Wiedzieli co się dzieje na drugim końcu świata.

Miasto tętniło życiem i wiele ludzi krążyło po ulicach. Oni jednak szybko znaleźli sobie miejsce w zajeździe "Pod Dzielnym Rycerzem".
Elf zostawił stajennemu wierzchowca i ruszył za resztą wraz ze swoim wyposażeniem do środka zajazdu.
Przybytek był dwupiętrowy a w środku było dość gwarno jak na lokale w ludzkich miastach. Zainteresowanie było ich osobami, ale Limhandil przyzwyczaił się do tego. Gdy się rozgościli i podano do stołu już prawie nikt się nimi nie interesował poza samym właścicielem. Elf był skory przenocować w izbie wspólnej lub w stajni. Nie oczekiwał wygód, lecz jeśli ktoś do pokoju będzie potrzebował kompana z uśmiechem się zgłosi.

- Lavino. Nie wiem co tam było, ale szkielety dwóch mężów znaleźliśmy a przy nich te drobiazgi. Chcieliśmy wrócić z magami wgłąb, ale sytuacja jaką zastaliśmy szybko nam zmieniła zdanie.- Starał się Limhandil przedstawić sytuację dziewczynie po czym zapytał.
- Jakie plany mamy dalej?-
 
Hakon jest offline  
Stary 24-01-2019, 17:06   #443
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Elmer zamówił polecane piwo i smażoną kaszankę z cebulką, natomiast na deser kazał sobie przynieść kilka plastrów solonej wieprzowiny i pięćdziesiątkę wódki. Taki deser to rozumiał, a nie jakieś ciasto. Pokój do spania też opłacił, wszak nie miał zamiaru spać w stajni.
 
Komtur jest offline  
Stary 24-01-2019, 23:40   #444
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Santiago wyraźnie stracił humor po spotaniu z upiorem. Może i tym razem nie musiał walczyć o życie, jednak dobrze pamiętał o wydarzeniach w eppiswaldzkim lesie. Obaj magowie, w odróżnieniu od Estalijczyka, wydawali się ignorować ponowne napotkanie niebezpiecznej istoty.

Widok i zapachy smakowitego jadła podziałały na ponuraka niczym magiczna różdżka - oblicze de Ayolasa rozjaśniło się, a szeroki uśmiech wskazywał na szczerą radość ze spotkania. Estalijczyk zamierzał skorzystać z gościnności gospodarza i zapomnieć o niewygodach podróży. Jego podniebienie domagało się smacznego jadła i przedniego napitku.

- Wszystko powiem, señorita - odparł na pytanie Laviny. - Ale nie wcześniej, niż przy kubku wybornego wina. - Uśmiechnął się wyraźnie radując się z nadchodzącego posiłku.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 28-01-2019, 11:51   #445
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Reinmar docenił kolejną karczmę. Oferowały one nieco więcej niż tylko ciepły kąt, pościel w którym pluskwy nie próbowały zeżreć człowieka żywcem. Trunki i jedzenie od biedy też można było zapewnić sobie na szlaku, o ile ktoś lubił opiekane na nożu nad ogniskiem mięso, czy suchy prowiant, od którego można było dostać wzdęcia kiszek. Gospoda oferowała podróżnym towarzystwo. Korzystając zaś faktu, że towarzystwo z reguły było rozmowne, a nie mając nic innego do roboty, Reinmar postanowił od razu przystąpić do sprawy, i dowiedzieć się jakież to problemy trapią podróżnych i bywalców tej uroczej mieściny. Uzbrojony w uroczy uśmiech, kufel piwa i opowiastkę, ruszył pomiędzy gości, polegając na starej jak świat ludzkiej przypadłości. Skłonności do plotkowania.

Wpierw zaczepił dorodną służącą, nalewającej właśnie piwo ze sporej beczki jakiemuś dostatnio ubranemu podróżnemu. Zagadnął grzecznie, uśmiechnął się i kilka przemiłych chwil później, wiedział już, że dziewka...wie niewiele. Za to porozmawiał sobie z nią o pogodzie, łapiąc kolejną plebejską mądrość.

Potem postawił kolejkę podróżnemu, grzecznie się przedstawiając. Podróżny, niejaki Johann Gretzauer, kupiec z Pfeildorfu wykazał się nieco większą wiedzą, wtajemniczając Reinmara w zarys aktualnej polityki i niedawnych wydarzeń gospodarczych dotyczących Wissenlandu i Sollandu.
- Co pan powie... - mruknął udając zdziwienie Reinmar. Szlachcic był od dłuższego czasu poza Imperium i dziwnym było usłyszeć, że Solland stracił niedawno swoją niepodległość na rzecz Nuln. Emanuelle von Liebvitz. Reinmar znał pewną smarkulę, jeszcze z czasów kiedy jego ojca zaproszono kiedyś do Folkshalle na audiencję. Była zdaje się jego towarzyszką zabaw, chociaż dwór huczał wtedy od plotek. "Ta gówniara elektorką? Niebywałe" pomyślał szlachcic "Zaraz...ile to już lat?" Reinmar liczył w pamięci, i wyszło mu, że gówniara już dawno powinna była dorosnąć i pewnie potrafiła zrobić użytek ze swoich kobiecych atrybutów. Lub urodzenia. Albo i jednego, i drugiego.
- A no tak, niech mi Sigmar świadkiem. Tanio się sprzedajemy, takie moje zdanie. Co za czasy, aby lew pożerał słońce za garść miedziaków.- kupiec zrobił zrozumiałą dla Reinmara, heraldyczną aluzję.
- No i wełnę. Te miedziaki będą w grubych, ciepłych i całkiem sporych sakiewkach. Aby nie powiedzieć wulgarnie, worach panie Johann – podsumował Reinmar – sam pan twierdzisz, że dobrze na tym wychodzicie ostatnio. Mając rynek zbytu w Nuln, możecie całość upychać praktycznie bez cła. Jak mawiał mój znajomy, pieniądz nie patriota – zauważył Reinmar. Kupiec zmarszczył brew – Acha...nie powtarzajcie tego głośnio przy tych tam – wskazał głową na zbrojnych noszących barwy Horngacherów – Baron to chyba patriota – parsknął i przypił do Reinmara
- Ciekawe, ilu to takich patryjotów w Sollandzie teraz, przy tej drace? Po gościńcach nie grasują aby jakieś małolaty na koniach, co to im wojaczka w głowie o dyrdymały? Wiedzą, że umierają za wełnę, apanaże i sakiewki - zagadnął już odważnie.
- A niemało ich ostatnio, a już szczególnie w Pfeildorfie. Okolice też niespokojne, ale swoich jakoś nie ruszają. Co innego obcy. A skąd was Sigmar prowadzi, panie Kessel? Wyście właściwie nietutejsi - zagadnął kupiec.
- Z dalekiego Reiklandu, więc się będę opowiadał, że mam politykę w poważaniu - zaśmiał się - A obecnie z Gór Czarnych. Chwilę zabawiłem na północy, i znów wracam w góry. Tak wypadło. - wyjaśnił krótko, nie wchodząc w szczegóły.
- Służba? - Zainteresował się Johann.
Ślub – uśmiechnął się Reinmar unosząc kubek.
- Ach...znaczy, to samo – zarechotał kupiec i przez chwilę obaj pili jeszcze przez chwilę, ale kupiec kończył już kolejną kolejkę, po której alkoholowa pomroczność zaczęła przebijać w jego mętnym wzroku. Szlachcic więc postanowił zmienić rozmówcę.

Wspomniani przez kupca zbrojni okazali się całkiem przystępni w rozmowie. Hans i Diepold widzieli rajtarski kolet i zatknięte za pas pistolety, więc od razu rozpoznali wojskowego. Informacje, które od nich usłyszał, w zamian wymieniając się opowieściami o krasnoludzkich skarbach, leżących gdzieś w kopalniach pod Czarnymi Górami, były jednak niepokojące. Na tyle, że uznał za stosowne podzielić się z tymi wieściami z resztą jego towarzyszy podróży
- Chodzą słuchy, że bandy zielonoskórych schodzą z Gór Czarnych. Podobno gobliny Krwawego Ucha sprzymierzyli się z okolicznymi bandytami. - Reinmar nalał sobie gorzałki i ciągnął dalej
- Wielu podróżnych wypytuje o Pfeildorf, najwyraźniej coś tam musi się obecnie dziać, choć może to pokłosie aktualnych zmian politycznych. Raczej nic nam to tego, chyba, że ktoś jest spowinowacony z Elektorem Nuln –spojrzawszy po towarzyszach Reinmar kontynuował – Podobno krasnoludzcy kupcy wspominali, że duże bandy orków grasują na obrzeżach gór, w dolinach i aby się ich wystrzegać. Być może to wywiało z okolicy również wszystkich gliniarzy, bo podobno ich nie ma. Może to dlatego ta bandytka tak się tu rozpleniła, że w sojusze z zielonoskórymi wchodzi. No i znów będzie padać. Uroczo. To oczywiście plotki...może nie będzie padać – uśmiechnął się pod wąsem, podsumowując niepokojące wieści Reinmar.
- Dokąd teraz? - zaciekawił się szlachcic, odstawiając kubek i patrząc przede wszystkim na Santiago i obu magików, rozumiejąc, że o całej aferze z chaosem, w który się wplątali, frasobliwie lub nie mają nieco większą wiedzę.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 28-01-2019, 12:19   #446
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wieczór i część nocy upłynęła drużynie na zabawie. Opowieściom i śpiewom kres położył dopiero karczmarz, który upomniał awanturników, że w gospodzie nie znajdują się sami. Tylko Ragnar był trochę nieswój, a przyczynę tego stanu rzeczy wyjaśnił dopiero rano. Postanowił, że jednak nie pojedzie dalej. Nie wyjawił przyczyny tej decyzji, a nikt nie śmiał go o to pytać. Tak więc, już dobrze po śniadaniu awanturnicy wyruszyli w dalszą drogę ku górom w okrojonym składzie.

Opuścili dolinę rzeki Soll i zmierzali ku Kroppenleben, znajdującym się nad wartkim nurtem Hornbergu. Góry były już blisko, choć wciąż poruszali się po pagórkowatym pogórzu. Daleko przed nimi wznosiły się ośnieżone, ciemne szczyty Gór Czarnych, z dobrze widoczną Przełęczą Lodowego Wichru. Tuż za nią znajdowało się Karak Hirn, gdzie czekały odpowiedzi na wiele pytań…

Tymczasem zbliżali się do Wzgórz Ichen, wyjątkowo wysokich i stromych pagórów porośniętych iglastym lasem. Droga, dobrze utrzymana i utwardzona wiodła szerokim pasem gołej ziemi, na prawo kończącym się kamienistym brzegiem Hornbegu, a na prawo odległym o jakieś pięćdziesiąt kroków porośniętym lasem zboczem wzgórza. Widać było, że nie dalej jak trzy, cztery lata temu wykarczowano drzewa między traktem a wzgórzami, aby uniemożliwić atak z zasadzki i zapewnić podróżnym względne bezpieczeństwo. Droga delikatnie obniżała się w kierunku brodu na potoku Ichen, który wpadał do większej rzeki. Bród, szeroki na piętnaście stóp nie wyglądał na głęboki. Ale przyglądać się nie było czasu. W momencie kiedy pierwsze wierzchowce zamoczyły pęciny w skrzącej się w słońcu, chłodnej wodzie ktoś zaczął strzelać od strony lasu.

Trudno było powiedzieć ile strzał wyleciało z lasu i z którego miejsca dokładnie strzelano. Strzały nadlatywały z przodu, zza brodu, gdzieś ze zbocza. Jedna z nich wbiła się Reinmarowi w udo. Pozostałe wpadły w wodę.


Reinmar -1 Żyw
 
xeper jest offline  
Stary 29-01-2019, 08:59   #447
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lavina korzystała z życia tej nocy. Po rozgrzaniu się posiłkiem pobiegła wygrzać się w ciepłej wodzie i dołączyła znowu do swoich towarzyszy uzbrojona w swój strój ‘córki kupca’ i flet.

Santiago opowiedział jej co oni przeszli w głębi jaskini i co znaleźli. Jak zwykle używając aż do przesady tego estalijskiego czaru, który nawet wyprawę po wodę ze studni, może zabarwić w wyprawę życia.

Dziewczyna jak zwykle piła ostrożnie i mało ale nie przeszkadzało jej to w dobrej zabawie i urozmaiceniu wieczoru kompanom przez przygrywanie im znanych melodii, do których mogli zacząć podśpiewywać po paru głębszych.

Następny dzień zaczął się leniwie, tak to bywa jak się człowiek bawi do późna. Lavina zmusiła się zwleczenia z siennika z pomrukiem niezadowolenia. Strzepała resztki snu ze swych rzęs i poszła przygotować lotkę do jazdy.

Zasmuciła ją wieść, że jej towarzysz z cyrku nie chce dalej jechać razem, ale zrozumiała go. Uściskała serdecznie Baragaza i Ragnara tego drugiego jeszcze całując w policzek na szczęście dalszej podróży i ze szklistymi oczyma. Wskoczyła na klacz, usadawiwszy się za von Dohna.

Atak przyszedł niespodziewanie, złodziejka chwyciła się mocniej czarodzieja przypuszczając że lotka może się spłoszyć, albo zaraz wszyscy puszcza się pędem do ucieczki.
- Uciekamy czy walczymy?
 
Obca jest offline  
Stary 29-01-2019, 09:13   #448
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Spotkanie z widmem, deszcz, chłód, ciekawski mytnik - wszystko to poszło w zapomnienie. Wystarczył solidny dach nad głową, dobre jedzenie i odrobina wina, by od razu świat wydał się przyjemniejszy.
Zbyt długo tymi przyjemnościami Wilhelm nie zamierzał się cieszyć - szczególnie jeśli chodziło o ostatnią. Nocne hulanki i swawole były dobre, gdy jeszcze do szkół chadzał, ale nie w sytuacji, gdy miał przed sobą podróż. Dlatego też, chociaż nie poszedł spać z kurami, to i tak był jednym z pierwszych, co udali się na spoczynek. A czy i jak komentowali takie zachowanie kompani, to go niewiele obchodziło.

* * *

Rankiem okazało się, że Ragnar jednak zmienił zdanie i ruszył w swoją stronę. Co nim kierowało, to w gruncie rzeczy nie było ważne. Zapewne rozsądek...
Niestety wnet się okazało, że zmniejszenie się liczebności drużyny może się źle skończyć.

- Wracamy na brzeg! - powiedział, zawracając wierzchowca.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-01-2019, 12:57   #449
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Opowieść dla Laviny była prawdziwa, jednak de Ayolas nie byłby sobą, gdyby nie dołożył kilku emocjonujących momentów opowiedzianych z nonszalancją niczego nie bojącego się awanturnika. Co prawda fragment o upiorze sprawił, że Santiago zamilkł na chwilę, ale zaraz jego oblicze wypogodziło się, a on sam stwierdził, że raz takiego ubił ogniem, więc tego też najlepiej w ten sposób potraktować.

Świst strzał przy przeprawie potwierdził ostrzeżenia żołnierza. Wierzchowce kwiczały przestraszone, a ich jeźdźcy próbowali wydostać się z wody na stały ląd. W ocenie Estalijczyka wybrali jednak niewłaściwy kierunek - trzeba było przemknąć jak najszybciej przez zagrożony odcinek i dzięki koniom uniknąć ewentualnej pogoni. Skoro jednak jeden z magów zawrócił, to nie pozostało nic innego, jak uczynić to samo - rozdzielenie się wobec nieznanych napastników byłoby głupotą.

Tym niemniej niebezpieczna przeprawa będzie wciąż przed nimi.

- Odjedźmy na odległość strzału i poczekajmy, co z lasu wylezie. - Zaproponował. Sam był ciekaw, czy zielonoskórzy, czy raczej bandyci.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 29-01-2019, 23:09   #450
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Limhandil biesiadował wraz z kompanami do późna. Nie nadużywał alkoholu wiedząc, że jutro będą wyruszać i musi być gotowy.
Na opowieść Estalijczyka sprzedaną dziewczynie uśmiechnął się widząc jak ubarwianie może wiele zmienić i zaczął się zastanawiać nad siłą języka.

Podróż mijała spokojnie a elf jak zawsze z przodu jadąc wypatrywał zagrożeń. Niespodziewany atak przy brodzie skwitował siarczystym przekleństwem i wycofał się za kompanami szukając miejsc do ukrycia się i starał się ocenić ilość strzał, ich rodzaj oraz szukał drogi by móc ewentualnie zaskoczyć obejściem przeciwnika.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172