Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-03-2006, 22:04   #41
 
Aegon's Avatar
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
Aegon

Wyciąga buzdygan zza pasa, przygotowując się do obrony. Osłania się tarczą przed strzałami.
Dlaczego atakujecie uczciwe krasnoludy? A co wy myślicie, że pozwolę maltretować moich pobratymców? Nigdy!

Mówiąc te słowa biegnie do strażnika przy bramie i atakuje go buzdyganem.
 
Aegon jest offline  
Stary 11-03-2006, 14:38   #42
 
rob'n'hut's Avatar
 
Reputacja: 1 rob'n'hut ma wyłączoną reputację
[center:17195eb404]***[/center:17195eb404]
Bordin zerwał się z ziemi, złapał swoją sakiewkę i popędził w stronę baszty. Otworzył drzwi, mało ich nie wyrywając i w przejściu zderzył się z nadbiegającym olbrzymim strażnikiem, powalając go na ziemię. Wyminął go i pognał na górę. Spostrzegł pachołka, z trudem obracającego kołowrót, który na widok krasnoluda zerwał się i probował uciekać. Bordin chciał go gonić, gdy nagle potężne uderzenie okutej rękawicy niemal zwaliło go z nóg. Odwrócił się i zobaczył mężczyznę, którego minął u stóp bszty. Próbował mu oddać, ale strażnik okazał się twardy jak hartowana stal. Odskoczył i wyciągnął zza pasa groźnie wyglądającą żelazną kulę na łańcuchu przymocowanym do uchwytu - morgensztern. Z uśmiechem stanął w drzwiach, zagradzając przejście krasnoludowi.

Przy bramie trwała zażarta walka. Raven wymachiwał kataną, próbując przebić się przez szereg włóczni. Po lewej Wierch starał się zatrzymać nadbiegających strażników. Aegon rzucił się do walki i niespodziewanie nadział na włócznię któregoś z wrogów. Odpłacił mu się, uderzając przez łeb buzdyganem. Rozległ się odgłos uderzenia i jęk, strażnik osunął się na ziemię, jednak jego miejsce zajął kolejny. Wtedy w walczących wbiegli Holger i Rotgar, roztrącając wrogów. Wraz z Ravenem i Aegonem przebili się w stronę bramy. Droga była wolna! Gdy odwrócili się, zobaczyli otoczonego przez strażników Wiercha, a w tłumie stali niezdecydowani Quanth i Ville. Za ich plecami słychać było krzyki nadbiegającej pogoni.
[center:17195eb404]***[/center:17195eb404]
 
rob'n'hut jest offline  
Stary 11-03-2006, 18:21   #43
 
Aegon's Avatar
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
Aegon

Do jasnej cholery! Quanth i Ville może jakoś wyjdą, ale Wierch. A niech to! No to ruszmy na odsiecz?
Mówiąc to wyrywa sobie włócznię i szybko oparuje ranę. No, teraz musi wystarczyć tylko tyle. Reszta pewnie się przyda później. A teraz, Do ataku! I gdzie jest Bordin? To wariat, ale cenny wariat.
Mówiąc ostatnie słowa rusza ratować Wiercha.
 
Aegon jest offline  
Stary 13-03-2006, 10:50   #44
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Holger
Pomóżcie Wierchowi, ja spróbuje znależć Bordina. Mówi do towarzyszy, po czym chyłkiem, trzymając się blisko muru rusza w kierunku wejścia do baszty. Cicho jak kot wspina się po schodach, z daleka już słysząc odgłosy szamotaniny między strażnikiem i krasnoludem. Kiedy w końcu staje w drzwiach pomieszczenia z kołowrotem, dostrzega, że stojący tyłem do wejścia wysoki mężczyzna nie moze go widzieć. Złosliwy uśmiech wykrzywia mu na chwilę wargi, lekko przyklęka i wyrzuca wrzed siebie uzbrojone w rapier ramie w błyskawicznym pchnięciu wycelowanym w scięgna pod kolanem osiłka, w razie gdyby to nie wystarczyło udzerza ponownie tym razem celując w pachwinę.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 13-03-2006, 16:49   #45
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Bordin

Ha! beznadziejne ludzkie szumowiny poronione przez osły w czasie biegu! Oni mi chcą zagrodzić drogę?! Patrzę na tego ludzkiego ogra i spluwam na bok, pokazując gdzie go mam. Ale to dopiero początek okazywania mu swoich jakże cennych uczuć. Na spokojnie zakładam na lewą łapę ukochany kastet, co go dostałem od babci na trzydzieste urodziny. Ach, dobre to były urodziny! Schalimy się wszyscy jak trza, a do tego od razu zrobiłem z użytku kastet i połomotałem się w moim kuzynem Brego "Ślepym".
- Ty z*jebane psie ścierwo! Gdzie te swoje kule trzymasz?! Wiem, że chcesz się pochwalić czym cie, baranie, natura obdarzyła, ale żeby własne jajco na łańcuszku trzymać? Może jeszcze babcia ci je poleruje, co?! - mruże gniewnie oczy, odbekuję cicho i podchodzę śmiało w jego stronę...
Pewnie będzie machać tym wynalazkiem pijanego goblina na lewo i prawo, a miejsca też tu nie ma za wiele, chłopaczysko. Nie atakuję pierwszy, bo pomimo żem twardy to w końcu moja głowa też ma swój limit otrzymywania ciężkich ciosów. Do tego pewnie pogiął mi szyszak! Zabiję drania! Zabiję!
- Ty k*rwo! - wykrzykuję i doskakuję do niego!
Od razu walę toporem jak kosą na lewo i prawo, aż mu poobcinam nogi! A jak już łeb zjedzie na mój poziom to mu wsadzam palcy w gały! No...może to byłoby zbytnio fascynujące, ale też pewno się zbytnio nie uda. Topór za tępy. Najpierw walę nieustannie toporem w łapę, w której trzyma broń, a jak już ją straci, to wywalam go na podłogę. A wtedy zwalam się na niego jak grom i obtłukuję mu tak pożądnie ryj, aż nie zostanie z niego krwawa papka z domieszką mózgu, oczu i kości z miednicy czy czego tam, co ludzie mają ponoć w tych saganach! Robię z niego krwawy chodnik! A żeby być pewnym, że jest trup to wykonuję kilka skoków na jego łbie. Po tak udanej bitce zwalam się na dół i z głośnym rykiem wypadam przed bramę! Jeśli chłopaki ciągle walczą to pomagam im poubijać kilku strażników, ot tak, dla sportu, a potem gwiżdżę z całej siły na palcach i wrzeszczę:
- Oni nas chyba nie lubią, ludziska! Pora na taktyczny odwrót! S*ierdalaaaaaaaammmmyyyy! - drę jak zawsze ryj niczym opętany i daję długą za bramę nawet już nie patrząc, co te głąby dalej do walki sobie ubzdurają!
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline  
Stary 15-03-2006, 15:26   #46
 
m7chau's Avatar
 
Reputacja: 1 m7chau ma wyłączoną reputację
Ville
Stojąc przez chwilę nieruchomo, zszokowany wydarzeniami, które miały przed chwilą miejsce przeciska się przez tłum ludzi i innych istot stojących po jego prawej stronie i kieruje się w stronę najbliższego budynku by w miarę niepostrzeżenie skryć się za nim i zdecydować, co dalej. W myślach wciąż krążą mu obrazy, które jeszcze kilka chwil temu były prawdziwymi wydarzeniami.
Głupi krasnoludki pomiot. Mogłem się domyślić, że będą z nim kłopoty
Mówi, jak gdyby sam do siebie, po czym biegnie przed siebie trzymając się prawej strony i wcześniej obranej strategii by obejść przeciwnika z prawej strony. A znalazłszy dogodną pozycję do strzału ładuje kuszę i czeka na dogodny moment by oddać strzał w najbliższego z agresorów, nie czyniąc krzywdy żadnemu z współtowarzyszy. Po czym oddaje strzał. I ponownie ładuje broń obierając kolejny cel.
 
m7chau jest offline  
Stary 16-03-2006, 22:46   #47
 
rob'n'hut's Avatar
 
Reputacja: 1 rob'n'hut ma wyłączoną reputację
[center:b6444939bc]***[/center:b6444939bc]
Aegon, Rotgar i Raven rzucili się ma pomoc Wierchowi. Machając bronią roztrącili kilku strażniów i przebili się do otoczonego kompana. Ville wybiegł z tłumu z napiętą kuszą w rękach i dołączył do nich. Wróg miał jednak dużą przewagę i po chwili zostali przyparci do ściany baszty. Wściekli strażnicy próbowali sięgnąć ich włóczniami. Rotgar i Raven szaleńczo machali mieczami odbijając nadlatujące ciosy.
Zbrojnych przybywało.
[center:b6444939bc]***[/center:b6444939bc]
Holger wbiegał po schodach, przeskakując po cztery stopnie naraz. Kierował się w stronę odgłosów walki, obawiając się najgorszego. Znalazłszy się na górze zamarł.
W niewielkim pomieszczeniu walczyły dwie ogromnne postacie. Nieznany mu mężczyzna wymachiwał potężnym morgenszternem, próbując ugodzić Bordina, który skakał jak w amoku, unikając razów i rewanżując się ciosami topora. Niesamowita była to walka. Krasnoludowi jednak z coraz większym trudem przychodziło odskakiwanie i unikanie uderzeń. Tracił siły, podczas gdy przeciwnik nie dopuszczał go do siebie na odległość pozwalającą zadać celny cios. Niespodziewanie strażnik zachwiał się, stracił równowagę, siła zamachu i ciężar broni wyrzuciły go do przodu. Poleciał głową do dołu pod nogi Bordina, ten zaś, skrzętnie wykorzystując sytuację, rąbnął go ciężko obuchem topora w plecy. Zachrupało, mężczyzna upadł na ziemię. Taki cios powalił by byka.
Holger ocknął się, z osłupieniem przyglądając się uśmiechniętemu krasnoludowi. Również spróbował się uśmiechnąć. Nie zdążył. Kątem oka wychwycił ruch u nóg Bordina. Zanim zdążył krzyknąć, rzekomo martwy strażnik ostatkiem sił wyrwał sztylet z pochwy i z rozmachem wbił ostrze w łydkę krasnoluda. Bordin zaryczał, zwalając się na ziemię. Tym razem Holger wiedział co robić. Błyskawicznie doskoczył do dyszącego z trudem strażnika i z mocą wbił mu sztylet pod gardło. Trafiony zacharczał, zaskrzeczał, drgnął parę razy w konwulsjach. I umarł. Tym razem już na pewno.
Holger pomógł klnącemu krasnoludowi podnieść się z ziemi. Mało nie upadł, gdy Bordin oparł się na jego ramieniu. Powoli, ale jak najszybciej, powlekli się po schodach na dół.
[center:b6444939bc]***[/center:b6444939bc]
Pod basztą wciąż trwała walka. Raven jak w opętańczym szale odbijał ciosy przeciwników, obok niego w takim samym tańcu wirowali Rotgar i Wierch. Ville posyłał kolejne bełty w nadbiegających zbrojnych. Walcząc, nie przestawał rozglądać się w poszukiwaniu drogi ucieczki lub czegoś równie przydatnego. Kątem oka spostrzegł jak Rotgar pada na ziemię ugodzony włócznią strażnika, a Wierch i Aegon z wrzaskiem rzucają mu się na pomoc. ~To koniec~ pomyślał ze smutkiem, rozcinając pierś strażnika, który zbliżył się zanadto. Nagle przypomniał sobie coś i osłupiał. Ostrze włóczni przed oczami wyrwało go z otępienia. ~Moja matka... Mój ojciec.... Tak!~ pomyślał, odbijając cios. ~Ale...~ spojrzał na towarzyszy. Znał ich słabo. W zasadzie wcale ich nie znał. Zobaczył leżącego Wiercha, nerwowo ładującego broń Ville'a i wytaczających się z wieży Bordina i Holgera. ~KURWA! TAK!~ rozległo się w jego myślach. Podjął decyzję.
Potrzebował chwili spokoju. Chwilę jeszcze się koncentrował, następnie zrobił coś dziwnego. Rzucił katanę w najbliższego wroga. Ostrze przeszyło go na wylot. Pozostali strażnicy osłupieli, na dwie, może trzy sekundy. A Raven zyskał tak upragniony czas. Ta chwila wystarczyła na przypomnienie sobie dawno zapomnianej formuły.
- UCIEKAJCIE! - krzyknął raz, ale tak donośnie, że kompani w mig pojęli. ~Musi się udać!~ pomyślał tylko, po czym w skomplikowany sposób złożył ręce i zaczął wymawiać inkantację. Zanim wrogowie zorientowali się w sytuacji, skończył. Poczuł nadpływającą moc. Udało się!
Rozległ się wrzask. Wszyscy strażnicy w pobliżu upadli na ziemię zwijając się z bólu, a Raven dalej recytował, nie patrząc na nich. Otworzył oczy i spojrzał na towarzyszy. Zobaczył w ich oczach jakby pretensję, niedowierzanie. Dał im niemy znak. Zrozumieli. Wierch dźwignął Rotgara i zaczał taszczyć go w stronę otwartej bramy. Reszta drużyny niepewnie podążyła za nimi, coraz to oglądając się na Ravena. A Raven... Raven tracił siły. Kolejni strażnicy zbliżali się, pogoń była już bardzo blisko. Wiedział, że za chwilę zabraknie mu mocy. Ale nie dbał już o to. Zdecydował poświęcić życie. Wiedział, że to głupota. Gdyby miał to zrobić drugi raz, wahałby się. Ale teraz nie było już ucieczki. Odwrócił głowę. Towarzysze byli już prawie za bramą. Nagle poczuł przeszywający ból w piersi. Odwrócił się i zobaczył... niebo. Upadł. Kolejne ciosy rozcinały, niszczyły jego ciało. Oczy zachodziły mu mgłą. Usłyszał, jakby z oddali, swoje imię, zapewne wykrzyknął je któryś z towarzyszy. Uśmiechnął się. Nie czuł już bólu.
Umarł.
[center:b6444939bc]***[/center:b6444939bc]
 
rob'n'hut jest offline  
Stary 18-03-2006, 11:46   #48
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Bordin

Spluwam na trupa i wyciągam szybko sztylet z łydni, nieco się krzywiąc, ale co to jest sztylet przy włóczni czy pocisku ze skorpiona! ba! Patrzę na to maleństwo i chowam za pas.
- Stary - mówię do Holgera tak pędząc z nim na dół - W normalnych warunkach bym ci tego nie powiedział, ale...dzięki za uratowanie mojej dupy. No, pff, oczywiście dałbym sobie z nim radę do końca, bo ten wypadek ze sztyletem to po prostu głupota i pierdółka, ale zawsze doceniam lojalność i szacunek! - spluwam na ścianę, biorę ostry zakręt i wypadam na ulicę. Słoneczko od razy wali w gały, ale w jednej dłoni wierny topór, a na drugiej kastet i za Clangeddina! Już chcę tam dowalić strażnikom, których jest akurat w sam raz, nie za dużo nie za mało, gdy nagle słyszę te przenikające mój przepity mózg w niezwykle czułych miejschach "Uciekajcie!". Patrzę na Ravena i tak raz mnie coś wk*rwia, a raz znowu daje do myślenia. Wybrałem jednak to drugie i biorę taktyczny odwrót! Krasnoludy nigdy nie uciekają! Krasnoludy robią taktyczny odwrót i jeśli ktoś mi powie, że jest inaczej to już może szykować się nie tyle co na śmierć z topora, ale kastetem kilka razów napewno by dostał! Wrzeszczę na towarzyszy machając łapą, jednocześnie stojąc już w bramie:
- Dawajcie kompaaaaniaaaa! Szkoda by było, żeby i nas zarąbali! - mówię to akurat, gdy rozwalają Ravena w krwawą miazę..słaby efekt wyszedł w związku z tym - Yyyy, no k*rwa chodźcie, bo ja was rozciapię, jak nie ruszycie dup, obiboki, psie syny i łajzy z piekielnego wychodka! Ruuuuszajcie się!
Mam ich głęboko gdzieś. Ja już jestem jedną nogą na wolności i bez wyrzutów sumienia dokładam drugą! Wycofuję się taktycznie za linię lasu i tam czekam na moich kumpli nawołując ich do siebie, gdy już uciekną.
Mam tylko nadzieję, że ta dziura w nodze nie jest za duża, bo k*rwa, tylko mi w bieganiu będzie przeszkadzać. Sprawdzam ranę i gdy będzie już czas to jakoś ją sobie opatruję. Uff, to się nazywa dobry dzionek!
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline  
Stary 24-03-2006, 15:39   #49
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Holger
Wypada z powrotem pod bramę, szybki rzut oka na pole walki pozwala mu zorientować sie w sytuacji i już biegnie za krasnoludem przez brame i w kierunku lasu. Komu miły honor i rycerska sława niech za nie ginie, a komu miła własna du*a niech ją bierze w troki i spier*a. Pomyslał, żwawo przebierając nogami. Co chwila lekko odwracając głowę sprawdza czy nadal ich ścigają. przez chwilę martwi się o resztę grupy ale szybko się uspokaja Jeśli nie umieja wykorzystac poświęcenia Ravena to tylko i wyłącznie ich wina. Mysli i już zupełnie uspokojony koncentruje się na biegu.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 25-03-2006, 00:00   #50
 
Aegon's Avatar
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
Aegon
~~Skąd on to umiał? Cholera. A tymczasem lepiej uciekać.~~
Biegnie co sił poza miasto nie oglądając się specjalnie. Po krótkim czasie wyprzedza ledwo zipiących towarzyszy. Wszyscy wiedzą, jak krasnoludy są wytrzymałe.
 
Aegon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172