09-03-2017, 13:27 | #51 |
Reputacja: 1 |
|
10-03-2017, 06:33 | #52 |
Reputacja: 1 |
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy |
10-03-2017, 16:30 | #53 |
Reputacja: 1 | Pauline była zszokowana. W jednej chwili znajdowała się bezpiecznie w pokoju, w drugiej zaś była na peronie-widmo. To jednak nie było głównym źródłem jej szoku. Wszędzie wokół niej grasowały żywe trupy, przywodząc na myśl powieści gotyckie pisane u schyłku wieku. |
10-03-2017, 23:06 | #54 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. Ostatnio edytowane przez brody : 11-03-2017 o 13:12. |
17-03-2017, 12:29 | #55 |
Reputacja: 1 | ~W co ja się znów wplątałem - pomyślał Maurycy. Potężne cielsko lokomotywy ciągnęło wagony ku przeznaczeniu, a hrabia kompletnie nie mógł sobie poradzić z przerażającą sytuacją w którą pchną go los. Biedna Pauline stała się zakładniczką szaleńca, który najwyraźniej już podjął decyzję o tym, by pozbawić ją życia by wyrwać ich wszystkich z tego mrocznego wymiaru. Nawet gdyby była to jedyna możliwość, Maurycy nie zamierał pozwolić na taką ofiarę. Cóż jednak miał zrobić ? Strzał do Alexisa był wykluczony, wprawdzie hrabia doskonale radził sobie z bronią jednak pędzący wagon nie dawał wystarczająco stabilnego oparcia i strzał w tej sytuacji mógł skończyć się tragedią dla Pauline. Pozostała rozmowa. -Szanowny panie, proszę o rozwagę, wspólnie na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie. Nie mogę pozwolić na to by skrzywdził pan tą niewinną młodą damę. Na równi z ostatnim słowem Zamoyskiego, padł strzał. Hrabia nie zdążył zauważyć kto strzelił, szybko jednak dotarło do niego, że kula nie sięgnęła Randolpha Alexisa lecz nieszczęsnej zakładniczki. Panna MacMoor osunęła się na ziemię a szalony zamachowiec zaczął uciekać. Równocześnie do wagonu zaczęli wdzierać się nieumarli.Zamoyski zrozumiał, że niema czasu do stracenia. Oderwał kawał poszarpanej nogawki i rozkazał Pauline przycisnąć prowizoryczny opatrunek do rany, mając nadzieję, że choć na chwilę powstrzyma krwawienie. Rannej pomogła Eleonor. W tym czasie hrabia porywa lampę naftową rozświetlającą przedział i ciska nią w potworne, zbliżające się kreatury. w tym samym czasie jego uszy dobiega kolejny strzał. Model kolejki zbudowanej przez Alexisa wzbudził w Zamoyskim obrzydzenie tak wielkie, że hrabia ostatkiem sił powstrzymał się przed rozbiciem maszkarnej konstrukcji przy pomocy krzesła. Nie miał zamiaru pozwolić na ofiary. Zdawał sobie równocześnie sytuację z tego w jak tragiczne jest ich położenie. Wiedział też, że muszą działać szybko inaczej dla Pauline będzie za późno. -Eleonor, jesteś medium prawda? Czy gdybyśmy podali sobie ręce jak na seansie, to zdołasz przekierować nasze siły życiowe do tej obrzydliwej maszyny by spróbować ją uruchomić ? |
17-03-2017, 12:30 | #56 |
Reputacja: 1 | Wzięcie Pauliny jako zakładniczki wszystkich zaskoczyło. Rita, Eleonor i George nie podjęli żadnych działań. Za to odezwała się Paulina: - Jesteś chory… - wyszeptała Paulina. Czuła, jak w piersi bije jej serce - serce, które wkrótce miało być złożone w ofierze. Była bezbronna i nie podobało jej się to. Bała się tego, co może nastąpić w kolejnej chwili. Zamoyski nie ma zamiaru pozwolić na żadne ofiary, to jakiś absurd. Powoli zaczynało docierać do niego, że to nie jest żadna halucynacja, ból w nodze bardzo pomagał w zdaniu sobie z tego sprawy. Po kryjomu starał się przeładować broń. - Szanowny panie, proszę o rozwagę, wspólnie na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie. Nie mogę pozwolić na to by skrzywdził pan tą niewinną młodą damę. Próbował przemówić Alexisowi do rozsądku. Tymczasem Von Meran nie odzywał się spokojnie trzymając swój rewolwer w dłoni za plecami. Wystrzelił wszystkie kule i teraz spokojnie sięgnął do kieszeni po dwa naboje. Niewielkie łuski zniknęła między jego palcami. Przeniósł dłoń za plecy. Umieścił naboje w wolnych komorach i powoli, by nie hałasować odwiódł kurek. Gdy tylko Paulina i Zamoyski skończyli mówić wyciągnął rękę z bronią przed siebie i celując w głowę Sir Alexisa nacisnął spust. Strzał i ogłuszający huk odbija się echem od ścian. Strzał w tak małym pomieszczeniu jest dotkliwy dla uszu. A strzał był celny, niestety. Paulina trafiona w szyję padła na ziemię, po tym jak Alexis puścił ją z uścisku. Sam Alexis mocnym szarpnięciem odsunął drzwi i wybiegł na korytarz. Franz zmełł przekleństwo w ustach. Cel był jednak mały, a trzeba było zaryzykować. Widząc, że Pauliną zajęli się przyjaciele pobiegł za Alexisem. Zamierzał postrzelić go w nogi, by drania unieruchomić. Jeszcze mógł się przydać. Pamiętał jednak, że mężczyzna był uzbrojony i nie zamierzał wystawiać się niepotrzebnie na strzał. Gdy von Meran wyjrzał na korytarz zobaczył uciekającego Alexisa. Nie czekając, aż mężczyzna zniknie za drzwiami do kolejnego przedziału Franz wycelował w nogę i strzelił prosto w udo. Alexis padł z krzykiem. Nim zdążył się pozbierać Franz był już przy nim i wyrwał mu pistolet z ręki chowając go do kieszeni. Chwycony za kark ranny mężczyzna musiał skakać na zdrowej nodze, gdy Franz brutalnie pchał go w stronę wolnego wagonu. Tam poczekali, aż reszt do nich dołączy. Nie dość było makabrycznych atrakcji. W jednym z przedziałów znaleźli zbudowany model kolejki. Ten model był zbudowany z powiązanych ze sobą mięśni, kości, żył i wnętrzności. Całość ułożona była w ósemkę, tak jak tory w modelu. Potrzeba było tylko wstawić bijące serce, jako zasilanie układu i według tego, co twierdził Alexis pociąg miał wrócić do świata realnego. Tylko, czy można wierzyć szaleńcowi. O dziwo widok wszystkich zszokował, ale nie był to jakiś wielki szok. W natłoku grozy najwyraźniej to już nie wzbudziło wielkiego przerażenia. - Panie Stanley. - zaczął Franz spoglądając z obrzydzeniem na urządzenie - Ma Pan jakiś pomysł jak powrócić na ziemię? Nie licząc oczywiście opcji wypatroszenia sir Alexisa i użycia jego serca? Spytał twardo patrząc na rannego mężczyznę, którego wciąż trzymał na muszce. Stanley blady, jak ściana wpatrywał się w upiorną konstrukcję. - Nie mam pojęcia. On - wskazał palcem na Alexisa - że to.. to… to jedyne wyjście. - Niestety moje miłe robaczki. Nie ma innego wyjścia. Ktoś z was się musi poświęcić. Inaczej zostaniemy tutaj, jak mi się zdaje na zawsze. Humor nie opuszczał Alexisa, choć jego pozycja nie była najlepsza. - Wygląda na to, miły robaczku … - zaczął Franz uśmiechając się uroczo – że to ty się poświęcisz. Wymyśl coś, bo jeśli nie, to weźmiemy twoje serce. Przyznaję że z obrzydzeniem, ale skoro to jedyny sposób … Franz wzruszył ramionami ładując broń i celując w głowę Alexisa. |
18-03-2017, 18:35 | #57 |
Reputacja: 1 | Lady Howard rękawem płaszcza starła zastygłą na jej wargach ślinę należącą do niechcianego adoratora. Rozglądała się zamglonym spojrzeniem, popatrując po twarzach jej przyjaciół i nieznanych jej mężczyzn znajdujących się w pociągu. Cała była rozdygotana, a reakcję miała spóźnione, dlatego, jedynie rozwarła usta chcąc coś powiedzieć, gdy padł strzał. Nie zdążyła, nic zrobić, nie zdążyła zareagować, choć w głowie miała już ułożone zdania, być może udałoby jej się przemówić Alexiusowi do rozumu. Może by ją usłuchał i uznał jej propozycję za bardziej logiczną, ale nie mieli się o tym przekonać. |
21-03-2017, 00:38 | #58 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | “Your nightmares follow you like a shadow, forever. ” Aleksandar Hemon
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. Ostatnio edytowane przez brody : 21-03-2017 o 18:39. |
23-03-2017, 13:29 | #59 |
Reputacja: 1 | Huk. Potworny huk uderzanego, wyginanego i pękającego metalu. Krzyki ludzi. Leci w dół prosto w paszczę potwornego monstrum. Chce krzyknąć, ale nie może. Uderza o dach wagonu. Potwór znika tak szybko, jak się pojawił. Franz nie może się ruszyć. Nie może krzyczeć, poruszać się. Leży jak sparaliżowany, a do niego podchodzi Alexis. Oczy Franza robią się okrągłe ze strachu. Alexis klęka, dotyka jego czoła patrząc w przerażone oczy mężczyzny. Lekko się uśmiech i … odchodzi. Dach ustępuje. Franz leci w dół w pustkę. Nieruchomy, niemy niczym mumia. W dół, ciągle w dół … Odbił się i usiadł. Kompletna ciemność. Gdzie jest? Co to za miejsce. Zaczyna czuć. Czuć spocony materiał na plecach, włochaty dywan po stopami, a pod palcami rąk pościel. Po omacku wyciąga rękę szukając przełącznika lampki. Już wie gdzie jest nim światło oświetla pokój. Sypialnia. Jego sypialnia. Sięga po szklankę wody na stoliku i wypiją duszkiem, do dna. Odkłada. Niezręcznie. Szklanka spada. Na szczęście na dywan i nie rozbija się. Nie podnosi jej. Wstaje. Zawroty głowy. Chwilę stoi i rusza do łazienki. Szuka po omacku przełącznika. Światło zalewa jasne kafelki. Z lustra nad umywalką spogląda na niego blada twarz. Jego własna. Rzut oka na zegar. W pół do siódmej. Wcześnie, ale wie że i tak już nie zaśnie. Opiera dłonie o umywalkę i dysząc ciężko stoi tak lekko pochylony. Boli go krzyż, a palce mrowią. Zrzuca mokrą od potu piżamę. Gwałtowny ruch głowy przy pochylaniu sprawią, że powraca ból w skroniach. Odkręca wodę. Moczy ręce i twarz. Woda jest chłodna. Przynosi ulgę. Odbicie w lustrze wygląda żałośnie. Blada skóra, zarośnięte policzki, zmierzwione włosy, przekrwione, podkrążone oczy. Franz patrzy na tego typa i przychodzi mu na myśl tylko jedno słowo. Morda. - Nigdy więcej … - słowa z trudem przeciskają się przez gardło – Nigdy więcej nie baw się kolejkami pacanie. Świat wraca do normy. Świat wrócił do normy. Von Meran wyciągnął z szafki pędzelek, mydło do golenia i maszynkę. Był nowoczesnym człowiekiem, nie używał brzytwy. Czynności higieniczne uspokajały go swoją powtarzalnością lepiej, niż najlepsze lekarstwa. Starał się nie myśleć o niczym poza tym, co właśnie robił. Mycie zębów, prysznic. Coś co robi się rutynowo, teraz odprawiał niczym jakiś rytuał ku czci czystości fizycznej i psychicznej. Mył swoją głowę w przenośni i dosłownie, swoje wspomnienia, swoje uczucia i lęki. Gdy skończył czuł się lepiej. O wiele lepiej. Poczuł głód skręcający mu kiszki. Stary dobry bebech domagał się swoich praw. Życie toczyło się dalej. Najważniejsze nie wspominać za dużo. Tylko ten dotyk na czole. Franz wzdrygnął się. - Sukinsyn. – mruknął próbując zamienić strach we wściekłość. Wiedział, ba był pewien, że jeszcze spotka się z sir Randolphem Alexisem. I że jeden z nich tego spotkania nie przeżyje. Teraz jednak, czas było coś zjeść. *** Nigdy, nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że będzie wdzięczny losowi za to, że doświadczył okropności Wielkiej Wojny. Front włoski zahartował go na tyle, że był w stanie zachować zdrowe zmysły, pomimo tego czego doświadczył, a przynajmniej miał taką nadzieję, że zachował zdrowe zmysły. Mimo woli, odruchowo potarł czoło, w miejscu w którym … - Dziękuje Ben. - rzucił odruchowo biorąc gazetę. Przeczytał w milczeniu artykuł popijając kawę. Czuł się dziwnie. Kawa i artykuł o wypadku kolejowym. Dwie rzeczy z kompletnie różnych światów. Znów potarł czoło i sięgnął po papierosa. Spojrzał z niepokojem na Paulinę i jej szyję. - Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam Paulino. Mam nadzieję, że nie boli Cię za bardzo? Westchnął spoglądając na resztę przyjaciół. - To jednak nie był dobry pomysł z tą kolejką. Ściągnęliśmy sobie na głowę wroga i zdaje się, że będę potrzebował większego pistoletu. Zamilkł na chwilę nad czymś się zastanawiając. - Myślę, że bezpieczniej będzie, jak opuścimy Londyn. Powinniśmy udać się do Paryża. Co o tym sądzicie? Sam nie był przekonany, czy chce bardziej rozwiązać tajemnicę Sedefkar Simulacrum, czy po prostu uciec przed Alexisem. |
23-03-2017, 17:01 | #60 |
Reputacja: 1 | Pauline niewiele pamiętała z tego, co wydarzyło się w pozaziemskim, upiornym pociągu. Im dłużej o tym myślała następnego dnia, tym bardziej bolała ją głowa. Jako, że już i tak bardzo bolała ją rana na szyi, starała się nie gnębić samej siebie usilnym przywoływaniem wspomnień. |