|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-12-2007, 19:58 | #51 |
Reputacja: 1 | 16.00 DzieÅ„ 1 Revan, Cohen NiechÄ™tnie zostawiliÅ›cie broÅ„ u strażnika. Jak na razie mieliÅ›cie dość kÅ‚opotów i nie zamierzaliÅ›cie rozbić sobie kolejnych. Kiedy wchodziliÅ›cie do Å›rodka strażnik powiedziaÅ‚ jeszcze aby skrÄ™cić w prawo gdy korytarz siÄ™ rozwidli. W ponurym milczeniu szliÅ›cie korytarzem, brak broni pod rÄ™kÄ… stanowiÅ‚ lekki dyskomfort, tym bardziej że nie mieliÅ›cie najlepszych wspomnieÅ„ co do tego miejsca. W koÅ„cu dotarliÅ›cie do potężnych, okutych, bukowych drzwi. Niewiele siÄ™ zastanawiajÄ…c weszliÅ›cie do pomieszczenia. Przez okratowane okno do Å›rodka wpadaÅ‚o sporo Å›wiatÅ‚a. WnÄ™trze byÅ‚o urzÄ…dzone raczej skromnie, przy Å›cianach jak spostrzegliÅ›cie staÅ‚y dwie ogromne szafy. Drzwi jednej z nich byÅ‚y uchylone i mogliÅ›cie zauważyć stertÄ™ papierów, które leżaÅ‚y na jednej z kilku półek. Na Å›rodku pokoju staÅ‚o masywne, bogato rzeźbione biurko, którego gabaryty stanowiÅ‚y ostry kontrast dla czÅ‚owieka, który wÅ‚aÅ›nie wertowaÅ‚ jakÄ…Å› ksiÄ™gÄ™. ByÅ‚ to osobnik dość niski o krótkich blond wÅ‚osach i szczupÅ‚ej budowie ciaÅ‚a. SpojrzaÅ‚ na was przez moment po czym powróciÅ‚ do przerwanej lektury. -Należy pukać zanim siÄ™ wejdzie, zapamiÄ™tajcie to dobrze bo nie lubiÄ™ siÄ™ powtarzać. A teraz przechodzÄ…c do sedna, bo nie mam wiele czasu, czego chcecie? Tylko bez zbÄ™dnych frazesów.- Balius Ubranie znalazÅ‚o siÄ™ dość szybko, wbrew pozorom nie wyglÄ…daÅ‚o tak tragicznie i wyglÄ…daÅ‚o na to, że bÄ™dzie dobrze pasować. Krawiec zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ gdy usÅ‚yszaÅ‚ o tym, że ktoÅ› taki jak Balius mógÅ‚by starać siÄ™ o to, by zostać mnichem. -Bez obrazy panie, ale na mnicha to ty siÄ™ raczej nie nadajesz. Tam jeno nielicznych przyjmujÄ… a i reguÅ‚y tam panujÄ…ce do surowych należą, a przecież zaraz widać, żeÅ› czÅ‚ek lubiÄ…cy siÄ™ zabawić. A co do opata to wiem tylko, że przybyÅ‚ do Hammerheim z samej stolicy prowincji, bardzo dawno temu. OdkÄ…d pamiÄ™ciÄ… siÄ™gam już tu byÅ‚. Ale wpierw mnichem byÅ‚ i tak jak brat Albrecht zajmowaÅ‚ siÄ™ wszelkim sprawami w mieÅ›cie i okolicach. Dopiero po paru latach mianowali go opatem jak poprzedniemu siÄ™ zmarÅ‚o na koklusz. Paskudna choroba swojÄ… drogÄ… mój bratanek też to miaÅ‚ i ledwo ledwo siÄ™ wykaraskaÅ‚, mÅ‚ody byÅ‚ i pewnie dlatego.- Kiedy tak mówiÅ‚ spoglÄ…daÅ‚ krytycznie na wybrane przez ciebie części garderoby, a mianowicie na brÄ…zowe spodnie, szarÄ… koszulÄ™ oraz również brÄ…zowÄ… kurtkÄ™. Pas postanowiÅ‚eÅ› zatrzymać, stwierdziwszy, że najmniej wyróżnia siÄ™ on z caÅ‚oÅ›ci. - Przymierzyć możecie w tamtym pomieszczeniu.- Palcem wskazaÅ‚ gdzie masz siÄ™ udać, na twojÄ… propozycjÄ™ dotyczÄ…cÄ… mikstury zareagowaÅ‚ jedynie lekkim skrzywieniem ust. Kiedy poszedÅ‚eÅ› siÄ™ przebrać krawiec znowu siÄ™ odezwaÅ‚. – Butów tu nie mam ale zaraz obok jest szewc, niedrogo bierze a rzeczy dobre ma, sÅ‚użą przez lata caÅ‚e. A i ja z waszmoÅ›ci nie zedrÄ™. Za wszystko tylko 4 sztuki zÅ‚ota chcÄ™. A żadne mikstury mi potrzebne nie sÄ…, moja żona w peÅ‚ni mnie zaspokaja toteż coÅ› takiego jest mi zbÄ™dne. Ale co też ja o takich rzeczach gadam? Kupujecie?- Raziel, Louis Barry by nieco ochÅ‚onąć opuÅ›ciÅ‚ wasze towarzystwo, zaÅ› Justicar zgodnie z namowÄ… Louisa udaÅ‚ siÄ™ by doÅ‚Ä…czyć do siedzÄ…cej nieopodal trójki mężczyzn i wypytać ich nieco. MilczÄ…c popijaliÅ›cie piwo i jedliÅ›cie zaserwowane wam dania dyskretnie sÅ‚uchajÄ…c rozmowy Justicara, karczma byÅ‚a niemal pusta toteż bez wiÄ™kszych trudnoÅ›ci byliÅ›cie w stanie sÅ‚yszeć niemal wszystko. W miÄ™dzyczasie karczmarz podszedÅ‚ do stoÅ‚u zabierajÄ…c puste naczynia. -Podać coÅ› jeszcze?- Dopiero teraz zauważyliÅ›cie, że w dzbanie z piwem pozostaÅ‚y jedynie smÄ™tne resztki a i jedzenie powoli siÄ™ koÅ„czyÅ‚o. Justicar Już kiedy usiadÅ‚eÅ› zauważyÅ‚eÅ›, że miny mężczyzn nie wróżą nic dobrego, ale niezrażony postanowiÅ‚eÅ› jakoÅ› rozpocząć rozmowÄ™. SÄ™k w tym, że najwyraźniej niezbyt fortunnie dobraÅ‚eÅ› sÅ‚owa. CaÅ‚a trójka spojrzaÅ‚a na ciebie wrogo, po chwili gdy stwierdzili, że z wÅ‚asnej woli nie opuÅ›cisz stoÅ‚u, jeden z nich, wyglÄ…dajÄ…cy na najmÅ‚odszego powiedziaÅ‚. -Czy ty nas czasem nie chciaÅ‚eÅ› obrazić tym stwierdzeniem o oszustach? JeÅ›li tak to widzisz trzeba ci wiedzieć, że sÄ… o wiele Å‚atwiejsze sposoby by wywoÅ‚ać bójkÄ™.- UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ otrzymujÄ…c paskudny rezultat w czym wydatnie pomogÅ‚a mu blizna ciÄ…gnÄ…ca siÄ™ od skroni do kÄ…cika ust. WpatrywaÅ‚ siÄ™ w ciebie z uwagÄ… godnÄ… lepszej sprawy, po chwili najwyraźniej podjÄ…wszy decyzjÄ™ siÄ™gnÄ…Å‚ po… kubek od koÅ›ci. WestchnÄ…Å‚eÅ› w myÅ›lach z ulgÄ…, ostatniÄ… rzeczÄ… jakiej teraz pragnÄ…Å‚eÅ› byÅ‚a bójka w karczmie, za która zapewne znowu poszedÅ‚byÅ› siedzieć, zakÅ‚adajÄ…c oczywiÅ›cie, że wyszedÅ‚byÅ› z niej żywy. - Ale niech bÄ™dzie, skoro nie ufasz kartom to zagrajmy w koÅ›ci, z nimi mam nadziejÄ™ problemu nie masz? Stawka jak na razie niewielka po zÅ‚otej koronie. Ten kto wyrzuci najwyższy wynik trzema kośćmi zgarnia pulÄ™, jeÅ›li bÄ™dzie remis pula przechodzi do nastÄ™pnej gry. JeÅ›li któraÅ› z koÅ›ci upadnie rzut powtarzamy. To jak gramy?- WyciÄ…gnÄ…Å‚ w twoja stronÄ™ skórzany kubek, w którym jak dobrze wiedziaÅ‚eÅ› znajdowaÅ‚y siÄ™ trzy koÅ›ci. Barry WyszedÅ‚eÅ› na moment by zaczerpnąć tchu. Twoje przekleÅ„stwa jednak nikogo nie zgorszyÅ‚y bowiem na ulicy niemal nikogo nie byÅ‚o! na ulicy dostrzegÅ‚eÅ› jedynie jakiegoÅ› starego dziada z drewnianÄ… nogÄ…, który mamroczÄ…c coÅ› sam do siebie szedÅ‚ w obie tylko znanym kierunku. ZdziwiÅ‚o ciÄ™ to na tyle, że niemal wytrzeźwiaÅ‚eÅ›. Po chwili zaczÄ…Å‚eÅ› sÅ‚yszeć jednak gwar rozmów, ale dobiegajÄ…cy z jednej z ulic biegnÄ…cych na lewo od karczmy.
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
27-12-2007, 20:45 | #52 |
Reputacja: 1 | Daj jeszcze piwa i jakiegoś dobrego mięsa.-powiedział Raziel do karczmarza rozglądając się po karczmie i szukając czegoś, na co warto by było zwrócić uwagę. Po raz kolejny spojrzał się w stronę stołu, gdzie Justicar miał zamiar grać w karty z ludźmi. Gdy karczmarz przyniósł piwo i mięso, Raziel zajął się jedzeniem i piciem piwa. Masz jakiś pomysł, co ten truciciel mógłby teraz robić?-spytał się Louisa. Znowu zajął się jedzeniem, patrząc się na Louisa oczekując na odpowiedź.
__________________ GG. 10666642 Ostatnio edytowane przez Ostrze : 27-12-2007 o 22:37. |
28-12-2007, 11:17 | #53 |
Reputacja: 1 | Gdy Raziel zadał pytanie Louisowi, ten nie spojrzał nawet na niego. Wpatrywał się w ledwo widoczne przez piwo dno kufla. Bił się z myślami, nie wiedział co ma robić i co odpowiedzieć nowemu towarzyszowi. Wciąż nachodziły go wspomnienia o jego dawnych kamratach. Nie chciał teraz o nich myśleć, lecz nie potrafił opanować myśli. - Nie wiem - odezwał się wreszcie. - Nie zajmowałem się takimi sprawami. Zawsze zajmowało mnie tylko to jak przeżyć do następnego świtu. Przechylił kufel niemal całkiem go opróżniając. To był jego ostatni kufel. Był już najedzony i nie miał zamiaru już pić, nigdy nie był pijakiem i nie chciał nim zostać. Poza tym tylko raz upił się do nieprzytomności i to na obcej ziemi. Skutek był taki, iż siedział teraz z innymi wyciągniętymi z więzienia bandytami i wykonywał wydawałoby się nie możliwe do wykonania zadanie. - Myślę, że są dwie możliwości... - rzekł po chwili milczenia. - Pierwsza to taka, iż jakiś jegomość wynajął truciciela. Jeśli tak było to zapewne jest on już w sąsiedniej dzielnicy. Zawodowca nie zostałby w tej mieścinie. Druga możliwość to, że ten kto to wymyślił własnoręcznie otruł klechę lub nakazał to swojej świcie. Na pewno ma on jakieś plany dotyczące klasztoru, więc mieszka lub jest gdzieś nie daleko. Jeśli zadał sobie tyle trudu to musi mieć dużą władze albo dużo złota. Nie wiem jak sie do tego zabrać, najlepiej byłoby mieć motyw, ale na to, to chyba możemy trafić jedynie przypadkiem jak bogowie się zlitują.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
28-12-2007, 19:39 | #54 |
Reputacja: 1 | Justicar otarÅ‚ spocone czoÅ‚o. ByÅ‚o tu duszno a niepokój przyczyniÅ‚ siÄ™ do potu w jeszcze wiÄ™kszym stopniu. -Wybaczcie. Tam gdzie przebywaÅ‚em przez ostatnie 3 lata, oszukiwanie w grze byÅ‚o na porzÄ…dku dziennym. Zwykle trzeba byÅ‚o uważać… ale zostawmy ten temat w spokoju. – zobaczyÅ‚, że jeden z graczy zamieża grać w koÅ›ci. – Tak. KoÅ›ci wolÄ™ znacznie bardziej. PoÅ‚ożyÅ‚ na blacie miÄ™dzy jego rywalem a nim jednÄ… z koron. WyszczerzyÅ‚ zÄ™by. SprzyjaÅ‚o mu szczęście ale zawsze bywaÅ‚o tak, że czasem siÄ™ od niego odwracaÅ‚o. WziÄ…Å‚ do rÄ™ki kubek. Jego wylot zasÅ‚oniÅ‚ dÅ‚oniÄ… i zaczÄ…Å‚ nim machać. RobiÅ‚ to gwaÅ‚townie. Szybko postawiÅ‚ naczynie to gry na stole. PodniósÅ‚ je i wytężyÅ‚ wzrok patrzÄ…c na koÅ›ci. |
28-12-2007, 22:33 | #55 |
Reputacja: 1 | Balius gdy tylko poszedł we wskazane miejsce przez krawca bez namysłu założył ubrania na siebie i tylko spoglądając z góry na sposób w jaki leża na jego ciele zamierzał ocenić wygląd ubrania. Miało to być tak by było prosto. Nie chciał się wyróżniać w tłumie. Spojrzał na swoje obuwie. "Hmmm. Nie mam potrzeby iść do szewca. Te są idealne." Zakłada nogawki na buty i ściąga sakiewkę z szyji a następnie odlicza w ukryciu, spoglądając jeszcze raz czy nikt nie widzi jego złota, sześć złotych koron. Potem sakiewkę znów wiesza na szyi i chowa pod koszulą. Wychodząc z przymierzalni, zamierzał kupić plecak na ubranie w którym przyszedł. Nie zamierzał już sprzedawać swoich specyfików. To i tak już było bezskuteczne w tym sklepie. Kolejnym jego celem miała być karczma. Ta skarbnica wiedzy miała odkryć kolejną zasłonę tajemnicy. Nie obchodziło go czy to worek czy plecak. Miałow wystarczyć tyle ile wyjął. -Masz jakieś plecaki, może worki na rzemieniach? No i jakich miejsc unikać. Bo że karczm to chyba w każdym mieście trzeba. Ale czy ulice są bezpieczne, a w których najczęściej jest się okradanym? To, że cały swój majątek u Ciebie zostawiam to nie znaczy, że nie będą mnie zaczepiać. A po co mają mi przeprawić facjate. Krawiec popatrzył na pieniadze po czym wziął je do ręki i schował do sakiewki. - Plecaka zadnego nie mam ale worek , zakładany na ramiona powinien się znaleźć.A tak, reszta.- Oddał Baliusowi 1 koronę i 3 srebrniki. Szukając worka równoczesnie odpowiedział na pytania: -Miasto samo w sobie nie ma jakichś bardzo niebezpiecznych rejonów. Za dnia raczej nigdzie nie będa próbowali człowieka okraść. Ale we wschodniej część lepiej po nocy się nie szwędać, mozna różne typy spotkać a nie zawsze mają oni dobre zamiary. Ze stęknięciem pociagnął za jakiś rzemien i szarpnięciem wyciągnął skórzany worek ciemno brazowego koloru, z dwoma paskami tego samego koloru. -Jest. Znalzłem wreszcie, proszę. - Z uśmiechem podał Baliusowi worek. -Więc zyczę miłego dnia i by szczęście było po twojej stronie-Krawiec odprowadził człowieka do drzwi sklepu. Wychodząc Balius rozczochruje włosy w nieład a następnie stara się je uczesać palcami tak by nie wyglądały na wypięknione. Szukając ulicy bezludnej stara się zakurzyć ubrania by nie wyglądały za czysto.Kolejnym celem była więc karczma. Za wcześnie na łazęgę po wschodniej części miasta, a coś trzeba było robić. "Teraz to już łątwiej będzie mi się komunikować z tymi chłopami." Chowa pieniądze do sakwy i upewnia się czy jest pod koszulą zamiast na wierzchu. W drodzę dopytuje się ludzi o karczmę by nie błądzić bo mieście. Gdy tylko tam dotrze, rozglądując się po pomieszczeniu zamierza poszukać ludzi co znają się na rzeczy. Ludzi, którzy wiedzą i słyszą więcej niż zwykli dzienni śmiertelnicy. "Nie powinno być problemu wkręcić się na jakieś zakłady nielegalne lub coś w tym stylu. Oby moja znajomośc języka była jeszcze na chodzie. Mam nadzieję, że niezapomniałem wszystkiego."
__________________ "...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..." Ostatnio edytowane przez lopata : 28-12-2007 o 22:38. |
29-12-2007, 18:15 | #56 |
Reputacja: 1 | Barry zaczerpnął tchu. Było mu zdecydowanie lepiej, a napięcie spowodowane nadmiarem wrażeń częściowo minęło. Widząc dziadka, z właściwym sobie talentem do wpadania w kłopoty, postanowił ruszyć jego śladem. "A nuż spotka go coś jeszcze ciekawego? Sprawa nie napawała optymizmem, więc uznał, że i tak już jest trupem, tyle że odroczono na trochę jego proces. A do tego czasu będzie robił co mu się żywnie podoba... Kradł, palił, chędożył i zabijał!" Uśmiechnął się krzywo i błysnęło mu oko. Nienawidził tych ludzi, tak jak nienawidził tego miasta. Zrobi tu taki burdel, że go zapamiętają. |
30-12-2007, 16:51 | #57 |
Reputacja: 1 | Balius Zapytany przez ciebie czÅ‚owiek wskazaÅ‚ ci drogÄ™ do dwóch karczm. Pierwsza jak mówiÅ‚ byÅ‚a porzÄ…dnym miejscem, gdzie czÅ‚owiek mógÅ‚ w spokoju odpocząć po pracowitym dniu nad kuflem dobrego piwa. W drugiej, zgodnie z tym co mówiÅ‚, zbierali siÄ™ tam ludzie, na których należy nie tyle uważać co unikać. Przez moment zastanawiaÅ‚eÅ› siÄ™, która wybrać i w koÅ„cu zdecydowaÅ‚eÅ› siÄ™ na tÄ… drugÄ…. PodejrzewaÅ‚eÅ›, że można tam bÄ™dzie znaleźć kogoÅ› kto zna miasto i okolicÄ™ na tyle by dostarczyć ci wartoÅ›ciowych informacji. Droga zajęła ci raptem kilkanaÅ›cie minut, miasto jak zauważyÅ‚eÅ› byÅ‚o zadbane, na ulicach dostrzegÅ‚eÅ› zaledwie kilku bezdomnych. WyglÄ…daÅ‚o na to, że miasto nieźle prosperuje i mieszkaÅ„cy do najbiedniejszych nie należą. Jak można byÅ‚o siÄ™ domyÅ›leć karczma o takiej reputacji znajdowaÅ‚a siÄ™ we wschodniej dzielnicy. Tu bezdomnych i włóczÄ™gów byÅ‚a znacznie wiÄ™cej, ale i tak mniej niż w miastach, w których byÅ‚eÅ› kiedyÅ›. Z zewnÄ…trz budynek nie wyglÄ…daÅ‚ źle, kiedy wszedÅ‚eÅ› do Å›rodka zauważyÅ‚eÅ›, że w pomieszczeniu przebywa kilkanaÅ›cie osób. Kilku pasterzy siedziaÅ‚o w grupie w jednym w rogów sali. Kiedy tylko zrobiÅ‚eÅ› kilka kroków do Å›rodka, z boku podszedÅ‚ do ciebie chudy mężczyzna. -Co podać?- Raziel, Louis SiedzÄ…c na piwem ponuro rozważaliÅ›cie, jakie macie szanse na rozwiÄ…zanie zagadki. I doszliÅ›cie do jednego wniosku, że nie bÄ™dzie to proste ani przyjemne. Kiedy Louis spojrzaÅ‚ w stronÄ™ Justicara dostrzegÅ‚ jak ten wsypuje kilka monet do sakiewki. Widocznie poszczęściÅ‚o siÄ™ mu. Po chwili odstawiÅ‚eÅ› naczynia, w koÅ„cu nie przyszedÅ‚eÅ› tu po to by siÄ™ upić. Po chwili Raziel uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że Barry nadal nie wróciÅ‚. PrzedÅ‚użajÄ…ca siÄ™ nieobecność z pewnoÅ›ciÄ… nie mogÅ‚a być spowodowana tym co wypiÅ‚. Powoli zaczynaÅ‚eÅ› mieć obawy, czy aby nie przytrafiÅ‚o mu siÄ™ coÅ›. Kiedy zastanawiaÅ‚eÅ› siÄ™ nad możliwoÅ›ciami ktoÅ› nieoczekiwanie stanÄ…Å‚ nad tobÄ… i zapytaÅ‚. -Jak widzÄ™ panowie już skoÅ„czyli, wiÄ™c prosiÅ‚bym o zapÅ‚atÄ™. Razem wszystko bÄ™dzie wynosić… siedem srebrników bÄ™dzie razem.- Justicar RzuciÅ‚eÅ› jako pierwszy. WytężajÄ…c wzrok powoli uniosÅ‚eÅ› kubek i twoim oczom ukazaÅ‚y siÄ™ kolejne koÅ›ci. Szybko policzyÅ‚eÅ› oczka… razem 13, z uÅ›miechem podaÅ‚eÅ› kubek bliznowatemu. Ten szybko potrzÄ…snÄ…Å‚ kubkiem i z postawiÅ‚ go na stół, po chwili podniósÅ‚ go, razem otrzymaÅ‚ 9 oczek. Kolejny mężczyzna, jak zauważyÅ‚eÅ› nosiÅ‚ niebieska chustkÄ™ zawiÄ…zanÄ… na ramieniu. On wyrzuciÅ‚ 11, blisko ale to nie to. Z wyczekiwanie patrzyÅ‚eÅ› jak trzeci z nich unosi w koÅ„cu kubek. Sześć, sześć… zaklÄ…Å‚eÅ› w myÅ›lach, i jeden. TrzynaÅ›cie, tyle co ty, a to znaczyÅ‚o, że pula przechodzi do kolejnej gry. Teraz na stole znajdowaÅ‚o siÄ™ już osiem monet i wszystkie bÅ‚yszczaÅ‚y zachÄ™cajÄ…co. Tym razem los przyniósÅ‚ ci 10 oczek. Bliznowaty zaklÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no kiedy na jego koÅ›ciach ukazaÅ‚ siÄ™ wynik 9. Ten z chustkÄ… miaÅ‚ jeszcze mniej szczęścia wyrzuciÅ‚ zaledwie 5, ostatni przez chwile wpatrywaÅ‚ siÄ™ w koÅ›ci. I znowu oczekiwanie. Wygrasz czy nie? Jednak wygraÅ‚eÅ›, miaÅ‚ 7 oczek. Z zadowoleniem zgarnÄ…Å‚eÅ› monety i przesypaÅ‚eÅ› je do sakiewki. Bliznowaty z nietÄ™gÄ… minÄ… spojrzaÅ‚ na ciebie. -Masz dzisiaj szczęście. W takim razie może zagramy o odrobinÄ™ wiÄ™kszÄ… stawkÄ™? Po trzy korony od gÅ‚owy?- Barry Niewiele siÄ™ zastanawiajÄ…c ruszyÅ‚eÅ› za dziadygÄ…, mimo wieku utrzymywaÅ‚ niezÅ‚e tempo (a może to alkohol daje ci siÄ™ we znaki?), musiaÅ‚eÅ› przyspieszyć by nie stracić go z oczy, kiedy skrÄ™ciÅ‚ jednÄ… z bocznych uliczek. Już od poczÄ…tku domyÅ›laÅ‚eÅ› siÄ™, że idzie on w stronÄ™ z której dochodziÅ‚y odgÅ‚osy ożywionej dyskusji. I rzeczywiÅ›ci po chwili wyszedÅ‚eÅ› na niewielki placyk, gdzie zgromadziÅ‚o siÄ™ kilkadziesiÄ…t osób. Dość szybko dostrzegÅ‚eÅ› Å‚ysego grubasa, który wykrzykiwaÅ‚ coÅ› do ludzi stojÄ…c na dwóch postawionych na sobie skrzynkach, obok niego staÅ‚o dwóch mężczyzn, którzy samym wyglÄ…dem mogliby solidnie wystraszyć, gdyby spotkać ich ciemnÄ… nocÄ…. Z odlegÅ‚oÅ›ci w jakiej staÅ‚eÅ› nie mogÅ‚eÅ› usÅ‚yszeć co mówi grubas, tÅ‚um skutecznie zagÅ‚uszaÅ‚ jego sÅ‚owa. Nagle twój wzrok przyciÄ…gnÄ…Å‚ bÅ‚ysk metalu w jednym z rogów placu. Kiedy spojrzaÅ‚eÅ› w tamta stronÄ™ dostrzegÅ‚eÅ› trzech strażników, rozmawiajÄ…cych miÄ™dzy sobÄ…. Ich obecność tutaj nie byÅ‚a dziwna, zapewne patrolowali ulice i natknÄ™li siÄ™ na to zbiegowisko. Niespodziewanie ktoÅ› ciÄ™ potrÄ…ciÅ‚, a raczej odbiÅ‚ siÄ™ od ciebie i upadÅ‚ na bruk. Zirytowany spojrzaÅ‚eÅ› na mÅ‚odego chÅ‚opaka, który klnÄ…c pod nosem wÅ‚aÅ›nie wstaÅ‚ i otrzepujÄ…c ubranie zbieraÅ‚ siÄ™ do odejÅ›cia.
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
30-12-2007, 18:42 | #58 |
Reputacja: 1 | RozmyÅ›lajÄ…c Louis nie doszedÅ‚ do żadnego godnego uwagi wniosku. Dalsze siedzenie i zastanawianie siÄ™ nad tÄ… sprawÄ… wydawaÅ‚o siÄ™ jedynie stratÄ… czasu. Dopiero teraz spostrzegÅ‚, że Barry jeszcze nie wróciÅ‚. "A sam mówiÅ‚ o dziaÅ‚aniu razem" - podsumowaÅ‚ w myÅ›lach nieobecność towarzysza. - Jak widzÄ™ panowie już skoÅ„czyli, wiÄ™c prosiÅ‚bym o zapÅ‚atÄ™. Razem wszystko bÄ™dzie wynosić… siedem srebrników bÄ™dzie razem - BretoÅ„czyk usÅ‚yszaÅ‚ za sobÄ…. SpojrzaÅ‚ za siebie i widzÄ…c karczmarza wÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚oÅ„ do sakiewki. PogrzebaÅ‚ w niej aż poczuÅ‚ odpowiedniÄ… monetÄ™ i wyjÄ…Å‚ jÄ… z sakwy. SpojrzaÅ‚ jeszcze czy dobrze wybraÅ‚ i wrÄ™czyÅ‚ gospodarzowi odpowiedniÄ… sumÄ™. - Trzeba iść po Barrego - rzekÅ‚ do Raziela i wstaÅ‚. PodszedÅ‚ do Justicara i mężczyzn, z którymi graÅ‚ on w koÅ›ci. - Idziemy po Barrego. PolazÅ‚ gdzieÅ› i jeszcze nie wróciÅ‚ - rzuciÅ‚ do Justicara jakby od niechcenia i skierowaÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ wyjÅ›cia z karczmy. - Idziesz? - machnÄ…Å‚ zachÄ™cajÄ…co rÄ™kÄ… do Raziela. Nie byÅ‚ zdziwiony gdy przed karczmÄ… nie zobaczyÅ‚ Barrego. Już wczeÅ›niej przypuszczaÅ‚, że ta pijaczyna może siÄ™ Å‚atwo zgubić w tym mieÅ›cie. RuszyÅ‚ powoli wzdÅ‚uż ulicy tak by Raziel mógÅ‚ go dogonić.RozglÄ…daÅ‚ siÄ™ w okół z nadziejÄ…, że szybko znajdzie "zgubÄ™" i bÄ™dzie mógÅ‚ siÄ™ zająć czymÅ› bardziej pożytecznym.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
31-12-2007, 11:17 | #59 |
Reputacja: 1 | Balius wchodząc do karczmy nie zamierzał zgrywać osiłka. Normalny klijent, znający się na takim toważystwie. Spojrzał na karzczmarza po czym zastanowił się, czy warto płacić w tej karczmie za napitki. Kłopotów miał już dość więc szybko odpowiedział: -Dobra. Daj mi smoczy nektar. I oby nie był chrzczony za bardzo... I jeszcze jedno. Jeśli moi nowi kamraci też będą chcieli się napić dam znać. W rzeczywistości spodziewał się lury. Wiedział, że w tego typu karczmach piwa były ostro rozwadniane. Był na to przygotowany. "Ciekawe ilu tu może żyć ludzi? Jeśli podam się za mieszkańca, kłamstwo przepadnie gdy ci pastuchowie będą znać każdego. Trzeba będzie improwizować" Poprawił swój worek i szedł w kierunku pasterzy. Myśli biegały po jego głowie układając się w plan działania. Nic nie mogło być naciągane. Tylko zakrzywiony lekko obraz prawdy mógł mu dać przewagę nad głupimi pasterzami. Gdy tylko dociera do pasterzy zamierza się dosiąść. Jeśli nie ma wolnego krzesła czy taboretu bierze najbliższe wolne siedzisko. -Siemano chłopaki. Napijecie się, czy już Was gdzie goni?-Siada na tym co jest z nie kłamanym zmęczeniem, bo nie znosił łażenia bezcelowego. -Ztyrany jestem a pogadać też bym chciał. Mało ludzi znam z tego miasta to i z Wami chce pogadać. Ufff. Podruże są chore, zwłaszcza te na piechte. To co chlapniecie coś? Gdyby zgoda była od pasterzy to Balius daje znać karczmarzowi by ten podał tyle piw ilu siedzi przy tym stoliku osób.
__________________ "...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..." |
31-12-2007, 20:21 | #60 |
Reputacja: 1 | Justicar zaczÄ…Å‚ rechotać. Szybko siÄ™ jednak uspokoiÅ‚. MiaÅ‚ szczęście. ZgarnÄ…Å‚ monety do sakiewki liczÄ…c je. JeÅ›li tak dalej pójdzie bÄ™dzie bogaty! Kiedy przeciwnik zaproponowaÅ‚ mu nastÄ™pnÄ… partyjkÄ™ miaÅ‚ już siÄ™ zgodzić. PrzypomniaÅ‚o mu siÄ™ jednak jak kiedyÅ› miaÅ‚ w kieszeni 40 koron. Wiara w szczęście doprowadziÅ‚a go nie do wygranej a zmniejszenia jej o 30 monet. ByÅ‚ wtedy wÅ›ciekÅ‚y na siebie. -Wybacz, nie mogÄ™. WolÄ™ nie ryzykować. Chociaż z drugiej strony… Nagle podszedÅ‚ do niego Louis oznajmiajÄ…c że idÄ… do Barrego. Justicar odwróciÅ‚ siÄ™ powrotem do graczy. -Sami widzicie, mam pewne sprawy. Szybko poszedÅ‚ za BretoÅ„czykiem. Przed karczmÄ… nie byÅ‚o Barrego. PodrapaÅ‚ siÄ™ po gÅ‚owie i spojrzaÅ‚ na towarzysza. -Chodźmy go poszukać. Kto wie gdzie on może siÄ™ teraz szwÄ™dać… poza tym wydawaÅ‚o mi siÄ™ że byÅ‚ już tu kiedyÅ›. Raczej siÄ™ nie zgubi. NIe bbez powodu ma wÄ…sy... Mimo to potrzebujÄ™ jego pomocy. Nie wiesz może czy jest tu jakiÅ› sklep z broniÄ…? Szukam miejsca gdzie mogli by mieć coÅ› do pistoletu. Rozumiesz, takie coÅ› to jak igÅ‚a w stogu siana. Czyli tak bardziej po ludzku, znajdź miasto w którym sÄ… takie rzeczy. Ten który mam to zaledwie 70 jaki widziaÅ‚em kiedykolwiek. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Nie zamierzaÅ‚ kupować. WolaÅ‚ spróbować ukraść… o ile sprzedawca byÅ‚ by nieuważny. Ostatnio edytowane przez MrYasiuPL : 31-12-2007 o 20:31. |
| |