Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-12-2016, 19:53   #31
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Paulina zawsze się zastanawiała dlaczego dorośli mówili: „dobrze… tylko niczego nie dotykaj”, gdy pozwalali jej wejść do jakiegoś, bardziej lub mniej tajemniczego, pomieszczenia. Dlaczego miałaby nie dotykać tej zardzewiałej, przedwojennej bańki na mleko? Dlaczego miałaby nie dotykać, pękniętego, porcelanowego dzbana? Dlaczego miałaby nie dotykać wideł o żeliwnych zębach? Im starsza i brudniejsza była rzecz, tym dziewczynkę mocniej do siebie przyciągała… jakby zapraszała.
Dlatego gdy weszła do zapadłego pomieszczenia, w którym unosił się skisły zapach grzybni, torfu i błota przeszła w tryb węszenia i ciekawskiego rozglądania się. Kajaki i rowery jednak jej nie interesowały. W sumie samo biurko, również nie. Przeszła się po pomieszczeniu oglądając je jednak dokładnie od góry do dołu, po czym od dołu do góry, po czym zatrzymała się na śrdoku.

- Tu muszą być ropuchy i myszy. - Pałka odezwała się podekscytowana zaglądając za łódki. - Gdzieś tu…. czają się… - Niczym pies myśliwski powęszyła w powietrzu, kucając przed kajakiem, pod który wyjrzała. - Aaaa… czuje je… są tu, są tu! - Dziewczynkę, aż nosiło na samą myśl o tłustych cielskach, powolnych i szkaradnych płazów.
- Podobno ropuchy nie lubią się z żabami, więc jak złapiemy taką i ją potorturujemy to nam powie gdzie się podział ten ludź z wczoraj?
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 16-12-2016, 17:47   #32
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Dominik czuł się jak prawdziwy szpieg w Krainie Deszczowców. Zamknął za nimi drzwi, zostawiając tylko małą szparę, żeby nikt z dorosłych nie zwrócił na wypożyczalnię uwagi. Postanowił metodycznie przeszukać pomieszczenie.
Przyglądał się bardzo uważnie wszystkiemu, zaglądał w kąty, co bardziej pokryte brudem i szlamem miejsca badając wyjętą z plecaka linijką. Niewiele światła dostawało się do wnętrza, więc czasem przyświecał sobie latarką. Zajrzał do szuflad biurka, pod biurko, w leżące na nim gazety. Sprawdzał właśnie czy jakieś deski w podłodze się nie ruszają i nie skrywają tajemnej skrytki kiedy Paulina zaczęła gadać o żabach. Chyba była w tej dziedzinie specjalistką. I w dodatku małą statystką. Nie, jakoś inaczej. O, sadystką!

-Po-potorturujemy? - powtórzył oburzony Dominik. - Nie wiesz, że nie wolno znęcać się nad zwierzętami? Jak ropuchy nie lubią żab to możemy jakąś po prostu zapytać, może sama powie. Znaczy jeśli naprawdę umiesz gadać w ich języku. Ja tam słyszę tylko kumkanie.
 
Bounty jest offline  
Stary 16-12-2016, 21:21   #33
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Zdeterminowany by nie zbliżać się do wypożyczalni a jednocześnie nikogo nie dopuścić w jej pobliże Michał czujnie lustrował otoczenie. Szczególnie dużo uwagi poświęcał na zlokalizowanie dużego amstafa, który miał zwyczaj biegać luzem wokół starego budynku.

Gdy Dominik i Paulina bezpiecznie dotarli do wrót po czym za nimi zniknęli z wnętrza domu dobiegł Michała głos jego mamy.
- Synu, chodź na ciasto.
Walka z łakomstwem była daremna. Chłopiec, robiąc krok to w kierunku salonu to z powrotem na ganek, miotał się dobre pół minuty, zanim zniknął wewnątrz domu. Pachniało malinami. Porwał kawałek kruchego, gorącego ciasta w rękę i już chciał wracać na posterunek,a le pod surowym spojrzeniem rodzicielki ruszył jeszcze po talerzyk do kredensu. W drodze powrotnej na werandę pędził przez pootwierane na oścież drzwi trzymając talerzyk na dłoni a kawałek ciasta dociskając kciukiem, by nie upadł. Jedząc mimochodem słuchał rozmowy swojej mamy z ciocią Elą.
- A Krzychu Bagniarz ostatnio za bardzo komuś we wsi pyskował, że tak mu twarz przerobili?
- A bo Ty nie wiesz? Zeszłej jesieni na koniec żniw w szpitalu wylądował. Wracał przez Wólkę rowerem po pijaku i wpadł pod kombajn. No tak, nie strój min, nadział się na heder. Dwie karetki podobno przez półtorej godziny go ściągały z a poszatkowany był taki, ze aż do Olsztyna go zawieźli. Końcówkę koszenia mieli to zboże zaległe, zęby hederu prawie na płasko a nic nie trafiło narządów wewnętrznych. Wyobrażasz sobie?
- Znowu miał szczęście. Pewnie od tego ukraińca wracał, co? Jakby go do nas na oddział przywieźli to zaszyłabym na specjalnie esperal temu dziadowi.
- Weź.
- No co? Tyle terenu, mógłby tutaj mieć masę gości, nawet zza granicy, bo okolica piękna i tereny łowieckie dookoła. Ale nie, tutaj trzeba być mocny jak byk.
 
Avitto jest offline  
Stary 20-12-2016, 10:09   #34
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
- Nooo… babcia zawsze mówi, że nic tylko torturuję te biedne zwierzęta… - Dziewczynka wzruszyła ramionami, zaglądając do jednego z kajaków. Wyglądało na to, że czegoś szukała. Robiła to skrupulatnie i sprawnie. Nie brzydziła się przy tym ubrudzić w błocie lub szlamie. Wciskała się w najmroczniejsze szparki budki z kajakami, zgarniała wszystkie pajęczyny i wiekowy kurz, aż w końcu…
Tłusty i jaskrawozielony żabol zakumkał głośno i wyskoczył na środek pomieszczenia, przegoniony z miejsca swojej kryjówki.

- Łap go! - zawołała podekscytowana Pałka, przywalając głową w kajak, aż zadźwięczało, gdy próbowała wyskoczyć w ślad za płazem.
Żabka widząc co się święci, a może poznając z kim ma do czynienia, zrobiła dwa duże susy, kierując się do dziurawej ściany.
- Zagródź mu drogę! - Blondynka w końcu wykaraskała się z pomiędzy łódeczek i rzuciła się na uciekiniera. Wyglądała jak dziki, zjeżony kot.
Żaba widząc natarcie, zmieniła kierunek ucieczki i kicała wprost na chłopca… a tuż za nią była ona, również skacząca, z wypiekami na twarzy, i morderczym skupieniem w szarobłękitnych, wielkich jak migdały oczach.

Zwierz znalazł się w potrzasku. Zakumkał przestraszony i ponownie dał susa w bok, odbijając się od desek ściany. Tłuste, mokre ciałko spadło z plaskiem na ziemie, a zaraz potem złapały je dłonie dziewczynki.
- Ha HA! Sukces! - zawołała dumnie Paulina, wyciągając rękę z jeńcem w kierunku Dominika.
Żaba zaparła się przednimi łapkami o kciuk, nerwowo łypiąc ślepkami. Dziewczynka potrząsnęła żabą i jakby straciła na chwile rezon… spojrzała się gdzieś w dal, zastanawiając co właściwie tu robi… adrenalina po polowaniu, zaczęła z niej schodzić, ustępując zagubieniu bo… zapomniała już co właściwie miała robić.
W końcu jakby się zreflektowała i wolną ręką wyciągnęła słuchawki od odtwarzacza kasetowego.

- Zwierzęta mówią ludzkim głosem… tylko udają, że tego nie robią… ale na przykład w wigilię w nocy o północy, czasami można z nimi porozmawiać. Mój Kot powiedział mi rok temu, że mam mu dać śledzia, tylko bez cebulki, bo jej nie lubi. Stąd wiem… - Wzruszyła ramionami, wkładając jedną słuchawkę do ucha, a drugą zaczęła pacać płaza w głowę, co wywołało wszędobylskie oburzenie i energiczne przebieranie łapkami.
- Ze zwierzętami jest jak z duchami. Jeśli zechcą byś je słyszał to je usłyszysz… ale ja mogę je słyszeć nawet wtedy, kiedy one nie chcą - odparła dumnie, przestając na chwile tykać żabę i zamyślając się.

- GADAJ GDZIE TEN LUDŹ CO ZE MNIE DRWIŁ WCZORAJ! - wydarła się bez ostrzeżenia, potrząsając żabką, aż ta zakumkała groźnie, odpychając się łapkami z całych sił. - Nie rechocz mi bo cie wrzucę do ogniska!
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 20-12-2016 o 10:12.
sunellica jest offline  
Stary 22-12-2016, 11:20   #35
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Gdy wrócili do świetlicy rozglądała się chwilę za sąsiadką dziadków.
- Cześć, mam do ciebie sprawę – powiedziała, kucając przy siedzącej w fotelu Natalii. – Możemy porozmawiać? To dość… – zamilkła na moment szukając odpowiedniego słowa – tajemnicza sprawa – skończyła szeptem.
Natalia niechętnie oderwała wzrok od interesującej książki, więc jej mina mówiła sama przez się. Jednak Monikę lubiła chociażby z tego powodu, że była ona wnuczką jej najwspanialszej w świecie sąsiadki. Wysiliła się więc na choć odrobinę życzliwości, tak rzadkiej w jej wykonaniu.
- Cześć Moniko. Co może być aż tak tajemniczego?
Przez chwilę przyglądała się Natalii z głupkowatą miną, nie wiedziała od czego powinna zacząć. Po kilku sekundach milczenie, nie znajdując lepszego pomysłu spytała: - Słyszałaś coś na temat chłopca, który zaginął w okolicy jakiś czas temu? Ma na imię Alek.
Następna pyta o niego! Co one tak się uparły, żeby mojego Alka… Już miałą zacząć wrzeszczeć na wścibską Monikę, co ona sobie niby myśli, kiedy na buzi wymalowała jej się lekko przerażona mina.
- Za… zaginął? Jak to? Kto ci tak powiedział? - prawie krzyknęła na bogu winną koleżankę.
- Noo… - zacięła się zaskoczona reakcją koleżanki. - On mi to powiedział.
- O… on? Powiedział tobie, że sam sobie zaginął? Gadasz od rzeczy! Skąd znasz Alka, hm? - już na dobre odłożyła książkę, roztrzęsiona, całymi myślami pochłonięta sprawie.
Monika patrzyła na koleżankę z lekko rozdziawioną buzią. Natalia zachowywała się conajmniej dziwnie. - Uspokój się - wyszeptała w końcu. - Zaraz cała świetlica zacznie się na nas gapić a sprawa jest delikatna. - Wczoraj podczas wieczornej burzy poszliśmy z Dominikiem do obory. Dziadek nas tam zabrał, mieliśmy sprawdzić czy dach nie przecieka, ale to nieważne. No i tam spotkaliśmy chłopca.. Stał sobie w środku i oglądał zwierzęta. Niby nic dziwnego, ale potem…- zrobiła pauzę, żeby podkreślić wagę i niesamowitość sytuacji - … potem okazało się, że dziadek tego chłopca nie widzi. Był dla niego niewidzialny! - ostatnie zdanie wypowiedziała z głośną ekscytacją.
- Jesteś pewna, że to był Alek? - zapytała drżącym głosem koleżankę, a oczy zaszły jej grubymi łzami. Nie była głupiutką dziewczyną, fakty powoli zaczęły układać się w całość. Te dziwne spotkania w brzozowym lasku, cała aura tajemniczości bijąca od chłopca. Teraz jeszcze te rewelacje Moniki i… opuszczona chata. Ale jak to wszystko możliwe, przecież duchy… nie istnieją?
- Co planujesz? Chcesz z nim… jeszcze porozmawiać? Nie rób nic beze mnie, ja.... wiem gdzie jest Alek, albo gdzie może być. Ale to dla mnie bardzo ważne, chcę abyś wyłącznie ty wiedziała! - pociągnęła żałośnie nosem i wstała z fotela, nie bardzo wiedząc co czynić.
- Wie też mój brat. I jego kolega od erpegów - zastanowiła się czy komuś jeszcze o tym mówili. Co prawda wspomniała o nim dziadkom, ale oni chyba się nie liczą. Wstała z fotela żeby zrównać się z koleżanką i nie krzyczeć zbyt głośno. - Sam powiedział, że ma na imię Alek… i że zaginął, bo porwał go upiór. Powiedział też, że przychodzi czasem w okolice domu moich dziadków żeby popatrzeć na zwierzęta i posłuchać ich sprzeczek. - Zamilkłą na chwilę żeby przypomnieć sobie, co jeszcze mówił chłopiec. - Aha, mówił, że przychodzi do dziadków bo w ich domu nie ma dzieci. Alek nie może przebywać w pobliżu dzieci bo wtedy przychodzi upiór żeby je porwać. - Skończyła, a na jej ciele nagle pojawiła się gęsia skórka.
Uśmiechnęła się przypominając sobie miłe chwile spędzone z Alkiem. - Mnie jakoś nikt nie porwał. - Rozbawił ją temat z upiorem, chociaż nie chciała nic więcej mówić, Monika widać szczerze wierzyła w jego autentyczność. - Co masz zamiar teraz robić? Ja wiem gdzie Alek może być i chciałabym tam pójść. Chcesz iść ze mną? Chyba nie boisz się jakiegoś “upiora”? Jest taka stara chata niedaleko stąd… ale to raczej nie jest miejsce dla dzieci. - Miała na myśli Dominika i Michała, jakby sama już prawie dorosła była.
Stara chata… nie ma mowy - pomyślała i przybrała taką minę żeby nie dać nic po sobie poznać. - Chętnie bym z Tobą poszła, ale… - o kurcze nie miała żadnej wymówki! - Ale umówiłam się już z chłopakami na czytanie podręcznika do Łorhamera! - Wypaliła, nie mając innej wymówki. - Innym razem chętnie z Tobą pójdę. - Gdybyś spotkała Alka to spytaj go o tego upiora, dobra?
Ha, stchórzyła! - pomyślała Natalia - Ale to lepiej, nikt nie będzie się naprzykrzał. - Jasne, zapytam. Miłego czytania yyy, Łohaera.
Pożegnała się z koleżanką i postanowiła odwiedzić Alka w jego chatce, gdzie prawdopodobnie mieszkał. Może było to dziwne miejsce na noclegi, ale nie w głowie jej teraz było zastanawianie się. Upiory, pff!
Jednak pewien niepokój pozostał.
 
Szkuner jest offline  
Stary 26-12-2016, 12:52   #36
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Scena trzecia: Żabi śpiew

Paulina, Dominik

W ciszy, która zapadła po szaleńczym pościgu za żabką, Niko czuł, jak łomocze mu serce. Płaz wpatrywał się w Paulinę, już zupełnie znieruchomiały. Potem rozległ się brzęk i łomot, gdy puszka ze śrubkami spadła z półki. Za nią stała dorodna ropucha, wpatrując się świdrująco w dwoje dzieci. Zadrżały kajaki stojące pod ścianą, rozkołysały się rowery leżące na środku. Z wnętrza ich wyskakiwało coraz więcej żab, rechocząc jak szalone. Przynajmniej setka płazów zaczęła kłębić się przy drzwiach, przechodząc przez szparę i odcinając im drogę odwrotu. Gdzie ten głupi Michał, który miał stać na czatach? Czemu ich nie ostrzegł przed nadejściem setki żab, które musiał widzieć, jak skakały przez pomost?

Rechot żab nabrał jednostajnego tonu, jakby wszystkie naraz intonowały jedną pieśń w swoim przedziwnym języku. Nie było to jednak radosne "kum kum kum, rade, rade, rade" z "Tajemnicy wiklinowej zatoki", raczej ponura pieśń z czasów, gdy świat był jeszcze młody, zanim podobne im żaby przyglądały się, jak ludzie stawiają Memfis i Babilon.

Naraz pieśń urwała się i nastała ciężka, groźna cisza. I wtedy żabka, trzymana przez Paulinę w rękach uśmiechnęła się, pokazując dwa rzędy ostrych, białych zębów.

-Och, a więc to ta, która tak znęca się nad naszymi braćmi i siostrami! - zawołała. - Nie chcieliśmy interweniować, bo nikt nie wrócił żywy od tych koszmarnych zabaw! Nie chcieliśmy robić krzywdy wszystkim ludzkim dzieciom, odpowiedzialność zbiorowa nie licuje z naszym poczuciem sprawiedliwości. Ale teraz przypatrzcie się jej, siostry i bracia. Oto kat naszych sióstr i braci, od razu grożący mi śmiercią w płomieniach! Teraz już cię znamy, dziewczynko! Zaśniesz w końcu, a ktoś z nas wpełznie ci przez usta do gardła i złoży skrzek w twoich płucach. W końcu umrzesz w męczarniach, ale przez twoje martwe, sine usta wypłyną nasze kijanki, co uraduje nasze poległe siostry i bracia.

-Co z chłopcem Jego też? Jego też? - zarechotała ropucha stojąca na półce, a długi jęzor drgał, gdy wlepiała w Dominika wygłodniałe spojrzenie.

Spowodowało to poruszenie wśród płazów, które wzniosły taki rwetes, że chociaż po części i Dominik, i Paulina, byli w stanie odróżnić pojedyncze ludzkie słowa spomiędzy rechotów i gardłowego gulgotu, zupełnie nie byli w stanie stwierdzić, po której stronie się opowiedzieli. Z kajaków wychodziło coraz więcej żab, nawet bardzo niewyrośnięte płazy, jeszcze z resztkami ogonków wyskakiwały, by lepiej widzieć tę, którą straszono ich, odkąd wylęgły się ze skrzeku.

Michał

Z piwnicy wyłoniła się Kasia, już zupełnie ubrana od dłuższego czasu. W ręku trzymała kartkę do segregatora z "Pocahontas", jedną z tych, które dziewczyny kolekcjonowały i wymieniały się. Nieco zezując, Michał mógł się przekonać, że chyba na tej kartce znajdował się list. Dziewczynka wydawała się bardzo podniecona, i to w taki radosny sposób, zupełnie nielicujący z jej zwykłym przygnębieniem.

-Kasiu, może ciasto zjesz? - zaproponowała mama Michała. Kasia pokręciła głową, nawet nie spojrzała na smakołyk, co jasno wskazywało, jak bardzo zajęta była czymś innym.

-Dziękuję, ciociu, ale muszę już iść! Wrócę na obiad, pa!

-A dokąd tak biegniesz, co? - spytała ciocia Ela, patrząc z rozbawieniem, jak Kasia jeszcze staje przed lustrem w salonie i rzuca sobie krytyczne spojrzenie. No tak, dziewczyny zawsze musiały wyglądać pięknie.

-Spotkać się z kolegą - odpowiedziała rezolutnie Kasia. Ciocia i mama Michała wymieniły spojrzenia, kryjąc uśmiechy.

-Dobrze wyglądasz - upewniła ją mama Michała, używając zdania, którego chyba nigdy nie użyła w stosunku do syna. Kasia uśmiechnęła się radośnie i prawię wybiegła z domku. Jak wryta stanęła na werandzie.

-Eee, Michał, chyba wypadło ci kilka stron z segregatora - rzuciła. To przeraziło Michała tak, że wstał od stołu tak szybko, że uderzył w blat i prawię rozlał cały sok. Nie obchodziło go to jednak. W końcu Księga Wiedzy mogła ucierpieć.

Gdy dobiegł na werandę, okazało się, że to wybieg Kasi, by zwrócić jego uwagę. Wskazała mu palcem w kierunku pomostu, gdzie kłębiły się dziesiątki żab.

Monika

Monika dziękowała losowi, że ten cały Michał i jej brat wymyślili tego całego Łorhammera. Inaczej nie znalazła by wymówki, by nie iść do strasznego domu w lesie. Idąc szybko do domu wujostwa Michała, nagle jej uwagę przykuł ruch na pomoście. Zdziwiona dostrzegła, że praktycznie cały pomost został obsadzony przez żaby, otaczające poza tym budynek wypożyczalni kajaków. Zobaczyła, że na werandzie Kasia i Michał przypatrują się temu samemu zjawisku.

Scena trzecia prim: Straszny dwór

Natalia

Natalia, nieświadoma żabiego zamieszania, ruszyła jak burza do starej chaty w lesie. Minęła szybko dwie kolejne szersze drogi, przechodząc tylko znanymi sobie ścieżkami. Po dziesięciu minutach las iglasty ustąpił kilkunastu dębom, a dalej brzozom oraz tym dziwnym, porośniętym mchem malutkim podłużnym pagórkom. Przeszła z nabytą ostrożnością obok dziwnych schodów wgłąb ceglanego, podziemnego pomieszczenia dawnej piwnicy domu, który stał tutaj przed wojną. Ostrożność wynikała z tego, że zdarzało się, że ziemia się zapadała i można było wpaść do piwnicy nawet trzy metry wgłąb.

Musiała przejść obok opuszczonego dworku. Główna aleja, wysadzana bukami, gdzieniegdzie zachowała nawet resztki bruku, chociaż ogólnie pozabierali je po wojnie, wykorzystując do naprawy drogi do Kortumowa. Dwór już czerniał nad nią, wysoki, dwupiętrowy budynek o trzech skrzydłach. Natalia nie znała się na architekturze i jej stylach, ale spiczasty dach i wykończenia okiennic przypominały jej zamek z "Pięknej i Bestii", tylko oczywiście pomniejszony i bez murów. Główne wejście stało jak ziało pustką, bo drzwi dawno zbutwiały i zapadły się. Chociaż przejść przez nie było ciężko, bo zarosło ostami i cierniem mniej więcej na wysokość metra. Natalia, gdy już wchodziła do dworu - nie było tam nic ciekawego, w sumie, bo splądrowano go po wojnie - to zawsze używała niskich, parterowych okien.

Dwór jej jednak dzisiaj nie interesował. Alka najczęściej spotykała w chacie będącej dawniej jakimś budynkiem gospodarczym. Piętrowy, drewniany budynek trzymał się całkiem nieźle, pomimo tego, że od przeszło pół wieku nikt nie dokonał tam żadnych remontów. Pachniał teraz mocno wilgocią, ale to chyba normalne po takiej burzy.
 

Ostatnio edytowane przez Cooperator : 26-12-2016 o 12:58.
Cooperator jest offline  
Stary 29-12-2016, 11:11   #37
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Żaba przemówiła wprawiając Paulinę w stan euforii. Wprawdzie płaz zdawał się być groźny, ale dziewczynka tak podnieciła się sukcesem owej mediacji za pomocą walkmana, że tego nie dostrzegła.
- Mówiłam, że mówią! - krzyknęła triumfalnie, unosząc dłoń z żabką wysoko nad głowę. Starała się poszukać u chłopaka podobnego objawu uniesienia, ale kompan wydawał się być jakiś taki niemrawy…
Czemu nikt nie powinien się mu dziwić, bo miniaturowy i zagracony metraż momentalnie zaludnił się, a raczej zapłaził setkami rozkrzyczanych żab.
Zwierzęta były wściekłe i najwyraźniej chciały przeprowadzić kocówę na walecznej dziewczynce, przy okazji biorąc w dwa ognie i Dominika.

- Yeee… bierz ropucha i wiejemy! - Pałka nie do końca rozumiała, dlaczego żaby są takie niemiłe. Owszem łapała je, nawet całowała, ale zawsze wypuszczała… a że niektóre po owym spotkaniu nie miały już siły na dalszą egzystencję to… cóż. Pech?
- Łapaj go! - krzyknęła ponownie, widząc, że chłopca spetryfikowało. - Tłusty jest to ci nie ucieknie! - Przesłuchanie musiało zostać przerwane i przeniesione w cichsze rejony, bo od całego tego skrzeku mogła rozboleć zaraz głowa.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 29-12-2016, 20:58   #38
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Monika spacerowała po terenie ośrodka. Miała poszukać Dominika, ale bardziej niż dotarcie do brata zajmowały ją rozmyślania o odbytej przed chwilą dyskusji. Rozmowa z Natalką była dziwna. Widać było, że wiedziała coś o Alku bo na samo wspomnienie jego imienia stała się jakaś taka... pobudzona. A z drugiej strony wcale nie chciała przyjąć do wiadomości tego, co młodsza koleżanka miała jej na temat chłopca do powiedzenia.
I jeszcze ta propozycja, żeby wybrać się do domku w lesie, na samo wspomnienie ciało Moni pokryło się gęsią skórką.

Z zamyślenia wyrwało ją zamieszanie na pomoście. Przez chwilę wydawało się, ze deski falują, dopiero przy dokładniejszym przyjrzeniu się dziewczynka dostrzegła, że na kładce roi się od żab!

O co chodzi? - pomyślała zdziwiona i z zaciekawieniem zaczęła biec w stronę wypożyczalni kajaków.
Kątem okaz zauważyła Michała i Kasię. - Hej! Widzicie co się tam wyprawia? - zagadnęła. - Chodźcie zobaczyć - zachęciła i przyspieszyła kroku, by jak najszybciej zbadać ten niecodzienny widok.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline  
Stary 29-12-2016, 21:50   #39
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Zachwyt nad czymś niesamowitym i przerażenie dzieli bardzo cienka linia. Pierwszą reakcją Dominika na przybycie płazich zastępów było ciche "Łał! Udało się, to działa!", lecz zaraz potem zielone towarzystwo zrobiło się dla niego zdecydowanie zbyt liczne. I zbyt głośne.

Słuchając żabiej debaty czuł jak jego nogi i ręce stają się coraz cięższe, w stopniu uniemożliwiającym mu najmniejszy ruch. Oceniał dystans dzielący go od drzwi. Daleko nie było, ale jak miał przejść depcząc po tych wszystkich żabach? Brzydził się nadepnąć na ślimaka, a co dopiero na żabę! I bardzo, ale to bardzo nie chciał mieć złożonego w płucach skrzeku.

- Łapaj go! - krzyk Pauliny dochodził do jego uszu przytłumiony, jak dźwięki z zewnątrz gdy miał włączonego walkmana. Oczywiście ani myślał łapać tego wielkiego oślizgłego ropucha, żeby jeszcze bardziej zadrażniać sytuację.

- Nigdy nie skrzywdziłem żadnej żaby, przysięgam!- powiedział. - Lubię żaby! - skłamał. - Nic do was nie mamy, szukamy tych dużych żaboludzi co mają skarb w jeziorze. Puśćcie nas a ona już nie będzie was męczyć, prawda? - zerknął z nadzieją na Pałkę.

Jednocześnie zrobił pół kroku w stronę drzwi, starając się jak najdelikatniej odsunąć stopą najbliższą żabę i sondując tym samym ich reakcję.
 
Bounty jest offline  
Stary 30-12-2016, 15:33   #40
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
- Cooo??!! - Pałka zapiała niczym zadławiony kurczak, tracąc na chwilę rezon. Dominik nie zamierzał łapać tłustego ropucha, mało tego… aktualnie planował dać nogę z budki na kajaki. Dziewczynka stała przez chwilę z otwartą buzią, nie wiedząc jak zareagować. Jej mózg niczym zacięta kaseta video powtarzała na okrągło przed chwilą co „odegraną” scenkę.

Fala żab. Skrzek. Pobladły chłopiec. Fala żab. Skrzek. Pobladły chłopiec. Fala żab. Szkrzek. Pobladły chłopiec.

Paulina potrząsnęła głową, a krzywy kucyk, zrobiony przez jej dziadka, jeszcze bardziej się przekrzywił i rozsypał. Uścisk w dłoni zelżał i żabka postanowiła nawiać… niestety nieskutecznie. Bo zawisła na tylnych łapkach, kiedy dłoń ponownie zacisnęła się w niemal żelaznym uścisku na jej łydkach.

To było normalne, że zwierzęta gadają. Przecież mu mówiła… czego tak się wystraszył?
Bo było ich dużo? Żaby to płodne stworzonka i na Mazurach jest ich od groma. Co noc słychać ich koncerty, świadczące o gigantycznej ilości rozrechotanych osobników na tak małym terenie. Może wystraszył się gróźb? No… faktycznie… można się było tego przestraszyć. Paulina przez chwilę nawet czuła się niepewnie, ale gdy dotarło do niej, że śpi tylko w swoim łóżku-fortecy, do której nikt i nic nie może się przedostać, szybko otrzeźwiała.
Może Dominik nie miał takiego super łóżka? Może spał na ziemi? Albo kanapie?

Żabka w dłoni, zakumkała głośno, a dziewczyna schowała ją w dłoniach, nie chcąc połamać jej łapek. Przez chwile zwierzątko szamotało się po czym nagle zaczęło rosnąć i rosnąć i rosnąć i z żabki przemieniło się w jaszczurkę o długim ogonie i pełnym kłów paszczy.
SMOK!
Pałka podskoczyła zaskoczona, rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiejś super broni i wtedy… zorientowała się, że dała się ponieść wyobraźni. Żabka dalej była żabką i siedziała w jej dłoniach.
Dziewczynka poczuła lekkie rozczarowanie.

I narastające zdenerwowanie zachowaniem Dominika… i żab i kijanek i tłustej ropuchy, ale najbardziej… najbardziej wkurzyła się na żabola w swoich rękach, który szczerzył do niej zęby, zupełnie jakby z nią pogrywał.
- TO NIE ŻABA! - krzyknęła gdy nagle ją olśniło. - To ciebie wczoraj widziałam i to ty oszukałeś mojego dziadka! - rycerskie natchnienie naczelnego zabijacza smoków spłynęło na ośmiolatkę, która uniosła łapki nad głowę w których ponownie zaczęła szamotać się żaba. -TO ON! To on! Żaby nie mają zębów! To ten żaboludź z wczoraj! Szybko! Musimy zabrać go do wiaderka! Nie przejmuj się nimi… to magiczna sztuczka, taka jak ta z boją! - pytlując jak najęta ruszyła z rączkami nad głową w kierunku wyjścia.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172