Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-03-2021, 19:20   #161
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon nasłuchując namierzał głos Dari próbując określić jej dokładne położenie.

Wolno podszedł do ściany od niechcenia bębniąc o nią palcami. Sprawdzał czy wyda przy tym pewien znajomy głuchy odgłos. Wydała. Za ścianą bez wątpienia była pusta przestrzeń.

Starał się przy tym określić jej grubość... Słuchał uważnie kroków po drugiej stronie w końcu... chyba udało mu się zrównać z kobietą. W milczeniu obserwował ścianę. Na razie... Na razie rozmawiali... Na razie zgodziła się im pomóc. Na razie nie mieli konkurencji… Jednak…

Czy rozsądne było pozwolić jej żyć?

Zbadał ścianę dłońmi i tak… powinien móc ją przebić. To go uspokoiło. Zawsze mógł to wrócić, złapać Darię i wymusić by wyjawiła mu położenie Brusilli, a potem przypilnować by nikomu już tej informacji nie powtórzyła.

To go uspokoiło. Przyjął zaproszenie Nosferatu z szerokim uśmiechem. Lepiej by mu ufała.

-Dziękuję Dario. To naprawdę miły gest z twojej strony.

Wyciągnął rękę do Cath.

-Chodź śliczna nie będziemy już przeszkadzać. – Chociaż… sam jeszcze został chwilę żeby namierzyć gdzie pójdzie Daria. Nosferatu poruszała się bardzo cicho. Wedle oceny Spoona prawdopodobnie przeszła do sąsiedniego pomieszczenia.

W końcu zeszli na dół. Spoon prześlizgnął wzrokiem po klientach. Wychwycił zapach tytoniu, i jakiejś innej rośliny której nie znał. Oblizał wargi w sumie to… Chętnie spróbowałby czegoś nowego, nie był w końcu ze wszystkim na bieżąco.

Spojrzał na Cath.

-Zamówię Ci drinka. Malibu to drink z klasą w sam raz dla ciebie. – rozejrzał się w poszukiwaniu kompanów dla nich. Oni nie mogli pić, ale ludzie którymi się zaopiekują przecież już tak…

-I zaraz znajdę dla nas pijące towarzystwo. Może… zaciągniemy też języka. Spytam się o ukryte przejścia i inne takie rzeczy… - Przesunął wzrok po bywalcach i po barmankach.

Jedna… Jedna nawet przykuła jego uwagę. Uroczy rudzielec…



Skinął na nią ręką by zamówić drinka.


***

Spoon siedział w barze chłonąc nastrój miejsca i przysłuchując się leniwej muzyce… obserwował ludzi.

Jednak jego wzrok cały czas uciekał do barmanki. Przesunął językiem po wysuwających się ostrych kłach. Ona… Ona była idealna.

Okazja w końcu pojawiła się sama kiedy dziewczyna przeszła obok głośnych muzyków by pozbierać brudne naczynia bo tamci natychmiast ją otoczyli. Jak psy spłoszoną sarnę. Rzucali niewybredne żarciki i nie pozwalali jej opuścicie kręgu który zwężał się nieubłaganie.

Spoon wstał. Wyglądało na to, że zaraz będzie „bohaterem” kiedy…

Na scenę wkroczyła inna dziewczyna.



Delikatna blondynka o spojrzeniu… Spojrzeniu które było spojrzeniem „wojownika”. Bez strachu skoczyła w tłum mężczyzn bijąc ich pięściami i kopiąc. Dostała się do koleżanki którą osłoniła sobą. Trzymała w rękach wielki kuchenny nóż.

-Wynoście się! – wrzasnęła.

Pijani kolesie jednak nie zamierzali posłuchać. Rzucili się na nie i nie wiadomo jakby to się wszystko skończyło gdyby Spoon nie wstał i nie włączył się do walki. Tak… Postanowił pomóc dziewczyną. Pomóc… Jednej dziewczynie… Tej blondynce.

Szybko rozległy się odgłosy łamanych kości i wściekłe krzyki mężczyzn, które zmieniły się w krzyki przerażania. Spoon się nie bawił, łamał szczęki, piszczele, inne kości.

Jeden z mężczyzn wyciągnął broń i strzelił ale nie trafił. Chwilę później wampir złamał strzelcowi rękę. To przelało czarę i mężczyźni zaczęli uciekać.
Spoon ich nie gonił. Interesowała go tylko blondynka.

-Chroniłabyś bliskich za wszelką cenę? – zapytał cieple brzmiącym głosem.
Dziewczyna obserwowała go w milczeniu nie wypuszczając noża. Ciągle zasłaniała sobą przyjaciółkę. W końcu powoli skinęła głową. Spoon uśmiechnął się szeroko.

-Nie, no… nie bój się mnie. Myślę, że zostaniemy przyjaciółmi. Takie miłe, dobre dziewczyny potrzebują takiego… przyjaciela… jak ja... – powiedział mierząc blondynkę od dołu do góry.

Tak… Ta bezwzględność którą widział w jej oczach zafascynowała go na tyle, że chciał ją bliżej poznać. Poznać jako, jako osobę…

Chociaż… czuł przez skórę że jej krew musiała być „naprawdę” wyjątkowa.

Kiedy usłyszał, że dziewczyny kończą zaraz zmianę skinął głową Cath przypominając sobie o jej istnieniu i zaproponował odwieźć je do domu...Chciał żeby były bezpieczne.

- Oczywiście – Cath pojawiła się obok Spoona. Już wcześniej zlustrowała jego nowy nabytek. Pokiwała głową z uznaniem, doceniając wybór. – Mój przyjaciel zapewni wam opiekę i bezpieczeństwo. O nic się nie musicie martwić.

Skóra nowych przyjaciółek Spoona pachniała smakowicie, podobnie jak ich włosy… to były prawdziwe perfumy, nie żadne sztuczności. Piżmo, bergamotka.. Tak. Zdecydowanie były warte ich uwagi.

-Chodźcie, moje słodkie. – powiedziała, uśmiechając się miło.
***

Spoon obudził się przyjemnie odprężony. Oczywiście czół głód jednak stopniowo zaczynał się do niego przyzwyczajać. Owszem uwierał, ale nie rzucał się na mózg. Poza tym… wszystko w jego nieżyciu zaczynało się układać. Wkrótce odnajdzie samą Brusille i znowu będą razem i wszystko będzie tak jak być powinno.

I… nagle przypomniał sobie o dziewczynie której pomógł wczorajszej nocy. Uśmiechnął się do siebie. Tak… Był cholernym BOHATEREM! Bohaterem. Zamknął oczy sprawdzając jak się z tym czuje i… Musiał przyznać że było to naprawdę BARDZO przyjemne uczucie...

No i... o dziwo... przyłapał się nawet na myśli, że zaczął się zastanawiać… Czy Bru była by zazdrosna o tą śliczną blondyneczkę? I… Spodobała mu się myśl, że tak…

W końcu leniwie przewrócił się na drugi bok i powlókł do samochodu, który zaparkował w jednej z bocznych uliczek w pewnej odległości od hotelu. Zabrał z wozu torby z komórkami i ubraniami. Wrócił do reszty.

Wszedł gdy Malkavianin zaczął zdawać swoją relację. Zmarszczył brwi gdy usłyszał, że teren magazynu obserwuje policja. Znaczy to, że cały czas starali się ich namierzyć. Dobrze, że sprawy nie olał, zmienił im nocleg i kupił te przeklęte komórki. Z tego co sprawdził wystarczyło znać numer by namierzyć użytkownika a zabici Silva i Wheeler mieli numer każdego z nich, co oznacza, że ktokolwiek kto ich ściga zna teraz ich numery.

Skinął głową gdy Malkavian pokazał numer rejestracyjny tajemniczego wozu jednak wyciągnął zgoła odmienne wnioski. Tych ludzi powinni złapać i przepytać zanim ich zabiją. Jednak… Nie był pewien czy ma na to czas… Zaraz krwawe łowy, a on nie wiedział gdzie jest Brusilla. W końcu zostawił to i przeszedł do sprawy balu.

-Nie wiem jak wy ale ja nie pójdę na bal podając się za siebie, ani generalnie za Bruhja. Bo na Bruhja się poluje. Średnie to ale generalnie jak jest jakaś rewolta to jest to pierwszy klan w którym robi się czystki. Ja idę jako parias. Wy zróbcie jak uważacie. – myślał chwilę.

-W sumie to mogę nas zawieść na ten bal i zaparkować niedaleko. Myślę, że to dobra opcja zwłaszcza jakbyśmy musieli uciekać. Ale się nie upieram. Jeśli znajdziesz jakiś inny wóz to też będzie okey. – powiedział patrząc na Tonego.

-I… zgadzam się z tym że powinniśmy pozostawać w ciągłym ruchu. Dlatego zmieniłem nasze stare schronienie na to. I tak następną noc powinniśmy spędzić kolejnym innym miejscu. – Spoon spojrzał na pieniądze które przeliczył.

-Jeszcze stać nas na coś bardzo, bardzo taniego i wstępnie zamówię nam nocleg w jakiejś nie przebierając w słowach „norze” gdyby plany z balem i czasem na poszukiwanie nowego schronienia zawiodły, bo nie chcę nawet hipotetycznie znaleźć się w sytuacji, że łuna wschodzącego słońca zacznie pojawiać się nad horyzontem a ja nie będę miał gdzie się ukryć. – Wzruszył ramionami.

-Rezerwacje wszak zawsze można odwołać... – przesunął wzrok na torby które wyniósł z samochodu.

-Ale do rzeczy. Tu są dla Was ubrania które kupiliśmy z Cath. W sumie myślę, że ujdą. A tu nowe komórki. – Spoon rozdał każdemu po jednej.

- Silva i Wheeler prawdopodobnie nie żyją a ich telefony ma teraz policja co oznacza, że mają nasze numery. Pozbądźcie się starych komórek. Wyrzudźcie sprzedajcie zróbcie generalnie co chcecie ale przede wszystkim je wyłączcie. Bo nic nie da częsta zmiana noclegów jak zostanie taka jedna włączona komórka. – Spoon myślał przez chwilę.

-Wpisałem też nasze inicjały przy numerach żebyśmy mogli łatwiej się odnaleźć przy dzwonieniu do siebie. Myślę, że to ważne jak szybko chcemy się skontaktować z tą właśnie a nie inną osobą. Dodałem też numer Shiraziego. Chociaż jeśli jest mądry to też powinien zmienić komórkę. - spojrzał na Malkaviana.

-Prezentu dla królowej nie kupiliśmy. Zwyczajnie zabrakło na to czasu. Chociaż jeśli o mnie chodzi to ja najchętniej sprezentował bym jej „ciepły” uścisk za polowanie na Arwyn i narażanie życia Brusilli. Ale to jest mój punkt widzenia. – powiedział Spoon i założył ręce na piersi. Chyba przekazał wszystko.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 15-03-2021 o 19:24.
Rot jest offline  
Stary 05-03-2021, 20:49   #162
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Wizyta Osoby Tony w punkcie krwiodawstwa wyjątkowo przedłużała się. Utamukeeus już miał wejść do środka i interweniować, kiedy po drugiej stronie ulicy zaczęła rozgrywać się dziwna na realia Londynu scena. Udało mu się dostrzec jedynie kobietę niosącą psa na rękach i zaaferowało go to na tyle, że musiał dowiedzieć się więcej. Instynkty ukrytego obserwatora (lub według co bardziej złośliwych: podglądacza) sprzed kilku dekad zadziałały od razu i chwilę później był już przy oknie do mieszkania kobiety, podsłuchując i dyskretnie podglądając. Hok'ee w międzyczasie robił za czujkę na dole.

Jeszcze zanim kobieta weszła do swojego mieszkania, Navaho miał sekundę na przyjrzenie się jego wnętrzu. W środku panował umiarkowany bałagan, nic zaskakującego w przypadku rozleniwionego, zachodniego człowieka, otoczonego mnóstwem bzdurnych, niepotrzebnych rzecz nad którymi nie umie zapanować. Jedynym usprawiedliwieniem dla mieszkanki na nieporządek, mogła być obecność dwóch innych zwierząt: kanarka, którego klatka znajdowała się gdzieś w rogu pokoju i kota, wylegującego się przy grzejniku. Drzwi do środka w końcu otwarły się i do wspomnianej dwójki dołączył ranny pies, którego kobieta ułożyła delikatnie na kanapie.

Kundelek był ranny, miał ślady ugryzienia na łapie i pysku, ale nie były to obrażenia zagrażające jego życiu. Navaho odetchnął z ulgą: nie tylko dlatego, że psu nic nie zagrażało, ale przede wszystkim dlatego, że biała kobieta nie będzie miała możliwości ingerowania w naturalny cykl życia i śmierci. Gdyby zwierzę było śmiertelnie zranione, silenie się na pomoc i przedłużanie jego agonii tylko pogorszyłoby sprawę. Współczesny człowiek często patrzy na królestwo zwierząt przez różowe okulary, tzw. "Kompleks Jelonka Bambi". Nie rozumie, że czasami trzeba pozwolić żywej istocie odejść, by zrobić miejsce dla następnych. To co współczesna nauka określa mianem doboru naturalnego, dla indianina było czymś normalnym, wolą samej Matki Natury, je prawem do decydowania, czyj duch powinien pozostać, a czyj odejść.

To nie był koniec pozytywnych zaskoczeń tej nocy. Po tym jak kobieta opatrzyła kundelka, zaczęła z nim swobodnie rozmawiać. Co dla przeciętnego człowieka wyglądało na infantylną rozrywkę, kiedy dorosły człowiek rozmawia ze zwierzęciem, dla Navaho było jak przejrzenie się w lustrze. Kobieta przypominała mu jego samego, kiedy rozmawia ze swoim wilczurem. Utamukeeus nie miał wątpliwości, że posiada taki sam dar jak on. Czyżby jej przodkowie byli szamanami? Może ona sama jest, tylko nie zdaje sobie z tego sprawy lub nazywa taki dar inaczej?
- Witaj w moim domu! Ja nazywam się Sylwia, jest lekarzem weterynarii z kliniki "Czarna Łapa" w... - tutaj padł adres, który Navaho postarał się zapamiętać, mimo kompletnego braku zrozumienia poszczególnych słów - ... i będę dzisiaj Twoją opiekunką. Prosiłabym o Twoja współpracę, kiedy będę zakładać opatrunek... - kobieta sięgnęła po medalik na obroży psa, sprawdzając jak się wabi - ... Żabo.
Parsknięcie ni to śmiechem, ni to zniesmaczeniem było słychać aż na zewnątrz.
- Dzisiaj zostaniesz u mnie w domu, a ja postaram się znaleźć Twoich opiekunów. Nie omieszkam też ich poinformować, jak bardzo są nieodpowiedzialni. W ramach obiadu mogę zaproponować kawałek zimnej pizzy, bo nie sądzę, żeby mój kot, Stanley, chciał się podzielić swoimi chrupkami.

Pogadanka trwała jeszcze chwilę, a Utamukeeus z każdą minutą nabierał pewności o nieprzeciętnym darze kobiety. Nie pamiętał kiedy ostatnio jakikolwiek biały śmiertelnik zrobił na nim takie wrażenie. Ale, ponieważ zawsze jest jakieś ale, dostrzegał też jej braki. Zwierzęta, którymi się opiekowała były rozleniwione, pozbawione swojej dzikości, "pazura", szczególnie kot Stanley. Ona sama również wydawała się nie być powiązana z żadnym duchem opiekuńczym, na co wskazywał brak jakichkolwiek zwierzęcych totemów w jej domostwie lub garderobie. Potrzebowała przewodnika i nauczyciela. Potrzebowała wiedzy Navaho.

Sylvia w międzyczasie zamknęła już okno, na szczęście nie dostrzegając obserwatora na zewnątrz i poszła pod prysznic. Zbliżał się świt i nic więcej dzisiejszej nocy nie da się już zrobić w jej kwestii. Ranny pies był w dobrych rękach.
- Hok'ee. Kiedy ja udam się na spoczynek, obserwuj tą kobietę. Strzeż jej, ale jej nie przeszkadzaj. Ona nas potrzebuje.

Z czego Utamukees nie zdawał sobie jeszcze kompletnie sprawy, był fakt, że to bardziej on potrzebuje jej. Być może to ona będzie jego przewodnikiem i nauczycielem po tym, jak wygląda opieka nad zwierzętami i szamanizm XXI wieku.

***

Następny wieczór zaczął się bardzo konkretnie, treściwie, co bardzo cieszyło indianina. Paw zdał swoją relację, wymagała jednak uzupełnienia.
- Byłem wczoraj na zwiadzie, chciałem zobaczyć jak wygląda ten... Shard, zanim się tam udamy. Muszę was ostrzec... - Navaho zrobił przerwę, niepotrzebnie podwyższając dramatyzm, tak jakby miał im oznajmić, że udają się do samego jądra ciemności.
- Budynek zrobi na was wrażenie, jakiegokolwiek jeszcze nie czuliście. Nie będziecie w stanie uwierzyć, że śmiertelnicy są w stanie wznosić takie konstrukcje bez udziału mocy nadprzyrodzonych. Wiem, że na mnie takie wrażenie zrobiło. Jakikolwiek zwiad był niemożliwy, grupie doświadczonych obserwatorów zajęło by to kilka cykli. Będziemy tam wchodzić w absolutną niewiadomą. Nie będziemy w stanie znaleźć samodzielnie wyjścia. Będziemy kompletnie zdani na łaskę osób na miejscu.

Razem z innymi Heroldami poruszyli jeszcze kilka innych tematów, w tym ten odnośnie schronienia. Gdy dotarli do kwestii wczorajszej wizyty w teatrze i dostarczenia aktorki Sheene McDaroon, Navaho zaczął się zastanawiać, czy na pewno powinien zabrać głos. Największe niepokoje, jak zawsze, odnosiły się do Spoona i jego reakcji. Z jednej strony podejrzewał co może konkretnie od niego usłyszeć, z drugiej... Spoon był nieprzewidywalny.
- Przysługa, na którą część z nas bardzo lekkomyślnie zgodziła się wczorajszej nocy w teatrze. Aktorka Sheen McDarron. Jej namówienie na współpracę z Darią może być trudniejsze, niż co niektórzy z nas myślą. Panna McDarron gra obecnie pierwszoplanową rolę w innym teatrze. Nie ubliżając Darii, lepszym teatrze. Przez najbliższe tygodnie na jej sztukę nie można kupić biletów, wszystkie wyprzedane. Jej kariera rozkwita, a jej portfel pęcznieje. I jeśli jest coś, co uważam za niezmienne, mimo przespanych lat, to jest to wieczna żądza bogactwa i poklasku wśród białych śmiertelników. Jak konkretnie zamierzamy nakłonić ja do współpracy z Darią?
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 06-03-2021, 21:45   #163
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty przyjął telefon i ubranie od Whiliama. Zaczął ściągać przy wszystkich swoje obecne i zakładać nowe. Nie wstydził się nagości, jako że na samym początku i tak obudzili się z torporu nadzy i jakiś czas przebywali tak razem. Może nie było to z jego strony zbyt eleganckie zachowanie, ale nie chciał przechodzić do drugiego pokoju w obawie, że zostanie powiedziane coś ważnego, co mogłoby mu umknąć.
- Leży całkiem dobrze - mruknął. - Myślałem, że kupicie zbyt krótkie, bo jestem dość wysoki - rzekł. - Na szczęście nie okazało się to problemem - uśmiechnął się.

Zastanawiał się przez moment na temat współpracy z Darią i tym, w jaki sposób zajmą się pozyskaniem aktorki.
- Porozmawiajmy z właścicielem teatru i zmuśmy go do zwolnienia McDarron. Zastraszmy go. Albo uwiedźmy. W czymkolwiek jesteśmy lepsi. Ewentualnie możemy poić go naszą Vitae tak długo, aż w głowie tego osobnika pozostanie jedynie miłość do nas - rzekł. - Oczywiście mało eleganckie i nie fair względem McDarron. Okropna rzecz, której nie zrobiłbym nikomu... gdybym nie został do tego zmuszony - westchnął. - Jednak jesteśmy w sytuacji, w której nie możemy bawić się w moralność. Mamy bardzo dużo na głowie, a zarazem mało czasu i pieniędzy. Jak już McDarron zostanie zwolniona, to pojawimy się my z propozycją pracy w teatrze Darii. Może zaakceptuje. Mam nadzieję. Z aktorką trzeba obchodzić się delikatnie, bo jak coś jej się stanie, to Daria będzie zła. Jeżeli odkryjemy przed nią naszą nadnaturalną naturę, to również Darii może się to nie spodobać - mruknął Qwerty. - Po balu znajdziemy jakiś elegancki pustostan, w którym spędzimy dzień - odpowiedział Tony'emu. - Choć elegancki pustostan to chyba oksymoron.

Zamyślił się przez chwilę... po czym szeroko uśmiechnął. Gdyby to była kreskówka, nad głową Uiopa pojawiłaby się zapalona żarówka.
- Wiem, co damy Księżnej w prezencie! - wykrzyknął.
Ściągnął swój zabawkowy diadem księżniczki z głowy. Założył go tuż po przebudzeniu i miał nadzieję trzymać wokół skroni nieco dłużej, ale jeśli tak wyglądały sprawy...
- Wolałbym nie oddawać jej tak cennego obiektu - powiedział. - Jest w końcu oznaką mojej wyższości i wspaniałości. Szkoda jednak marnować pieniędzy, których mamy tak niewiele. Myślę, że z trudem przeboleję tę stratę dla dobra sprawy. Wiemy przynajmniej tyle, że Księżna będzie zachwycona podarkiem - mruknął Qwerty i przewrócił oczami. - Kto by nie był - fuknął.
Zdawał się kompletnie poważny.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 06-03-2021 o 21:48.
Ombrose jest offline  
Stary 06-03-2021, 22:56   #164
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon milczał. Aktorka była tylko pośrednikiem.

To Daria wiedziała gdzie jest Brusilla.

To Daria mogła zdradzić położenie Brusilli popleczniką królowej.

To Daria była ukryta za cieńką ścianą zaledwie kilka metrów od niego.

Milczał. Jeszcze nie zdecydował czy powinien wyrwać z gardła nosferatu jej słodki sekret i przypilnować by na zawsze zamknęła usta.

W ciszy obserwował innych heroldow starając się przekonać czy mają jakiś plan.

Pokiwał głową słysząc słowa Malkaviana. Na jego oko to nie zmierzało w dobrą stronę i jak tak dalej pójdzie to nie będzie miał wyboru co do hmn... "pójścia na skróty."

Postanowił więc zabrać głos.

-Dzisiaj jest bal ogłoszą na nim krwawe łowy i każdy dzień zwłoki będzie narażał życie Brusilli która jest przy Arwyn coraz bardziej. Cokolwiek planujemy nie chcę by zajęło to dłużej niż kilka godzin jednej nocy od przechwycenia aktorki do wydania jej Dari
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 07-03-2021 o 08:39.
Rot jest offline  
Stary 07-03-2021, 18:29   #165
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty spojrzał na Whiliama. Miał nadzieję, że nie zrobi niczego nierozważnego. Był w gorącej wodzie kąpany i nieco różnili się charakterami. Nie znaczyło to, że jego podejście było złe... po prostu można było na nim wiele zyskać i wiele stracić. Uiop był znacznie bardziej ostrożny. Mogło to oznaczać, że powolny... Czasami zbyt powolny. Mimo to spojrzał na Herolda, zagryzając wargi.

- Tylko nie zrób nic głupiego, dobra? - zapytał. - Pamiętaj, że wiemy o Darii dlatego, bo ją nam wywróżyłem - rzekł. - Dlatego jesteśmy do przodu. Inni niekoniecznie mają kogoś takiego jak ja... Co znaczy, że może jeszcze przez długi czas nie dotrą do tego teatru - mruknął. - Jeżeli nie uda się w kilka godzin, to co takiego zamierzasz zrobić? - zapytał. - Uważaj, bo jeśli zrobisz krzywdę Darii lub aktorce, to nie znaczy, że dotrzesz do Brusilli lub Arwyn. A możesz narobić dodatkowych wrogów nie tylko sobie, ale i nam. A niektórzy potrafią trzymać zadry w sercu przez długie wieki - westchnął Uiop. - Ale zajmijmy się tym jutro. Dzisiaj mamy bal. Gdybyśmy mieli pieniądze, moglibyśmy wynająć apartament w Shardzie, który mógłby nam się przydać w wielu różnych sytuacjach. Ale kosztują krocie, na co nas nie stać - mruknął.

Malkavian czuł coraz większą irytację z powodu biedy. Był wręcz przekonany, że przed torporem nie musiał w ogóle martwić się o pieniądze. Dbanie o każdego funta kompletnie do niego nie pasowało. Utrudnienie, które blokowało wiele ruchów.
- Może następnego dnia włamiemy się do jubilera? Powinienem znać się na tych nowoczesnych systemach, trochę je studiowałem już - rzekł Qwerty.
Musiał, jeśli nadal chciał pożywiać się w nowoczesnym świecie, zakradając się w nocy do mieszkań śmiertelników i wysysając ich krew.
- Myślisz, że byłbyś w stanie sprzedać skradzioną biżuterię? - zapytał Casteliego.
Koniecznie chciał również ukraść dla siebie nową koronę, choć nie był pewny, czy u każdego jubilera można było znaleźć coś takiego.
 
Ombrose jest offline  
Stary 08-03-2021, 20:24   #166
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Club Electric - wcześniej

[media]http://www.youtube.com/watch?v=rrYnVEnrqsE&ab_channel=EBSMElectroBodySynt hMusic[/media]

Bas natychmiast poniósł Yusufa na swojej fali. Była to muzyka dziwna. Agresywna. Niemal pozbawiona melodii. Ale była tak… Pierwotna. Przez moment widział siebie w głębokim po kolana szkarłatnym jeziorze, z krwią podrywającą się w rytm muzyki. Wszędzie pływały ciała, a pierwsze z nich miało twarz czarnoskórego mężczyzny na wejściu. Przesiąknięte krwią dredy wyglądały jak aureola. Wizja rozmyła się równie szybko jak się pojawiła. Yusuf zwalczył odruch by rzucić się na nieznajomego i zamiast tego uśmiechnął się lekko.

- Salam aleykum bracie. - powiedział wyciągając w jego stronę dłoń i taksując go spojrzeniem.

Czarnoskóry był wampirem. Miał w oczach coś dzikiego. Ale był też blady. Zbyt blady na normalnego i zdrowego człowieka. W jego ruchach było coś zwierzęcego. Yusuf nie miał wielu towarzyszy z klanu Gangrel, ale tym razem nazwa tego klanu cisnęła się niemal sama na usta.

- Szalam - odpowiedział i ścisnął podaną dłoń. Nieco mocniej niż to wypadało.
- Nie widziałem cię tu dotąd.

- Wczoraj wieczorem dotarłem do Londynu. - wzruszył ramionami Yusuf - Piękne miasto, dzikie, a równocześnie uległe. Pewnie znudzi mi się w ciągu roku czy dwóch. Ale chciałbym najpierw tego dożyć. A jutro podobno jest impreza z obecnością mocno obowiązkową. Wybierasz się?

- Impreza Królowej? Nee… sorry, ale nie dla mnie lizanie się po dupach ze szlachtą. Tu cenimy wolność. A ty idziesz się meldować, tak? - Korzystając z tego, że nadal trzymał rękę Sędziego zbliżył się.
- Nie jesteś tu zdaje się, żeby narzucić swoje szlacheckie jarzmo co? - z jego ust cuchnęło stęchlizną.

Yusuf uśmiechnął się uprzejmie, lecz zacisnął przy tym mocniej swoją dłoń. Druga powędrowała na ramię Gangrela które Sędzia przyjacielsko poklepał.
- Nie mam zamiaru niczego nikomu narzucać. Jedyna rzecz która mnie interesuje to prawo i porządek. A bądźmy szczerzy obecność na zabawie dla zblazowanych staruszków nie wpłynie na to w żaden sposób. - po chwili Yusuf rozluźnił swój uścisk. - Ale tak, będę tam. Choćby po to żeby wiedzieć komu się nie wpierdalać w teren. A potem jeśli los pozwoli nie będę musiał oglądać ich mord już nigdy więcej. Dobry łowca winien wiedzieć gdzie polują inni, czyż nie? - Yusuf jeszcze chwilę utrzymał kontakt wzrokowy po czym przepchnął się obok Gangrela do wnętrza klubu.

Nie zabawił tam długo. Porozmawiał z przypadkowymi osobami na przypadkowe tematy i wrócił do hotelu, z światłem dnia depczącym mu po piętach.

***

Hotel - Teraz

Yusuf dołączył do heroldów nieco spóźniony. Z uwagą wysłuchał wszystkich opinii i przywdział ubrania które zdobyli jego towarzysze. Musiał przyznać że wyglądał przyzwoicie w smokingu, ale nie zrezygnował z czapki udającej turban, przez co choć wyglądał elegancko to z całą pewnością będzie wyróżniał się w tłumie. Poczekał aż pozostali Heroldzi skończyli mówić nim się odezwał.
- Wczoraj w nocy odwiedziłem klub Electric, urocze miejsce. Miałem nieco problemu z tubylcami, z jakiegoś powodu uznali mnie za "szlachtę" więc długo tam nie zabawiłem. - oznajmił krótko, po czym przeszedł do ważniejszych spraw - Aktorkę możemy też zaszantażować. Odpowiednia kombinacja dyscyplin, kilka niewygodnych prawd, krótkie nagranie... Tyle może wystarczyć by zmienić jej zdanie.
 
Zaalaos jest teraz online  
Stary 10-03-2021, 14:07   #167
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
- Oczywicie, że mogę sprzedać fanty. - Tony przytaknął szybko Uiopowi, ale też zaraz dodał: - Ale będzie dobrze jeśli uda się pogonić taki towar po połowie jego rynkowej wartości. To śliska sprawa.

Nie skomentował faktu, że Malakvian chciał oddać Lady Anne badziewny diadem z plastiku. Trochę się obawiał, że za taką potwarz księżna może i darczyńcę obdarować Krwawymi Łowami, ale z drugiej strony szaleńcom często udawały się takie wyskoki. No ale co by uszło Malkavianowi, niekoniecznie musiało ujść Cath i heroldom.

Nawiasem mówiąc, samo już pojawienie się w Shard mogło zostać różnie rozpatrzone. Anne, choć przez stulecia służyła Mithrasowi, mogła wyrobić sobie nieco inne zdanie o Mitrze i nie w smak mogło jej być nagłe zjawienie się heroldów. Miał nadzieję, że jakoś uda im się wyjść z balu w jednym kawałku, najlepiej jeszcze z fantem, po jaki naprawdę się tam udawali.

Potem trzeba było jak najszybciej zająć się sprawą aktorki. to będzie priorytetem, ze wzgledu na wydające się nieuniknionymi łowami na Arwyn. Yusuf wyłuszczył swój pogląd na sprawę, zachowując się trochę tak, jakby miał w kieszeni kilka haków na McDarron. Takie napewno by się znalazły, gdyby mieli czas na ich poszukiwanie, ale wszystko wskazywało na to, że w próbach przekonywania McDarron mogło heroldom przybyć sporo konkurencji, bo jeśli miasto rzuci się w wir napędzanego żądzą krwi poszukiwania Arwyn, wielu może się zgłosić do Darii i uzyskać takie samo ultimatum:

- Cenna uwaga Yusufie, ale obawiam się, że możemy nie mieć czasu aby znaleźć na tę aktorkę jakieś kompromitujace fakty. Osobiście myślałem o omamieniu kobiety naturalnym czarem jakie ja i Cath potrafimy rozpstrzeć i ewentualnym deliktaną sugestią jaka zapewne jest w mocy klanu Ventrue, aby aktorka czym prędzej przeszła do podupdałego teatru. Chciałem się podać za jakiegoś agenta z Broadwayu i przedstawić teatr Darii jako śwetną odskocznie do przyszłej kariery w Nowym Yorku, gdzie skupiam się na szukaniu przyszłych gwiazd. Jeśli jest taka łasa na sławę, to może pod wpływem naszych nieludzkich darów łyknie taką przynęte. Tak ja to widzę. Oczywiście, gdybyśmy w międzyczasie dowiedzieli się czegoś kompromitującego, to można by to wykorzystać.
 
8art jest offline  
Stary 11-03-2021, 20:29   #168
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Nie chcę go oddawać – Lady Catherine wydęła usta. – I nie oddam. Mamy kontakt emocjonalny. To mój przyjaciel, prawie ten piesio – wskazała na zwierzę Utamukeeusa, przeciskając dłonie do piersi. – Nie ma mowy. Rozpoznaje mnie i cieszy się, że mnie widzi. Zawsze mnie wita i się uśmiecha. Rozstanie jest poza dyskusją.

Powiodła wzrokiem po zgromadzonych.
- Skoro już mamy to omówione… - podeszła do Uiopa. Położyła mu dłoń na ramieniu. Była w dobrym nastroju po rozmowie z Darią, co przekładało się w jej przypadku na życzliwy protekcjonizm wobec innych: – Doceniam twój gest, Querty. To szlachetne i wspaniałomyślne, że jesteś gotów rozstać się z czymś, co jest dla ciebie tak cenne, aby nam pomóc. Jestem głęboko wzruszona twoją propozycją. Obawiam się jednak… a raczej jestem prawie pewna, że Księżna nie doceni twojego gestu. Wiesz, że znam się na biżuterii, prawda? Jestem kobietą. Kobiety się w tym wyznają. Ja bym oczywiście doceniła – zadbała, żeby w jej spojrzeniu było dużo pożądliwości, gdy rzuciła szybkie spojrzenie na diadem. – Ale je jestem kobieta nowoczesną. Wyzwoloną. Nie przejmuje się konwenansami. I bez problemy założyłabym męską biżuterię, która jest ten diadem. Obawiam się, że Księżna może być bardziej zasadnicza w takich sprawach. Musimy zdobyć cos konwencjonalnego – złoto oczywiście, pierścień, brosza, lub naszyjnik. Cos starego. Rozmawiałam z moim przyjacielem

- Znalazłam coś – wyjęła telefon zza dekoltu, uśmiechnęła się do niego. – To ja, mój śliczny. – powiedziała, a potem dodała obniżając i modulując głos: Witaj, lady Catherine. Na razie pisze to do mnie. - wyjaśniła. - Ale sądzę, że za jakiś czas nauczy się mówić. Jest bardzo bystry.
- Hejgugl – powiedziała. – Pokaż mi te złote liście z miasta Ur. Muzeum brytyjskie.

Odwróciła telefon do innych, pozwalając im zobaczyć obraz.



- Wpuszczają tam za darmo – wyjaśniła, wyraźnie z siebie zadowolona. – Zaoszczędzimy.

- A potem, sprowadzimy ta panienkę, której pragnie Daria. Tony ją uwiedzie, albo ja… nie wiemy, czy woli mężczyzn czy kobiety. Powinna być zadowolona i spokojna, bo tylko wtedy Daria będzie z nas zadowolona. A jej zadowolenie to obecnie mój… nasz priorytet.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 12-03-2021 o 14:13.
kanna jest offline  
Stary 12-03-2021, 14:14   #169
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Tony spojrzał na Lady Catherine ni to z wyrazem politowania, ni to ze zdziwieniem z jaką łatwością stwierdziła, że zdobycie naszyjnika będzie proste.


- Precious gift... Godny królowej w rzeczy samej. Przyznam szczerze, że nic lepszego mi do głowy nie przychodzi. - zrobił pauzę: Nie chciałbym sabotować pomysłu, ale te precioza leżą w Muzeum Brytyjskim od stulecia. Dlaczego? Bo ciężko je stamtąd zabrać. Ciężko je było świsnąć przed wojną, a teraz jak się tak zastanawiam nad poziomem dzisiejszej techniki, to jest pewnie jeszcze trudniejsze. Nie mówię, że niemożliwe, ale wymagające przygotowań, a nie spontanicznego rabunku. A inna sprawa, że wolałbym się najpierw upewnić czy nie jest to jedno z wielu miejskich elizjów, lub czyjaś domena, bo wyszłoby niezłe faux paus.
 
8art jest offline  
Stary 14-03-2021, 16:10   #170
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty drgnął. Przypomniał sobie o czymś.
- A właśnie - powiedział. - Jeszcze jak byliśmy razem w magazynie, udało mi się wyrwać i schować kilka kartek z tej kroniki. Wybierałem na chybił trafił, licząc na łut szczęścia. Zobaczcie, co tam znalazłem. Szczerze mówiąc chyba nic takiego, co zmieniałoby nasze plany lub działania. Ale potem te informacje mogą okazać się przydatne, kto wie. Zobaczymy - wzruszył ramionami.
Następnie podał zebranym po kolei zgniecione, zmarnowane kartki z kroniki.

Strona 1
Cytat:
Pobierzny opis sytuacji Wielkiej Brytanii w roku 1688. Wzmianka o Williamie III i grupie okreslonej mianem Siedmiu Nieśmiertelnych (Immortal Seven). Więcej w tym zakresie do poczytania tutaj
https://en.wikipedia.org/wiki/Invitation_to_William
Z rzeczy nie znanej powszechnej historii znajduje się tam wzmianka, że działanie na Siedmiu Nieśmiertelnych wymusiła Anna Bowsley z domu Churchill
to imię jest podkreślone i pogrubione w notatkach.
Strona 2
Cytat:
1066 bitwa pod Hastings. Opisanie działań zbrojnych i samej kampanii. Bardzo pobieżnie. Łatwo się domyślić, że Shiraziemu nie pasuje ten okres historyczny. Za to mocno wyeksponowany jest wątek jednego z dowódców wojskowych Bindusary (ur. 320 n.e na terenie Indii). Jest tam kilak słów na temat walecznych Saksonów, z których jeden z najwaleczniejszych został wybrany przez Bindusarę na swego potomka.. i tu kończy się strona.
strona 3
Cytat:
[Kronika szeryfów Londonium]
Valerius z klany Ventrue - krótka historia objęcia stanowiska, przybycie do Londynu z początkiem XII wieku. Później krótki pean w jego stronę i wychwalanie silnej ręki. Na marginesie znajduje się notatka: przejmował się losem miasta za bardzo.
Wycofał się w XV wieku ze względu na powinności wobec Mitry.
Juliet Parr z klanu Malkavian - następczyni Valeriusa, bardzo przenikliwa. Kwintesencja cech jakie powinien mieć szeryf. W drugiej połowie XVIII wieku rezygnowała ze stanowiska. (na marginesie dopisek: Tarcia Camarilla - Mitras, Parr została Justicarem)
Ciril Masters z klanu Ventrue - przejął stanowisko w XVIII i wprowadził Londyn w epokę przemysłową. Ostatni szeryf którego obszar działania obejmował całe miasto. Z początkiem XX wieku powołano szeryfów na cztery okręgi miasta, a władzę Cirila ograniczono do Wschodniego Londynu. Jednocześnie na stanowiska szeryfów powołano... [tu kończy się tekst]
Strona 4, 5 i 6
Cytat:
1798 nastąpiło bezkrólewie. Mitra zapadł w swój pierwszy letarg. Jednak pozostawił swego zaufanego Seneszela. Dzierżącego pieczęć Valeriusa. Ten szlachetny Ventrue cenił Miasto i państwo na tyle wysoko, że pozwolił sobie kosztem niezależności postawić na rozkwit. Otrzymał on wielkie wsparcie ze strony Camarilli dzięki czemu w czasie gdy całą Europę trawiła fala niesiona rewolucja francuską Londyn rozkwitał i stał się miejscem chętnie zamieszkiwanym przez Spokrewnionych. [później kilka słów o domniemanym pośrednictwie Juliet Parr, która w nagrodę za wprowadzenie Camarilli do Londynu otrzymała status Archonta, a później jednego z 12 Justicarów (na marginesie dopisek: najwyższa władza Camarilli podkreślony kilka razy). Kolejne strony opisują konkretne działania, między innymi skokowy rozwój klanu Toreador wycofującego się z Francji i zepchniętego na boczny tor w Wielkiej Brytanii od czasu Porozumienia w Durham. Notatkę kończy jedno zdanie:
W 1885 roku Mitras powrócił i rozliczając działania Valeriusa pozbawił go tytułu Seneszela na rzecz jego córki Anny Bowsley
Strona 7
Cytat:
Zawiodłem się. Myślałem, że rozmowa z najstarszą Brujah w Londynie, która praktycznie budowała kult ramię w ramię z Mitrą będzie o wiele bardziej owocna. Gwendolin Ferch Arwen nie pamięta wielu wydarzeń z X wieku. Miałem wielką nadzieję, że będzie ona dla mnie kluczem przy odnalezieniu kolejnego Mitreum. Niestety Galijka pamięta jedynie, że znajdowało się ono tuż przy rzece. Jestem już po konsultacjach z geologiem i hydrologiem. Tamiza w okresie między IX a XVI wiekiem zmieniała przebieg koryta kilkukrotnie. Coś co było w X wieku na prawym brzegu rzeki w tej chwili może być w głębi lądu, na dnie rzeki czy nawet na jej lewym brzegu. Zdać się może, że Arwyn jako zaufany porucznik Wodza okaże się pomocna jedynie w kwestii toczonych wojen. Choć czuję niesmak z tego powodu z pewnością odwiedzę ją jeszcze kilkukrotnie. Brakuje mi nadal informacji na temat Wojny Książąt i paktu z Klanem Róży w XIII wieku. Liczę też na to, że pan Brainbridge udzieli mi dostępu do oryginalnego egzemplarza traktatu z Durham. Wiem z potwierdzonych źródeł, że jest przechowywany w tajnej bibliotece klanu Tremere.
 
Ombrose jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172