Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-03-2008, 15:46   #151
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Justicar westchnął. Nie chciało mu się rozstawać z monetami ale zapłacić trzeba było. Zaciekawiła go substancja w słoiku, mogła się przydać. O ile nie była to jakaś zwykła oszukana papka.
-Uch, zapłacę. Maść też wezmę. Swoją drogą, co to jest? – potem dodał ciszej tak by tyko towarzysze go usłyszeli- Swoją drogą skoro jest tu taki cyrulik to czemu ten nasz kapłan nie otrzymał pomocy?
Przyjrzał się dokładniej jednej z szafek. Musiało być tam coś cennego. Młodzieniec widział ostatnio takie zabezpieczenia w drzwiach pewnego dworu.
-Dziękujemy za pomoc.
Skierował się w stronę Raziela. Trzeba było wrócić do magazynu.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 21-03-2008, 18:54   #152
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Louis był wyraźnie zaskoczony zręcznością cyrulika. Wyglądał on na starego niedołężnego człowieka, a tu okazało się iż niejeden młodzieniec mógł mu pozazdrościć zwinnych palców. Gdy Starzec pokazał buteleczkę, za którą chciał dodatkowe pieniądze, Bretończyk przejrzał się jej przez chwilę i stwierdził, że nie będzie za nią płacił. Nie wiedział cóż to jest i nie miał zamiaru kupować tego specyfiku.

Pomógł Razielowi wstać i tak jak Justicar podziękował medykowi. Miał już się udać w stronę drzwi i opuścić dom staruszka, dając mu odpocząć, kiedy coś go tknęło. Leczenie towarzysza przysłoniło mu zadanie jakie mieli do wypełnienia. Wiedza medyka mogła im się przydać i wydawało się Louisowi, że muszą wykorzystać okazję jaki im sie nadarzyła, by spróbować pochwycić jakąś wskazówkę.

- Jeszcze jedno... - powiedział odwracając się do medyka. - Mamy pewne zadanie do wykonania. Za pewne słyszałeś jako cyrulik o zatruciu opata - ciągnął. Wiedział, że rozpowiadanie o ich misji nie było bezpieczne, jednak i tak nie byli bezpieczni. Poza tym sprawca całego tego zamieszania dowiadując się o nich, mógłby sam do nich przyjść. - Mamy znaleźć sprawcę tego nikczemnego czynu. Jak sam powiedziałeś jesteś ekspertem, więc czy nie słyszałeś czegoś o róży z Mousillon? Trochę o niej już wiemy, ale czy nie wiesz czy ktoś się ostatnio nie interesował czymś podobnym?
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 23-03-2008, 14:15   #153
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Cohen rozglądał się zdezorientowany po ulicach, faktem rzeczywiście było, iż nie znają adresu kupca a nie było, kogo zapytać. Włóczenie po nocy bez celu niezbyt odpowiadało, ale wracanie z niczym też było sprzeczne z naturą sierżanta. Szybko przemyślał całą sprawę.

- Revan przejdźmy się jeszcze jedną z tych uliczek, jeśli na nich na nic dziwnego nie trafimy to wtedy wrócimy do magazynu. Zawsze lepiej obejrzeć najbliższe ulice w okolicy miejsca snu.

Poczym wybrał uliczkę najbliższą prowadzącej do magazynu i nią ruszył.

„Ciekawe, kogo spotkamy wokół magazynu, wszak z pewnością już zwróciliśmy uwagę zainteresowanych osób, może sami się do nas zgłoszą” myślał luzując miecz w pochwie.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 23-03-2008, 19:19   #154
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Najemnik wyszedł z magazynu, przeciągając się i wdychając głęboko powietrze. Chwilę potem rozejrzał się i zauważył blondyna, który dyskutował o czymś ze strażnikiem.

„Pewnie wyciąga informacje” – pomyślał z ciekawością, po czym postanowił podejść ciut bliżej, by coś usłyszeć. Przechadzał się zatem dla przykrywki w okolicy, rozglądając się jakby kogoś szukał. W pewnej chwili zwrócił wzrok na ziemię i spojrzał ze zdziwieniem na nóż.

„Skąd on się tu wziął? Ktoś się tu kręcił? Co zmusiło go do rzucenia broni tutaj? Z pewnością musiał się śpieszyć. Nie podoba mi się, to jak jasny gwint. Oby to nie miało nic wspólnego z moim snem” – tu przeszły go ciarki – „ Zobaczymy, może da mi to jakąś wskazówkę”

Ostrożnie, jakby ostrze było rozpalonym żelazem podniósł je i zaczął dokładnie oglądać. Po chwili zatknął nóż za pas, z zamiarem pokazania go towarzyszowi, gdy ten dokończy rozmowę. Z drugiej strony, reszta jego kamratów jeszcze nie wróciła. Z pewnością przydarzyło się coś złego… Być może dowiedzieli się czegoś, a być może od teraz będzie pracował w dwuosobowej bandzie? Jedno było pewne – jeśli wrócą, będą źli. A gdyby mieli zamiar swoją złość wyładować na nim, taki nóż może się przydać.
Tu najemnik uśmiechnął się ponuro. Jeśli go zaatakują, nie będzie się wahał by wymacać nożem serce jakiegoś łotra.

Wrócił do rozglądania się, co jakiś czas patrząc uważnie na strażnika. Stare nawyki były nie do wyzbycia. Czuł do niego wstręt i pewien niepokój, pojawiający się zawsze, gdy w okolicy pojawiał się jakiś przedstawiciel władzy. Jedynie silną wolą powstrzymywał się od zadania mu ciosu, lub pośpiesznego oddalenia się.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"
Umbriel jest offline  
Stary 23-03-2008, 22:03   #155
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Myśli jak zwykle krążyły przez głowę Baliusa. Nie wiedział co powiedzieć i jak to zrobić. Doszedł do wniosku, że ma do czynienia z idiotą, a raczej z nieukiem, bo sposób w jaki się wypowiadał pozwoliło mu nadać odpowiedni status- wieśniak.

"Muszę pamiętać, że nie jestem już ubrany jak szlachcic. Uważa mnie za mieszkańca. To dobrze. To bardzo dobrze!"

Uśmiechnął się w podświadomości na tę myśl i zaczął mówić do strażnika.

-Ten no... moja baba lampy nie kupiła na targu i w izbie ciemno momy. Ani kaganka ani świecy nie momy. Pomóż nom dobry człowieku. Podatki ściągają z nos duże a sami w ciemnościach siodzimy. A w okienku zapalić światełko trzebo aby złe duchy odegnoć.

Zastanawiał się chwilę co jeszcze mógłby chcieć od tego strażnika ale nic sensownego do głowy mu nie przychodziło. Wdawanie się w konwersację z tym strażnikiem mogło by go zdemaskować. Na razie powinno wystarczyć to co powiedziane zostało i oczekiwanie na ruch strażnika. Strasznie nie znosił bycia na czyjejś łasce.

"Równie dobrze mogłem podkraść się do Ciebie i poderżnąć Ci gardło jak wieprzkowi i wziąć sobie lampe."

-No a co mi do tego, hę?- zapytał wtedy strażnik.

"Masz ci los! Co za buraczyna. Nie zrozumiał aluzji. Cóż, to było do przewidzenia."

-Może odstąpisz lampe jedno aby w izbie było jaśniej?
-Czy żeś zgłupiał chłopie? Jak wróce bez lampy to mi sierżant nogi z dupy powyrywa. Już wystarczy, że miecz złamałem na ćwiczeniach.
-To doj pomogę odpolić Ci lampe bo widzo żeś się męczysz- odpowiedział na to Balius

Kiedy strażnik podaje lampę, spokojnie jakby nigdy nic, blondyn siegnął po obie lampy oraz po kawałek drewienka, które podał strażnik. Odsuwając się kawałek odparł:

-A masz spróbój, może Ci to jakoś lepiej pójdzie.

Blondyn spokojnie bierze obie lampy, kładzie na drodze i dzięki drewienku przenosi ogień na knot tej niezapalonej. Kątem oka spostrzegł Barrego.

"Oby tylko nie przeszkodził mi swoją nadgorliwością. Ci głupcy czasami nie potrafią zrozumieć złożoności zamiarów."

Za pierwszym podejściem wiatr zwiał płomień z drewienka. Balius zaklął w myślach na pogodę, która skótecznie stara się o niepowodzenie zadania. Kiedy jednak za drugim razem lampa zostaje zapalona, uśmiechnął się do strażnika. Podając lampę, która służy jako źródło odpaleń reszty lamp, wstaje i zamyka tą która powinna zawisnąć na słupie, w ten sposób by wiatr nie zgasił światła.

"Głupcze! W koszarach na pewno bekniesz za tą lampe! Ale niestety mi jest bardziej potrzebna!"

Kiedy tylko zostało wykonane co zamierzał podał lampe strażnikowi aby mógł zawiesić ją na słupie, mówiąc.

-Trzymoj. Teraz jest dobrze. Mom nodzieje, że chociaż te lampy odstroszą złe duchy.- Żegnając skłonem strażnika czeka aż ten odejdzie odpalając inne lampy i zniknie za innymi budynkami.- Podejdź! Podsadzisz mnie abym mógł zabrać jedną z lamp! Myślałeś, że ucieknę kradnąc lampę i naraże naszą misję? Haha... no dobra...chodź pomożesz mi.- Tym razem zwracając się do Barrego mówił to promieniejąc swoim sprytem.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 23-03-2008 o 22:30.
lopata jest offline  
Stary 27-03-2008, 23:46   #156
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Revanowi było do tej pory wszystko obojętne, ale dalej nie miał ochoty nigdzie chodzić.
- Nie, wracamy i koniec, mamy dosyć tego szlajania się po mieście. - odparł, i poszedł do magazynu.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 28-03-2008 o 21:15.
Revan jest offline  
Stary 28-03-2008, 13:20   #157
 
Ostrze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ostrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znany
Raziel bez oporu dał się obadać cyrulikowi.

Nie sądził, że ten stary człowiek może mieć tak zręczne ręce. Jego rana została bardzo szybko opatrzona przez niego. Sam by tego na pewno lepiej nie zrobił, nawet gdyby był w najlepszym stanie w jakim kiedykolwiek był.

-Dziękuję za pomoc.-Powiedział do cyrulika gdy ten skończył.-
I podzielam ciekawość moich towarzyszy. Co jest w tym słoiku? I czy ktoś interesował się tą rużą z Mousillon?-Dodał kilka pytań.

Następnie wstał ze stołu za pomocą Louisa.
 
__________________
GG. 10666642
Ostrze jest offline  
Stary 30-03-2008, 15:32   #158
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Balius,

Strażnik odszedł zadowolony nawet słowem nie podziękowawszy za okazaną pomoc. Zresztą niewiele cię obchodziła jego wdzięczność zależało ci jedynie na lampie, która wesoło mrugała jasnym płomieniem wisząc na słupie. Gdy tylko Barry podszedł powiedziałeś mu o swoim planie. Mężczyzna spojrzał na ciebie lekko zdziwiony, ale nic nie odpowiedział, zaraz odwracając wzrok na lampę. Również na nią spojrzałeś i w swoim planie dopatrzyłeś się jednej nieścisłości. Dwóch mężczyzn, nawet jeśli są okazałego wzrostu, nie dosięgnie lampy.
Ze złością zakląłeś i kopnąłeś w słup, który lekko się poruszył. Rozejrzałeś się dookoła, w poszukiwaniu czegoś, na czym można by stanąć, lub czym zdołałbyś zdjąć lampę z haków. Niestety, ulica nie należała do tych zaśmieconych i nie byłeś w stanie dostrzec niczego, co byłoby ci pomocne.

Barry

Nóż zdawał się być ze wszystkich stron zwykłym ostrzem. Dopatrzyłeś się na nim jedynie kilku szczerb oraz wżerów rdzy, których pozbyć się można było w parę chwil. Rękojeść stanowiło drewno bukowe, wyślizgane do połysku i dobrze leżące w dłoni. Najwyraźniej poprzedni właściciel nader często korzystał z tego narzędzia, zastanawiało cię jedynie do jakich celów.

Przez chwilę przypatrywałeś się, jak Balius dyskutuje o czymś z strażnikiem, po czym ten drugi odszedł zaraz po zawieszeniu lampy na słupie. Po chwili twój towarzysz machnął na ciebie ręką, dając ci znak, żebyś podszedł.

- Podejdź! Podsadzisz mnie abym mógł zabrać jedną z lamp! Myślałeś, że ucieknę kradnąc lampę i naraże naszą misję? Haha... no dobra...chodź pomożesz mi.-

Spojrzałeś na wysoki słup oceniając szanse i stwierdziłeś, że żadną siła nie uda wam się sięgnąć lampy zawieszonej na tej wysokości. Sceptycznie spojrzałeś na Baliusa, który kopnął słup.

Louis, Justicar, Raziel

Starzec spojrzał na was bystro, w jego oczach dostrzegliście lekkie zaskoczenie.

- Róża z Mousillon? Cóż muszę przyznać, że mnie zaskoczyliście. Mało kto w Imperium kojarzy samą nazwę Mousillon, a co dopiero mówić o tamtejszych różach. W każdym bądź razie, nie nikt nie pytał o tą substancję. Handel nią jest zakazany, pod groźbą śmierci, poprzedzoną torturami. Wspomnieliście zdaje się o otruciu opata, prawda? Pierwsze słyszę, nic mi o tym nie wiadomo. To, co dzieje się za murami klasztoru, rzadko kiedy je opuszcza. Zakonnicy bardzo dbają o swoją prywatność, choć robią mi konkurencję swoimi miksturami. Ale mniejsza już o tym. Co do tej substancji. – uniósł do światła kaganka słoiczekTo jest ona nietrudna do zrobienia, lecz składniki do niej mają pewne specyficzne wymagania co do sezonowania. Stąd jej wygórowana cena, słoiczek tej wielkości kosztuje od 200 do nawet 300 złotych koron. – uśmiechnął się lekko widząc wasze osłupienie –Mówiłem przecież, że nie jest tania. Ale musze was zapewnić o jej wyjątkowej skuteczności. Posmarowanie rany daje pewność, że nie wda się żadne zakażenie, poza tym wspomaga wydalanie z ciała wszelkich toksyn. Jest bardzo skuteczną odtrutką, przez co jest dość poszukiwana. Jak sądzę, nie macie nawet części pieniędzy potrzebnych do jej zakupu, wybaczcie że to powiem, ale na bogaczy to nie wyglądacie. Nic nie szkodzi, bo i tak nie miałem zamiaru jej sprzedawać.- uniósł dłonie uciszając was zanim zdążyliście cokolwiek powiedzieć –Sęk w tym, że za pewną przysługę gotowy jestem wam odstąpić odrobinę. Pozostaje jedynie pytanie, czy bylibyście chętni, żeby ją dla mnie wykonać? Z góry uprzedzam, ze nie należy do najbezpieczniejszych. -

Uśmiech cyrulika nie przeczył jego słowom, z ciekawością w oczach mężczyzna spojrzał na was oczekując odpowiedzi.

Cohen, Revan

Idąc ulicą mijaliście kolejne kamieniczki, których stan zadbania mówił wam o małym zróżnicowaniu w bogactwie poszczególnych mieszczan. Jedynie nieliczne wyróżniały się spośród innych. Droga przebiegała w wyjątkowej, niemal nienaturalnej ciszy, spotkaliście tylko kilka osób, które pospiesznie podążały swoimi ścieżkami, nie zwracając na was zbytnio uwagi. Nie podobała wam się ani ta cisza, ani pustka, miasteczko tej wielkości powinno być bardziej ożywione, a tutejsze ulice po zapadnięciu zmroku przypominały wam cmentarz, po którym hula tylko wiatr. Instynktownie przyspieszyliście kroku, czując że może wydarzyć się coś złego. Nagle usłyszeliście krótki, urwany krzyk, dobiegający z pobliskiego zaułka, z tej odległości nie byliście w stanie cokolwiek dostrzec. Niepewni tego, jak powinniście się zachować spojrzeliście po sobie. Krzyk zdawał się być kobiecy.

 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej

Ostatnio edytowane przez John5 : 30-03-2008 o 15:35.
John5 jest offline  
Stary 31-03-2008, 11:37   #159
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Louis słuchał uważnie cyrulika. Cena poda na przez starca za flakonik jakiegoś specyfiku wprawiła Bretończyka w osłupienie. Nie wiedział jak ktoś mógł płacić tak duże pieniądze za coś takiego. Przez głowę przeszła mu myśl, że może jest to jakiś magiczny specyfik skoro kosztuje tak dużo.

Propozycja przysługi jaką mieliby wykonać dla medyka w zamian za to lekarstwo nie przypadła mu do gustu. Już i tak byli wplątani w niebezpieczną misję i nie wiadomo było czy dożyją do następnego tygodnia. Przyjmowanie kolejnego zlecenia, które mogło przysporzyć im więcej kłopotów, wydawało się Louisowi niepotrzebne.

Szybko porzucił myśl o usłudze dla cyrulika i powrócił myślami do jego słów na temat róży z Mousillon. Cyrulik nie powiedział wiele na ten temat i nie rozwiał trapiących banitę wątpliwości. Słowa medyka nie wniosły nic co mogło by im pomóc w rozwiązaniu ich problemu.

- Nie wiem czy powinniśmy się pakować w jakąś kolejną misję dla jakiegoś flakonika - powiedział. - Może spełnimy twoją prośbę jeśli nadarzy się okazja i będziemy mieli czas. Ta sprawa z różą jest jednak dla nas ważniejsza. Powiedz o co chodzi, a zobaczymy co da się zrobić. - Louis nie chciał się wprost zadeklarować. Nie chciał sobie zawracać głowy zleceniem medyka, ale wrodzona ciekawość nakłaniała go by się dowiedział przynajmniej o co chodzi.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 02-04-2008, 20:14   #160
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Barry pieczołowicie obejrzał nóż, usilnie próbując dojrzeć jakieś przejawy niezwykłości. Był on jednak pod każdym względem zwykły, no, może poza faktem, iż wydawało się, że był często używany.

"Może, cholera, jakiś rzeźnik?" - zastanawiał się. Tymczasem usłyszał Baliusa, który najwyraźniej skończył rozmowę ze strażnikiem:

- Podejdź! Podsadzisz mnie abym mógł zabrać jedną z lamp! Myślałeś, że ucieknę kradnąc lampę i naraże naszą misję? Haha... no dobra...chodź pomożesz mi.

Krytycznie ocenił wysokość na jakiej wisi lampa.

"Co za blond kiep" - rzucił w myślach

- Pochędożyło Cię?! Nie jestem synem byka i boga, tylko człowiekiem! Za cholerę tam Cię nie podsadzę. Moge spróbować Cie cisnąć, jeśli jesteś skoczny. Nie bój się, to bezpieczny numer - tu uśmiechnął się dodając odwagi Baliusowi i zaznaczając zarazem postawą że nie żartuje. Po chwilce najemnik ruszył w stronę "blondasa" i powiedział mu ciszej:

- Robiliśmy w bandzie takie numery dawno temu, jak przez wysoki mur lub płot szło przeskoczyć. Ja złoże ręce, ty na nie wejdziesz i w jednym momencie podskoczysz a ja uniose je do góry dodajac rozpędu. Lapiesz? Nie żarłem w dzieciństwie byczych jaj i cie nie podsadze.

Znów spojrzał uważnie na otoczenie.

- Co kombinujesz? Bo ten strażnik na bystrzaka nie wygląda. Jak chcesz to znalazłem pod domem coś, co może pomóc... - tu wymownie sięgnąl do pasa pokazując nóż - Na bystrzaka nie wygląda, więc długo by to nie trwało. Potem obejrzysz to ostrze na spokojnie - dodał z zapałem, nie kryjąc oczywiście kwestii, że było to polecenie.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"
Umbriel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172