01-04-2013, 13:03 | #1 | ||||||||||||||||||||||
Reputacja: 1 | [Jednolinijków VI] Raport równoległych rzeczywistości Raport. Odpowiedzi. Wyjaśnienia. Spróbuję też w nim zamieścić jakieś porady jak prowadzić gry tego typu jakby ktoś chciał... kiedyś, coś takiego... W każdym razie ogólne wrażenia mam dobre, sesja udała się. Jak i wcześniej używam nazw postaci, a nie graczy. O graczach w stosownym dziale tego raportu. Ogólnie wstępne informacje o grach tego typu zawarłem na początku raportu do poprzednich Jednolinijkowych: znajdujące się w tym temacie. ([Jednolinijków IV i V] Przetrwaj to! 2) Jeżeli czytacie to pierwszy raz to warto zajrzeć tam - w zakresie ogólników czyli do słów "Przejdźmy jednak do konkretów." Tutaj nie była aż tak podkreślona kwestia żywych trupów, choć pojawili się. Stali się nawet głównym zagrożeniem w Rzeczywistości III - i to za sprawą samych postaci graczy. O samych rzeczywistościach jednak dalej w dziale fabuły. Odnośniki: Temat Gry. Temat Komentarzy. Temat Rekrutacji. ([Jednolinijków VI] Przetrwaj równoległe rzeczywistości!) Temat sondy. (Intertemporum) Sonda: Jak widać z powyższego odnośnika najwięcej głosów otrzymały równoległe rzeczywistości - spośród 8 osób, które oddało swój głos na równoległe zagrały 3. Tyle znaczą sondy. Rekrutacja Przebiegła dość sprawnie. Trwała półtora dnia. Zebrało się 16 graczy (plus Karolczaneq, który jednak zrezygnował przed rozpoczęcie gry z powodu braku czasu) spośród których wielu wybrało sobie "losowa postać" i tak rozlosowano: AJT - Wilhelm Someirhle - Iwan Shooty - Yoshimitsu Luffy - Jayden Kauamarnica - Ricky Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Fabuła Fabuła polegała na podróżach między równoległymi rzeczywistościami. Były cztery główne plus jedna dodatkowa. Były przedstawione w następującej kolejności: I, II, III, IV, D, I. Gra była bardzo interaktywna, a procent oddziaływania graczy na dalsze wydarzenia był znaczny. Zmiany jakie zaszły w finałowej scenie może trochę zmniejszyły jej "fajność" pod względem projektu, ale z drugiej strony - fajne było to, że scena ta wynikała ze wcześniejszych działań graczy, a nie jako skrypt gry komputerowej. O Pierwszej Rzeczywistości będzie na końcu z uwagi na fakt, że równocześnie zajmowała miejsce piątej.Rzeczywistość Druga Postacie graczy trafiły w sam środek wojny. W tej alternatywnej rzeczywistości ziemia wygląda zupełnie inaczej. Kontynenty mają inne ułożenie, a Amazonia, w której toczyła się rozgrywka posiada klimat umiarkowany - olbrzymie równiny, które od kilku lat są centrum działań wojennych. Co najmniej trzy strony konfliktu zostały wspomniane w grze: Właściciele Miasta mówiący po hiszpańsku, ale używający równocześnie drugiego języka o nieznanym alfabecie (nazwijmy ich roboczo "Amazończykami"), Najeźdźcy, z których wywodził się Grefiński, mówiący po polsku (nazwijmy ich roboczo "Słowianami") i neutralni w tym konkretnym miejscu Inni, którzy domyślnie byli kimś w stylu Chińczyków, ale kwestia ta nie była zbyt rozwinięta, więc można to zignorować. "W martwym ciele zły duch." Poziom technologiczny tej rzeczywistości to wariacja na temat 2100 roku z kilkoma dziedzinami nauki wyprzedzającymi dzisiejsze przewidywania na ten temat. Bransolety tworzące pola siłowe, czy latające transportowce zdolne do poruszania się w hiperprzestrzeni to tylko niewielka część tego co pojawiło się w grze. Z drugiej strony jak to bywa w produktach fikcji naukowej samochody aż tak bardzo nie zmieniły się - choć w tym konkretnym przypadku używając metagrowego wyjaśnienia wynikało to z ograniczonego zasobu rysunków - użyłem koncepcyjnych prototypów. Tak samo miało to miejsce z bombowcem krążącym nad miastem. Cytat:
Historia Kilkanaście lat wcześniej Amazończycy przeprowadzili zmasowany atak - prawdopodobnie przy pomocy broni masowego rażenia zgładzili miliony na terenie w naszym świecie znanym jako "Europa". Część mieszkańców tamtych terenów uratowała się używając hipersonicznych pociągów i innej tego typu technologii. Atak ten wytworzył rzeszę ludzi, którzy stracili domy i bliskich - ludzi, którzy zrobiliby wszystko, żeby pomścić zło wyrządzone przez Amazończyków. Przy tej determinacji Słowianie nie mieli problemy, żeby błyskawicznie przeprowadzić kontruderzenie. Dziesiątki milionów ochotników wylądowało na amazońskich wybrzeżach. Pancerze wspomagane amazończyków starły się z prototypowymi polami siłowymi - wynikiem była wojna pozycyjna na niewyobrażalną skalę. Wojna pozycyjna dotyczyła jednak tego konkretnego miejsca - w innych częściach świata i w kosmosie prym wiodło lotnictwo. Na zupełnie innym teatrze działań wzrosło znaczenie szpiegów. To właśnie szpiedzy przygotowali atak na Miasto - miasto widziane w grze. Jakkolwiek tego dokonali - jakkolwiek pokonali zabezpieczenia to udało im się - w powietrzu pojawiło się coś co zabiło wszystkich Amazończyków - tych, którzy nie używali mask przeciwgazowych. Tylko Amazończyków pozostawiając przedstawicieli innych ras. Mało tego - dusze zmarłych Amazończyków zostały uwięzione w mieście. Wszystkie te wydarzenia sprawiły, że miasto stało się magicznym miejscem. Ani Amazończycy ani Słowianie jeszcze nie zdali sobie z tego sprawy, ale fakt ten wpłynął na możliwości niektórych z bohaterów. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Bohaterowie Niezależni i Ekwipunek 1. Grefiński - członek oddziałów likwidacyjnoratunkowych. Na skutek ataku na miasto obrona całkowicie upadła. Transportowce hiperprzestrzenne przesłały grupę ludzi, której zadaniem było uratowanie szpiegów odpowiedzialnych za zagładę miasta, uratowanie rodowitych Słowian nie będących zdrajcami rasy i likwidację zdrajców rasy. Jego dość przeciętne zdolności bojowe były wzmocnione z jednej strony przez bransolety z polem siłowym uniemożliwiające jego likwidację bronią palną, a z drugiej wrodzone magiczne zdolności, z których zdał sobie sprawę dopiero w Rzeczywistości IV. Grefiński pojawił się w grze jako przyjazny bohater niezależny wobec Wilhelma, gdy ten przechodził ciężkie chwile. Równocześnie był postacią - pułapką. Wilhelm strzelając do Grefińskiego spowodowałby jedynie własną śmierć. Wilhelm miał trzy okazje, żeby w ten sposób popełnić samobójstwo: 1. Przy pierwszym spotkaniu z Grefińskim w korytarzu z klatką schodową. 2. Po masakrze zdrajców rasy, gdy nastolatek atakował Grefińskiego. 3. Po wysłuchaniu treści z głośników na klatce schodowej, gdy Grefiński był już na ulicy. Nic z tego nie wyszło. Wilhelm uniknął śmierci z rąk Grefińskiego, a ten na pożegnanie pozostawił mu lokalizator. Wbrew aluzjom nie był to żaden teleportator - po prostu, gdyby gra w Rzeczywistości II trwała dłużej, a Wilhelm by przeżył do tamtej chwili to transportowiec ewakuujący Grefińskiego (i innych z kawiarni) podleciałby również po Wilhelma. Przedmiot ten został później użyty przez Grefińskiego jako pomoc w dostrojeniu punktu przeznaczenia z magicznego kręgu w Rzeczywistości IV. W między czasie Grefiński krążył po cmentarzu w Rzeczywistości III szukając Hortona. Te poszukiwania trwały dalej w Rzeczywistości IV. Ogólnie Grefiński zastrzeliłby Hortona, gdyby nie fakt, że ten ostatni został zdekapitowany przez elfów z R4. Grefińskiemu wybitnie nie podobał się pomysł, że został przeniesiony do innych rzeczywistości wbrew swojej woli. Z wyjątkiem wydarzeń w R2 i śmierci Hortona w R4 w grze był jedynie głosem w krótkofalówce R2 i postacią wspomnianą przez Kamilę przez malefon. Dodatkowo w głębokim tle odzyskał lokalizator ze zwłok Wilhelma (z którego wyrosło drzewo mokujinów) i stoczył walkę z kobietą, która niepostrzeżenie, ale paradoksalnie na oczach Violet i Rickiego poćwiartowała krasnoluda. Cytat:
Cytat:
3. Kamila - głos z malefonu, który łapał zasięg nawet w innej rzeczywistości taki to dobry telefon komórkowy. Znała Grefińskiego, nie podobało jej się to, że Horton i Iwan mieli ten malefon - myślała, że są złodziejami, a może nawet mordercami. 4. Malefon - mal-e-fon, czyli po hiszpańsku "zło i [tele]fon". Gadżet stworzony przez amazońskiego okultystę i geniusza w dziedzinie telekomunikacji. Skrótowo: używał Infernalnych Połączeń. Twórca malefonu nie spodziewał się, że Infernum jest wspólne dla różnych rzeczywistości, ale jak przypadkowo udowodnili Horton i Iwan to działa w ten sposób. Malefon automatycznie łączył się z najbliższym przekaźnikiem i operatorem nawet jeżeli ten przekaźnik i operator znajdował się w równoległej rzeczywistości. Cytat:
6. Karty Magnetyczne - przepustki i identyfikatory. Posiadał je Horton i być może Iwan, ale nie przydały się. Mogły się przydać jedynie do oszukania pilotów transportowców ewakuacyjnych na wypadek, gdyby próbować na własną rękę dostać się do nich. Gra w R2 jednak nie trwała tak długo. Cytat:
Cytat:
9. Facet z maską przeciwgazową w mrocznym pomieszczeniu gdzie zginął Gregory - naprawiał hydraulikę w skafandrze, gdy użyto broni masowego rażenia. Przeżył, bo nie zdjął maski. W strachu siedział w ciemnym pomieszczeniu, a jego martwi pobratymcy próbowali go opętać. Przyjście Jayden i Gregorego potraktował jako etap inwazji. Zginął jeszcze przed śmiercią Gregorego. 10. Duchy zmarłych - związane z miastem dusze ofiar. Potrafiły telepatycznie porozumiewać się z ludźmi - tak naprawdę nie mówili po polsku, a po hiszpańsku. Tworzyli halucynacje, gdy udawało im się opętać kogoś. Opętali tak Jayden, Bruca, Violet i Iwana. Ich taktyką było zagadywanie swoich ofiar, żeby jak najdłużej korzystać z ich ciał. Niestety nikt z nimi nie chciał gadać za bardzo. Byli jedynym powodem pojawienia się żywych trupów w R3 - tak naprawdę R3 nie miał nic wspólnego z żywymi trupami. Podobnie było w R4. Niektórzy z nich odzyskali swoje dawne ciała i życie, gdy zbliżyli się do trumny w czasie pogrzebu w R3. Inni zostali przeniesieni razem ze zwłokami Morgotha i Bruca do karczmy i jej okolicy w R4 gdzie stoczyli wygraną walkę z alienopodobnymi (czy raczej hydraliskopodobnymi) stworami. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Zgony postaci graczy Krótki komentarz 1. Dziennik - pomyłka z kierunkami podkreślona brakiem decyzji (brak odpisu w kluczowym momencie) była końcem tej postaci, gdy wraz z Simonem został w kanałach. Raniony przez mokujiny został wykończony przez Hastura. Jego wołania o pomoc zostały wyciszone, gdy uciekający Simon zamknął za sobą właz studzienki. Ze śmiercią Dziennika łączy się też zabawna historia, gdy ponaglony o odpis Boyos odpisał (grając w grę z codziennymi odpisami!) coś w stylu: Dziś nie odpiszę, ale jutro rano to już na pewno. 2. Gregory - źle ocenił Pyra jako osobę poczytalną i uważał, że pojedyncze zwrócenie uwagi, żeby Pyro nie bawił się miotaczem ognia w pomieszczeniu wypełnionym dziwnym gazem sprawi, że Pyro posłucha się. Nie posłuchał się. Wszystko wybuchło zabijając przy okazji oprócz już wymienionych Paula Phoenixa i Hanka. 3. Simon - niestety w tym miejscu jedynym powodem było ustanie aktywności gracza na forum. No może nie jedynym - po prostu jego postać pozostała w bibliotece, inni sobie stąd poszli, nie miał kto go bronić. Simon po prostu przeglądał zbiór, gdy Hastur go załatwił na cacy. Jego ekwipunek przejął BN z R1: Humboldt, który przy okazji stracił zmysły. Brak wyjaśnienia czemu Simon zginął, a Humboldt nie. No dobra, wyjaśnienie jest, ale o tym przy okazji Humboldta. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Rzeczywistość Trzecia Przykład tego jak działania graczy kompletnie wywracają do góry nogami to co zostało przygotowane. Właściwie nic z tego nie pojawiło się. A skoro nie było tego w grze to co opisywać w raporcie? Ech. Ogólnie chodziło o to, że nastąpił koniec świata dla jednej konkretnej osoby i wraz z nią rzeczywistość miała zostać pochowana. W tej rzeczywistości miał być czas na odpoczynek i uleczenie, a ewentualna śmierć nadeszłaby albo z błędów towarzyskich w czasie pogrzebu albo pod względem ogólnej oceny zachowania w czasie pogrzebu albo jeszcze inaczej, choć te dwa kryteria zostały przygotowane. Zamiast tego postacie graczy ściągnęły tabuny duchów z R2, którzy przejęli ciała zmarłych na cmentarzu i zrobiła się typowa walka o przetrwanie z żywymi trupami w roli głównej. Ten konkretny rodzaj żywych trupów posiadał supersiłę, ale był powolny. W momencie, gdy zbliżyły się do konduktu pogrzebowego stał się cud - ciała R3 momentalnie wróciły do grobów, a dusze R2 zostały powleczone znów swoimi całkiem żywymi ciałami. Zostali również uwolnieni od klątwy. To jednak dotyczyło wyłącznie dusz w pobliżu konduktu pogrzebowego, a nie tych mordujących Bruca, Morgotha i Roberta, czy tych walczących z mokujinami wychodzącymi z martwego ciała Wilhelma. Pogrzeb z jednej strony był oparty na zdaniu "Śmierć to jest koniec świata.", a z drugiej na krótkim opowiadaniu "It's a Good Life". Zamiast tego była to "Noc Żywych Trupów" jaką znamy z pocżątkowych scen na cmentarzu. Zdarza się. Z bohaterów niezależnych oprócz konduktu pogrzebowego pojawił się jedynie Jack znany z Jednolinijków IV. Zamiatał alejkę przy strukturze zawierającej urny. Żywe trupy pominęły go, bo go nie widziały. "Pogrzeb." Zgony postaci graczy Krótki komentarz 1. Wilhelm - razem z Violet, Jayden i Hortonem zostali otoczeni przez żywe trupy. Dopiero w tym momencie okazało się, że Wilhelm nie miał amunicji w pistolecie - jedyny pocisk w lufie był zużyty na niepełnosprawnego nastolatka atakującego Grefińskiego w R2. Wilhelm nacisnął spust i usłyszał jedynie "klik" - mściwy żywy trup za ten czyn zaatakował Wilhelma, gdy reszta uciekła. 2, 3, 4. Bruce, Robert, Morgoth - walczyli zaciekle z supersilnymi żywymi trupami w całkiem ciasnej komorze krypty. Zostali rozdarci na strzępy. Taktyka bunkrowania się, gdy ma się do czynienia z supersilnymi, ale powolnymi żywymi trupami nie jest zbyt dobra. Morgoth miał może ograniczone możliwości, ale reszta mogła spróbować ucieczki. W tym miejscu ciekawostka: Robert nie zaczyna gry od początkowego pomieszczenia, a został spotkany przez Yoshimitsu i Rickiego później. Sam z siebie nie zmienił rzeczywistości z R1 na R2, a podobnie jak bohaterowie niezależni tylko z powodu dotknięcia postaci graczy w czasie zmiany rzeczywistości. Dlatego śmierć Roberta nie wywołała zmiany rzeczywistości, a dopiero śmierć Morgotha. -- w tym miejscu była przerwa w pisaniu -- No dobra, skoro niewiele można napisać o tej rzeczywistości jeśli chodzi o jakieś zakulisowe akcje to może jakiś komentarz o tym co się działo... Zacznijmy od tego co mi się podobało. Co pamiętam, że mi się podobało. Po pierwsze całkiem niezłe było to, że Iwan rzucił się niemal na oślep w kierunku przeciwnym niż niebezpieczeństwo. Dzięki temu choć trochę tego świata można było zwiedzić. Jako pierwszy dotarł do konduktu pogrzebowego, a równocześnie jego postój przy Humboldtcie sprawił, że żywe trupy zaczęły powstawać z grobów (był w końcu jedną z postaci naładowaną mściwymi duchami z R2). Dodatkowo bieg Iwana sprawił, że wszyscy, którzy bezpośrednio za nim podążyli znaleźli się w pułapce: Jayden i Violet powodowały, że nowa fala żywych trupów powstawała i dołączyła do tych od Iwana. Razem z Jayden i Violet byli Horton i Wilhelm... niedługo później pożegnaliśmy Wilhelma. W tym czasie Ricky został ciężko ranny (stracił ramię), ale uciekł z zupełnie innego okrążenia. Miał jednak sporo szczęścia, że nie dołączył do drużyny strategicznego błędu. Podobała mi się scena, w której czterej żywi ukrywają się w niewielkim grobowcu połączonym z drugim, podziemnym pomieszczeniem, oblegani przez żywe trupy walczą o przetrwanie... i przegrywają. Niestety. I tak się zdarza. Na domiar złego z czterech osób w grobowcu jedna nie była naładowana "mocą zmieniania rzeczywistości", czy jak to tam zwać - śmierć Roberta niczego nie zmieniła. Jedynie Yoshimitsu uszedł z życiem z tego "bunkra". Bruce, Morgoth i Robert - wszyscy zginęli. | ||||||||||||||||||||||
01-04-2013, 13:04 | #2 | ||||||||||||||||||||
Reputacja: 1 | Rzeczywistość Czwarta - Węże w Raju Rzeczywistość Czwarta "Węże w Raju." Było pytanie czym są informacje. Dobrym pomysłem będzie zaprezentowanie ich właśnie na przykładzie tej rzeczywistości. 3 PD przeznaczone na Informacje ujawniłyby: Cytat:
Trzy wątki graczy w Rzeczywistości Czwartej 1. Karczemność. Karczma stała wśród niewielkiej ilości zabudowań. Yoshimitsu został przeniesiony razem z głową i rewolwerem Roberta do piwnicy. W czasie zmiany rzeczywistości nie trzymał żadnego z truposzy, dlatego żaden z nim się nie pojawił... no może oprócz tych w jego świecącej katanie - choć ogólnie to nie było potrzebne. Mściwe duchy z R2 dotykały go - to były te, których drużyna grobowca pozbawiła nowych ciał. Duchy zajęły ciała poległych ludzi i elfów - kilka chwil wcześniej miała tam miejsce masakra. Hydraliski, zerglingi, sporo różnego ścierwa. Przewodził im jeden overlord, a predator wśród drzew pilnował czy nikt nie ucieka. Ricky i Violet otarli się o ten wątek przyciągając na siebie uwagę predatora. Wracając jednak do Yoshimitsu - żywe trupy pokonały hydraliski, pojawił się zresztą na chwilę Hastur jako trzecia strona konfliktu i uderzał hydraliski i żywe trupy nagimi ciałami Simona i Dziennika. Yoshimitsu się schował, a jak zdecydował się opuścić piwnicę (czemu? To była dobra kryjówka...) to w głównej sali karczmy znajdowała się już tylko masa ciał hydralisków i ludzi/elfów, a po terenie krążyły jedynie żywe trupy. Skracając historię do minimum: Yoshimitsu wybrał trudną ścieżkę, ale udało mu się. Przebiegł po barze o mało nie ginąc przy okazji (upadł zresztą raz), ale dotarł do schodów. Na ich szczycie zobaczył rycerza światłości i Briana opisanego już przy okazji Bohaterów Niezależnych Rzeczywistości Drugiej. Brian nalegał do rycerza, żeby Yoshimitsu został za barykadą i go żywe trupy zeżarły. Yoshimitsu sobie jednak poradził i przekonał rycerza. Okazało się, że w jednym z pokojów ukryła się grupka całkiem żywych postaci. Brian już tam nie dotarł, bo na korytarz wdarła się jakaś tajemnicza istota - aż tak tajemnicza, że Yoshimitsu wyjrzał zobaczyć kto zacz. Fala kwasu odwróciła jego uwagę w innym kierunku. Briana stopiło... żywe trupy też... a Yoshimitsu miał jeszcze swoją maskę. Rozgrzany plastik wyłączył mu większość zmysłów. Błędnie myślał, że tak już i natychmiast wyostrzy mu się słuch skoro stracił wzrok. Nie. Cośtam jeszcze Yoshimitsu próbował wskórać, ale najpierw pechowo wybrał drabinkę zamiast iść dalej (i spaść na glebę). Na dachu karczmy miał piękny widok na to co się działo dookoła, gdyby tylko miał wzrok... pokonał na ślepo hydraliska, kwas go oblał nawet bardziej... nie zaatakował rycerza światłości (choć jego wchodzenie po drabince brzmiało jakby to hydralisk się wspinał) i zmarłby tam, gdyby nie nagła zmiana rzeczywistości. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Bohaterowie Niezależni i Ekwipunek 1. Elfi zakładnik - miał jakieś imię, miał jakiś wizerunek, ale właśnie nie był nikim ważnym. Próbował wydostać się poprzez kamienny krąg do innej rzeczywistości, ale został złapany i osaczony przez predatorów. Potrzebowali go, żeby uruchomił krąg, ale gdy zaczęły się problemy po prostu go zabili. Próbował dogadać się z Jayden, ale Jayden nie była dość bystra, żeby ocalić mu życie. Zdarza się. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
7. "Rycerz Światłości" - podróżnik z Piekła. Znalazł się w tej rzeczywistości całkiem przypadkiem. Od kilku dni krążył po okolicy zbierając informacje na temat inwazji z kosmosu. Szukając statku kosmicznego. Statku żadnego oczywiście nie było, bo ta kosmiczna rasa porusza się w pustce kosmicznej dzięki biotechnologii i bluźnierczym praktykom religijnym. Atak hydralisków zaskoczył go odpoczywającego na piętrze. Szybko urządził barykadę i uratował kilka osób. Widział jak znienacka zmarli zaczęli wstawać i prawidłowo odgadł, że chodzi o podróże między rzeczywistościami. Wyczuł mściwe duchy. Nie pragnął śmierci ani Briana ani Yoshimitsu dlatego próbował ich uratować - przynajmniej dopóki nie musiał nadstawiać za nikogo karku. Jego wejście po drabinie było podyktowane brakiem możliwości zejścia z gzymsu w dół - pozostali podążyli za nim na dach. On jednak przeniósł się z Yoshimitsu do R1. Jest kiepskim medykiem, ale jakoś tam próbował pomóc i Yoshimitsu i Rickiemu. Niezbyt udało się to. Już po śmierci Yoshimitsu trochę pomógł swoim mieczem w walce z zerglingami i im podobnymi w R1. Ricky oddalił się od niego. On nie musząc już ukrywać swojej tożsamości użył swojej mocy, żeby przejąć kontrolę nad najbliższymi zerglingopodobnymi stworami. Po drodze spotkał żywą asystentkę Dyrektora Instytutu. Po krótkiej rozmowie z asystentką zorientował się w sytuacji na tyle, że wiedział kogo ma zabić. Stwory, które ciągnął za sobą zmasakrowały asystentkę wbrew jego woli - ale hej, wypadki się zdarzają. Już będąc w centrum sterowania skupił na sobie uwagę Yog-Sothotha dlatego zachowywał się jak ociężały umysłowo. Całym swym jestestwem toczył mentalną bitwę z potwornością. Ostatecznie udało mu się użyć pistoletu podanego przez Violet i odstrzelić człowieka ukrywającego się w komputerze (o którym będzie szerzej przy BNach R1). Starł się również z Hasturem. I przetrwał. Taki z niego kozak. No niezupełnie, ale to już całkiem inna historia. 8. Żywi w karczmie - po prostu udało im się przetrwać uderzenie hydralisków i schronić się na piętrze. Kwasoplujka była wysłana, aby ich wyeliminować. Udało im się jednak wymknąć na gzyms. Z uwagi jednak na grupę zerglingów przyciągniętych przez Violet i Rickiego zostali uwięzieni tam - między młotem, a kowadłem. Ich dalsze losy były dość... niesamowite. Wydarzyły się jednak już po zniknięciu postaci graczy z tej rzeczywistości, więc nie będzie o tym w tym miejscu mowy. -- w tym miejscu była przerwa w pisaniu -- No dobra. Minęło już mnóstwo czasu od zakończenie gry. Niektóre informacje już zostały zapomniane w natłoku codzienności. Jak na złość na koniec pozostała najbardziej skomplikowana część fabuły do zaprezentowania w tym raporcie. Uff. Do tego kilka słów jeszcze wypada powiedzieć o Rzeczywistości Czwartej. No najpierw dokończę R4... Zgony postaci graczy Krótki komentarz 1. Horton - zemścił się na nim jego uczynek z R2 kiedy to w momencie przeskakiwania z R2 pociągnął za sobą Grefińskiego. Jak wiemy już z wcześniejszego opisu Grefiński wcale nie chciał nigdzie znikać ze swojej rzeczywistości. Przez R3 jak i później kontaktował się z Hortonem przez futurystyczną krótkofalówkę. Pytał gdzie jest i sugerował, żeby na niego zaczekać. Oczywiście wszystko to miało doprowadzić do strzału w głowę Hortonowi. Traf chciał, że akurat, gdy Grefiński miał czysty strzał to Horton próbował odnaleźć panel sterowania w kamiennym kręgu... na kolanach... przy kamiennym ołtarzu... a za nim stała dwójka wrogich elfów z ostrzami. Jedyną osobą mającą czysty strzał (oprócz Iwana, który "przypadkowo" patrzył w drugim kierunku) był właśnie Grefiński, który oczywiście nie uratował Hortona, gdy elf ściął mu głowę. 2. ? - w R4 nastąpiła tylko jedna śmierć, ponieważ Iwan i Jayden uciekli z tej rzeczywistości zanim nastąpił przeskok. W momencie, gdy zniknął Iwan - czyli fizycznie trzecia osoba spośród tych, którzy byli w pomieszczeniu na początku gry - nastąpił przeskok do R1. Chwilę później zginął Yoshimitsu od odniesionych ran, ale stało się to już w R1. Cytat:
Cytat:
Cytat:
| ||||||||||||||||||||
01-04-2013, 13:05 | #3 | ||||||||||||||
Reputacja: 1 | Mechanika i Rzeczywistość Pierwsza - Rewizyta Alienoszuterowa Rzeczywistość Pierwsza "Rewizyta Alienoszuterowa." Początek i koniec rozgrywał się w podziemnej i tajemnej bazie naukowej, w której część postaci graczy pracowała. Ricky, Yoshimitsu, Wilhelm, Jayden, Barney, Iwan i Bruce byli strażnikami nocnej zmiany siedzącymi w stróżówce na powierzchni, a Horton był jednym z naukowców, który akurat był na przerwie na papierosa, gdy stało się Coś Złego. Windy zostają zablokowane, a strażnicy dostają rozkaz zejścia awaryjną drabiną na najniższy poziom, uratowania kogo się da, włączenia generatorów i wypełnienia misji. Tak zaczynała się inna gra, którą niegdyś prowadziłem. Wtedy z postaciami graczy (to byli wyłącznie strażnicy) zszedł BN - naukowiec, tutaj tym naukowcem był Horton, więc nie trzeba było nikogo dodatkowego dopychać. Po zejściu na najniższy poziom (drabina nigdzieindziej nie prowadziła) otworzyło się międzywymiarowe przejście, z którego wysypała się reszta plejada postaci graczy: Simon, Arania, Gregory, Dziennik, Mokujin, Morgoth i Violet (każda z tych postaci przybyła z innych rzeczywistości). Jak widać brakuje Roberta w tym wyliczeniu - on został spotkany przez Yoshimitsu i Rickiego, którzy natychmiast szturmem ruszyli w stronę centrum sterowania. Robert również był przybyszem z innego wymiaru, ale podobnie jak grupa BNów nie był traktowany jako "wybraniec". Cytat:
Cytat:
-- w tym miejscu była przerwa w pisaniu -- Ale mała. Chyba dwudniowa. Także, jadę dalej... z tym monologiem przerywanym mądrościami i niemądrościami growymi. Ogólnie mam nadzieję, że coś z tego się przyda. Widziałem tutaj kilka sesji, które miały potencjał, a potem... potknięcie, jedno, drugie i klapa na całego. Też takie potknięcia miałem, więc wiem jak jest. No dobrze, ale wróćmy do Rewizyty Alienoszuterowej. Wróćmy... rewizyty. Tak. Trochę od innej strony niż tekst wyżej. Podziemny ośrodek naukowy miał kilka pięter. Ogólnie akcja działa się tylko na tym najniższym. Trochę ściągnięte z Diablo, bo w Diablo im niżej tym ciekawiej, a jak się zamiast czyszczenia każdego poziomu po kolei schodziło niżej przy pierwszej nadarzającej się okazji to łatwo można było zarobić w cymbał i koniec gry. Stąd ogólnie idea, żeby zaczynać od ostatniego poziomu podziemi. No i zawsze na ostatnim jest centrum sterowania i główni przeciwnicy. W tej grze postawiłem na realizm - skoro przeciwnicy są praktycznie wszechpotężni to przecież zniszczyliby postaci graczy samym spojrzeniem - zamiast tego to nie byli faktycznie przeciwnicy postaci graczy - a po prostu ludki mające własne interesy w tym miejscu. Główne strony konfliktu to: Yog-Sothoth i Janus (ten ostatni jako pełnomocnik Lucypera). Dyrektor ośrodka (którego imię zaginęło w wielkości tematu gry, ale potem był przyrównywany do Czarownika z Krainy Oz - niestety kompletnie oszalał i ciężko było z nim pogadać nawet jeśli ktoś by próbował, paladyn go odj... znaczy zabił, gdy mu w tym pomogła Violet) i główny naukowiec Daniels weszli w niebezpieczne interesy z Yog-Sothothem. Mieli przyzwać do specjalnych pomieszczeń grupę istot z różnych rzeczywistości i wysysając ich esencję życiową przy pomocy bluźnierczej technologii przyzwać potęgę Yog-Sothotha. Wyzwolenie tej mocy wymagało jednak ofiar - te miały być zapewnione przez sprowadzenie do podziemii zerglingów i ich potężniejszych pobratymców. Jak to jednak zdarza się, gdy dwie frakcje pochłonięte złem wchodzą w relacje - nastąpiła zdrada. Kto i czemu zdradził? Tego już nie dowiemy się. To nie jest zbyt istotne. Ważne jest, że zainteresował się tym wszystkim Janus i przy pomocy Lucypera nagiął tunele czasoprzestrzenne w ten sposób, że podróżnicy zamiast pojawić się w specjalnie zaprojektowanych celach zostali posłani w losowe miejsca korytarzy ostatniego poziomu. Całkiem na marginesie: Daniels oskarżający Hortona to nie było zwykłe gadanie. Liczba ofiar, które miały być poświęcone przy pomocy zerglingów na cześć Yog-Sothotha była starannie wyliczona i składana w odpowiedniej kolejności. Horton miał być jedną z pierwszych ofiar, ale zrobił sobie przerwę na papierosa. Nawet bez ingerencji Janusa ten plan był skazany na porażkę. Ho ho ho. Życie to dziwka Daniels, a potem umierasz. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Już łatwiej zrozumieć Janusa, bo to człowiek. Choć nieśmiertelny. I w dwóch osobach. To jednak człowiek. I wyłącznie z tego powodu pomógł na samym końcu Iwanowi. Pomoc Janusa była ostateczną nagrodą w tej grze. Oczywiście można teoretycznie założyć, że gdyby postacie graczy skumałyby się z Danielsem albo "Ozem" to finał wyglądałby zupełnie inaczej. Hastur by był "tym przyjaznym", a nie przenośną mielonką do mięsa, która chciała pochwycić wszystko co żywe. I martwe. Dziś piszę dość chaotycznie, ale mam nadzieję, że da się pojąć o co chodzi. Z tego co wiem pozostał jeszcze Facet-Pułapka, Dexter Morgan, Humboldt, bracia Marx, Hank, Pyro, Rdzenni Kręgarze i kilka pomieszczeń. Słowem: sporo tego. Inna sprawa, że za tymi zagadnieniami nie kryje się zbyt dużo wiadomości. Wszystko było w grze, no ale to raport, więc można tutaj streścić o co chodzi. Najłatwiej chyba przywrócić formułę, której użyłem opisując poprzednich Rzeczywistości. Bohaterowie Niezależni 1. Dyrektor - znany również jako Oz, Czarownik z Krainy Oz, Facet w Centrum, Facet za Zasłoną. Miał nawet imię, ale jak już była o tym mowa zagubiło się w natłoku tekstu gry. Nie było ważne. Cała ta postać mimo prominentnej roli w fabule nie miała zbytnio styczności z postaciami graczy. Siedział w niewielkim pomieszczeniu w komputerze będącym w centrum dowodzenia. Był głównym wyznawcą Yog-Sothotha, który miał resztki poczytalności zanim rozpoczął się horror, ale w momencie śmierci był kompletnie szalony. Próbował cofnąć to co zrobił, ale bełkotał tylko bez sensu i przyciskał losowe klawiszy na niedziałających konsoletach. Był jedynie ludzkim czynnikiem podtrzymującym zawirowania czasoprzestrzenne powodowane przez Yog-Sothotha. Paladyn zabijając go odesłał również jestestwo Yog-Sothotha pozostawiając tylko Hastura i bezmózgiego szoggotha. Z tych informacji wynika, że Dyrektor był mózgowcem jakich mało, prawdopodobnie psionikiem. 2. Daniels - zachował swoją poczytalność i miał świadomość, że plan popsuł się przez Hortona. Nie wiedział za to nic o Janusie. Ogólnie podobnie jak postacie graczy próbował przetrwać to wszystko i wrócić do domu - dosłownie do domu, a nie do ponurych podziemi. Z nich wydostał się rzucając się na Violet w czasie przechodzenia z R1 do R2. Wiedział dużo, ale dopadły go zerglingi w R4. Może czasem powinien potrenować bieganie. Cóż. Ach i rozwiązując zagadkę: to Daniels próbował rzucić czar śmierci na Dziennika. Miał dostać moc od Yog-Sothotha. Nie dostał. Było mu z tego powodu smutno, a jeden z jego pomagierów wygarnął z karabinu maszynowego w postacie graczy. Daniels montował w sali z generatorami Kotwicę Astralną, żeby "uratować dzień" cokolwiek przez to rozumiał. Zawalenie się kawałka sufitu i wylanie się pająków zmusiło Danielsa i pozostałych przy życiu ludzi z nim do ucieczki i właśnie wtedy wpadli na Violet i resztę (którzy też postanowili pobiegać korytarzami zamiast skorzystać z prostej drogi - drzwi łączących dwie grupy). Cytat:
4. Humboldt - miał być jedną z końcowych ofiar rytuału Yog-Sothotha. Atak zerglingów kompletnie jednak zdestabilizował jego zdrowie psychicznie. Nie było w nim nic wyjątkowego, a jednak wciąż się pojawiał. Najpierw szwędał się z Rickim, Robertem i Yoshimitsu, a potem z Simonem, Robertem i Yoshimitsu. Na cmentarzu w R3 odnalazł go Iwan, ale w tym czasie przeżywał już załamanie nerwowe, bo w R2 był świadkiem wyjątkowo okrutnej śmierci Simona. W R4 umiał korzystać ze zdobycznej różdżki Simona i zawiązał niepewną współpracę z Danielsem, żeby chwilę później umrzeć, gdy Violet i Ricky nie zdecydowali się mu pomóc. Humboldt to postać podobna do Danielsa pod względem "ważności". Humboldt jednak był ogólnie przyjaźnie nastawiony, też chciał przetrwać, ale nieoczerniał nikogo. Coś wiedział o wydarzeniach w R1, ale jednak za mało, żeby na własną rękę przeżyć. Zanim nastąpiła pierwsza zmiana rzeczywistości miał w sobie resztki lojalności do ośrodka naukowego, którego w końcu był pracownikiem. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
8. Hank i Pyro - dwie postacie urwane z kompletnie innej bajki. Ogólnie mieli być kolejnymi ofiarami na cześć Yog-Sothotha, ale dzięki swoim zdolnością utrzymali się dość długo. Na tyle długo, że wpadli na nich Wilhelm, Jayden, Gregory i Arania. Dość bezlitośnie rozprawili się z Aranią, gdy nie mogli się zdecydować czy ufać Wilhelmowi czy Aranii. Zrobili prosty test: "wejdźcie do WC i nie wychodźcie póki wam nie powiemy, że możecie" - jako pierwsza nie wytrzymała Arania i została spalona przez czekającego na ten ruch Pyra. Hank oczywiście czekał przy drugim WC gdzie czekali Wilhelm i Gregory. Później stanowili tło dla poczynań Jayden i Gregorego, a szalony Pyro zakończył życie tak Hanka jak i Gregorego gdy pomimo zwrócenia uwagi próbował włączyć swój miotacz ognia w pomieszczeniu wypełnionym gazem. Na marginesie można dodać, że Pyro, gdyby zdjął swoją maskę gazową w R2 to by zginął, bo miał genetykę podobną do ofiar w tym mieście. Płeć Pyra nie jest znana, ale dla łatwości przekazu jest stosowany rodzaj męski. 9. Rdzenni Kręglarze - to były takie niewielkie, ale twarde tasiemce, które opanowały wąskie tunele wentylacyjne. Czaiły się, żeby w odpowiednim momencie spróbować uderzyć w tył głowy lub tył szyi i wyciągnąć rdzeń kręgowy ofiary. Załatwiły elfich zwiadowców i grupę z transportu do Obozu Zagłady, których ściągnęła do R1 Jayden. Ogólnie Rdzenni Kręglarze mieli związek z Yog-Sothothem. Inspiracją dla nich była jakaś Zgony postaci graczy Krótki komentarz 1. Arania - tak jak przy okazji opisywania Hanka i Pyra - myślała, że Hank rzucał słowa na wiatr, gdy mówił, że wyjście z WC przed sygnałem od niego będzie skutkowało zgonem. Strumień ognia w twarz otrzeźwił ją ze złudzeń, że Hank żartował. 2. Barney - chciał pomóc Facetowi - Pułapka. Nagły atak macki szoggotha rzucił go do przeciwległego pomieszczenia. Tylko dzięki dobremu Mokujinowi przeżył trochę dłużej (macka miała zamiar go wykończyć w drugim uderzeniu)... po tym jak Mokujin dał sobie spokój i uciekł to macka wykończyła Barneya w drugim uderzeniu. No cóż. 3. Mokujin - próbując ratować Barneya zetknął się z macką szoggotha. Jego roślinna wizjonomia weszła w reakcję ze śluzem potwora i po pewnym czasie zamieniła Mokujina w drzewo produkujące kolejne Mokujiny - jednak wyjątkowo agresywne, z którymi nie dało się rozmawiać. Po podróżach między rzeczywistościami: 4. Yoshimitsu - właściwie zginął w R4, a tylko działanie Iwana spowodowało, że umierający pojawił się znów w R1. Z tego co pamiętam okoliczności jego śmierci opisałem już przy okazji R4 w Karczemności. 5. Jayden - dość dotkliwie ranna przez predatora w R4 została uratowana z tamtego miejsca przez Iwana. Następnie próbowała kierować grupą więźniów Obozu Zagłady w R1 i nawet z powodzeniem do momentu, gdy spotkała Faceta - Pułapkę. Uzyskła co prawda dwie życiostrzykawki od tego gościa, ale za cenę życia. Dostała czymś ostrym w tył głowy. 6. Ricky - poszedł na całość i otworzył bramkę numer 1 w centrum sterowania. A tam zonk - macka szoggotha wystrzeliła go na przeciwległą ścianę gdzie został wykończony przez zerglingi. To by było na tyle jeżeli chodzi o fabułę. Pozostało powiedzieć kilka zdań na temat mechaniki, przyznać tradycyjne nagrody związane z grami typu "Przetrwaj to!" i coś o graczach i ich postaciach. Najtrudniej będzie z tym ostatnim punktem. Minęło już sporo dni, tygodni, ale skoro pamiętałem o fabule to pewnie i o poczynaniach postaci pamiętam. Jednak już jest dość późno, więc nie dziś. W najbliższym czasie. -- w tym miejscu była przerwa w pisaniu -- Mechanika. Wciąż jest doprecyzowywana od kilku lat próbując dotrzeć do idealnej mechaniki do gry forumowej. Ta tutaj była trochę zbyt pracochłonna. Problem był z dużą ilością statystyk. Wygląda jakby nie było dużo, ale było. Pod względem wielkości bardziej odpowiadała mi wersja z J4/J5... mechanika J6 była za to testową wersją tego co miało pojawić się w Astropolu, gdybyśmy nieskończyli gry. I chyba tamte szkice wypadłyby lepiej niż produkt z J6. Jeżeli chodzi o łatwość obsługi, bo ogólnie mechanika sprawdziła się jak dla mnie. Mechanika używana w grze była oparta na Wolsungu - zmodyfikowanym przeze mnie z kości k10 na kość k12. Do standardowych atrybutów wolsungowych dodałem jeszcze jeden: Spozę, słowo powstałe w czasie gry Astropol oznaczające wszelkie nadprzyrodzone moce. Wszyscy zaczynali z atrybutami tworzącymi sumę liczby "15". Gracze nie wybierali ich, podali tylko jakimi postaciami chcą grać i w związku z tym wpisałem im wysokość atrybutów zaczynając od tych, które są największe. Atrybuty mogły mieć wartość pomiędzy 1, a 4. Przekładało się to bezpośrednio na testy umiejętności. Zgodnie z wolsungowymi zasadami im większa liczba tym większa szansa przerzutu, a więc: - "1" - przerzut tylko przy wyrzuceniu 12, - "2" - przerzut, gdy wypada 11 lub 12, - "3" - przerzut, gdy wypada 10, 11 lub 12, - "4" - przerzut, gdy wypada 9, 10, 11, 12. Atrybuty dało się zwiększyć za PD, dość drogo. Ważniejszym elementem mechanicznym były umiejętności, których w grze było 14. Podzieliłem je podobnie jak zazwyczaj w grach, które tworzę: "Walka", "Zwiad", Nauka", "Spoza" i "Dialog". Nie jestem z nich super zadowolony, choć możliwość ich rozwijania była bardzo dobrym pomysłem. Zacznę jednak od minusów. Po pierwsze wciąż ciężko mi używać liczby umiejętności "Dialogu" i wolę opierać się na konkretnych deklaracjach graczy. Te umiejętności najbardziej przydały się w czasie konkursu przekonywania pomiędzy Wilhelmem i Aranią, gdy spotkali Pyra i Hanka (Gregory i Jayden też w tym uczestniczyli, ale tylko trochę) i przy okazji, gdy Jayden negocjowała z elfem... i pierwszej rozmowy Yoshimitsu z paladynem. Z tego co pamiętam zostało to jeszcze użyte przy okazji spotkania Yoshimitsu i Roberta z Brianem przy szpitalu. Spokojnie można było sobie to darować - albo, lepiej, zrobić z tego jedną umiejętność zamiast trzech. Dialog został podzielony na trzy umiejętności głównie, żeby podpowiedzieć jak odgrywać postać. Wilhelm był wspaniały w zastraszaniu, ale kiepski w czym innym z dialogu. Te cztery okazje, które wymieniłem w większości zawierało kilka testów - jedne udane, inne nie (głównie przy rozmowie Jayden z elfem), a jeżeli chodzi o konkurs Wilhelma i Aranii to kości nie rozstrzygnęły (co może nie było takie złe, bo konkurs sedesowej cierpliwości jak dla mnie był bardzo dobrym momentem gry, a wynikał wyłącznie z mniej więcej równych wyników Wilhelma i Aranii (tzn - kiepskich wyników Aranii wzmocnionych bonusem i zadziwiająco dobrych Wilhelma co wyrównało ich wartości). Po drugie Spoza... nie jestem pewien czy był to zły pomysł czy raczej było to trudne do odgrywania. Violet sobie z tym radziła, Jayden też próbowała... Simon i Arania odeszli zanim mogło im się to przydać. Spoza sama w sobie nie była zła, ale rozbicie jej na zbyt-dużo mocy, które zostały wskazane w temacie komentarzy było tragicznym pomysłem. Ciężko było nad tym zapanować i chyba najlepiej wyrzucić to do śmieci i zastanowić się jak lepiej zrobić Spozę. Chyba tak jak moce mentalistyczne w Astropolu - 6 to maksymalna wartość, którą da się zapamiętać. Mocy magicznych było o wiele więcej. Ostatnio kupiłem sobie GURPS, więc może spróbuję tamtych zasad do Spozy... Po trzecie Punkty Doświadczenia - w części dotyczącej trybu ich przyznawania. Wszystko w porządku jeżeli mówimy o 6 graczach, ale jak jest więcej to zaczyna brakować czasu, żeby panować i na przyznawaniu PD... choć nie nazwę tego kompletnym minusem... może takim małym minusem. W głównej części wynikały one z "oceny szans na wygraną" jakie już pojawiły się w J3-5. Ogólnie ilość otrzymanych PD z racji oceny każdej tury wynikały z różnicy "[ocena] minus 3" gdzie ocena "3" oznacza nic nadzwyczajnego. Nie dostawało się minusowych PD. W przypadku braku odpisu gracza zazwyczaj dostawał on "3". 3 to taka norma. O rankingach ocen będzie mowa dalej, a wracając do PD to można je było otrzymać jeszcze za ogólne wrażenie - to znaczy - ktoś w każdej turze był oceniany jako średni, ale ogólnie to jednak mógłby dostać jakieś PD. Najwięcej PD można było zgarnąć za osiągnięcia fabularne. One były warunkowane na początku każdej Rzeczywistości (czy już pisałem, że Rzeczywistości i ich kolejność była losowa? I, że miałem ich w rękawie więcej niż było widać w grze?). Tymi osiągnięciami było zabranie nowych technologii, rozmowa z miejscowymi, czy tak trywialne jak czytanie nagrobków. W ogóle nie były elastyczne i nie miały być. Za R1 nikt nic nie otrzymał z tego tytułu. Trololo. Brak elastyczności. Punkty Doświadczenia przyznawane za osiągnięcia fabularne to co innego niż Punkty Doświadczenia przyznawane za starania czy za to, że jesteśmy Dobrymi Wujkami. Elastycznym sposobem przyznawania Punktów Doświadczenia za osiągnięcia fabularne jest wybieranie tych osiągnięć spośród tego co postacie graczy rzeczywiście osiągnęły. To w sumie tyle minusów mechaniki z moich obserwacji, choć może ktoś inny zauważył coś jeszcze co w tym miejscu przegapiłem. Przejdźmy teraz do plusów. Po pierwsze Punkty Doświadczenia - wielki plus za to, że były. Co prawda opisałem je w głównej mierze przy okazji minusów chwilę wcześniej, ale jak zaznaczyłem był to mały minus. Punkty Doświadczenia to jest nieodłączny element gier fabularnych. Jak nie ma Punktów Doświadczenia to znaczy, że albo postać niedożyła momentu przyznawania PD albo grasz w grę fabularną bez mechaniki. Hy, sam prowadziłem takie gry i były w porządku (niektóre bardziej niż w porządku! Takie tytuły jak Alien Shooter [początek taki jak J6, ale po śmierci postaci można było grać kolejną] czy Niggers at 20000 feet [horrorokomedia, w której postaciami graczy są członkowie Ku Klux Klanu odbywający podróż lotniczą z punktu A do punktu B, ale w między czasie wlecieli w Strefę Mroku] należą do ścisłej czołówki pod względem fajności gier, które prowadziłem). Choć chwila - nawet tam były jakieś mechaniki i w Alien Shooter dało się rozwijać postać, więc można powiedzieć, że były PD choć bardziej fabularne. Punkty Doświadczenia to jeden z koniecznych elementów gier fabularnych. Bez Punktów Doświadczenia to jak jechać sześciokołowym transporterem bez jednego koła, niby się da, ale czegoś brakuje. Po drugie umiejętność "Komputery" - najbardziej przydałaby się przy powrocie z R4... wszyscy, którzy coś o nich więcej wiedzieli zginęli wcześniej. Hahaha. Wyborne. Po trzecie ogólnie umiejętności, których nie wymieniłem przy okazji minusów sprawdziły się. Rzuty rzeczywiście szły. Najpierw ręcznie, a jak mi się znudziło ręcznie to zacząłem korzystać z losowania za pomocą excela. Zrobiłem nawet wzór, żeby pięknie szło. http://i49.tinypic.com/ok26ur.jpg Reasumując: trzeba to ułatwić. Te multum wyników, które tam widzicie wymagało, żeby za każdym razem spojrzeć na atrybut i umiejętność testowaną. Kliknąć, odszukać wzrokiem, kliknąć, odszukać wzrokiem, kliknąć, odszukać wzrokiem... za dużo kliknięć za dużo wytężania wzroku. Następnym razem to wszystko będzie w jednym arkuszu excel. Użyłbym następnym razem w całości GURPSa, ale samo wyliczenie umiejętności, przewag i wad zajmuje kilka stron niezbyt dużą czcionką. | ||||||||||||||
01-04-2013, 13:06 | #4 | |
Reputacja: 1 | O graczach, ich postaciach i rozdanie nagród No dobra, dotarłem do momentu, w którym już nie pamiętam szczegółów odnośnie gry graczy. Dobrze, że wcześniej zrobiłem opis ich śmierci. Przyznawanie nagród też mi średnio idzie, bo przyznając komuś nagrodę za fajną akcję można pominąć kogoś innego kto zrobił dokładnie to samo tylko nie zostało przeze mnie zapamiętane. Jakoś tam mi idzie z tymi nagrodami. Gorzej z opisem graczy, no ale teraz właśnie to napiszę. Dla ułatwienia opisu będę każdą postać i styl gry graczy oceniał dzieląc je na poszczególne Rzeczywistości opisane wyżej (choć dla ułatwienia i tego, że już naprawdę zrobiło się późno nie zawsze tak będzie). Do każdego dodam liczbę od 1 do 5. Średni poziom to "3", więc to trochę inaczej niż szkolne oceny. Zazwyczaj opis postaci i styl gry gracza to jedno i to samo. Na samym końcu napisałem nagrody. Właściwie zrezygnowałem z nagród i tym razem to będą medale. Wizualnie trochę inaczej wyglądające, ale po tak długim czasie przynajmniej bardziej wiadomo kto i za co. Nagrody następnym razem pewnie wrócą i będę je przyznawał w czasie gry to mi się nic nie zapomni. Medale też są w porządku. Ach i ostatnia porada. Ponownie wyrażam nadzieję, że one się komuś przydadzą. Tak jak pisałem na wstępie niektóre są oczywiste, niektóre mniej oczywiste. W każdym razie ostatnią poradę umieszczę tutaj. Na wstępie tego co poniżej, choć w rzeczywistości ten akapit jest pisany jako ostatni. Cytat:
Medale. Platynowy Medal: 1. Poszukiwacza Przygód - za powrót do R1 Złote Medale: 1. Pełnofrekwencyjności - za odpisanie w każdej kolejce. 2. Białego Pionka - za najwięcej ruchów otwierających kolejkę. 3. Czterech Rzeczywistości - za odwiedzenie czterech Rzeczywistości. 4. Rzeźnickiej Turystyki - za uczestniczenie w walce bezpośredniej. 5. Gadki Szmatki - za dyplomatyczne załatwianie spraw. 6. Czerwonego Krzyża - za ratowanie cudzego BG od pewnej śmierci. 7. Pana Własnego Losu - za indywidualną grę lub przewodzenie grupie BG 8. Jestem Hardkorem - za bycie hardkorem Srebrne Medale: 1. Frekwencyjności - za odpisanie w prawie każdej kolejce. 2. Skorumpowanej Inspekcji Budowlanej - za zamykanie dróg ewakuacyjnych. 3. Obozowy- za odwiedzenie dodatkowej Rzeczywistości. 4. Wesołego Kubicy - za brawurową jazdę samochodem. 5. Międzywymiarowego Porywacza - za porwanie do innej rzeczywistości kogoś kto tego nie chciał. 6. Gandalfa - za częste korzystanie z mocy. 7. GTA - za przejęcie samochodu od dotychczasowego kierowcy. 8. Szeryfa Jamesa Stricklanda - za dyscyplinę. 9. Przysięgi Hipokratesa - za pomaganie rannym. 10. Trzeźwego Umysłu - za zachowanie trzeźwego umysłu, gdy są "głosy" 11. Skoku Wiary - za obdarzenie zaufaniem nieznanych ludzi. 12. Lidki Radiotelegrafistki - za namiętne korzystanie z krótkofalówek. 13. Egzekutora - za przyczynienie się do śmierci przyjaznego BNa. Rdzawe Medale: 1. Smutnego Kubicy - za wypadek samochodowy. 2. Regany Teresy McNeil - za bycie opętanym. 3. Wściekłego Psa Tannena - za brak dyscypliny. 4. Żółtego Psa - za brak szczęścia w kościach. 5. Pieszego Pasażera - za oddanie swojego losu w cudze ręce. GRACZE i POSTACIE GRACZY Yzurmir jako Horton - już chociażby z samych statystyk odpisów widać, że Yzurmir starał się przewodzić w grze. Odpisywał jako pierwszy, a jego postać zazwyczaj starała się przewodzić tym, którzy w danym momencie byli z nim. Nic na siłę. Wszystko wyglądało całkiem profesjonalnie. Z wątków osobistych rozwinął się konflikt z Morgothem na tle pierwszego ruchu Hortona - próbował uciec z pierwszego pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Z tego co pamiętam dokłądnie ten sam manewr wykonał Ricky z Yoshimitsu, ale oni uniknęli gniewu Morgotha. W sumie to Morgoth i Horton nie mieli zbyt dużo do czynienia z Yoshimitsu i Rickim. R1a - Horton był jednym z liderów grupy podążającej do sali z generatorami. Wtedy zawiązała się akcja z Danielsem obrażającym co jakiś czas Hortona przez krótkofalówkę. 5 R2 - przewodzenie grupie trwało do momentu, gdy nastąpiła seria eksplozji w trakcie przebywania w sklepie zabawkarskim. Początkowo był to granat panienki, która popełniła samobójstwo, a potem wielka bomba zrzucona z bombowca. Horton został oddzielony od reszty i próbował przetrwać na własną rękę będąc ściganym przez mokujinów. W końcu dotarł do Wilhelma, ale nie został z nim tylko podążył za Grefińskim... którego następnie porwał, gdy był przeskok do R3. To był duży błąd. 4 R3 - trochę leczenia, trochę bieganiny, ale dla Hortona nic z tego nie było istotne. Trochę jakby postać podupadła wtedy, ale może dlatego, że to był naukowiec, a na cmentarzu nie ma dużo nauki. 3 R4 - razem z Iwanem i Jayden byli w kamiennym kręgu uwięzieni przez predatorów otaczających teren. Wydawało się, że Horton popadł w niewielki konflikt z Iwanem (a może większy?) o malefona, którego miał ten drugi. W decydującym momencie Horton próbował uciec w las, ale tylko wpadł na elfów. Cośtam z nimi się dogadywał, ale gdy ukląkł przy ołtarzu do składania ofiar samodzielnie to elfy ścięły mu łeb. Zdarza się. 3 Medale Hortona: 1. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności. 2. Złoty Medal Białego Pionka. 3. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości. 4. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 5. Srebrny Medal Skorumpowanej Inspekcji Budowlanej. 6. Srebrny Medal Międzywymiarowego Porywacza. 7. Srebrny Medal Lidki Radiotelegrafistki. AJT jako Wilhelm - też starał się przewodzić, ale ekipa, z którą przyszło mu się poruszać: Arania, Jayden i Gregory nie była zbyt dobrym materiałem do przewodzenia. Trochę stosunki pomiędzy nimi popsuły się w czasie rozmowy z Pyro i Hankiem - nie mówiąc już o totalnym konflikcie Aranii i Wilhelma to również Gregory i Wilhelm nie stali się przyjaciółmi, gdy jeden drugiego oskarżył o bycie kosmitą. Wydawało mi się, że Wilhelm jest nadwyraz ostrożny, można nawet najbardziej ostrożną postacią w grze. Gregory podłożył mu świnię niemal na początku gry, gdy niepostrzeżenie wyjął naboje z pistoletu Wilhelma. Ten brak amunicji sprawił, że został rozszarpany przez żywe trupy w R3. Zdarza się. R1a - trochę pokręcił się z Aranią, Jayden i Gregorym... a następnie z Jayden, Gregorym, Pyrem i Hankiem. Jeżeli chodzi o fabułę gry, zwiedzanie i takie tam to ta ekipa niewiele osiągnęła, ale za to sporo było interakcji między postaciami graczy co jest dobre. 4 R2 - to chyba były najlepsze chwile Wilhelma. Solowa misja wśród bombardowanego miasta. Do tego będąc rannym. Dobrze wybrał ufając Grefińskiemu. No i zastrzelił niepełnosprawnego nastolatka, który próbował pomścić swoją mamę i młodsze rodzeństwo. To było grube. Potem pomagał Jayden, która przyleciała po eksplozji budynku prawie pod jego nogi. 5 R3 - w trakcie ucieczki przed żywymi trupami okazało się, że Gregory zrobił mu jakiś czas temu takiego psikusa, że zabrał amunicję i nie oddał. A jedyny nabój, który był w pistolecie (bo był w komorze, a nie magazynku) wykorzystał na zdjęcie niepełnosprawnego nastolatka. Ciekawie próbował przeżyć, ale w końcu nie udało mu się. 4 Medale Wilhelma: 1. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności. 2. Złoty Medal Gadki Szmatki. 3. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 4. Złoty Medal Jestem Hardkorem. 5. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda. 6. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu. 7. Srebrny Medal Skoku Wiary. 8. Srebrny Medal Egzekutora. Kamil jako Barney - ogólnie to dam mu 3, nie przetrwał do kolejnych rzeczywistości. Postać miała potencjał, ale ten ranny typ pomiędzy przeszkolonymi pomieszczeniami tak bardzo był pułapką, że nie trzeba było neonu z napisem "pułapka". Podobało mi się, że nawet po połamaniu kości próbował używać głowy i szukać życiostrzykawek. Niestety dla niego życiostrzykawki zgarnął wcześniej "ranny" typ, który był pułapką. Medale Barneya: 1. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności. 2. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 3. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa. 4. Srebrny Medal Skoku Wiary. t0m3ek jako Simon - niestety czas na grę Tomka sprawiły, że Simon odpadł z gry. Choć właściwie nieźle mu szło był postacią drugoplanową. Jego najważniejsze osiągnięcie to wpuszczenie Dextera - pomocy medycznej - do reszty, gdy tego wszyscy potrzebowali, ale wszyscy inni mieli ku temu obiekcje spodziewając się pułapki. Simon zaryzykował i wygrał. W tamtym momencie, bo ogółem przez brak odpisów Simon musiał utracić życie w R2. Inną akcją, która jest godna zapamiętania to ta, w której Simon zamyka za sobą studzienkę, gdy Dziennik wołał o pomoc. No cóż. Dając liczbowe oceny to "4" za R1 i "4" za R2. Simon mógł dalej zajść swoją strategią bycia postacią drugoplanową. Ach! I uczestniczył również w wypadku, który później wpłynął na śmierć Roberta... co przypomina o tym, że właśnie przed zgonem zaczął się wyklarowywać wątek Simona. Być może stałby się postacią pierwszoplanową, ale cóż... Medale Simona: 1. Złoty Medal Czerwonego Krzyża. 2. Srebrny Medal Skorumpowanej Inspekcji Budowlanej. 3. Srebrny Medal Wesołego Kubicy. 4. Srebrny Medal Gandalfa. 5. Rdzawy Medal Smutnego Kubicy. Someirhle jako Iwan - mimo tego, że kolejność jest taka jak w grze to piszę ten wpis jako ostatni. Ech. Powinienem to zrobić natychmiast po zakończeniu gry. Gra Someirhle nie zawierała w sobie fajerwerków. Iwan był nowoczesnym wojownikiem z krwi i kości, który choć posiadał kombinezon strażnika i czapkę uszatkę mógłby równie dobrze poruszać się w dresach. Nie oznacza to, że gra nudziła - początkowe ruchy były całkiem przyzwoite i od samego początku nastawione na solową grę. Przez pewien czas krył się za plecami drużyny Hortona i współpracował z Violet. Na cmentarzu w R3 po prostu oddalił się od wszystkich w samotnym rajdzie. Dopiero gra w R4 nabrała większych kolorów awansując Iwana w sensie przodownictwa fabularnego. W R4 kłócił się z Hortonem (rywalizacja zaczęła się już w R3), a równocześnie uczestniczył w walce ze wszystkim co tam spadło na kamienny krąg R4. Uratował Jayden. No dobra, kończmy już ten opis postaci. To była długa noc, a czeka mnie jeszcze więcej atrakcji zanim wyślę. A wysyłam dziś (bo już jest ranek). Również podzielę oceny na rzeczywistości (Violet była tutaj opisywana jako przedostatnia). R1 - 4, R2 - 4, R3 - 4, R4 - 4, R1 - 4. Wygrał, ale właściwie nie przypominam sobie jakiegoś wyjątkowego ruchu. Po prostu nie kierował się w stronę niebezpieczeństwa jak niektórzy i śmiało podążał własną ścieżką nie oglądając się zupełnie na innych. Medale Iwana: 1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód. 2. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości. 3. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki. 4. Złoty Medal Czerwonego Krzyża. 5. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 6. Złoty Medal Jestem Hardkorem. 7. Srebrny Medal Frekwencyjności. 8. Srebrny Medal Obozowy. 9. Srebrny Medal Lidki Radiotelegrafistki. 10. Rdzawy Medal Regany Teresy McNeil. mckorn jako Bruce - postać drugoplanowa, która nigdy nie wychyliła się na pierwszy plan. Najpierw współpracował z Hortonem w R1, potem był pasażerem w aucie Rickiego w R2, a na koniec walczył o przetrwanie w oblężeniu ramię w ramię z Yoshimitsu, Robertem i Morgothem - pomógł zresztą temu ostatniemu w ogóle dostać się do bezpiecznego miejsca. Bruce to przykład jak daleko można zajść nie przejmując kontroli nad wydarzeniami. Inna sprawa, że nie da się tak wygrać. Najtwardsze 3 w tym przypadku. Medale Bruca: 1. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda. 2. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa. 3. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu. 4. Rdzawy Medal Regany Teresy McNeil. 5. Rdzawy Medal Żółtego Psa. 6. Rdzawy Medal Pieszego Pasażera. Shooty jako Yoshimitsu - mylił mi się z Luffim z powodu podobieństwa nazwy użytkownika (anglojęzyczne, "u" i dwie te same samogłoski w środku). Postacie rozróżniałem, ale rozmowy w komentarzach czy PW stawały się czasem kłopotliwe. Grał w porządku, choć miałem wrażenie, że w R1 "kamera" bardziej kochała wydarzenia związane z innymi postaciami. Mimo to dotarcie do centrum sterowania było najlepszym kierunkiem - poszedł za Rickim, szybko spotkali Roberta. Do końca R1 podróżował tylko z tą dwójką. O ile pamiętam nie wyklarował się lider pomiędzy nimi - wszyscy tak samo przewodzili i decydowali, choć Yoshimitsu może trochę więcej niż inni. Tak czy owak współpracował z Robertem poprzez R1, R2 i do końca R3 kiedy to Robert zginął dość nagle. Bardzo koleżeńska postawa sprawiła, że najpierw uratował Rickiego z kanałów, a potem starał się ratować Roberta po wypadku samochodowym w R2. Popadł w konflikt z Brianem z R2, który wrócił w R4. Jego gra w R4 była solowa - nie spotkał aż do śmierci żadnej innej postaci, choć Violet i Ricky przechodzili niedaleko budynku, w którym się ukrywał. Ciekawość była dla niego pierwszym stopniem do piekła, gdy jedno małe wyjrzenie zza futryny sprawiło, że kwas zalał mu twarz i stracił wzrok. Grał nieźle ślepcem odgadując kolejne posunięcia. Ogólnie 4. Medale Yoshimitsa: 1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód. 2. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości. 3. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki. 4. Złoty Medal Gadki Szmatki. 5. Złoty Medal Czerwonego Krzyża. 6. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 7. Złoty Medal Jestem Hardkorem. 8. Srebrny Medal Frekwencyjności. 9. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda. 10. Rdzawy Medal Smutnego Kubicy. Luffy jako Jayden - mylił mi się z Shootim z powodu podobieństwa nazwy użytkownika (anglojęzyczne, "u" i dwie te same samogłoski w środku). Postacie rozróżniałem, ale rozmowy w komentarzach czy PW stawały się czasem kłopotliwe. Ciężko nawet ocenić czy grał lepiej czy gorzej od Shootiego. Po pierwsze dysponował inną postacią. Yoshimitsu był zakutym w zbroję nindżosamorajem, a Jayden początkowo była seksowną strażniczką dysponującą pewnymi mocami telepatycznymi, a następnie byłą pornogwiazdą dorabiającą jako seksowna strażnika z mocami telepatycznymi. Drobna zmiana nastroju postaci z powodu użycia google (czy tam ktoś zdradził ten sekret losowania postaci). Gra Jayden dzieliła się na kilka etapów: R1 z Aranią - właściwie to postać drugoplanowa, która próbowała zawrzeć sojusz z Aranią (były sklejone do siebie, więc to raczej była konieczność) - ocena 3 za to, bo właściwie Jayden była tłem R1 i R2 z Gregorym - po odłączeniu się od Wilhelma zaczęło się dziać ciekawiej. Współpraca z Gregorym przebiegała całkiem nieźle aż do momentu jego śmierci. Potem była ranna i odwiedziła przestrzeń złych duchów R2. Wyszło z tego tyle, że zagnieździli się w jej ciele, żeby potem wstąpić w ciała z trumien w R3. Za to wszystko 4. R3 - znów postać drugoplanowa, która przypadkowo połączyła się z Hortonem. 3. R4 - całkiem fajnie Jayden negocjowała z elfem pod czujnym okiem predatorów. Dyplomacja niezbyt udana, ale sama scena była interesująca. W końcu została ocalona przez Iwana, ale już nie miała czucia w nogach (paraliż od pasa w dół). 4, głównie za negocjacje i plany z tym związane. R4,5 - odwiedziła pociąg zatrzymujący się na stacji docelowej i przenosząc się do z powrotem do R1 zabrała mnóstwo gapowiczów, którzy gdyby nie to to trafiliby na obóz. Nie ma w sumie co tu oceniać, bo przecież Jayden tylko leżała na tyłach wagonu nie mogąc ruszać nogami. R1 - po powrocie do swojej macierzystej rzeczywistości udało jej się zawrzeć szyki z niektórymi krnąbrnymi i niedoszłymi obozowiczami i ruszyć w stronę centrum dowodzenia. Na rozstaju dróg zmieniła jednak zdanie i ruszyła do laboratoriów nadziewając się na tego samego "rannego", który wcześniej załatwił Barneya. Szoggoth tym razem nie pojawił się, ale sam "ranny" był dość twardy. Na tyle twardy, że ją wykończył na oczach Violet. Prawie się udało, ale prawie to za mało. Mimo wszystko te ostatnie działania były dobre - na 4. Medale Jayden: 1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód. 2. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości. 3. Złoty Medal Gadki Szmatki. 4. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 5. Srebrny Medal Obozowy. 6. Srebrny Medal Gandalfa. 7. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda. 8. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu. 9. Srebrny Medal Skoku Wiary. 10. Srebrny Medal Egzekutora. 11. Rdzawy Medal Regany Teresy McNeil. 12. Rdzawy Medal Pieszego Pasażera. Nasty jako Arania - Nasty ciekawie stworzyła przebiegłe złe dziecko, które od samego początku próbowało kogoś zabić. Najpierw prawie wylało klej na Mokujina (co jednak wypaliło w nią i przykleiła się do Jayden), a następnie próbowała pozbyć się Wilhelma w wojnie dialogowej. To drugie nie udało się, bo i ona i Wilhelm suma summarum mieli taki sam wpływ na Hanka. I żadnego wpływu na Pyro, bo to kompletny świr. Hank kazał siedzieć w WC ostrzegając, że ten kto wyjdzie bez jego pozwolenia umrze. Arania jako pierwsza otworzyła drzwi i Pyro przemalował jej buźkę miotaczem ognia. Pomimo dość szybkiego zgonu postać miała potencjał, a jej akcje były interesujące stąd ocena 4. Ach i mała uwaga - plus za odgrywanie dziewczynki około 8 letniej, bo jakoś nie kupuję tego, że Arania miała więcej lat. Jeżeli miała więcej to naprawdę dziwnie zachowywała się. Medale Aranii: 1. Złoty Medal Gadki Szmatki. 2. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 3. Srebrny Medal Frekwencyjności. 4. Rdzawy Medal Wściekłego Psa Tannena. Kauamarnica jako Ricky - najwięcej razy nie odpisał, ale mimo to zauważyłem, że gdy Ricky był całkiem bezpieczny to odpis Kauamarnicy nie pojawiał się... choć był taki jeden przypadek, że Ricky jednak był prawie martwy, a odpis się nie pojawił - wtedy Yoshimitsu uratował Rickiego w R2 przy wychodzeniu z kanałów. Oprócz tej frekwencji to właściwie nie ma się do czego przyczepić w grze Rickiego. Dotarł do finałowej trójki i zginął przez próby otwierania różnych drzwi starając się uciec z centrum dowodzenia inną drogą niż przez windy. Czy w ogóle to było możliwe? Właściwie to tak, choć tylko windy kończyły grę. Ustaliłem niespodzianki za drzwiami w czasie tworzenia planu centrum dowodzenia - Ricky akurat otworzył te, za którymi krył się szoggoth. Właściwie za całą grę można spokojnie dać 4, a niekiedy akcja wchodziła i na 5 (na przykład dyplomatycznie wraz z Violet załatwił sprawę z Grefińskim, ciekawie wskazał potworom Humboldta i Danielsa i odzyskał samochód od Dextera). Na minus może iść co najwyżej nieuważanie przy obserwowaniu żywych trupów i straceniu ręki przez to. Medale Rickiego: 1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód. 2. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości. 3. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki. 4. Złoty Medal Gadki Szmatki. 5. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 6. Złoty Medal Jestem Hardkorem. 7. Srebrny Medal Skorumpowanej Inspekcji Budowlanej. 8. Srebrny Medal Wesołego Kubicy. 9. Srebrny Medal GTA. 10. Srebrny Medal Skoku Wiary. 11. Srebrny Medal Egzekutora. Michaliev jako Gregory - skrytobójczy styl gry. Niemal na początku gry podłożył świnię Wilhelmowi wyjmując mu niepostrzeżenie amunicję z pistoletu. Podobnie jak i Jayden, z którą współpracował ściśle po śmierci Aranii był w R1 postacią drugoplanową, choć starał się wbić na pierwszy plan przy wzajemnym oskarżaniu się z Wilhelmem o bycie kosmitą. Wątek był przedni. Dalsze poczynania były w porządku, a śmierć trochę kontrowersyjna - uznał, że jedna uwaga od Jayden wystarczy, żeby Pyro nie rozpalał swojego miotacza w pomieszczeniu z gazem. Gregory był rzetelnie odgrywany i próbował zajść jak najdalej. W połowie dostaje 3, a w połowie 4. Częściowo za R1 i częściowo za R2. Medale Gregoriego: 1. Złoty Medal Gadki Szmatki. 2. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 3. Srebrny Medal Frekwencyjności. 4. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda. 5. Srebrny Medal Skoku Wiary. 6. Srebrny Medal Egzekutora. BoYos jako Dziennik - niestety Dziennik był tylko postacią drugoplanową, która niczego nie osiągnęła. Jedyne co to otworzył drzwi i niemal otrzymał czar śmierci w twarz. Magia nie działała w R1, więc nic mu się nie stało. Chodził za Hortonem i resztą ekipy związanej z Hortonem. Chwilę po przybyciu do R2 pomylił kierunki w korytarzu, Simon mu nie pomógł i zginął skąpany w nieczystościach. Jego zwłoki pojawiły się później w R4 jako ścierwo, którym niewidzialna siła okładała żywe trupy w karczmie - na oczach Yoshimitsu. Ocena 3. A tak na marginesie to tylko raz nieodpisał - niestety w kluczowym momencie po swojej pomyłce z poprzedniej kolejki. Medale Dziennika: 1. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 2. Złoty Medal Jestem Hardkorem. 3. Srebrny Medal Frekwencyjności. 4. Rdzawy Medal Pieszego Pasażera. noboto jako Mokujin - najwyraźniej niedogadałem się z tym graczem. Można było wybrać dowolną postać, ale żeby miała kształt humanoidalny i dało się ustalić jej moce. noboto chciał grać rośliną dlatego dostał Mokujina znanego z Tekken - chodząca drewniana kukła. Najwyraźniej nie zgodził się z tym wyborem i w swoich odpisach (sprzecznie z moimi odpisami) jego Mokujin nie miał nóg, nie miał rąk... nalegał też na różne dziwaczne moce, które jak najbardziej wyglądały na magię (choć on je określał radioaktywnymi mutacjami czy czymś takim). Ten brak porozumienia, był dość ciężki do ogarnięcia, ale jakoś dało się. Zresztą może i przed śmiercią zaczął grać tym Mokujinem, o którym wszyscy pisaliście oprócz niego. Przestał grać, bo wyjeżdżał gdzieś, a przy okazji jakiś kosmiczny śluz szoggotha przyczepił się do niego - faktycznie popełnił samobójstwo odmawiając poszukiwania pomocy, choć to może też podpadać pod ofiarę trucizny. W każdym razie zamienił się w drzewo i wysłał na świat rzeszę bezmyślnych Mokujinów robiących do końca gry za "szybkie potwory" przed którymi raczej się uciekało niż z nimi walczyło. Ogólnię daję za wszystkie akcje do chwili "apoteozy" to znaczy zamieniania się w drzewo 3. Medale Mokujina: 1. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności. 2. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki. 3. Złoty Medal Czerwonego Krzyża. 4. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 5. Złoty Medal Jestem Hardkorem. 6. Srebrny Medal Gandalfa. 7. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa. 8. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu. 9. Srebrny Medal Egzekutora. Dreak jako Morgoth - ciekawa gra zakończona dość pechowym ruchem. Początkowo rywalizował z Hortonem i atmosfera ta przeszła do R2. Być może konkurencja ta stworzyłaby nowego przywódcę grupy, ale po pierwszym zrzucie bomby on i Horton zostali oddzieleni od ich drużyny i od siebie nawzajem. Solowa gra w R2 przebiegała dość sprawnie, ale z uwagi na okoliczności - płonący i rozpadający się budynek była walką z przeznaczeniem. To oznacza, że Morgoth walczył z nieznanym. Styczność Morgotha i kobiety na R2 przebiegła sprawnie. Ładnie odegrana była ostateczna walka o przetrwanie Morgotha, gdy połamany dotarł i zabunkrował się w jednym z grobów w katakumbach. Niestety nie udało mu się już wyjść z niego. Za to wszystko 4. Medale Morgotha: 1. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki. 2. Złoty Medal Gadki Szmatki. 3. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 4. Złoty Medal Jestem Hardkorem. 5. Srebrny Medal Skoku Wiary. 6. Rdzawy Medal Żółtego Psa. Agape jako Violet - z uwagi na szczególny rodzaj postaci - "humanoidalny kucyk Pony" - już samo to wyróżniało ją z tłumu. Z tego co pamiętam przez cały czas nie przejęła przywództwa nad innym, ale równocześnie kontrolowała własną, indywidualną grę. Początkowo była postacią drugoplanową starającą się nie opuszczać Hortona. Zresztą rozwijał się pomiędzy nimi dziwaczny wątek romansu... tak. Współpraca ta trwała do czasu R2, gdy po szeregu wybuchów okazało się, że pozostała tylko z Iwanem. Ciekawa szczegółów zaglądała wszędzie i zadawała mnóstwo pytań co jest bardzo dobrą cechą. Jej gra całkiem indywidualna zaczęła się od R3, gdy zdecydowała się oddzielić od Hortona i Jayden w czasie okrążenia wszystkich przez żywe trupy. Natknęła się na Rickiego i później niemal przez całe R4 była w jego pobliżu. Ostatecznie Ricky odjechał sportowym autem nie czekając ani chwili na Violet. Późniejsza samotna walka Violet o przetrwanie była cechowana wciąż zainteresowaniem i chęcią parcia naprzód. I choć nie podaję szczegółów to podobało mi się. Oceny rozbiję na Rzeczywistości, choć z powodu tego, że już późno nie uzasadnię ich w dalszym względzie: R1 - 3, R2 - 4, R3 - 4, R4 - 5, R1 - 5 Medale Violet: 1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód. 2. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności. 3. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości. 4. Złoty Medal Gadki Szmatki. 5. Złoty Medal Czerwonego Krzyża. 6. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 7. Srebrny Medal Gandalfa. 8. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa. 9. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu. 10. Srebrny Medal Skoku Wiary. 11. Srebrny Medal Egzekutora. 12. Rdzawy Medal Regany Teresy McNeil. 13. Rdzawy Medal pieszego Pasażera. Ervin jako Robert - Robert był jednym z Rewolwerowców ze świata Mrocznej Wieży i Ervin podkreślał to niemal nieustannie odpowiednio dekorując kwestie wygłaszane przez Roberta. To było dobre. Same działania Roberty też właściwie były dobre. Współpracował ściśle z Yoshimitsu niemal od początku, ale pechowy wypadek samochodowy sprawił, że zaczął mieć problemy. Nie aż takie, żeby zginąć, ale wpłynęły na jego stan zdrowia już do samego końca, który nastąpił na cmentarzu w R3. Pod koniec próbował zamordować Yoshimitsu, żeby go żywe trupy nie rozszarpały. To znaczy nie zamordować, a wykonać eutanazje. Jest różnica. Mała... jakaś... cokolwiek. Ogólnie 4. Medale Roberta: 1. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki. 2. Złoty Medal Gadki Szmatki. 3. Złoty Medal Czerwonego Krzyża. 4. Złoty Medal Pana Własnego Losu. 5. Srebrny Medal Frekwencyjności. 6. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda. 7. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa. 8. Srebrny Medal Skoku Wiary. 9. Rdzawy Medal Smutnego Kubicy. 10. Rdzawy Medal Żółtego Psa. Dodatkowo przygotowałem wcześniej prostą planszę. wcześniej używałem ją jako koło punktów doświadczenia do Astropola, ale i tu przyda się. Wszystkie oceny są subiektywne z wyjątkiej "Przetrwanie", które dosłownie wskazuje jak daleko dana postać zaszła. Wszystko tam powinno być intuicyjnie zrozumiałe, może z wyjątkiem Rozrywki - przekładając to na język "reality show" oznacza to jak bardzo kamera lubiła daną postać. Kamera to nie ja - po prostu czasem wątki danej postaci stawały się bardziej interesujące niż innych. Ostatnio edytowane przez Anonim : 01-04-2013 o 13:41. | |
14-04-2013, 19:56 | #5 |
Reputacja: 1 | No cóż, minęły dwa tygodnie od utworzenia tego tematu, co jest tradycyjnie czasem, w ciągu którego należy się powstrzymać z odpowiedzią. Teraz jednak mogę spokojnie odpisać. Jej! Po pierwsze: sesja była bardzo udana, właściwie to chyba najbardziej udana ze wszystkich jednolinijkowców (w których grałem). Z gry na grę Anonim coraz bardziej dopracowuje tę formułę, co sprawia, że naprawdę czekam na kolejną edycję. Bardzo mi się podobało to, że każda z rzeczywistości miała swoją własną historię, która nie była oczywista dla graczy. To wprowadzało raczej specyficzny klimat, bo zazwyczaj grając w RPG, wiesz dokładnie, gdzie co jest i dlaczego, bo albo znasz ten konkretny świat, albo znasz wszystkie podobne światy i jesteś w stanie się domyślić. Malefon ― żartujesz sobie?! Nie rozpoznałem hiszpańskiego, ale skojarzyłem, że "male" to zły w łacinie. Założyłem, że to tylko zbieg okoliczności, i miałem sobie z tego zażartować w komentarzach, ale z jakiegoś powodu nigdy tego nie zrobiłem. Cholera. Kamienny Krąg ― dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że przecież w rekrutacji pisałeś coś o tym, że niektórzy uciekali ze swojego świata poprzez jakieś starożytne portale uruchamiane krwią czy coś takiego. Naprawdę ktoś z nas powinien się domyślić tego. To zabrzmi dziwnie, ale jestem bardzo zadowolony ze śmierci Hortona. Podobnie jak w poprzednim Jednolinijkowie (choć tam mówiłeś, że mógłbym jeszcze trochę przeżyć, jakbym się postarał) to była śmierć, która miała jakiś sens. To znaczy, to nie tak, że wymyśliłeś scenę z potworami, a mi akurat wypadły słabe rzuty. Ta śmierć była częścią fabuły ― i w dodatku wynikała bezpośrednio z tego, co ja zrobiłem, a nie była po prostu zaplanowana przez ciebie. Bardzo satysfakcjonujące, nawet jeśli miałem nadzieję, że jeszcze troszkę pożyję. Odnośnie jakości moich działań... Wielkim problemem dla mnie było to, że Horton był właściwie nierozerwalnie związany z ośrodkiem naukowym z pierwszej rzeczywistości. Cały mój koncept postaci się z tym wiązał. Dlatego dopóki tam byliśmy, to wiedziałem, co robić (powiedzmy). A potem ani nie wiedziałem, co robić, ani nie wiedziałem, co mówić (bo większość humoru postaci wynikała z tego, że ona rzekomo miała doświadczenie z takimi inwazjami i innymi naukowymi katastrofami). Sytuacji nie polepszał fakt, że Horton nie miał też potem żadnych szczególnie przydatnych umiejętności. W pierwszej rzeczywistości mogłem jeszcze liczyć na to, że jego tło jako naukowiec się przyda. W drugiej rzeczywistości wciąż miało to jakieś znaczenie, bo byliśmy we w miarę współczesnym świecie. W trzeciej i czwartej rzeczywistości nie było niczego, co mógłbym zrobić. W dodatku Horton to była postać polegająca na grze zespołowej (do pewnego stopnia), a w późniejszych rzeczywistościach jego drużyna nie była już tak zgrana, jak na początku. Gdyby pozostał z Violet w R3 i razem z nią zaczął w R4, to całkiem możliwe, że przetrwałby do końca. Okej, co jeszcze mogę dodać...? Było wiele rzeczy, o których chciałem napisać, ale teraz już ich nie pamiętam. Następnym razem będę zapisywał swoje komentarze w notatniku w trakcie gry. Teraz przychodzi mi do głowy jeszcze tylko to, że Horton miał paczkę papierosów, ale ani razu ich nie użył. Może to dlatego, że nie było wielu momentów, by się zrelaksować, a bycie namiętnym palaczem, jak Ricky, nie było główną cechą tej postaci. Wobec tego zamierzałem wykorzystać te papierosy do handlu, ale nigdy nie nadarzyła się okazja. W poprzednich raportach pisałem zawsze coś na temat mechaniki lub zasad gry itd. i tym razem także mam dwie rzeczy do dodania. Po pierwsze, jak sam zauważyłeś, umiejętności techniczne w ogóle się nie przydawały. Chyba nie istniała nawet jedna okazja, by ich użyć (poza tym momentem z końca gry, gdy trzeba było majstrować przy Astralnej Kotwicy?). To zdecydowanie trzeba zmienić ― jeśli pozwalasz na granie postaciami naukowców, to powinieneś dać im się wykazać. To samo dotyczy umiejętności dialogu (kilka razy różnym postaciom to się chyba przydało, ale w większości nie dało się chyba bardzo skutecznie przekonywać BN-ów) oraz magicznych (były przydatne, ale tylko czasami). Myślę, że musisz popracować nad zbalansowaniem tych wszystkich umiejętności przed następną grą. Druga obserwacja jest bardziej pozytywna. W pewnym momencie niemalże doszło do handlu pomiędzy Hortonem a Iwanem, gdy pokłócili się o jakiś przedmiot (malefon? Nie pamiętam już). To mi uświadomiło, że jest duży potencjał w gadżetach. Fajnie byłoby, gdyby gracze mogliby natknąć się na bardzo przydatne przedmioty ― ale nie coś w rodzaju pistoletu i zapasu amunicji, co im zapewni wielki bonus na całą grę. Raczej chodzi mi o przedmioty, które są albo jednorazowe, albo mają wąski zakres działania, ale w pewnych sytuacjach mogą stanowić dużą pomoc. Dodatkowo nie każdy z nich musi być równie przydatny dla wszystkich ― komputerowy gadżet może być nieoceniony dla technika/naukowca, ale jakiś tępy mięśniak nic z nim nie zrobi. W wyniku tego gracze mogliby wymieniać się przedmiotami, których nie potrzebują, za te, które im się przydadzą ― albo mieliby jeszcze więcej powodów, by podkładać sobie nogi, bo z ciała innego martwego gracza mogą wziąć tę rzecz, która im się podobała (mogliby też kraść i ogólnie wykazywać się kreatywnością). Generalnie jest coś fajnego w specyficznych zdolnościach w przeciwieństwie do ogólnych zdolności/umiejętności, które są dość nudne. To, że mam strzelanie na 4, nie jest tak eskcytujące jak to, że mam specjalną zdolność, która pozwala mi na trafianie w dowolną część ciała, jeśli tylko zdam normalny rzut na strzelanie. Ponieważ odszedłeś od tego systemu klas postaci, które dają specjalne zdolności, w stronę bardziej typowego systemu, to takie gadżety mogłyby zapełnić tę lukę ― każdy z nich oferowałby jakąś nietypową przewagę, ale nie byłby zawsze użyteczny, tylko w wybranych sytuacjach. Aha, na koniec, Anonim, jeśli pisałeś ten ultra-długi raport na przestrzeni dni, to myślę, że lepiej byłoby, jakbyś wysyłał go na forum w odcinkach. Na przykład najpierw pierwsza rzeczywistość, dzień później druga itd. To by sprawiło, że szybciej dostalibyśmy przynajmniej część tego, na co czekaliśmy, a przy tym taki jeden odcinek jest trochę mniej onieśmielający od długaśnego tekstu. PS. To Robert, postać Ervina, nie był wzorowany na grze Bastion? Nie znam Mrocznej Wieży, więc może dlatego tak pomyślałem... ale byłem pewien, że to o to chodziło. Rewolwerowiec, koniec świata, podróż między wymiarami, nawet chyba wspominał o jakimś Bastionie. |
16-04-2013, 23:26 | #6 | ||||
Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Gra Bastion? Nie wiem, ale brzmi to jak Ostatni Bastion, a to część światów Kinga połączonych Mroczną Wieżą. | ||||