|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-12-2014, 08:55 | #71 |
Reputacja: 1 | Wyjście z osady i tropienie okazało się o wiele trudniejsze i bardziej męczące niż Jabadoock mógł przypuszczać. Randal z pomocą swoich magicznych umiejętności wytrwale szedł tropem porwanych dzieci. Po ciężkim całodniowym marszu gnom marzył o chwili spokoju. To jednak nie było mu dane, gdyż natrafili na coś co ich zaintrygowało. Wisielec dyndał wesoło na gałęzi, a na dodatek miał coś w okrutny sposób wyryte na piersi. Varis i Liadon zainteresowali się nim na tyle, że postanowili podejść bliżej. Gnom nie pchał się do przodu. Nigdy jakoś nie czul pociągu do ścierwa, a fetor jaki unosił się od sztywnego ciała tym bardziej zniechęcał. Nagle wszyscy posłyszeli trzask, a po chwili głośne nieprzyjemne cmoknięcie. Ciało młodzieńca upadło na ziemie zdradzają tym samym, że wszystko było li tylko sprytną pułapką. Raz z krzaków poleciały w ich stronę pierwsze strzały. - Jabba pomóż! ~ krzyknął Varis. Gnom nie lubił, gdy skracano w ten sposób jego imię, ale nie zamierzał z tego powodu odmawiać pomocy. Czuł, jak serce wali mu w piersi ze zmęczenia i strachu. Gnom podbiegł do Varis i wnosząc dłonie do góry przywołał moc swojej Księżycowej Pani, aby wspomóc kompana i przynieść mu ulgę w bólu. Następnie sięgnął po broń i przygotował się do obrony. Nie zamierzał rzucać się na zielone ścierwa od tego byli silniejsi i odważniejsi od niego. Nie to, żeby Jabadoock był tchórzem. O co to, to nie. On był strategiem i wolał mieć odpowiednią perspektywę na walkę. Tylko w ten sposób będzie mógł umiejętnie i skutecznie wspomagać swych kompanów.
__________________ "Kupię 0,7, to leczenie paliatywne i pójdę spać, bo w końcu sam sobie zbrzydnę" AJKS |
01-12-2014, 09:32 | #72 |
Administrator Reputacja: 1 | Tak to się kończy niewczesna ciekawość i brak ostrożności... Liadon w ostatniej chwili zszedł z trasy, jaką poruszał się trujący obłok, a potem zaklął pod nosem, widząc skuteczność ostrzału, jaki przeprowadziły czekające na nich gobliny. Ale teraz nie było czasu na zajmowanie się poszkodowanymi kompanami. Ważniejsze było pozbycie się mapastników. I zadbanie o siebie. W ramach realizacji owych planów Liadon strzelił do goblina, który łeb przyozdobił bandaną, a potem pobiegł i schował się wśród zarośli, nie chcąc się zbytnio wystawiać na strzały. |
01-12-2014, 17:22 | #73 |
Reputacja: 1 | Rottis miał chwilę na reakcję. Najpierw zobaczył szarże Malakaia, który w kilka sekund znalazł się przy jednym z goblinów. Następny był Varis, który wystrzelił magicznym pociskiem. Varis nie wyglądał dobrze, był ranny, ale Jabba już przy nim był i w kilka sekund uleczył elfa. Drugi elf w drużynie, Liadon wystrzelił i trafił goblina w bandanie. Jeden trafiony i spadł z drzewa, przy drugim jest mnich, trzeci za kilka sekund spotka ex-smoka, jeśli ten najpierw nie padnie od wrogich strzał. Rottis rozpoczął więc szarżę z uniesioną tarczą broniącą się przed kolejnymi strzałami. Jego cel. Powalany z drzewa goblin z bandaną.
__________________ Man-o'-War Część I |
03-12-2014, 00:28 | #74 |
Reputacja: 1 | Malakai desperacko pędził w kierunku goblina z prędkością, która przyćmiłaby nawet skok głodnego jaguara. Podła kreatura odrzuciła kościany łuk, nieprzydatny w tym bliskim śmiertelnym starciu i zeskoczyła na napastnika, odbijając się szpotawymi stopami od jego klatki piersiowej. Mordercze dźgnięcie przeszyłoby w mgnieniu oka serce śmiertelnika, gdyby nie gwałtowny, niezręczny unik - mnich poczuł, że ostrze dosięga jego ubrania i przecina mu skórę. Strumień czarnej krwi bluznął z głębokiej rany. Pamiętający dawną potęgę smok trząsł się ze złości i wstydu. Stwór wykrzywił się posępnie.
__________________ [D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik [Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor, Pliman Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 03-12-2014 o 12:12. |
03-12-2014, 11:46 | #75 |
Reputacja: 1 | Zwyciężyli, choć zwycięstwo to okupili ceną krwi. Randal poległ w boju. Jabadock pomodlił się o spokój jego duszy i rozejrzał się po polu bitwy i swych kompanach. Byli wycieńczeni, spoceni i w złych humorach. Już na początku ich wyprawa zaczęła przypominać zły sen. Gnom wiedział, że musi wziąć sprawy w swoje ręce. W końcu od tego był, prawda? Wspiął się więc na niewielki, ścięty pień i przemówił do drużyny: - Nie łamcie się przyjaciele. Wyprawa nasza okazuje się, trudniejsza niż początkowo przypuszczaliśmy. Już w pierwszym naszym boju straciliśmy jednego z nas. Randalu walczyłeś dzielnie i bohatersko, ale poległeś. Opowiemy wszystkim o twoim bohaterstwie i męskiej walce. Twoja rodzina na pewno będzie z ciebie dumna. My natomiast musimy kontynuować nasze dzieło. Musimy ruszyć tropem tej podłej, zielonej gnidy, który niczym najgorszy tchórz czmychnęła nam. Musimy za nim ruszyć. Musimy odszukać dziewczynki. Musimy iść dalej, aby ofiara naszego przyjaciela nie poszła na marne. Tutaj Jabadoock skończył i zszedł z pniaka. Była to jak na niego bardzo krótka przemowa i nad wyraz treściwa. Gnom uznał jednak, że nie ma teraz czasu na długie perory. Raz, że trzeba było ruszać za goblinem, a dwa pojawił się Dalaury, którego należało odpowiednia przywitać. A któż mógłby to zrobić lepiej niż krewniak.
__________________ "Kupię 0,7, to leczenie paliatywne i pójdę spać, bo w końcu sam sobie zbrzydnę" AJKS |
04-12-2014, 17:31 | #76 |
Reputacja: 1 | Rottis podszedł do goblina oszołomionego przez nowo napotkanego gnoma i dźgnął go prosto w serce. Ot dla pewności. Następnie przykucnął nad poczwarą i odciął jej ucho, tak jak wymagał tego list gończy. Rottis powtórzył proces przy drugim zabitym goblinie. Nagle Jabbadock wszedł na pieniek i zaczął kolejną przemowę. Gdy gnom skończył Rottis wstał z kontrargumentem. - Właśnie straciliśmy towarzysza, i to nie jednego. Oprócz Eustachego, który gdzieś się zapodział padł też Randal. Uszanujmy jego krewnych i dostarczmy ciało do twierdzy, nie pozwólmy wilką i wroną życić się jego ciałem w lesie. Należy mu się godny pochówek. Nie wiem czy zauważyłeś ale te poczwary nieźle nas pocharatały. A było ich tylko trzech! Jak myślisz ile ich znajdziemy tak gdzie ten uciekł? Dziesięć? Dwadzieścia? Piećdziesiąt? Pora się wycofać. Straciliśmy druida, straciliśmy Eustachego, straciliśmy zapasy. Jeśli nie chcemy stracić życia pozwolimy mu odejść.-
__________________ Man-o'-War Część I Ostatnio edytowane przez Baird : 04-12-2014 o 18:17. |
04-12-2014, 19:43 | #77 |
Reputacja: 1 | Gnom chciał już coś powiedzieć i wdać się w dyskusję, ale ugryzł się w język. Może była w tym co mówił Rottis, jakaś część prawdy. Należało faktycznie wszystko przemyśleć. Pójście na żywioł mogło się źle skończyć dla nich wszystkich. Jednak faktu zabicia jeńca, Jabadoock nie zamierzał pozostawić bez komentarza. - A mogę wiedzieć dlaczego ukatrupiłeś nasze jedyne źródło informacji w tej chwili. Zdajesz sobie sprawę, że tym samym przypieczętowałeś los dziewczynek? W tym momencie prawdopodobnie dobiłeś gwóźdź do ich trumny. Ta pokraka mogła nam wiele zdradzić, a tak to szukaj wiatru w polu. Rozgoryczony i zły kapłan splunął na ziemię, po czym usiadł na pieńku i głęboko się nad czymś zastanowił.
__________________ "Kupię 0,7, to leczenie paliatywne i pójdę spać, bo w końcu sam sobie zbrzydnę" AJKS |
04-12-2014, 19:48 | #78 |
Reputacja: 1 | ~ Na Dziewięć Piekieł i Siedem Demonicznych Otchłani Rottis, czyś ty swoją głowę z rzycią pomylił? Po jaką cholerę żeś ubijał tego goblina? Może teraz zdołasz go przepytać, albo znaleźć trop? Randalowi już nic nie pomoże, a teraz dzięki temu żeś zrobił głupotę godną twojego muła to dzieciaki są stracone. I za co? Za ucho? Następnym razem myślenie zostaw innym, głupcze! Bardzo się postarałeś żebyśmy musieli wrócić z niczym! ~ Varis był wściekły i wykrzyczał te słowa prosto w twarz wojownika. Właśnie stracili jedyny ślad jaki im pozostał. Bez wprawnego tropiciela nie było teraz szans że zdołają odnaleźć dzieci, a takowego nie mieli. Elf odwrócił się od grupy i odszedł kilka kroków. Starał się uspokoić, ale nie mógł. Utrata druida, jego własne otarcie się o śmierć i stracone szanse – to było zbyt wiele jak na jego nerwy. Podszedł do ciała Randala i przyklęknął, wpatrując się w twarz młodzieńca. Następnie zamknął mu oczy. ~ Niestety wygląda na to że twoja śmierć poszła na marne. ~ mruknął do trupa. Wszystko szło tylko ku gorszemu.
__________________ "Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą." Fryderyk Nietzsche |
04-12-2014, 20:40 | #79 |
Administrator Reputacja: 1 | - Witaj, Dalaury - powiedział Liadon. - Zjawiłeś się, można by rzec, w samą porę. Na temat sytuacji z goblinem nic nie mówił. Jabadoock i Varis powiedzieli wszystko, co i on miałby do powiedzenia. Stracili towarzysza i, mimo wygranego starcia, przegrali bitwę. A wszystko przez głupotę Rottisa, który zatłukł jedyną osobą, która mogłaby im udzielić jakichkolwiek wskazówek. I po co? Dla jednego ucha? - Chyba powinniśmy wrócić i odwieźć ciało Randala - powiedział cicho. - Ale najpierw musimy znaleźć jakieś lepsze miejsce, by spędzić noc. |
04-12-2014, 22:27 | #80 |
Reputacja: 1 | Tajemniczym wybawcą okazał się dzierżący bliźniacze ostrza niziołek. Młody, czarnowłosy jegomość nosił prosty skórzany przyozdobiony starannie wymalowanym symbolem dwóch skrzyżowanych mieczy. - Na psa urok! Jabadoock! Słyszałem, że okolice kipią od plugastwa, ale nie myślałem, że będziemy z nim walczyć ramię w ramię! - wykrzyknął zdumiony wojownik. Nagle jakby coś sobie przypomniał, skłonił się i ozwał poważnym głosem: - Szlachetni podróżnicy nazywam się Dalaury Knocklay i jestem paladynem w służbie Arvoreen. Boleję nad stratą waszego towarzysza. Jeśli tak jak ja przybyliście tu by wykorzenić czające się w puszczy zło połączmy siły i pomścijmy jego śmierć jak przystoi! |