Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-12-2023, 11:28   #11
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Pokład Wrednej Jędzy

- Jesteś chyba daleko od domu, podobnie jak ja. Nie przeszkadza ci światło słońca? I zakładam, że musiałeś kiedyś poznać moich dalekich krewniaków, drowy? - zapytał go elf Kranthir. Thanix spojrzał w górę w oczy chudego. Potem rozejrzał się po pokładzie.

- Ta, chybam daleko od domu - wzruszył ramionami. O dziwo blondasek nawet trafił w sedno. Chociaż bardziej w metafizycznym sensie, bo Thanix nie miał miejsca, które mógłby określić jako swój dom. Ale nie będzie przecie długouchemu tłumaczył historii swojego życia! Krasnoludy rzadko wychodziły wszak na statek, widać więc, że nie jest u siebie.

- Jak słońce za mocno razi, to zakładam se hełm. To pomaga - postukał w element uzbrojenia, który wisiał przytroczony obecnie u pasa. Teraz było na tyle ciemno, że nie potrzebował go zakładać.

- Ciekawe, coby elf mówił o drowach „krewniacy” - duergar łypnął na rozmówcę. - Co miałem nie spotkać. Kręci się tego trochę pod ziemią, to i spotkałem. Ale radzę ci dobrze, trzymaj się od nich z daleka. Taki jasnoskóry jak ty na pewno stanowiłby dla nich dobrą rozrywkę, przez długi czas.

Rozmowa niezbyt się kleiła mimo, że Thanix nie zniechęcał rozmówcy. Ale o czym miał rozmawiać duergar z elfem?

- W pewnym sensie wszystkie elfy są krewnymi, przecież boginii drowów, Araushnee, bardziej teraz znana jako Lloth, była małżonką Correllona Larethiana, pierwszego pośród Seldarine. Ale tak, starsi mojego ludu mają podobną opinię jak ty o naszych upadłych krewniakach, jako o okrutnikach nie znających litości i naszych zaprzysięgłych wrogach. Rozumiem, że ty których spotkałeś byli potwierdzeniem tej reputacji? Chociaż twój lud też nie ma dobrej opinii pośród mieszkańców powierzchni.... - przerwał ciszę elf.

- Pod powierzchnią ziemi też nie mamy dobrej opinii - duergar wzruszył ramionami. - Pewnie masz rację. Ciężko jest mi sobie wyobrazić drowa, który nie dorastałby do swojej reputacji. Ha, brzmię jak hipokryta, nie? - splunął za burtę. - Nie wiem. Może to nie leży w naszej naturze, ale w naszych wychowaniu? Urodziłem się szarym krasnoludem, ale wychowałem się w klanie Kamiennego Hełmu. To krasnoludy górskie - wyjaśnił. Skąd elf miał wiedzieć o klanach. - Ojciec, oby spokojnie ucztował w komnatach Moradina, mówił mi, że uprzedzenia, które mnie spotykają, są naturalne - odwrócił wzrok od morza i spojrzał w twarz elfowi. - Że nie mogę za nie winić innych, bo to mechanizmy obronne. I wiesz co? Miał cholerną rację. Bo jak zobaczę drowa, to wolę być przygotowany na jego atak, niż zastanawiać się, czy ten jeden może akurat jest inny. Ale, na demonów, jeżeli żyjesz z kimś przez 50 lat, to chyba chędożeni powinni cię zaakceptować, nie?!

Zorientował się, że podniósł głos, a ludzie (i nie ludzie) wokół spoglądają się na niego.

 Targos

- Tunele. Pewnie zrobili podkopy - burknął Thanix do zgromadzonych. - To plugastwo uwielbia tunele.
Pewne rzeczy dla krasnoluda były proste.
- Zna się kto tu na tropieniu? Może jakby pójść do Morskiego Wilka i tam spróbować prześledzić ślady, to by się znalazło dziurę, z której wypełźli? Bo kontrakt kontraktem, ale nikt nie chce dostać strzały jak ten biedak w trakcie rozmów o tym, ile złota dostaniemy. Wtedy ten kontrakt nie przyda się nawet na podtarcie rzyci. A zresztą - uśmiechnął się nieprzyjemnie - może chłopak ma rację? - wskazał palcem Reiga. - Jak przyniesiemy trochę goblinich uszu ze sobą, to będziemy mieli silniejszą pozycję do rozmów. Hę, jak se myślicie?
 
Gladin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31-12-2023, 11:53   #12
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Reig zadumał się nad słowami Thanixa.
— Powiadacie, że tunele? To by miało sens. Może stary Jorun Tamewater będzie wiedział coś więcej? Jego chałupę możecie znaleźć na lewo od Wilka Morskiego.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 05-01-2024 o 22:19.
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-01-2024, 03:14   #13
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Oryon nie krył się wcale z grymasem, przewracając oczami na słowa błogosławieństwa jakie uciekły z ust Aurory. Pomimo że szanował jej godny podziwu altruizm, to uzdrowienie Reiga za pomocą cennej magii, gdy zaledwie parę kroków dalej znajdował się wprawny felczer, było wedle niego marnotrawstwem, lecz tą myśl zachował dla siebie i pozostawił bez komentarza. Odezwał się dopiero na pytanie szarego krasnoluda.

Jestem pewien że twarde zasady tego srogiego człeka prędko zmiękną, gdy podarujemy mu naszyjnik z goblińskich uszu — diablę zaśmiało się w stronę kompana. — Zdecydowanie rozsądniej jest wchodzić w negocjacje z dowodem jakości oferowanych usług. Zaszczyt ucinania małżowin jednak zostawię tobie, Thanixie. Nie musisz mi dziękować.

Uśmiech na twarzy zaklinacza zbladł jednak, gdy potoczył spojrzeniem po okolicy, przesłoniętej wszędobylsko prószącym śniegiem. Ograniczona widoczność była błogosławieństwem i przekleństwem w jednym, co należało mieć na względzie przy snuciu planów.

Winniśmy wpierw rozwiązać problem goblinów — Oryon zawyrokował, okrywając się szczelniej futrzanym płaszczem. — Teraz wiemy, gdzie te szkodniki się gnieżdżą. W przybliżeniu, lecz wiemy. Jeśli zmitrężymy czas na przechadzki, mogą się rozleźć po tym uroczym miasteczku i narobić szkód. Bądź zastawić na nas sidła. Lepiej zapolować na nie, gdy nie są świadome naszego przybycia. A i odnalezienie przy okazji komendanta może nam ułatwić zmiękczanie twardych zasad tego... lorda Ulbreka.

Zaklinacz godność zarządcy przeciągnął pogardliwie, wyraźnie uprzedzony wobec szlacheckich tytułów.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-01-2024, 09:46   #14
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Hornraven słuchał Kedrosa z uwagą. Skinął głową w podzięce, bo i co miał powiedzieć? Że nie jest okrutnym piratem? No teraz nie jest, bo zatopili mu statek i wsadzili załogę. A może, że zaczyna od początku? Nie. Nie było sensu. Dla każdego, kto kiedykolwiek pływał na wodach wzdłuż Wybrzeża Mieczy będzie Nolanem Szkutnikiem. Piratem. Trudno układać nową historię ze znanym bohaterem.

Z drugiej strony on sam nie zwrócił uwagi na to, że Oryon jest diabelstwem. Myślał stereotypami. Na swoim statku miał jedno diablę. Tamten miał czerwoną skórę i rogi. Oryon był inny. Hornraven wziął go za półelfa, a teraz przeklinał swoją hipokryzję.

Później był Thanix. Nolan nigdy nie widział dreugera. Myślał, że to raczej bajki żeby straszyć dzieci. A jednak był z nimi na Wrednej Jędzy. Dobrze, że były też pewne stałe rzeczy. Leśny elf chwytający strzały i słoneczny elf - czarodziej.

Wokół padał śnieg. Nolan wyciągnął dłoń i pozwolił żeby płatki powoli opadły na skórzaną rękawiczkę. Westchnął. Młodość spędził w Neverwinter. Nie uświadczył tam śniegu. Tymczasem tutaj śnieg był codziennością.

Po zejściu z trapu pomost skrzypiał mocno pod stopami pirata. Krok miał ciężki, przez ciężką zbroję. Na końcu pomostu już panowało jakieś poruszenie. Tymczasem Nolan rękawicą osłonił oczy i patrzył po okolicznych budynkach. Drewno z domów poszło na barykady. Widać, że w oblężonym mieście zmieniło się całe życie, a mieszkańcy szykowali się do długiej walki. Port zatem był kluczowy, bo zapewniał zaopatrzenie. Poświęcił chwilę, żeby przysłuchać się zajściu. W tym czasie zapiął okrągłą tarczę na lewym przedramieniu.

- Oryon ma rację - przemówił stojąc za innymi Nolan. Jego głos był niski i głęboki. On sam stał za plecami innych w swojej futrzanej czapie, owinięty płaszczem z niedźwiedziej skóry . Człowiek był wyższy od wszystkich przedstawicieli innych ras.

- Port ma kluczowe znaczenie dla przetrwania miasta. Jeżeli udałoby im się tu przedostać omijając palisadę, to miasto może być zgubione. I to mimo kontraktu z takimi wybitnymi jednostkami jak my, mistrzu Karanthirze - pirat gdzieś z poprzedniego życia pamiętał, że do elfickich czarodziejów wypadało zwracać się per mistrz, choć nie mógł sobie przypomnieć czym to było podyktowane.

- Zdecydowanie najpierw musimy ruszyć odeprzeć ich atak. Ty - dłoń w rękawiczce wycelowała palec wskazujący w symbol miasta Targos na piersi Jona, strażnika w wyraźnie lepszej kondycji - zaprowadź nas na miejsce, tam gdzie powinna być reszta waszych ludzi. Thanixie, jeżeli znajdziemy tam jakieś tunele, to musimy je natychmiast zawalić, żeby zatrzymać siły nieprzyjaciół. Podołasz temu, czy musimy posłać po tego Joruna?

- Auroro, tam najprawdopodobniej będzie więcej rannych strażników. Dzięki łasce twej Pani moglibyśmy im pomóc. Mam nadzieje, że nam potowarzyszysz - ukłonił się w stronę bladej kapłanki i ruszył powoli do przodu zrównując się ze strażnikiem Jonem.

- Często tutaj taka pogoda? Gobliny mogą zaatakować znienacka. Potrzebujemy być od nich szybsi i gotowi na wszystko - mówił do strażnika, choć spojrzał jeszcze na zamaskowanego leśnego elfa, który potrafił łapać strzały. Kogoś takiego by potrzebował właśnie teraz.

W końcu sięgnął po miecz, który wyjął z pochwy.
- Ruszam bić gobliny z Oryonem, każdy kto z nami rusza za mną. Zobaczymy, kto wróci z największą ilością goblińskich uszu.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-01-2024, 16:07   #15
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


Karanthir wysłuchał uważnie opinii towarzyszy podróży. Szczególnie Nolan, podobnie jak na łodzi wydawał się mieć plan, widać było naturalny talent przywódczy. Chociaż nie oznaczało to, że nie powinien na niego uważać.... to nadmiernie służalcze nazwanie go Mistrzem zabrzmiało nieco podejrzenie, czyżby ludzie aż takim szacunkiem darzyli słoneczne elfy?

- Jeśli uważacie, że powinniśmy od razu zająć się goblinami, to możemy tak zrobić. W takim razie mam nadzieję, że Lord Ulbreck nagrodzi nas adekwatnie - spojrzał badawczo na strażników a następnie skinął na siedzącego mu na ramieniu "kruka". Jeśli pomogą z goblinami, a nie dostaną za to wynagrodzenia, to będzie kolejny problem do rozwiązania.

- Mój chowaniec może nam pomóc w poszukiwaniu wroga, z góry zobaczy więcej i szybciej. Okrył się szczelniej szatą i schował dłonie w jej fałdach. Wyglądało na to, że nieprędko się ogrzeje.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 02-01-2024 o 16:35.
Lord Melkor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-01-2024, 18:31   #16
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Zor'ayth przysłuchiwał się dyskusji z rosnącym zainteresowaniem. Wyglądało na to, że ile głosów, tyle pomysłów na to, jak poradzić sobie z goblinami. Nie każde podejście mu się podobało, ale pozwalało w łatwy sposób poznać priorytety, jakie mieli członkowie jego tymczasowej drużyny. Wyglądało na to, że połowa stawiała na złoto, a połowa na to, co "należy zrobić". Zor'aythowi nie zależało ani na zlocie, ani zbytnio nie przejmował się losem tego miasta. Ciążyło jednak nad nim swego rodzaju poczucie obowiązku. Przyjechał tu bronić Targos, nawet jeśli niewiele dla niego znaczyło i miało być tylko środkiem do osiągnięcia celu.

-Znalezienie nory, z której wypełzły jest ważne, ale to w chwili obecnej problem ledwie potencjalny. Przyłącze się do polowania na problemy, które zdążyły się już zmaterializować. - skinął głową Orionowi i Nolanowi.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-01-2024, 17:55   #17
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
- Dobra, wy tu gadu-gadu, a gobliny stygną! W tym śniegu sam sobie znajdę ich ślady! Ruszajmy, zanim je zasypie. I trzymajcie się za mną, coby ich nie zadeptać. Tylko miejcie oko na to, co się dzieje dookoła. Znajdziemy tego Wilka Morskiego, droga nie jest chyba trudna. Potem gobliny, a potem całą resztę!

Duergar jak rzekł, tako i zrobił. Ruszył przed siebie kierując się na południe. Wypatrywał śladów goblinów i szyldu. W pełnym pancerzu, z tarczą w jednej i toporem w drugiej szedł blisko ścian.
 
Gladin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-01-2024, 20:03   #18
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

- Gobliny są w przeciwnym kierunku krasnoludzie. - Zor'ayth zawołał, zanim krasnolud zdążył odejść od grupy

Decyzyjność w grupie zdawała się być dosyć niska, a on sam nie zamierzał brać odpowiedzialności za oddział.

- Niemniej... Tracimy czas na dysputy, miast ruszać tam, gdzie gobliny widziano ostatnio. Stamtąd powinno już pójść łatwo.

 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-01-2024, 22:16   #19
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację


Tamtego dnia o brzasku pochmurne niebo nad Targos miało intensywną barwę lapis-lazuli. Z ciemnomodrego firmamentu kaskadami opadały strumienie śnieżnych płatków, okrywając wszystko, w tym głowy przebywających na zewnątrz, kredową pierzyną. Przewijająca się ściana kryształowych drobin skutecznie przesłaniała widok, ograniczając zasięg widzenia i utrudniając odróżnianie detali otoczenia. To i niewielka ilość dochodzącego z góry słonecznego blasku sprawiała, że szczególnie problematyczne było dostrzeżenie czegokolwiek dla przez tych, którzy nie byli obdarzeni infrawizją.
— Zdecydowanie najpierw musimy ruszyć, odeprzeć ich atak. Ty — urękawiczona dłoń Nolana wycelowała palec wskazujący w symbol miasta Targos widniejący na piersi Jona, z pozostałej przy życiu dwójki strażników był on w wyraźnie lepszej kondycji. — Zaprowadź nas na miejsce, tam, gdzie powinna być reszta waszych ludzi. Thanixie, jeżeli znajdziemy tam jakieś tunele, to musimy je natychmiast zawalić, żeby zatrzymać siły nieprzyjaciół. Podołasz temu, czy musimy posłać po tego Joruna?
Nolan Hornraven: Charyzma (Perswazja) [PT 20]: 23 – Zdany!

Uczciwy Jon spojrzał z wymowną troską w stronę swego rannego kompana, Reiga, i po chwili gryzienia się z myślami westchnął ciężko.
— Tak, panie — odpowiedział, strażnik najwyraźniej uznał wtedy Hornravena za jakiegoś dostojnika. Dlatego chcąc nie chcąc przechylił się do woli potencjalnie wpływowego i apodyktycznego człowieka z południa. — Reig, schowaj się do chaty, póki nie wrócę. Starczy, że trza nam będzie pochować Brohna. Nie daj się zabić.
— Może i nie jestem w pełni sił, ale dzięki pomocy łaskawej pani czuję, że dam jeszcze do wiwatu każdemu pokurczowi, który poważy się na mnie tknąć. Ruszaj śmiało druhu — zapewnił go kompan.
Tymczasem były szkutnik zwrócił się do stojącej obok młodej kobiety o chłodnej powierzchowności, acz najwidoczniej gołębim sercu. Nienaturalna, bezkresna toń jej doskonale czarnych oczu zdawała się obrazować najgłębsze otchłanie Planu Cienia, nie pozwalając mu utrzymać kontaktu wzrokowego na dłużej niż parę chwil.

— Auroro, tam najprawdopodobniej będzie więcej rannych strażników. Dzięki łasce twej Pani moglibyśmy im pomóc. Mam nadzieje, że nam potowarzyszysz — ukłonił się w stronę bladej kapłanki i ruszył powoli do przodu, zrównując się ze strażnikiem Jonem.
— Łaska Księżycowej Panny zarezerwowana jest dla każdego, kto niesie nadzieję i jej poszukuje — rzekła dobrze mu znanym z czasu podróży „Wredną Jędzą” nieziemskim, głębokim i balsamicznym głosem. — Nie wolno mi odmówić w sytuacji, gdy Targos desperacko potrzebuje jej boskiego przewodnictwa.
Usatysfakcjonowany z jej odpowiedzi pirat poprosił upadłą aasimarkę, by w miarę sił wspomogła błogosławieństwami tych z towarzyszy, których wytypował fachowym okiem jako najbardziej narażonych na ryzyko w przypadku śmiertelnego starcia. Zgodziwszy się, sferotknięta wzniosła ku ginącej za horyzontem tarczy Selûne umieszczony w srebrnej oprawie kamień księżycowy, czyniąc rytualne gesty i recytując słowa modlitwy:

Użycz nam światła, Panno Księżycowa,
By w mroku ukazała się do domu droga.
Ze ścieżki nie daj nam zbłądzić w potrzebie,
Jaśniejąca niczym gwiazdy na niebie.

Tak jak poprzednim razem, gdy kleryczka zwróciła się do swej boskiej patronki, zupełnie znikąd objawiła się jasnosrebrzysta łuna, tym razem otaczając blaskiem Oryona, Karanthira i Zor'aytha. Dotknięci magią objawień mężczyźni poczuli nagły przypływ wigoru i determinacji. Lecz nawet tak pozytywna ingerencja wyższego bytu w jestestwo githzerai wywołała u niego instynktowny dyskomfort, wszak pochodził on z ludu, który odrzucał kult bóstw, traktując go jako odmienną formę niewolnictwa, którą to od czasu wyzwolenia z jarzma Łupieżców Umysłów gardził do cna.
— Często tutaj taka pogoda? Gobliny mogą zaatakować znienacka. Potrzebujemy być od nich szybsi i gotowi na wszystko — zwrócił się do zdrowego strażnika Nolan, obserwując jednocześnie stonowaną reakcję zamaskowanego mnicha.
— Lepiej wam będzie się zacząć się przyzwyczajać, południowcy — odezwał się zamiast zapytanego Reig. — Lathander szczędzi nam światła, za to Auril obdarza czule lodowatymi pocałunkami. Jeśli się nie zahartujecie to zwyczajnie pomrzecie.




Po dłuższej wymianie zdań praktycznie wszyscy bohaterowie mojej opowieści doszli do porozumienia, ustalając, że wpierw udadzą się na północny wschód, zająć największym zgrupowaniem sił nieprzyjaciela. Po drodze mieli jednak wstąpić do położonego na północ magazynu, w którym podobno przebywał zaopatrzony w lecznicze wyciągi komendant portu, Magdar Shenlen.

Inne zdanie na temat dalszych poczynań drużyny okazał się mieć duergar Thanix, który nie znajdując zrozumienia dla swej propozycji, odłączył się od reszty, ruszając w odwrotnym kierunku coby samopas poszukać śladów grasujących po okolicy żółtoskórych najeźdźców. Pozostali zgodnie z planem udali się wzdłuż wydeptanej w śniegu ścieżyny, mijając po drodze domostwo o rozebranym dachu, w którym chwilę wcześniej zadekował się Redwaters. Szli na tyle wolno by nie zostawić w tyle skradającego się diabelstwa. Ponad nimi szybował kruk Karanthira wypatrując niebezpieczeństwa. Wkrótce trafili na solidny budynek, zbudowany z bloków kamienia i wielkiego, drewnianego dachu. Szerokie drzwi prowadzące do wnętrza okazały się jednak zamknięte. Na pukanie, a później łomotanie nikt nie odpowiadał.
— Co jest w tym magazynie i czy zawsze był zaryglowany? — zapytał przewodnika Mistrz Bitew.
— Przeróżne towary spływające do Targos, głównie rzeką i jeziorem, część z nich należy do Kompanii Kupieckiej Gallawaya — wyjaśnił Uczciwy Jon, po czym na jego twarzy wymalował się wyraz niepokoju. — Nie wiem, dlaczego jest zamknięte o tej porze. Może Magdar wyrwał się do pomocy miastu? W końcu to kawał chłopa i umie robić mieczem. Tak czy inaczej, potrzebujemy tego wyciągu dla Reiga. Wolałbym, żebyście nie wyważali drzwi, ale może w żyłach któregoś z was płynie krew złodziei z Luskan i bylibyście w stanie otworzyć zamek w mniej agresywny sposób?
Zor'ayth: Zręczność (Narzędzia Złodziejskie) [PT 15]: 23 – Zdany!

Na szczęście dla stojących bezradnie u progu magazynu poszukiwaczy przygód Zor'ayth okazał się niezwykle biegły w otwieraniu zabezpieczonych drzwi. Momentalnie ujął smukłymi dłońmi posiadany wytrych i napinacz, po czym w mig rozprawił się ze średnio skomplikowanym zamkiem zastawkowym. Ratując tym samym istików z trudnego położenia. Jednak w momencie gdy wszyscy z ulgą przyjęli ciche kliknięcie, znamionujące uwolnienie drzwi, ich uszu dobiegła również zbieranina gardłowych głosów. Wypowiadały one charczące i skamlące głoski łączące się w słowa w nieznanym języku. Pośród nich wybijało się przede wszystkim jedno, powtarzane niczym echo: „Kherk-nor!”. Zaledwie jedno uderzenie serca później w ich kierunku poleciały goblińskie strzały.



Thanix: Mądrość (Sztuka Przetrwania) [PT 10]: 16 – Zdany!

Szary krasnolud, puszczając mimo uszu słowa smukłego i zamaskowanego towarzysza, ruszył pomału na południe. Komuś z jego ludu niewielka ilość światła wcale nie przeszkadzała, dziecię Podmroku potrafiłoby sobie poradzić nawet w kompletnej ciemności, jedyny problem stanowił śnieżny opad ograniczający widoczność i zasypujący ślady, których poszukiwał. Poruszając się powoli i czujnie obserwując ziemię, Thanix szybko natrafił na pozostawione w głębokim śniegu tropy. Po dłuższych oględzinach wywnioskował na ich bazie, że przez doki miasta Targos nie przechodziło zbyt wielu ludzi, co było dość zaskakujące dla miasta portowego tej wielkości. Musiał za to trwać w tym miejscu intensywny rozładunek statków przywożących drewno, które było następnie wleczone do żurawia w północnej części doków. Dostrzegł też, że parę statków z portu zostało wyciągniętych na plażę. Jak i również to, że dookoła doków porozrzucane były szczątki domów – niektóre z nich wyglądały, jakby zostały odarte z drewna, inne zaś jakby zostały spalone i porzucone. Nie umknęły mu także odciśnięte w białym posłaniu ślady goblinów. Tropy największej grupy zdawały się przychodzić z północno-wschodniej części doków, okrążać je i skręcać na południowy wschód, w kierunku latarni morskiej Targos.

Próbując przejść obok rampy do wciągania łodzi, Thanix usłyszał wybrzmiewające nieopodal krasnoludzkie przekleństwa i odpowiadające na nie skamląco-charczące głosy. Zbyt wiele razy był na wspólnych patrolach z przybranym ojcem, by ich nie rozpoznać. A przede wszystkim nie zidentyfikować dobrze mu znanego zwrotu Kherk-nor, co wiedział, że znaczy „atakować”. Uświadomił to sobie jednak zbyt późno. Pierwsza podstępnie wypuszczona strzała trafiła go u nasady karku. Wojownik poczuł bolesne ukłucie, a następnie gorącą krew zalewająca przemarźnięte plecy. Kolejne dwa pociski również jakimś cudem znalazły drogę przez szczelny mur z tarczy i ciężkiego pancerza. W tym samym momencie znienawidzony wróg górskich krasnoludów wynurzył się spośród śniegów i wyciągniętych na brzeg łodzi, by opaść na ciężko ranionego duergara.



 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 30-01-2024 o 17:56.
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-01-2024, 21:39   #20
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Niespodziewany ostrzał z łuków zaskoczył każdego, oprócz mnicha githzerai. Lata medytacji wzmocniły jego czujność i świadomość otoczenia do poziomu niedostępnego wielu rasom Prymarnego Planu Materialnego. Zgodnie z oczekiwaniami za atak odpowiadały gobliny, plaga wielu rejonów Faerûnu. Ich prymitywne pociski raniły Nolana i oddalonego Thanixa, kapłanka Selûne fortunnie oberwała dwoma strzałami w tarczę, natomiast Zor'ayth dzięki nadzwyczajnemu refleksowi zdołał pochwycić tę przeznaczoną dla niego i cisnąć w kierunku jednego z uzbrojonych w topory i bułaty wojowników, którzy chwilę później natarli na grupę bohaterów. Mimo elementu zaskoczenia szarżujący napastnicy nie zdołali zranić obrońców. Mniej szczęścia miał za to odłączony od grupy duergar, który oberwał dwie kolejne rany. Wraz z krwią opuszczały go siły, aż czuł zbliżającą się wielkimi krokami wizytę w Krasnoludzkim Domie na Górze Celestii (o ile nie upomniałby się o niego patron jego szarych braci – Wygnaniec).

Ledwie wszyscy zaczęli sposobić się do defensywy, a kolejna salwa z ukrycia poleciała w ich kierunku. Ta jednak była o wiele mniej celna. Mimo to jedna ze strzał okazała się być fatalną dla Thanixa, rzucając go na zaczerwieniony od własnej posoki śnieg. Upadłą aasimarkę ponownie uratowała tarcza écu z symbolem Księżycowej Panny, Hornraven jednak miał mniej szczęścia, mimo że również osłaniał się tarczą gobliński grot ugodził go boleśnie w nogę. Żeby utrudnić strzelcom ukrywanie się pośród domostw i śnieżycy sferotknięta wymodliła blask księżycowego światła w miejsce, skąd dochodził ostrzał, zdołała jednak naznaczyć nim tylko jednego z goblinów. W międzyczasie Mistrz Bitew powalił dwóch z żółtoskórych wojowników, jednego niemalże rozpłatawszy na dzwonka. Po wytworzeniu wyrwy w szeregach wroga krzyknął:
— Karanthirze, odsuń się!
Co też wspomniany uczynił, cofając się o dwadzieścia stóp. Jednocześnie nakazując swojemu krukowi-chowańcowi, by zaatakował jednego z niskorosłych napastników. Mimo skromnych rozmiarów ptaszysko okazało się niezwykle zabójcze, za jednym uderzeniem ostrego dzioba wbijając się przez oko głęboko w czaszkę pechowego goblina. W tym samym czasie adept nauk Zerthimona wsparł Szkutnika, powalając uderzeniem włóczni osaczonego goblina, a innego ciężko zranił finezyjnym i zarazem niezwykle efektownym kopniakiem. Wtedy też do działania zerwało się przyczajone diabelstwo, posyłając stworzoną ze Splotu widmową dłoń szkieletu, która dzięki udanej predykcji zraniła jednego z ukrytych łuczników, uczepiając się jego obumarłego od nekrotycznej energii ramienia. Po tym ataku zaklinacz schował się za budynkiem, mijając się z Uczciwym Jonem, który pognał odważnie w kierunku wroga.

Najwyraźniej zaniepokojona losem nieobecnego szarego krasnoluda kleryczka ruszyła na jego poszukiwania, wyrywając się z oczyszczonego przedpola. Chyba tylko dzięki wsparciu swej bogini, dobrotliwej patronki poszukujących, zdołała dostrzec przez panujący opad leżącą pośród śniegu sylwetkę konającego Czempiona. Gorąca prośba do Selûne o szybkie uzdrowienie brodatego mężczyzny najwyraźniej poskutkowała, bowiem niespodziewany srebrzysty blask przywrócił nieszczęśnikowi przytomność i zasklepił część z jego niezwykle poważnych ran. Mimo boskiego uzdrowienia poczuł on, że doznane obrażenia pociągnęły za sobą dotkliwe żniwo dla jego zdrowia. Czarnowłosa nie zamierzała jednak na tym poprzestać i dokonała swoistej wymiany, za uratowane życie duergara odbierając to należące do wcześniej podświetlonego przezeń goblina. Po ostatnim słowie treściwej modlitwy rozległ się upiorny dźwięk uderzenia w dzwon, który to dźwięk przerażającym sposobem wydarł duszę i całą energię życiową z drobnego ciała żółtoskórego łupieżcy. Niedługo potem na miejsce podbiegł Nolan, który nieskutecznie próbował zlokalizować uderzeniami na oślep cwanego łucznika, który krył się w pobliżu. W tej samej chwili Merditrax wzleciał do góry i uleciał w kierunku Thanixa. Natomiast zwinny githzerai wykonując akrobatyczne figury, zbliżył się do kolejnego goblina, po czym pozbawił go bez problemu żywota i ledwie wydarłszu włócznię z ciała ofiary dopadł kolejnego goblinoida, wymierzając mu silny cios pięścią, odbierając mu tym samym nie tylko dech, ale i znaczną porcję zdrowia. Wtedy też duergar zdołał się podnieść i z werwą niezwykłą dla kogoś, kto właśnie otarł się o śmierć, ruszył na odsiecz czarnobrodemu krasnoludowi tarczowemu, który bronił swojej łodzi przed nacierającą goblińską nawałą. Jego bojowy topór zakreślił łuk, naruszając skórzany pancerz i zostawiając głęboką bruzdę na ciele żółtoskórego.
— Jestem Thanix, przybyłem z kontyngentem z Luskan wam na pomoc! — zapewnił wspartego krewniaka.
Niemal w tej samej chwili zraniony przezeń goblin spróbował mu się zrewanżować, ale jego zamiar ukróciło ciężkie żeleźce młota bojowego czarnobrodego, roztrzaskując z głuchym trzaskiem jego niewielką czaszkę.

Po drugiej stronie pola bitwy zaklinacz Oryon przewidująco raził migoczącymi barwami dwójkę kryjących się w pobliżu goblinów, oślepiając ich eksplozją feerii kolorów. Moment później Jon zdołał śmiertelnie przeszyć jednego z łuczników a Karanthir skorzystał z mocy swej piekielnej patronki i uderzył nadprzyrodzonym wyładowaniem mocy, w efekcie gruchocząc do szczętu ciałko jednego z ostatnich goblińskich wojowników. Z błogosławieństwa Glasyi za odebranie życia, i na mocy mrocznego paktu zarazem duszy, powalonego wroga, poczuł ekscytujący przypływ nienaturalnej siły witalnej tłoczonej w jego członki.

W ramach odwetu kryjące się w okolicy gobliny wzmogły ostrzał, skupiając się na najmniej wytrzymałych bohaterach: Karrasie i D'Suldzie. W efekcie obaj poszukiwacze przygód zostali ciężko ranieni. Ten drugi chwytając za wystające z jego ciała prymitywne brzechwy, poczuł wręcz, jak niewiele mu brakuje do utraty zmysłów. Zapobiegliwa służka Naszej Pani ze Srebra zareagowała natychmiast, przywracając mu żarliwą prośbą do bogini porcję życiowej siły. Następnie pobiegła w kierunku, skąd poleciała jedna ze strzał. W sukurs poszedł jej były pirat, po kilku próbach sięgając mieczem skrytego wroga. W międzyczasie morderczo skuteczny Zor'ayth siał prawdziwy postrach w szeregach wroga, posyłając aż dwa gobliny do Maglubiyeta. Mniej więcej w tej samej chwili Thanix rozłupał czaszkę kolejnego pokurcza. Natomiast Oryon uknuł szybki plan w głowie i w efekcie postanowił sięgnąć po zmyślną magię.
— Nie opierajcie się zaklęciu — sferotknięty obrócił się na pięcie i krzyknął w stronę kompanów. — Ach, i możecie poczuć lekkie szarpnięcie! Nie ma powodu do obaw, to naturalna reakcja organizmu!
Następnie księżycowo srebrny magiczny wir wessał Aurorę i członka Straży Targos, wyrzucając ich po chwili w pobliżu domniemanych pozycji resztek kryjących się sił wroga. Po drugiej stronie całej chaty ledwie sekundę wcześniej czarnoksiężnik zranił nieziemskim uderzeniem kolejnego łucznika.

Nieco później goblin próbujący wyrwać się Nolanowi ruszył niespodziewanie biegiem, jedynie o włos unikając śmiertelnego ciosu ze strony czujnego wojownika. Wtedy też poleciała kolejna salwa. Choć ewidentnie pozbawiona werwy i skuteczności tej pierwszej. Oberwał jedynie Karras, ale dzięki wcześniejszemu uzdrowieniu nadal mógł stać na nogach, choć z trudem. Wtedy też Hornraven dopadł i powalił tego samego goblina, który mu wcześniej umknął. Ostatnim błędem żółtoskórego było oddanie strzału, miast ratowania własnego żywota. W tym momencie na polu walki zostali tylko trzej wrodzy łucznicy. Jednego wykończył z gracją niepowstrzymany niczym burza i tańczący pośród wrogów niczym wiatr w koronach drzew githzerai. Drugiemu odebrał życie Oryon, wyczarowaną widmową dłonią szkieletu zamieniając jego ciało w szarą, pozbawioną płynów ustrojowych mumię. Pozostały przy asyście chowańca został zmiażdżony nadnaturalnym uderzeniem energii Karanthira. Śmiertelne starcie dobiegło wreszcie końca.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 10-01-2024 o 22:19.
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172