Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-05-2018, 08:28   #71
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Ryży obrócił się do towarzyszy i szepnął tak, aby stajenny nie słyszał:
- Ja zostanę tutaj na nocleg i mogę mieć jako takie baczenie na konie. Nie do końca wierzę temu chłopakowi, że tam w stajni nie ma miejsca, więc zorientujcie się na miejscu. Lepiej unikać problemów, więc lepiej gdyby konie miały stajnię tam, gdzie i wy śpicie.
A głośniej już dodał:
- Rano spotkajmy się tutaj, skoro wy będziecie znać drogę do nas, a my do was nie. Chociaż... - zawahał się. - Wiecie co? Pójdę z wami, zamówię sobie drugą kolację i sprawdzę kuchnię u wdowy, będę miał porównanie. Sigrid - zwrócił się do krasnoludzicy - dasz baczenie na moją Natkę w międyczasie?

Do stajennego natomiast się zwrócił:
- Chłopcze, jak Cię wołają? Kto u was jest kucharzem? Gdzie kupię jutro rano - a może i jeszcze dziś - trochę waszych serów na dalszą podróż? A i jeszcze jedno, gdzie tu u was dają ogłoszenia pracy dla najemników i łowców, zerknąłbym na nie?
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 22-05-2018 o 22:23.
Gladin jest offline  
Stary 25-05-2018, 22:11   #72
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Późny wieczór 9 Erntezeit 2501 KI (1523) Gruneré

Otto na wieść o możliwości wygodnego noclegu ożywił się znacznie - oczywiście skorzystamy z gościnności wdowy Noele La'Cadavre o ile oczywiście powiesz nam gdzie ona mieszka, - powtórzył pytanie Hugona zwracając się do stajennego. Ten wyciągnął rękę przed siebie i wskazał palcem - pójdziecie prosto, a za kapliczką w kształcie lilii skręcicie w prawo .

Stajenny złapał monetę rzuconą przez Laulenora - dziękuję, będę miał baczenie na twego wierzchowca - po czym spojrzał się na niziołka - na imię mam Nika, a kucharzem będzie u nas Ingrid, przybyła z Marienburga, nic więcej o niej mi nie wiadomo. - odparł Ryżemu - Ogłoszenia i Sery znajdzie pan na targu w centralnej części naszego pięknego miasteczka
Zebrawszy zapłatę za stajnie odparł - Pozwólcie zatem, że wasze wierzchowce - po czym ruszył do dużej dość porządnie wyglądającej stajni wysokiej na czterech dorosłych mężczyzn i mogących pomieścić ponad dwa tuziny wierzchowców. Wnętrze było o dziwo bardzo czyste, jedynie zapach koni połączony z ostrym zapachem tutajszego sera mógł odstraszyć niejednego gościa mającego bardziej wyczulony węch. Na szczęście jednak Olegario rozkładając się wygodnie na sianie znalazł trzy butelki, wypełnionych po szyjkę alkoholem - najpewniej winem z winogron.


Gruneré było niewielką miejscowością, dużo uboższą niż Parravon, który opuścili kilka godzin temu. Idąc w kierunku domu wdowy La’Cadavre pomimo późnej pory wzbudzali zainteresowanie. Gdy doszli do kapliczki w kształcie lilii, na której stała kobieca postać - większość z nich od razu pomyślała o kulcie pani znad jeziora.
Dom był okazały, piętrowy wybudowany z kamienia, nie pasujący zbytnio do otoczenia małych chatek z drewna zwykle parterowych.
Gdy tylko przekroczyli ogrodzenie domu, drzwi się otwarły i z oświetlonego świecami korytarza wyłoniła się postać.
- W czym mogę pomóc? - starsza kobieta zapytała w bretońskim. Gdy Otto opowiedział jej o braku miejsca w oberży i potrzebie odpoczynku sługi Taala, ta wyraziła na to zgodę i przyjęła wędrowców pod swój dach. - Wybaczcie, ale nie mam miejsca dla waszych wierzchowców - oparła, gdy została zapytanie o miejsce dla koni. - Jedyne co mogę wam doradzić, to idźcie z nimi spowrotem do stajni, tam pracuje Nika, i na pewno chętnie przyjmie je pod swą opiekę.
Wnętrze domu było przytłaczające, duża ilość obrazów wszelkiej maści począwszy od górskich krajobrazów aż po portrety przeróżnych postaci, które wyglądały jak by lustrowały nowo przybyłych gości. Z długiego korytarza Noele zaprowadziła grupkę do kuchni i posadziła przy długim drewnianym stole wyciągając przy tym ser, wino oraz bułki, sądząc po zapachu świeżo co wyciągnięte z pieca, który stał w centralnej części kuchni.
- Rada będę, mogąc was przenocować, nie musicie płacić, starczy mi wasze towarzystwo i opowieści, które ze sobą niesiecie

Aż do około dwóch godzin przed świtem w stajni było spokojnie. Zewsząd słychać było pochrapywanie, a atmosfera była tak senna, że nawet pełniący wartę drzemał co rusz. Wielka klapa będąca w podłodze, najpewniej zejście do piwnic w jednej chwili uniosła się nieco, a spod niej wyczołgał się ni to człowiek, ni to szczur. Widząc jednak tak dużą ilość osób nocujących w tym miejscu próbował prędko się schować i w tym właśnie momencie został przyuważony. Nim jednak pełniący wartę zareagował skaven zdołał schować się w tunelu pod stajnią, a w stajni czuć było woń piżma.

Poranek 10 Erntezeit 2501 KI (1523) Gruneré

Na targu podróżnicy dowiedzieli się o znikających w dziwnych okolicznościach ludziach. Często znikali oni ze swych domów podczas nocy, nikt jednak nie zdołał dociec co się dalej z nimi dzieje.

Ryży znalazł poszukiwany ser w cenie 50 pensów za pół kilo. Targującemu się Ryżemu udało się jednak zmniejszyć początkową cenę o połowę. Marchewek jednak nikt nie chciał od niego kupować, mówiąc że sami zaopatrują się w marchew najwyższej jakości, niestety źródła handlujący tam ludzie nie chcieli zdradzić.
Alane wraz Deiterem dowiedzieli się o nagrodzie za schwytanie banity z przepaską na oku i białych jak śnieg włosach. Nagroda za jego głowę ustalona była 10 ecu.
Tutejsza ludność narzekała również na częste pojawianie się w tym rejonie orków i goblinów, aczkolwiek zielonoskórzy w Górach Szarych nie byli rzadkością.

Alalne: plotkowanie 4 (udany)
Ryży: targowanie 3 (udany)
Ryży: plotkowanie 66 (nieudany)


 
Feniu jest offline  
Stary 25-05-2018, 22:51   #73
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Ryżemu nie trzeba było dwa razy powtarzać zaproszenia na darmową drugą kolację. Ponieważ jednak była to druga kolacja, mógł pozwolić sobie na długie przerwy na rozmowy i powolne delektowanie się smakiem. Starał się zabawiać gospodynię historyjkami ze swego życia delikatnie zmieniając klimat aby wyczuć, które przypadną jej do gustu - czy te romantyczne, czy te straszne. Gdy jego towarzysze zaczęli dawać mu delikatne znaki, że chcieliby już iść spać, grzecznie się pożegnał i powoli ciemnymi uliczkami powędrował z powrotem. Za punkt orientacyjny obrał kapliczkę. Tarczę przesunął na ramię, aby móc nią szybko się zasłonić w razie potrzeby, a prawą rękę trzymał w pobliżu rękojeści miecza. Nie niepokojony dotarł do stajni, owinął się kocem i położył spać.
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 26-05-2018 o 22:04. Powód: skaven
Gladin jest offline  
Stary 26-05-2018, 11:35   #74
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zarówno Foggia jak i Hugo ładny kawałek świata przemierzyli na własnych nogach i potrafili docenić komfort spoglądania na świat z wysokosci końskiego grzbietu. Żadne z nich nie bylo jednak na tyle leniwe, by musieć przejechać odległość dzielącą gospodę od domu wdowy. Dlatego też zostawili wierzchowce pod opieką stajennego, po czym pieszo ruszyli w kierunku wskazanym przez Nika.

Wdowa była gościnna i, za pewne, stęskniona towarzystwa, bowiem za ugoszczenie i poczęstunek zażyczyła sobie najprostszej do uiszczenia zapłaty.
Mistrzem w snuciu opowieści Hugo nie był, ale Foggia nadrabiała jego braki w dwójnasób, a poza tym nie byli tu sami, tak że wieczór minął szybko, a wszystkie biorące udział w kolacji osoby wyglądały na zadowolone.

Wieczór był miły, lecz (między innymi dlatego) noc zdała się Foggii i Hugonowi nieco zbyt krótka. Cóż... może gdyby więcej czasu poświęcili na sen, a mniej na inne czynności, wyspaliby się lepiej.
Co nie znaczyło, że którekolwiek z nich miało zamiar narzekać.

Po pożegnaniu się z wdową (braciszka trzeba było niemal na siłę wyciągnąć z gościnnego domu) wrócili do stajni, gdzie czekały na nich ciekawe wieści...
 
Kerm jest offline  
Stary 26-05-2018, 16:10   #75
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Mission Kocossible


Lavina ruszyła do stajni znaleźć sobie miejsce do odpoczynku. Porozmawiała trochę z Sigrid rzucając niepoprawne żarty na temat pewnych długouchych towarzyszy. Ale koniec końców znalazła sobie miękki kąt do spania który mogła zająć może może ilość wolnego miejsca generował pewien mrukliwy osobnik jeden z ofiar żartów jej i krasnoludki- Zastanawia mnie co miał znaczyć ten twój dziwny manewr rano przy wyjeździe - spytała elfiego wojownika rozkładając sobie koc na upatrzonym miejscu.
Ari’Sainen wzruszył ramionami. Gest miał opanowany do perfekcji. - Los nas związał, trzymamy się razem, pilnujemy się wzajemnie. Tak działam.
- Doprawdy? - odpowiedziała złodziejka głosem zadowolenia jakby właśnie natrafiła na zakopany skarb, - A jak długo masz zamiar tak działać? Pytam bo jak z chwilą przekroczenia progu klasztoru to się ma zmienić jak dzień w noc to wolałabym wiedzieć żeby ci nie ułatwiać odwracając się do ciebie plecami.
- Jak długo? Do momentu, w którym dasz mi odczuć, że nie jesteśmy w jednej grupie.
- Mhm nie zjadać ci twoich porcji śniadaniowych, jasne - zakpiła z niego ale starała się go popchnąć do innych reakcji i zobaczyć może z nim pogrywać - ale wiesz że technicznie chwilowo mamy wspólną pracę która może skończyć się w klasztorze. Co potem?
- Nie wiem, zapytaj mnie potem. - Elf ewidentnie nie lubił strzępić języka po próżnicy. Położył rękę na swojej sakiewce. - A na razie, nie… nie zjadaj moich porcji śniadaniowych. Moich i moich towarzyszy.
- Powinniście mieć listy waszych rzeczy wiedzielibyście co właściwie wam ginie w nieszczęśliwych okolicznościach - stwierdziła, Ari’Sainenbył inteligentny i albo się czymś zdradziła albo musiał ją widzieć na targu - Zwłaszcza przy jukach na koniach nawet nie zdajecie sobie sprawy jak za każdym razem kiedy zostawiacie z nimi drobiazgi narażacie na zaginięcie. Nie zdziwiłabym się gdyby nasz stajenny zaopiekować się nie tylko końmi. - spróbowała zasiać w nim niepewność żeby poszedł sprawdzić swojego wierzchowca.
- Dobrze mieć za towarzysza kogoś, kto potrafi przypilnować naszych juków i sakiewek. - Patrzył na nią przymrużonymi oczami, a potem zaskoczył ją delikatnym uśmiechem. - Nie dokazuj miła, nie dokazuj, przecież nie jest znowu z ciebie takich cud... - nucąc cicho starą, żołnierską przyśpiewkę, którą usłyszał od pewnego starego Kislevity, zaczął układać swoje koce.
- Właściwie to głównie pilnuje swoich, ale ostrzeżenia masz za darmo - przeciągnęła się niby w relaksie - a zresztą podróżuje żeby ich wyciągnąć jak ich w końcu strażnicy wsadzą za dewastowanie krypt.
- Pilnujmy się wzajemnie, a będzie lekko, łatwo i przyjemnie. - Elf w porę zauważył znaleziska swojego towarzysza. - Olegario! Głupi buc z ciebie, ale masz nosa do dobrych spraw. Otwieraj pierwszą! - Ari’Sainen szybko stracił zainteresowanie dalszą rozmową.
Lavina nie kontynuowała na siłę rozmowy zamiast tego wykorzystała, moment kiedy obaj zajęli się opróżnianiem butelek i stracili na chwilę zainteresowanie otoczeniem i postanowiła zaopiekować się kocem Ari’Sainena, zostawionego bez opieki. “A przed chwilą mieliśmy o tym rozmowę.” Pomyślała kiedy przykryła się jednym kocem swój wykorzystując ochronę przed wchodzącym wszędzie sianem. I poszła spać.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 31-05-2018 o 10:45.
Obca jest offline  
Stary 26-05-2018, 20:27   #76
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Znalezione, nie kradzione! - Ari’Sainen z wymownym uśmiechem zerknął przez ramię na kobietę, z którą przed chwilą rozmawiał. - Nie odmówię poczęstunku, dziękuję.

Jak zawsze i wszędzie, darmowy napitek przełamywał lody i zbliżał do siebie nieznajomych. Butelki krążyły wokół, przekazywane z rąk do rąk. Gdy nadeszła pora na spoczynek, elf przyjrzał się ludzkiej kobiecie zawiniętej w jego koc. Pomyślał, że w zasadzie nie potrzebuje nakrycia, noc była ciepła. Zerwał go jednak z Laviny, nie siląc się na delikatność. – Nie dokazuj miła, nie dokazuj... – zanucił cichutko zasypiając.

* * *

Ari’Sainen, obudzony przed świtem na wartę, siedział oparty o jedną z drewnianych ścianek w stajni, opatulony kocem. Lubił tę porę nocy, gdy wszyscy spali głębokim snem. Nawet jego oczy, choć przecież miał strzec wszystkich, przymykały się od czasu do czasu. Usprawiedliwiał się, że przecież nie ma żadnego zagrożenia w stajni w środku spokojnego miasteczka, kiedy klapa w podłodze uniosła się cichutko. Elf miał wrażenie, że to dalsza część koszmaru, gdy zobaczył wdrapującego się powoli stwora przypominającego szczura poruszającego się na tylnych łapach. Jego ręka przesunęła się delikatnie na rękojeść miecza, kiedy szczuroczłek popatrzył swoim czerwonymi oczkami wprost na niego. Przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem, elf i potwór, aż w końcu ten ostatni wskoczył z powrotem do dziury w ziemi znikając w ciemnościach. Ari’Sainen zaklął pod nosem skacząc na równe nogi, kilkoma kopniakami budząc swoich towarzyszy.

- Ciii... – uciszał każdego. – Mamy gościa... skaven... – Elf podszedł do klapy w podłodze trzymając miecz w pogotowiu. Podniósł ją ostrożnie zaglądając do środka. W powietrzu unosił się ostry zapach piżma.
 
Phil jest offline  
Stary 27-05-2018, 02:04   #77
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Alane zainteresował się wieściami o noc nych zniknięciach.
- Jak sądzicie? Moglibyśmy zostać w tej nocy i ustalić co się tu dzieje? - zapytała zaintrygowana - Razem z resztą obstawy braciszka Otta powinniśmy dać radę obstawić wieś. A za ochronę wytargujemy jakiś kawałek grosza.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.

Ostatnio edytowane przez archiwumX : 06-06-2018 o 10:20.
archiwumX jest offline  
Stary 28-05-2018, 08:20   #78
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Laurenor rozsiadł się wygodnie we wskazanym miejscu. Kiwnął elegancko głową na podstawione rarytasy Brotońskiej ziemi z lekkim, ciepłym uśmiechem. Pierwsze co skosztował było wino a później ser i pieczywo. Elfi czarodziej lubił poznawać obyczaje i kultury innych. To wiele mogło wnieść do pogłębiania wiedzy o ludziach. Ta gałąź może nie związana z magią, ale elf uważał, że może mieć w przyszłości nie małe znaczenie.

Wieczór spędzony na rozmowach i opowiadaniach dla elfa był przyjemnym. Trochę zmęczony po podróży pokrzepił się poczęstunkiem i dzięki winu pierwsze objawy ustąpiły. Ten fakt nie trwał zbyt długo i nim Ryży skończył zagadywać opowiastkami gospodynię Laurenor wstał dziękując za posiłek i udał się do wyznaczonej komnaty.

Rano pierwszy się pojawił w salonie gdzie byli przyjmowani. Wdowa La’Cadavre już kręciła się po domu uśmiechając się do pierwszego gościa.
Mag nie chciał zabierać zbyt wiele czasu bo i mieli ruszać w dalszą drogę a i wolał jak cała kompania jest w jednym miejscu. Laurenor odczekał na Otto i wraz z nim udał się do stajni, uprzednio zabierając swoje rzeczy i zostawiając posłanie w nienagannym porządku.

Noc jak się dowiedział Laurenor sprawiła nocującym w stajni trochę wrażeń. Laurenor trochę żałował iż nie został wraz z kompanami. Słyszał i czytał o podobnych stworach, zwanych skavenami i chciał takowego zobaczyć.
- Jeśli o mnie chodzi to mi się nie spieszy. Myślę, że wdowa udostępni nam jeszcze na jedną noc kwater a sprawa z tajemniczym, nocnym gościem jest ciekawą. Troch złoto także się przyda.
 
Hakon jest offline  
Stary 29-05-2018, 09:14   #79
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
W poszukiwaniu skavena

Lavina już spała kiedy jednym mocnym ruchem elf zabrał swój koc, na nowo ją wybudzając.

- Znalezione i tak dalej, mruku… - powiedziała ospale, zawijając się w swój koc, by po paru godzinach być zbudzona przez Ari’Sainena kopniakiem. - Co ci znów… - nie dokończyła kiedy padły słowa o szczuroludziach, kobieta przytaknęła i już milcząc uzbroiła się w miecz, sztylet zawsze był chowany w bucie, więc tylko poprawiła go by mieć pewność, że łatwo będzie mogła go wyciągnąć. Ustawiła się z resztą przed zejściem. - Ciemno - zauważyła cicho, jednocześnie zastanawiając się, czy ktoś ma jakieś źródło światła.

Ryży obudził się zaatakowany. Sięgnął po miecz i zauważył nad sobą upiorną twarz. Od razu też wymierzył kopniaka w napastnika. Kiedy okazało się, że to Ari, wcale nie miał z tego powodu wyrzutów sumienia. - Kto kopniakiem budzi, ten kopniaki zbiera - mruknął cicho. Zszedł na dół do kuca i wyciągnął potrzebny osprzęt - tarczę, hełm, hubkę i krzesiwo. Pochodnię podał Lavinie, szepcząc - może się nam przydać, a ja będę miał obie ręce zajęte - wskazał na tarczę i miecz. Sprawdził czy ma kompletny i dobrze zapięty pancerz. Potem wykonał kilka ćwiczeń, dla wygnania snu i pobudzenia krążenia. Ziewnął kilka razy i podążył do klapy w podłodze. Rozejrzał się jeszcze, czy chłopak stajenny jest w pomieszczeniu. Na szczęście był, kulił się jedynie ze strachu w kącie.

Sigrid zerwała się w tym samym momencie, w którym Ryży dobył miecza. Ktoś chciał im ukraść konie, pomyślała w pierwszej chwili?!?!!? Odruchowo sięgnęła po młot. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niej, że powód nagłej pobudki był zupełnie inny niż przypuszczała. Zapach piżma był dobrze wyczuwalny. Krasnoludzica sprawnie skontrolowała swoje odzienie, zacisnęła dłoń na młocie i skinęła głową, że jest gotowa do zejścia do piwnicy. Przy pasie miała miksturę leczniczą, pochodnia nie była jej potrzebna, Sigrid świetnie widziała w ciemnościach.

Poniżej włazu znajdowała się dobrze utrzymana drabina na kilkanaście szczebli. Piwnica która znajdowała się pod stajnią była dość szeroka, dookoła znajdowały się poustawiane beczki i worki wypchane prawdopodobnie zbożem. Z piwnicy odchodził korytarz, na ogół zamknięty kratą, która jednak tym razem była otwarta.

Ari’Sainen przytknął jeden palec do ust, później pokazał nim ile stworów zauważył, a na koniec kierunek, w którym tamten uciekł. Rozejrzał się po piwniczce upewniając się, że jest pusta, a skaven nie chowa się za którąś z beczek czy płóciennych worków. Dopiero potem zszedł ostrożnie po szczeblach drabiny, ustawiając się na dole z mieczem w jednej ręce i tarczą w drugiej. - "Ciemno tu, cholera. I wolałbym mieć łuk ze sobą" - pomyślał, żałując że nie może wybrać bardziej otwartej przestrzeni do walki. Czekał na pozostałych.

- Pójdę przodem - szepnął Ryży. - Chodzenie w tunelach pod ziemią mam we krwi, poza tym mam dobry wzrost i to - popukał o tarczę. I ostrożnie ruszył w głąb korytarza. „Pozostawianie szczuroludzi żywych tak blisko siebie, nie jest dobrym pomysłem, więc naprzód” - przekonał sam siebie.

Za Ryżym podążyła Sigrid. Tunele i podziemne zakamarki przypomniały jej dom. Pociągnęła nosem wciągając zapach piwnicy. "Gdzie jesteś szczurku" - pomyślała. Krasnoludzica rozglądała się ostrożnie.

W tunelu szerokim na około metr i wysokim na wysokość wyprostowanego człowieka było ciemno na tyle, że osoby nie posiadające wrodzonej zdolności widzenia w ciemności nie widziały dalej jak na odległość dwóch metrów. Chłód bijący ze ścian sprawiał, że poszukiwaczom zrobiło się zimno, a co mniej wytrzymali mieli gęsią skórę na całym ciele. Szczuroczłeka nigdzie nie było widać, ale mógł uciec tylko w jednym kierunku.

Lavina zapaliła pochodnię daną jej przez Ryżego od lampy stajennych. Ostrożnie zeszła po drabinie do piwnicy i ruszyła jako ostatnia zamykając pochód i trzymając miecz w prawej ręce, a pochodnię w lewej.

Nie było wyjścia, jak tylko iść naprzód. Choć było to niebezpieczne, Ryży ruszył szybciej. Bał się, iż przez zbyt ostrożne tempo, zgubią ohydę. Sigrid nie odstępowała Ryżego, uważała jednak, żeby nie wpaść mu przypadkiem na plecy. Tuż za nią podążał ostrożnie Ari’Sainen, spoglądając ponad głowami krasnoludzicy i halflinga.
Gdzieś w oddali słychać było szybkie kroki. Skaven nie uciekł daleko, tunel jednak zaczynał się zwężać na tyle, że część grupy pościgowej musiała iść zgięta w pół. Szczuroczłek zyskiwał przewagę, ale nadal było go słychać, a ostry zapach piżma świadczył o tym, że skaven był mocno przestraszony.

Nagle usłyszeli popiskiwania i piskliwy głos we wspólnej mowie - sssttaaać wy nie iść dalej my zabić, jak wy iść! Wracać do siebie duźi ludzie!
Wejście do większej komory było oddalone o kilkadziesiąt metrów. Całą tą odległość musieliby przejść na klęczkach, co mogło być zgoła niebezpieczne.
Ryży zerknął w tył na towarzyszy.

- Powiedział „my”, nie „ja” - mruknął. - Eh, przynajmniej spróbuję zerknąć, ilu ich jest - dodał i zaczął się posuwać do przodu, zasłaniając tarczą.

- Jak nie wrócisz poczekamy dłużej. - rzuciła z końca kolejki do tunelu złodziejka.

- Zaczekaj na mnie Ryży, idę z tobą, tylko nie nadstawiaj niepotrzebnie karku - rzuciła szybko Sigrid klnąc pod nosem. Przecież nie zostawi tej wścibskiej Marchewki samego.

- W porządku, tylko nie skrob mi marchewek - zachichotał nerwowo. - Ale trzymaj się na dystans, żebym mógł się szybko wycofać. A długonodzy niech na razie poczekają z tyłu, damy wam znać.

- Zgoda - odparła Sigrid. Trzymała się w bezpiecznej odległości od niziołka, ale gotowa była rzucić się do przodu gdyby trzeba było Ryżego za nogi wyciągać.

Elf ruszył na klęczkach jako trzeci, podobnie jak Sigrid utrzymując odpowiedni dystans tak, by nie blokować ucieczki, ale też móc zapewnić pomoc z przodu, gdyby zaistniała taka potrzeba.

Lavina została przed tunelem z pochodnią, jeśli towarzysze będą nagle musieli się wycofać to jej obecność w tunelu im nie pomoże. Poinformowała o tym Ari’Sainena:

- Krzyknijcie jak będziecie potrzebować wsparcia, w innym wypadku nie wejdę, póki droga nie będzie wolna. Nie chcę was zablokować, jeśli będziecie musieli się wycofać.

Po kilkunastu metrach tunel kończył się w niezbyt rozległej komorze oświetlonej światłem księżyca. Po przeciwnej stronie komory stało kilkunastu skavenów tłoczących się dookoła wysokiego szczuroczłeka odzianego w szary kaptur i dzierżącego kostur mieniący się pomarańczowym światłem. Szczuroludzie zawuażyli zbliżającego się niziołka. - Ssstaaaać wy nie iść wy żyć! - odezwał się skaven w kapturze. Natomiast reszta grupy szczuroludzi zacieśniła krąg dookoła zakapturzonego.

Ryży żałował, że nie ma trzeciej ręki, by podrapać się po głowie. Odwrócił się do Sigrid będącej za nim i powiedział na tyle głośno, by usłyszała.

- Kilkunastu. I jeden z czarami. Jakieś pomysły?

- Wracaj zanim cię usmaży
- Sigrid nie było do śmiechu. Co jak co, ale w wąskim i niskim korytarzu mieli nędzne szanse na uniknięcie możliwych czarów.

Ryży zgadzał się z kowalem. Zastanawiało go jedynie, dlaczego skaveni wolą rozmawiać, niż ich zaatakować. Są ranni? Skończyły im się czary? To po co pchały się do ludzi? Są głodni? Czemu kulą się po przeciwnej stronie jaskini? Czy może więcej ich się czai przy wyjściu i chcą ich ściągnąć w pułapkę? Mnóstwo myśli przelatywało mu przez głowę szukając wyjścia z sytuacji. Atak na przeciwnika przeważającego ich kilkukrotnie liczebnie nie wchodził w grę. Zostawienie za sobą takie przeciwnika też nie miało większego sensu.

- Sigrid, przekaż, że potrzebujemy wsparcia. Przed nami jest duża jaskinia, dociera tu światło księżyca. Może lokalni wiedzą, co to za jaskinia, może da się dostać tutaj od innej strony. Może niech Lavina spróbuje kogoś sprowadzić, ja na razie będę ich obserwował. Dziwnie się zachowują, gdyby chcieli uciekać spróbuję śledzić ich dalej. - Uważnie śledził zachowanie skavenów i starał się rozejrzeć po jaskini. Gdy uznał, że nic więcej nie zobaczy, cofnął się ciut głębiej, ale nadal tak, aby mieć przeciwników na widoku.

Sigrid zaufała ocenie Ryżego, w końcu nie raz już znajdowali się w sytuacji zdawałoby się bez wyjścia i wychodzili z niej cało. Przekazała do Ariego i dalej to, co powiedział jej niziołek i czekała na informację zwrotną. Oczywiście nadal nie spuszczała przyjaciela z oczu.

- Ryży, może pogadać z nimi można? Choćby po to by kupić trochę czasu? - spytała.

Ari’Sainen czuł się głupio prowadząc dziwną rozmowę w ten sposób, w ciasnym korytarzu, na klęczkach. - Może to zwiadowcy? Z dala od swoich? Nieraz spotykaliśmy takich w lesie. Jeśli nie atakują, pewnie nie chcą tracić sił. Jest tam inne wyjście z jaskini? Jeśli nie, zrobią to, co każde zwierzę w pułapce.

Szczuroludzie najpewniej słyszeli, porozumiewanie się niziołka, krasnoludzicy i elfa. Przywódca grupy znów odezwał się w staroświatowym - Uciekać, a kysz! - po czym skierował swój kostur w stronę wylotu tunelu. Coś potwornie huknęło, tak że osoby znajdujące się w tunelu poczuły się przez chwilę oszołomione. Gdy Ryży ponownie spojrzał w stronę szczuroludzi zauważył jedynie ostatnie ogony znikające w blasku księżyca.

- Uciekają! - krzyknął, gdy tylko doszedł do siebie. Rzucił się na zewnątrz, obrócił szybko dookoła sprawdzając, czy w pobliżu nie ma czających się wrogów. Potem pobiegł za uciekającymi postaciami, które zniknęły w pobliskim lesie, patrząc, czy czarodziej nie celuje w jego stronę. Zerknął za siebie sprawdzając, czy ktokolwiek z towarzyszy jest w zasięgu wzroku. Sigrid pognała za Ryżym mając nadzieję, że nie wpadną w jakąś pułapkę.

W duchu przeklinał, bo nawet nie miał szansy na strzał z procy, ale trzymał ją w pogotowiu na wypadek, gdyby mógł się odwdzięczyć kulą za zaklęcia. Niestety, po pewnym czasie musiał jednak zrezygnować z pościgu, bo nie potrafił odnaleźć tropu.

Lavina, nie dostawszy wytycznych od towarzyszy wewnątrz tunelu, czy iść za nimi czy czekać bo się wycofują, cierpliwie czekała na ich powrót przy wejściu do tunelu. Kiedy pojawili się z powrotem podawała każdemu rękę pomagając wstać z klęczków. - Rozumiem, że pościg był stratą czasu? Nic wam nie jest usłyszałam dziwny odgłos?

Sigrid opowiedziała Lavinie co zaszło w tunelach.

- Nic tu już nie zrobimy. - Elf wsunął miecz do pochwy i otrzepał ubranie z pyłu. - Szczuroludzie uciekli. Wracajmy do stajni i zaczekajmy na pozostałych. Razem podejmiemy decyzję co dalej.
 
Phil jest offline  
Stary 30-05-2018, 08:18   #80
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
są niewielkie zmiany względem gdoca

Tymczasem, przed wydarzeniami ze skavenami, wieczór u wdowy

- Jak mniemam zmierzacie do klasztoru? - odezwała się wdowa bardziej do pozostałych niż do mnicha, który zajęty był pochłanianiem kolejnej porcji pasztetu z królika, zagryzając ją śmierdzącym serem i popijając wielkimi haustami wino - czy też może zmierzacie w kierunku Parravonu?
- Przybyliśmy właśnie z Parravonu -
odparł Hugo, wyręczając zajętego jedzeniem mnicha - i odprowadzamy brata Otto do klasztoru właśnie.
- Podróż w większym towarzystwie zazwyczaj jest bezpieczniejsza
- dodała Foggia.
- No tak, podróżowanie w piątkę lepsze jest niż w pojedynkę - przytaknęła kobieta nalewając wina do kielichów, które zostały już opróżnione, na co mnich uśmiechnął się pokazując całą gamę swojego uzębienia.
- Twoje zdrowie, pani. - Hugo uniósł kielich.
Gdy wszyscy upili wina, Ryży zwrócił się do gospodyni:
- Jakimiż to opowieściami możemy odwdzięczyć Ci się Pani za gościnę? Wesołe i śmieszne przygody, czy też może te najtrudniejsze momenty, w których ścieraliśmy się z przeciwnikami, o których strach w nocy rozmawiać? Wojownikiem jestem, wybór mych opowieści nie jest zbyt bogaty, ale pamiętam jeszcze kilka opowiadań mojego brata, np. o zalotach naszego przodka, gdyby to interesujące było…
- W tych trudnych czasach jakie mamy ostatnio lepiej nie mówić o rzeczach przykrych, lecz cieszyć się z życia i czerpać przyjemność z radosnych chwil.
- Odparła Noele - oczywiście nie musicie opowiadać o swoich osobistych sprawach, bo wara mi od nich - uśmiechnęła się do swych gości - może sera? - zapytała kończąc poprzednie zdanie.
- Mam chyba opowieść odpowiednią
- ucieszył się niziołek. Nie wiadomo, czy ze znalezionego pomysłu, czy też ze znalezionego apetycznego kawałka sera. - Wraz z towarzyszami przybyliśmy do Altdorfu. Po uwolnieniu tego świata od kolejnego okrutnika, udaliśmy się po odbiór nagrody, jaka była wyznaczona za jego głowę. Nagrodę wyznaczył pewien hrabia, ale nie będę podawał nazwisk. Oczywiście - wziął łyk wina - nie wręczał nagrody osobiście i nawet się tego nie spodziewaliśmy. Jakież było więc nasze zdumienie, gdy zaprosił nas do swojego gabinetu. Siedzi sobie w tym swoim wielkim skórzanym fotelu i pyka fajeczkę, patrzy na nas srogim wzrokiem i mówi tak: „Hmm… tak… no cóż… myślę, że się nadacie”. A wokół nas, mnóstwo jego strażników. Ciarki nas przeszły po plecach, nie ma co, zwłaszcza, że w jego rodzinie to trafiali się różni tacy wypaczeni złem… - Ryży się wzdrygnął, aż jego zbroja zaklekotała. - Zaczął narzekać na dzisiejszą młodzież i złe wychowanie, a potem mówi do nas tak: „Mam dwie siostrzenice, dwie młode sikorki, z którymi mam wiele problemów. Panny te wymyśliły sobie, że chcą poszukiwać PRZYGÓD. He he, tak jak mówiłem, głupoty w głowie dzisiejszej młodzieży. Nijak im tego z ich ślicznych lokatych główek wybić nie mogę. Ale właśnie znalazłem rozwiązanie. WY!” - niziołek w tym momencie nagle chwycił bułkę i wycelował nią w siedzących z nim towarzyszy - „wy wybijecie im to z głowy. Weźmiecie je ze sobą na kilka dni i postaracie się tak poprowadzić całe wydarzenie, aby im raz na zawsze przeszły takie pomysły”. Co było robić? - Marchwiowy rozłożył bezradnie ramiona i rozejrzał się po towarzystwie. - Hrabiemu się nie odmawia, zwłaszcza, że dobrze płaci - mrugnął porozumiewawczo. - Oj, przestrzegł nas jeszcze, co się z nami stanie, jeżeli choć włos im z głowy spadnie, brrr - znowu zaklekotała zbroja, a Ryży przeciągnął palcem po swoim gardle. - Zaraz potem, wbiegają te dwie młode kobiety. Oj dobrze, że tylko jeden z nas był ludzkim mężczyzną, bo piękności obie niesamowite… Wypijmy za zdrowie pięknych pań - Ryży podniósł się z kieliszkiem i skłonił w stronę gospodyni, następnie Foggi.

- Tak jak mówiłem - ciągnął siadając - wpadają w tych swoich dworskich sukniach, szerokich u dołu, a u góry tak wąskich, że na sam widok niziołka dusi. Grzeczne takie i ułożone, kłaniają się wujowi, a potem… gorsze niż szarżujące orki, które napotkaliśmy przed Parravonem! Czułem się, jak jakiś okaz w obwoźnym cyrku. A i tak, mną się najmniej interesowały. O każdą bliznę pytały, żądały wyliczanek potworów, jakie ubiliśmy, ilość blizn jak i gdzie zdobyte… doprawdy, ten kto powiedział, że nie ma nic gorszego od furii kobiety, musiał znać się na rzeczy. Nim jednak doszedłem jako tako do siebie z oszołomienia, okazało się, że już swego wuja przekonały, że koniecznie koniecznie koniecznie musimy zjeść razem kolację. Wyobrażają to sobie Państwo? - rozejrzał się po zebranych. - W drodze, ścigając zło, nie ma czasu, na takie głupoty, jak dobieranie odpowiedniego widelca do potrawy. Każdy jest szczęśliwy, gdy dane mu jest zjeść cokolwiek ciepłego. Taki wystawny posiłek, jak ten - skłonił się ponownie gospodyni - to spełnienie marzeń strudzonego podróżnego. A na tej kolacji… najpierw podano nam misę z wodą… nie do picia, lecz do mycia rąk. Niestety, nie wszyscy w porę się zorientowali, po co nam ona… te młode sikorki parskały śmiechem sądząc, że nikt tego nie widzi i nie słyszy. Hrabia udawał, że ogląda ozdoby na suficie… Siedzenia jakieś takie sztywne, wszyscy Ci arystokraci siedzą, jakby miecz połknęli... służba patrzy na nas, jak na złodziei... A potem było już tylko gorzej… Mało kto na codzień używa widelca - spojrzał w stronę mnicha - a nam nie pozwolono jeść rękoma. Moi towarzysze z rozpaczą zerkali w moją stronę, ucząc się w trybie przyspieszonym kuchennej zbrojowni. Dzisiaj wszyscy się z tego śmiejemy, ale wierzcie mi - natenczas wcale do śmiechu nam nie było. Dotrwaliśmy szczęśliwie do końca, a niektórzy potem twierdzili, że walka z wampirem była łatwiejsza, niż przyszpilenie widelcem kawałka jedzenia - błysnął zębami do zgromadzonych i zrobił krótką przerwę, na przegryzienie bułki z serem.

- Po tak ciężkim dniu przespaliśmy noc kamiennym snem. Zebraliśmy się rano po śniadaniu i oto nadchodzą. Wydaje mi się, że gdzieś tam w Altdorfie musi być salon mody dla młodych poszukiwaczek przygód z dobrych domów. Panny ubrane były w idealnie skrojone nowiusieńkie skórzane stroje do podróży konnych. Każdy taki strój pewnie był wart więcej, niż moja Natka. To mój kuc - wyjaśnił widząc zaskoczony wyraz wdowy. - Ale to nie koniec niespodzianek. Do kompletu dostaliśmy jeszcze dwie służące, też młode jeszcze kobiety. W końcu - wyruszyliśmy. Panny na dzień dobry życzą sobie polowania. Po szybkiej naradzie z towarzyszami ustalamy, że zające będą dość bezpieczne i ruszamy.

Niziołek zamilkł na chwilę, wpatrując się w sufit.
- Niestety! - rozłożył bezradnie ramiona. - Panienki nie dały się udobruchać zającami. Zażyczyły sobie polowania na dziki! Całe szczęście, że nie na niedźwiedzia albo trolla od razu - uśmiechnął się do słuchających. - Chciały dziki? Znalazły się i dziki. Polowanie też stało się bardziej dzikie, gdy jednej z dam spłoszył się koń i swoimi szlachetnymi czterema literami sprawdziła twardość gruntu! A dzik na to - jak na lato. Zaszarżował prosto na nią! Wszystkie włosy stanęły mi dęba ze strachu - a zapewniam Państwa, że mam ich dużo więcej, niż wy wszyscy razem wzięci! Już widziałem w oczach wyobraźni co robi z nami hrabia, gdy dostarczamy mu siostrzenicę podziurawioną jak rzeszoto! W ułamku sekundy, gdy te czarne wizje przebiegały mi przez głowę sięgnąłem po swą procę i raz za razem strzelałem w odyńca. Nie ja jeden musiałem mieć w głowie takie czarne wizje, bo w powietrzu zrobiło się wręcz czarno od lecących strzał. Strzelali wszyscy, nawet służki… jak się tak nad tym zastanowię teraz z perspektywy czasu - zasępił się Ryży - to strzelały chyba nawet lepiej niż ja - umilkł wpatrując się w kieliszek, który był już prawie pusty.

- Dzik padł martwy, bardziej przypominając jeża niż dziką świnię. Hrabianka była na szczęście cała, jedynie szalenie przestraszona. Ale przecież właśnie tego chciały, dzikich szalonych przygód, czyż nie? - klasnął w ręce i sięgnął po butelkę. - A nam chodziło o to, żeby je przestraszać. Tak że spotkanie dzika okazało się dla nas szczęśliwe zwłaszcza, że na kolację mieliśmy smaczną dziczyznę. Ale, ta historia ciągnie się jeszcze dużo dużo dalej, spędziliśmy z nimi tydzień, a opowiedziałem dopiero połowę pierwszej doby. Nie chciałbym was zbytnio nią znużyć, więc może teraz ktoś inny coś nam opowie?


* * *


- Bracie Otto - zagaił Ryży w trakcie posiłku. - Ciekaw jestem, czym się zajmujesz w waszym klasztorze?
- Trochę tym trochę owym, często zajmuje się zaopatrzeniem i kontaktami z ludnością spoza klasztoru. Tak jak tu widzicie, chadzam to tu to tam załatwiając różne sprawy dla naszego przeora
- odparł Otto. - Często bywa tak, że wracam na jeden lub dwa dni i później znów wyjeżdżam - kontyunował - oj trzeba mieć końskie zdrowie! - poklepał się po brzuchu.
- Intendentem bądź kwatermistrzem zatem jesteś. Zacne to stanowisko. W moich rodzinnych stronach często spotykaliśmy u nas takie osoby. Część klasztorów wymieniała się z moją rodziną dobrami. Piwo za wino, marchew za jabłka, różnie to bywało. A u was w klasztorze, też prowadzicie taki handel?
- A owszem, wyrabiamy pyszne sery
- spojrzał na ser który wystawiła wdowa - ten pewnie też pochodzi z naszego klasztoru idzie poznać po smaku i zapachu - zaciągnął się nad stołem. - Bywa, że wymieniamy się z okolicznymi mieszkańcami dobrami choć często korzystamy też z gotówki, co może wzbudzić pewne niedowierzanie. Ostatnio jednak czasy są coraz trudniejsze a wszystko coraz droższe.
- Okolica górzysta, to i mieszkańców mniej niż u nas na nizinach. Trudniej się wymieniać a i koszty transportu na pewno wyższe
- potaknął ze zrozumieniem niziołek. - Ale sami serami człowiek nie żyje. W klasztorze znajdziemy jakieś mięso, trunki i warzywa? Czy może lepiej rano na targu się zaopatrzyć?
- Ano nie samymi serami człowiek żyje, a nie tylko człowiek
- spojrzał na elfa - Jadło na drogę mieć musicie jednak w klasztorze czekać na nas będzie kolacja zatem za dużo racji podróżnych nie bierzcie.
- To miód dla moich uszu
- ucieszył się Ryży. - To macie również jakiś warzywniak, piwniczkę i zagrody z trzódką?
- Dookoła klasztoru znajdują się poletka na których uprawiane są warzywa i zboża. Wypasamy również owce a cała południowa ściana murów zakonnych porośnięta jest pnączami winogron. Zbieranie dojrzałych gron to niemała sztuka wymagająca wręcz akrobatycznych zdolności
- odparł Otto.
- A górska woda ponoć najlepsza dla browarnictwa, to może i dla wina? A, skoro o winie mowa - wypijmy teraz za zdrowie mnichów! - zakończył rozmowę toastem i obaj wrócili do posiłku.
Na wspomnienie o piwie Otto się skrzywił. Nie było tajemnicą, że w Bretonii dobre piwo jest importowane.


- Wyruszamy po śniadaniu, jeśli więc na targ chcecie się wybrać radziłbym tuż po świcie, bo czekać na was za długo nie mogę. Sam rozumiesz obowiązki - rzekł mnich.
- Takie życie, ciągle w biegu, odpocząć nie ma kiedy. A jeszcze rynsztunek sprawdzić rano, wieczorem zakonserwować. Zapewne w klasztorze mnóstwo obowiązków Cię czeka i nie wiem, czy dane będzie nam spokojnie usiąść i zjeść razem. Macie tam zapewne kucharzy, możesz mi podać imię kogoś, kto uleczy mój nadszarpnięty długą drogą brzuch? - spojrzał ze smutną miną na swój brzuch. - Niestety, pod tym pancerzem nawet nie widać, jak bardzo schudł - popukał się po zbroi.
- Nie wiem kto będzie dla nas gotował, ale nie wiem czy znajdziesz czas na rozmowy z kucharzem chociaż nawet jeśli miałby to być nasz przeor - zaśmiał się - choć to mało prawdopodobne.
- Obowiązków jak zwykle czeka mnie sporo, a czasu mało jednakże postaram się zasiąść z wami do wieczerzy - odparł mnich.
Na mnie już czas będzie - zerknął na końcówkę palących się świec. - Do stajni jeszczę dotrzeć o własnych siłach muszę. Dziękuję za gościnę - skłonił się wdowie. - I do zobaczenia rano - ukłonił się reszcie towarzystwa.
- Miło było cię gościć Ryży - odezwała się jak dotąd przysłuchująca się rozmowie wdowa. - Dziękuję również za opowieść i oby wasze plany były zawsze udane. Byście jeszcze kiedyś zdołali mnie odwiedzić i opowiedzieć o swych przygodach o ile oczywiście dożyję - Noele pożegnała niziołka i zaczęłą sprzątać ze stołu dając do zrozumienia by jej goście powoli szli spać, gdyż było już grubo po północy.
Ryży z ciężkim żołądkiem (po dwóch kolacjach), ruszył w drogę powrotną.


 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 31-05-2018 o 12:35.
Gladin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172