Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-12-2007, 15:06   #41
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Justicar poszedł do karczmy. Wolny, musiał sobie zaszaleć. To znaczy wypić trochę piwa. Kiedy wszedł do środka i usiadł przy stole schylił się. Sprawdził czy pod stołem miałby miejsce w razie upicia się....
Podszedł do nich barman z kuflami. Zwiadowca zaczął pić. Dopiero po chwili zorientował się że barman czeka na inne zamówienia.
-Barmanie! Przynieś jakieś mięso. W tej celi raczej przyszła mi ochota na coś ze smakiem a nie te świństwa...
Rozejrzał się. Karczma była całkiem bogata.... chyba za bardzo przywykł do portowych knajp. W końcu jego rodzina składała się głównie z rybaków i marynarzy.
Zaniepokoiło go jednak to, że nie zobaczył tego czego szukał przed chwilą wzrokiem.
-Barmanie, czy macie tu jakieś... gry? Kości, karty.... rozumiesz co mam na myśli...
Dostał złoto i musiał przynajmniej spróbować je rozmnożyć! Justicara zdziwiło że siedział w celi razem z jakimiś żołnierzami. Czyżby wyjęli z pod prawa większość wojska? To dosyć... dziwne. Obejrzał się czy nie ma w pobliżu jakiś bogaczy z wypchanymi sakiewkami. "Ech.... stare nawyki powracają..."-pomyślał.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 21-12-2007, 16:32   #42
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Zaraz po spakowaniu ekwipunku, Barry postanowił ruszyć w jedyne miejsce absolutnego spokoju - jego mentalną świątynię - pijalnię. Instynktownie obrał odpowiednią drogę, gnany zewem znanym jedynie mocno strapionym alkoholikom. Po chwili zauważył, że towarzyszy mu trójka mężczyzn. Od razu zrozumiał, że to ludzie z jego nowej "bandy". Widząc ich pokręcił lekko głową i machnął ręką, żeby do niego dołączyli. W końcu dotarli do upragnionej karczmy, jaśniejącej mieszaniną mocnych uczuć w głowie Barry'ego. Mimo to wszedł bez wahania i usiadł wraz z kompanami. Wypróżnił duszkiem pierwszy kufel piwa i poprosił o następny, nim wypowiedział do nich pierwsze słowa:
- Pijcie panowie, nasze zdrowie! Trzeba cieszyć się chwilą, bo już się drugi raz taka nie trafi!
Słysząc słowa Raziela, podrapał się po brudnej brodzie.
- Cholera wie, być może nie ma go już od dawna w mieście. Ja bym w każdym razie tak na jego miejscu zrobił.
"Chyba, że jest nazbyt pewny, że nikt go nie złapie"
- W końcu ściga go grupka najlepszych łotrów w okolicy, nieprawdaż?
Powiedział głośno, po czym zaczął rechotać wesoło.
Słysząc słowa Justicara skrzywił się nieco.
" Szlachciura się trafił! Psia krew! Choć grą jaką prostą nie pogardzę!"
Toteż słysząc słowa o kartach, zmienił wyraz twarzy i uśmiechnął się z aprobatą do mężczyzny.
Po czym po chwili dodał:
- A czym się panowie zajmowali przed schwytaniem, jeśli spytać można? Zda się wiedzieć przecież w czym kto jest dobry, bo działanie samemu nic na przecie nie da!
- Ja jestem najemnikiem, choć i na "nakłanianiu" ludzi do pewnych rzeczy, szczególnie oddawania pieniędzy, też się znam. Sporo żem widział w życiu i przeżył, więc moge zawsze doświadczeniem pomóc.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"

Ostatnio edytowane przez Umbriel : 21-12-2007 o 16:38.
Umbriel jest offline  
Stary 22-12-2007, 20:01   #43
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Revan, Cohen

Nie doczekawszy się z waszej trony odpowiedzi strażnik skrzywił się nieznacznie, splunął po czym zapytał.
-Cóżeście ogłuchli czy jak? Pytałem czego chcecie. Jeśli tak wam droga wypadła to idźcie dalej. Nie stoimy tu, żeby nas oglądać.-

Balius

Na twe słowa o niewyszukanym stroju krawiec wyraźnie odetchnął. Podrapał się po łysinie po czym ruszył do jednego ze stołów. Szukając ubrań odpowiedział na twoje pytanie.

-To miasto Hammerheim zwą, a ja sam mieszkam tu od niespełna 30 lat. A na wzgórzu to nie tyle świątynia co klasztor. Przyjezdnym może się to dziwnym zdawać, ale mnisi nie opuszczają go nigdy, no może poza bratem Albrechtem, co to załatwia wszystko i z ludźmi się nieraz spotyka. Mało kto może się też pochwalić, że w środku przebywał a i wtedy rozmawiał albo z bratem Albrechtem albo ojcem Erwinem. Taka zasada powiadają. Ja tam może uczony nie jestem ale po mojemu to i słuszne to jest. Oni nie mieszają się do spraw naszych a my do ich. Każdy sobie rzepkę skrobie jak to mówią. A czasem nawet jakoś pomogą braciszkowie, choćby wtedy jak dzieciaka Moritza wyleczyli preparatem jakowymś. A jeśli chcecie się pomodlić to kaplicę możecie znaleźć nieopodal ratusza, wystarczy ludzi zapytać a drogę wskażą.-

Raziel, Barry, Louis, Justicar

Na pytanie o klasztor karczmarz zareagował wzniesieniem brwi i uśmiechem.

-Miasto się Hammerheim nazywa. Niby niewielkie ale życie spokojnie tu zazwyczaj biegnie. A klasztor co widzieliście zamieszkują mnisi od Pana Zimy. Oj gdyby nie opat to ciężko by było miasto odbudować, a i schronienie dał ludziom, jak się jakaś grupa zielonych przypałętała w czasie najazdu kilkanaście lat nazad. A póki problemów nie robicie to i kłopotów mieć nie będziecie.-

Po tych słowach karczmarz wymownie spojrzał w stronę Barry’ego. Kiedy Justicar zażądał mięsa skinął głową i udał się by przynieść wam to, co zamówiliście na odchodnym mówiąc jedynie:

-Jeśli taka wola to grać można ja nie wzbraniam, choćby przy tamtym stole troje gra w kości zdaje się.-

Kiedy Justicar spojrzał w tamtą stronę dostrzegł trzech mężczyzn grających w karty, na stole jak dojrzał stał też skórzany kubek i spory dzban prawdopodobnie z winem. Wszyscy wyglądali dość dostatnio, płaszcze leżące na jednej z ław miały srebrne obszycia a miecze, które wszyscy nosili przy pasach miały zdobione głownie.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 23-12-2007, 14:56   #44
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Louis le Soir natychmiast zabrał się za jedzenie. Był głodny bo tym co dostawali w lochach nie można było się najeść. Nie zważając na innych pochłaniał kęs za kęsem, nie był znany z dobrych manier i było to w tym momencie doskonale widoczne. Gdy karczmarz pokazał Justicarowi siedzących przy sąsiednim stole ludzi zajętych grą w kości, Bretończyk spojrzał w ich stronę i przełknął kęs.

- Możesz się od nich czegoś dowiedzieć - zwrócił się szeptem do Justicara, gdy karczmarz już oddalił się od ich stolika. - Poza tym dobrze by było dowiedzieć się czy jest w tym mieście jakaś Gildia Złodzieji. Oni zawsze dużo wiedzą, ale znaleźć ich jest trudno - dodał po chwili.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 23-12-2007, 17:28   #45
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Przeglądając ubrania Balius próbuje wybrać coś bardzo taniego, żeby nie powiedzieć najtańszego. Koszula, spodnie i kamizelkę lub jakąś narzute, tu kierując się bardziej tym co widział w drodzę do krawca. Zamierzał wyglądać tak jak ludność tutejsza. W głowie starał się ułorzyć kolejne nie wzbudzające żadnych podejrzliwości pytania.

-Jak myślisz kim mógł być kiedyś taki ojciec klasztorny jak ten tutaj? Wiadomo Ci coś na ten temat? Może i ja miałbym szanse zostać takim braciszkiem?-Uśmiechnął się jakby miał być to żart jakowy, mając nadzieje przy tym, że poprzez udawany dowcip, krawiec jednak odpowie na pytanie.-No i jakich miejsc unikać mi radzisz. Bo wiesz w kłopoty nie chcę wlecieć. Po co mi do lochów trafiać lub dostać po mordzie od kogo.

Jeśli strój jest już skompletowany Balius zastanawia się na ile te rzeczy pasują na jego ciało.

-Mogę gdzieś to przymierzyć? I powiedz ile za to płacić mi przyjdzie bo tu krucho z moim dorobkiem. Dopiero zamierzam rozkręcić coś swojego. Jeśli chcesz możesz być pierwszym moim klijentem.-Mówiąc to Balius wyciąga z sakwy przy pasie buteleczkę z zielonym płynem.-Spójrz! ten napój spowoduje, że niejedna dziewka wskoczy z tobą do łoża. I między nami-Rozgląda się tak jakby patrzył czy nikt się nie przygląda i nie przysłuchuje i dodaje już ciszej- jeśli już jedną kobiete w domu masz to nie musi nic wiedzieć o tym.-Szelmowsko uśmiecha się do krawca.-Gwarantuje, że działa i nie jest to żaden wywar z ziół o czym może świadczyć brak zapachu, co ziółka by zdradziły. To czysto magiczny napój.

Następnie Balius prostuje się do normalnej pozycji stania i dodaje już normalnym głosem:
-No i buty! Dostane jakieś u ciebie czy do szewca mnie wyślesz?
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 23-12-2007 o 19:03.
lopata jest offline  
Stary 24-12-2007, 09:56   #46
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Cohen spojrzał na mówiącego wzrokiem, jakim łamał rekrutów i żołnierzy. Struż był dla niego istota jedynie niewiele lepszą od szczura a ten jeszcze stara się być ważny.

- Chcemy się zobaczyć z kimś, kto tu dowodzi. Sprawa jest ważna, ale można mówić o niej tylko na osobności.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 24-12-2007, 10:40   #47
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
- Nie? – odparł bezczelnie Revan, wyszczerzając swój garnitur szarych zębów.
- Ja myślę inaczej, innego pożytku z was nie ma. Jednak masz rację, nie przyszedłem tutaj, aby oglądać wasze paskudne gęby. Pewnie mnie nie kojarzysz, ostatnio poturbowałem boleśnie kilku twoich kumpli. Prowadź więc do kapitana straży, jeśli nie chcesz skończyć tak jak oni.
- A coś ty taki zuchwały? Patrzcie go myślałby kot, że sam książe elektor- strażnik roześmiał się do drugiego stojącego nieopodal.
Revan uśmiechnął się lekko.
- Zrobisz, o co cię prosiłem, czy chcesz się może przekonać, za co trafiłem do więźnia?
Strażnik spojrzał krzywo na niego. Najemnik odwzajemnił spojrzenie.
- Jeśli chcesz wejść to podaj swoje imię żeby mógł zapytać czy cię wpuścić czy tez nie… - odparł zmieszany.
- Revan. – odpowiedział bez zastanowienia. Gwardzista jakby od niechcenia udał się do budynku, widać po dalsze rozkazy. Najemnik nie lubił takich sytuacji, ogółem nie lubił sytuacji, w której musiał mieć do czynienia ze strażą miejską. Potrafią skutecznie pokrzyżować zlecenie, w szczególności, gdy sława wyprzedza kogoś takiego jak on. Był skuteczny w tym, co robił. Ostatnio zaś, pomijając kompromitującą wpadkę ze szlachcicem, musiał nieźle zapracować na chleb, Middenlandzczycy mają mało problemów. Zbyt mało, o zbyt małym znaczeniu, aby był im potrzebny ktoś taki jak on. Nawet sąsiedzi się tutaj lubią. Strażnik wrócił.

- Dobra możecie wejść, ale broń zostawiacie u mnie.- Revan westchnął ciężko. Od niechcenia odpiął klamry od pasów przymocowanych do pochew, i podał miecze strażnikowi. Popatrzył na niego tak, żeby zrozumiał, że lepiej będzie, jeśli nawet nie będzie ich dotykał. Chrząknął, by zwrócić uwagę Cohena, i ruszyli prosto do kapitana straży.
 
Revan jest offline  
Stary 26-12-2007, 16:56   #48
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Kiedy usłyszał słowa Louisa szepnął w odpowiedzi.
-Oczywiście…
Zamrugał. Nie był już w wojsku, niemalże wolny. Mógł wrócić do swojego wcześniejszego fachu. Ucieszyło go to. Praca żołnierza odpowiadała mu. Nie mógł się jednak pogodzić z tym iż oskarżyli go o zdradę.

Podszedł do stolika popijając przy tym wódkę. Tego mu było trzeba. Przestał jednak pić, przynajmniej na razie. Musiał zachować jasność umysłu. Był już przy stoliku. Przyjrzał się grającym w karty. Usiadł na pustym krześle i zaczął gadać.
-Witajcie! Czy mógłbym się przysiąść? Lubię grać w karty… tylko bez żadnych oszustów! Myślicie że nie poznałbym znaczonych? No więc zagramy?

Spojrzał na nich przeciągle po raz drugi. Sterał się ocenić kim mogą być. Kto wie, czasem hazard łączył dosyć… wpływowych ludzi i opryszków. Te sfery wiedziały zwykle najwięcej. Nie sądził żeby pierwszy lepszy wieśniak powiedział im cokolwiek ważnego. Nawet jeśli wiedział by co nieco o trucicielu… przynajmniej za darmo.

-Jestem Justicar! Czy mógłbym poznać wasze imiona? Acha, nie widzieliście może tu kogoś nowego? Jakiegoś przybysza? Wydaje mi się iż mój znajomy zapuścił się w te strony.
Nie przepadał za kłamstwami ale takie małe „nieścisłości” nikogo nie obchodziły. Dodawały za to wiarygodności wypowiedzi.
Poszukał wzrokiem karczmarza. Był głodny.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 26-12-2007, 18:18   #49
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Barry spojrzał się na tych ludzi. Może mieli zakazane gęby. Może nie powinien się nimi przejmować. Ale to teraz była jego banda i każdy go ignorował, nie odpowiadając na przyjazne zagajenia brodacza.
Wzruszył ramionami i poprosił o jeszcze jeden kufel piwa, przyglądając się ludziom przy stoliku i "szlachciurze" i zarazem bacznie nasłuchując.
"Mógłbym tam podejść sam, lecz tamten więcej zdziała, bo i w lepszym stanie jest. Czy oni nie rozumieją że działając wyłącznie w pojedynkę niewiele zdziałają?"
Przyjrzał się swojemu fatalnemu brudnemu strojowi i westchnął. Żadko doskwierał mu jego wygląd, ale dziś widocznie był ten jeden wyjątkowy dzień w roku, w którym upijał się na smutno.
W końcu zaczął mówić do tych, co siedzieli przy jego stole głośno i dobitnie, tak by nie mogli nie zareagować.

Panowie, praca w pojedynke nic nam dobrego nie da. Także proponowałbym także pomyśleć nad tym, co możemy w tej sytuacji zrobić!

Popatrzył po nich czekając na reakcję, po czym wstał i ruszył wzburzony na dwór, chwiejnie lekko, by zebrać myśli i złapać troszke powietrza.

Ci cholernicy mnie denerwują! Jak tak dalej pójdzie, to wszyscy wrócimy na szafot! Nie, ja wrócę na szafot! - myślał głośno Barry

Po tych słowach nastąpił barwny potok góralskich przekleństw, od których znajdującym się obok przechodniom powinny zwiędnąć uszy.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"

Ostatnio edytowane przez Umbriel : 26-12-2007 o 23:03.
Umbriel jest offline  
Stary 26-12-2007, 21:25   #50
 
Ostrze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ostrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znany
Zgadzam się z Barrym.-powiedział Raziel dopijając ostatnie łyki piwa.-
Tej sprawy nie rozwiążemy działając w pojedynkę.-kontynuował. -
W końcu wynajęli nas wszystkich, nie po to abyśmy działali w pojedynkę, lecz w grupie.-zakończył swoją wypowiedź.

Gdy skończył mówić zawołał barmana i zamówił kolejne piwo.

"Niech w końcu wszyscy zaczną działać grupą, a nie każdy osobno... W końcu po coś nas tylu wynajęli." pomyślał sobie.

Potem zanurzył się w myślach, o tym, gdzie ten truciciel mógłby się ukrywać.

W między czasie popijał kolejne piwo i rozglądał się po karczmie. Patrzał się w stronę stołu z kartami, lecz nie chciał dołączyć do gry. Myślał raczej o tym, czy Justicarowi uda się wyciągnąć choć trochę informacji z tych ludzi. Może jednak zdobędzie trochę informacji w pojedynkę.
 
__________________
GG. 10666642
Ostrze jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172