Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-03-2008, 22:42   #131
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
10 września 2007, godzina 21:40, Dworek "Dęby" (Nów)

Drewniane postacie szykowały się do walki. Po pierwszym szoku wywołanym rozszarpaniem jednego z nich dosłownie na drzazgi, wydawały się jeszcze bardziej wściekłe i jeszcze bardziej szalone. Decyzja N'sakli wydawała się jedynie słuszną - odwrót mógł ich uratować. Z pewnością wspólnie udałoby im się uszkodzić nie jednego z nich, ale perspektywa walki z ponad setką wrogów, mogących wtapiać się w podłogę i ściany była perspektywą walki przegranej.

N'sakla, Tiba i Tomek wybiegli na zewnątrz, a w ślad za nimi próbowali podążać rozwścieczeni wrogowie, robiąc przy tym niesamowity hałas - krzyki, wycia, piski i inne nieokreślone dźwięki z pewnością było słychać głęboko w lesie. Postacie zatrzymały się na progu, niektóre z nich przybierając ceglany wygląd wyłoniły się ze ścian, jednak żaden z nich nie mógł wydostać się poza mury domu i poruszać się po ziemi. Odbiegających od dworku Garou odprowadzały kamienie, kępki trawy, żwir - wszystko, co leżało w zasięgu dłoni psychopatów. Aż wreszcie jak na komendę wszystko ucichło. Grad kamieni urwał się, krzyki zamilkły, postacie zniknęły. Zupełnie tak, jakby było to koszmarne urojenie, widziadło, zjawy. A przecież byli tam, mieszkali w podłogach, ścianach, potrafili wyłonić się nagle i niespodziewanie. Tak właśnie musi wyglądać "nawiedzony dwór".

Należało jednak zacząć myśleć o przyszłości, o uwolnieniu Joanny z rąk nieobliczalnych szaleńców o nieznanej mocy. Czy spalenie dworku byłoby dobrym pomysłem? Nie znając mocy i natury przeciwników, nie wiedząc gdzie tak naprawdę znajduje się Joanna trudno przewidzieć co stanie się gdy "Dęby" staną w ogniu. A jeśli to uwolni wrogów i sprawi, że ściany i podłogi nie będą ich już więzić, dając im nieograniczoną moc? A jeśli spłoną wszyscy, łącznie z Joanną? A jeśli stanie się coś jeszcze innego?
Zbyt wiele tu niewiadomych, zbyt wiele pytań i wątpliwości, aby podjąć naprawdę radykalne kroki i postawić wszystko na jedną kartę.

Marek
zdążył skontaktować się wcześniej z kurią i umówić na wizytę następnego dnia. Być może ktoś będzie mógł im teraz pomóc i wreszcie rozwiać choć część wątpliwości - kim jest ksiądz Korwin Piotrowski i co łączy go z dworkiem "Dęby"? Tutaj i tak nie mieli już czego szukać...
 
Milly jest offline  
Stary 22-03-2008, 16:41   #132
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiedy wszystko się uspokoiło, a kurz opadł, Tiba wróciła do ludzkiej postaci. Miejsce ustępującej adrenaliny zajmował ból zmęczonych mięśni. Ból, który niczego z sobą nie przyniósł. Żadnych odpowiedzi... natomiast zginął człowiek, choć wcale nie było to konieczne. Duch domu również cierpiał straszliwe katusze... Wszystko przez nich!

Ocierając krew z zadrapań na twarzy, podniosła wzrok na swoich towarzyszy. Znów mieli szczęście i uszli cało. Trzeci oraz Marek wycofali się zanim jeszcze Skaczący w Mrok wydał rozkaz. I dobrze... jeśli on nie dbał o swoich Garou, sami musieli o siebie zadbać.

Czując, że zaraz nogi odmówią jej posłuszeństwa, Tiba przysiadła na sporym kamieniu. Nie chciała jednak spać. Zbyt wielka fala uczuć zalała jej duszę. Czuła, że jeśli nie wyleje z siebie teraz tej goryczy, to może sie źle skończyć później.

- I co, jesteś zadowolony N’sakla? – zapytała głosem nadzwyczaj ostrym. Pozostali nieczęsto mieli sposobność go słyszeć – A może wejdziemy tam jeszcze raz, i jeszcze raz aż w końcu któreś z nas zginie... Albo lepiej, wkurzysz tego całego Linie Ley i wykończy on Joannę, żebyśmy nie mieli po co tu przyłazić... To jest twój plan?!

Z oczu kobiety biła wściekłość, rysy twarzy wytężyły się w napięciu, a zęby błysnęły w grymasie, przywodzącym na myśl ujadającego wilka. Przez chwilę Tiba wyglądała tak, jakby miała ochotę rzucić się na Lupusa... starczyło jednak kilka uderzeń serca, by pomiarkowała swoje odruchy.

- Wybaczcie, po prostu mam wrażenie, że takie prędkie działanie tylko zmniejsza nasze szanse na poznanie natury problemu... - mówiła już typowym, cichym głosem - Jutro mamy uzyskać odpowiedzi, wobec tego – jak już wcześniej mówiłam – powinniśmy wrócić do swoich nor...to znaczy mieszkań i odpocząć, by jutro uzbrojeni w wiedzę, stawić ponownie czoła wyzwaniu. Tak ja to widzę, ale oczywiście N’sakla, zrobisz, jak uważasz...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 25-03-2008, 20:20   #133
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
N’sakla

N'sakla ściągnął z szyi swój plemienny amulet i chwytając za rzemień dwoma palcami rzekł.
- Może w ten sposób uda nam się dotrzeć na miejsce wcześniej, niż kościelni zdradzą Markowi coś o miejscu pobytu tego księdza.
Grymas niezadowolenia malujący się na twarzy Tiby przykuł jego uwagę, prowokacyjnie zrobił krok w jej stronę, czując, że aż się w niej gotuje, żeby coś powiedzieć.
Jej ostre słowa, które wylała na niego nagle, zaskoczyły go, ale nie tyle ich agresywna forma, co sama treść.
- „Już dawno śmierć nie zajrzała jej tak głęboko w oczy. Biedna mała.” – pomyślał o niej, z niemal ojcowską czułością – „Jeszcze tyle krwi przelanej ją czeka… Silny stres, młodość, za mało zimnej krwi. Ech!”
- A gdzież to się podziała moja dzielna Tiba, która jeszcze przed chwilą, z zaufaniem, pierwsza ruszała za swoim przywódcą w paszczę zła? – powiedział ciepło i spokojnie kucając przed nią przy kamieniu, na którym przysiadła i spoglądając jej głęboko w oczy – Dzięki temu, że podjęliśmy to niebezpieczeństwo dowiedzieliśmy się już teraz kilku cennych informacji o prawdziwej naturze Quintusa. Tak ma na imię ten byt, Linie Ley, to strumienie mocy, które skupiają się w tym miejscu. Gdybyśmy wiedzieli jak nimi się posługiwać, być może zyskalibyśmy nad nim przewagę, ale to jest dla Garou zupełnie nowa materia, moja droga Tibo. Dowiedzieliśmy się też, że kiedyś ten dom był domem dla wariatów, ale ci ludzie nie byli tak po prostu obłąkani, w ich ciałach i duszach zaległy się zmory. Może to ich wewnętrzne zło je tam ściągnęło, a może zostały w nich wciśnięte na siłę, wbrew ich woli, nie ważne. Istotne jest to, że przyszły tu za nimi, bo zło ciągnie do złego. Potem właśnie objawił się Quintus najpotężniejszy z nich, który zawładnął duchem tego domu i to on jest odpowiedzialny za całe zło, jakie teraz ma tu miejsce. Wcześniej dopuszczałem do siebie myśl, że Quintus mógł paść ofiarą zmór, zostać prze nie skorumpowany, ale teraz nie mam już wątpliwości. Jest zły i zasługuje na śmierć lub coś jeszcze gorszego.
Na samym końcu sprawdziłem, że Quintus oraz wszystkie istoty, jakimi tam włada, są więźniami tego domu i jakaś moc, boska lub ziemska, nie pozwala im opuścić jego murów. Dlatego wydaje mi się sprawą oczywistą, do czego jest mu potrzebny ten ksiądz. Quintus chce się uwolnić. Spełniając jego wolę możemy zniszczyć nasz świat, poświęcając Joannę zniszczymy nasz honor. Musimy znaleźć inne rozwiązanie, dogadać się z tym księdzem i to jak najszybciej i wspólnie znaleźć rozwiązanie. Jeśli to on go uwięził i przeżył, może będzie wiedział jak nad nim zapanować.


Po tym gdy Tiba doszła ponownie do głosu dodał.
- Nie ma czasu na odpoczynek we własnych schronieniach, ponowne zebranie się do kupy ostatnio zajmuje nam zbyt wiele czasu (tu spojrzał wymownie na Trzeciego, o ile zdążył on już dołączyć do nich), napijcie się przed podróżą, może upolujemy coś w biegu. Jeżeli wahadło wskaże inny kierunek niż Kraków skorzystamy z pojazdów naszych braci. – spojrzał krótko na Tomka i Marka - Ale to dopiero rano. Noc spędzimy w naszym Caernie, porozmawiamy z Białym Strumieniem i Tym Który Widzi, powiemy mu czego się dowiedzieliśmy i zmusimy go do działania. Niech pomoże nam i sobie. Gdyby miało dojść do poświęcenia życia Joanny dla dobra szczepu... – zwiesił ze smutkiem głowę i westchnął ciężko – Wolałbym mieć Białego Strumienia po swojej stronie. Nie możemy brać takiej odpowiedzialności na siebie.
Po za tym, -
dodał po chwili - może uda się też kogoś zaangażować do dokładnego sprawdzenia tych rachunków, tej firmy prawniczej i pacjentów tego domu. Szkoda, że nie udało nam się go przeszukać, być może gdzieś tam leżą ich dane. Nie zdziwiłbym się, gdyby mieli coś ze sobą wspólnego.

Jeżeli to wszystkie wątpliwości, co do moich decyzji, -
zwrócił się do wszystkich - to pozwólcie, że odprawię teraz rytuał Wahadła, a jeśli nie, to słucham. Nie chcę żeby były między nami jakieś niedopowiedzenia.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 25-03-2008 o 20:28.
Lorn jest offline  
Stary 26-03-2008, 09:15   #134
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Tomek był lekko zmęczony, ale adrenalina pobudzała go tak, że gotów był do dalszej akcji. Zarywanie nocy nie było dla niego niczym nowym.

- No cóż, teraz się okazało, że nic konkretnego nie można było wyciągnąć z tego ducha, ale nikt tego nie wiedział wcześniej. Tego, że Quintus to taki zły maderfakier to można się było domyśleć, ale teraz widać, że to zły lord mający zastępy sług gotowych zginąć na każde jego skinienie. A teraz.. Nic nam się nie stało w końcu, nie? Weszliśmy, wyszliśmy - wszyscy z nas się na to wcześniej zgodzili. Poza tym Quintus widzi teraz, że sroce spod ogona nie wyszliśmy, gdy będzie chciał nam naprawdę zagrozić to będziemy mieli jak się bronić. Wśród duchów też możemy szukać sprzymierzeńców. Nie znam się na tym, mam nadzieję, że za takie używanie mocy teurgicznych nie spowoduje nadużycia cierpliwości kogoś dużego kto je daje. W każdym razie, N'Sakla - chętnie bym odpoczął, ale jeszcze trochę wytrzymam. Przynajmniej będziemy mieli bazę co do jutrzejszych rozmów na temat tego, kto to jest ten Piotrowski. Może będzie na niego jakiś haczyk, jak to bywa z duchowieństwem? - uśmiechnął się po czym zmienił się w lupusa i poczłapał w stronę jakiejś kałuży wyglądającej na czystą znajdującej się w zasięgu słuchu od grupy.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 26-03-2008, 12:01   #135
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Mareczek zatrzymał się niedaleko wejścia. Chwilę jeszcze przyglądał się towarzyszą, bo porzucić postać paru-set kilowego kolosa z mięśni, kłaków i pazurów. Wyprostował się poprawiając kurtkę i mankiety. Spojrzał krytycznie na swoje spodnie, poczym strzepnął niewidoczny pyłek. Zupełnie nie przejmując się deszczem, który nic nie robiąc sobie z zaangażowania garou, moczył jego sylwetkę odbierając mu elegancję i gustowny wygląd.

Wataha zebrała się w koło. Przywódca znów miał coś do powiedzenia. Marek przyglądał się temu co ten mówi, niemo potakując idei. Na wspomnienie rytuału wahadełka wymownie wzruszył ramionami. Niech się dzieje wola…

Zebrani zdradzali ślady zmęczenia i wyczerpania. Czemu było się dziwić? To był długi i męczący dzień. Twarze, sylwetki, postawy. To wszystko zdradzało zmęczenie.

Ale uważny umysł zawsze słuchał. Zawsze miał na uwadze co mówią inni. I czasem tylko nie dowierzał. Kiedy Przywódca zaczął perorować na temat celów, logiki i natury Quintusa Marek szeroko uniósł brwi i nie skrywając zaskoczenia szukał porozumienia z Tibą. Spoglądając w jej stronę z zaskoczeniem i lekkim rozbawieniem.

- Szefie nie zrozum mnie źle… – zaczął jakby nieśmiało – To było by pięknie jakbyś miał rację. Jakby te wszystkie osądy znalazły poparcie w rzeczywistości. Ale cos mi się zdaje że to zbyteczny huraoptymizm. Jeśli wiesz o co mi chodzi. Jakkolwiek! Raz jeszcze grzecznie proszę. Znajdźmy lepsze miejsce do rozmowy. Podobno ściany mają uszy… – tu wskazał konspiracyjnym gestem na dworek – A dziś chyba nie będziemy w to wątpić. Nie? Nawet ręce mają. Więc planując co dalej nie opierajmy się o ściany naszego wroga. Spadajmy stąd. Pogadamy w mieście. A jak nie, to spotkajmy się rano w caernie. Ja do prawidłowego funkcjonowania musze odwiedzić mój dom. I nie będę mówił o prysznicu i zmianie bielizny. Chciałbym rzucić okiem w internet. Mam parę pomysłów które chciałbym sprawdzić. Więc? Rano w caernie? A i jeszcze jedno. Szefie jakbyś namierzył księdza wahadełkiem, to nie będę musiał iść do kurii. Szybsze, ale pewnie mniej zbawienne. Ot pytanie jak go szukać. I kim on jest… bo boję się że nie zwykłym duszpasterzem.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 26-03-2008, 22:47   #136
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
10 września 2007, godzina 23:30, Dworek "Dęby" - Kraków, Caern (Nów)

N'sakla drugi raz tego dnia skupił się swoim amulecie i osobie, którą musieli odszukać. "Korwin Piotrowski". "Korwin Piotrowski". "Ksiądz Korwin Piotrowski". Tantrycznie powtarzane nazwisko opanowało cały umysł N'sakli. Amulet był uparty. Milczał i długo nie odpowiadał. "Może to nie jest jego prawdziwe imię?" - przemknęło Teurgowi przez myśl. Aż wreszcie... wahnięcie! Nieśmiałe, delikatne wahnięcie, później drugie i kolejne. Wahadełko delikatnie wskazywało północ, kierunek odwrotny do położenia Krakowa. Jednego N'sakla mógł być pewny - ksiądz Korwin Piotrowski był stąd oddalony o kilka setek kilometrów. Szukanie go mogło w tej chwili przypominać szukanie igły w stogu siana. Gdzie mógł być? W centralnej Polsce? Nad morzem? A może jeszcze dalej na północy?

Wataha w komplecie ruszyła na miejsce wypadku Joanny. Tam powtórzony rytuał zadziałał tym razem szybciej, wciąż jednak nieubłaganie wskazywał północ, a jego wahnięcia były oszczędne i delikatne. Odległość od celu z pewnością się nie zmieniła. Po szybkiej naradzie Garou zdecydowali, że przede wszystkim udadzą się najpierw do szczepu aby zdać relację Białemu Strumieniowi. Tam zdecydują co robić dalej.

Droga powrotna poprzez mroczną i szarą nocną Umbrę trwała tak samo jak poprzednio półtorej godziny. Pomimo nowiu Luna musiała nad nimi czuwać, nie natknęli się bowiem na żadne niebezpieczeństwo. Być może była to zła wróżba... to, co łatwo się zaczyna, zazwyczaj ma trudne zakończenie.

Pomimo nieciekawej aury Kraków nocą nie spał. Właśnie teraz na Rynku i w okolicach zaczynało się prawdziwe życie - po ulicach chodzili nie tylko turyści podziwiający nocne oświetlenie zabytków i drinki w tutejszych pubach, czy też "złota krakowska młodzież" szukająca mocnych wrażeń. Ze swych dziennych siedzib wychodziły również inne stworzenia mroku...

"Lokal" mimo to pozostawał pustym, przytulnym miejscem. Przechodzący obok ludzie, szukający wolnych miejsc w knajpkach aby schować się przed siąpiącym deszczem jakby nie zauważali tu pustych stolików. W środku siedziało jedynie kilkoro Garou umilając sobie czas przy grzanym winie. Jędrzej natychmiast zauważył watahę i przywitał ich serdecznie jak gdyby nie widział ich co najmniej od kilku dni. Od razu bez zbędnych pytań kazał im udać się na górę zapewniając, że Biały Strumień jest u siebie w gabinecie i nakazał prowadzić ich do siebie jak tylko się pojawią.
 
Milly jest offline  
Stary 01-04-2008, 20:59   #137
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Widząc łunę świateł Krakowa przed sobą, Tiba odetchnęła z ulgą. Była to w jej przypadku dość nietypowa reakcja, gdyż zwykle osiedla ludzkie budziły w niej strach i niepewność. Tym razem jednak, gdy za plecami zostawiła przedziwną formę egzystencji o niespotykanej sile oraz morderczych zapędach... tak, poczuła zdecydowaną ulgę.

Gdy dotarli do „Lokalu” mimo postaci homida miała wrażenie, że wygląda jak mokry pies – kupa nieszczęścia. Oczy podkrążone, policzki zapadnięte.... Niby jeden wieczór, a jakby sto lat. Zresztą chyba nie tylko ona miała takie wrażenie, Jędrzej witał ich nadzwyczaj wylewnie. Wyraźnie ucieszył się widząc ich pyski... czy raczej twarze. Kilkoro Garou skinęło Lupusce też głowami na powitanie. Uśmiechnęła się blado.

Wrócili, lecz to nie był koniec obowiązków na dziś. Biały Strumień ich wzywał. Pomimo tego Tiba pozwoliła sobie na odrobinę próżności. Zanim skierowała się na piętro, przystanęła na moment przy lustrze. Tutaj otarła twarz, poprawiła ubranie i włosy... Ta typowo kobieca czynność, sprawiła, że do watahy wróciła ze spuszczonym wzrokiem.
Jak zwykle w chwilach onieśmielenia, pozwoliła by to inni szli przodem i zabrali głos.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 02-04-2008, 00:00   #138
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Zziębnięty i przemoczony Fianna usiadł na jednym z krzeseł i zdjął glany. Zdjął też skarpetki, wyżął je i dyskretnie położył na kaloryferze. Rozpuścił kucyk i wstrząsnął grzywą zrzucając trochę wody. Przejrzał papiery zabrane z domku dozorcy, okazało się, że tylko lekko namokły.

Teraz w niemalże rodzinnym cieple knajpy ciężko było sobie wyobrazić ponurą atmosferę "Dębów" i okolicy. Żmij jednakże nigdy nie śpi, a zagrożenie czyhać może wszędzie, o czym Tomek przypomniał sobie mimowolnie, gdy jego bose stopy dotknęły drewnianej podłogi. Podczas tej przygody przekonał sie na własne oczy, jaka wielka może być potęga duchów i tego, czego nie widać gołym okiem. Trzeba będzie poszukać czegoś o Korwinie poza tym. Może napisał jakąś książkę, albo udziela się gdzieś publicznie? Ułatwi to dowiedzenie się co to za jeden.

Porozcierał skostniałe stopy po czym wsadził je z powrotem w buty, zostawiając skarpety aby chociaż nabrały trochę ciepła - po co miałby je ktokolwiek zabrać?

Jak wcześniej ustalili, Ten, Który Widzi musi zdać sobie sprawę z powagi sytuacji. Oby tylko troska o jego córkę nie odebrała mu rozsądku.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.

Ostatnio edytowane przez Harv : 02-04-2008 o 10:28.
Harv jest offline  
Stary 02-04-2008, 00:54   #139
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
N’sakla podzielił się z Watahą informacjami o miejscu pobytu księdza Korwina i nie tracąc więcej czasu poprowadził czwórkę Garou wilczym truchtem z powrotem przez Umbrę. Dopiero w mieście odczuli pierwsze oznaki niebezpieczeństwa, Zmory dużo chętniej opuszczają swoje leża w nocy, niż za dnia, a żeby dostać się do centrum niezauważonym trzeba czasem nieźle się natrudzić. A szkoda wdawać się z duchem Żmija w bezcelową walkę, skoro on, nawet pokonany i tak odrodzi się następnej nocy.
Po krótkim przywitaniu z Jędrzejem, ruszyli po schodach na górę do apartamentu Białego Strumienia.
Kiedy już weszli doń, N’sakla skłonił się nisko oddając cześć staremu, Srebrnemu Kłowi i powitał go tak, jak wymaga tego tradycja. Po czym szybko przeszedł do rzeczy i trzymając się faktów opisał drobiazgowo przebieg wszystkich wydarzeń, zachowując na razie dla siebie swoje opinie i przeczucia. Miał świadomość, że mądrość i doświadczenie ich wodza nie wymaga tego, by nie pytany afiszował się ze swoimi domysłami. Biały Strumień miał swój własny rozum i jego ocena faktów mogła być dużo bardziej trafna, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Poza tym miał wielu doradców, którzy uczynią to dużo lepiej niż jakikolwiek młody Garou. To raczej Skaczący w Mrok oczekiwał od niego rady, zezwolenia na podjecie dalszych działań i ustalenie ich kierunku.
 
Lorn jest offline  
Stary 02-04-2008, 12:22   #140
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Jak dla większości ludzi… Tak i dla wilków wszystko co inne lub nowe najczęściej jest ciekawe. Fascynujące i intrygujące. Dla osoby która śpi w czystej pościeli. Używa mydła, perfum i kremów. Myje zęby. Zmienia koszulę kiedy zmoczy mankiety. Dba o czystość butów i odpowiednią prezencję. Dla cywilizowanego garou (za jakiego uważał siebie Marek) bieganie po lesie jako wilk ma w sobie nutę fantazji. Pobudza emocje. Jest najzwyczajniej przyjemne, choć nie tak jak dobre ciemnie piwo, lub seks z dobrą ciemną…

Ale ile można? Deszcz, ziąb, wiatr, niemiłe wspomnienia. Wszystko to sprawiało że owe fascynujące doświadczenie stało się męczące i trudne. Mimo tego Marek z typową dla siebie determinacją dotrzymywał kroku „prawdziwym wilkom”. Wrodzone zamiłowanie do bycia najlepszym nie pozwalało mu spowolniać kroku lub choć raz źle stąpnąć. O co to nie!

Lecz w chwili kiedy przekroczyli próg „rodzinnego” lokalu wszystko to uleciało. Ciepło, zapach parzonej herbaty, piwa. Dyskretna, lecz zawsze obecna muzyka. Znajome twarze. Zajęte piciem piwa! Ach jakie to było przyjemne. Znów być cywilizowanym garou.

Marek stanął obok Tiby przy lustrze. Dość blisko. Z krytycyzmem przyglądał się swej fryzurze. Poprawił ubranie, przeczesał włosy. Choć te gesty chyba nie na wiele mogły pomóc.
- Nie jest źle – rzucił jakby od niechcenia, nie do końca sugerując co ocenia i w której z postaci widocznych w lustrze.
Odwrócił się i spokojnym już krokiem podszedł do baru.
- Cześć Jędrzejku. Kiedyś chyba się z Tobą zamienię. Zwłaszcza na dni deszczowe. No ale póki co to Ty zdecydowanie lepiej podajesz piwa. Więc bądź raz jeszcze dobrym samarytaninem dla zdrożonego wędrowca i uracz mnie jednym ciemnym.

Chłodny pienisty napój wywołał najprawdziwszy grymas ulgi, zadowolenia i zamyślenia. Czy to nie jest legendą że Fianna lepiej myślą z piwem w dłoni? Nie rozwodząc się dalej na ten temat ruszył gonić swych towarzyszy udających się na audiencję. I tam pomny tradycji swego plemienia, usiadł z boku tak słuchając uważnie jak nie odzywają się. A po prawdzie delektując się napojem.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172