W tej cichej komnacie, zachowanej nadspodziewanie dobrze dostrzegacie pięć kamiennych sarkofagów, stojących na sztorc, trzy na północnej ścianie, dwa na południowej. Wyglądają na wykonane z kamienia ozdobione są płaskorzeźbami humanoidów podobnych do elfów w ceremonialnych szatach. Naprzeciw drzwi widać wykutą w czarnym kamieniu, najpewniej obsydianie, kapliczkę, na której stoi paląca się cały czas świeca. Kapliczka ozdobiona jest smokami. Obok świecy widać dwa małe przedmioty, jedną jest buteleczka drugi jest podłużny, może różdżka z tej odległości trudno poznać.
Wykrywając magię Tanis dostrza bijącą od podłużnego obiektu słabą aurę nekromantyczną, świeca zaklęta został nieustającym płomieniem, eliksir w buteleczce to eliksir wytrzymałości żywiołowej. W komnacie wyczuwa słaba aurę Abjuration związaną z czarem alarmu. Z sarkofagów wyczuwa nikłą aurę nekromantyczną.
Tanis czym na bieżąco opisywał towarzyszom to co widział.
Nie omieszkał dodać swojego komentarza do magicznego alarmu i nekromancji bijącej z sarkofagów - ale tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniego, wiedzieli co ich czeka.
- A więc, jeżeli wchodzimy do środka, to będę potrzebował chwili na modlitwy o niebiańskie łaski i powodzenie.
Tanis, kiedy wszyscy zgłosili gotowość, skupił się i udało mu się przywołać moc podobną do kapłańskiej. Potem użył leczenia lekkich ran na drzwiach i otwarły się one, rozdzielając na dwie połówki. Drużyna weszła do środka i nic się nie zdarzyło.
- Wejdę pierwsza jako wabik - powiedziała zielonoskóra szykując topór. Podeszła do najbliższego sarkofagu. - Gotowi? - Spojrzała na resztę towarzyszy upewniając się że są gotowi. I jedną ręką spróbowała otworzyć wieko trumny.
Zaza poprowadziła drużynę dalej, aż pod samą kapliczkę. Teraz można było, iż podłużny przedmiot to świstawka z zabarwionego na czarno nefelium. W sali słychać było tylko oddechy członków drużyny.
- Stój Zazo! Nie otwieraj! - zawołał mnich na widok ręki sięgającej w stronę trumny. - Skoro nie wyszły to może warto jakoś zablokować wieka zamiast ich tu zapraszać? - Anathem nie widział powodu, żeby walczyć skoro szkielety się same do tego nie pchaly. Zamiast tego zaczął się przyglądać czarnej świstawce i zwrócił się do Tanisa - To też jest magiczne? Myślisz że ma jakiś związek ze szkieletami?
- A jakże, wszystkie trzy są przedmioty magiczne - zapytany wskazał na leżące na ołtarzu dary - A ta świstawka aż świeci nekromancją. Mamy czym zablokować te sarkofagi? Zorenie, są tu inne pułapki niż ta którą już unieszkodliwiłeś?
- Myślałem, że chcecie sprawdzić, czy w sarkofagach nie ma czegoś ciekawego - powiedział Morn.
Wiek nie chroniły żadne pułapki, tak stwierdził Zoren.
- Chcemy. Naprzód więc! - Tanis skupił się na chwilę, popchnął znajdujące się najbliżej drzwi wieko, sprawdzone jako pierwsze przez Zorena, i z ostrożności zasłonił się tarczą.
Wieko przewróciło się na posadzkę. W sarkofagu stała zbroja płytowa przynajmniej tak to wyglądało. Przez wiziorę hełmu trudno było coś dostrzec. Pancerne rękawice oplecione były na rękojeści długiego miecza, który opierał się czubkiem o bok sarkofagu, tak, że wyglądało tak jakby zbroja opierała się o miecz.
- Heh - powiedziała pół orczyca. - Najwidoczniej nasza ostrożność była zdziebko przesadzona. Zorenie możecie chyba zająć się rzeczami po jakie tu przyszliśmy.
Zoren ostrożnie przyjrzał się zawartości sarkofagu, przezornie niczego nie dotykając - na to był jeszcze czas, a nie planował naruszać spokoju zmarłych, jeśli ci po prostu tutaj leżą.
- Nie sądzę, by taka zbroja na coś się nam przydała - stwierdził Morn. - Koboldom chyba też nie...
- Słuszna opinia. - Alchemik przytaknął na te słowa. - Pozostawienie ich w stanie nienaruszonym wydaje się w obecnej sytuacji rozsądniejszym rozwiązaniem, szczególnie iż jedynie by z nas spowolniły. Sprawiają wrażenie dobrze wykonanych, więc o ewentualnej grabieży możemy pomyśleć, opuszczając Cytadelę.
- A co z tym? - półelf wskazał na przedmioty leżące na ołtarzu. - Bo zapewne wzięcie tego uruchomi zaklęcie, skoro otwarcie sarkofagów tego nie zrobiło -
- Jak to co? Zabieramy - powiedziała z pewnością w głosie wojowniczka. - Nie wyglądają na mocniejsze niż te, które zaatakowały nas na wejściu, a jesteśmy wypoczęci. Nawet nasz czempion już doszedł do siebie.
- Ale te są zbrojne po zęby - powiedział zaklinacz.
- Chcesz je najpierw rozebrać? - spytała Zaza, drapiąc się po głowie próbując odgadnąć myśli zaklinacza.
- Można by je spróbować najpierw rozbroić, a potem rozebrać na małe kawałeczki - zaproponował Morn.
- Może dałoby się przewrócić te sarkofagi i ułożyć je wiekami do dołu. Mielibyśmy problem z głowy - zaproponował mnich.
- Mogą popękać... - Morn spojrzał na sarkofagi. - Ale gdyby tak się za to ostrożnie zabrać...
- Uuuugggggghh … - Zaza zawsze była osobą, która wolała akcje od bezcelowego długiego Gadania. - Anathen pomóż mi położymy ten sarkofag na podłodzę pokrywą do dołu! - Podeszła do otwartego sarkofagu i nastawiła się by podnieść i zamocować na nowo wieko.
Anathem ruszył pomóc Zazie delikatnie przewrócić miejsce spoczynku szkieletów.
Udało się płytę z powrotem zamocować, lecz gdy próbowali przewrócić sarkofagi okazało się, iż zespolone są one ze ścianą pomieszczenia.
- Złośliwość... - stwierdził Morn.
- Wyświęciłbym całe to pomieszczenie jakbym mógł, z góry na dół - westchnął Tanis. - Nie podobają mi się ci nieumarli, za dużo ich tutaj, i żadnego wyjaśnienia po co
- Spróbujmy rozmontować tych... strażników - zaproponował zaklinacz. - Nie sądzę, by się dało na stałe przymocować te wieka. Z pozycji pionowej łatwiej zaatakować. Dlatego pewnie stoją.
- Tak, zróbmy to dopóki błogosławieństwo działa i ich zniszczenie będzie trwałe. Ten jest mój. Wszyscy na raz, gotowi? - półelf przygotował się do dobicia maczugą nieruchomego przeciwnika
- Gotowa - powiedziała poirytowana Zaza, stając przy sarkofagu i otwierając go. Czuła że takie ‘dobijanie przeciwników’ niczego jej nie nauczy. Gdzie to uczucie wiru walki, ten szum krwi w uszach, ten dreszcz emocji. Takie zachowanie było dobre do lekkokostnych czaromiotów którzy bali się walki, nie dla niej. Prychnęła jeszcze gniewnie unosząc topór na bezbronny szkielet.