|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-02-2014, 22:24 | #81 |
Reputacja: 1 | - Ani mi w głowie twoja wątpliwa... cnona - prychnął na słowa Borysa - Jaszczurek, ani robali też nie zamierzam... Nękać. - chciałem się tylko spytać fachowca o zachowanie tych robali tam, bo nigdy się z takowym nie spotkałem, a wydało mi się dziwne. [/b] - Tłumaczył spokojnie obu druchom - Ty chyba nieco dłużej łazisz po podziemiach, ale skoro tak stawiasz sprawę spytam krasnoludów. Oni nie są jak płochliwe cnotki, co na widok chłopa zaraz obawiają się o cnotę - stwierdził wzruszywszy ramionami i ku krasnoludom ruszył w myślach podrwiwując z płochliwej cnotki Borsa.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |
19-02-2014, 19:04 | #82 |
Reputacja: 1 | Borys wciąż podejrzanie łypał na mnicha. - No, no, no! Ty mu tu ciemnoty nie wciskaj. A te twoje przerośnięte koraliki, to ci niby po co, hę? Widziałem ja takie, w jednym burdelu i wiem do czego służą! Choć faktycznie musisz być cholernie wyćwiczony... - Chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę z sodomitą, Borys splunął tylko na ziemie i odsunął się byle dalej od niego. - Dajcie rzesz w pysk pokrace, na pośpiech, bo sam to zrobię i spierdalajmy stąd. - warknął na resztę towarzystwa, rozpływającą się na psowatą jaszczurką - Te wszystkie grzyby, dziwnie działają na ludzi... - |
19-02-2014, 19:49 | #83 |
Reputacja: 1 | Grunald parsknął wręcz śmiechem i rechotał donośnie przez kilka chwil z ciętego dowcipu Borysa. Nie przejmował się hałasem jaki poczynił. Miał ze sobą młot i sprawdzonych w boju kompanów. Przynajmniej części z nich zaczynał ufać, a Borys był jednym z nich. - Dobrze gość gada - poprał przedmówcę - Brać pokraka i idziemy dalej. Syn kowala wiedział, że od tej pory co spojrzy na mnicha i jego korale, nie powstrzyma się od śmiechu.
__________________ "Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora" "Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie, a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans |
19-02-2014, 22:04 | #84 |
Reputacja: 1 | Mnich zaś westchnął tylko i teatralnie przewrócił oczyma. "Pokora, pokora i jeszcze raz pokora" - powtarzał sobie w myślach. Jednak jak to mówią krew nie woda. Na czole mnicha zaczęła pulsować żyła. To już nie było ten grzeczny pokorny brodacz. - Odszczekaj to! - Warknął do Borysa zaciskając pięści. Chyba szykowała się zadyma. Nie czekając na reakcję Borysa spróbował lewą ręką złapać go za ramię i obrócić ku sobie ptzodem zaś prawą celując dokładnie z całych sił uderzyć w pysk by przeciwnok runął na ziemię.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne Ostatnio edytowane przez Gargamel : 19-02-2014 o 22:09. |
19-02-2014, 22:58 | #85 |
Reputacja: 1 | Marcel westchnął przeciągle, zaprzestając kontemplacji własnych paznokci i koncentrując uwagę na Borysie i jego adoratorze. Zaklinacz zdawał się być rozbawiony całą sytuacją, ale na mnicha patrzył się coraz to mniej przychylnie. Owszem, cała grupa była kolorową zbieraniną i to taką, która w każdej innej sytuacji wyrżnęłaby się nawzajem w pień, ale tutaj... Jak na razie ich przetrwanie i wykonanie zadania było uwarunkowane trzymaniem się razem. Vilgax natomiast był niestabilny psychicznie. Ot, wpływ klasztorów i pobożności. Ewentualnie mentorów. - Dziwny ma gust ten mnich. I najwyraźniej ciężko znosi odrzucenie. - Marcel mruknął do Neth i Quinna - Urocza byłaby z nich para. Colbert miał pewność, że Borys potrafi o siebie zadbać, ale był zdania że lepiej stanowczo opowiedzieć się po jednej ze stron. Najlepiej po tej bardziej korzystnej. Kilka gestów i parę wymruczanych słów później między rozcapierzonymi palcami zaklinacza uformowała się kula, którą wycelował w Vilgaxa. Marcel czekał na rozwój wydarzeń. _________________________________ Kula kwasu
__________________ "Information age is the modern joke." Ostatnio edytowane przez Aro : 19-02-2014 o 23:04. |
19-02-2014, 23:06 | #86 |
Reputacja: 1 | Reakcja mnicha była równie zabawna, co cięta riposta Borysa. Brodacz zamierzał walczyć o swój honor. Nie chodziło o to, że w walce jeden na jeden nie mógłbym pokonać Borysa. Może i by mógł. Problem jednak w tym, że w tej walce po pierwsze miał za sobą swego znajomka Quinn, jak i innych członków ich wesołej gromadki dla których zachowanie mnicha było zbyt destrukcyjne, aby je puścić płazem. Grunald był blisko całej awantury i tylko czekał na reakcję Borysa i ewentualny błąd mnich. Jego mocarne dłonie zacisnęły się na trzonku młota, a mięśnie napięły się w gotowości do błyskawicznej akcji.
__________________ "Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora" "Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie, a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans |
19-02-2014, 23:16 | #87 |
Reputacja: 1 | - Precz z łapami kurwi synu! Za to się płaci! - Borys co prawda wiedział jak działa jego zwierzęcy magnetyzm, ale to tutaj, to już była przesada. Tak go obłapiać, jak tylko się odwróci! Schwanz w pysk nie raz w życiu dostał, to i starania mnicha na nim wyrażenia nie zrobiły. Dał się pociągnąć, skręcając w pół obrocie na jednej nodze, jednoczenie sięgnął po sztylet, mając zamiar swoim zwyczajem trochę pogmerać bydlakowi w bebechach. Zawsze można se przy okazji trochę powróżyć, co nie? Do tego widział, że gdzieś tam już pewnie czai się Quinn a na co, jak na co, ale z jego strony na cios z plecy swego wroga, mógł liczyć. Doświadczenie w takich akcjach dwaj szubrawcy mieli wszak nie liche a i brodacz wyglądał mu na takiego, co lubi być brany z dwóch stron na raz... |
20-02-2014, 00:33 | #88 |
Reputacja: 1 | Mimo wyraźnego zwiększania dystansu, mnich zdawał się nie łapać aluzji i podążał za kompanami, złakniony widać rozmowy i bogowie dajcie, by tylko tego, balansując na granicy prześladowania. Quinnowi ów brak szacunku dla jego i Borysa przestrzeni osobistej nie przypadł do gustu, przeczuwał bowiem, jak się może skończyć. Wykorzystując więc jego fatalne zauroczenie Borysem, bezszelestnie odsunął się od tej dwójki, wtapiając się w cień. Jak się okazało, nie pomylił się, gdyż frater przeszedł w końcu od słów do czynów. Gdy Borys związał go walką wręcz, Quinn wyskoczył z cieni za plecami mnicha z obnażonym sztyletem i dźgnął, mierząc kolejno w obie tętnice nerkowe.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
20-02-2014, 14:18 | #89 |
Reputacja: 1 | Głęboki głos rozbrzmiał echem wydobyty w salwie śmiechu. Trzy metalowe klamry będące zwieńczeniem warkoczy z brody krasnoluda obijały się o napierśnik w okolicach pasa. Khazad miał niebywałą radochę z poczynań odseparowanego od reszty mnicha. Cała drużyna zbyt zgrana nie była, tworzyły się w niej grupy na podstawie dawnych znajomości oraz drobne integracje przedstawicieli tych samych ras. Mnich jednak zawsze trzymał się na uboczu, a brak finezyjności w traktowaniu kobiet sprawił, że wylądował ze strzałą w plecach. Tym razem udowodnił, że finezyjność nie jest cechą której mógł nauczyć się w klasztorze. Gdy mnich chciał pacnąć Borysa prosto w twarz, krasnolud nie mógł się powstrzymać by nie zaśmiać się, zważywszy że sytuacja z grubsza podobna przytrafiła się już wcześniej. Krasnolud łypnąć na kobolda dając do zrozumienia by ten nawet nie drgnął, bo inaczej spotka go kara. – Trzymaj mocno Duda, by pokraka nie zwiała – dodał do poznanego w tej norze khazada. Huzhrung nie liczył że dostanie mnicha w swoje łapska. Siekiera zawisła nad ziemią lekko trzymana w potężnie zbudowanej ręce. Tarcza jak zawsze w pogotowiu na wypadek, jakby oberwać miał on lub Eldon. - Z chęcią użyczę toporka, jeśli konieczna będzie amputacja którejś z kończyn wycierusa! – Rzucił w przestrzeń rozróby jakby mając nadzieję, że któryś z kompanów rzuci mu mnicha pod nogi by mógł dokonać aktu dekapitacji. |
20-02-2014, 22:51 | #90 |
Reputacja: 1 | Książę wciąż nie odzyskał pełni sił po spotkaniu trzeciego stopnia z głazem, mimo to zaczął już rozumieć rzeczy dziejące się wokół niego. Po rzuconym komentarzu do niziołka i kobolda odsunął się, zniechęcony brakiem odpowiedzi i zaczął magicznie opatrywać swoje rany. Gdy już uznał że jego ciało jako-tako działa, jego uwagę przykuła rozmowa dwojga towarzyszy - wielkiego patologa i tej brodatej klechy. ~ Wiedziałem, kurwa wiedziałem, mówiłem ci od razu Książę, żebyś brał dupę w troki i się stąd zawijał. ~ Rzucił Demon głosem pewnym siebie, chyba nazbyt pewnym w mniemaniu Księcia, który postanowił go skarcić. Nie zdążył się jeszcze odezwać, a wtrąciło się Sumienie. ~ No nie wiem, nie zwracają na ciebie kompletnie uwagi, a poza tym dobrze wiemy z autopsji że jak coś któremuś nogę urwie tudzież co innego to pierwsi w kolejce będą do ciebie stać. Jesteś na wygranej pozycji Książę, jak zawsze zresztą. Nie ma co uciekać. Masz tylu wojaków przed sobą a wszyscy na twojej łasce. ~ - Masz zdecydowaną rację. - Odpowiedział Danny, mile połechtany przez swoje Sumienie. Jednakże echo ostatniego urazu znów dało o sobie znać. Książę zapomniał, że prowadził rozmową mentalną i swoją kwestię wygłosił na głos. Kilku towarzyszy spojrzało się na niego dziwnie, jednakże zdanie zgrało się z oświadczeniem Tirasa i mimo że niespecjalnie doń pasowało, to jakoś przeszło. ~ Kontroluj się Książę. Mimo to nie wiem, czy nie powinieneś uleczyć mnicha. Zawsze to jeden głupi woj więcej. ~ Kontynuowało Sumienie. ~ O ty głupia idiotko, uleczy klechę to uznają że stoi po jego stronie i sam w dziób wyłapie. Oni jeszcze mogli się nie pokapować, że Książę jest bioenergoterapeutą. ~ Demon jak zwykle stał twardo na ziemi. I to z nim Danny się zgodził, jednak postanowił tym razem tego nie komentować. Miast tego przypatrywał się rozwojowi sytuacji. Spodziewał się walki na pięści, typowej dla ludzi próbujących podbudować swoje ego, lecz sytuacja potwierdziła jedynie patologiczną stronę jego kompanów. Klecha nie miał szans, nie dość że atakowali go z dwóch stron sztyletami, to jeszcze wyłapał kwasem na twarz. ~ W sumie to bardzo logiczne ~ Pomyślał. ~ Najsłabsze ogniwo należy wyeliminować. Mnich to tykająca bomba, jeśli później znowu wpadniemy w kłopoty to być może mógłby to pogorszyć. No i nie zapominajmy, że zawsze należy stanąć po stronie silniejszego. ~ Zakończywszy mentalny wywód solidnym wnioskiem, podniósł z ziemi kamyczek i rzucił w stronę mnicha, uprzednio podchodząc doń na odległość pięciu ludzkich kroków, aby na pewno trafić klechę, a nie na przykład tego wielkiego patola. Atakuję mnicha i tylko mnicha kamyczkiem. Ostatnio edytowane przez Demoon : 21-02-2014 o 02:08. |