|
Sesje RPG - Horror i Świat Mroku Zmierzch rozlewa atrament rodząc upiorny nocny pejzaż, a wszelki cień staje schronieniem dla przeróżnych stworzeń nocy. Wielkie miasta drzemią, nieświadome mrocznych sekretów skrytych w ich labiryntowych zakamarkach. Ciche i odludne tereny stają się repozytorium przedwiecznych tajemnic i azylem dla niepojętych koszmarów. Zajrzyj za zasłonę, wkrocz w cień spoczywający między wymiarami, odkryj co spoczywa w ciemnych zakątkach świata. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-01-2024, 20:04 | #21 |
Reputacja: 1 |
|
22-01-2024, 11:11 | #22 |
Reputacja: 1 | O tym jak Adam imprezy organizował i brata młodszego edukował Ta cała sytuacja sprawiła, że przypomniał sobie, jak to zorganizował bratu pierwszą domówkę, przez co młodego wywalili z budy, a jego Ojciec wywiózł na jakiś obóz karny dla trudnej młodzieży! Już wtedy czuł obowiązek obrony Młodego przed światem i upewnianie się, że nikt go nie skrzywdzi, jednocześnie szanując prawo Remigiusza do autonomii, popełniania błędów i nauki a było to tak: Wszystko wydawało się idealnie zaplanowane: Rodzice mieli spędzić całą noc na jakieś imprezie charytatywnej wynajęli pokój w hotelu zamierzali się pokazać, zjeść napić i zrobić z tego wieczór randkowy. Adam nie zamierzał beknąć czy iść do paki za podawanie narkotyków, czy alkoholu nieletnim na szczęście istniało cudowne zjawisko psychologiczne zwane efektem placebo! Dzieciarnia paliła susz z torebek ziołowych, czarną herbatę ekspresówkę, szałwie, rumianek, herbatki owocowe i trippowali jakby dał im końską dawkę LSD! Był też alkohol rozwodniony w takich proporcjach, że Nadwiślańskie bary pozieleniałby z zazdrości! Sprytnym mykiem porobił dziury w puszkach, a potem wlał rozwodnione 10 do 1go. Smarki oczywiście kręciły mordami, ale że chciały, być fajne udawały, że zajebiste procenty! Nie meli porównania więc mógłby im dać wodę ze ścierki do podłogi a one i tak zgrywałby chojraków! Remi zaprosił oczarowaną Kaśkę do swojego pokoju na nieco czasu w cztery oczy tymczasem Adam DJował nalewał napoje i rolował fake - skręty upewniając się, że dziatwa ze szkoły Młodego będzie wspominać swoją pierwszą domówkę przez lata. Bawiło go niesamowicie, że najbardziej wyskokowymi napojami były coca-cola i pepsi z ogromnymi ilościami kofeiny i cukrów oraz soki owocowe 100% z niezdrową ilością nieprzetworzonej fruktozy zalewającej nerki tsunami cukrów prostych Adam bawił się wybornie jako przedszkolanka właśnie opowiadał jakieś grupce o Acid Rocku z lat 60tych, którego słuchali jarając na Woodstocku był tak zaaferowany edukacją muzyczną następnego pokolenia, że nie zauważył przekręcanego w zamku klucza ani otwieranych drzwi.... - Przykro mi kochanie, że złamałaś obcas i skręciłaś kostkę! Nie martw się zaraz przyłożymy ci lodu, na opuchliznę a randkę zrobimy sobie innej nocy... - Pocieszał małżonkę do momentu gdy doleciała go "siekiera" z palonych ziółek powodując atak kaszlu i łzawienie oczu - ADAM CO TO DO CHOLERY JASNEJ SIĘ WYPRAWIA?!! Krzyknął gdy odzyskał głos i zobaczył masę małych nastolatków. Adam wyłączył muzykę i zrobił głośny scratch na płycie, a następnie przepięcie, żeby świdrujący mózg dźwięk zwrócił na niego uwagę kumpli i kumpel brachola - Kochani wygląda na to, że koniec imprezy lepiej się zmywajcie - Rzucił z krzywym uśmiechem. W pierwszym odruchu Matka chciała wezwać gliny. Nie pocieszyło ich, że nie było podstaw prawnych, a alkohol był tak rozwodniony, że wszystkie smarki były trzeźwe jak świnie i bez problemu mogłyby przejść test alkomatem i prowadzić pojazdy mechaniczne. Jego sytuacji nie poprawiło, że stary złapał Małego z jego „małym” wewnątrz koleżanki. Remigiusz musiał zmienić szkołę, a całą sprawę uładzili gigantyczną dotacją na radę rodziców, Remi dostał gigantyczny szlaban. Ojciec z Matką już szykowali z pomocą prawników, ubezwłasnowolnienie Adama, żeby mogli go zapisać na przymusowy odwyk. Na szczęście kochany Pan Mareczek szofer rodziny wyskoczył z pomysłem tego obozu dla trudnej młodzieży. *** Następnego poranka Adaś bladym świtem został wpakowany do czarnego hummera 4X4 którego stary sprowadził z Ameryki - Palić nie mogę wywozicie mnie do jakiegoś pipidówka na obóz harcerzykowaty, nie pozwalacie wziąć Ipada, gazet ani książek, 0 kasy to może jeszcze mi zabierzecie kule i ubrania, żebym musiał się czołgać nago ?" - Zamknij się synu albo zaraz skręcimy i jedziemy do "Tworek", żeby cię zamknąć ćpunie jeden przymusowo w psychotyku.... 18 lat skończyłeś! Jak ci się nie podoba kara za deprawowanie młodszego brata to zawsze możesz iść mieszkać pod most! - Ryknął na swoje starsze utrapienie łysy producent telewizyjny. Młodszy Sosnowski westchnął i zaczął tłumaczyć Ojcu sprawę tonem, jakiego używał stosunku do osób niepełnosprawnych intelektualnie i małych dzieci - Tato jesteśmy bogaci. Choćbyś nie wiem, jak pilnował Młodego to i tak mógłby zdobyć kasę i chlać i ćpać ile chce! Ja przynajmniej przypilnowałem, żeby nikt mu nie sprzedał trującej trawy z dodatkami, które by go uzależniły albo zatruły czy nielegalnych procentów... Przypilnowałem, żeby wiedział, jak zawijać parówę, żebym nie miał za wcześnie bratanków, z jakieś laski co chce sobie podnieść status społeczny jak to śpiewał Duduś,... Ze mną przynajmniej był bezpieczny! Nie udusił się od własnych rzygów, nie dawałem mu nic super mocnego ani uzależniającego... Ojciec poczerwieniał jak cegła, a na jego czole pokazała się zielonkawa żyła. Włączył sygnał skręcania - Dobra, dobra Ojcze PAX! PAX! Już nic nie mówię Borze szumiący Oberona chroniący głębokie oddechy, bo zaraz zawału dostaniesz i wpadniemy do rowu, a w to zadupie karetka nie zdąży! Dobra zamykam swoją dupę, niech ci będzie ten obóz- Krzyknął Adaś ugodowo. Prawda była taka, że opcja z Obozem nie przeszkadzała mu jakoś bardzo, co prawda, wolał miasto i jego wygody oraz dostęp do kultury, ale był pewien, że bez problemu okręci sobie tamtejsze dzieciaki wokół palca, znajdzie kogoś z kim będzie można pójść na układ i pewno uda się zdobyć jakieś % z ziołem pewnie się nic nie uda, ale on lubił wyzwania i lubił kombinować! Życie było nudne, więc musiał wymyślać sobie własne rozrywki i tak wykpił się z tej sytuacji sianem! Sądził, że Ojciec zajebie go jego własnymi kulami, jak się dowiedział. Matka była śmiertelnie obrażona i nawet nie mogła z nim rozmawiać. Adam kochał swoją rodzinę, wiedział, że wiedział, że potrzebowali czasu oraz wrażenia, że mocno go ukarali, więc na razie musiał odgrywać ten cały teatrzyk z wielką krzywdą i urażoną dumą. Był pewien, że za parę lat będą się z tego śmiać. Będzie musiał kiedyś kupić Panu Markowi kierowcy, który woził go do szkoły jakieś dobre whiskey w podzięce za pomysł z tym obozem, bo w wariatkowie ciężej byłoby znaleźć jakąś zabawę. Zamierzał wykorzystać na maksa sytuacje zabawić się a może nawet, wzmocnić swoje kalekie ciało i nauczyć się czegoś o przetrwaniu ? Lubił jeździć na ich działkę pod Warszawą w starej miłosnej i obserwować z Matką ptaki i patrzeć się na ładne kwiaty i warzywa, na punkcie których miała pierdolca. Ten obóz to pewnie będzie działka do kwadratu! A przy okazji będzie okazja na jakieś obozowy romans z jakąś dziewczyną albo chłopakiem! No czego tu nie kochać ? Bardzo łatwo udało mu się tam zorganizować silną grupę pod wezwaniem parę świetnych imprez i wiosennych romansów pod chmurką a samo głupie łażenie po lasach o kulach, choć męczące i wnerwiające poprawiło jego kondycje więc i to wyszło na plus! Wierzył w dobrą siłę intencji, które narzucał światu! W najgorszym wypadku wyciągnie Remigiusza z sekty, w najlepszym pomoże innemu kalece i zarobi trochę dobrej karmy! Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-01-2024 o 16:15. |
25-01-2024, 23:28 | #23 |
Reputacja: 1 | Staszek - Przepraszam was na moment, dziewczyny - rzucił do koleżanek Filip, po czym odciągnął Pawła na bok. - Stary, co jest? Przecież wiesz, że to ja jeździłem przed tobą. Gdyby trzeba było uzupełnić karetkę, to bym ją uzupełnił, nie? Tak się obraziłeś, że dzisiaj jeździsz beze mnie, czy z zazdrości chcesz mi popsuć humor przed randką? Przecież wiesz, że jeśli coś do mnie masz, to możesz to powiedzieć wprost. Mężczyzna czekał dłuższą chwilę na odpowiedź Pawła. Widać było, że jest wkurzony tym, że jego profesjonalizm został podważony. - Wiesz co? - powiedział wreszcie z wyrzutem w oczach. - Jebać to, chodź, pokażę ci, że wszystko jest w porządku. Szybkim, energicznym krokiem Filip udał się z powrotem do karetki i zaczął grzebać w zapasach. Z rosnącą konsternacją na twarzy porównał stan faktyczny z zapiskami. - Ha...! Jakby na to nie patrzeć, należą ci się przeprosiny. Rzecz w tym, że zupełnie nie pamiętam, żeby zeszło nam aż tyle krwi. Przecież to niemożliwe, zauważyłbym, gdyby się skończyła. Hm... Ale mi teraz namieszałeś. - Filip spojrzał na zegarek. - Słuchaj, chciałbym zostać z tobą, rozwiązać tę zagadkę i oczyścić się z zarzutów, ale naprawdę muszę lecieć. Pogadaj z szefem, powinien mieć logi wyjazdów. Może w którymś miejscu ktoś nam coś zawinął? |
27-01-2024, 09:34 | #24 |
Reputacja: 1 | PRZEDMOWA przez moją wcześniejszą pomyłkę, wyszło zamieszanie z imionami. Szef to Filip, a kolega to jest Dawid. Także osoba z którą rozmawiał w głównym poście to ten drugi. Stąd ja będę używał imienia Dawid w swoim poście === STASZEK - Dawid, słuchaj, nie mówiłbym o tym do Ciebie gdyby to nie było już kolejny raz. Nie unoś się tylko lepiej powiedz szczerze czy rzetelnie sprawdziłeś czy jest krew przed Twoją zmianą. Wiem jak randki zajmują Ci głowę.- Staszek zwrócił się do kolegi. Nie podejrzewał go choćby przez chwilę bo przecież często jeździli razem i przed wspólnym wyjazdem też się to zdarzyło. Tyle, że to Stach zawsze sprawdzał stan karetki. Zajmowało to jego głowę i dobrze wprowadzało w trans pracy. Dawid tymczasem zawsze zdawał się na niego, więc jedyne co Staszek mógł przypuszczać to to, że jego kolega po prostu niedokładnie sprawdził.Poszedł za swoim kumplem do karetki. Nie ruszyło go przyznanie mu racji, bo to przecież nie o to chodziło. Szkoda tylko, że Dawid nie chciał rozwiąć z nim tej zagadki. Wolał marnować czas na randki i picie. Tak wolał myśleć, bo inaczej wpadłby w jakiś chory ciąg myślowy i nagle obudził się z bólem głowy w domu. Praca, teraz praca. - Dobra, to idę do szefa, tylko powiedz z kim jeździłeś??- rzucił jeszcze do odchodzącego kumpla. Szef tymczasem już pewnie w swoim gabinecie, był przy przekazaniu zmiany, dał komuś reprymendę - bo przecież zawsze musi - i teraz pewnie siedzi w jakiś papierach. Z werwą szarpnął za klamkę i wszedł do kryjówki Filipa. - Brakuje krwi. Szefie, to nie pierwszy raz. Dawid mówił, że nie zużyli całości, więc chba trzeba jakiś monitoring przejrzeć czy nikt tam nie wchodził zanim przyszedłem. Tymczasem weź daj mi krew, bo przecież w każdej chwili mogę jechać. Z kim dziś w ogóle jeżdżę?- mówił Staszek totalnie beznamiętnie swoim niskim donośnym głosem. Dziś był świeży, także i głos był bez chrypy. |
07-02-2024, 23:54 | #25 | |
Reputacja: 1 | Łom Remigiusz spokojnie zaczekał aż brat skończy mówić. Wydawał się być szczerze przejęty sytuacją. - Wiesz co, nie powinienem ci mówić, ale niech będzie. Chodzi o białaczkę. On ma już lekarza, potrzebuje tylko forsy. - Młody zatrzymał się na chwilę, nie wiedząc, jak kontynuować. - Rzecz w tym, że on o tym nie wie. Wątpię, by chciał polegać na pomocy od innych, dlatego robię to w tajemnicy i z własnej inicjatywy. Ile mu potrzeba? Jak najwięcej. On zdecydowanie na to zasługuje. Widząc, że wiele z niego nie wyciągnie, Adam spróbował podejść młodego podstępem. - Najlepiej weź mnie ze sobą! Damy forsę na teraz a będę mógł pogadać z chorym - A co tam, niech będzie. To świetny gość... zyskasz na tym, że go poznasz. Tylko proszę, nie wspominaj o chorobie ani o pieniądzach. A, no i on śpi w ciągu dnia. - Remi wyglądał na zamyślonego, po czym dodał, jakby sobie o czymś przypomniał: - To pewnie zalecenie od lekarza W tym momencie rozmowę braci przerwał dźwięk przychodzącego sms-a. Łom szybko sprawdził komórkę. Wiadomość od Maćka brzmiała: Cytat:
- Będziesz dzisiaj grał? To może spotkamy się wszyscy tam wieczorem. Poznasz go, a ja pochwalę się sławnym bratem. | |
08-02-2024, 09:02 | #26 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Po zakończeniu tej sprawy założył kurtkę wiatrówkę, wziął torbę z rzeczami i kulę (nigdy nie wiadomo kiedy trafi się jakaś dziura w chodniku czy coś, co zmusi, żeby wstać z wózka ) i ruszył do klubu Heron. W uszach grał mu w zapętleniu Electric Swing Circus - ElectroSwing band remix of Cat feat Peggy De Lune Na starym odtwarzaczu MP3, który Remi podarował mu na 18 urodziny. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=CKWLW7WaeqA[/MEDIA] | |
09-02-2024, 01:38 | #27 |
Reputacja: 1 | Wilczek - Dobrze, odciągnij uwagę tego strażnika, a ja się podkradnę i go ogłuszę od tyłu. Janek stał chwilę, tylko patrząc się na towarzysza. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie tylko przełknął ślinę i ruszył w krzaki. Stefan mógłby przysiąc, że w oczach mignęło mu coś, co można było zinterpretować tylko jako wyrzuty sumienia. Z powodu tego, co mieli właśnie zrobić? Nic dziwnego. Ufając koledze, Stefan zakradł się w za róg budynku, gdzie moment wcześniej zniknął ochroniarz. W przeciwieństwie do oświetlonego frontu, tutaj ledwo co widział. Rozszerzone od adrenaliny nozdrza nerwowo pulsowały. Chłodne, rześkie powietrze powierzchownie stanowiło przyjemną odmianę od stęchłego, zadymionego Krakowa, lecz dało się w nim wyczuć delikatne jeszcze tu na zewnątrz nuty zwierzęcego znoju i chemicznych wyziewów. Wilczek usłyszał szeleszczenie w krzakach, którym Janek zamierzał odwrócić uwagę strażnika. Przyśpieszył kroku, by znaleźć się w zasięgu do celu i... głośno stąpnął w żwir. - Stój! - Strażnik obrócił się na pięcie i rzucił trzęsącym się głosem. - Kim żeś, do diabła, jest? Od Stefana dzieliły go jeszcze dobre trzy-cztery metry. Choć świecąca mężczyźnie w zakrytą kominiarką twarz latarka oślepiała go częściowo, to w przebłyskach mógł wreszcie przyjrzeć się strażnikowi. Był to starszy mężczyzna, drobnej postury, niższy o głowę od eko-terrorysty, ubrany w zbyt duży mundur. Zdecydowanie nie był gotowy na taką konfrontację. W krzakach znowu zaszeleściło. Staruszek na moment obrócił się, by zaświecić latarką w bok, ale nic nikogo nie zauważył, więc od razu wrócił do Wilczka. - No, gadajże chłopie! |
09-02-2024, 22:55 | #28 |
Reputacja: 1 | Dziku - Czy powinien coś jeszcze wiedzieć lub zrobić? - zapytał Dziku. - Czy mogę iść? - Nie, to wszystko - odpowiedział mu boss, kładąc ciężką jak sztanga łapę na ramieniu. - Robisz dobrą robotę, ale czeka nas sporo zmian. Zasługujesz na odpoczynek. Droga do teatru nie była daleka - było go widać na drugim końcu ulicy, za przytułkiem dla bezdomnych. Sam budynek nie robił wielkiego wrażenia. Ot, jeden z wielu nowych, alternatywnych teatrów operujących z dala od okazałych, tradycyjnych gmachów. Nawet nazwa pasowała. Zgodnie z informacjami drzwi były już o tej godzinie zamknięte, ale drugie w bocznym wejściu ustąpiły po naciśnięciu klamki. Za krótkimi schodami po lewej znajdowała się kawiarnia. Wszystkie jej ściany były zastawione regałami z książkami. Pomieszczenia wydawały się puste, nie licząc samotnej sylwetki przy jednym ze stołów. Była to postawna kobieta zakopana pod stertami papierów i elektroniki. |
10-02-2024, 18:51 | #29 |
Reputacja: 1 |
|
14-02-2024, 01:11 | #30 |
Reputacja: 1 | Staszek - Dobra, to idę do szefa, tylko powiedz z kim jeździłeś? - rzucił Staszek do odchodzącego kumpla. - Nie twoja sprawa! - odpowiedział mu Dawid, ale po chwili przestał udawać. - To znaczy, z Moniką i Romkiem. Ale takie braki to moja odpowiedzialność jako kierownika karetki. Zresztą widziałem, że poszli już do domu. Pogadam z nimi przy okazji. Kątem oka mężczyzna zauważył, że Filip właśnie skończył suszyć głowę jakiejś nowej dziewczynie, wskazując palcem na ledwie widoczny brud w pojeździe. Trzasnęły drzwi do gabinetu. Staszek poszedł za szefem do środka. Otwarłszy drzwi, zauważył przy biurku Filipa, który na jego widok niemal podskoczył i pośpiesznie schował coś do szuflady, udając, że robi tylko porządki. Całość wydarzyła się jednak na tyle szybko, że medyk nie zdołał nic podejrzeć ze szczegółami. - Eee... Tak? - wypalił gburowato szef. - Nie widzisz, że jestem zajęty? - Brakuje krwi. Szefie, to nie pierwszy raz. Dawid mówił, że nie zużyli całości, więc chyba trzeba jakiś monitoring przejrzeć czy nikt tam nie wchodził zanim przyszedłem. Tymczasem weź daj mi krew, bo przecież w każdej chwili mogę jechać. - Olaboga, a ty wiesz, ile to kosztuje? Tylko nie mów, że kilo czekolady, dobrze wiesz, że ile hajsu moglibyśmy Niemcom sprzedać. To nie cnota, żeby rozdawać na prawo i lewo. No, ale niech ci będzie. Tylko wpisz w rejestr braki jako przedwczesne zepsucie się, żebyśmy mogli chociaż wpisać w straty. - Szef Staszka podrapał się po rzadkich włosach na czubku głowy. - Monitoring? Nie żartuj. Dobrze wiesz, że mam ważniejsze rzeczy na głowie, a tobie nie płacę za siedzenie na tyłku w gabinecie. A to i tak biorąc pod uwagę, że on w ogóle działa. Kto go tam wie... - Filip odwrócił się i pogrzebał chwilę w szafkach, po czym wręczył Staszkowi plik papierów. - Masz. To logi z ostatnich paru tygodni. Możesz je sobie przejrzeć pomiędzy wyjazdami. Tylko ani mi się waż narzekać na brak przerwy. - Ok, a z kim dziś w ogóle jeżdżę? - powiedział Staszek totalnie beznamiętnie swoim niskim donośnym głosem. - Masz pod sobą Michała i Weronikę. Weronika też jest lekarzem. Zabrakło nam ludzi na zmianę, musiałem poprosić o kogoś ze szpitala, padło na nią. Pewnie czymś sobie podpadła. |