Dragor

Dwa posty niżej

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Dhagar

Były egzorcysta, wyrzucony za niesubordynację. Cudownie, choć z drugiej strony miało to swoje dobre strony. W razie problemów jego zwierzchnicy nie dadzą raczej wiary temu co ksiądz mógł ujrzeć czy też usłyszeć.

- Dzień dobry ojcze Murphy. - odezwał się Ferrante jako pierwszy, lekko pochyliwszy głowę na znak szacunku do duchownego. Pierwsze wrażenie zawsze niemal należało robić odpowiednie, by rozmówca okazał się przychylniejszy.
- Chcielibyśmy poprosić o pomoc w problemie, który przerasta możliwości zwykłych ludzi. Chodzi nam o opętanie przez demona i egzorcyzmy, które mogły by uratować duszę przed złymi mocami.

 

__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."

Dragor

-Rozumiem, Christo - powiedział duchowny i uwarzenie przyjrzał się zgromadzonym ludziom.
Obrócił się do swojego znajomego, a ten wzruszył tylko ramionami.
- Jestem w stanie wam pomóc, może w więcej niż jeden sposób - odezwał się ponownie Murphy. - Ale najpierw chcę wiedzieć co sprawiło że zruciliście się do mnie o pomoc. Widzieliście, COŚ czego nie umiecie wyjaśnić, czy raczej coś przydarzyło się jednemu z WAS? Prosił bym o absolutna szczerość. Wiele rzeczy widziałem w życiu i zapewniam że takie sprawy traktuję bardzo poważnie.
- W co się wpakowaliście, dzieciaki? - Odezwał się milczący dotychczas towarzysz księdza.

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Dragor

Eryk, towarzysz Aureli odnalazł adres pewnego byłego egzorcysty rezydującego na lokalnej parafii. Został pozbawiony przywilejów i zdegradowany do stopnia zwykłego duszpasterza za "niesubordynację". Dokładniejszych danych na temat owej "niesubordynacji" nie było. Ferrante mając na głowie mała Annę oraz Vanessa zobowiązał się udać się tam. Reszta wyruszyła na poszukiwania zaginionego Leo, zaczynając od biura szeryfa.

Ksiądz Jim Murphy rezydował w kościele pod wezwaniem St. Joseph. Budowla miała gotycki charakter, ale mury były całkowicie białe. Kościół otaczały rozłożyste drzewa, a w powietrzu utrzymywała się atmosfera spokoju. Wikariusz na plebani odesłał Ferantem Vanessę i Annę do świątyni ostrzegając że wielebnego odwiedził dawny przyjaciel, ale raczej nie powinien mieć za złe jeśli teraz tam pójdą.

Ojciec Murphy siedział w ławach dla wiernych wraz z mężczyzną którego można było określić jako kogoś kto lubił zaglądać do kieliszka. Ubrany zwyczajnie, a na jego głowie mimo iż znajdował się w kościele tkwiła bejsbolówka.

Sam Murphy tymczasem wrażenie silnego człowieka. Spod krótkich rękawów czarnej koszuli widoczne były muskularne ramiona poznaczone kilkoma bladymi bliznami.
- W czym mogę pomóc? - Spytał duchowny wstając. Miał łagodny, miły dla ucha głos.
Jego towarzysz zmierzył Nieśmiertelnych niemiłym spojrzeniem.




Były egzorcysta, wyrzucony za niesubordynację. Cudownie, choć z drugiej strony miało to swoje dobre strony. W razie problemów jego zwierzchnicy nie dadzą raczej wiary temu co ksiądz mógł ujrzeć czy też usłyszeć.

- Dzień dobry ojcze Murphy. - odezwał się Ferrante lekko pochyliwszy głowę na znak szacunku do duchownego. Pierwsze wrażenie zawsze niemal należało robić odpowiednie, by rozmówca okazał się przychylniejszy.
- Chcielibyśmy poprosić o pomoc w problemie, który przerasta możliwości zwykłych ludzi. Chodzi nam o opętanie przez demona i egzorcyzmy, które mogły by uratować duszę przed złymi mocami.

Anna trzymała Ferratne mocno za rękę. Już w hotelu widać było że obawia się kobiet. Nie powalała się im dotykać i odzywała się tylko do niego i Leo. Widać że pierwszy strach już jej przerzedł, ale dalej opętanie sprawiało że zamykała się w sobie.

-Rozumiem, Christo - powiedział duchowny.
Obrócił się do swojego znajomego, a ten wzruszył tylko ramionami.
- Jestem w stanie wam pomóc, może w więcej niż jeden sposób - odezwał się ponownie Murphy. - Ale najpierw chcę wiedzieć co sprawiło że zruciliście się do mnie o pomoc. Widzieliście, COŚ czego nie umiecie wyjaśnić, czy raczej coś przydarzyło się jednemu z WAS? Prosił bym o absolutna szczerość. Wiele rzeczy widziałem w życiu i zapewniam że takie sprawy traktuję bardzo poważnie.
- W co się wpakowaliście, dzieciaki? - Odezwał się milczący dotychczas towarzysz księdza.

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Dhagar

Ferrante uśmiechnął się smutno na pytanie człowieka, który towarzyszył księdzu.
- To jest właśnie pytanie, na które sami nie znaleźliśmy póki co odpowiedzi - rzekł spokojnym głosem. Oparł delikatnie dłonie na ramionach dziewczynki. - Spotkaliśmy tą dziewczynkę, Annę. Jej zachowanie, głos, to co mówiła świadczyło jednoznacznie że jest opętana. Demon nazywał siebie Lilith, a z tego co wiem, to była druga żona Adama, później wygnana z raju. Opętana dziewczynka chyba chciała nas zaatakować, lecz nagle wróciła do normy, zapewne skutek świętego przedmiotu, który miało jedno z nas. Przynajmniej tak nam się wydaje, ale nie jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie.

 

__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."

Dragor

- To wyjaśnia omeny - powiedział starszy mężczyzna. - Tak samo jak morderstwa. Ja bym powiedział że idzie o kolejną pieczęć.
Duchowny pokiwał głową i zwrócił się ponownie do Ferrante.
- To co teraz powiem może zabrzmieć jak majaczenie kogoś niespełna rozumu, ale zapewniam że to prawda. Lilith którą spotkaliście to pierwszy z demonów w piekle. Obecnie usiłuje ona uwolnić swego pana, upadłego anioła Lucyfera. Do tego musi zerwać sześćdziesiąt sześć z sześciuset pieczęci które są swoistymi zamkami w jego więzieniu.
Jest niewielu ludzi którzy są tego świadomi. Trwa walka o ratowanie pieczęci i wy zostaliście wciągnięci w sam jej środek. Jeśli przeżyliście to oznacza że ma wobec was jakieś konkretniej plany. Bardzo mi przykro.

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Dhagar

- W sam środek wojny między aniołami a upadłymi aniołami. Nie jest to coś w co człowiek chciałby być wciągnięty. - odezwał się po dłuższym milczeniu Ferrante - Czy wiadomo coś ile już udało się jej pieczęci złamać ? Lub gdzie one mogą się znajdować ? Choć mogę z kolei zgadywać, że zapewne w świętych miejscach, gdzie Lilith nie ma dostępu i pragnie się posłużyć na przykład nami. Nie jest to wcale miła wizja.

 

__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."

Dragor

-Źle mnie zrozumiałeś, synu - powiedział duchowny. - Pieczęcie to nie coś fizycznego. Chodzi tu bardziej o pewne rytułały i zaklęcia, których można dokonać wszędzie. Ile pieczęci już zerwano, nie wiadomo.
- Ja wiem o dwóch, jednym było zaklęcie "Wezwanie Świadków" a drugim wezwanie pewnego potężnego demona. I muszę cię zmartwić, Lilith może chodzić swobodnie po poświęconej ziemi. Na nią nawet woda święcona i sól nie działa, jest zbyt potężna - odezwał się towarzysz księdza. - Na przykład dziś w nocy zgraja demonów napadła na posterunek policji, porwali jakiegoś przyjezdnego detektywa i opętali resztę. Za nim dotarłem na miejsce wszyscy uciekli, zostało tylko trzech zastępców szeryfa nie pamiętając co się stało

 

__________________
Gallifrey Falls No More!

Dhagar

- Rytuały, zaklęcia. To raczej dość ogólne określenie, może ksiądz wie i może powiedzieć coś więcej na ten temat. - kontynuował rozmowę, chcąc się dowiedzieć jak najwięcej. - Poszukiwani są konkretni ludzie, ofiary dla tych obrządków ? Jakieś sposoby obrony ?

 

__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."

Dragor

- I to jest problem - westchnął Murphy - Tylko demony znają szczegóły... i anioły. Choć z tego co wiem od Bobby'ego - duchowny skinął w stronę drugiego mężczyzny. - Ci drudzy nie są zainteresowani pomocą z naszej strony. Wybrali dwóch ludzi i ganiają ich z jednego końca kraju na drugi. Na tym koniec interwencji ludzi. Jedyne co możemy to dać wam broń i spróbować jakoś odgadnąć o którą pieczęć chodzi. Zgadzacie się?

 

__________________
Gallifrey Falls No More!