Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-02-2016, 23:26   #141
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Reaktywacja sesji w nowym składzie

“(…) – Słuchaj młodzieńcze – głos Afrei stał się teraz pełnym strachu szeptem, a broda łowcy dotknęła ucha Randala. – Plemionami nawiedzających nas potworów kieruje chaos. Dopóki tak jest, nie stanowią one większego zagrożenia dla Kamienia Grzmotów. Jednak tu i ówdzie pojawiają się pogłoski o czarnym magu, przesiąkniętym dawno już zapomnianym złem, który żyje w szalonym bluźnierstwie, mieszkając z leśnymi straszydłami w kanionie, a pewnie nawet płodząc niektóre z tych stworzeń. To może być coś więcej niż tylko plotka wieśniaków. Widziałem już w głębi boru rozumne, złe drzewa i takie, których korzenie wydawały się sięgać otchłani. Dobrze wiesz, że ciągłe używanie potężnych zaklęć pobudza czasami moce, od których może zatrząść się cały wszechświat. Boję się nawet myśleć, do czego może dojść, jeśli czarownik zjednoczy te bestie – wuj popatrzył na młodego druida z troską. (…)”

Autorem tych słów był myśliwy Afrei, który 25 Mirtula Roku Księcia spotkał w strażnicy swego siostrzeńca, świętej pamięci młodego druida Randala. Słowa te, przepełnione trwogą przed nieznanymi zakątkami Boru Hullack, miesiąc później zostały przekazane przez elfie usta elfim uszom, gdy spotkały się dwa zupełnie niepodobne do siebie indywidua - Varis Nailo i Kruk. Czarodziej po raz pierwszy w tych gorzkich dniach - gdy po pogrążonej w żałobie rodzinie Mansanas nie było już ani śladu, a w kasztelanii Kendricka było więcej zuchwałych awanturników niż gdziekolwiek indziej w Faerunie - poczuł gdzieś w głębi duszy coś z lekka przypominającego nadzieję. Druid zaś - obcy, którego znajomość tych rejonów ograniczała się do jednej czy dwóch gospód - czuł, że znalazł zarazem i godne wyzwanie, i godnych towarzyszy. A mimo że kompani zasługiwali na szacunek, to jednak budzili lęk, a przynajmniej kierujące nimi motywacje, tak zgoła odmienne od pobudek młodego elfa - Varisem kierowała chorobliwa ambicja, Liadonem błysk złota. Natomiast dla czarodzieja i łucznika druid niepokojąco przypominał Randala - oby tylko dane mu było nie skończyć tak samo, ze strzałą drżącą w młodym sercu.

Minął zaledwie miesiąc od pechowej wyprawy, a w Kamieniu Grzmotów zaszło tyle zmian, zupełnie jakby zbierała się burza, ogromna, ciemna, rycząca nawałnica przecinana błyskawicami. Według zarządzenia króla Azouna IV, licencje na organizowanie zbrojnych band zostały terytorialnie ograniczone do niespokojnych ziem kasztelanii Kendricka Hardcastle'a. Dotąd nieskrępowani awanturnicy wybierali albo poszukiwanie przygód z dala od Leśnego Królestwa albo wybierali się na wschód, na mniej lub bardziej fortunne wypady do nawiedzanego boru. Natomiast tutejsi mieszkańcy - dotąd mili i uprzejmi względem podróżników - zaczęli sprawiać wrażenie, jakby chcieli znaleźć się zupełnie gdzie indziej. Niektórzy nawet wyjechali, wyprzedając swój majątek. W taki właśnie sposób "Korbacz i Kołacz" oraz "Pod Halabardą" stały się "Smoczym Legowiskiem", własnością Ondavera Sarlatha, przedsiębiorczego weterana ze strażnicy, właściciela kilku kopalni w Grzmiących Wierchach i dowódcy prywatnej kompanii Kamiennych Ostrzy. Wraz ze zmianą właściciela zmieniła się też klientela - niepurpurowy mógł liczyć co najwyżej na ciężkie ciosy. Jednak popytowi musiała w końcu odpowiedzieć podaż - poszukiwacze przygód z bliska i daleka pozbywali się okupionych krwią monet w przybytkach też za krwawy łup wzniesionych, takich jak "Smutny los krzesła", "Pod błyskawicą" i "U niedźwiadków".

Lecz te oberże, jak i miecze zamieszkujących je chełpliwych awanturników, nie będą stanowiły centrum naszego zainteresowania, przynajmniej nie teraz, gdyż nieopodal Kamienia Grzmotów, w oddalonym gospodarstwie prowadzonym przez prostodusznego Josdiaha i korpulentną Elisath pojawiło się, zupełnie jakby zesłane przez troskliwe o narratora muzy, tworzywo na historię godną przekazania kolejnym pokoleniom, a może raczej zaczątek takiej opowieści, niespodziewany jak grom z jasnego nieba. Otóż Josdiah, chłop już od dawna zramolały, musiał wykopać studnię, czego nie podjąłby się bez pomocy kilku silnych mężów. A trzeba przyznać, że ci trzej, którzy chwycili za szpadel, byli wręcz sforami twardych niczym żelazne struny muskułów i grubych kości, a imiona ich brzmiały: Orr i Kargar. Trzeci zaś, najdzikszy pośród nich, nie legitymował się żadnym imieniem. Wkrótce dołączył do nich czwarty, zwany Antonem, obdarzony nie heroiczną krzepą, a zdolnościami, których pozazdrościłby lub które przeklałby niejeden śmiertelnik.

Zdesperowani podróżnicy, jakimi wówczas byli - awanturnikami bez licencji i z niemal pustymi sakiewkami - chwyciliby się każdej okazji, która gwarantowała wkroczenie w świat ciepła i zapachu jedzenia, nawet gdy wiązała się z niekończącymi uwagami puszystej Elisath na temat sensu poszukiwania przygód, tym częstszymi i bardziej kąśliwymi, im większego draba sobie upatrzyła. Jak nie trudno zgadnąć, przez calutki ostatni tydzień rolę tej strzeleckiej tarczy pełnił Orr. W odpowiedzi pół-ork tylko uśmiechał się kwaśnie (co by widelec z kawałkiem befsztyka nie zatrzymał się w drodze do ust), ale w uśmiechu tym czaił się cień autentycznego humoru.

Jednak naiwnym byłby ten, kto sądziłby, że tygodniowa dorywcza praca zespoliłaby ze sobą losy takich groźnych łotrów na dłużej niż do ostatniego przerzuconego szpadla ziemi. Prawdziwym powodem był błysk prawdziwego złota - branzoletki ukazującej skrzydlatego smoka zawiniętego trzykrotnie, z trzema rogami z rubinów na łbie, o którą prawie się pozabijali. Anton wiedział, że odnalezienie skarbu było poniekąd zasługą jego obecności. Jemu też do głowy przyszedł pomysł, że być może wykopane cacuszko było magiczne lub - co gorsza - przeklęte, stąd też pojawiła się potrzeba konsultacji z dyskretnym badaczem wiedzy tajemnej, a takim właśnie był ten spiczastouchy, na którego widok zwykli ludzie odwracali wzrok i czynili zabobonne znaki - Varis Nailo.

Cofając się chwilę wstecz, w momencie, gdy pazerna i brudna łapa Orra ściskała świeżo znaleziony skarb, w siedzibie kasztelana rozbrzmiewał dźwięk instrumentu w tych okolicach niespotykanego - szałamaji. Przed Kendrickiem - mężczyzną postawnym, przystojnym, o godnym, poważnym obliczu - koncert dawał przybysz z odległej Zakhary. Lokalny władyka poświęcił podróżnikowi blisko jedną wartę - zaprosił na obiad i obchód po wewnętrznym dziedzińcu strażnicy, do którego dostęp miała wyłącznie rodzina szlachcica, urzędnicy i Purpurowe Smoki. Zorganizowano nawet krótkie zawody w łucznictwie i fechtunku. Kasztelan dał się poznać jako mąż wysportowany, osiągający doskonałe rezultaty w strzelaniu z łuku, uprawiający również, choć w tym nie celował, szermierkę; zawsze zainteresowany żywo książkami i pisarzami, mimo że mowy układali mu sekretarze, wreszcie jako człowiek bolejący z powodu postępów łysiny i okazujący pod tym względem drażliwość wręcz chorobliwą.

Hassan chłonął jak gąbka wszelkie ciekawe nowiny. Między innymi dowiedział się, że strażnica w założeniu nigdy nie miała stanowić pogranicznej fortecy, tylko osobistą siedzibę Kendricka, centrum jego ziem, lecz Bór Hullack pozostawał nieposkromiony. Zasłyszał też plotki o ściągających do kasztelanii krasnoludzkich górnikach, którzy trzymali się na uboczu, jakby skrywając jakiś sekret, a jednocześnie dopraszali się audiencji u władcy. Pożegnanie z gospodarzem było nadzwyczaj miłe - na cały czas pobytu wędrowca Hardcastle kazał traktować wojownika jak jednego z tutejszych żołnierzy, co dla losu tego poszukiwacza przygód nie było bez znaczenia, gdyż właśnie w "Smoczym Legowisku" poznał Liadona Galanodela, swego przyszłego kompana.

Mimo że cenne znalezisko ze studni nie skrywało w sobie magicznych mocy, pojawiła się perspektywa zawiązania zbrojnej bandy - i to jakiej! Varis Nailo oddał błyskotkę pół-orkowi. Elf jadł powoli, smakując każdy kąsek, pozwalając, by krzepiące ciepło pomieszczenia "U niedźwiadków" i starannie wybrane (choć tanie) wino poprawiały samopoczucie, nawet jeśli nie wpływały na uspokojenie umysłu czy nerwów, a te czarodziej miał dosyć napięte. Zebrał tutaj towarzyszy, aby wskazać kierunek ich wspólnym przygodom.

Oto mroczne sztuki, jak się zdawało, same upominały się o uwagę czarodzieja, pojawiając się niemal w zasięgu ręki. Podobno nocami śmierć powstawała z grobów i zabierała tych zuchwałych awanturników, którzy próbowali stawić jej czoła. Doprowadzeni do ostateczności mieszkańcy gotów byli chwycić za widły i dorwać pustelnika, w którym upatrywano winowajcy. Purpurowe Smoki nie angażowaly się w aferę tak długo, jak szczątki ich kompanów spoczywały spokojnie w odosobnionej od Ogrodu Myrkula Alei Zasłużonych.

I tak nad tym niewielkim światem zawisła kolejna ciemna chmura, która dla poszukiwaczy przygód miała być pierwszą ciężką próbą.
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor, Pliman

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 20-02-2016 o 13:44.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 03-02-2016, 10:44   #142
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
"Złe drzewa, też mi coś - jakby takiemu człekowi napierniczać po stopach toporem , to też by wyszedł z niego "zły ludź" "- młody elf żachnął się na wspomnienie przekazanych mu wieści. Intuicyjnie jednak czuł i wiedział, że w tej powieści może być więcej niż ziarno prawdy. Wiedział, że są moce na tym świecie które się alchemikom nie śniły i że mogą one dotknąć i wypaczyć nawet twory natury. Druidzi byli od tego by temu zapobiegać i przeciwdziałać, dlatego ta historia poruszyła Ravena na tyle by nie mógł o niej zapomnieć.

Nader młody jak na elfie standardy druid , w podróżnym stroju z narzuconym nań pancerzem skórzanym spoglądał na nowych kompanów z zainteresowaniem. Przy sobie miał łuk i kołczan pełen strzał a także sejmitar przy boku, przy czym plecak niezbyt wypchany, oraz torbę na ramieniu z której korzystał czasem wyjmując zeń przyrządy kartograficzne gdy nanosił dane do późniejszej obróbki ich w mapę.

Tym zazwyczaj się trudnił gdy chciał zarobić jakiś grosz, jednak po prawdzie niespecjalnie były potrzebne owe pieniądze był bowiem dość samowystarczalny. Z drugiej strony narzędzia do pracy , broń czy choćby dobrze wyprawiona zbroja skórzana same z nieba nie spadły, na te i inne rzeczy potrzebne były pieniądze, których ostatnio Ravenowi zwyczajnie brakowało.

Wieści jakie Varis przekazał naprędce zebranej grupie awanturników dotyczyły jednak znacznie bliższych spraw niż odległe i nieprzeniknione mroczne bory. Całkiem w pobliżu zaczęły z ziemi wychodzić bezeceństwa przeciwne naturze. Nieumarli, którzy już dawno powinni gnić w ziemi i jako kompost przyczyniać się do wzrostu roślin. Najwyraźniej trupy z pobliskiego cmentarzyska za nic sobie miały potrzebę współudziału w naturalnych procesach ekosystemu. A winowajca miał być jakiś pustelnik - jak przynajmniej twierdzili chłopi.

- Trzeba by zbadać sprawę niezwłocznie. - Rzucił przerywając milczenie towarzystwa po usłyszanych wieściach. Średnio zależało mu na życiu pustelnika aczkolwiek nieco bardziej niż na innych żywotach, pustelnicy z reguły żyli w zgodzie z naturą. Znali ją i potrafili szanować, a to jednało im sympatię druidów. Ważniejsza jednak kwestią było powstrzymanie wypaczeń przeciw naturze - jakimi bez wątpienia byli ożywieńcy.

- Zajdźmy do kapłana który opiekuje się tym cmentarzem a potem w owe miejsce pochówków, może znajdziemy coś na miejscu, warto by zamienić też słowo z chłopami, może prócz oskarżeń pustelnika powiedzą jeszcze coś więcej, choćby gdzie go szukać no i wreszcie wypadałoby zamienić z nim słowo , jeśli sam nie jest źródłem tych wynaturzeń to może wie co lub kto nim jest. Być może interesował się sprawa, odwiedzał cmentarz i stąd te oskarżenia chłopów. - zasugerował, wyraźnie gotów do drogi.

Przepłukał gardło tanim winem zakupionym za przykładem "znawcy" Varisa i dojadał resztki strawy wiedząc, że może nie prędko kolejny raz zaspokoić głód czymś innym niż jagódki... Z drugiej strony może chłopi okażą się wdzięczni za pomoc z nieumarłymi? Już nie raz doświadczył wdzięczności chłopów, wiedział jednak że łaska chłopów na pstrym koniu jeździ i może być różnie.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-02-2016 o 11:40.
Eliasz jest offline  
Stary 03-02-2016, 11:21   #143
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację

Anton Ramas

'Jest takie prawo mówiące, że ciało pozostaje w spoczynku, dopóki w okolicy nie pojawi się nekromanta' odezwał się Anton, żartem próbując ukryć wewnętrzny niepokój. A co, jeśli to on? Co jeśli to jego sprawka? Ale przecież nie używał magii od ponad dwóch tygodni. Czy to możliwe, że sama jego obecność powoływała zmarłych do "nieżycia"? Półelf zalał swoje pesymistyczne myśli łykiem wina. Pomogło. Czuł jak jedna po drugiej topią się w cierpkim sikaczu rozpaczliwie walcząc o uwagę, jednak mężczyzna był niewzruszony. Próbował wyłuskać poszczególne smaki wchodzące w skład trunku, ale nie wyczuwał nic konkretnego. Być może dlatego, że ta cała gadka o szlachetności wina, bukiety i smaki to tylko takie gadanie wyższych sfer, a może pośledniejsze alkohole po prostu nie były przyrządzane z należytą starannością? A może w końcu Anton był prostym chłopem i nie zauważyłby bukietu wina jakby ten przeszedł przed nim i kopnął go w rzyć.

Tak czy inaczej, chwilowo udało się stłumić bezpodstawne wyrzuty sumienia i skupić na zadaniu jakie rysowało się przed nim.
'Na pewno warto zajrzeć na cmentarz po zmroku i zweryfikować, czy coś nienaturalnego faktycznie łazi tam nocami. I wodę święconą wziąć przy okazji. Zawsze się może przydać.' Anton miał nie więcej jak metr siedemdziesiąt parę wzrostu, co przy wadze ledwo przekraczającej sześćdziesiąt kilo dawało obraz szczupłego, lub w porównaniu do półorka zagłodzonego mężczyzny tuż po dwudziestce. Miał szczupłą ogorzałą twarz, ciemne, nieco dłuższe włosy w artystycznym nieładzie i coś, co ludzie nazywali kilkudniowym zarostem. W przypadku półelfa był to zdecydowanie kilkumiesięczny zarost i jedna z wielu cech ludzkiego rodzica. Po półelfiej matce odziedziczył piękne, magnetyczno-hipnotyzujące spojrzenie błękitnych oczu, a także minimalnie zakrzywione uszy.
To co zdradzało jego nietutejszość, to strój pogranicznika. Solidne ciuchy na każdą pogodę jaką można spotkać "w drodze", czyli skórzane spodnie, lniana koszula z troczkami, na którą narzucony był skórzany wams. Traperskie buty na nogach i przewieszony przez krzesło dość ciężki płaszcz chroniący przed wiatrem i deszczem dopełniały obraz awanturnika. Mimo stroju Anton nie wyglądał jednak na zbója: jego broń stanowił smukły, zakończony z obu stron metalowymi obiciami kostur niewiele przewyższający półelfa, ręczna kusza i para sztyletów noszona przy pasie - zdecydowanie kiepski materiał na zbója, każdy to przyzna.
Spostrzegawczy obserwator mógłby dostrzec sakiewkę na magiczne komponenty schowaną za paskiem, ale nic w ubiorze, ani zachowaniu nie wskazywało, by półelf był magiem, choć wrażliwi na magiczne fluktuacje mogli czuć wewnętrzną siłę drzemiącą w wątłym ciele mieszańca.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 11-05-2016 o 22:04.
psionik jest offline  
Stary 03-02-2016, 11:43   #144
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Co Cię tak trapi Radżo Varysie? - Hassan skierował te słowa w stronę pochylonego nad miską ciepłej strawy elfiego czarodzieja zasępionego najwyraźniej ostatnimi wydarzeniami. Hassan słyszał wiele pogłosek, ale wolał wysłuchać opowieści bezpośrednio ze źródła. Sądząc po doborze towarzyszy, siedzących obecnie przy stole, elfy potrzebowały wojowników a Hassan był wojownikiem. Kapikulu jak zwali ich Szachowie Zakhary, mamelukiem, jak zwali ich Kalimszyci drżący pod ich panowaniem których trzymali w ryzach właśnie podobnymi do Hassana, twardymi jak stal wojownikami. Można było to wyczytać po delikatnych, ledwie widocznych na twarzy kreskach rytualnego tatuażu, którym oznaczane były wszystkie psy wojny i po drobnych bliznach znaczących jasną skórę Hassana, świadczącą o dużym, mimo młodego wieku doświadczeniu. Istotnie, był psem dobrze nauczonym kąsać wrogów, jednak z powodów osobistych, obecnie był gotów kąsać kogokolwiek bo ta zimna kraina i przygnębiający nastrój otoczenia mroziła jego gorący temperament. Hassan siedział rozparty na drewnianym krześle, świadom ciekawych spojrzeń siedzących w karczmie gości. Jego wygląd znacząco różnił się od kormyrańskiej mody. Hassan był człowiekiem ogromnej postury której w żaden sposób nie maskował obszerny, zakhariański burnus, i o twarzy ozdobionej sumiastym, bujnym wąsem. Długie, brązowe włosy spinał w warkocz, który ukrywał pod wysoką keczą wzmacnianą pleconką kolczą. Spod fałd burnusa wystawała plecionka kolcza, opinająca grube ramiona i szerokie barki. Szerokie szarawary z kolorowymi lampasami spinał skórzany pas, za którym zatknięty był długi nóż. Obuwie z koziej skóry, miały noski fantazyjnie wywinięte do góry niczym buty dzinnów. Obok niego, na oparciu krzesła wisiał ogromnej wielkości kildż, o zakrzywionym jak półksiężyc ostrzu który długością równał się z długimi, prostymi mieczami północnych barbarzyńców. Za nim, pod ścianą leżała reszta jego ekwipunku - lekka kusza która nie różniła się niczym szczególnym od powszechnie dostępnej tu broni, i przykrywającej plecak z ekwipunkiem okrągłej tarczy, której powierzchnia pokryta była zawiłymi wzorami, mającymi symbolizować osiem kierunków oświecenia splatanych pokrętną nicią losu. Ogromny wojownik rzucał ciekawe spojrzenia na egzotycznych w jego mniemaniu tubylców i odwzajemniając grzecznie uśmiechy co bardziej natarczywych gapiów swoimi błękitnymi, przenikliwymi oczami. Pociągając z kubka swoje wino, spokojnie słuchał dyskusji o wstających z grobów trupach.

-Trupami w naszych stronach zajmują się kapłani. Warto by zasięgnąć opinii tutejszego. Czy w tym barbarzyńskim miejscu jest jakaś świątynia lub kaplica? - Hassan miał wrażenie, że być może lokalny kapłan będzie skłonny do podzielenia się problemem, i być może nieco bardziej konkretnie określi jego skalę. Kiedy usłyszał ,że jest zanotował sobie w pamięci aby wypytać go o rodzaje potępieńców zakłócających spokój tej osady.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 03-02-2016 o 15:08.
Asmodian jest offline  
Stary 03-02-2016, 13:21   #145
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Plotki, plotki, plotki.
Liadon słyszał już wiele z nich. Niektóre były prawdziwe. Niektóre z tych niektórych były nawet w stanie zaowocować wymiernym zyskami, pozostałe jednak niosły ze sobą tylko i wyłącznie kłopoty, w tym i te z gatunku najpoważniejszych.

Włóczący się po okolicy nieumarli, o których wspomniał Varis, oznaczali zwykle kłopoty i brak zysków. W zwykłych grobach rzadko chowano bogaczy, nie mówiąc już o tym, że chwalebny zwyczaj grzebania umarłych wraz z całym dobytkiem odszedł dość dawno w zapomnienie.

Usunięcie z okolicy hordy truposzów było z pewnością czynem chwalebnym, przynoszącym sławę, ale żyć za coś trzeba było, a wdzięczność chłopów mogła być tylko i wyłącznie słowna. Tego do garnka wsadzić nie można było.

- Na nieumarłych kapłan i ogień są ponoć najlepsze - powiedział. - Ogniem któryś z was włada? - spojrzał na siedzących przy stole. - Kapłana musimy odwiedzić, za to z pustelnikiem... Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale on lubi samotność i ponoć nie jest łatwo do niego dotrzeć. - Spojrzał na Vario.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-02-2016, 14:11   #146
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Mogę z odległości rozbuchać płomień jak z ogniska. Dowolną ilość razy . Dość prosta i użyteczna sztuczka, zwłaszcza w podróży. Co prawda cel takiego czaru może uskoczyć przed ogniem, ale trupy zbyt skoczne raczej nie są. - Raven odpowiedział na pytanie Liadona. Upił wina niemalże już z dna pucharku po czym zwrócił się do Antona

- Woda święcona także nie zaszkodzi, być może ów kapłan nam ją udostępni za darmo jeśli usłyszy o naszej chęci rozwiązania problemu z ożywieńcami. A może i zaoferuje jakąś nagrodę? - zapytał choć bez jakiegoś wyraźnego zainteresowania. Kierując zaś wzrok na wszystkich dodał

- Zresztą nawet nie mamy pewności czy to faktycznie ożywieńcy panosza się na cmentarzu, może podobnie myślała poprzednia ekipa, przygotowała się na nieumarłych i trach zaginęła bez śladu...

Po chwili szybciej już kończąc posiłek dodał - Chodźmy do tego kapłana, opiekuna cmentarza i dowiedzmy się więcej, bo nie ma co strzelać w ciemno tylko zacząć badać sprawę.
 
Eliasz jest offline  
Stary 03-02-2016, 18:55   #147
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bezimienny idąc za radą szamana, nie był zbyt butny w kontaktach z ludźmi nizin. Nie pokazał więc Elisath gdzie jej miejsce, gdy pyskowała i kręciła swoim tłustym tyłkiem podczas gdy on harował, nie oćwiczył również jej gamoniowatego mężulka i nie kazał mu się przyglądać jak obrabia jego cycatą lubą, nie wybił też Orrowi zębów za to że położył łapska na znalezionej złotej bransolecie smoka. Aż dziwne było to zachowanie, bo znalezisko świeciło dla niego niczym drogowskaz na drodze i uznał że idzie w dobrym kierunku, a półork i tak zapłaci za brak szacunku do smoczego przeznaczenia.

Gdy siedział z resztą nowej kompanii "U Niedźwiadków" i słuchał plotek o umarlakch uznał że to jest jakaś szansa na wykazanie się przed bogami, a poza tym nie raz słyszał że groby ludzi nizin mogą zawierać wiele kosztowności. Liadon elf okazał się być, mimo niewieściego wyglądu, kompetentnym i bezwzględnym awanturnikiem, za co zyskał szacunek Bezimiennego.
- Możemy iść do kapłanów i pustelnika, ale i tak uważam że wszystko skończy się na użyciu stali. - wyraził swoje zdanie barbarzyńca i pociągnął mocny łyk trunku wzmacniającego odwagę.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 03-02-2016 o 21:30.
Komtur jest offline  
Stary 03-02-2016, 20:06   #148
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Kargar raczył się dobrze zasłużonym po kilku dniach pracy w gospodarstwie posiłkiem, zdążył się już upomnieć o dokładkę befsztyku.

Potężnie zbudowany najemnik nie miał pełnego zaufania do otaczających go typów, w szczególności elfów i dziwaka z cudaczną czapą na głowie. Przez ostatnie kilka dni poznał dość dobrze siłę bezimiennego barbarzyńcy i pół-orka, byli godnymi kompanami, ale znajomość mogła się jeszcze skończyć krwawo (było gorąco, kiedy została znaleziona smocza bransoleta, Kargar miał zamiar dopilnować żeby Orr podzielił się z z nim zyskiem ze sprzedaży). Dlatego też Kargar upewnił się, że jego robiący wrażenie dwuręczny miecz (czyścił go prawie codziennie, więc broń była w świetnym stanie, lśniła niemal tak jak jego łysina) stoi w gotowości oparty o jego krzesło. Miał też na sobie swoją kolczugę, pod którą nosił prostą, ciemną koszulę.

Słuchał gadania druida - miał nadzieję, że ten miłośnik kwiatków i pszczółek przyda się do czegoś w walce. Kiedy przemówił Bezimienny, przełknął resztę jedzenia, zapił, beknął i zaśmiał się basowo:

- Barbarzyńca dobrze gada! Zawsze takie sprawy dobrze stalą dobrze się kończy! Po czym zmarszczył brwi i przerzucił spojrzenie na Ravena:

-Ale rację masz elfie, że o nagrodę się pytasz! Za darmo to ja nie będę z umarlakami się okładać, wolę inne towarzystwo! - Puścił oko do roznoszącej jedzenie i trunki córki karczmarza.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 03-02-2016 o 20:09.
Lord Melkor jest offline  
Stary 04-02-2016, 00:57   #149
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
- Orr - powiedział głośno Orr, bo pierdolił wstępy. Orr jaki był każdy widział. Orr nie mówił bez potrzeby, a jedyne co zostało do powiedzenia to "Orr". Tego nikt nie powiedział.
- Chodźmy - dodał Orr, idealnie wpasowując się w tą krótką, Orrową chwilę, gdy wszyscy spojrzeli na Orra zastanawiając się, co właściwie chciał powiedzieć Orr.
- Do kapłana. Potem będzie ciemno. I nogi śmierdzą też. - wyjaśnił Orr.
Teraz już wszyscy wiedzieli.
 
__________________
Cogito ergo argh...!

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 04-02-2016 o 01:01.
Someirhle jest offline  
Stary 04-02-2016, 16:54   #150
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Anton Ramas
Całe szczęście, że w drużynie jest sporo zbrojnych rąk i gorących głów - pomyślał Anton odczuwając ulgę. Nieumarli są wybrykiem magii i jako tacy powinni być szybko unieszkodliwieni. Anton, mimo posiadania wrodzonego talentu magicznego, mógłby się zaliczać do największych wrogów czarów i czarodziei w Faerunie dlatego stanowczo uważał, że problem nieumarłych, o ile faktycznie występuje, należy rozwiązać jak najszybciej.
Przysłuchiwał się rozmowom swoich towarzyszy zerkając dość nieufnie w kierunku elfiego czarodzieja.
'Macie rację, stal się na pewno przyda, jeśli po cmentarzu faktycznie panoszą się truposze. Jest już popołudnie, zanim załatwimy sprawę u miejscowego kapłana i zbierzemy potrzebny ekwipunek, będzie wieczór. Akurat dobra pora na przechadzkę po miejscowym parku sztywnych.'

Kiwnął głową do półorka 'Masz rację, zbierajmy się'.
Dopił swoje wino i zaczął pakować swój dobytek dająć znać, że pora ruszać.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 11-05-2016 o 22:04.
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172