Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-11-2016, 21:13   #241
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Andrzej pewnie posłałby Panu słaby uśmiech, ale był w toku wykonywanego zadania. Z udawaną swobodą wysłuchał rad a następnie zwrócił się do golarza.
- Możemy się dogadać. Jak chłop tak siedzi i traci włoski to palić nie powinien. Proszem zatem, na luzaku, samemu sobie fajkę zaprezentować, wypalić co tam się panu zachce, panie golarzu. Potem faja do zwrotu.

Złamana fajka to wielce pożądany artefakt i nie ulegało wątpliwości, że mógł trafić na rynek wtórny za duże pieniądze. Jednak golarz wyraźnie sugerował, że to szerokie zastosowanie właściwości fajki interesowało go najbardziej. Ajej nie zwrócił uwagi na takie subtelności składniowe, tylko zwyczajnie porównał rady Pana Ryszarda z własnym doświadczeniem negocjacyjnym. Wyszło mu na to, że skoro golarz chce faję zobaczyć to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby oddał jak już skończy używać. Mogło to potrwać jakiś czas i to było ryzyko.

Andrzej nie oszukiwał jednak sam siebie, życie zmusiło go do porzucenia naiwności.
- Jakby coś tam po drodze siem wydarzyło, że by na przykład panu fajka spadła albo się zgubiła to nie ma sprawy. Zastępczo mógłbym palić w piecu kaflowym w takim lokalu socjalnym jak tu dwa pięterka wyżej, gdyby akurat był wolny do zamieszkania.
 
Avitto jest offline  
Stary 28-11-2016, 21:57   #242
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
MROCZNY CIEŃ ŚMIERDZI

Zastępczy Golarz zapalił sobie Złamaną Fajkę, którą dostał od Ajeja. Tytoń, który wsypał do środka dość dziwnie pachniał, ale nie były to narkotyki - no, przynajmniej nie te, których zapach znało się z ulicy jak marihuana, haszysz, czy kompot - o nie, to było coś innego. Coś tajemniczego niczym ukryte przejście w piramidzie majowej, gdzieś tam na półwyspach juków i tanów. Zapach podobny do specjalnego sosu cyklon-bbq. Atmosfera lekko rozluźniła się, a Zastępczy Golarz zaczął przekazywać swoje informacje.

W tym momencie do zakładu wpadł Holiłud i zakrzyknął, że psiarskie jadą i przezornie i dramatycznie stwierdził, że pewnie po nich. A czemu by nie? W samym zakładzie naruszyło poruszenie, bo przecież nie mogli dać się ująć w tak bezczelny sposób. Szybkie pytanie o tylne wyjście sprawiło, że błyskawicznie znaleźli się we trójkę na tyłach. Był Ajej, Bimbromanta i Holiłud, a brakowało... no właśnie Zastępczego Golarza i Profesora! Tym czasem po drugiej stronie budynku już padły strzały! Strzelali! Pewnie zastrzelili Profesora! Cholera! Szybkie przemieszczenie się na dalsze okolice tego samego zwartego urbanistycznie miejsca doprowadziło Trójkę na skraj szaleństwa - do Murzyńskiego Sklepu, o którym tyle mówiło się. Drzwi niestety były zamknięte, a za szybą przyklejona była kartka z tekstem "ZARAZ WRACAM". Ze środka dobiegały jednak tajemnicze i mocno niepokojące dźwięki.

Syreny policyjne nie dały za bardzo wyjścia Trójce, która postanowiła zagrać va banque i po prostu wejść do sklepu, do którego zadna policja nigdy nie przyjdzie. Po wybiciu szyby i otwarciu drzwi okazało się, że w głównej przestrzeni sklepowej nikogo nie było. Wszystkie sprzęty i wystawy były takie jak je ostatnio widział Bimbromanta. Skojarzyło się to Holiłudowi z klimatami Nowego Orleanu i tego typu wuduhudububu, a Ajejowi no w sumie z niczym szczególnym. Ot maski afrykańskie, figurki i tego typu bzdety. Dźwięków natomiast przybyło, a dobiegały z zaplecza. Trójka postanowiła to sprawdzić i okazało się, że na tyłach była kanciapa z dziurą w ziemii i drabiną prowadzącą gdzieś w dół jakby do kanałów, ale wyraźnie to była samowola budowlana. Ostrożnie jeden po drugim mężczyźni zeszli po drabinie (jakieś pięć metrów, może dziesięć) do dziwnego, betonowego bunkra, w którym w niemal ciemnościach (świeczki były) grupa czarnuchów odprawiała jakieś tajemnicze rytuały - był tam ten starszy sklepikarz, ale widać było, że to nie on zawiaduje akcją, a taki jeden z wyjątkowo paskudny ryjem i dredami. Akurat w momencie, gdy Trójka tam weszła to pałką uderzono jakiegoś biednego studenta rodem z Kenii i wrzucono go do dziury w kształcie studni. I z tej właśnie studni pojawiały się tajemnicze dźwięki! Tam był jakiś potwór! Wtem czarni zauważyli Trójkę, która po prostu zaczęła uciekać na te widoki, bo co jak co, ale trzech na dwudziestu to o dwóch za dużo, żeby było równe dzielenie walki jeden na sześciu, a za mało jak na jeden na siedmiu, a jak wiemy nieładnie bić się, gdy kompani muszą walczyć z mniejszą ilością przeciwników. Zresztą jakieś macki jakby z cienia wypełzły z tej studni (znaczy: stworzone z cienia) i też próbowały coś ugrać, ale szybkie myślenie Holiłuda i jego swędzące paluszki spustowe na moment odstraszyły wściekłych kultystów demonów!

Po chwili byli ponownie na dworze. Niebo było jakby mroczniejsze niż wcześniej, ale to przez te macki zbudowane z cienia, które teraz pochłonęły budynek sklepu i jakby starały się wbić wyżej i wyżej, ale coś im w tym przeszkadzało. Pościg ruszył, a Trójka ostrzeliwując się biegła równym tempem, aż dotarli znów do Zakładu Golarza Filipa. Wciąż w zakładzie czuć było dym dziwnego tytoniu, ale nie było śladu po gliniarzach i Zastępczym Golarzu. Przed zakładem natomiast widać było jak suka policyjna odjeżdża - na miejscu nie było karetki, nie widać było też krwi - do kogo niby oni strzelali wcześniej?

Zanim sobie na to Trójka odpowiedziała to już padły strzały. Ajej padł martwy... chwilę później Bimbromanta oberwał w bebechy i wówczas i Ryszard i William dostrzeli: jakiś skurwiel siedział na dachu po przeciwnej stronie ulicy z karabinem snajperskim! Padł kolejny strzał, który leciał w głowę Bimbromanta albo Holiłuda, ale już po chwili...

...

...

...

...

...

Czas jakby cofnął się. Zastępczy Golarz stał na blacie przy wielkim lustrze i wciąż pykał ze Złamanej Fajki. Ajej i Bimbromanta stali jakby lekko zahipnotyzowani tym widokiem i nie mogli za bardzo dojść co właściwie wydarzyło się. Nagle do zakładu wpadł Holiłud informacując, że psiarskie jadą i mając olbrzymie deja vu jakby bez przekonania dodał
- Chyba po nas... - po czym jego wzrok skierował się na niecodzienny widok stojącego na blacie Zastępczego Golarza, który pokiwał głową i powiedział:
- Dobra cena Andrzeju, prawda? - po czym razem z Fajką wszedł w lustro i zniknął. Lustro było po prostu lustrem i odbijało wszystkich. Zastępczego Golarza nie było w pomieszczeniu, a drzwi na zaplecze były zamknięte. Suka policyjna zbliżała się. Holiłud błyskawicznie odwrócił się i zobaczył jakiś cień przemykający po dachu - to ten snajper, jeszcze nie rozłożył się! Profesor stał na chodniku jak kołek!

W zupełnie innym miejscu otworzył się bagażnik, a Złomokleta z trudem z niego wydrapał się. Wszystko co miał do zrobienia w wirtualnym świecie to zrobił. A przynajmniej wydawało mu się, że zrobił. Luidżi Mario zapytał go czy wszystko w porządku. Byli na parkingu szpitalnym, a wokół - no oprócz szpitala - był las.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 12-02-2017 o 21:51.
Anonim jest offline  
Stary 29-11-2016, 09:51   #243
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Na wszystkie megabity ramu jaką ja miałem jazdę!- Śniły mu się oczywiście głupoty przecież nikt nie handlowałby za cokolwiek innego niż żywą gotówkę!

- Szpital! Doskonale! Słuchaj Luidzi przebierzesz się za lekarza który przekonał wariatsa żeby z nim poszedł na odział. Dam ci do przechowania moje klamoty znaczy się kindziała i Laptoka będzie taka historyja że pozabijamy te kurwy co ze mnie ćpuna zrobiły, włamiemy się do ich bazy danych żeby dowiedzieć się co właściwie ze mną zrobili nakradniemy leków tak jak chciał Pan Ryszard a potem zabijemy parę skurwysnów! Za to co mi zrobili! może nawet uda się zwerbować jakich psycholi na akcje?! - Złomokleta wybełkotał ułożony naprędce plan.

Aż mu się łapy zaczęły trząść sam nie był pewien czy to z podniecenia czy z głodu narkotykowego więc na wszelki wypadek wtarł w dziąsła trochę koki.
 
Brilchan jest offline  
Stary 29-11-2016, 14:55   #244
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will przez chwilę zastygł z palcem uniesionym do góry i wybitnie nieinteligentnym wyrazem twarzy. Kiwnął głową odblokowując się, po czym zniknął za drzwiami. Za chwilę był już z powrotem ciągnąc za sobą bardziej zdziwionego niż opierającego się Profesora.
Nie żeby dziwiły go jakieś takie krzywe akcje. Mało to już razy miał zwidy? No ale żeby tak mocne...? Dobre zielsko musiało być. Trzeba ogarnąć trochę tego towaru przed wyjazdem.
- Szefie, chyba czas spierdalać - powiedział rzeczowo.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 29-11-2016, 20:04   #245
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Zaskoczony Ajej nie cierpiał próżni. Szybko wybrał w telefonie numer do Igora Alimenciarza i przekazał mu, ze ma natychmiast podjechać pod kwartał od drugiej strony co placówka Golarza Filipa.
- Tylko nie pokazuj się przed samym zakładem bo zginiesz, do zoba!

Na nowego golarza spojrzał z przerażeniem, nie miał zamiaru nawet się doń odezwać. Skinął tylko głową na znak, że dziękuje choć sam w sobie był mało wdzięczny. Sytuacja zrobiła się bardzo napięta. W myślach przeklinał Piździełusza, który gdzieś po drodze dał się złapać. Otworzył pędem tylne wyjście.
- Na zaplecze kurwa mać, potem na dziedziniec i przez klatkę schodową na równoległą ulicę. Podjedzie sejczento, albo i nie.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 03-12-2016 o 22:30.
Avitto jest offline  
Stary 29-11-2016, 20:31   #246
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Ano czas spierdalać. Do tylnego wyjścia. A potem do Murzyńskiego Zakątka. Tam nikt się nie zapuści, a i nie mam zamiaru pozwolić aby jakieś czarnuchy rujnowały gospodarkę naszej dzielnicy! - rzekł hardo Pan Rysiu - Mamy broń, jest nas czterech... czterech na pięciu to dość, szczególnie że mamy broń i jesteśmy napruci w trzy dupy. Plus mamy nowy imidż... jeszcze się przebierzemy i te zabójce nie będą wiedzieli do kogo mają napierdalać!

Deja vu jakie przeżyli dało Panu Rysiowi do myślenia. Wróg był groźny i złapał ich trop. W starciu z pieniędzmi i nowoczesnymi narzędziami mordu ich atutem musiały być czary!. Albo brutalna bezpośredniość i bezlitosny wpierdol.

- Poza tym, jeżeli nie zajebiemy tego co tam siedzi w studni to to wypełznie na dzielnię i będzie przesrane.

Wiodąc siebie i swoje sługi przez tajemne przejścia na dzielni Bimbromanta uszykował swoją strzelbę, a Pałę Wpierdolu (bejzbol z żyletkami) przekazał Ajejowi, bo ten lepiej walczył w zwarciu. Jeszcze przed akcją łyknie jednego na odwagę i da po jednym towarzyszom.

- Jak nie policja, naziści i pedofile, to jakieś kultysty wudu, makaroniarze i demony. Ja wam wszystkim kurwa dam...!
 
Stalowy jest offline  
Stary 06-12-2016, 22:32   #247
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
WSPANIAŁY DZIEŃ

[media]http://www.youtube.com/watch?v=v6uBkJSbQO0[/media]


Luidżi popatrzył na Złomokletę, a ten wyglądał jakby właśnie przespał się ze śmiercią. Trzy razy. Krzyknął jakieś wulgaryzmy, a Złomokleta po prostu upadł na asfalt, a z jego ust poszła miana. Dobrze przynajmniej, że miał do siebie przyczepione trochę śmiecia, bo sobie głowy nie rozbił o twarde i zimne podłoże. Szybkie myślenie Luidżiego składało się z dwóch przeciwstawnych elementów. Z jednej strony w szpitalu pracowali wrogowie - pedofilski spisek, który próbował przejąć władzę nad światem, a do tego hodowcy lam, a z drugiej strony nie było jakby innego wyjścia, żeby uratować życie Andrzeja Nowaka.

Nie było czasu na namysły. Luidżi musiał działać! Pobiegł do szpitala mijając po drodze jakiegoś faceta z mokrą szmatą, który akurat wychodził na parking... jednocześnie w drzwi wszedł z jakimś grubszym typem - znanym zresztą na dzielni jako łajzę, sępa i opijusa - na którego rzuciła się jakaś kobieta i jeszcze jeden z bractwa żulerskiego krzycząc coś o tym, że to on i w ogóle ciężko. Przez to wszystko Luidżi potknął się i upadł prosto na żółwia spuszczonego ze smyczy w poczekalni szpitala. Luidżi na moment został wyłączony z akcji.

Tym czasem facet od szmaty widząc leżącego Andrzeja Nowaka podszedł do niego i najpierw szturchnął go nogą mówiąc:
- Eee, panie, tu się parkuje, a nie leży. - a potem przeklął i sprawdził puls Złomoklety. Ten jeszcze żył. Facet od szmaty wyjął z kieszeni strzykawkę i zrobił zastrzyk potrzebującemu. Nagle Złomokleta obudził się. Nadal był na szpitalnym parkingu. Nagle dotknęło go olśnienie. Wirtualny świat dość mocno zaćmił mu umysł. Tam jest dużo kłamstw i to przecież wiedział, ale te wpłynęły wartkim strumieniem gówna prosto do jego rdzenia kręgowego, a następnie wylały się kością ogonową prosto do dupy, żeby wrócić jelitami do żołądka. Taka odwrotność srania, ale z użyciem mediów społecznościowych. W każdym razie to potem idzie na przetrawienie i wraca w formie syfu do mózgu. Gorsze niż heroina.

- Witam ponownie w krainie żywych. - powiedział facet od szmaty i przedstawił się jako Czesiek. Tym czasem na ekranie monitora laptopa, który wciąż działał w bagażniku BMW pojawił się napis "Dostałeś wiadomość!" Złomokleta wciąż był osłabiony i nie wstawał z podłogi, gdy Czesiek podszedł i paznokciem kliknął na potwierdzenie.
- Ciekawe tutaj rzeczy widzę. No, no, no. Może zdołamy sobie nawzajem pomóc... - po czym zabrał laptopa przez szmatę i zaniósł go do stojącego nieopodal Citroena. Włożył laptop na tylne siedzenie pasażera i zamknął samochód na kluczyk. Wtedy Złomokleta już wstał i zaczął coś bełkotać, żeby mu oddać i że jest ciekaw co tam przyszło. Czesiek jednak uciekł do lasu nie mówiąc już nic więcej. Jednocześnie na parking przyjechał radiowóz policji (nie na sygnale) i dwóch niebieskich wbiegło na recepcję zrobić porządek z ciągle bijącymi się ludźmi. Niebawem wyprowadzą w kajdankach grubszego sępa, na którego naskoczyła dwójka siedzących w poczekalni. Niebawem zjawi się suka policyjna.


William Praudmoore, Ryszard Kocięba, Henryk Koliba i Andrzej Młot
już po chwili znaleźli się na tyłach zakładu golarskiego Golarza Filipa, a stamtąd - znając przecież drogę - błyskawicznie dotarli do sklepu z różnościami afrykańskimi. Profesor nie bardzo wiedział co się działo, ale szybko ogarnął sytuację: Holiłud uratował go od bliskiego spotkania z pałami i ich lodówą. Nie wiedział nic o snajperze czyhającym na jego życie, a inni nie bardzo mieli ochotę rozmawiać na takie mroczne tematy. Po krótkim przyjrzeniu się wystawie - nie było właściwie nic ciekawego, ale było tu kilka śmieci klimatem przypominającym o upominkach z Zakopanego, czy Krynicy Morskiej, ale z Afryki (jak ktoś potrzebuje maski lub takie tam to śmiało brać) - ruszyli do podziemnej groty z misją uratowania afrykańskiego studenta z łap przebrzydłych, wuduistycznych i satanistycznych czarnuchów.

Tym razem - no przynajmniej w zakresie trójki z Czwórki - dotarli zanim afrykański student dostał cios pałką w łeb. Właściwie to na razie był związany i zakneblowany pod betonową ścianą, a reszta w jakimś paskudnym dialekcie bełkotała jakieś satanistyczne wersety. Czwórka na razie stała w cieniu, ale trzeba ruszyć się jeżeli chce się ratować tutaj kogokolwiek, no bo zaraz dojdzie do tego co już widzieli William, Ryszard i Andrzej.

Pozostawała kwestia jak chcieli to załatwić. Przeciwników było dwudziestu, a skoro teraz ich było czterech to łatwo było się podzielić, a pięciu na jednego to nie było tak znowu strasznie. Pozostawała jednak kwestia walki, a tym razem - dla zupełnej hecy - z jakiegoś powodu ich los znalazł się pod władzą procentowych szans powodzenia!

Każdy z nich miał trzy ruchy. Mogli je powtarzać, a mogli za każdym razem prezentować co innego. Każdy wycieńczał, otrzeźwiał i ogólnie był bardziej ryzykowny od innego, ale za to nagroda była lepsza. Nie ma ryzyka nie ma nagród.
Poziom I: Wpierdol mu. Jeden przeciwnik zostaje wyłączony z akcji. 90% powodzenia.
Poziom II: Ręka mnie swędzi, że im przypierdolić. Dwóch przeciwników zostaje wyłączonych z akcji. 66% powodzenia.
Poziom III: Rozpierdolę im głupie ryje. Trzech przeciwników zostaje wyłączonych z życia. 40% powodzenia.
Poziom IV: Broń Masowego Rażenia! Pięciu przeciwników zostaje wyłączonych z rzeczywistości. 10% powodzenia.

Oczywiście procenty to nie jest życie, a tutaj jest życie - Holiłud wciąż miał ze sobą swojego nieocenionego (i najwyraźniej z dużą ilością amunicji) gnata, a reszta posiadała broń jakie rozdał Bimbromanta. Dodatkowo Holiłud uaktywnił swoje nowe hamerykańskie możliwości, dzięki uratowaniu Profesora przy ryzykowaniu własnego życia: w kieszeni poczuł przedmiot (Odznakę Profesjonalnego Ratownika), którego jednak zbadanie zajmie mu chwil kilka, których nie miał w ciemnym bunkrze.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 07-12-2016 o 22:22.
Anonim jest offline  
Stary 07-12-2016, 22:50   #248
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Skurwysyństwo jedne - Wściekły Złomokleta w pierwszym odruchu miał ochotę zbić szybę i zabrać laptocka albo, chociaż go zniszczyć, bo pewnie zawirusowany! Ale pisiarnia była za blisko na pewno by go złapali zapamiętał, więc numer rejestracyjny samochodu tego robiącego zastrzyki złodzieja a potem ruszył do szpitala odszukać lujdziego!

Szef nie byłby zadowolony z utraty dobrego szpiega oraz kierowcy, więc Andrzej zamierzał upewnić się, że policjia nie zgarnie tegoż osobnika a może nawet pomoże sępowi?

Rzeczy, których zrobił w necie i tak już nie cofnął nawet z laptopem, którego użył w razie, czego zawsze można go wykasować zdalnie teraz ważniejszy był Real.
 
Brilchan jest offline  
Stary 08-12-2016, 09:15   #249
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will nie omieszkał się przyjrzeć się wykrzywionym w dziwnych grymasach maskom. Ni chuja nie znał się na magii totemicznej i tym podobnych pierdołach, ale jak każdy mieszkaniec pustkowi - czuł przed tym respekt. Za dużo już widział. Choć czy w przedsionku jakiegoś durnego sklepu w Polszy znajdują się magiczne, potężne artefakty? Chyba nie. Wziął jedną, zważył w dłoni i stwierdził, że jest za ciężka, żeby ją po prostu założyć i postraszyć czarnuchów. Cóż, trzeba będzie zrobić to standardowymi metodami...

Holiłud poczuł przepełniającą go moc procentów! I nagle wiedział, jak ją wykorzystać i kiedy dać jej upust! Aż go ręka zaczęła swędzieć, żeby komuś przypierdolić, ale postanowił się wstrzymać. Przewaga liczebna spora, a on miał broń palną. Postanowił skorzystać ze znanej sobie drogi i rozpierdolić jak największą ilość ferajny z dystansu. A potem się zobaczy. W końcu po coś dynda mu za paskiem nóż.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 08-12-2016, 22:23   #250
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Ratowali właściciela lokalu, więc nie było co się cykać odnośnie narzędzi mordu. Alkomanta zgarnął parę naszyjników i talizmanów które oplótł wokół berła władzy, tamburynek, parę innych magicznych bzdetów, do tego jakieś ziółka spod lady i długaśną niggerską faję do palenia ziółek. Nie pierdaczył się tylko od razu ją nabił, podpalił i zaciągnął się.

Był gotów na magiczną batalię z satanistycznymi wyznawcami Ktulhu czy co to tam mieszkało w studni. A w razie czego miał odpowiednie argumenty pod ręką jakby mu się skończyły bimbrowe czary.

Rozpaloną fajkę po zaciągnięciu się parę razy przywiązał rzemieniem do Berła Władzy wraz z paroma amuletami. Trzymał w prawej Berło Władzy, w lewej tamburyn. Przystąpił więc do oprawiania swoich czarów, pląsając w miejscu, potrząsając tamburynem i Berłem. W końcu był cholernym miszczem okultyzmu i magii, a nie jakimś tam wioskowym guślarzem - odpowiednia czarodziejska zaprawa musiała być. Jak już skumulował moc to zawołał donośnie:

- CZAAAAARY!!

I chuchnął przed siebie piekielną siarą, którą odpalił od tlącej się przy Berle Władzy afrykańskiej fajki. Pierdolnięcie było naprawdę ostre, bowiem ostre było kombo - Alkomancja, Berło Władzy i Afrykańska Magia o mocy wielu Niggawatów.
 
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172