|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-11-2014, 19:23 | #61 |
Administrator Reputacja: 1 | Liadon nie bardzo wierzył w to, że uda się odnaleźć dzieci Klarysy. Za dużo czasu upłynęło i w tym momencie jej córeczki mogły się znaleźć nie wiadomo gdzie. Nawet jeśli do tej pory nie znalazły się w garnku jakiejś hordy, to zapewne znajdowały sie już daleko stąd. Niektórzy, na przykład, handlowali ludźmi. Ale gdyby mieli ubranka i jakieś dobre psy... W sumie pomysł Jabadoocka nie był aż taki zły. Za to z kolejnymi słowami gnoma nijak się Liadon nie mógł zgodzić. Selune zsyłała na ludzi swe łaski, ale nie inaczej postępowali i inni bogowie. Nie można było mówić, że tylko Selune ma taką moc, a choroba to przekleństwo. Pustelnik mógł być oszustem, ale nie musiał. Bogowie w przedziwny sposób objawiali swą wolę. Może ceną za uzdrowienie miał być wysiłek konieczny do odnalezienia cudownej jabłoni. A to z pewnością nie było łatwe. Jednak mimo odmiennego zdania nie skomentował słów gnoma. Każdy miał prawo do swego zdania, każdy mógł je wypowiadać. Dopóki nie wywoływał zamieszania i nie przysporzył wrogów drużynie. To płomienne wystąpienie, chyba, nie podpadało pod ten przypadek. W przeciwieństwie do starcia z Winfredem. Łowca nie wydał się Liadonowi zbyt sympatyczny, ale do tej pory nikt o nim nie powiedział złego słowa. Nawet żona, którą podobno miał. - Czy, zanim wybierzemy się na poszukiwanie dzieci - powiedział, spoglądając za oddalającym się łowcą - może rzucimy okiem na tę studnię. Przed chwilą usłyszałem coś ciekawego. - A ty - zwrócił się do gnoma - nie zrażaj każdego tak od razu. Lepiej najpierw wypytać. Czasami nawet kłamstwa przyniosą jakiś pożytek. |
25-11-2014, 21:05 | #62 |
Reputacja: 1 | - A ty - zwrócił się do gnoma - nie zrażaj każdego tak od razu. Lepiej najpierw wypytać. Czasami nawet kłamstwa przyniosą jakiś pożytek. - Zaiste - przyznał kapłan - Mądrze prawisz, ale zważ że człowiek ten niemal nas zaatakował swoimi słowami i był bardzo opryskliwy. A to doprawdy zachowanie niegodne i z gruntu zasługujące na naganę. Nie powiedziałem mu nic, co można by uznać za złe lub godzące w naszą drużynę. Jeżeli chcesz możesz go dogonić i jeszcze nim pogadać. Choć wydaje mi się, że szkoda czasu na człowieka tego pokroju. Fałsz, pogarda i złośliwość biją od niego na kilometr. - odparł Jabadoock spokojnie i rzeczowo. A po chwili podniósł szalik do góry i rzekł: - A przy okazji nie wiesz, kto tu w okolicy może mieć wyszkolone ogary. Im szybciej wyruszymy, tym lepiej. Trop i tak już nie jest świeży, ale z pomocą Księżycowej Pani może uda się nam na coś trafić.
__________________ "Kupię 0,7, to leczenie paliatywne i pójdę spać, bo w końcu sam sobie zbrzydnę" AJKS |
26-11-2014, 19:42 | #63 |
Reputacja: 1 | Randal miał wiele spraw do przemyślenia. Sytuacja w okolicy była bardzo napięta. Wcześniej nie spotkał się z uszkodzonymi rozstajami, lecz takie uszkodzenie znamionuje zawsze działanie zła. W dodatku chaotycznego zła. Gdyż inne złe stworzenia starają się raczej wykorzystać rozstaje do swoich celów a nie uszkadzać. Rozmowy zatem rejestrował tylko jakąś częścią świadomości, nie wtrącając się do nich. - Zajmiemy się zatem wpierw ratunkiem dla dzieci. Potem będziemy po kolei zajmowi się innymi problemami. Za ostro postępujesz z potencjalnymi wiernymi widocznie modły nic nie dały w jego przypadku. Jeśli zaś będzie się modli za twoją namową, nie zostanie uzdrowimy, straci nadzieje, wtedy możesz sam się pożegnać z życiem, bo z pewnością cię dopadnie Jabadoock. Owoce są dla niego nadzieją. Nie wolno nam zmarnować takiej szansy, gdyż i z nich zysk dla naszej kompani może być, a w końcu o to też, między innymi sprawami chodzi. Po tych słowach poklepał kręcącego mu się przy nogach Łatę. - Gdy wyjdziemy z strażnicy poproszę Łatę o pomoc. Mamy już ubranie dziewczynki, może chwycić trop. Zapewne będzie to wymagać małego przekupstwa, wiem jednak jak do Łaty dotrzeć i czym przekonać, aby się postarał.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
27-11-2014, 16:58 | #64 |
Reputacja: 1 | Czarodziej z pewnym dystansem podszedł do całej sprawy z porwaniem. Logicznie myśląc wyprawa ratunkowa była ryzykowna i niemal na pewno skazana na niepowodzenie, jednak konieczna z innych powodów. Nie wtrącał się gdy Jabbadock wypytywał Klarysę o przebieg zdarzenia, przysłuchiwał się tylko uważnie, starając się nie oddychać zbyt głęboko. Czystość nie była jedną z cnót zbyt mocno przestrzeganych w tym domu. Kazanie którym kapłan uraczył chorego człowieka mocno go poruszyło. Na tyle mocno że tylko dzięki wieloletnim ćwiczeniom woli powstrzymał się od kopnięcia przemądrzałego gnoma prosto w rzyć. Ta chęć jeszcze się nasiliła po komentarzu do słów łowcy. Zamiast tego zazgrzytał tylko zębami a gdy oddalili się poza zasięg słuchu od Frithuswitha i zdołał już opanować chęć uduszenia Jabbadocka, skomentował. ~ Jabba, nie każdy musi od razu padać na kolana tylko przed jednym bogiem, czy boginią. Daleki jestem od niedoceniania Księżycowej Pani, ale uznaję też innych bogów, co więcej wierzę że wielu przewyższa ją potęgą. Twoje kazania są, nie dość że nachalne, to odmawiają mocy innym potęgom. Poza tym mógłbyś darować sobie to całe „synowanie” i „córkowanie”. Może gdy mówi to kapłan w podeszłym wieku ma to sens, ale przy twoim wzroście i aparycji to praktycznie błazenada. Jeszcze jedno, całkiem niedawno zachwalałeś cnotę taką jak dyskrecja. Może następnym razem posłuchasz sam siebie i nie dasz niedwuznacznie do zrozumienia potencjalnemu wrogowi że go o coś podejrzewasz. Nie tylko ty wyczułeś że coś z tym łowcą jest nie tak. ~ elf odetchnął głęboko, starając się uspokoić. ~ Liadonie, mówiłeś że zbóje napadali po tym jak rozmawiał z nimi jakiś starzec, to mógł być Frithuswith proszący o pomoc. Nie obiło się ci przypadkiem o uszy czy nie kręcił się tam też Winfred? Dzięki Jabbadockowi musimy teraz bardziej uważać. ~ czarodziej skrzywił się niemiłosiernie. Propozycja Randala żeby jego ryś tropił ślady, nie była głupia. Varis z ciężkim sercem odłożył zatem na później pewien plan, w którym kawał mięsa, trucizna, Łata i kuśnierz łączyli się w jedną, zgrabną całość. ~ Co ma być kołnierzem, nie utonie. ~ wyszeptał pod nosem patrząc na zwierzę pałętające się przy Randalu. ~ Nie ma sensu tracić czasu. Spakujmy się i ruszajmy jak najszybciej, dzieci same się nie uwolnią. ~ rzucił głośno przyspieszając kroku.
__________________ "Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą." Fryderyk Nietzsche |
27-11-2014, 18:14 | #65 |
Reputacja: 1 |
|
29-11-2014, 00:31 | #66 |
Reputacja: 1 |
|
29-11-2014, 11:54 | #67 |
Reputacja: 1 | Varis mocno odczuł tempo marszu które sobie narzuciła drużyna, minęło już kilka lat od czasu gdy ostatnio się tak forsował. Dyszał ciężko, pod płaszczem był spocony a łydki i uda paliły jak wysmagane rzemieniem. Wiedział że w najbliższych dniach przyjdzie mu odcierpieć zaniechanie ćwiczeń. Odgarnął z czoła mokre włosy i chustą wyciągniętą z rękawa otarł twarz, następnie napił się wody z bukłaka. Zapadał już zmrok, a okolica nie wyglądała na zbyt przyjazną. Prawdę mówiąc, teraz gdy miał czas się rozejrzeć, to poczuł jak jeżą mu się włosy na karku. Mroczny las, pełno cieni w których mogli czaić się wrogowie, wisielec nie dodawał uroku i na pewno nie koił obaw. Przynajmniej miał lepszy wzrok niż jego ludzcy towarzysze, więc mógł rozejrzeć się dookoła bez zapalania pochodni. Podszedł powoli do wisielca starając się poruszać jak najciszej. Zorientował się, że nie wiadomo kiedy wyjął różdżkę z pokrowca. Ufając swoim przeczuciom, cofnął się w cień i szeptem wypowiedział zaklęcie, wypisując znaki w powietrzu. ~ Litrix de vers. ~ znaki zawirowały wokół czarodzieja i rozpłynęły w ciemnoszarą mgłę która szczelnie go otuliła, by zniknąć po chwili. Czując się pewniej ponownie podszedł do ciała, starając rozpoznać co za znaki zostały wycięte na korpusie martwego człowieka.
__________________ "Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą." Fryderyk Nietzsche Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 29-11-2014 o 11:58. |
29-11-2014, 14:15 | #68 |
Administrator Reputacja: 1 | Las ich obserwował. Przynajmniej takie ważenie odnosił czasami Liadon. Chociaż nie był w stanie nikogo zauważyć, to stale miał wrażenie, że tuż za drzewami coś czeka na ich błąd. A błędy (do których zapewne należała i zbytnia ciekawość) dużo mogły kosztować, o czym świadczył powieszony na gałęzi dębu młodzian. Kara? Ostrzeżenie dla innych? Powinni niedługo odpocząć, ale to miejsce na odpoczynek się nie nadawało. Musieli jeszcze kawałek przejść i dopiero tam rozłożyć obozowisko. Ale najpierw trzeba było parę rzeczy sprawdzić. Liadon w ślad za Varisem podszedł do wiszącego młodzieńca. Interesowało go, ile czasu minęło od jego śmierci, oraz sposób, w jaki ową śmierć mu zadano. No i czy gdzieś na ziemi zostały ślady oprawców. |
29-11-2014, 14:20 | #69 |
Reputacja: 1 |
|
29-11-2014, 21:13 | #70 |
Reputacja: 1 | Kaszląc i krztusząc się Varis rzucił się za drzewo gdzie przylgnął do ziemi. Jego jedyną myślą było jak znaleźć schronienie przed świszczącymi strzałami i trucizną. ~ Jabba pomóż! ~ krzyknął i wycelował różdżkę w kierunku goblina z hełmem nabitym szpikulcami. ~ Ixen bluthel! ~ słowa zaklęcia poparł znakiem. Ognisty pocisk pomknął przez polanę i musnął rękę celu. Goblin bluznął potokiem przekleństw i wyzwisk gdy płomienie osmaliły mu przedramię. Varis opadł ciężko na ziemię starając się by pień drzewa pozostawał między nim a wrogami.
__________________ "Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą." Fryderyk Nietzsche Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 30-11-2014 o 23:19. |