Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-09-2011, 19:16   #221
 
Cartobligante's Avatar
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
Stark podniósł oczy ku zirytowanemu Jansowi, wyciągnął rękę po papiery i tak odrzekł:

- Nie gorączkuj się tak pan, bo zaraz Wiatry się splotą i świadkami samozapłonu będziemy. Ja tylko wyspać się chce, żeby na trzeźwo móc myśleć co dalej.

- Bierhunta Boltzermanna żyw lub nieżyw doprowadzić pod sąd życzą sobie. 50 Karli dadzą temu kto tego dokona. A to drugie to jest Adres w Talabheimie. Może piekarnia jaka bo zdanie pisze "Czy jest suchy chleb? Dla konia." -

Oznajmił po spoglądnięciu na papiery.

- Panienka tez już pewnie zmęczona tymi nocnymi wojażami i chętnie się położy... którą to w ogóle mamy godzinę? Poza tym spodnie i buty mokre od tego łażenia po szuwarach.. Ja tak pracować nie mogę. - dodał gdy tamci wychodzili z pomieszczenia.
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.

Ostatnio edytowane przez Cartobligante : 06-09-2011 o 19:20.
Cartobligante jest offline  
Stary 06-09-2011, 19:32   #222
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Na wszystkich bogów! — wykrzyknął Sigfrid z przerażeniem, gdy tylko wyszli na korytarz. — Nie krzyczy się na czarowników. Teraz pewnikiem będzie się chciał zemścić, a rozumiesz —nie sądzę, żeby tylko żartował z tym podpalaniem wzrokiem. Głupota! — biadolił grabarz. — Jans, tylko biedy sobie narobisz. Spójrz tylko, jak ci magik groził! A jak dla mnie — to nawet i lepiej, że się chce trzymać z dala od naszych spraw.

Przed wejściem do „szóstki” Sigfrid odetchnął głęboko, starając się ochłonąć i odepchnąć od siebie myśli o zemście czarodzieja. Skupił się na ich zadaniu: tajemniczej wiadomości i nie mniej tajemniczym proszku.
Oj, żeby tylko tej baby tam nie było. Ach, i tak czy siak musimy się spytać o tę wiadomość, bo nic z niej nie rozumiem. — Grabarz spojrzał na swego towarzysza. — Ty będziesz gadał.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 06-09-2011 o 19:46.
Yzurmir jest offline  
Stary 07-09-2011, 18:16   #223
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Niestety, w pokoju poza dwoma związanymi przemytnikami, była i łowczyni. Siedziała na krześle i wpatrywała się bez słowa w więźniów, którzy za wszelką cenę starali się unikać jej wzroku. Gdy otworzyli drzwi, poderwała się z krzesła.
- Czego tu znów chcesz? - zapytała Jansa.

Skalp przełknął ślinę. “W gardle mi nagle zaschło, czy co?” - zakołatało mu w myślach. Sigfrid lekko go wystraszył gniewem Carolusa, a teraz miał zmierzyć się z herod-babą. Trudno było mu zebrać myśli. “Nic to, raz kozie śmierć na wozie” pocieszył się w myślach i westchnął głośno.
- Martwiliśmy się, ot co - wymamrotał.
- Jak łowy? - kontynuował już mocniejszym głosem, strugając wariata. - A tak po prawdzie, przyszliśmy się dowiedzieć czy może Ci jakoś krzynkę pomóc, Pani?
- Już powiedziałam, że żadnej pomocy nie oczekuję - warknęła. - Po co tutaj węszycie, co? Może w zmowie z tym bydlakiem jesteście.

- Eee, spokojnie - odparł niespeszony Jans odzyskując rezon. Spojrzał na Sigfrida, mrugnął do niego porozumiewawczo. - W żadnej zmowie z nikim nie jesteśmy. Stare przysłowie głosi: ”Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze”, he, he. Ale, o czym to ja? - paplał Zingger - a tak... zapomniałaś widać, o Pani, że tylko dzięki mnie jeszcze żyjesz, a dzięki niemu w ogóle miałaś szansę pogoni za Biernhuntem - trącił łokciem Muncha. - Trochę, kurwa, pokory. Nie wymagamy zbyt wiele. Mam chyba prawo wiedzieć kim są ludzie, przez których o mało nie zginąłem.
Spojrzał na łowczynię w niemym wyrzucie.
- No niby tak - nieco spuściła z tonu. Wskazała ręką na związanych. - Masz trochę racji. Ci dwaj to członkowie szajki Biernhunta. Przemytnicy. Ich szefa gonię już od ponad dwóch miesięcy. I znowu mi się wymknął.

Co takiego przemycali? — wtrącił się nieoczekiwanie milczący dotąd Sigfrid.
- Różne rzeczy - wzruszyła ramionami. - W Talabheim zajmowali się rozprowadzaniem podrabianej bretońskiej brendy. Poza tym ponoć kiedyś Biernhunt miał powiązania z jakimiś kultystami. Ostatnio zajmowali się narkotykami. Szlak wiódł ze wschodu, przez Kislev, do Talabheim.
Ach, narkotyki… — Grabarz zmarszczył brwi. — Słyszałem kiedyś o tym. Jak takie narkotyki wyglądają? Może gdzieś je w pobliżu widzieliśmy, tyle że nie wiedzieliśmy, na co patrzymy.

“O Ranaldzie najprzekupniejszy” - przeklął Skalp w myślach słuchając łowczyni i Sigfrida. “Prochy, a ja to psia mać smakowałem”. Minę miał nie tęgą.

- Pewnie nie widzieliście - odburknęła, podchodząc do okna i wyglądając w mrok. - Mieli skrzynię, z którą jeden z nich uciekł. Niech go sumy w rzece obgryzą. Jeszcze coś chcecie? Bo dług już niemal spłaciłam...
Chciałem tylko pomóc — mruknął kwaśno Sigfrid, lecz w rzeczywistości ucieszył się, że wie już, co znajdowało się w skrzyni, i wymienił dyskretnie spojrzenia ze swym kompanem. — Pora na nas, Jans? — zapytał, spoglądając z pewnym zdziwieniem na zmieszanego mężczyznę. — Zostawmy ich tu ze sobą. Szmuglerzy zasłużyli sobie na taki los — dodał niejednoznacznie.

Wycofali się z pokoju, bogatsi o informacje i wrócili do lokum Luizy. Teraz trzeba się było zastanowić, co zrobić ze zdobytymi nielegalnymi środkami odurzającymi.
 
xeper jest offline  
Stary 07-09-2011, 19:17   #224
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Gdy zamknęli za sobą drzwi Jans potrząsnął głową z niedowierzaniem. Spojrzał na Sigfrida i znużonym głosem mruknął:
- Prochy, Wuju. To są, cholera jasna, prochy.

Gdy ten chciał wejść do kwatery Luizy przecząco potrząsnął głową. Miał dość.
Zamiast tego Skierował swe kroki ku dormitorium.

- Myślę, Sigfridzie - wyszeptał jeszcze druhowi do ucha - że te rewelacje zatrzymajmy na razie dla siebie. Jutro poinformujemy resztę. Każdego z osobna. Teraz pora nam na spoczynek. Do świtu pozostało niewiele czasu. A rano mam taką małą robótkę.

Widząc pytające spojrzenie towarzysza odparł:

- Kolejną. Muszę powiadomić jednego ze służących hrabiny Arzette o pewnej parze, która zatrzymała się na noc w tym zajeździe. Chciałbym, żebyś poszedł ze mną na tę rozmowę. Ostrożność nie zawadzi. Weź ze sobą nóż.

Skalp miał dość wrażeń jak na jedną noc. Zrobił mały rachunek sumienia...
Taak. Otrzymał zadziwiające zlecenie. Dostał ot tak trochę srebra. Grożono mu i straszono. Zarobił cios mieczem. Brodził po kostki w wodzie w trzcinach o północy. Odnaleźli narkotyki. Miał zatarg z czarodziejem. Okłamał łowczynię nagród...

Sporo tego było.

Gdy leżał już na swym posłaniu, przykryty po czubek nosa starym kocem, starając się nie przyciskać świeżej rany, postanowił, że jedna modlitwa tej nocy nie zaszkodzi.

"Panie Stróżu mój,
Ranaldzie, który rzeza wszystkie mieszki Tego świata,
doczesnego, jak i przyszłego
miej swego sługę w opiece,
albowiem jak zwykle nie wie co uczynić".


Z tymi słowy na ustach zasnął.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 07-09-2011 o 19:20.
kymil jest offline  
Stary 09-09-2011, 17:36   #225
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Sigfrid spojrzał niemo na towarzysza. Nie zamierzał oponować, uznał bowiem, że Jans lepiej wie, co należy robić w takiej sytuacji, on sam natomiast nie miał wiele doświadczenia — toteż jeśli Jans twierdzi, że na razie będą na ten temat milczeć, to Sigfrid także nie zamierzał nic mówić. Zapukał delikatnie do drzwi pokoju Luizy i wszedł nieśmiało.

Jans i ja udamy się, by spocząć — poinformował kobietę, po czym podszedł do rzeczy, które tu zostawił, i chwycił je. Skierował się do wyjścia i zatrzymał przed drzwiami, lecz nie wiedząc, co powiedzieć, wyszedł bez słowa.

Kierując się do wspólnej sali sypialnej, chowając uzbrojenie i moszcząc się w łóżku przed snem, Sigfrid myślał o znalezionym proszku. Łowczyni powiedziała, że Biernhunt i jego ludzie przemycali go aż z Kislevu. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, te narkotyki musiały być warte bardzo wiele. A do Talabheimu nie było już stąd daleko — jeśli popłynęliby rzeką, to podróż zajęłaby im tydzień... może dwa. Mają też dokładny adres i jeszcze tajemniczy zapis o chlebie, być może hasło jakiegoś rodzaju. Grabarz pomyślał, że Jans prawdopodobnie będzie chciał dokończyć dostawę, i zasnął, zastanawiając się, czy on sam chciałby mu towarzyszyć.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 11-09-2011, 22:04   #226
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
O dziwo, reszta nocy minęła spokojnie. Nie było więcej kłótni, awantur, bijatyk, spisków ani żadnych podejrzanych dźwięków. Wszyscy, zmęczeni wydarzeniami jakie miały miejsce tego wieczoru, spali do samego rana. Spotkali się rano, na śniadaniu w głównej sali.

Khaldin wziął Carolusa, zaopatrzonego w pióro i papier, na stronę i zaczął dyktować.
- Panie Baronie, donoszę iż niektórzy ludzie, powierzeni mi do pomocy, nie wykazują chęci ani zapału do wykonywania zadań, jakie im zlecam. W ogóle są niekompletni... niekompetentni i leniwi. Ino ja, wraz z moim przybocznym Miroslavem, w pełni zasługujemy na zaufanie jakim Pan baron nas obdarza. Wciąż jesteśmy w drodze do Steinhofu i już niebawem zdobędę głowę zwierzoczłeka. Łączę ukłony. Khaldin, krasnolud.
- No pisz to. Szybciej
– poganiał Carolusa, który przelewał słowa krasnoluda na papier. Gdy skończył, krasnolud mrucząc coś pod nosem, wyrwał mu kartkę, obejrzał, jakby się na tym znał i ruszył ku kontuarowi, z zamiarem zlecenia karczmarzowi wysłania listu do Wurzen.

- A więc tak jak się umawialiśmy – Helmut Nurnenburg w ustronnym kącie izby wręczył Jansowi obiecane pieniądze, po tym jak Skalp zrelacjonował mu to, co zaobserwowali w pokoju młodej pary. Sługa był wyraźnie zadowolony z tego, co usłyszał. Po skończonej rozmowie z Jansem, udał się ku orszakowi Matildy von Arzette, zbierającej się do wyjazdu.

Bogatsi o osiemnaście sakiewek z narkotykiem, namiary w Talabheim, zdobyczną broń i w różny sposób zarobione pieniądze, wyruszyli w dalszą drogę, traktem na wschód. Dzień był podobny do poprzedzającej go nocy, mglisty i chłodny. Droga nadal wiodła wzdłuż przybrzeżnych trzcin i zarośli, pełnych ptactwa. Rzeka spowita była cały czas oparem, z którego co jakiś czas słychać było nawoływania żeglarzy i flisaków. Na trakcie, dopiero w okolicach południa napotkali kilku kupców, zmierzających w przeciwnym kierunku. Z rozmowy wynikało, że przed zmierzchem dotrą do „Starej Bratiańskiej Stanicy”, bo takie miano nosił zajazd, z którego o świcie kupcy wyjechali.

Położony był on przy przeprawie promowej, łączącej zlokalizowaną na drugim brzegu osadę Bratian, z traktem wurzeńskim. Zajazd rzeczywiście był stary, ale dobrze utrzymany i zaopatrzony. Wszyscy, zaraz po przyjeździe dali się skusić na suma w sosie, lokalny przysmak. Gdy ze smakiem pałaszowali rybę, do ich stolika zbliżył się wysoki mężczyzna. Był ubrany w schludny, ale bogaty strój. Na palcu połyskiwał pierścień, a głowę wieńczył okazały beret. Towarzyszyło mu dwóch typów zasadniczo różniących się od niego wyglądem. Kilkudniowy zarost na twarzach, spora ilość blizn i nieco tępe spojrzenia były ich znakiem rozpoznawczym.

- Państwo wybaczą, że zaczepiam, ale zauważyłem, że przybywacie z zachodu, od strony Wurzen i chciałbym o coś zapytać – Mężczyzna był kulturalny, jego głos spokojny i wyważony. Dwóch osiłków stało tuż za nim z założonymi ramionami. – Moje miano Peter Storkell, rzemieślnik z Bechafen. Czy aby podczas podróży nie napotkaliście młodej pary, Friedricha von Neubacha i Kristiny Gledermann? To moja narzeczona, przez ojca mi obiecana wraz z wianem pokaźnym... A ten niecnota, szlachciurka przeklęty uwiódł mi ją! Niech go tylko w swoje ręce dostanę. Na nic mu się zda jego błękitna krew!
 
xeper jest offline  
Stary 12-09-2011, 18:35   #227
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Jans dłubał długą ością suma pomiędzy przednimi zębami i zbierał się do opowiedzenia kompani kolejnego pieprznego żartu. Był nielicho zmęczony po wczorajszej nocce, ale humor mu dopisywał. Jakżeby inaczej?
Trzos pełen, kałdun nie woła o strawę.

"Czegóż chcieć więcej od życia?" - zapytywał sam siebie Skalp.

"No może, jeszcze jakieś dwa worki kontrabandy do sprzedania na czarnym rynku. Zaraz, zaraz. Akurat też to mamy, he, he. " - łowca skór spoglądał leniwie za okno w przednim nastroju.

Nachylił się bliżej towarzyszy i zagaił niewinnym głosikiem:

- Znacie to serdeńka? Trochę to kawał z brodą - dodał patrząc złośliwie na Khaldina - ale co mi tam...

"Przychodzi krasnolud do bordelu i mówi:
- Chciałbym pociupciać, ale mam przy sobie tylko dwie złote korony.

Bordelmama zaśmiała się i odrzekła:

- Za dwie złote korony to sobie możesz, niedorostku. O, tam w bramie, konika strzepać.

Krasnolud oddalił się. Po chwili wraca i mówi:
- Przyszedłem zapłacić.."
, Dobre, nie? Eehee he he...

Gdy tylko skończył zaśmiał się serdecznie, aż łzy mu z oczu poszły. Tak, że aż się zasmarkał.


*


Gdy do ich stolika zbliżył się jegomość zapytując o parkę kochanków Zingger bez zastanowienia odparł:

- Kobieta i mężczyzna, szlachetny Panie? Razem? Niewykluczone, że ich widzieliśmy w drodze z Wurzen. Choć powinniście dokładniej nam tę parkę opisać... Może to i oni. Kto wie? Kto wie? - przywołał na twarzy wyraz kompletnego prostaczka, lecz znowu węszył interes.

"A mówią, że miłość i pieniądze nie idą w parze. Bujda!" - pokiwał z niedowierzaniem głową maczając jednocześnie kciuk w misce z sosem.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 12-09-2011 o 19:24.
kymil jest offline  
Stary 12-09-2011, 22:58   #228
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Jeszcze w "Trzech Piórach" Sigfrid udał się wraz z Jansem na spotkanie z Helmutem Nurnenburgiem. Zgodnie z sugestią Zinggera zabrał ze sobą nóż, lecz szybko okazało się to być zbytecznym zachodem, gdyż służący pani von Arzette nie był wcale wrogo nastawiony. Münch zrozumiał wreszcie, co się działo, gdy ledwo przebudzony dojrzał Jansa i Luizę pod drzwiami tego pokoju. Wciąż umykała mu jednak przyczyna, dla której ktokolwiek miałby interesować się tą parą.

Po załatwieniu sprawy z Nurnenburgiem Sigfrid wciąż był śpiący i zmęczony, Khaldin jednak nie przestawał ponaglać, toteż — chcąc, nie chcąc — grabarz musiał się spakować i ruszyć w drogę. Na wszelki wypadek stwierdził jednak zdecydowanie, iż nie zamierza nosić broni przemytników. Dźwigał już namiot i dwa koce, bukłak wypełniony wodą zaczerpniętą ze studni w gospodzie, żelazny kociołek, łopatę oraz całe swoje uzbrojenie i opancerzenie. Do tego zabrał ze sobą parę sakiewek narkotyku.

Nie żartuję, Jans, następnym razem trzeba kupić osła — narzekał, gdy z trudem dotrzymywał reszcie kroku, a jego twarz czerwieniała. — Zaczynam żałować, że zgodziłem się na tę wyprawę. Ech… — sapnął. — Więc, em… Czym się zazwyczaj zajmujesz? Daj Sigmarze, aby ci wystarczyło opowiastek, coby umilić cały dzień marszu!

***

Po dotarciu do "Starej Bratiańskiej Stanicy", zupełnie jak poprzedniego dnia, rzucił plecak pod ławę, odpasał broń i zdjął płaszcz oraz kaptur, po czym opadł na siedzenie i westchnął z błogością. "W końcu sucho i ciepło", mruknął. Zaraz zamówił piwo, które łapczywie wypił, oraz dał się przekonać do miejscowej specjalności. Nic prawie nie mówił dopóki nie skończył jeść, chociaż zdarzyło mu się parsknąć, gdy Jans opowiadał któryś ze swoich kawałów. Po sutym posiłku zrobił się senny i ociężały, tak że nawet nie zauważył trzech mężczyzn dopóki jeden z nich nie odezwał się do ich grupki. „Młoda para?”, pomyślał.

Zaraz, czy to by mieli być…?! — powiedział głośno z wyraźnym zdziwieniem, lecz nagle dostrzegł minę Jansa i pokornie dokończył: — …bogaci ludzie? Bo… bo tacy to się zazwyczaj rzucają w oczy.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 12-09-2011 o 23:13.
Yzurmir jest offline  
Stary 14-09-2011, 10:21   #229
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Z całego tego nocnego zamieszania, wyniosła pare karli. Pomimo dużej ilości męskich wizyt, zasypiała sama wtulona czule w kołdrę. Oby mag nie zrezygnował z wyprawy…
Następnego dnia ruszyli traktem. Niosła to co jej przydzielono do taskania. Szczęściem nie było tego aż tak wiele, gdy tymczasem Sigfrid z powodzeniem mógłby otworzyć kram. Obserwowała rozmawiających mężczyzn w milczeniu. Najchętniej legła by na trawie dosypiając. Gdy dotarli do zajazdu osunęła się na wspólną ławę, ożywiając się wyraźniej przy wniesionym posiłku i niewybrednym dowcipie Skalpa. Zdawało się już, że zapowiada się spokojny wieczór dla odmiany, gdy do stolika zbliżył się wysoki jegomość. Lu skupiła wzrok na jego berecie nie przywiązując wagi do wypowiadanych słów. Odpowiedź towarzyszy i niezdrowe spojrzenie łowcy skór wzmogły jednak jej czujność. Gdy pomimo zmęczenia stało się dla niej jasne co tu się święci. Dopiła kubek wina spoglądając w twarz nieznajomego.

- I mi również przypomina się pewna urokliwa para… - kobieta uśmiechnęła się kącikiem ust zgrabnym ruchem odgarniając rude pasmo z ramienia na plecy.
 
Witch Elf jest offline  
Stary 14-09-2011, 11:37   #230
 
Cartobligante's Avatar
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
Nareszcie można było odetchnąć. Noc minęła spokojnie, dzięki czemu młody uczeń obudził się w dobrym humorze. Stark zapakował zaraz swoje znaleziska i ruszył do głównej sali, by nasycić się przed podróżą i uzupełnić zapas wody. Gdy załatwił już sprawę z Khaldinem, wyruszył wraz z resztą w stronę Kislevu. Nieliczne spotkania sprawiły, że Carolus szedł zamyślony za wszystkimi, lub przeglądał swój zielnik, nie bacząc na przechodniów i otoczenie.

Stanica wabiła do środka wspaniałymi zapachami. Wszyscy zajadali się sumem, albo raczyli się niesmacznymi kawałami Skalpa. W sali panował gwar i śmiech, gdy do stołu przystąpiło trzech jegomościów. Sark podniósł głowę i przysłuchiwał się ich rozmowie z Jansem. Nie mieszając się do rozmowy żuł ostatnie kawałki ryby.
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.
Cartobligante jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172