|
Systemy postapokaliptyczne Świat po apokalipsie - czyli rozmowy przy Nuka-Coli z atomowym grzybem w tle i zombie charczącym pod butem. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-01-2009, 13:27 | #11 |
Reputacja: 1 | A to nie jest tak jak z tym przykrywaniem się kocem? Amerykańce doszli do wniosku, że w razie czego łatwiej będzie doliczyć się ofiar
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |
04-01-2009, 13:45 | #12 |
Reputacja: 1 | No to ja może lekko zmodyfikuje przepis Zaka. Robimy wszystko tak jak w jego przepisie na wierzch sypiemy saletrę z cukrem (najlepiej dobrze zmiksowane, miksować oddzielnie), nie zatykamy. Teraz cały przepisy podpalamy i mamy ładnie widoczny ogień i trochę dymu, może służyć do pokazywania swojej pozycji w nocy. Taka rada, nie łapcie za spód tubki bo na dole się topi, łapiemy mniejwięcej w połowie. Nie róbcie tego w domu! Drugi przepis może posłużyć do odstraszenia jakiś dzikusów czy innych mutków. Robimy w piłeczce pingpongowej dziurkę, wsypujemy tam do pełna saletry z cukrem, zatykamy lontem i troszkę uszczelniamy taśmą. Efekt może być różny, w pierwszym mamy wybuch białego pyłu kształtującego się na wzór grzybka atomowego, drugi to mieszanka spala się fioletowym płomieniem. I jedno i drugie może przerazić dzikusów. Nie róbcie tego w domu!
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
29-01-2009, 18:31 | #13 |
Reputacja: 1 | Ja nie chwaląc się mam sposób na łatwe rozpalenie ogniska.Jak? Ano bierzemy garstkę nadmanganianu potasu i cukru na deseczkę, bierzemy jakiś kijaszek o średnicy około 2 cm i pocieramy (jak Robinson Kruzoe ). Po 15 sekundach mamy piękne ognicho Aha! Zapomniałem o najważniejszym Sposób na znieczulenie: Sypiemy trochę gałki muszkatołowej z odrobiną Apapu lub innego środku przeciwbólowego, ale tylko troszeczkę, tniemy żyletką na malutkie kawałeczki, formujemy kreskę i wciągamy. Potem wsypujemy około 30 gram gałki muszkatołowej do szklanki z wodą, mieszamy, odstawiamy na kilka minut i wypijamy. Przez 24 godziny jesteśmy kompletnie znieczuleni... W specyficzny sposób, ale jesteśmy Tego naprawdę nie próbujcie w domu!!! Jest to niebezpieczne dla serca i mózgu!!! Ostatnio edytowane przez iwoszki : 11-02-2009 o 19:18. |
28-04-2013, 10:23 | #14 |
Reputacja: 1 | Fajny temat, szkoda, że odszedł na bok. Spróbujmy go trochę rozruszać. Na początek parę patentów niedotyczących krzywdzenia bliźniego bezpośrednio: Fajne jako dodatki klimatyczne np przy zakładaniu obozu zwłaszcza w sesjach surwiwalowych. How To Start a Fire With a Water Bottle - YouTube w szimie często łatwiej o plastikową butelkę niż o dwa patyki do rozniecenia ognia. Suchary Wojskowe | SURVIVAL - blog poświęcony sztuce przetrwania banalnie proste do przygotowania, powinny być podstawą w ekwipunku każdego gracza gdyż wzmacniają uzębienie i rosną od nich włosy na klacie. Paliwo wszelkiego rodzaju jest w szimie bardzo cenne, trudno dostępne etc a gracze radośnie palą ogniska przez całą noc, biwakując tak czasami po parę dni. A gdyby tak zbudować piec? mniejsza ilość paliwa jest wykorzystana o wiele wydajniej, posiłki są szybciej no i trudniej nas wypatrzyć. Zielona Kuchnia: Traperskie piece. ofkorz nie budujemy go sobie na każdej przerwie na popas Kolejny fajny patent to kuchenka z puszki Zielona Kuchnia - kuchenka z puszki po napojach możliwa do wykonania przez każdego Słodowego w ZSA daje ci drogi graczu możliwość spożycia ciepłego posiłku gdy nie możesz rozpalić swojego ukochanego ogniska. Wystarczy tylko odrobina wysokoprocentowego alkoholu, wachy lub innego paliwa. Drogie dzieci próbujcie to zrobić w domu bądź w ogródku, może MG sypnie dodatkowym pd za rekwizyty? |
07-05-2013, 20:14 | #15 |
Reputacja: 1 | Każde postapo to w dużej mierze szabrowanie resztek i pozostałości. Na tym wręcz się opiera. Po ostatnim poście zacząłem kombinować co jeszcze, z rzeczy przydatnych na szlaku, można zrobić z domowych śmieci. Pierwszy ciekawy patent to latarka - dynamo. Jak zrobić latarkę działającą bez baterii - Spryciarze.pl Rzecz jest prosta do złożenia nawet dla mało rozgarniętego montera a genialna w użyciu dla każdego gracza gdyż NIE wymaga baterii. Drugi przedmiot który możemy złożyć sobie sami to gogle. Nie, nie te do szukania wszelkich śmieci w sieci . Te do ochrony oczu. Jak zrobić gogle z niepotrzebnych rzeczy - Spryciarze.pl Myślę, że same "szkiełka" do patrzenia można by też zrobić z przezroczystej butelki po napoju delikatnie je kształtując nad płomieniem. By to sprawdzić muszę jednak poczekać na nieobecność żony. Dość głośno reaguje na smród spalenizny Kolejny przydatny w każdej sesji rekwizyt to krzesiwo. Zastosowań nie muszę wymieniać. Zwrócę tylko uwagę na fakt, że krzesiwa magnezowe nie są aż tak powszechne jak zapalniczki. Z zapalniczek jednak możemy wyciągnąć kamienie, następnie przykleić je klejem do kawałka patyczka z wydrążonym rowkiem i krzesać iskry do woli. Robiłem kiedyś takie dziecku i działało dostarczając kupę frajdy na podwórku. Całość wygląda tak : https://www.google.pl/search?q=krzesiwo+z+kamieni+do+zapalniczek&rlz=1C1 SAVI_enPL519PL520&aq=f&um=1&ie=UTF-8&hl=pl&tbm=isch&source=og&sa=N&tab=wi&ei=hTqJUdLE GYWD4gTg5IE4&biw=1024&bih=499&sei=ijqJUbedN6Xg4QSP tYCADw#um=1&rlz=1C1SAVI_enPL519PL520&hl=pl&tbm=isc h&sa=1&q=krzesiwo+domowej+roboty&oq=krzesiwo+domow ej+roboty&gs_l=img.3...82299.90683.0.91533.33.29.0 .0.0.0.600.5825.11j6j4j4j2j2.29.0...0.0...1c.1.12. img.Xu8mgB9zy34&bav=on.2,or.r_cp.r_qf.&bvm=bv.4596 0087,d.bGE&fp=dccb1e2f63ce011c&biw=1024&bih=499&im grc=_hNCSbCjqxSm7M%3A%3BYhEgn76QYGOdfM%3Bhttp%253A %252F%252Fsurvival.strefa.pl%252Fz%252Fkrzesiwo4.j pg%3Bhttp%253A%252F%252Fsurvival.strefa.pl%252Fpat enty.htm%3B413%3B175 Czwarty gadżet to zapalniczka tłokowa (fire piston). Narzędzie znane w niektórych kulturach od starożytności. Dzięki sile mięśni i rozumu jesteśmy w stanie rozpalić ogień . Tu macie link do całego tematu. bron.iweb.pl :: Zobacz temat - Krzesiwo pneumatyczne Az strach się bać ile to dobra się teraz marnuje w naszych koszach . Powyższe patenty to drobnostki ale na pewno urozmaicą nie jedną sesję. Ostatnio edytowane przez cb : 07-05-2013 o 20:19. |
01-08-2013, 22:26 | #16 |
Reputacja: 1 | Dziś tak króciutko: znacie jabłecznik? Nie nie ten co Mama w niedzielę piecze a ten co Dziadek za stodołą pociąga. No cydr znaczy. W zeszłym roku zrobiliśmy taki z papirówek z działki. Tak wiem, one się nie nadają a jednak mimo to cydr się udał. Napój jest bardzo orzeźwiający, lekko alkoholowy i bajecznie prosty. W sam raz do postapo. Oto link do jednego z wielu przepisów:http://http://majawogrodzie.tvn.pl/2...r,przepis.html |
27-10-2013, 01:09 | #17 |
Reputacja: 1 | Dobra Panie i Panowie. Widzę, że ostatnio można dostrzec pewny monopol w tym temacie. Tak nie może być. To jest forum, powinna być dyskusja, wymiana poglądów albo jak tutaj patentów. Dzisiaj nie napiszę jak stworzyć bombę, racę czy inne narzędzie zniszczenia. Nie będzie również o tym jak z niczego zrobić noktowizor czy krzesiwo. Są to fajne wiadomości, niektóre (jak te z krzesiwem) sam wypróbowałem. A wiecie co zrobić jak MG od deklaracji uzależnia sposób trudności? Gdy Wasza postać jest na pustyni lub walącym się budynku? Sprawdźcie czy mogę Was zaskoczyć. Upały. Shima... Fallout... Jakiekolwiek postapo kojarzy się nam z palącym słońcem. Wypacającym z naszego bohatera ostatnią kroplę potu. Znacie na pewno milion patentów jak pozyskać wodę. Skraplacze, rosa... A nie każdy wie jak ją zaoszczędzić. I nie potrzebujecie tutaj stroju rodem z Diuny. Tylko butelkę z wody. Rada jest prosta. Nie wypijajcie pół butelki małej wody na raz. Wypijcie dwa-trzy małe łyki. Na dłuższą metę będziecie sprawniejsi i bardziej nawodnieni od tego co marnował wodę. Głupie? Oczywiste? Nie mechaniczne? To ostatnie może ale sprawdzone. Byłem w Azjii (dość bliskiej, konkretnie w Turcji) i widziałem, że większość europejczyków ma tendencje do wywalenia w pierwszym odruchu za dużej ilości wody. Ja piłem według tych zaleceń i trzymałem się dużo lepiej. Nie wierzycie? Sprawdzone w Polsce. Podczas następnej wycieczki w upał pokonajcie ten odruch (bo to on gubi europejczyków na wycieczkach, głupi odruch) a potem uśmiechnijcie się do kumpli/rodziny. W zeszłe wakacje nauczyłem w ten sposób racjonować wodę. Nie wierzyli, zobaczyli, że lepiej się trzymam i rzadziej korzystam z toalety. Spróbowali, uwierzyli. MG nie chce pójść na rękę? Niech on tak zrobi. Następnym razem pozwoli Wam zdawać łatwiejszy test. Inna sprawa związana z upałami, nakrycie głowy. Dobra, każdy megapostapogracz/MG wie, że nie ma to jak porządny kapelusz. Znowu odniosę się do shimy. Dostajesz punkty reputacji a może i coś za odgrywanie oraz łatwiejszy test. A wiecie, że równie dobrze lub nawet lepiej sprawdza się chusta trójkątna? Albo jakakolwiek jaśniejsza szmata (koszulka którą macie na sobie)? Również sprawdzone. Dobra... A co innego. Postapo zawalający się (lub palący się) budynek. Chcemy go zszabrować bo są tam cenne gamble. Co teraz? Jak zwiększyć swoje szanse? Jeżeli MG bierze przy teście pod uwagę deklaracje zróbcie jedno. Niech Wasze postacie idą przy ścianie. Mniejsze ryzyko zawalenia niż idąc środkiem korytarza. Jakby ktoś chciał dowiedzieć się więcej zapraszam na PW. Czy to czysto pod względem postapo czy w razie "W" mogę podrzucić odpowiednie strony albo swoje notatki co do całego zachowania w danej sytuacji. Jeżeli podoba Ci się taki cykl napisz mi na PW, będę wiedział by przysiąść do niego konkretnie. Żeby nie było, wiadomości o tym znam w najgorszym przykładzie z trzeciej ręki (np. to o podłodze mówił strażak na kursie dla mojego wykładowcy) więc jakby, nie daj Boże, to nie była tylko sesja. Stosuj to. W przeciwieństwie do innych wpisów tutaj. To czy wiesz jak wysadzić sąsiada jest mniej ważne niż to jak zachować siebie (lub swoją postać a nie jej wroga) przy życiu.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
27-10-2013, 13:13 | #18 | ||||
Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
Cytat:
Konwencja obowiązuje tylko wojsko dlatego JHP i inne pociski ekspandujące są używane przez policję i cywilów Cytat:
A skoro jesteśmy przy temacie broni: Proch bezdymny występuje w licznych odmianach ale podstawowym rozróżnieniem jest tempo spalania się. Proch przeznaczony do pistoletów ma formę płatków i spala się niemal błyskawicznie. Proch przeznaczony do karabinów ma formę granulek i spala się znacznie dłużej. Jednym z najniebezpieczniejszych błędów jakie można popełnić przy ładowaniu naboi to zastąpienie prochu karabinowego pistoletowym. Powoduje to bardzo wysoki wzrost ciśnienia w lufie który może doprowadzić do rozerwania broni (potocznie zwanego kaboom). (na zdjęciu cywilny wariant M16) Współczesne naboje można przechowywać właściwie bez ograniczeń, o ile są zapakowane w sposób chroniący przed wilgocią (pakowanie próżniowe, fabryczna konserwa etc) np do niedawna na amerykańskim rynku można było kupić oryginalne konserwy z amunicją z rezerw mobilizacyjnych dawnych krajów układu warszawskiego i Rosji niektóre z lat 40 Pomimo swojego wieku jak dość sprawnie działały. W zasadzie największym zagrożeniem dla przechowywanej amunicji jest mróz, mróz powoduje rozdrabnianie się ziaren prochu co daje podobne efekty jak w opisanym przypadku zastosowania w karabinach prochu pistoletowego. Jeśli nie jesteś pewien znalezionej amunicji najlepiej ją rozebrać i wymienić w niej proch. Znacznie łatwiej o proch niż o łuski i pociski (zwłaszcza w przypadku nietypowej broni) Proch strzelecki to całkiem niezły nawóz (dzięki wysokiej zawartości azotu) chociaż są dziesiątki lepszych zastosowań nawet dla wątpliwej jakości prochu. M1 Garand wymaga specyficznej amunicji z prochem o odpowiedniej dynamice spalania i pociskiem o odpowiedniej masie. W przeciwnym wypadku może dojść do zgięcia popychacza tłoka gazowego (co odbije się na niezawodności działania broni) i zwiększonym zużyciu mechanizmów broni. Większość amunicji .30-06 dostępnej na rynku jest ładowana z myślą o używaniu w karabinach myśliwskich z zamkiem czterotaktowym więc wykorzystuje w pełni potencjał naboju. Jeśli chcesz zapewnić swojemu Garandowi długie życie jesteś skazany na polowanie na amunicje M2 albo samodzielne jej ładowanie Ostatnio edytowane przez Leminkainen : 27-10-2013 o 13:51. | ||||
09-11-2013, 08:44 | #19 |
Reputacja: 1 | Co synu, kaszelek znowu dusi? Pokaż no czoło. Oj nie dobrze gorączka się zaczyna. Co?! Aspiryna?! Skąd ty w ogóle znasz tą nazwę? Nawet gdybyś jakąś znalazł to już dawno jest przeterminowana. No, nie pękaj, nikt ci nie każe umierać na grypę. Zaraz coś poradzimy. Masz tu trochę liści babki lancetowej. Wsypuj po łyżeczce na szklankę, przegotuj, pij 3 razy dziennie. Proste? Babka lancetowata – Wikipedia, wolna encyklopedia Dobra to teraz zajmiemy się gorączką i bólami stawów. Zrobisz sobie drugą herbatkę tym razem z kory wierzby. Wierzba biała – Wikipedia, wolna encyklopedia Nie kurwa w piwie nie można i nie dyskutuj ze mną to ja jestem lekarzem. No to należą się 4 naboje za poradę i 6 za leki. Następny!!
__________________ Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić. Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść. |
18-12-2013, 11:37 | #20 |
Reputacja: 1 | Właściwie to większość systemów postapo traktuje amunicję jako łatwo wymienialną walutę, w rzeczywistości jest z tym o wiele trudniej. Kupowanie amunicji niewiadomego pochodzenia to zakup kota w worku - nawet fabrycznie zapakowana nie daje gwarancji co do tego że była prawidłowo przechowywana, w przypadku łusek ładowanych ponownie pojawia się jeszcze więcej problemów: ładujący zawsze może popełnić błąd i źle odmierzyć ilość prochu (albo puścić jeden lub kilka naboi bez prochu bo np nie zauważył że proch w podajniku się zatrzymał), może się też okazać że ładunek prochowy był odmierzony z myślą o konkretnej broni i wykorzystuje w pełni potencjał jaki daje łuska (np jak we wspominanym wcześniej przypadku: nabój 30-06 załadowany z myślą o karabinie powtarzalnym znacznie przyśpieszy tempo zużywania się poczciwego M1 Garanda) albo odwrotnie jest załadowany mniejszym ładunkiem żeby zredukować odczuwalny odrzut (co może pogorszyć działanie karabinów samopowtarzalnych). Jeśli do jednego karabinu mamy naboje załadowane różną naważką prochową, i/lub pociskami o różnej masie to znacznie spada powtarzalność wyników przy strzelaniu bo każdy pocisk będzie miał inną trajektorię. Dalej... większość łusek ma oznaczenia wybite na dnie łuski, te również mogą być mylne ponieważ można przeformować łuskę na inny kaliber a oznaczenia pozostaną (np zrobić 9x18 Makarowa z 9x19 Parabellum) poza tym oznaczenia na dnie łuski nie będą mówiły o tym do jakiego ciśnienia naładowana jest łuska, stąd amunicja +P która powinna być wykorzystywana tylko w broni o odpowiednio wytrzymałej konstrukcji może trafić do broni która nie jest do niej przystosowana (np: zdobyłeś rewolwer kalibru .357magnum do którego poprzedni właściciel używał z braku dłuższych łusek .357Magnum łusek .38Special naładowanych wg norm dla .357mag. On o tym wie, niestety wpakowałeś mu kulkę w łeb i już ci tego nie powie. Teraz pojawia się problem, bo chcesz tę amunicję wykorzystać w swoim poczciwym Colcie Cobrze z aluminiowym szkieletem który kompletnie nie jest przystosowany do tak wysokich ciśnień) Więc jak kupować naboje? po pierwsze - z zaufanych źródeł, np takich do których możesz wrócić i obić im mordę jeśli stracisz oko. Lokalny rusznikarz jest zazwyczaj dobrym źródłem i ważną personą w miasteczku, zawsze można wypytać lokalnych o opinię na jego temat, zresztą sam fakt że prowadzi warsztat jest dowodem na to że jeszcze żaden niezadowolony klient nie przyszedł żeby nafaszerować mu dupsko ołowiem. Na drugim miejscu znajduje się handlowiec stacjonarny lub taki który regularnie kursuje na danej trasie - jeśli pojawia się w mieścinie co kwartał to raczej nie będzie ludziom wciskał tandety (a może mieć dostęp do porządnego rusznikarza w innym mieście) po drugie - dużo, jeśli kupisz dużą partię amunicji to najprawdopodobniej będzie ona miała podobne osiągi. Jest to szczególnie ważne dla każdego kto planuje strzelać na dalsze odległości, od tego zależą poprawki jakie trzeba brać na trajektorię lotu. Większość snajperów prowadzi dzienniczek strzelań gdzie odnotowuje wyniki dla poszczególnych ładunków z których korzystają Po trzecie-sprawdzaj we własnej broni, jeśli planujesz zakup większej ilości amunicji sprzedawca chętnie pójdzie ci na rękę. Korzystając z własnej broni możesz ustalić czy nabój ma podniesione czy obniżone ciśnienie (po odrzucie, dlatego bierzesz swoją broń którą znasz i potrafisz ocenić jej zachowanie przy strzale) oraz czy będzie w niej prawidłowo działał. Kolejną kwestią jest to że amunicja może nie pasować do komory nabojowej twojego karabinu (np zamiast standardowego naboju sprzedawca oferuje ci wersje Ackley improved która ma przesuniętą szyjkę a nie posiada odpowiedniej informacji na denku łuski. Albo po prostu w łusce została sformatowana tylko szyjka żeby osadzić nowy pocisk a reszta łuski rozciągnęła się w luźnej komorze nabojowej wojskowej broni przez co nie będzie pasowała do precyzyjnie wykonanej komory nabojowej karabinu snajperskiego) po czwarte - zrób to sam, zrób to dobrze: jeśli nie wiesz jakie jest pochodzenie amunicji rozbierz ją na komponenty i wykorzystaj je powtórnie. Znając "humory" swojej broni możesz dopasować odpowiednio naważkę prochu i masę pocisku żeby wydusić maksymalną celność i niezawodność jaką daje dana broń Teraz pojawia się pytanie "mam mieszankę amunicji zdobytą na frajerach którzy próbowali mnie załatwić, jak ją opchnąć" Tutaj pojawiają się pytania: ile tego jest? Im mniej tym trudniej będzie to sprzedać, przy większej ilości kupujący będzie chciał przestrzelić parę (i to najczęściej będzie chciał sam wybrać parę nabojów do przetestowania) lub rozebrać i dokładnie zbadać. Drugie pytanie to czy zbiór jest jednolity? Jeśli masz do sprzedania mieszankę naboi w których są cztery różne typy pocisków kupujący będzie chciał zbadać każdy z tych rodzajów amunicji osobno. No i przechodzimy do jednego z najważniejszych pytań: Ile za to dostanę? W większości przypadków BG jest wędrowcem który nie jest stałym mieszkańcem miasteczka w którym chce prowadzić handel. Taka sytuacja poważnie utrudnia ewentualne reklamacje. Dlatego będzie mu ciężko sprzedać amunicję. Pół biedy jeśli ma przedwojenne fabrycznie zapakowane paczki amunicji, na te bez problemu powinien znaleźć nabywcę (o ile nie jest to jakiś egzotyczny kaliber) gorzej jeśli ma do zaoferowania mieszankę wyciągniętą z magazynka jakiegoś frajera na pustkowiach. Te najpewniej sprzeda za góra połowę ceny jaką musiałby zapłacić kupując je z wiadomego źródła. W sporej części przypadków amunicja niewiadomego pochodzenia zostanie rozebrana na komponenty i ponownie złożona z nowym ładunkiem prochowym lub zostanie odłożona na osobną kupkę z napisem "promocja, kup 3 zapłać za 2" lub coś w tym stylu |