Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-06-2011, 14:47   #181
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Coś było nie tak. Właściwie to wszystko było nie tak. Wisiał głową w dół, przywiązany do jakiejś belki. Cuchnął straszliwie własnym gównem i szczynami. Wszystko wokół podejrzanie kołysało się, a zza drewnianych ścian dochodził odgłos plusku i miarowych uderzeń. Otępiały po specyfiku jakim go potraktowano, umysł krasnoluda zaczął łączyć wszystkie te fakty w całość. Musieli znajdować się na statku, pojmani przez tych mężczyzn z piwnicy. Dokąd płynęli? Jaki los ich czekał?

Skalfkrag rozejrzał się wokoło. Zorientowanie się w położeniu było nieco utrudnione, gdyż wszystko wokoło było odwrócone do góry nogami. Zajebisty widok, pomyślał przekrzywiając głowę najbardziej jak się da. Teraz wszystko leżało na boku. Poruszył rękami, które miał związane w nadgarstkach. Podniósł je aby odgarnąć brodę z twarzy.
- Wy pieprzeni złodzieje. Nie dość wam było upokorzyć khazada? Na dodatek trzeba go było jeszcze okraść z pamiątki? - mruczał pod nosem. Na palcu brakowało jednego złotego pierścienia. I to akurat tego, który dawno temu dostał od Hurdora, swego ojca, nim ten wyruszył szukać swojej śmierci.

Zaczął się szarpać i szamotać, za wszelką cenę starając się uwolnić z krępujących go więzów. Jego wysiłki zostały zauważone przez gryzipiórka, który zbliżył się aby mu pomóc.
- Więzy na nogach, spróbuj je poluzować - powiedział, ale Bart jakby go nie słyszał. Wyciągnął skądś piórko i zaczął łaskotać krasnoluda. Jednak Skalfkragowi nie było do śmiechu.
- Jesteś już trupem, Glock - warknął mu w twarz i zaczął szarpać się jeszcze bardziej, tym razem usiłując zrobić krzywdę molestującemu go pisarczykowi. - Trupem! Jak tylko zlezę z tej belki to pożałujesz tego co zrobiłeś. Rozumiesz?

- Ruszcie tymi waszymi zawszonymi łbami i wymyślcie sposób na uwolnienie z kajdan - zwrócił się do pozostałych, gdy już trochę się uspokoił. - Jesteście w lepszej sytuacji niż ja. Chociaż spróbujcie mnie uwolnić. Resztę załatwię sam. Cóż to dla mnie jakieś kraty i ten dupek po drugiej stronie. Niech się tylko uwolnię. Pożałują, że zadarli ze mną!
 
xeper jest offline  
Stary 03-06-2011, 21:31   #182
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Powoli Hugo zaczął odzyskiwać przytomność. Wracały do niego zmysły i wkrótce zobaczył brudne deski pokładu, na którym leżał, usłyszał szum wody i wołania mew, poczuł natomiast smród, do którego natężenia prawdopodobnie sam się dołożył. Był sponiewierany, brudny, miał zlepione włosy i kilkudniowy już, wciąż rosnący, zarost. Bark okropnie go bolał, a ubranie w tym miejscu było sztywne, tkanina nasiąknięta zakrzepniętą już krwią. Mężczyzna jęknął i złapał się za ramię. Rany kłute goją się powoli i wykazują tendencję do dodatkowych powikłań, a on przecież nie tak dawno, przed paroma ledwie miesiącami, został dźgnięty mniej więcej w to samo miejsce. Gdy przypomniał sobie o tym zdarzeniu i ponownie zerknął na otoczenie, ogarnęło go uczucie déj�- vu o wiele wyraźniejsze niż z reguły to bywa.

W porządku, nie może być gorzej niż wtedy, pomyślał Wesser. Wówczas udało mu się, bo czuwał nad nim Sigmar... W obliczu swych ostatnich wątpliwości Hugo nie mógł być już tego taki pewien, ale odłożył na bok filozoficzne rozważania, na które z wszelkim prawdopodobieństwem będzie jeszcze czas. Usiadł w momencie, w którym Bartholomäus łaskotał Skalfkraga. Skrzywił się, gdy krasnolud zaczął krzyczeć.
– Kurwa – zaklął – uspokójcie się. Ciszej! – syknął.
Nadgarstek jego prawej ręki otaczała obręcz kajdan, przymocowana łańcuchem do ściany. Hugo spróbował otworzyć je siłą, lecz bez powodzenia. Westchnął, po czym wstał, opierając się niepewnie na rannej nodze. Nie wiadomo, jak długo już tu byli i jak długo Skalfkrag wisiał głową w dół. Zmrużywszy oczy, myślał nad pozostawieniem bezbożnika samemu sobie, może nawet podręczeniem go trochę, ale w końcu doszedł do wniosku, iż powinien mu pomóc. Pokuśtykał do niego – na szczęście długi łańcuch mu na to pozwalał – i chwyciwszy go bez słowa, nie patrząc na jego czerwoną, nabiegłą krwią twarz, zaczął podnosić khazada w górę, aby zdjąć go z haka, na którym wisiał.
– Pomógłby mi ktoś – rzucił, gdyż krasnolud był zadziwiająco ciężki, a on sam osłabiony. W końcu udało im się ściągnąć brodacza i postawić go na ziemi. Kończyny wciąż miał skrępowane liną, nogi do tego skute żelazem, ale o to Hugo już nie dbał. – I zamknij się – polecił bezceremonialnie, głośnym szeptem, spoglądając na śpiącego strażnika.
Po tym wysiłku sigmaryta podszedł do kubła z brudną wodą, napił się chciwie, po czym zanurzył w wiadrze dłonie i zmoczył twarz. Wziął z tacy obok kawałek suchego chleba i usiadłszy, gryząc niemrawo niesmaczne pieczywo, zamyślił się. Zamierzał ułożyć jakiś plan, lecz nie mógł się powstrzymać i zamiast tego zaczął roztrząsać ostatnie wydarzenia. Zdrada Juliette była nieoczekiwana. Nie ufał jej z początku, ale nie mógł nie przyznać, iż po starciu z Ottonem, potwierdzającym jej opowieść, nie miał powodów, aby wciąż ją o cokolwiek podejrzewać, nawet jeśli zrażało go jej zadufanie w sobie. Wspominając ostatnie dni, doszedł do wniosku, że istniały delikatne poszlaki, ale mógł to po prostu sobie wymyślić teraz, wiedząc, co ostatecznie zrobiła.
– Dziwka! – prychnął. – Tak się pieściliście, a nie zauważyłeś nigdy w niej niczego podejrzanego? – warknął stłumionym głosem do Eldilora. – Ale to nic dziwnego, w końcu znasz ją o d t y g o d n i a – dodał z niesmakiem, przypominając sobie jego opowieść. Nagle poczuł złość na elfa, tym bardziej, że przypomniał sobie o jego bandyckich napadach, co również mu go nie zjednywało. Jednak nie mógł winić Sirragha o wszystko, więc zamilkł.
– Nóż musiał być nasączony jakąś trucizną – rzekł po chwili, nie wierząc, iż jeden cios pałką mógł go pozbawić przytomności na tak długo. – Co to w ogóle byli za ludzie? Te ich czarne twarze… Jak jakiś pomiot Chaosu. Ale Bart – ty ich zrozumiałeś. Zapewne dzięki pewnej mocy, o której wszyscy wiemy… – dodał z niechęcią w głosie. – Ale to teraz nieważne. Co mówili?
– Przywitali… – odpowiedział księgowy, po czym zamilkł, lecz w końcu wydusił z siebie: – Juliette... jako swoją... panią.
– No to świetnie – westchnął Wesser. – Ciekawe, jak teraz dowiemy się, czym są te znaki.
Oczywiście w obecnym kontekście ten problem mógł wydać się banalny. Mimo wszystko jednak byli, w jego mniemaniu, nie tylko uwięzieni, ale i przeklęci, sytuacja nie była zatem różowa nawet bez utraty być może jedynej szansy na pełne rozszyfrowanie zagadki.
– Magiczny run nie zapewnia krzepy wystarczającej, by rozerwać kajdany? – Dopiero po chwili zdecydował się jednak zadrwić z krasnoluda, zamiast go z pogardą ignorować. Pokusa była zbyt silna.
Umilkł i rzucił okiem na strażnika, aby sprawdzić, czy wciąż śpi. Znacząco spojrzał na pęk kluczy zwisający z jego pasa i ze wzrokiem pełnym nadziei zwrócił się ku Eldilorowi i Valahuirowi. Jeśli komuś z ich pechowej kompanii miałaby powieść się kradzież, to właśnie któremuś z elfów.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 05-06-2011 o 21:42. Powód: Wulgarymy są chyba jednak niepotrzebne i banalne.
Yzurmir jest offline  
Stary 05-06-2011, 11:04   #183
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
Kręte były ścieżki, którymi Sigmar prowadził swoich wyznawców, a Herman w ciągu ostatnich kilku dni przekonał się o tym więcej razy niż przez pozostałą część swojego życia. Żałował tylko, że zdobycie tej wiedzy musiało tak boleć. Głowa wprost pękała. Z resztą ciała nie było dużo lepiej. W dodatku pokorny sługa Młotodzierżcy znalazł się na statku, którym dowodzili (co było pewne) pachołki demonów. Jakby tego było mało znalazł się tam przez zdradę ukochanej elfa, której nieopatrznie sam zaufał.

Po ocenieniu swojej sytuacji Herman, nie bez większych trudności usiadł, Hugo i Bart stali przy zwisającym do góry nogami krasnoludzie, który ani dobrze nie pachniał ani nie wyglądał. Grundstein powoli dowlókł się do khazada i pomógł zdjąć go z haka. Teraz ich sytuacja wyglądała lepiej. Tylko nieco lepiej. Nadal nie mogli się wydostać, ale za to wszyscy byli sprawni. Oczywiście na tyle na ile pozwalały na to rany.

Wyznawca Sigmara bez słowa podszedł do miski z wodą po czym szybko upił kilka łyków oraz obmył twarz. Następnie zabrał się za jedzenie. Dopiero wtedy poczuł się lepiej i czuł się na tyle silny, że mógł przemówić.

- Jesteśmy w rzyci. - Zaczął spokojnie. - Kajdan ani krat pewnie nie rozerwiemy, ale... - spojrzał w tę samą stronę co Hugo - ... może ktoś jest w stanie, z pomocą bogów, zabrać te klucze?

Na usta cisnęły się też inne słowa. Te dotyczące demonów zamieszanych w całą sprawę, ale Grundstein z trudem je przemilczał. Należało działać, a nie mówić.
 
__________________
"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta. " - George Orwell
seto jest offline  
Stary 05-06-2011, 20:39   #184
 
Cartobligante's Avatar
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
Przez kręgosłup elfa przetoczyła się gorąca fala po której nastąpiło chwilowe mrowienie. W jednej chwili padł na ziemię obezwładniony ukłuciem. Podniósł wysoko oczy w których momentalnie poczerniało.

Cisza powoli przeistaczała się w dudniący szum, a przed oczyma zaczęło się rozjaśniać. Wszystko wirowało jeszcze jakaś chwilę przed oczami Eldilora, zanim zorientował się, że znajduje się w kajucie jakiegoś statku. Łańcuchy dźwięcznie uderzały o siebie potęgując ból głowy u elfa. Spojrzał zaraz na jedną rękę i spróbował zgiąć palce. Czynność tę powtórzył także z drugą ręką. Wszystko wydawało się być w porządku- wszystko, poza faktem uwięzienia. Elf rozejrzał się po pomieszczeniu sprawdzając czy wszyscy jego towarzysze są tu razem z nim. Nawet wiszący pod sufitem krasnolud nie śmieszył wcale. Chociaż gdy już się przebudził i zaczął szamotać na wszystkie strony pod wpływem złości i łaskotek a do tego wykrzykiwać swoje groźby jakich nie dało się w tym momencie i tak pokryć czynami, Eldilor miał nadzieję, ze łańcuch urwie się a krasnolud wyrżnie o ziemię zamknie się na jakąś chwilę.

Zarzuty stawiane przez Huga bolały. Skąd mógł przypuszczać, że ona.., że.. , że Juliett.. zacisnął tylko zęby… – Kraść nie potrafię, ale jeżeli tak mam odkupić swoją winę z zaistniałej sytuacji… tylko musicie mi czymś wyciszyć te kajdany.. jakimi ubraniami czy szmatami.- wyszeptał Eldilor sprawdzając czy może podejść do kraty i wystawić ręce. Jeśli było to możliwe szykował się do przechwycenia kluczy. Robił to spoglądając na reakcję psa.
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.
Cartobligante jest offline  
Stary 06-06-2011, 12:26   #185
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Co się z nim stało? Tego elf nie pamiętał. Wiedział jednak jedno- że znajdował się w bardzo nieciekawej sytuacji.
Stopniowo przypominał sobie co się stało. Tajemnicza piwnica, dziwne słowa, które padły z ust Barta- wszystko to jak na razie pasowało do legendy Valahuira. Do tej pory zaaferowany sytuacją w piwnicy, niespecjalnie zwracał uwagę na to, co mówił człowiek. Teraz jednak miał chwilę czasu na zastanowienie i doszedł do wniosku, że cała ta sytuacja wyglądała niezwykle. Czyżby jego towarzysze naprawdę byli nadludzkimi herosami z dalekiej przeszłości?

Potem jednak pojawił się ktoś jeszcze. Elf chciał sprawdzić kto to, a potem. No właśnie. Nie pamiętał co się stało potem.

W końcu jednak Valahuir ocknął się ze stanu półsnu, w którym się znajdował. Kiedy to zrobił, przez chwilę pomyślał,że wolałby się jednak nie obudzić.
Znajdował się w dziwnym, drewnianym pomieszczeniu, a w dodatku wszędzie było słychać głos, który elf słyszał dawno temu nad wybrzeżami Bretonii- równe, miarowe uderzenia wody. Dopiero po chwili zorientował się, że pomieszczenie się kołysze. Nigdy nie był na statku, więc nie wiedział,
co to za miejsce.

Valahuir był przykuty do podłogi żelaznymi obręczami. Ale nie był sam- wokół byli wszyscy uczestnicy nieszczęsnej eskapady do Bogenhafen- nie licząc Juliette. Co się z nią mogło stać?

Teraz jednak nie było czasu na to, by o tym myśleć. Najpierw trzeba się było uwolnić. Niestety Bartolomaus nie pomagał w opanowaniu sytuacji dręcząc krasnoluda. Mimo że był gburowatym chamem to na pewno nie zasługiwał na los, jaki mu zgotowali oprawcy: wisiał do góry nogami, czy to z czystej złośliwości czy z obawy przed nim- tego elf nie wiedział. Na szczęście Hugo zlitował się nad nim i uwolnił khazada.


W końcu Valahuir zebrał się w sobie i wstał. Pierwsze co zrobił to spytał się reszty:
-Gdzie jest Juliette ?I jak my tu trafiliśmy?
Czas naglił. Drużyna była w nieciekawej sytuacji. W dodatku jeśli Juliette ich zdradziła... wolał nie myśleć o tym, co wtedy mogło się stać.

Eldilor postanowił spróbować ukraść klucze strażnika, jednak trzeba było uważać na jego psa. Valahuir wiedział jak postępować ze zwierzętami, więc zaoferował swoją pomoc w ewentualnym ugłaskaniu zwierzęcia.
 
pawelps100 jest offline  
Stary 09-06-2011, 19:26   #186
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Minęło już trochę czasu odkąd odzyskaliście przytomność. Zachowania co niektórych z was były jednak trochę… dziwne. Można jednak było zrzucić winę na działanie trucizny, pod której wpływem byliście. Ściągnięcie krasnoluda z haka było trudnym zadaniem z uwagi na wagę brodacza i nieporęczne kształty. Jednak po chwili udało się wam ściągnąć go na ziemię. Staraliście się czynić to ostrożnie, aby nie obudzić śpiącego strażnika. Na szczęście spał on nadal twardym snem. Jedynie jego pies zbudził się i usiadłszy obok pana, z zaciekawieniem się wam przyglądał. Wszyscy spojrzeli na krasnoluda wymownym wzrokiem. Należało zachować ciszę, więc plany zabicia Glocka, lepiej odłożyć na później.

Próby otwarcia kajdan spełzły na niczym. Były zamknięte na klucz. Nie trzeba było się domyślać gdzie on może być. Pęk kluczy przy pasie strażnika mówił sam za siebie. Niestety, siedział on zbyt daleko krat, żeby można było sięgnąć po klucze. Przynajmniej łańcuchy były na tyle długie, że mogliście dość swobodnie poruszać się w obrębie celi.

Eldilor próbował sięgnąć przez kraty w kierunku strażnika. Ale brakowało więcej jak metra, aby w ogóle móc go dotknąć. Co dopiero coś mu ukraść. Wystająca zza krat ręka zaciekawiła pieska. Bystre stworzonko spojrzało w stronę, którą wskazywała ręka Eldilora. Następnie pomachawszy ogonem, piesek wstał i chwycił zębami pęk kluczy. Chwilę pomocował się z nim zębami, aby odczepić go od pasa i w końcu mu się to udało.

Stanął w poprzednim miejscu, u nóg strażnika. Trzymając w pysku pęk kluczy wesoło merdał ogonem. Strażnik nadal spał jak zabity. Najwidoczniej był pijany. Zwłaszcza, że na stole stało kilka butelek wyglądających na butelki po alkoholu.

Valahuir znał się co nieco na zwierzętach. Z postawy ciała, jaką przybrał pies, wywnioskował, że zwierze chce się bawić. Nie było też ani trochę agresywne, ani nie wyglądało na wystraszone. Elf spróbował przywołać pieska, ale zwierze nie słuchało jego słów. Jedynie przekręciwszy na bok głowę, spoglądało nań pytającym wzrokiem. Trzeba było spróbować innego sposobu.

GM INFO: KRÓTKIE POSTY! (max 0,5 strony)
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 09-06-2011 o 19:59.
Mortarel jest offline  
Stary 10-06-2011, 09:25   #187
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Dziękuje Hugonie - Skalfkrag burknął do jedynej osoby, która zechciała udzielić mu pomocy. Co ciekawe, była to osoba, po której najmniej się tego spodziewał. - Jestem Twoim dłużnikiem... Wiedz, że my, krasnoludy pamiętamy takie rzeczy. I cieszy mnie, że nie żywisz do mnie urazy o to, że niemal upierdoliłem Ci nogę. Taka wola bogów. Sameś chciał sądu bożego, więc nie możesz mieć do mnie o to pretensji.

- A co do ciebie, powsinogo - zwrócił się do Bartholomausa, ruszając w jego kierunku. Na twarzy krasnoluda zagościł wyraz wyrachowanego gniewu i okrucieństwa. Chudzielec czmychnął w najdalszy kąt celi. Skalfkrag nie mógł go dosięgnąć, krępujący go łańcuch był zbyt krótki. - Jak się uwolnię, to pożałujesz. Możesz już pisać testament.

Niestety, uwolnić się nie było sprawą prostą. Mimo wysiłków elfa, nie udało mu się zdobyć kluczy. Niespodziewanie z pomocą przyszedł piesek pijanego strażnika, który zabrał swemu panu klucze. I na tym koniec. Stał teraz z pękiem kluczy w zębach i na coś czekał. Pewnie zachciało ci się kiełbasy, kundlu. A takiego!
- Chodź tu - Skalfkrag podzedł do krat i gestami zaczął zachęcać psa do podejścia. Bez efektu. - Chodź no tu, sukinsynu. Dostaniesz kiełbaski... Ej tam! Niech no który popuści pasa i wystawi fiutka, to może psina pomyśli, że to kiełbasa i tu przylezie.
 
xeper jest offline  
Stary 10-06-2011, 13:25   #188
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Bart ze strachem uciekł tak by krasnolud go nie mógł dosięgnąć. Pogróżki krasnoluda skomentował jedynie:

- Jeśli Cię uraziłem to wybacz, po prostu ciekawość podróżnika i uczonego zwyciężyła. Zapewne nie wyobrażasz sobie jak ważna ta informacja się okazała, i pewnie nie masz zamiaru dociekać do czego - wzruszył ramionami - Czyń co chcesz.. w końcu sam zapewne pokonasz tutaj wszystkich na statku, i zapewne sam wydostaniesz się. Więc jeśli wolisz bić niż przyjąć pomoc - wzruszył ramionami

Nie czekając na odpowiedź postarał się podejść do kraty o ile łańcuch mu to umożliwia. Po drodze zabrał troszkę jedzenia, które im podali. Następnie kucnął na czworaka i spojrzał się na psa wystawiając język. Dłonie Barta ułożyły się w łapki a sam "powsinoga" zaczął delikatnie dyszeć, przekrzywiając głowę. Potem wziął jedzenie do ręki i zaczął machać nim przed swoim nosem, oblizując wargi a następnie spróbował.
Bart wiedział że nie ważne jak nie dobre to jedzenie będzie nie mógł się skrzywić. Zjadł je z apetytem. Kolejną porcję wziął do ręki i pomachał przed psem mówiąc:

- No choć.. dobry piesek.. wujek Bart ma jedzonko.. pyszne
- oblizał językiem wargi

Gdy pies przyszedł nie dał mu od razu, tylko pogłaskał psinę i mówił:

- Przynieś klucze a dostaniesz.. no przynieś klucze.. dobra psina
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 10-06-2011 o 19:57.
valtharys jest offline  
Stary 10-06-2011, 21:33   #189
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Valahuir podszedł najbliżej jak się da do kraty. Eldilorowi nie udało się zdobyć kluczy- wartownik był za daleko. Jednak pies zrozumiał elfa i wziął klucze. Potem Bartolomaus próbował skusić zwierzę jedzeniem, ale próba ta okazała się bezowocna. Wtedy Valahuir wkroczył do akcji i przemówił do zwierzęcia:
-Przyjdź do mnie piesku.
Stworzonko posłusznie podbiegło, ale nie chciało oddać kluczy. Ledwo elf wyciągnął do niego rękę, a maluch już się przestraszył i uciekł na swoje miejsce. Niezrażony niepowodzeniem, Valahuir znowu zawołał psa,tak samo jak poprzednio. Tamten ponownie przybiegł, a elf znowu spróbował mu zabrać klucze. Tym razem mu się udało. Z triumfalnym uśmiechem wydobył klucze i pogłaskał psa. Maluch się trochę obraził i wrócił na swoje miejsce.

Elf tymczasem zabrał się za uwalnianie siebie i swoich towarzyszy. Jednak po jakimś czasie ciągłych niepowodzeń zrzedła mu mina. Żaden z kluczy nie pasował do ich kajdan i do krat więzienia. Sytuacja drużyny wyglądała nieciekawie.
 

Ostatnio edytowane przez pawelps100 : 10-06-2011 o 22:20.
pawelps100 jest offline  
Stary 10-06-2011, 23:15   #190
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
Herman wolał nie zbliżać się do psa. Wszak i on mógł być kierowany za pomocą mrocznych sztuczek. Rzecz jasna Grundstein chciał zdobyć klucze, ale dla dobra wszystkich stał w najdalszym końcu celi. Przecież pies jako stworzenie obdarzone instynktem mogłoby wyczuć, że w sercu Hermana płonie ogień prawdziwej wiary, co zapewne zmusiłoby psiaka do ucieczki.

Jak się okazało zdobycie kluczy niczego nie zmieniło. Widać Sigmar postawił ich przed cięższą próba niż mogłoby się z początku wydawać.

-Schowajmy je. Mogą przydać się potem. - Rzucił rzeczowo mężczyzna po czym zaczął dokładnie przeszukiwać pomieszczenie. Szukał czegoś co mógłby wykorzystać do otwarcia kajdan oraz sprawdzał czy przypadkiem mroczne siły nie czają się w pobliżu. Podczas całej tej czynności stale mruczał coś pod nosem.
 
__________________
"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta. " - George Orwell
seto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172