|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-10-2007, 20:06 | #181 |
Reputacja: 1 | - Wszakże jak wspomniał Karl dzieci porywano z domów najczęściej, ale nie ze szkoły. Chodzi o to, iż może łączy je nieprzeciętna mądrość lub inne uzdolnienia no gra na instrumencie albo malowanie i wtedy było by to podejrzane, bo niewiadomo skąd porywacze o tym wiedzieli, ale można też założyć, iż o tych dzieciach było głośno wśród rodziców i ich znajomych – popatrzył na niziołka ze zdziwieniem. „Jakim cudem tak przeinaczył sens mojej wypowiedzi widocznie może u nizołków rozumowanie chodzi pokrętnymi drogami.”
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
20-10-2007, 22:13 | #182 |
Reputacja: 1 | Edgar uśmiechnął się. -Czcigodny Gilesie. Chodziło mi o słowa naszego drogiego rozmownego towarzysza Bertolta, który raczył zauważyc, że jakby była to osoba znana dzieciom porywała by je prosto ze szkoły lub podwórka. Jeżeli źle zrozumiałem sens zdania to proszę poprawcie mnie. "Ciekawe co teraz zrobią?"
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
20-10-2007, 23:31 | #183 |
Reputacja: 1 | "Wiedziałem że mam za towarzyszy rozmówców pełną gębą" - uśmiechnął się Berthold słuchając reszty. -Czcigodny Gilesie. Chodziło mi o słowa naszego drogiego rozmownego towarzysza Bertolta, który raczył zauważyc, że jakby była to osoba znana dzieciom porywała by je prosto ze szkoły lub podwórka. Jeżeli źle zrozumiałem sens zdania to proszę poprawcie mnie. -Berthold jeśliś łaskaw zapamiętać- powiedział bardzo powoli jakby zastanawiając się nad każdym wypowiedzianym słowem -I dobrze zrozumiałeś, jeśli miała by to być osoba którą dzieci znały to raczej by porywała w dzień, a nie wspinała się na piętra w środku nocy i zostawiała dziwne znaki to tak apropos Johnna. I fakt faktem jeśli miało by to być w dzień to ktoś by to zauważył - czy inne dzieci, czy opiekunowie na przykład w szkole - widać alkohol poprawiał możliwości wysłowienia się u Mordragona; mówił znacznie więcej i bardziej zrozumiale niż wcześniej - napewno pijany był bardziej przydatny niż trzeźwy.
__________________ Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:) -"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni" -"Co to za rasa szybko-palni?" Czego pragnie eMdżej?! |
20-10-2007, 23:35 | #184 |
Reputacja: 1 | Karl nie zniósł pytań Gilesa. -Dosyć! – krzyknął. Dłonie mu drżały a w oczach czaił się strach i ból niczym u rannego zwierzęcia. -Dłużej tego nie zniosę –głos mu się łamał –Kapitan Stark powinien był wam o tym powiedzieć…ja nie zamierzam powtarzać tego… – niespodziewanie urwał. Widać wbrew temu co postanowił uczucia były silniejsze a rana jeszcze świeża. -Proszę was…wystarczy – schylił głowę unikając kontaktu wzrokowego –Ja chciałbym zostać sam…wybaczcie… Stał tak oparty o stół jakby na barkach dźwigał ciężar wszystkich nieszczęść ludzkości. Dalsze pytania nawet do niego nie dotarły. Po chwili w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Karl nie miał już ochoty do rozmowy. Wspomnienia wciąż powracały. Zmasakrowane ciało jego Heidi…jego najdroższego skarbu za który oddałby swe życie… Zrozumiawszy aluzję najciszej jak się dało opuściliście dom szczurołapa. Johann pomagał Gilesowi – w końcu cały czas był mocno osłabiony – a Rupert wyrwał Bertholdowi butelkę gorzałki i przy użyciu sporej siły wypchnął towarzysza za próg. Edgar podreptał tuż za nimi zamykając drzwi. Niziołkowi zdawało się że słyszy cichy płacz Karla. Johann, Giles, Rupert i Berthold już czekali na dole przed kamienicą. Tajemnicze symbole znów ukazały się waszym oczom. Smród jaki uderzał z pobliskiej uliczki (tej do której nawet Imperator, tak jak Berthold, poszedłby piechotą) był nie do wytrzymania. Nic dziwnego że Karl ma pozamykane okna. Najwyraźniej nie starczyło funduszy na zapewnienie kanalizacji całemu miasteczku albo Karl wolał nie mieszkać w jej pobliżu… Słońce było już znacznie niżej niż tego oczekiwaliście. No cóż. Nadchodziła jesień. Pora deszczów, opadłych liści i wiecznego błota. Większość ludzi już powróciła do swoich domów. Jedynie kupcy, rzemieślnicy i sprzedawcy ciągle liczyli na jakiś zarobek. Nigdy nie wiadomo kiedy do miasteczka wpadnie posłaniec Imperatora i wykupi cały zapas kapci z cienkiej skórki, prawda? A nie daj bogowie straciłby taką okazję i to sąsiad by zarobił a nie on! Przecież nie mógłby sobie spojrzeć w twarz! W oddali widzieliście dwie smukłe wieże wyraźnie wybijające się ponad resztę zabudowy. Czerwone chorągwie z jakąś białą plamą na środku wesoło łopotały na wietrze. Widząc że stoicie niezdecydowani co robić dalej sprzedawca miękkich kapci zaczął was nagabywać i zachwalać swój towar. -Panie lepszych ciżemek nie znajdziesz w całym Schwarzdorfie! Panie no przecie mówię! Takie mięciusie i wygodniusie. Spójrzno tylko panie! O widzicie panie! – podszedł do was z jednym z butów w ręku i zaczął nachalnie wciskać wam go do ręki, zaczął od Johanna a potem podał go Edgarowi –No prawde przecie gadam! Najlepszy towar! A tani panie że ho ho! Toż to grzech takie cudeńka po takiej niskiej cenie sprzedawać ale panom widać podobają się moje ciżemki – nie wiedzieliście skąd ów sprzedawca wysnuł taki wniosek bo większość z was patrzyła na niego jak na gówno które przykleiło się wam do buta ale on nie dawał za wygraną –Tak, tak! Mieciusię, wygodniusie i taniusie czegoż chcieć więcej no panie! - sprzedawca miał niezłe gadanie. Wam by już dawno zaschło w gardle a on widać dopiero się rozkręcał. Jednak przegiął strunę gdy podczas swojego słowotoku kropelka śliny trafiła Bertholda w twarz…
__________________ Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę. |
20-10-2007, 23:44 | #185 |
Reputacja: 1 | Żal mu było opuszczać dobytek Karla, zważywszy na to że karczma jest zamknięta a szczurołap okazał się bardzo dobrym gospodarzem. Jednakże Rupert siłą wszystko Mordragonowi wyperswadował.... należało opuścić dom szczurołapa najszybciej jak się da i samemu postarać się rozwikłać zagadkę i zarobić na chleb i wino Marienburdzkie.... Idąc przez Schwarzdorf natrafili jeszcze na zagorzałego sprzedawce ciżemek. Sprzedawca był dość doświadczony i uparty.Jednak przegiął strunę gdy podczas swojego słowotoku kropelka śliny trafiła Bertholda w twarz…... Lewą ręką Berthold wytarł policzek, widząc że sprzedawca nawet tego nie zauważył, drugą ręką dosięgnął małego scyzora, którego zawsze trzymał za pasem. Ręką, którą się wytarł popchał sprzedawce na jego kram, a drugą ręką szybko przyłożył mu nożyk do szyji. -Zrobie jedną dziurkę, ale jestem na tyle pijany że sam nie wiem czy będzie ona śmiertelna, czy jeszcze wstaniesz i wsadze Ci te ciżemki do gęby - rzucił oschle, ale bardzo powoli jakby zastanawiając się nad każdym wypowiedzianym słowem. Widać alkohol obudził dopiero prawdzie, czasami opryskliwe i wygadane, JA Bertholda Mordragona.
__________________ Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:) -"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni" -"Co to za rasa szybko-palni?" Czego pragnie eMdżej?! Ostatnio edytowane przez Mordragon : 20-10-2007 o 23:50. |
21-10-2007, 00:06 | #186 |
Reputacja: 1 | Zaskoczony Giles został szybko wyciągnięty na ulicę. Pod domem stał przekupień, który zdenerwował Bertholda. - Bertholdzie zostaw tego ciżmopsuja za gadkę nie warto brudzić sobie rąk takim małym chamem. - powiedział pragnąc uspokoić towarzysza. - A ty lepiej nie zaczepiaj ludzi, bo któryś naprawdę pozbawi cię głowy.- zwrócił się do sprzedawcy z każdą chwilą czuły się coraz lepiej, więc i humor mu powracał.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 21-10-2007 o 23:54. |
21-10-2007, 20:33 | #187 |
Reputacja: 1 | Edgar zamknął drzwi spokojnie, nie dał poznać po sobie co teraz czuje. Mimo swej natury bardzo cenił swoją rodzinę i wyobrażał sobie co czuje Karl. Gdy sprzedawca butów chciał mu sprzedać buty Edgar wybuchnął śmiechem. Machnął noga na wysokości swojej głowy a pasa sprzedawcy i spytał się: -Czy widzisz żeby nosił ciżmy? Gdy Berthold zatakował człowieka Edgar podszedł blisko jednak w każdej chwili był gotowy uskoczyć. -Tak zabij go, za to Ciebie powieszał. A z Tobą nas. Popatrzył na reszte towarzyszy. -Chodźmy do Iziadory.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
21-10-2007, 21:16 | #188 |
Reputacja: 1 | -To Ci się chwali. Lecz daleko mi do zrozuienia jakże przewrotnej natury Halflingów. Raz emanujesz chęcią odsyłania do Świętej Bramy, a po chwili stajesz się brońcą życia. Oczywiście Edgar ma rację - powiedział spokojnym tonem - puść proszę sprzedawcę i nie łam prawa herr Mordragon! - słowa były dobitne i nie znoszące sprzeciwu. - On ci nic nie zrobił, a jak trafisz do pierdla to gorzały nawet nie wąchasz przez długie lata! Więc na Rzekę Przeznaczenia opanuj sie człowieku! Zwrócił się do sprzedawcy. - Wezmę jedną parę, masz to Twoja zapłata. Podał należność sprzedawcy. - To co? Może udajmy się do szkoły, nie koniecznie nauczyciel porywa, może to robić ktoś kto ma wiedzę na temat uczniów ktoś, kto jenocześnie wie komu mógłby sprzedać takie informacje. Ruszajmy, mamy wiele do zrobienia, a czasu coraz mniej.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości, a jednak żyje krótko. Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |
21-10-2007, 22:00 | #189 |
Reputacja: 1 | "To on to zrobił.. tak teraz już wiem" - podniósł głowę i spojrzał na wszystkich, po czym spojrzał znowu w twarz sprzedawcy: -A może to ty porywałeś i katowałeś te małe, bezbronne dzieci?! - zwrócił się do kramarza - Zamiast nawiedzać niewinnych nauczycieli, odrazu idźmy z tą szumowiną do straży, co wy na to? - Berthold wypowiedział to bardzo powoli, najwyraźniej trzeźwiał.....
__________________ Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:) -"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni" -"Co to za rasa szybko-palni?" Czego pragnie eMdżej?! |
22-10-2007, 00:08 | #190 |
Reputacja: 1 | Nagle Giles zorientował, iż jest nagi bez zbroi tylko w zwykłej odzieży. „Nie przystoi rycerzowi – szlachcicowi paradować gołym bez zbroi wszak nie jestem u siebie na zamku”. - Johann muszę wrócić do Karla po zbroję a bez niej sam rozumiesz czuję się no jakbym był...nagi. – mówiąc ostatnie słowo Giles ściszył głos do szeptu. - Pomożesz mi ją wdziać, bo jestem trochę kontuzjowany i wątpię czy sam poradzę sobie z kolczugą, bo z resztą elementów dam sobie radę. – spojrzał z nadzieją na wojownika powinien iż zrozumie jego odczucia. Szybko podszedł do drzwi i mocno do nich zapukał. Potem czekał aż Karl otworzy. „Jeśli nie to się wywarzy drzwi, nie po to mnie Tatko rzemiosła rycerskiego uczył abym teraz zapominał o jego naukach. Uchybiłbym jego pamięci. Prędzej szczeknę niż ustąpię” pomyślał stojąc pod drzwiami domu Karla.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |