Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-03-2014, 20:06   #121
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Chodowaliśmy żmiję na własnym łonie, pomyślał Veles, gdy Griffin, z którym wędrowali już tyle czasu, nagle okazał się przedstawicielem wrogiej strony.

Co ciekawego miał do powiedzenia Istorvir, jakimi motywami kierowali się drow i krasnolud, to Velesa obchodziło znacznie mniej, niż ujście z życiem z całej tej sytuacji. Lepiej być niedouczonym i żywym, niż wyedukowanym truposzem.
Kurduplowaty goblin miał rację - drow nadawał się na przerobienie na coś bardziej przydatnego. Chociaż niekoniecznie na obiad.

- Malbeni malbeno* - powiedział Veles, wskazując drowa.

A potem sięgnął po broń.

________________
* Curse of Ill Fortune
 
Kerm jest offline  
Stary 24-03-2014, 18:29   #122
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Ruszyli z powrotem, ku głównej części kopalni. Przez całą drogę panowała przejmująca cisza, którą zakłócały tylko kroki ich siedmioosobowej gromadki. Gnom przez cały czas rozmyślał o tym, co mają teraz zrobić. O tym, czy uda im się opuścić kopalnię, a potem miasto drowów. To drugie byłoby na pewno o wiele trudniejsze zważywszy na liczebność mrocznych elfów, lecz w sumie inne chyba nie pomogły by w pojmaniu kilku niewolników. W końcu drowy chyba nawet mają złe stosunki między sobą, czego przykładem był ich niedawny kompan. Mimo wszystko Dinin nie był w najlepszym nastroju, gdyż właśnie ciągle nachodziły go jakieś złowrogie myśli. Pogrążony w swych myślach nie zauważył, jak dotarli praktycznie pod barierę.

Wtedy to też stało się coś czego nikt absolutnie nie mógł się spodziewać. Otóż na pustą przestrzeń przed nimi wyszedł Istorvir. Tak ten sam drow, który był jeszcze jakiś czas temu ich nadzorcą. To było jeszcze nic, gdyż można było coś podejrzewać, iż są obserwowani po tym, jak wiedzieli co się działo z gargulcami, lecz to co wydarzyło się potem sprawiło, że podstawy na jakich opierał się Dinin w swoim postępowaniu zostały zachwiane. ~Griffin?! Ale dalczego? Jak to? Ty? Ty zdrajcą? Nie! To nie możliwe! Czy to prawda?! ~
Gnom był tak zaskoczony, że przez jakiś czas stał wpatrzony w krasnoluda, który jeszcze przed chwilą był ich przyjacielem i kompanem, a przynajmniej taki się wydawał.
-Griffin?! Ale dlaczego? Czemu? Co to ma znaczyć na Tartar? Griffinie, przecież pomagałeś nam, byliśmy przyjaciółmi!- Powiedział Yalop, po czym złapał się za pierś, bo zabrakło mu powietrza w płucach. Starał się też zebrać myśli oraz się uspokoić, lecz bezskutecznie. Kierowały nim teraz czyste emocje.
 
Zormar jest offline  
Stary 30-03-2014, 15:40   #123
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Istorvir poczekał chwilę, aż niewolnicy zadadzą mu pytania. Widać było, że chciał im wytłumaczyć i opowiedzieć o co tutaj chodzi. Może chciał chełpić się swoim zwycięstwem. Nieco przedwcześnie.

-Tak, ja mam pytanie. Czym są owe cykle, o których wspomniał Griffin- zapytał Rashvan. Na to pytanie nadzorca uśmiechnął się, a raczej wyszczerzył zęby w uśmiechu, który miał pokazać, że to on jest tutaj górą, a pozostali żyją w niewiedzy.
- Gdybyście uważniej przeczytali książki, które dostarczyłem Rilraemu to wiedzielibyście, że węzły są niestabilne. Ha, tak... Te wszystkie rzeczy miał ode mnie. No, ale do rzeczy! Węzły są niestabilne i większość z nich "pracuje" w trzech cyklach, a jeden z tych trzech jest bezpieczny. Mówiąc prościej - jeśli chcecie pozbyć się obroży i mieć pewność, że nie skończycie jak tamten idiota - wskazał na ciało Shaz'zara - to musicie użyć węzła w odpowiednim cyklu. Wy zużyliście najniebezpieczniejszy cykl. Całe szczęście, że napatoczyli się kolejni głupcy, którzy chcieli pozbyć się obroży, oni zużyli drugi cykl. Teraz węzeł jest w trzecim cyklu, bezpiecznym, więc będę mógł bez żadnych problemów pozbyć się tego.. - powiedział Istorviv i chwycił za kołnierz swojej kolczugi, odciągnął go i odsłonił ... obrożę! Obrożę niewolniczą, bardzo zbliżoną do tych, które do niedawna mieli na swoich szyjach nasi bohaterowie. Co prawda, miała na sobie mniej glifów, więc pewnie ograniczała go w mniejszym stopniu niż zwykłych niewolników, jednak mimo wszystko było to szokiem dla wszystkich poza Griffinem.

Griffin stał niewzruszony, widać było, że nie specjalnie podobało mu się, że musiał zdradzić swoich dotychczasowych towarzyszy, ale nie specjalnie się tym przejął. Milutki krasnolud okazał się dwulicowym i niegodnym zaufania. Ale czego oczekiwać w Podmorku, w miejscu, gdzie zdrada jest na porządku dziennym?

- Czekaj Toka. - Przystopowoał Kreist goblina.
- Po co to wszystko? - zapytał zimno. - Jaka w tym celowość? - Wciąż miał nadzieję, że jednak unikną walki.
- Po co? Bo chce się uwolnić, tak samo jak wy. To chyba rozumiecie. A czemu chce was zabić? Po prostu nienawidzę naziemców za to co kiedyś wyrządzili mojemu miastu... ale nie będę zanudzał was historią mojego życia. Pora umierać...-

W tym momencie wystrzeliły zaklęcia - Veles i Rashvan wystrzelili w drowa magiczną energię. Niestety nie przyniosło to żadnego efektu. Czary trafiły w cel, jednak zostały kompletnie wchłonięte przez wrodzoną odporność na magię czarnego elfa. Istorvir złapał się pod boki i wybuchnął śmiechem, po czym wyciągnął swój rapier.

W tym samym czasie crubnashowi nie zbierało się na dyplomację. Od Anghegów bardziej nienawidził chyba tylko zdrajców. Mimo tego, że był orkiem, to miał swoje zasady i honor. Nawet wśród barbarzyńskich plemion widać istniało coś takiego jak godność.
- Celowość w tym była taka żeby mnie zezłościć i dać mi powód do obdarcia ich ze skóry. Zrobiem to. A po to co by mojego braciszka pomścić. Pewno celowo nas poprowadzili tam gdzie były te pancerniaki. - wysyczał przez zęby Crubnash łapiąc za rękojeść miecza.
Toka-Toka, widząc orkowy zapał do rąbania mięsa, wspiął się na jego umięśnione bary i szepnął mu piskliwym głosem (sprawdzając przy okazji, czy nie ma ostrzejszego kłuja do pożyczenia).
- Wziuuuuuuuuuuuu.... Bam! - Pokazał na siebie, potem elfiaka w puszce i palcem nakreślił parabolę. Nie aby wiedział co to jest parabola, ale nakreślił.
- Wziuuuu? Bam?
Należy przy tym dodać, że nie miał godności, honoru, ani zasad. Za to miał na tyle głodu na elfiaka i żądzy krzywdzenia że starczyło.
Ork momentalnie zrozumiał. Chwycił goblina za fraki i cisnął nim prosto w drowa.
-Iiiiaaaaaiaaiaaiaiaaaaawhrrrraahiaaaa - entuzjastycznie oznajmił swój odlot goblin szczerząc kły, które zamierzał wbić w nos, oczy uszy elfiaka... wogóle wszystko co wystawało. Dźgając i kłując jednocześnie tym co miał w łapach. A po drodze jeszcze się oblizał.

Istorvir nie spodziewał się takiego ataku. Wystrzelony goblin trafił w cel i zaatakował, czym tylko mógł, odsłonięte części ciała drowa, zadając mu drobne rany. Jednak nadzorca szybko zrzucił z siebie napastnika i ciężkim kopniakiem posłał go kilka metrów do tyłu.
 
Lomir jest offline  
Stary 18-04-2014, 16:28   #124
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Tak! To było smacznewspaniałe! Toka-Toka szybował na elfiaka niczym majestatyczny sęp do padliny*. Głupi elfiak nie spodziewał się, że Toka taki Sprytny i duży ork taki silny i miał głupią minę, gdy cuchnące potem, uryną i psimi futrami ciało goblina wczepiło się w niego, zębami sięgając do spiczastego ucha. Ach, co za radość, kłuj uderza o zbroję, krzesząc iskry, a tłukozdzier rozkwasza elfiakowi nos pryskając wokół apetyczną krwią.


Elfiak zrzucił z siebie Tokę i odkopnął na wierzch, ale Tokę nie boleć - toka często był kopany, przywykł. Przeżuł ucho, delikatne, z leciutko chrupiącą chrząstką i wciąż ociekające krwią. Dobre. ale małomało.
JeszczJeszczejeszcze..AaaaaaaAAAAAAAARRRRRRRRGGGGGG!!!

Zawsze był szybki, więc dopadł efiaka, zanim przyszedł wielki ork z olbrzymim kłujosiekaczem. I dziabnął go swoim kłujem w stopę! Ależ elfiak pisnął i siknął krwią na posadzkę! Toka dołożył mu jeszcze w biodro tłukiem, ale brzęk oznaczał że nic z tego nie wyszło. Szkoda, bo celował w kuśkę. Poprawił celując w podbrzusze i poczuł jak weszło w miękkie. Przemknął pod nogami elfiaka i przygrzmocił mu tłukiem w plecy i echo poniosło brzęk po całej jaskini. Wokół niego walczyli i inni, ale goblin widział tylko i wyłącznie swój przyszły posiłek.

I w końcu Toka padł, nie czując nawet czterech wąskich, ale głębokich i wbitych w witalne miejsca dziur po rapierze elfiaka w konserwie.

A potem zrobiło się ciemnawo, znaczy jeszcze bardziej ciemnawo. I Toka chciał jeszcze kłuć i uderzać elfiaka, ale ciało się go nie słuchało. A potem już nie musiał uderzać elfiaka, bo cudamagicznie przeniósł się do swojej nory w lesie, gdzie elfiak na wolnym ogniu opiekał się i przyrumieniał, obracany ma rożnie przez różową małpę z motylimi skrzydłami...

*Majestatyczność i estetyka w oczach zielonoskórego jest niepojęta dla przedstawicieli innych ras.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 18-04-2014 o 16:37.
TomaszJ jest offline  
Stary 18-04-2014, 21:36   #125
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Na nieszczęście drow znów ukazał nieprzyjazną naturę swego ludu i przyszło im walczyć. Dinin od samego początku wiedział co chce zrobić. Wypowiedział inkantację, wykonał gesty, a wtedy sufit w jednym miejscu pękł. Pęknięcie powstało błyskawicznie, a z niego runęła na elfa smuga słonecznego światła, gdyż w powstałej szczelinie widać było słońce, którego promienie niemiłosiernie zaatakowały czuły wzrok drowa i sprawił, że temu pojawiły się mroczki przed oczami. ~Dobrze ci tak. To za to co nam zrobiłeś i za Griffina!~ Rzekł w myślach gnom przypatrując się jak mroczny elf odruchowo łokciem zasłaniał oczy. Zaraz potem, momentalnie, dopadł do drowa ork i goblin, którzy nie marnowali czasu i cięli, dźgali i uderzali czym mieli.

Yalop jednak oderwał zaraz wzrok od elfa i pokierował swe stare już oczy w kierunku Griffina, tego zdrajcy, który teraz walczył z Velesem. Gnom wściekły na krasnoluda za to co zrobił, za to, że ich zdradził, za to, że udawał przyjaciela(!) chciał odwetu. Jak poprzednio wypowiedział inkantację, a jego palce wykonały potrzebne gesty, a wtedy zdrajcę otoczył szczelny krąg z płomieni. Ognista ściana, która go okalała była wysoka i nie do przeskoczenia, a na dodatek bił od niej piekielny żar, jakby krasnolud nagle przeniósł się do piekieł. Jakby stał w bramie do tej straszliwej sfery.

Następnie w ruch poszła proca, lecz wystrzelony zeń kamień minął celu, lecz gnom dojrzał, że jego kompani, a dokładniej Delmaros i Veles nie dają krasnoludowi chwili na złapanie oddechu i napierają na tegoż. Gnom pragnąc już to zakończyć, by dać ujść swojemu gniewu i złości posłał w brodatego zdrajcę promień żywego ognia, który trafił bezbłędnie w pierś krasnoluda dotkliwie go parząc. Jednocześnie, gdy posyłał promień wydał z siebie gniewny krzyk, który jednak został zagłuszony przez panujące zamieszanie i szczęk broni. Dosłownie kilka sekund potem obserwował, jak krasnolud pada powalony przez magiczny pocisk ich dużego, nowego kompana, który chyba był jakimś półolbrzymem.

Po tym jak krasnolud leżał i zwijał się z bólu całe swoje zainteresowanie gnom skierował znów na drowa, który na ich nieszczęście twardo się trzymał. Dinin postanowił znów spróbować szczęścia z procą i widać było Tymora się uśmiechnęła do niego, gdyż mógł ujrzeć, jak w szyję drowa uderza wystrzelony przez niego pocisk. Wtem elf zrobił coś i w miejscu, gdzie walczył z orkiem i goblinem, powstała wielka czarna chmura, która przesłaniała całą sytuację, zamykając w sobie walczących. Yalop w reakcji obronnej użył kolejnego zaklęcia za pośrednictwem którego stał się niewidzialny. Stał tak w miejscu dla nikogo nie widoczny przez dłuższą chwilę, która dla niego wydawała się godzinami, a to wszystko za sprawą napięcia i panującej atmosfery zagrożenia.

Wtem dym się rozwiał i ukazał drowa, za którym krwawiąc leżeli powaleni ork i goblin oraz co zastanawiające jakaś buteleczka po magicznej miksturze. Nie czekając staruszek ruszył- omijając drowa- ku leżącemu flakonikowi, gdyż jego doświadczenie podpowiadało mu, że dowiadując się co zażył drow lepiej pomoże pozostałym, niż biernie stojąc nic nie robiąc. Udało mu się dotrzeć do celu wtedy, gdy pozostali starli się z drowem. Pochwycił flakonik i powąchał oraz palcem wydobył z falkonu resztki mikstury. Jego dobry jeszcze węch oraz kubki smakowe powiedziały mu, że to była mikstura lecznicza. Gdy miał już krzyknąć do pozostałych ujrzał jak drow pada, coś przy tym jeszcze mówiąc. Gnom poczuł taką radość, że nawet upuścił flakon, który niestety pękł.

Mimo wszystko szczęście szybko go opuściło, gdy spojrzał po swoich leżących towarzyszach. Dodał do goblina i obejrzał go dokładnie jak umiał, po czym stwierdził, że ten raczej przeżyje. Wnioskował to po dość słabym krwawieniu oraz równym oddechu. Ruszył więc ku orkowi, lecz gdy się obok niego znalazł, ten leżał już w wielkiej kałuży krwi i się nie ruszał. To zasmuciło staruszka, lecz mimo wszystko postanowił spróbować coś jeszcze zrobić.

-Pomocy! Trzeba mu pomóc!- Krzyknął desperacko swoim dość wysokim głosikiem ku pozostałym. -Pomocy!
 
Zormar jest offline  
Stary 19-04-2014, 09:59   #126
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zdrada, nieudane zaklęcia, kompani, co kryli sie po kątach zamiast atakować... Czyż potrzeba było więcej do szczęscia?

Czarów mogących zrobić krzywdę bądź drowowi, bądź zdradzieckiemu krasnoludowi, Veles w zasadzie nie posiadał. A jak już, to wolał owe czary przeznaczyć na leczenie tych, którzy dzielnie stanęli do boju, sam zaś zaatakował.
Wnet się okazało, że nie był to pomysł najlepszy. Cholerny krasnolud władał toporem znacznie lepiej, niż sie tego Veles spodziewał. Cud, że zycia nie stracił od razu, w pierwszej akcji. Na szczęście zdołał uskoczyć, a nawet wymodlić pomoc Milila, dzieki czemu nieco sił i zdrowia spłynęło na kapłana.

Kolejna wymiana ciosów okazała się bardziej szczęśliwa dla Velesa, który zdołał trafić Griffina, nie obrywając w zamian. A w chwilę później zdradziecki karzeł padł, trafiony magicznymi pociskami i magicznym promieniem, dzięki czemu Veles mógł się zabrać za to, co (między innymi) powinien na polu bitwy robić kapłan - ratować swoich.

Na pierwszy ogień poszedł dzielnie się z drowem zmagający ork. I od razu było widać, że podziałało, bowiem Crubnash zaatakował z większym animuszem.
Niestety, były to miłe złego początki, bo podstępny mroczny elf rzucił jakąś zasłonę dymną. A gdy dym się rozwiał okazało się, że na ziemi leży nie tylko mały goblin, który jako pierwszy zaatakował drowa, ale i ork.

Sytuacja zrobiła się... kiepska, chociaż Veles podleczył nieco Delamrosa, który ponownie włączył się do walki.
I wtedy nagle drowa zaatakował aligator.
Veles przez moment zastanawiał się, skąd się wziął ten stwór w takim miejscu, ale wnet doszedł do wniosku, że najważniejsze jest, nie skąd się wziął, ale co robi.

Drużyna ze zdwojoną energią ruszyła do ataku, tym razem uwieńczonego ostatecznym powodzeniem. Drow padł.

Veles wytarł ostrze rapiera o spodnie mrocznego elfa, a potem zabrał się za leczenie tych, którym jeszcze mógł pomóc.

__________________________
Leczenie lekkich ran na Kreista i Toka-Toka (po dwa razy)
Leczenie drobnych ran na siebie
 
Kerm jest offline  
Stary 19-04-2014, 13:05   #127
 
Demoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodze
Jego pierwsze magiczny pocisk rozbił się na barierze zasłaniającej drowa. No tak, mógł trochę pomyśleć. Mroczne elfy słynęły ze swoich odporności, a ten tutaj był wyjątkowo słynny.

Po pierwszym niepowodzeniu Rashka postanowił zmienić cel ataku, jednak najpierw musiał się zemścić. Ze złością wystrzelił następny pocisk, który tym razem doszedł celu. To przynajmniej świadczyło o tym, że magiczna bariera jest możliwa do przebicia. Z tą świadomością wycelował dłoń w krasnoluda, który był w tym całym zamieszaniu zdrajcą. Rasvan nigdy wcześniej go nie widział, jednak z pojedynczych okrzyków swoich nowych towarzyszy zdążył wywnioskować, co się wydarzyło. Nie miał zamiaru go oceniać; zdrada w Podmroku była na początku dziennym; dla Rashki to był po prostu kolejny powód, dla którego mógłby chcieć zabić krasnoluda.

Powód dla giganta był bardzo ważny. Pałając żądzą mordu mógł wyzwolić dużo więcej mocy. Potwierdziły to następne magiczne ataki, z których każdy jeden krasnal mocno odczuł. W połączeniu z masowymi, choć raczej niezbyt mocnymi atakami towarzyszy udało się w końcu zdrajcę powalić. Oczywiście trzeba było nadmienić, że gwoździem do krasnoludzkiej trumny był atak Rashki.

Z niezbyt wielkim zapałem znów powrócił do pierwszego celu. Choć ochrona przed magią skutecznie odwlekała go od ataku, to jednak wcześniejsze powodzenia dodały mu chęci. Rashka złożył ręce w znany gest i jął wymawiać słowa inwokacji. Niestety, w międzyczasie drow... Zniknął. Przywołał zaklęcie gęstej chmury, która przysłoniła pole walki. Rasvan nie mógł zbyt wiele zrobić; nie chciał przebijać chmury swymi pociskami na oślep, gdyż zdążył zauważyć, że kilku z jego towarzyszy tam dogorywało. Jego uderzenie mogłoby pozbawić ich iskry życia. Postanowił w takim razie 'przede wszystkim nie zginąć' i przyjął podobną taktykę, co gnom, stojący dość niedaleko - zniknął. Nie tak jak drow, tylko najzwyklej na świecie, po prostu wyparował z miejsca, w którym stał.

Ciągle próbował przebić wzrokiem chmurę, wyłapać jakieś dźwięki, które powiedziałyby mu, co tam się dzieje. Drow okazał się niesamowicie wrednym i potężnym przeciwnikiem, zdołał powalić goblina (to akurat nic specjalnego) i wielkiego orka, co poruszyło giganta. Brak wielkiego i głupiego wojownika był mu nie na rękę; przez to drow mógł zaatakować tych, którzy ostrzeliwywali go z daleka. Jednak gdy dym się rozwiał, nadeszło zaskoczenie. Kreist, ten mały i tłusty krasnolud stojący ciągle z boku, nagle... Zmienił się w aligatora! Rashka była zaskoczony widokiem krasnala-druida, chyba nie spotkał dotąd żadnego w swoim życiu. Jednak aligator przydał się na wiele; zaatakował skutecznie mrocznego elfa, odwodząc jego ewentualne zainteresowanie od, widocznego już, Rasvana. Ten moment gigant wykorzystał wspaniale. Dwa pociski pod rząd (osłabione już niestety brakiem dodatkowej mocy nienawiści, z której zwyczajnie się już 'wyprał') dosięgnęły Istorvira, bo tak się ów elf nazywał. Niestety, między jednym, a drugim promieniem, drow próbował zabrać ze sobą również aligatora - na szczęście mu się to nie udało, choć było bardzo blisko. Kolejny trup na polu bitwy. Kolejny, któremu śmiertelny cios zadał Rasvan.

Nie mógł sobie odpuścić i przez chwilkę wodził dumnym wzrokiem po zgliszczach i towarzyszach na nich pozostałych. Gdy jednak zabrali się za leczenie siebie nawzajem, Rashka, który nie odniósł żadnych ran, odszedł w kąt. Przyglądał się wnętrzom swoich dłoni, napawając się potęgą, jaką pokazał w tej walce. Duma i satysfakcja płynąca tak z jego mocy, jak i z zemsty.
 
Demoon jest offline  
Stary 21-04-2014, 19:15   #128
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Kreist dreptał za wysokimi z pewnym trudem. Krasnoludy nigdy nie maszerowały z tempem ludzi czy elfów. One po prostu nie zwalniały gdy wkładało im się na plecy kolejne kilogramy, w odróżnieniu od innych ras. Jednak Kreist był powolnawy nawet jak na swoją rasę. Warstwa tłuszczu i tak nie była już tak wielka jak kilka miesięcy temu gdy został tu uprowadzony, ale daleko mu było do swej kondycji sprzed lat, gdy zakończył żywot poszukiwacza przygód. Czuł się tu źle. Czuł się niepewnie. Czuł się słaby. Dlatego też, gdy rozpoczęła się walka, nie miał odwagi do niej dołączyć. Nie wierzył by dał radę nie przeszkadzać skoro nawet broni nie miał, a nie należał do tych mutantów, które potrafiły walczyć gołymi pięściami. Ale to oni mieli przewagę liczebną, prawda? Powinni dać radę sami. Bez jego pomocy... prawda? Bardzo chciał by by ktoś to potwierdził, ale ten moment nie nadszedł... a wbrew nadzieją walka wcale nie szła po ich myśli. Sięgnął pamięcią do dawnych lat, gdy był jeszcze wojownikiem. Panicznie szukał wspomnień, próbował sobie przypomnieć, jak walczył w przeszłości. Niestety jego sposób walki nie był jak machanie toporem. Go można zapomnieć, bo opierał się na magii, z którą był na bakier od przeszło dwóch dekad. Nie miał pewności czy da radę.
Olśnienie nie nadeszło. Nie było nagłego przebłysku gdy sobie przypomniał. Powoli wynajdywał pojedyncze fragmenty procedur. Sposobów. Tego jak się przemienić. Był już blisko gdy czarna chmura przysłoniła walczących. Kilka chwil później już sądził, że pozbierał dość fragmentów układanki, ale nie zamierzał szarżować wgłąb. Czekał, a gdy dym opadł przemienił się. Udało się.
Skóra zgrubiała. Wybiła się spod niej łuska. Twarz rozrosła się w długi pysk najeżony zębami. Padł na czworaki i machną krokodylim ogonem. Syknął zwierzęco i zaszarżował.
Drow zobaczył nowego wroga i odskoczył w tył.
Dalej nie wiedział co się dzieje. Rozleniwiony umysł nie nadążał za tempem walki. Pewnie dla tego nie był w stanie doprowadzić do zwarcia. Gdyby mu się udało zacisnąć szczęki na nodze drowa... to by starczyło. Walka była by skończona. Ale nie udało się. Za to ból przeszył jego grzbiet gdy ostrze przebiło go na wylot. Zawył by potępieńczo ale ze zwierzęcych strun głosowych wydobył się tylko intensywny syk, a potem nastała ciemność.
 
Arvelus jest offline  
Stary 22-04-2014, 12:09   #129
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Zdrada Griffina nie była dla niego wielkim zaskoczeniem. W takim miejscu jak to, każdy robił co mógł, żeby przeżyć. Zapewne na jego miejscu zrobiłby to samo. Niestety znów przyszło im walczyć. Delamros nie miał zamiaru zbytnio się przemęczać. Gdy nikt nie zwracał na niego uwagi, powoli zaczął wycofywać się w stronę, z której przyszli.

Po odejściu na w miarę bezpieczną odległość, nagle zatrzymał się. Obejrzał się za siebie i zobaczył jak jego towarzysze ruszają do ataku. Przypomniał sobie o Debrze, jak za każdym razem ruszała przed szereg, żeby zaatakować każde paskudztwo na jakie trafili na swojej drodze. Robiła to wszystko bo wierzyła w to, że uda im się odzyskać wolność. Zginęła próbując uwolnić się z tego miejsca. Może w końcu czas chociaż odrobinę dorosnąć i zacząć walczyć? Zrobić to dla Debry…

Po chwili zastanowienia Delamros ruszył biegiem w stronę walczącego Velesa, który akurat próbował zaatakować krasnoluda, który ich zdradził. Chorster w biegu wyciągnął dwa sztylety, które zdobył wcześniej i zaatakował z całej siły Griffina. Niestety, Delamros musiał już nieco wyjść z wprawy ponieważ nie udało mu się go zranić. Obszedł więc szybko krasnoluda i zaatakował tym razem za pomocą jednego sztyletu. W końcu udało mu się trafić swojego przeciwnika. Niestety krasnolud nie pozostał dłużny i z całej siły zaatakował Delamrosa swoim toporem. Uderzenie było tak mocne, że Chorster zobaczył gwiazdy przed oczami. Upadł na ziemię, nie mógł złapać oddechu, świat wirował wokół niego. Czuł, że to może być już jego koniec. Zachciało się walczyć to się ma. Próbuje wstać i po chwili, lekko zataczając się wyszedł z chmury dymu, której powstania nawet nie zauważył.

Kiedy myślał, że to będzie już jego koniec, nagle podbiegł do niego Veles. Magia sprawiła, że Delamros odzyskał siły i znów mógł walczyć. Nie mówiąc nic do Velesa, ruszył w stronę Istorvira, mijając leżące ciało krasnoluda. Musiało się sporo wydarzyć, kiedy był niedysponowany. Musieli to skończyć i to szybko.

W końcu udało im się zabić mrocznego elfa. Delamros usiadł na ziemi, gdy reszta próbowała ratować ogra, który walczył razem z nimi. Chorstera nie obchodziło to, miał dość wszystkiego. Otarł się o śmierć i nie było to przyjemne uczucie. Próbował uspokoić oddech. Dawno nie walczył i wyszedł z formy. Ciekawe co by pomyślała Debra, jakby go zobaczyła…
 
Morfik jest offline  
Stary 24-04-2014, 21:09   #130
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
TOKA ŻYWY!
Taka pierwsza myśl pojawiła się w móżdżku goblińskiej głowy. Co prawda skoro teraz żywy, to przed chwilą też był żywy. A dużo bardziej wolał być żywy w przytulnej, leśnej norze z elfiakiem na ruszcie i małpo-skrzydlakiem, który nie wiadomo skąd się tam wziął, ale na deser w sam raz.

- BlaBluBle! Brrr Nolobolokabula! - Wyraził swoje niezadowolenie głośno. Elfiak tu był surowy, a tam upieczony. Tyle że jak znał "Tam" to nie da się teraz tam wrócić. Takie abrakadabry, gdy zasypiał.

Rozejrzał się wokół czy nikt nie ma ochoty na elfiackie mięsko i - o dziwo - bardziej interesowali się kłujami elfa i innymi rzeczmi niż mięsem. Toka-Toka nie był głupi, więc dopóki nikt nie widział, "pożyczył" sobie nóż elfiaka i wyciął mu smakowitą słodziutką wątrobę, z którą natychmiast uciekł w kąt.


Tam rozkoszował się delikatnym krwio-smakiem rozpływającego się w ustach przysmaku. Gdy zjadł całą-caluśką, podszedł do ciała i zaczął wycinać najlepsze kąski z ud i pośladków elfiaka.
Gdzie zniknęły jego rany, goblin się nie zastanawiał. W końcu w bitewno-jedzeniowym szale nawet nie zauważył że zostały zadane... a nawet jeśli by zauważył, to było wczoraj*, więc nieważne.

*Spał i obudził się, więc teraz jest dzisiaj, a przed snem było wczoraj. Toka zna jeszcze dwa inne określenia czasu "Dawno" i "Już".
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 24-04-2014 o 21:30.
TomaszJ jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172