Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-09-2018, 21:13   #31
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Po pewnym czasie chodzili po lesie, bez większych rezultatów. Hassan jednak w pewnym momencie przystanął, zmarszczył brew i dał susa w pobliskie krzaki. Po chwili krzyknął triumfalnie, a Shillen mogła zobaczyć, że jego ręka zniknęła całkowicie w jakiejś ziemnej jamie. Chwilę w niej grzebał po czym po chwili wyciągnął z niej wierzgającego zająca. Uśmiechnął się, podniósł zdobycz do góry, przez chwilę przyglądając się zwierzakowi, po czym szybkim ruchem rąk skręcił zdobyczy kark.
- No...przynajmniej nie wrócimy z pustymi rękoma - uśmiechnął się do drowki
- Nieźle, nurkujesz w tym zajęczych norach choćby Rahnulf, tyle że… jak on je wyciąga to wyglądają trochę gorzej. - Shillen zaśmiała się, po czym jednak spoważniała. - Co nie zmienia faktu, że jeden zając to trochę licho. Musimy znaleźć coś jeszcze bo ta siksa… to znaczy Saxa nie da mi... to znaczy nam żyć po tak lichych łowach. - stwierdziła.
- Daj mi strzałę - poprosił Hassan podchodząc do elfki
- Eee.. dobra, proszę. - wyciągnęła jedną strzałę ze swojego kołczanu i podała wojownikowi.
- Ale po co?
Hassan chwycił strzałę palcami po czym przebił zająca jednym płynnym ruchem - Świetny strzał - uśmiechnął się podając zwierzaka drowce.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale… jako łowcy trochę mi to ujmuje, poszukajmy jeszcze chwilę. Dadzą sobie radę bez nas przez ten czas. - nalegała.
- No dobra - mruknął wojownik i ruszył dalej, uśmiechając się pod nosem.
- Ale naprawdę, doceniam ten gest… - rzuciła cicho elfka również ruszając.
- Przecież nikt się nie dowie. Strzeliłaś? Strzeliłaś - Hassan puścił do niej konspiracyjnie oko - ciekawe, czy jest ich w okolicy więcej. To głupie zwierzaki są - wojownik zaczął obchodzić teren dokoła, szukając innych nor.
- Ty kanciarzu… - rzuciła z uśmiechem. - No, no… pewnie ogrywając mnie w karty też oszukiwałeś, co? - zażartowała i również zaczęła rozglądać się za kolejnymi norami.
- Ech, i tak przegrałem większość do Saxy - mruknął nieco niepocieszony i potarł brodę nieco się frasując.
- Heh… Musimy ją kiedyś wspólnie ograć. - zażartowała. - I odzyskać naszą kasę.
- E tam. Chyba wygrała uczciwie - machnął ręką - zresztą prawdziwe skarby trzeba zdobyć, nie wyciągać od towarzyszy
- Saxa i uczciwie? Jak dla mnie te słowa się wykluczają. - stwierdziła elfka. - Cholera, niby las, a żadnych leśnych stworzeń w okolicy. - dodała drowka, po chwili jednak usłyszała jakiś szelest w pobliskich krzakach. Stanęła chwilę w bezruchu przyglądając się owym krzakom, by po chwili po cichu wyciągnąć strzałę z kołczanu i wypuścić ją z łuku w ich kierunku. Z roślin wydobył się skowyt zwierzęcia. Gdy elfka podeszła do krzaków zobaczyła, że ustrzeliła lisa. Zwierzę jeszcze żyło, ale strzał był na tyle dobry, że za parę godzin skonałoby tak czy inaczej. Drowka wyciągnęła jeden ze swoich mieczy, położyła jedną dłoń na grzbiecie leżącego lisa.
- Ciii… - powiedziała do zwierzęcia, po czym drugą ręką szybko skończyła jego męki. Podniosła martwego zwierzaka i podeszła z nim do Hassana.
- No, to plus zając już trochę lepiej. Myślę, że możemy wracać. - uśmiechnęła się do wojownika.
- Nieźle. Całkiem nieźle - pokiwał z aprobatą wojownik odbierając od dziewczyny lisa i zająca i przywiązując oba zwierzaki do siodła - będzie dziś potrawka. We wiosce powinniśmy dostać chyba jakieś zioła. No i kołnierzyk ładny z tego będzie - Hassan pacnął drowkę lekko w nos koniuszkiem ogona i zaśmiał się - dobra, bo będą nas szukać jeszcze.
- Ciebie może, ale jakoś nie wierzę by mieli płakać jakbym nie wróciła. - stwierdziła Shillen. - Ale cóż… bywa. - wzruszyła ramionami po czym zgrabnie wskoczyła na konia i wyciągnęła rękę do wojownika. - Pomóc panu?
- Panu? - Hassan zaśmiał się i obrócił, czy na pewno o niego chodzi ale pozwolił sobie pomóc sadowiąc się za dziewczyną w siodle - masz chyba problem z nielubieniem siebie. To raczej mnie nikt by nie szukał. Ot, zwykły wojak ze mnie, hultaj i grabieżca. Po co komu ratować takiego - uśmiechnął się - ładne dziewczyny zawsze się ratuje a takich jak ja zostawia sępom. Taki los - wzruszył ramionami nic sobie z tego nie robiąc.
- Co ty mówisz? Taka Awen czy Lieselotte na pewno nie pozwoliłyby ci zginąć. - zachichotała, dźgając siedzącego za nią wojownika łokciem.
- One mnie chyba nie lubią. To damy są. Damy nie zadają się z hultajstwem - mruknął - no co? - Hassan spojrzał na Shillen dźgnięty przez jej łokieć
- A nie, nic. - zaśmiała się elfka. - Sugeruję tylko, że gdyby wszyscy panowie z naszej drużyny nagle by zniknęli, to damska część prawdopodobnie ciebie szukałaby jako pierwszego. Czemu sądzisz, że Cię nie lubią?
- Tak mi się wydawało - odparował Hassan - ale przecież pewna damska część jest tu już ze mną i mnie znalazła i zaraz wybłądzi - zachichotał wojownik lekko skubiąc drowkę w bok
- Hahaha… No widzisz, z łowcą raczej się nie zgubisz, chyba, że takowy będzie tego chciał. - zaśmiała się drowka. - Poza tym nigdy nie wiedziałeś, że do takich “hultajów” kobiety ciągnie najbardziej? - uśmiechnęła się.
- Aha...ty przechero. To dlatego wyciągnęłaś mnie na polowanie? - zaśmiał się Hassan
- Ja?! - spytała. - Przecież to ty zasugerowałeś, że trzeba by zapolować… O co ty mnie tu oskarżasz. - wybuchnęła śmiechem.
- Ja zasugerowałem? - śmiał się wojownik - Cholera, Shillen, one zjedzą wszystkie orzechy. Pogoń tego konia bo nic nam nie zostawią!
- Nażrą się orzechów, to na mięso nie będą miały miejsca. - zażartowała - Ale jak ci tak śpieszno. - uśmiechnęła się po czym spięła konia, a ten ruszył galopem przed siebie.
- Chrzanić te orzechy Shillen - mruknął Hassan łapiąc drowkę mocniej aby nie spaść z siodła w czasie gwałtownej galopady
- Silne masz te łapska. - rzuciła Shillen czując, że jego dłonie zacisnęły się mocniej na jej talii.
- Gniotę? - zapytał wojownik i przesunął je nieznacznie wyżej - tylko jeśli chcesz abym złapał wyżej to już będę musiał Cię macać - zachichotał - a wtedy rzeczywiście sobie pomyślę, że nie na polowanie mnie tu wywiozłaś
- Ja tylko stwierdziłam, że silny jesteś. - odpowiedziała. - A trzymaj się jak ci wygodnie, tak co nie spadniesz i nie będę musiała cię zbierać. - zaśmiała się.
Hassan bezceremonialnie przysunął się bliżej i złapał drowkę ręką w pasie, nieco żałując, że zabrał glewię
Shillen nie przyznała, tego na głos, ale było to dla niej dość przyjemne uczucie.
- Kurczę, ciekawe jak daleko tamci zdążyli się oddalić, trochę ten spacerek po lesie nam zajął. Byle nie będziemy musieli ich szukać nie wiadomo gdzie…
Wojownik nachylił się do ucha drowki - jedź tam - powiedział cicho i wskazał glewią - powinniśmy im przeciąć drogę
Elfka bez namysłu skierowała konia w wskazanym przez Hassana kierunku
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 27-09-2018, 13:38   #32
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lieselotte weszła przez drzwi, lecz w pierwszej chwili nic nie widziała. “Och, co ja narobiłam? Co się z nimi dzisiaj dzieje? Co się ZE MNĄ dzieje?” rozmyślała z zakłopotaniem. Dopiero po niecałej minucie oczy dziewczyny przyzwyczaiły się do ciemniejszego pomieszczenia i rozejrzała się po wozie.
- Och… - westchnęła, a jej oczy wręcz błysnęły ekscytacją - Jak tu pięknie!
Magini podziwiała wszelkie zdobienia mebli, które były zupełnie czymś innym, niż to co znała z domu. Był dla niej wręcz… egzotyczne. Spojrzała w powieszone na szafie lustro: “Ojej, trzeba będzie to jakoś poprawić” pomyślała, widząc swoje odbicie - zaczerwienioną buzię, jej rozwiane, długie, jasne włosy i może delikatny ślad łezki w kąciku oka. Następnie skierowała się w stronę gondoli sypialnej, po drodze potykając się o zakrwawione bandaże i spodnie, rzucone bezładnie na podłogę. Przesunęła ręką po miękkich futrach, a następnie spojrzała na dziwny talizman, wiszący nad gondolą. “Hm… magiczny? Może, choć raczej nie. Czyżby to był łapacz snów?”. Usiadła na łożu i spojrzała przez okno. Gdy jej oczy się już przyzwyczaiły, pomieszczenie nie wydawało się już takie ciemne, wręcz przeciwnie. Ujrzała sunącego powoli za wozem pół-elfa i postanowiła wychylić się delikatnie przez okno.
- Och, witaj, kazali ci iść na końcu? - zagadnęła Allayna.
- Miło cię widzieć - odpowiedział półelf, podjeżdżając nieco bliżej, by rozmowa mogła się toczyć w normalnym tonie. - Ktoś musi narażać... plecy... by inni byli bezpieczni - wyjaśnił żartobliwym tonem. - Czy ty czasem nie jechałaś z Shillen? Uciekłaś od niej, czy tylko zamieniłaś koński grzbiet na rozkosze domku na kółkach?
Lieselotte zachichotała i odparła:
- Podoba mi się w sumie ta druga opcja, Saxa naprawdę przytulnie się tu urządziła! - opowiadała z entuzjazmem, a następnie dodała udawanym szeptem: - Ale możemy uznać, że po z obydwu powodów po trochu. - Puściła pół-elfowi oczko.
- Zawsze mi się wydawało, że należy korzystać z drobnych przyjemności wtedy, kiedy jest ku temu okazja - odpowiedział. - Kto wie, kiedy znów Saxa wpuści cię do swego królestwa - dodał półżartem.
- No nie... Świetnie! I pojechali do lasu… Właściwie to fantastycznie. Może jak ją Hassan porządnie wychędoży w krzakach, to się uspokoi jędza jedna! - Przez niedomknięte drzwi dało się słyszeć zirytowany głos złodziejki.
Mina Lieselotte ponownie zrzedła. Odwróciła głowę w stronę drzwi, skąd dobiegł od Saxy. Tego już było dla magini stanowczo za dużo. Nie była pewna, czy wszyscy się nagle umówili na jakiś głupi żart, czy dołączyła właśnie do istnego cyrku na kółkach. Obecnie wolała się nie zastanawiać. Zrobiła tylko głęboki wdech i po chwili wypuściła powietrze, po czym znów odwróciła się do Allayna.
- Wybacz mój chwilowy brak uwagi. - Lieselotte przeprosiła pół-elfa. - Ja natomiast zawsze uznawałam, że jak najwięcej uwagi trzeba poświęcać temu, co jest naszym zadaniem. Ale skoro już o tym wspomniałeś, to pozwolenie sobie od czasu do czasu na drobne przyjemności chyba nie zaszkodzi, prawda? - uśmiechnęła się - Myślisz, że Saxa się bardzo pogniewa, jeśli skosztujemy sobie jej wina?
- Ten wystrój zaprasza do relaksowania się
- odpowiedział. - A co do wina... Jeśli nie wypijesz wszystkiego, to się częstuj. Co na stole, to odżałowane. Inaczej by schowała. Gdzieś tam są kieliszki - dodał. Nie sądził, by magini zniżyła się do picia z gwinta. - Tylko uważaj, bo te kryształy są w rodzinie od wielu lat.
- W takim razie tylko po odrobinie
- Lieselotte pokazała kciukiem i palcem wskazującym o jaką “odrobinę” jej chodziło, czyli nie większą niż czubek palca. Uśmiechnęła się i zniknęła w wozie. “Taki piękny wóz, a taki bałagan” pomyślała, rozglądając się za kieliszkami lub pucharami. Nie znalazłszy ich jednak nigdzie na wierzchu i nie chcąc przeglądać cudzych, prywatnych rzeczy, wzięła po prostu butelkę wina spomiędzy poduszek i podeszła do okna. Usiadła na parapecie i otwarła napitek.
- Nie chcę myszkować, niczym złodziej, w rzeczach Saxy... - wyjaśniła dziewczyna i wskazała palcem na pół-elfa - ...dlatego zapomnij to, co zaraz zobaczysz - powiedziała pół-żartem, po czym wzięła soczysty łyk prosto z butelki. Słodko-kwaśny posmak skrzywił jej trochę minę, lecz bardzo jej zasmakował. Podała butelkę Allaynowi.
- O czym mam zapomnieć? - Allayn podjechał bliżej (co się Karmazynowi niezbyt spodobało) i przejął z rąk Lieselotte butelkę. - Nic nie widziałem - stwierdził. - Twoje zdrowie. - Uniósł butelkę i wypił dwa łyki wina, po czym oddał flaszkę dziewczynie. - Nietypowy smak, ale bardzo dobre - powiedział, nie wspominając o tym, że Saxa ma w swych zapasach jeszcze jedną buteleczkę, z lepszym winem.
- Dziękuję, Allaynie - Lieselotte odebrała butelkę. Pół-elf wydawał się jej zabawny, a krótka rozmowa z nim poprawiła jej nieco humor. - Lepiej ją odłożę z powrotem. Może będziemy mieli okazję napić się czegoś jeszcze na miejscu.
- Z pewnością wioska będzie zaopatrzona w trunki, przynajmniej pod względem ilości
- odpowiedział zaklinacz. - Piwa cała beczka... a skoro krasnoludy są niedaleko, to pewnie i krasnoludzka wódka. Nie wiem jednak, czy w takich trunkach gustujesz. Jeśli tak, to zapraszam... - Miał wrażenie, że jego rozmówczyni przyda się coś na poprawę nastroju.
- Cóż… prawda. Preferuję inne napitki, ale zobaczymy co zastaniemy na miejscu - powiedziała Lieselotte, uśmiechając się serdecznie do zaklinacza. Jeśli miała resztę podróży spędzić w wozie, to przynajmniej w dobrym towarzystwie.
- Przekonamy się jeszcze dzisiaj - stwierdził Allayn - czy będziemy się cieszyć nie tylko swoim towarzystwem, ale i zacnym trunkiem. Na razie możemy się cieszyć przyjemną podróżą.
Obdarzył maginię jednym ze swych najszczerszych uśmiechów.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-09-2018, 19:45   #33
 
Jessica Hyde's Avatar
 
Reputacja: 1 Jessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputację

- Cześć, widzę, że dobraliście się do trunków Sashy, a chcecie spróbować czegoś orczego? Mocne to, po bitwie dobrze smakuje. - Pół-ork podszedł do wozu z bukłakiem w ręku.
- Naprawdę? - odezwała się złodziejka zwracając uwagę na komentarz Gorthaka - Widziałaś, Awen? Wpuścić na chwilę do swojego domu i już ci piwniczkę opróżniają. - Zaśmiała się do siedzącej obok kapłanki.
Kapłanka uśmiechnęła się po czym spojrzała na skórzany bukłak zatkany korkiem jednocześnie unosząc brwi z zaciekawienia.
- Gorthak, od tego bimbru to przypadkiem zwykli ludzie nie ślepną?
- Zwykli ludzie może i tak, ale wy chyba nie jesteście zwykłymi ludźmi - Gorthak zaśmiał się, pociągając łyka - zwykli ludzie nie pokonali by tak łatwo giganta i trolla.
- Wiesz co wzrok mi się jeszcze przyda plus z tym trunkiem miałam do czynienia na dożynki jak się nim chochoła polewało żeby bardziej spektakularnie w płomieniach stawał. - Powiedziała Saxa rozbudzając się trochę - Wskakujesz do nas czy tak będziesz z poziomu ziemi z nami pił?
- No, jak panienki zapraszają, to jak mogę odmówić. - Saxa na to wstała i mimo zranionej nogi przeszła jednym susem po belce by usiąść na Krowie, Pół-ork wskoczył na kozła jednym zręcznym ruchem. - Saxa, to widziałem, że wielu facetów umie przepić, ale czarodziejki z dobrych domów to chyba dużo nie piją? - Wyszczerzył się do Lieselotte, przez otwarte drzwi, z czymś, co chyba miało być przyjacielskim uśmiechem.
- To był tylko mały łyczek! - odparła magini rumieniąc się.
Awen wzruszyła ramionami i sięgnęła po trunek. Początkowo umoczyła usta krzywiąc się, po czym wypiła równo do dna z taką wprawą, jakby była doskonale obeznana z czynnością wychylania kieliszków, wprawiając pozostałych w zdumienie.
Z każdym łykiem Saxa patrzyła na kapłankę z coraz większym uśmiechem i podziwem. Kiedy ta skończyła, złodziejka nie mogła zrobić nic innego jak zacząć klaskać i gwizdać w podziwie.
- Awen, właśnie zdetronizowałaś chłopców w zawodach picia. Od dzisiaj moje złoto stawiane będzie tylko na ciebie. Przykro mi Gorthak, ale sam rozumiesz,...po czymś takim.
Kapłanka zasłoniła delikatnie usta chusteczką jakby nadal chciała udawać przed pozostałymi że robi to pierwszy raz w życiu po czym zażartowała:
- Nigdy nie należy nie doceniać przeciwnika w walce a tym bardziej w pojedynku picia trunków.-
- Wy kapłani natury to chyba od winka nie stronicie, co nie? - Gorthak mrugnął do Awen.
- W życiu trzeba być w czymś dobrym, a tylko doświadczenie pozwala być coraz lepszym - odparła lekko ściszonym głosem kapłanka, jakby wyjawiała swój największy sekret.
- Ej, Hassan jest bogatszy o piętnaście sztuk złota. Co powiecie, by wystawić w przyjacielskich zawodach w piciu Awen jako naszego nowego czarnego konia? - zaproponowała złodziejka, nie przepuszczając okazji by się wzbogacić kosztem ludzkiego wojownika.
Na słowa Saxy Awen lekko zarumieniła się.
- Może innym razem, trzeba znać umiar - uśmiechnęła się kapłanka.
- Oczywiście, dlatego zrobimy to jak wrócimy do miasta, a do tego czasu.. - Saxa pochyliła się do przodu i powiedziała ciszej - ...zadbamy, by Hasan się o twoim wysokim progu tolerancji alkoholowej się nie dowiedział. - Mrugnęła do półorka i Awen.
- Myślę, że to nie popsuje opinii Hassana o was, wie, że nie ma do czynienia z delikatnymi panienkami - zaśmiał się pół-ork, a właściwie to czemu pracujesz jako najemnik, zamiast w świątyni siedzieć?
- Hadrian był winny mojemu ojcu przysługę. Nadarzyła się okazja aby mógł ją spłacić. Miał pomóc mi w odnalezieniu cennego dla mojej rodziny przedmiotu - odparła Awen.


Reszta podróży minęła w dobrych humorach, wprawdzie bimbru zabrakło ale do powrotu ‘łowczych’ nie było problemem. Koń Hassana ochrzczony najpierw ‘Bezimienny’, potem ‘Bezi’ dla skrótu, a finalnie ‘Bezą’ bo Awen napomknęła o takim ciastku szedł przywiązany za wozem, koło osiołka. Saxa po pewnym czasie usiadła na Krowie bokiem by jednak pilnować drogi i sterować nim z grzbietu.
 
Jessica Hyde jest offline  
Stary 27-09-2018, 19:54   #34
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Pokot

“Myśliwi” jechali w kierunku który wcześniej wskazał wojownik.
- Chyba za chwilę powinniśmy zobaczyć wóz? Nie sądzę by z tymi tabołami zajechali daleko. - rzekła elfka do siedzącego za nią Hassana.
- No poczekaj chwilę, coś taka niecierpliwa? - dobry humor nie opuszczał wojownika - a myślałem, że elfy są bardziej cierpliwe - zachichotał i po pewnym czasie wskazał ręką - popatrz - przez kawałek przesieki leśnej można już było zobaczyć w oddali wóz Saxy i resztę zwierzaków go otaczających.
- Wiesz, wszyscy myślą, że mamy czas bo możemy żyć kilkaset lat, ale prawda taka, że mało który tego dożywa. - zaśmiała się. - Wolę być niecierpliwa, niż czegoś nie doczekać.
- Heh, to wcale się tak mocno od nas, ludzi nie różnicie. My też rzadko dożywamy starości, no, przynajmniej ci w moim fachu. Raczej nie zamierzam siedzieć przy kominku z fujarą obwisłą do kolan, i wsłuchiwać się w skrzypiący kręgosłup. Wolałbym, by jakiś godny przeciwnik porządnie mnie sprał, tak, aby bogowie zobaczyli jak umiera wojownik - mruknął, przedstawiając elfce swój mało skomplikowany plan na życie.
- Hahahaha, no nie różnimy się aż tak… Po prostu my jesteśmy ładniejsi. - zażartowała. - Ciekawe jak nas przywitają? - zastanawiała się patrząc na wóz, który widać było coraz wyraźniej.
Jakby w odpowiedzi na to pytanie Allayn obejrzał się za siebie, po czym uniósł dłoń, zapewne w geście powitania.
- No, z tym, że elfy są gładkie to nie sposób się kłócić - Hassan bezczelnie popatrzył sobie na krągłe kształty elfki -[i] O, już nas widzą. [/I]Zapomniałem, że Allayn to pół-elf. Ma pewnie podobnie wyczulone zmysły co większość elfów?
- Hm… możliwe, nigdy nie zgłębiałam wiedzy na temat moich “pół-kuzynów”. - odparła. - No, ale skoro nas widzą, to my pokażmy, że też ich widzimy. Trzymaj się. - powiedziała do wojownika i ściągnęła wodzę Nightmare tak, że ta stanęła dęba.
- Whoaa! - krótko krzyknął wojownik wciąż uczepiony elfki którą wraz z sobą pociągnął z końskiego zadu na ziemię, gdzie klapnęli. Wpierw wojownik ciężko łupnął o ziemię plecami, potem plasnęła Shillen.
- Uaaa… - jęknęła drowka, kiedy wylądowała na wojowniku. - Zazwyczaj to się tak nie kończy… - zapewniła zdziwiona upadkiem, gdyż rzadko kiedy spadała z konia.
- Hmmm… - mruknął z bólu wojownik - Shillen, wiesz co teraz będą gadać? - zachichotał - Saxa będzie miała używanie.
- Nie, nie wiem. A Saxa może się wypchać, jak coś powie to je suchary. - stwierdziła Shillen, próbując się podnieść, niefortunnie potykając się przy tym i znowu lądując na obolałym wojowniku.

W tym momencie tuż przy nich zatrzymał się Allayn.
- Nic się wam nie stało? - zapytał zaniepokojony, zsuwajac się na ziemię. - Shillen?
- Nie skąd, zawsze po udanym polowaniu spadam sobie z konia i leżę na trawie, tak dla rozluźnienia. - zażartowała, nie zawracając sobie głowy by dogryźć pół-elfowi.
- Na trawie... taaa... - Allayn rzucił okiem na Hassana, po czym wyciągnął rękę do drowki.
Drowka chwyciła rękę zaklinacza i podniosła się. Hassan uśmiechnął się pod wąsem i powoli wstał, otrzepując ubranie do którego poprzyklejały się źdźbła traw.
- Dzięki, ku… znaczy Allayn.
- Do usług, piękna kuzynko - odparł.
- Piłeś coś? - spytała zbita z tropu, słysząc z ust Allayna coś na kształt komplementu.
- Czuję wino...albo nawet...gorzałę? - Hassan podszedł do Allayna wąchając go. - My polujemy, a oni piją, niecnoty…
- Ty to nazywasz piciem? Ty...? - Allayn spojrzał na Hassana. - Po prostu przeszliśmy z Lieselotte na ty.
Hassan mrugnął okiem do zaklinacza i klepnął go w ramię.
- Gratulacje. Ale nie wypiliście wszystkiego? Suszy mnie od spadania z wierzchowców.
- Spadłeś tylko raz. Chociaż fakt moja wina, chyba wiszę ci piwo jak wrócimy do miasta. - odparła.
- Gorthak ma chyba jeszcze tę flachę bimbru - powiedział Allayn.
- Powoli. Trzeba złapać tego konia Shillen, bo ucieknie z wieczerzą. Potem trzeba dojechać do wioski czy tego miasta. Potem dopiero możemy się upić - Hassan rozejrzał się za koniem drowki który najpewniej odkłusował kawałek.
- Łapać? Nightmare? A po co się męczyć? - spytała i gwizdnęła na klacz, która posłusznie wróciła do właścicielki. - To nie Karmazyn, ona się słucha. Choć jak każda kobieta ma czasem humory. - zażartowała.
- Spaść z klaczy… - wojownik podniósł wzrok do góry żartobliwie i z udawanym dramatyzmem - Starzeję się - pokręcił głową i zdjął z siodła swój tobołek ze zbroją.
- Jeszcze ci trochę brak do laseczki - stwierdził Allayn. - A jak spadać, to, jak powiadają, z wysokiego konia.
- Za mało pijany jestem na mądrości proroków i wieszczy - mruknął wojownik i zarzucił sobie tobołek ze zbroją na ramię. - Wiesz...wyboje. - Mrugnął ponownie i uśmiechnął się do Allayna jakby mówił “Nie rozdrapuj”.
"Kobiety..." odpowiedział bezdźwięcznie Allayn.
Hassan wzruszył ramionami.
- Nie powiem, żeby były to jakoś wybitnie udane łowy, ale myślę, że potrawka z lisa czy z zająca będzie lepsza niż suchary - stwierdziła elfka wskazując na owoc ich łowów.

- Chcesz się zamienić? - spytał Allayn, wskazując Karmazyna.
- Zdecydowanie wolę sobie pójść piechotą - podumał chwilę wojownik. - Rozruszam kulasy i się przewietrzę. - Po czym ruszył spokojnie za wozem Saxy.
- Czyżbyś zraził się do moich wierzchowców? - Shillen spytała wskakując na grzbiet Nightmare i klepiąc ją po szyi.
Allayn nie sądził, by to pytanie skierowane było pod jego adresem, więc nie odpowiedział, za to wspiął się na grzbiet Karmazyna, z nieco mniejszym wdziękiem, niż to zrobiła drowka.
- Nie. Są naprawdę...miłe - zaśmiał się Hassan - a obiecujesz, że ta cholera mnie znów nie zrzuci? - podszedł do konia drowki - nie to, abym się bał.
- Nie lubię się przyznawać do błędów, ale z siodła polecieliśmy z mojej winy, nie konia. - przyznała elfka. - Nie wiem, co mi przyszło wtedy do głowy, jakoś nie wzięłam pod uwagę sytuacji, że coś może nie wyjść. - wzruszyła ramionami.
- Wiesz, mogło być gorzej. Widziałem raz na przeglądzie wojska, jak jeden szejk spadł z konia. Któremu...zachciało się srać - Hassan ponownie spróbował załadować się na siodło - No i wiesz, lepiej mieć bolący tyłek niż obsrany płaszcz.
- Cóż, chyba też zdecydowanie wolę lądować na trawie niż gównie. - przytaknęła drowka. - Wiem, że temat już wygasł, ale co się wtedy działo z tym wozem? Wtedy kiedy Lieselotte zaczęła panikować i wyniknęła taka sytuacja jaka wyniknęła? - spytała.
- Ciężko stwierdzić dlaczego Lieselotte zaczęła panikować - uśmiechnął się.
- Wóz się zachwiał... O to chodzi? - spytał Allayn. - Nie było powodu do paniki. Hassan sprawdził i wszystko było w porządku.
- Bo zatrzęsło, jakby ośkę złamało. Panią Awen trzeba było obłapić… - zmarszczył brwi - bo by w zad konia poleciała, no… a potem poszedłem sprawdzić do tyłu i ośka była cała. Ot, i tyle.
- Aha... Tego nie widziałem... - powiedział Allayn. - Tej obłapki.
- Och biedaku, to musiało być traumatyczne przeżycie. - Elfka zaśmiała się. - Być zmuszonym do obłapiania zgrabnej kobiety, horror.
- Nie wiem co to jest traumatyczne, ale na pewno było bardzo straszne to ,co wydarzyło się potem… - Hassan popatrzył się znacząco na Shillen.
- Panika Lieselotte spowodowała, że chciałam sprawdzić, co się dzieje, a że przez słońce gorzej widzę, to uwierzyłam jej na słowo… - odburknęła.
- Biedna magini przeżyła jakiś wstrząs - powiedział Allayn. - Była strasznie zdenerwowana.
- Nie wiem, co ona tam zobaczyła… Ale żeby zmyślać, że wóz się ma za chwilę przewrócić? Powiedziała mi, że wy coś odpieprzacie i przez to wóz się chwieje. Nawet mnie by pomysł z taką ściemą do głowy nie przyszedł. - przyznała.
- A ja wiem co tam na tym koźle ją tak przeraziło… - zachichotał wojownik pod nosem.
- Może to przez tego kruka? Wszak jego oczami patrzyła, to i zobaczyć mogła coś nie tak - zasugerował Allayn.
- Możliwe… A co według ciebie ją przeraziło? No, jak już zacząłeś to dokończ mądralo. - zwróciła się do siedzącego za nią wojownika.
- i to jest właśnie najstraszniejsze...bo nic - mrugnął do zaklinacza. - Te damy to jakieś nieczułe są, albo ja taki szpetny - zarechotał wojownik.
- Ja już coś mówiłam na ten temat, ale mojego zdania nikt nigdy nie słucha, no bo co drow może wiedzieć. - Shillen odparła, nie odwracając się.
- Masz na myśli urodę Hassana, czy nieczułość dam? - spytał Allayn.
- Urodę…? A co ja dziewka? - wojownik popatrzył się pytająco na pół-elfa.
- To się nazywa "męska uroda" - odparł zapytany. - Jednym kobietom podoba się ładna buzia, a innym męska sylwetka. I nie mów, że tego nie odczułeś...
- Za mało jestem pijany na twoje mądrości, Allayn. - Hassan pokręcił głową. - To może zapytamy o zdanie dziewczyny? Niech rozsądzi - Wojownik zwrócił się do Shillen - to jak to z tą urodą w końcu jest?
- Eeee… No… Każda kobieta raczej ma swoje preferencje do tego jakich mężczyzn lubi, tak samo jak mężczyźni z kobietami. No bo powiedz, Hassanie. Czy tobie podoba się każda kobieta? - Odpowiedziała na pytanie, pytaniem starając się jakoś wyminąć bardziej szczegółową odpowiedź.
- Dobre pytanie… - zadumał się Hassan - widywałem różne kobiety. Te lekkie, i te które miały się za damy. Widziałem niewolnice, widziałem ich właścicielki...różne. Naprawdę różne i ciężko mi by było określić, czy któraś podobała się mi bardziej czy mniej… - wojownik powoli wpadał w melancholijny nastrój - no, jak ma wszystko na miejscu to ładna - humor mu wrócił i rubaszne ogniki w oczach również.
- To chyba było złe pytanie. - zaśmiała się drowka.
- Pytanie jak pytanie Shillen, nie umiem odpowiedzieć i tyle a kłamać nie zamierzam. Allayn? A tobie jakie się podobają?
- Ładne, mądre, zgrabne - odpowiedział zaklinacz. - A bywają kobiety, które mają w sobie to 'coś', co potrafi zauroczyć.
- Takie, co potrafią zamienić człowieka w niewolnika samym wzrokiem… - wyszeptał do siebie Hassan a wzrok dziwnie mu się zamglił. Potrząsnął głową. - No, no… - pokiwał z uznaniem wojownik - dziwny ten temat...
- Ty zacząłeś… Jak to było? “Te damy to jakieś nieczułe są, albo ja taki szpetny”? - elfka uśmiechnęła się pod nosem.
- Bo to prawda, jedynie stwierdziłem fakt - zaśmiał się wesoło Hassan.
- Całe szczęście, że nie uważam się za damę… Bo musiałabym się wtedy obrazić - zażartowała ponownie elfka. Sama nie wiedziała skąd u niej tak dobry humor, ale wolała się go trzymać zanim kolejna zwada z łotrzycą go popsuje.
- No dobra. Mam za swoje, przyznaję - zgodził się wojownik - ale jestem wierzący, nie święty - wzruszył ramionami śmiejąc się.
- I tak lepiej niż ja, bo ja ani święta, ani wierząca… - odparła Shillen. - Nudziły mnie wszelkie kapłańskie obrządki… wolałam ćwiczyć strzelanie z łuku i tak kapłanka byłaby ze mnie marna. - dodała wspominając swój dom.
- Zawsze myślałem, że być kapłanem to zaszczyt. W Viridistanie kapłan to szanowany obywatel. Ma pieniądze, władzę, niewolników - Hassan spojrzał na Shillen, zastanawiając się, jakież to powody mogły wygonić elfkę z ojczyzny, kiedy miała przed sobą świetlaną przyszłość. A może nie świetlaną?
- W moim przypadku miał być to obowiązek. Kobiety z mojej rodziny dowodziły enklawą od pokoleń, do czasu mojej matki, która zmarła wydając mnie na świat. - westchnęła. - Ojciec i ciotka, siostra matki próbowali wbić we mnie te wszystkie kapłańskie dyrdymały, ale ja się do tego nie nadaję. Kiedy moja kuzynka i inne młode drowki szkoliły się w sztuce kapłaństwa, ja wymykałam się kiedy tylko mogłam. Nawet nie wiesz ile razy za to mi się dostało od ojca… - zaśmiała się. - Do dzisiaj mam ślady po niektórych ojcowskich reprymendach… W końcu gdy okazało się, że jednak jestem niereformowalna i nie odpuszczę, on postanowił odpuścić. - uśmiechnęła się. - U drowów nie zdarza się to często, ale po prostu to zaakceptował… to jaka jestem… szkoda, że niedługo po tym zginął, ale już ci mówiłam, to że możemy żyć po kilkaset lat, nie znaczy, że tyle dożywamy… - Urwała opowieść, widocznie makrotniejąc.
- Wiem co to znaczy brać baty. Jestem mamelukiem. Od małego nim byłem i za pomocą bata wbijano w nas dyscyplinę. Jeśli nie bili nas oficerowie, dostawaliśmy od własnych kamratów. Raz nawet wziąłem sto plag, tylko za to, że zaniosłem wodę jednemu z jeńców, który miał po prostu pokazowo zdechnąć. - Hassan uśmiechał się smutno.
- Wiesz, w Podmroku przez wgląd na urodzenie to i tak miałam się dobrze… Większość blizn, które posiadam zyskałam już na powierzchni - powiedziała drowka chwytając się jedną ręką za ramię. - Rozumiem, że nasz pracodawca nigdy nie chwalił się, skąd wynalazł drowa wśród swoich najemników? - spytała uśmiechając się ponuro. - Ale widzę, że też nie masz wesołej przeszłości…
- Wiesz, pacyfikowaliśmy kiedyś Ziemie Słoniowe, to była jakaś baronia, która nie chciała się podporządkować. Jedno sioło paliliśmy chyba ze trzy razy. I kiedy zapytałem się oficera, po jasną cholerę palimy wciąż tę samą wieś on tylko się uśmiechnął i powiedział, że bliznę trzeba podsypywać popiołem, inaczej zniknie - Hassan opowiedział elfce jedną ze swoich wojennych opowieści - a większość moich blizn jest już całkiem blada, i widać je jedynie z bardzo bliska. I tak sobie myślę, że u ciebie, jak tak długo żyjesz, to one mogą całkiem zniknąć. Nie sądzisz?
- Niektóre… możliwe, że tak. Część jest po tak głębokich ranach, że pewnie zostaną do końca - wyznała. - Po prostu trzeba nauczyć się z nimi żyć. Szczególnie, kiedy żyje się tak długo.
- Mądra, ładna i zgrabna. Cholera, chyba będę zazdrosny o Allayna. Chyba jesteś w jego typie… ”urody” - zarechotał Hassan.
Pierwsze zdanie wojownika sprawiło, że elfka zdębiała, jednak jego następne słowa ją ocuciły.
- Nie sądzę… - Uśmiechnęła się. - Po za tym, charakter też musi interesować równie jak wygląd. I nie wydaje mi się by nasze charaktery się zgrały… To byłoby słabe połączenie. - Zaśmiała się. - Zresztą on nie kręci czasem z Saxą? - rzuciła pytaniem, mimo iż sama doskonale wiedziała o sekretach łotrzycy.
- Taaa... Mądra, ładna i zgrabna - powiedział Allayn, patrząc równocześnie na drowkę, tak że nie było wiadomo, o kim mówi. - Niewyparzony język... czasami... Więc da się przeżyć. A charakter? W takim związku nie można by się nudzić....
- Związku? - Hassan uśmiechnął się szeroko drapiąc się po brodzie. - Nie wiedziałem, że chodzi o związek, Allayn - odparł spokojnie wojownik - To poważna sprawa jest... związki.
- Są związki, które trwają długo, i takie, co są krótsze. Nie mówię o jednorazowych panienkach - wyjaśnił zaklinacz.
- Dla mnie to zawsze było prostsze - mruknął - albo są, albo ich nie ma - wzruszył ramionami - ale te dzielenie na krótkie czy długie, to chyba okrutne jest, ale pewnie elfy wiedzą więcej.
- Też jakoś zbytnio nigdy nie myślałam o żadnych związkach… - rzuciła Shillen. - Choć może dlatego, że większość facetów unika bliższych kontaktów z kobietami mojej rasy. - Zaśmiała się. - Widać granica pomiędzy Podmrokiem a powierzchnią jest dość cienka, skoro te wszystkie nieprzychylne wieści o nas tu dotarły…
- Jakie wieści? Niewiele wiem o elfach, a już tym bardziej o drowach. A plotek nie słucham, bo powiadają, że gdzieś istnieją kolorowe słonie i to bajki są ludzi po korzeniu lotosa. Przypominasz mi Shillen po prostu elfa, ale o innym kolorze skóry, tak jak hebanowi ludzie z wysp albo z południa Viridistanu. Nawet rodowici mają oliwkową skórę. Czemu faceci was unikają? - zainteresował się wojownik. - Robicie im krzywdę? Jak modliszki czy pająki?
- Nooo… więc… Może bywamy czasem niedelikatne, jeśli chodzi o te sprawy, ale nie zabijamy swoich partnerów, jeśli o tym myślisz… - Shillen odpowiedziała lekko zakłopotana.
- Muszę przyznać - stwierdził Allayn - że wśród różnych wieści na temat obyczajów drowek, te ostatnie nie są zaliczane do wiarygodnych.
- Taka sama bajka, jak te słonie - mruknął Hassan.
- A co masz przeciwko słoniom? - Allayn był zaskoczony zmianą tematu.
- Nic, tyle, że te konkretne nie istnieją. Gadamy wciąż o facetach i drowkach? - Hassan przez chwilę stracił wątek.
- Tak... Tyle tylko, że słonie istnieją. A drowki-modliszki raczej nie... - odparł zaklinacz.
- Zasadniczo, u nas jak u was, każdy ma swoje łóżko i nikt nie lubi, jak ktoś się za bardzo interesuje co się w nim robi
- uśmiechnęła się elfka. - Nigdy nie zaglądałam moim krewniaczkom do łoża. Wy chyba też macie różne upodobania? To nie jest tak, że każdy lubi to samo.
- Wszystko zależy od wzajemnych upodobań i ewentualnego dopasowania - powiedział Allayn. - O gustach się nie dyskutuje, ważne, żeby się ze sobą nie pogryzły. Te gusty, znaczy.
- A ja już myślałam, że słonie. - zaśmiała się elfka.
- A kysz... Słoń ma za duże siekacze - odparł zaklinacz z podobnym uśmiechem.
- Kolorowe słonie... taak - pokręcił z niedowierzaniem głową Hassan. - Trzeba się kiedyś porządnie upić i pogadać o tych... charakterach. - Puścił do drowki oko. - Pogoń cha... znaczy Nightmare, to może na coś dzisiaj się przydamy i coś wypatrzymy, co? Tylko nie stawaj znów dęba!
- Hahaha, no to mówiłam ci już, że wiszę ci piwo. - Zaśmiała się. - No dobra, chyba faktycznie muszę wracać, gdzie moje miejsce, czyli na przód. A że, jedziesz ze mną… Cóż. - uśmiechnęła się, po czym dała koniowi mocny sygnał i popędziła go na przód, przed wóz Saxy.
- Szerokiej drogi - mruknął Allayn, który na Karmazynie nie zamierzał powtarzać manewru Shillen. Ale i tak nieco przyspieszył, chcąc w końcu dogonić wóz.
- O, widzę, że moja chabeta się zluzowała. Gorthak siedzi na wozie? - Hassan spostrzegł swojego konia uwiązanego obok osiołka Lieselotte.
- Może go tyłek bolał od kręgosłupa konia, strasznie wychudzony ten twój koń. - zażartowała elfka. - Chyba mu skąpisz paszy.
- Skąd. Żre więcej niż ja. Taki jest po prostu. I czasem czka jak jakiś baran - cicho zaśmiał się Hassan.
- Hmmm… No to może ich zapytamy o powód zanim pojedziemy na przód? - spytała.
- Hmm...nie. Niech sobie jadą - uśmiechnął się wojownik.
- Jak uważasz, w takim razie powinniśmy się chyba znaleźć z przodu, bo zaczną podważać mój autorytet jako przewodnika - stwierdziła i pogoniła swoją klacz na przód. - Tęskniliście?! - zawołała do towarzyszy na koźle mijając ich.
 
BloodyMarry jest offline  
Stary 30-09-2018, 16:19   #35
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Wraz z kolejnymi kilometrami puszcza cichła, a droga stawała się kręta niczym rzeka. Rzadziej słyszeliście świergot ptaków, coraz częściej zaś towarzyszył wam jedynie szum w koronach drzew. W końcu wiatr ustał i tylko dźwięk łamiących się pod waszymi butami gałęzi dawał waszym uszom znać gdzie się znajdujecie.

Nawet najbardziej gadatliwi spośród was zamilkli nasłuchując przyczyn tej dziwnej ciszy. Kolejne kroki stawialiście w napięciu i czujności. Nic jednak się nie działo, a droga zaczęła się powoli dłużyć.

"Który to już zakręt?" - pomyśleliście. Ten jednak miał być inny. Zza gęstych drzew dobiegł was przeraźliwy, ludzki krzyk. W tym samym czasie, w oddali wyłonił się spanikowany mężczyzna.
- Goni mnie! Pomóżcie! - krzyczał biegnąc w waszą stronę.


 
Dust Mephit jest offline  
Stary 30-09-2018, 16:29   #36
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Saxa słysząc krzyk zatrzymała jednym ruchem Krowa i odwróciła się z jego grzbietu do siedzących na koźle. "Cholera moja kusza!"

- Awen moja kusza jest za drzwiami! - Rzuciła, mając nadzieje że kapłanka sięgnie przez otwarte drzwi do wozu i poda jej broń. Odchyliła się w tył by wyciągnąć rękę po podany je przedmiot.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 30-09-2018 o 17:37.
Obca jest offline  
Stary 30-09-2018, 16:34   #37
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
- Co do?! - zawołała łowczyni słysząc krzyk nadbiegającego mężczyzny. Zatrzymała swoją klacz,sięgnęła po łuk i wyciągnęła z kołczanu strzałę szykując się do strzału w potencjalne zagrożenie.
 
BloodyMarry jest offline  
Stary 30-09-2018, 16:45   #38
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Okrzyk i zatrzymanie wozu sprawiły, że Allayn zwolnił nieco tempo, w jakim poruszał się Karmazyn, równocześnie zjeżdżając na sam skraj drogi, by móc obserwować i to, co dzieje się przed wozem, jak i to co się dzieje z tyłu.
Przygotował się do rzucenia najpopularniejszego z zaklęć, czekając równocześnie, na pojawienie się ewentualnego celu.

- Pewnie duch go goni - rzucił, równocześnie spoglądając w kierunku, z którego przybyli. Wszak mogło się okazać, że to zwykły podstęp.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-09-2018, 20:15   #39
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Gorthak nie zwlekał, zeskakując na ziemię (nie czuł się zbyt pewnie walcząc z konia lub z wozu, wolał czuć grunt pod nogami). Wiedząc, że większość jego kompanów (których zaczynał lubic, pomimo ich nadmiernej gadatliwości) będzie atakować z dystansu, podbiegł do przodu, wyciagając topór. Jak zawsze, był gotów do przelewania krwi.
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 01-10-2018, 06:23   #40
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Podwieź mnie jeszcze nieco do przodu - mruknął wojownik do elfki widząc, że zamierza zatrzymać konia. Poczekał chwilkę, aż Shillen podjecie maksymalnie do przodu, po czym widząc, jak elfka zatrzymała konia i sięga po łuk po prostu zeskoczył z konia i ruszył w kierunku źródła hałasu z glewią w ręku, zamierzając zmierzyć się tym, co czyhało na wzywającego pomocy mężczyznę.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172