Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-11-2012, 10:31   #21
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
A to baby ponoć zmienne są z natury!
Mnicha zagadywała Blue nie z potrzeby serca ale by wrażenie miłe zrobić, jakąś atmosferę swobodną nawiązać, domową. To jużci nawiązała!
Głowę jej zaprzątały właśnie myśli o cierpkim winie i miłej kąpieli, o sukni jaką przywdzieje na wieczór i jak włosy ufryzuje. Miała też mniszka wypytać co tu wartego oglądnięcia i czy jakieś suweniry mogłaby gdzieś nabyć.
I taki się wydawał łagodnie usposobiony, jak to mniszek. Poza podejrzeniem.

No nie tego się więc Blue spodziewała, oj nie tego. W jednej chwili się facambuł do niej szczerzy, grzecznie opowiada, a w drugiej nóż z rękawa dobywa i, na kogo jak na kogo, ale na najniewinniejszą w okolicy duszyczkę się nim zamierza! Żeby jej kry utoczyć? Jej? Spojrzyj no raz jeszcze durnoto w te oczka dobrotliwe, na to lico niewinne. Gdzie ty rozum masz? Wokół oprychów tuzin a ty na dziewkę się zasadzasz? Sromota! Kto by myślał ażeby z klechy był taki gwałtownik. Albo ci on przebrany albo go dunder zauroczył.

Szczęśliwie mąż co wcześniej się z nią intratą podzielił w porę zareagował i mniszka kopniakiem stosownym uraczył. Musiałaby Blue skłamać, że ją tym gestem szlachetnym nie zauroczył.
Hrabia zdążył tedy kufer upuścić i szabli dobyć we mnicha spojrzenie jadowite wbijając. Blue zdążyła na ziemię paść żeby mu w paradę i pod ostrza nie włazić i istotnie usłyszała nad głową jeno szum przecinanego powietrza.

A później bełty wyfrunęły w ich stronę to i zza kufra już Blue nosa nie wyściubiała ażeby chociaż okiem łypnąć co się dzieje, kto i ilu atakuje.
Kiedy grad ucichł poczuła jedynie, że silne ramiona ją za kołnierz pochwyciły.
- Na prom – rzucił hrabia i już ją wlekł nazad do brzegu. Łajba zdążyła ciut odbić i Blue nie podobał się fakt, że trzeba będzie skakać okutana całą tą mnogością halek i warstw materiału. Miała nawet na głos sprzeciw wyrazić kiedy hrabia podniósł ją jako worek warzyw i cisnął z impetem na pokład. Zaraz później w ślad jej poszedł bo przecie trzeba było rejterować i z życiem uchodzić.
- Mój kufer! - tyle zdążyła wykrzyczeć panna nader zbolałym głosem a i łza się niemal w oku zakręciła.

Żegnajcie perfumy i suknie, płaszczyku podbijany króliczym futerkiem, mufko, nocna koszulko, haleczek naręcze, manele, gorsety, rajtuzki i trzewiczki.
Za waszą stratę ktoś żywotem zapłaci!

-------------------------
Bluella (19,10,9,17,6)
Hrabia (11,19,8,13,19)
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 11-11-2012 o 14:02.
liliel jest offline  
Stary 11-11-2012, 10:37   #22
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Ojej, cóż za, kurwa, niespodzianka. - mruknął Ralf ironicznie. Ku rozbawieniu „Długiego” najbardziej zainteresowanymi wykonaniem zleconego zadania, byli, o radości, stary flisakach i jego synowce. Inaczej ich słów odczytać nie było można. Szkoda. Ralf był nieufny z natury, ludzi nie lubił i każdego podejrzewał o najgorsze (w większości słusznie) . Dlatego zapisał sobie w pamięci, aby sprzedać załodze nóż pod zebra, jak tylko przestaną być potrzebni. Tak na wszelki wypadek. Może to niepotrzebna ostrożność, ale ryby tez czymś trzeba karmić, prawda? No, ale wszystko w swoim czasie.

Wszystkie te przemyślanie toczyły się swoim torem i nie przeszkadzały mu to działać, jak rozum przykazywał. Mnich, zgodnie z przewidywaniami wyciągnął żelaziwo, ale że „Długi” nie był jego celem, to olał go ciepłym moczem. Były ważniejsze rzeczy na głowie. Zza pleców najemnika wystawały rękojeści dwóch zakrzywionych ostrzy, podobnych nieco do szabel, tego jak mu tam. Przeturlał się po pokładzie, kryjąc przed pierwszą sławą i wzorem kamratów dopadł lin i siekał ile tylko miał sił. Najpierw trzeba było stad spierdolić, potem będzie czas na inne sprawy. Po uwolnieniu pojazdu miał zamiar skryć się za jakąś skrzynią lub którymś z pasażerów i osłaniać flisaków z kuszy Sam za tyczkę się nie brał. W tych strzelało się na początku.

--------------------------------------------
4, 19, 16, 11, 10
 
malahaj jest offline  
Stary 11-11-2012, 15:11   #23
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Starszy mnich z tatuażem chyba jednak postanowił powiedzieć sprawdzam, tożsamości ludzi z łodzi. Gdyby czynił to mniej gwałtownie, Tom by nie zaprotestował. Znaczenie malunku na plecach tamtego był pewny. Zatem powstrzymał go jedynie, przed wzięciem panny na zakładniczkę. A kosy pod żebra nie sprzedał. Czasu nie było, swoje wiedział i nie było po co ryzykować. Potem zagrały bełty. Siłą rzeczy poleciały prosto na łódź. Nikt nie zacząłby strzelać, gdy tu był jeden ze swojaków i niechybnie by oberwał. Kusze miały wiele cech, jedną z nich była szybkostrzelność. Dawało im to szansę wskoczenia na łódź. Gdy zobaczył, że wojak z panną zaraz zaczną biec w stronę łodzi rzucił do mnicha gniewnie:

-Uważajcie z ostrzeżeniem szedłem. Ktoś chce spalić klasztor i wyrżnąć wszystkich.- po czym biegł już w stronę łodzi. Widać gości się spodziewano i za nich nas wzięto. Brak chęci walki i ucieczka może sprawią, że "zakonnicy" im odpuszczą. Zwłaszcza po słowach Toma.

Wojaka i dziewkę minął i pierwszy susem wskoczył na łódź. Było to między ładowaniem a kolejną salwą. Zdążył nawet złapać dziewkę, gdy ciśnięto ją na pokład. Chwilę później przygniótł ją do ziemi. Zasłaniając własnym ciałem, ukrytych za jakąś skrzynią z ładunkiem. Chwilę później rozległ się charakterystyczny świst.

--------------------------------------------------
1 wynik: 18
2 wynik: 9
3 wynik: 1
4 wynik: 9
5 wynik: 17
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 11-11-2012 o 15:13.
Icarius jest offline  
Stary 11-11-2012, 17:22   #24
 
Gantolandon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodze
Herman zaklął, kuląc się na dnie promu. Dopiero co jeden bełt świsnął tuż koło jego ucha i nie miał zamiaru oberwać kolejnym w czaszkę. W dodatku na brzegu jakiś mnich szalał ze sztyletem i dopiero co pchnął nim jedną ze szlachcianek. Myślałby kto, że spróbuje się wpierw z uzbrojonymi mężczyznami.

Zapanował kompletny chaos. Ludzie biegali po pokładzie, wyciągali broń, cięli liny. Herman dyskretnie schował dłonie w rękawach szaty. Dłonią wymacał ukryty gdzieś pod spodem skórzany woreczek.

Coś zakotłowało się pod płaszczem. Herman wychylił się i machnął ręką.

- Wyłaź! - wykrzyknął.

Z rękawa mężczyzny wypadło coś czarnego, o łysym ogonie, zmechaconej sierści, czerwonych oczach i żółtych, ostrych siekaczach. Zwierzę nastroszyło sierść, po czym cierpliwie zatrzymało się i zaczekało na swojego pana.

Herman chwycił je w dłoń i zamachnął się do rzutu.

- Bierz go! - wrzasnął i cisnął zwierzęciem w stronę twarzy mnicha ze sztyletem.

(2, 10, 15, 3, 11)
 
Gantolandon jest offline  
Stary 11-11-2012, 18:10   #25
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
- Snopowiązką to Cię ojci...eeec spłodził. Synu kr..krroowy i butli wina. - syknął Anotniq by kpinę wraz ze smrodem z zakazanego ryja wydobytą odbić. Nie będzie mu przeca jaki amator wazeliny się z kuszy naśmiewał! I to taki, za którym jak pies za suką "ziomek" lata. Ciekawa zaprawdę to musiała być sprawa jak się półgłówkowi za pomoc odpłaca. Ale po pierzynę nie zwykł nikomu zaglądać... Wszak jak się chędożyć no na pustym sienniku! Bo i jeszcze za ufajdaną pościel musiałby kurwie rekompensatę dać?
- Jaki pajęczak Ci w uszach gniazdo uwił?! Sam zapierdalaj na brzeg jak ześ taki skory...A syna, albo i obu zostaw. Bo ja nie mam zamiaru gościnności kleru smakować... Jedyne co tu popieprzyć można to pewnie pacierz w celi.
Jedno tylko skomentował powszechnie znaną pośród gór i nizin mnisią przebojowśc, bełty odegrały pierwsze takty niesamowitej wręcz przygrywki. A to się wszystkie tępe chuje zdziwiły!
Ugiął kolana i nachylił się ku ziemi, czując śmigające nad karkiem bełty. Skurwysyny marnotrawne już powracały na łajbę, jak małe warchlaki do cyca matki. Panienki o niepopisowym cycu już nie było mu szkoda... I gdyby nie refleks psia mac rycerzyny na białym kucu, to by bełt teraz w stronę mnicha wystrzelony i ją przeszył.
Czy trafił? To już mniej go interesowało. Przecież celował! Trza być pewnym swych zdolności, tym bardziej jeśli są one tak ubogie! Pewność siebie to połowa sukcesu, jak mawiał pewien gwałciciel, którego poznał w pewnej tawernie. Chop miał łeb do interesu, Ba! W tej odnalezionej niszy korzystał z obu głów ofiarowanych mu przez los!
Przycisnął plecy do towarów tak skrzętnie zabezpieczanych, rękoma kulawych na umyśle synalków przewozinika, mając nadzieję że da mu nieco osłony przed mnisimi strzałami. Cóż za ironia... "Ale jeśli Bóg jest z nimi, to kto kurwa z nami?" - popatrzył na wykrzywiony paniką ryj przewoźnika, który doskoczył do cumy." No tak... Jakie plemię tacy bogowie."
Już naciągał kolejnego bełta na cięciwę, rzucają jeszcze w stronę przygłupa:
- I widzisz synku?! Strzeliła! Byś nie był taki grzeczny, to byś miał na pysku piękną pamiątkę!- już tak miał, że w przypływie emocji tak silnych jak wizja rychłej śmierci mówił bez zająknięcia...- Niech no kto strzela też, zanim nas te bratojeby ogniem doprawią!




=-=-=-=-=-=-=-=
13
18
19
13
7
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 11-11-2012 o 18:14.
Mizuki jest offline  
Stary 11-11-2012, 18:33   #26
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
- Pieruny jasne, ogniste, siarczyste! - Wykrzyczał, jak słychać wyjątkowo unikając mocniejszych przekleństw, gdy w ich stronę zaczęły spadać bełty. Chwilę wcześniej zastanawiał się, czy dobrze policzył swoją ilość monet, bowiem liczenie przychodziło mu z trudem. Nikt się jednak nie czepiał, że mu zbrakło, więc prawdopodobnie co najwyżej wziął za mało. Ale teraz miał właśnie inne zmartwienia. Napierdalające bełty. Na początku schował się gdzieś za jakąś ścianą, odgradzając się od zagrożenia, ale patrząc na swych kompan, zrozumiał, że akurat teraz okazali się mądrzejsi. Głupio było czekać, aż pieprzonym mnichom skończą się przypominające strzały pociski. Mogli po prostu odpłynąć, sprawiając, że duchowni będą mogli sobie do własnych dup postrzelać.

Szybkim krokiem podążył więc w stronę brzegu, widząc, jak reszta odcina liny. Sięgnął po swój miecz, co by mieć od razu coś porządnego do walki, w razie potrzeby i tam, gdzie było mniej ludu również zaczął piłować linę. Chętniej by sobie pociął kogoś toporem, ale mus to mus.

~~~~~~~~~~~~~~~~

1 wynik: 11
2 wynik: 9
3 wynik: 18
4 wynik: 9
5 wynik: 12
 
Zara jest offline  
Stary 17-11-2012, 11:01   #27
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Muzyka bełtów świstem obwieściła początek swej uwertury. Krzyk „Bij!” zaś obudził instynkty, które żyjąc w Nilandzie człek wyrabiał sobie z każdym oddechem. Tu nie żyli zbyt długo ci, którzy na słowo „Bij” nie reagowali. Połowa niemal podróżnych skryła się za czym się dało, bez różnicy zaprzyjaźniając się z burtą promu, skrzyniami i pakami czy tobołkami ciśniętymi przez innych podróżnych. Pozostali byli już na brzegu i ci tak po prawdzie w jednej chwili zorientowali się, że są w czarnej, bezdennej dupie.

Bluella miała szczęście. Zawsze miała szczęście do męskich salwatorów i tym razem również jej nie zawiodło. Uniknąwszy ciosu noża w ostatniej chwili padła na ziemię tuż za swoim kufrem nie do końca zdając sobie sprawę z tego co się dzieje. Hrabia zorientowany był aż nadto, ale miał na garbie jej kufer. Jej drogocenny kufer, który wnet runął na ziemię dając jej solidną osłonę. Nad głową Blu świsnęły bełty a jeden nawet uderzył w kufer! Świstu szabli Hrabiego już nie słyszała w ogólnym rabanie. Ktoś krzyczał z promu, by ciąć liny, ktoś inny wołał do tyk. Z brzegu ktoś inny wykrzykiwał rozkazy. Hrabia nie tracił czasu na nic. Wiedział, że jeśli ma wynieść swą panią żywą z tego skrzętu, musi unieszkodliwić mnicha. Jego szabla przecięła wpierw powietrze, bowiem mnich uskoczył łapiąc równowagę po ciosie Toma. Tom już rwał się do ucieczki. Od promu niósł się jęk ranionego w ostrzale. Przez krzaki rwała chyba kupa zbrojnych. Hrabia na decyzję miał jeno ułamek chwili. Ciął raz jeszcze powalając mnicha na ziemię płaskim ciosem w udo, ale dokończyć dzieła już nie miał czasu. Rzucił się do ucieczki słysząc szczęk oręża i chrzęst pancerzy. Kupa zbrojnych była coraz bliżej…

Zarena jak rzadko kiedy, zareagowała błyskawicznie. Słowa inkantacji same pojawiły się w jej głowie, podobnie jak odpowiednie formuły i schematy zaklęcia. Jeszcze odrobina mocy i … wypadająca pędem z gęstwiny na ścieżkę kupa zbrojnych niczym na jakim lodzie jęła dreptać i balansować próbując utrzymwać równowagę. Na efekty Zarena nie czekała ni chwili. Wraz ze swoim pupilem przeskakując tarasujący drogę kufer, pomknęła ku promowi, gdzie Hrabia wlekł już półprzytomną szlachciankę. Tom osłaniał ich odwrót. Tym razem mieli szczęście.

Szczęścia nie miał Vethrell. Choć z drugiej strony patrząc można było by rzec, że miał go w bród. Spośród trzech bełtów, które za cel wzięły sobie zwalistego dzikusa, który mieczem piłował liny, dwa chybiły okrutnie wbijając się o dobre dwie stopy w bok od jego sylwetki. Trzeci trafił. Wszedł w lewe ramię męża w chwili, kiedy cięta przezeń lina pękała. Runął na pokład w spazmie bólu nie puszczając miecza.

Nie był jedynym, którego zmiotły bełty wystrzeliwane z brzegu…

Bracia Berg też dostrzegli niebezpieczeństwo. Obaj jednak nie mieli doświadczenia swego ojca, który jeno usłyszał jęk zwalnianych cięciw, skoczył do wody odgradzając się promem od napastników. Jego ryk – „Do wody synkowie!” – nie przełożył się na synowskie posłuszeństwo. Młodzi mieli w sobie iście rycerskie męstwo. Tyle, że Niland nie był krainą rycerskich obyczajów. Dwa bełty weszły w pierś wyższego powalając go w piruecie na ziemię. Drugi zdążył się zwalić na pokład, ale i on dostał. Nastała chwila przerwy. Przerwy niezbędnej dla kuszników dla naciągnięcia ich śmiercionośnej broni.

Prom zalała chaotyczna rąbanina. Podróżni miotali się od liny do liny starając się uwolnić barkę od okowów wiążących ją z brzegiem. I wszystko miało się ku dobremu, kiedy znów świsnęły bełty zmuszając tnących liny do błyskawicznego porzucenia zajęcia. U wylotu ścieżki, na skraju gęstwiny, powywracany nagłą śliskością listowia zbrojny komunik zbierał się powoli, kiedy ostatni uciekinierzy dopadli pokładu. Prom ledwie zauważalnie drgnął w chwili, kiedy Tom skoczył na jego pokład. Dwóch napastników zdążyło jeszcze się poderwać z kotłowaniny i pomknąć w stronę promu. I może by go nawet dopadli, gdyby nie ciśnięta z nagła przez Hermana charcząca wściekle kosmata bestia, która wylądowała pierwszemu na piersi i od razu sięgnęła pazurami do tętnicy zalewając go falą ciepłej posoki. Drugi minął go i wyprzedził, lecz ledwie o trzy kroki, nim w jego brzuchu eksplodowała fala gorąca wyrywając go w pół kroku z butów i posyłając w piach. Sterczącego w podbrzuszu bełtu wystrzelonego przez Savoyę przez gasnący w oczach świat pewnie już nie widział.

„Do tyczek!” było imperatywem, który doskonale rozumieli ci, którzy wiedzieli, że rozlewisko wokół Źródła niemal pozbawione było prądu. To wykluczało porwanie ich barkasu przez wartki prąd. Jeśli chcieli spierdolić musieli zrobić to sami. Kilku śmiałków poderwało się i złapało za tyki odpychając ich łajbę od nieprzyjaznego brzegu. To było ryzyko, ale musieli je podjąć. Kryjący się po krzakach kusznicy potrzebowali więcej czasu na napięcie kusz i trzeba to było wykorzystać. Natomiast podnoszący się na brzegu zbrojni, których wywróciła nagła śliskość zbutwiałych liści, do promu nie mieli znów tak daleko. Mogli dopaść go w pół pacierza. Trzeba się było spieszyć…

Syk wystrzeliwanych bełtów zaskoczył wielu. Klechy nie miały prawa tak szybko naciągnąć kusz! No, chyba, że mięli jakie automaty bądź gotowili się na zasadzkę z kilkoma. Dywagacje były zupełnie próżne. Niemal wszyscy zdążyli skryć się przed niespodziewanym ostrzałem. Bella, która podnosiła się właśnie, poczuła przygniatający ją do ziemi ciężar. Krzyknęła w pierwszej chwili, ale wnet poczuła również głuche łupnięcie i płynącą jej po policzku krew. Sterczący cal od jej twarzy okrwawiony bełt tkwił głęboko w ramieniu Toma, który najpewniej ocalił jej życie a sam teraz wił się w grymasie bólu.

Jego jęki zagłuszył krzyk. Krzyk Brenta, który zauważył na brzegu wyłażących z łoziny zasadzkowiczów, którzy gwałtownie krzesali ognia nad trzymanymi na postronkach kagankami. Trzy pary kombinatorów, którzy najwidoczniej mieli za zadanie nie dopuścić do tego, by prom odpłynął od wyspy. Dwa z ich improwizowanych pocisków już zapłonęły, trzecia para wciąż walczyła ze złośliwą hubką i krzesiwem. Tyle, że i dwie oliwne lampy pewnie mogły by wystarczyć a obie snując mgiełkę dymu zatoczyły dwa szybkie koła na postronkach, po czym wyleciały w górę ciśnięte nerwową ręką spóźnionych podpalaczy.

Markus wraz z Hrabią naparli z całych sił na tyczki nerwowo obserwując ospały ruch ich barki. Prom od brzegu dzieliło już dobrych pięć kroków, ale dla kusz wciąż było to tyle, co nic…


.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 18-11-2012, 12:46   #28
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Trupy, jak to trupy w takich opowieściach zawsze należały do Bogu ducha winnych statystów. Nie dzielnych bohaterów, ani ponurych złoczyńców, ale kelnerów, pomywaczy, tragarzy, czy w tym wypadku flisaków, których imiona raczej nie zapisały się w niczyjej pamięci. Zbrojni zbóje odstrzelili zatem całkowicie zbytkowne dekoracje, a pierwszoplanowych graczy zdołali co najwyżej drasnąć w ramię czy policzek. Tak ledwie, by poranieni wyglądali jeszcze bardziej bohatersko, jak wilgotne wyobrażenia niegrzecznych niewiast.

Brent nie miał szczęścia ubogacić japy seksowną blizną. Nikomu innemu też takiego liftingu serwować nie zamierzał. Załadowany strzałami kołczan zamierzał spożytkować bardziej produktywnie niż na zabiegi upiększające. Widząc, że w ostrzale następuje kolejna pauza szybko zerwał się z ziemi i błyskiem napiął łuk. Robił to mechanicznie, ruchami wycyzelowanymi równiutko jak z inżynieryjnych dokumentacji. Szybko, sprawnie i bez zastanowienia.

Pierwszego z podpalaczy ustrzelił zanim dziad zdążył jeszcze odpalić swoją płomienistą przesyłkę. Drugi zwalił się pyskiem w tatarak, kiedy podbiegał, żeby lepiej wycelować. Trzeci nawet zdążył rzucić. Ale już z oklapłej, zesztywniałej ręki. Podpalony pocisk upadł nawet nie w wodę, jeszcze na brzeg, na mokrą, zwilżoną posoką trawę. Miotacz też upadł. Znad wysokich traw wystawała tylko biała lotka strzały.

Brent padł. Padł na ziemię za swą barykadę, jak rażony piorunem. Nie był rażony piorunem. Ani piorunem, ani niczym innym zresztą. Ale wykalkulował, że na szukanie schronienia moment jest dobry. Bełty znów zaświstały, a Hart szorując brzuchem po deskach czołgał się na rufę. Czekał na swój moment, kiedy znów będzie mógł poderwać się na nogi i ustrzelić parę sarenek.
 
Panicz jest offline  
Stary 18-11-2012, 14:11   #29
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Tak jak się spodziewał, pierwszych ustrzelili tyczkarzy. Zero oryginalności. Cóż, nie wymagajmy zbyt wile od zwykłych dziciojebców z jakiegoś zadupia, prawda? Lina, którą z zapałem piłował Ralf wreszcie puściła a na pokład zwaliła się całą grupa wycieczkowiczów, która wcześniej z niego zeszła. Dziwnie ludzie, czyżby tak szybko znudziło im się zwiedzanie? Pojawili się też nowi uczestniczy zabawy z rozpalonymi kagankami. Podobnie jak Brent, Ralf uznał, że oni są w tej chwili największym zagrożeniem. W końcu ciężko jest podróżować, na płonącym stosie.

Ukryty za jakąś paką naciągnął kusze i założył bełt. Oparł broń o pakunek i wycelował w jednego z parki, która jeszcze nie wyrzuciła swego pocisku. Bełt śmignął, ku nim a „Długi” przestał się nim interesować.

Spojrzał w górę, na tor lotu już ciśniętych pocisków. W dłoni trzymał już lekki toporek, którego używała chuj wie do czego załoga promu. Jakby ognista niespodzianka zdawała się faktycznie zmierzać na pokład, miał zamiar cisnąć toporkiem w kierunku pocisku, zmieniając tor jego lotu. Trudna sztuka, ale możne się udać. Jeśliby tak ekwilibrystyka nie okazała się konieczna, miał zamiar poczęstować toporkiem nadciągających brzegiem braciszków.
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 18-11-2012, 15:25   #30
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Hrabia zadziałał instynktownie. Zanim kufer upadł na ziemię dając zasłonę Blue, szable już wyskoczyły z pochew. Przeliczył się trochę z pierwszym ciosem chybiając haniebnie, a na dobrą poprawkę nie było już czasu. Złapał w pół szlachciankę i przerzucił sobie przez ramię, spluwając na ziemię na widok bełtu wbitego w skrzynię nawet nie trzy cale od jej głowy.
- Bogdaj Najwyższy wapory i fluidy gnilne zesłał na ciebie, obkurwieńcu! – wycharczał jeszcze klątwę pod adresem zaciętego w udo i pognał galopem do barki, nie zważając na wierzgającą dziewczynę płaczącą za szmatkami w kufrze.
Dołączył zaraz do rąbania lin, ale na pierwszą oznakę że strzelcy skończyli deptanie po strzemionach kusz, rzucił się za burtę.
- Oho, spalą nas tutaj. – Na szczęście nie on jeden zauważył pilącą sprawę, ale broni strzeleckiej nie miał, a miotane klątwy choć plugawie silne i w imieniu boskim wzywane, nie były skuteczne tak od ręki.
Upewnił się że Blue leży przyklejona do desek jak lepiszczem, po czym łypnął okiem na pole walki. Część pludraków ślizgała się błyszcząca od oliwy, szkoda było by tego nie wykorzystać. Wycisnął resztki ginu ze swojego bukłaczka na urwany z jakiegoś trupa rękaw koszuli, po czym przywiązał wszystko do złomka tyczki. Chwilę spędził na krzesaniu ognia ukryty dobrze za burtą wśród pak, po czym wyczekał na okazję i posłał łukiem zapalony pocisk w kierunku wykoncypowanego celu.
 
Harard jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172