Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-11-2022, 16:13   #191
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
- Niech łaska Anumatora i ciepły oddech wszystkich bóstw natury się nad tobą zlitują. – Powiedział Oberik, kiedy już odsapnął i rozejrzał się po nagle zastygłym polu walki, ale zanim dotarło do niego, że martwy nekromanta całkiem solidnie pociął zwiadowcę mieczem. Pancerz przyjął największy impakt i chyba nie miał niczego połamanego, ale ostrze miało jakąś dziwną aurę, zupełnie jakby było świeżo wyciągnięte z lodowatego jeziora.
- Chyba nie poszło nam zachowanie go żywego, ale on jakiś za specjalnie żywy chyba nie był już wcześniej. Tylko, jak był tak troche nie tego martwy, to trza by się upewnić, że taki całkiem martwy zostanie już na dobre. – Jak powiedział, tak zrobił, odpalając magiczną latarnie by lepiej widzieć i odcinając głowę fanatyka Auril. Rozejrzał się dookoła, czy aby nie widać gdzieś tu w okolicy chwinga. Bronie Sepheka były zbyt zimne w dotyku dla każdego poza Oberikiem, nie wiedział tylko, czy to dobrze mu wróży.

- Z Północny Mag, no, tego sie nie spodziewałem. Tylko jak to jest, że skaczesz z ciała do ciała? Dotknięcie, w jakimś zasięgu? Cel musi być żywy, świeżo martwy? Argh, nigdy nie byłem dobry w te magiczne tajemnice. Ba! Nawet w łowienie pstrąga mi nie szło, czemu teraz mnie to wszystko kopie w rzyć jak wioskowego idiotę? Ehhh. – Westchnął Gnaralson po małej tyradzie, w trakcie której starał się z pomocą opatrzyć swoje i całej reszty rany. – To chyba najpierw trzeba dostarczyć mordercę w ręce sprawiedliwości, a potem się zobaczy. Mamy jednego maga do odnalezienia i sprawę wilków do sprawdzenia, po meteor już chyba nie zdązymy, musimy znaleźć nasze lodowe duszki, a jeszcze wyprawa na lodowiec. Coś przeoczyłem? – Mruknął głośno.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 03-11-2022, 21:59   #192
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Walka była szybka. Minęło ledwie kilka, może kilkanaście sekund i było po wszystkim. Anathem nie zdążył się nawet przebić, przez ciągle powstające z martwych koboldy, do Kaltro, a ten został już pokonany. Z jednej strony półdrow odczuł ulgę. Przyczyna jego przymusowej służby w zakonie rękawicy została zneutralizowana. Wykonał zadanie, jakie było na niego nałożone, a w dodatku mógł liczyć na nagrodę finansową za pozbycie się mordercy. To była dobra wiadomość i nawet cień uśmiechu pojawił się na twarzy Hunzrina. Szybko jednak zniknął, bo inna część drowiej natury doszła do głosu. Nie skorzystał z okazji, żeby zemścić za dni, które spędził w celi bity i poniżany. Nie skrzyżował też ostrza z kimś, kto wydawał się być godnym przeciwnikiem. Mimo odwrócenia się od swojego ludu i porzucenia większości ich zwyczajów, nadal był w połowie mrocznym elfem. Poczucie obowiązku i chęć odcięcia się od wszystkiego, czego nienawidził w swojej ojczyźnie walczyły w nim z pewnego rodzaju próźnością i poczuciem wyższości nad rasami powierzchni. Spokój i opanowanie ścierały się z gniewem, czającym się pod skórą i tylko czekającym na okazję, żeby przejąc kontrolę. Był jeszcze ten głos… Ledwie słyszalny szept przedziwnej istoty, z którą zawarł swego rodzaju pakt lata temu. Głos, który niczego od niego nie oczekiwał, ale komentował, zachęcał i kpił. Mimo właśnie spełnionego celu, a może właśnie przez to, że nie miał już ku czemu dążyć, poczuł się nagle dziwnie zagubiony i niepewny.

Kierowany nagłym impulsem, Anathem z domu Hunzrin upadł na kolana i zwrócił się do jedynej istoty, która mogła mu teraz pomóc. Zamknął oczy, a jego myśli zwróciły się ku tej, której przysięgał ledwie kilka dni temu w świątyni powierzchniowych bogów.



~Usłysz mnie o Pani, mroczna dziewico, Pani Łowów. Kolejny raz zwracam się do Ciebie, oferując swą służbę. Nie jestem idealny, nie jestem wzorcowym wyznawcą i pewnie nie poznałem Ciebie tak jak powinienem, ale.. jestem. Jestem oddany, jestem gotów by służyć, gotów by poświęcić się czemuś dobremu, innemu od plugawej egzystencji Menzoberranzan, gdzie pod rządami Twojej matki, nasz lud upada z każdym dniem coraz bardziej. Przyrzekam przekuć swe wady w narzędzie mojej służby. Przysięgam dbać o Twoich poddanych i przysięgam pomścić każdą wyrządzoną im krzywdę.

Wysłuchaj mnie, wędrowcze zły,
bacz od dziś na swych ofiar łzy.

Zakłócaj spokój, jak chcesz to kłam,
zabijaj, lżyj, umowy łam.

Czyń wszelkie te uczynki złe,
przysięgam Ci, że pomszczę je.

Podniósł się z kolan. Nie wiedział czemu, ale czuł, że tym razem na pewno został usłyszany. Gdzieś na krawędzi świadomości, ledwie zauważalna, ale w umyśle Hunzrina pojawiła się melodia. Słyszał ją w szumie wody, w skrzypieniu śniegu i podmuchach powietrza, hulających po jaskini. Melodia wzywała na łowy. Melodia wzywała do tańca. Melodia wzywała do walki. Anathem zamierzał odpowiedzieć na te wezwania.

Pogrążony w osobistym doświadczeniu, potrzebował chwili, by odnaleźć się w sytuacji. Drowia natura odezwała się po raz kolejny na widok broni upuszczonej przez nieumarłego. Wydawało się, że był jedynym członkiem drużyny, polegającym głównie na mieczu, ale jego nadzieje zostały szybko rozwiane. Rękojeść niemiłosiernie “parzyła”, uniemożliwiając korzystanie z ostrza każdemu, poza Oberikiem. Paladynowi przeszła przez głowę myśl, że może broń jest w jakiś sposób przeklęta. Chciał się też upewnić, że duch pokonanego wroga nie kręci się w pobliżu, by wrócić do ciała. Wyczulił więc swoje zmysły tak, jak kilka dni temu w karczmie, mając pierwszy kontakt z nieumarłym zabójcą.

Divine sense



-Myślę, że pokazanie lodowej broni będzie wystarczającym dowodem na rozwiązanie problemu. Fakt, że zabójstwa ustaną, pewnie też będzie przemawiał na naszą korzyść. Moglibyśmy też zabrać odciętą, głowę. Nie wiem tylko czy to akceptowalne na powierzchni. - wzruszył ramionami, odpowiadając na pytanie Lotty.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 03-11-2022 o 22:02.
shewa92 jest offline  
Stary 05-11-2022, 17:30   #193
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Dym opadł. Wokół Brana leżały dogasające ciała koboldów. Upuścił urządzenie, które roboczo nazwał miotaczem ognia, a ono po stuknięciu o ziemię rozłożyło cztery pazurzaste kończyny i zaczęło biegać wokół jaskini.

Stało się. Zabili mordercę jego żony. Zabili. Na śmierć.

To jednak rodziło kolejne pytania, ale na to dopiero miał przyjść czas. Krasnolud podszedł do barbarzynki i sięgnął po swoje narzędzia. Był tam szklany cylinder napełniony jakąś cieczą.

- Trochę ukłuje, ale pomoże - powiedział krasnolud podchodząc do kobiety. Zastukał w szklany cylinder, a potem wbił igłę w odsłonięte przedramię.
Lotta faktycznie poczuła ukłucie, a zaraz potem napełniło ją poczucie ciepła. Po tym Bran napełnił cylinder kolejną porcją mikstury i powtórzył procedurę na Oberiku.

2x Cure Wounds +10 HP Lotta, +6 HP Oberik


Po wszystkim krasnolud usiadł w miejscu, jakie zajmował przed tym gdy nieumarłe koboldy uruchomiły pułapkę.

- Dobrze, podsumujmy - zaczął spokojnie - Szukaliśmy zabójcy władającego tajemniczą mocą lodu. Który ścigał tych, którzy wyrwali się z mocy Aurill. W zasadzie przyznał się do winy, po czym chciał nas zabić. Ale to my zabiliśny jego. Wcześniej odbiliśmy skazanego na śmierć i uwięzionego półorka. Tudziesz jakiś byt zamknięty w ciele półorka. W tym momencie widzę dość duży problem jaki przed nami stoi. Formalnie popełniliśmy przestępstwo, żeby powstrzymać wybrańca Boginii. Boginii, której wszyscy się boją. Boginii dla której ludzie wydają swoich towarzyszy na śmierć. W zasadzie to w tej chwili jedynie paladyni mogliby za nami poręczyć. Choć i tego nie jestem pewien. Do Termaline nie możemy wrócić, bo albo przyznamy, że sprzeciwiliśmy się woli boginii, albo przyznamy, że zabiliśmy zwykłego strażnika karawany. Jedno i drugie spowoduje, że zostawią nas na zenątrz w zimową noc. Ku chwale Auril.
Krasnolud splunął.
- Tę broń… zawincie ją w skóry i zabierzcie. Przebadam ją dokładnie, potrzebuję do tego jedynie dużej perły. Ona najlepiej wygłusza szum tła w detektorze, wystarczy że go skalibruję. Odpowiedni rezonator, może aparatus do wychwytu K… - krasnolud zaczął mówić szybko i pod nosem. Miał świadomość, że im więcej podawał detali swojej pracy, tym kompani mniej go rozumieli.
- Tak. Zabierzmy zwłoki i broń. Załadujmy na sanie. Ty - Bran wskazał palcem na Meltharonda w ciele Ourusa - ruszysz z nami, do Bryn Shander. Do siedziby Zakonu Rękawicy. Co o tym myślicie?
Popatrzył po reszcie towarzyszy.

Wprawdzie wywarł pomstę na zabójcy małżonki, ale nadal był ściganym przestępcą. W Termaline nawet słusznie ściganym.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 07-11-2022, 08:39   #194
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
- A widziałeś co stoi przed jaskinią? - Lotta odparła pytaniem na pytanie drowa odnośnie głowy trupa. Potem przyszło jej na myśl, że może dla tej zarozumiałej rasy ludzie nie różnią się wiele od koboldów. Spojrzała na krasnoluda. - Możemy zabrać całe ciało, ale dla bezpieczeństwa jednak łeb bym mu ucięła.

- Bez przesady - prychnęła na rozważania Brana. - Nie musimy się wdawać w szczegóły. Szukaliśmy mordercy, znaleźliśmy mordercę, a mało który opowiada się ze swoich motywów przed śmiercią. Jeśli będą pytać możemy wspomnieć, że to szaleniec, który składał ofiary zimie. Nie będziemy przecież kłamać paladynom. Jest to zgodne z tym, o czy rozmawialiśmy ze strażniczką. Poza tym - dodała - nie wiemy czy to prawdziwy wysłannik Aurill, czy mu się to tylko roiło. I mam nadzieję, że sie nigdy nie dowiemy...
 
Sayane jest offline  
Stary 09-11-2022, 18:35   #195
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem, Bran, Lotta, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - noc przed dniem 17;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;

Nim opuścili na dobre kopalnie, omówili dokładnie kwestie ich dalszych planów i losów. Jedno z nich dotyczyło Meltharonda, który odpowiadał na zadane mu pytania.

Na pierwsze z nich, zadane przez Lottę odpowiedział twierdząco.
- Tak, łączy mnie więź z Arveiaturace, która może wydawać się niemożliwa, z uwagi, że mówimy o starożytnym, w dodatku białym smoku i tak... będzie mnie szukać. Nie chodzi tylko o tęsknotę, jaką z pewnością oboje odczuwamy, to ważne także dla dobra Dziesięciu Miast, powinienem odnaleźć ją czym prędzej, nim jej pierwotna natura na nowo się przebudzi.

Na kolejne dotyczące przejmowania ciał we swoje władanie oraz przywrócenia Oarusa, a także na obawy Brana o uznanie ich winnymi przestępstwa odparł tymi słowy:
- Bynajmniej, z koboldem było łatwo, Oarus... wierzę, że wcale się nie bronił. Mieliśmy dużo czasu na rozmowy. Wiedział też że został zdradzony, dlatego zbiegł do kopalni. Wiedział kim jestem i kiedy przybyła straż, dobrowolnie wziął księgę, pozwalając mi schować się w jego ciele, bo tak to właśnie działa. - spojrzał teraz, na zagubionego w tym wszystkim Oberika - Nie ufacie mi, i nie dziwię się temu. W dodatku może okazać się, że Oarus będzie mógł wam pomóc bardziej niż ja. Jako obalony zarządca Termalaine, jego głos wciąż jest ważny dla zarządców innych miast. Dlatego, usunę się, a moja jaźń wróci do księgi. Pamiętajcie jednak, że księgę, trzeba oddać mojej Arveiaturace, nim zawładnie nią wściekłość, charakterystyczna białym smokom. Przekażcie to Oarusowi, gdy mnie już nie będzie.

Meltharond pogrążył się jakiś czas później w milczeniu, zasiadając na uboczu w niezachwianym skupieniu. Oberik zaś w tym czasie, przeszukał kopalnię z nadzieją znalezienia oznak bytności płochliwych Chwinga, lecz płonne to były nadzieje zważywszy na zamęt, jaki panował tu chwile wcześniej.

Również drow pogrążył się najpierw w obserwacji otoczenia. Żaden z przedmiotów nie emanował aurą mogącą wzbudzić jego niepokój, potem zaś wszedł w coś w rodzaju medytacji, czy modlitwy.

Bran zaś jak zwykle majsterkował przy przedziwnych przedmiotach.

Jedynie Lotta pozostawała w pełni czujna. Nie opuszczało ją wrażenie, że najgorsze dopiero przed nimi. To ona jako pierwsza znów usłyszała dawnego Oarusa, półorka, który początkowo zdezorientowany odzyskał świadomość.

Oarus opowiedział im wszystko co wiedział, że kapitan straży został przekupiony przez Fritjofa, że później podejrzewał także ich, że rozsiewano kłamliwe plotki o koboldach oraz że jego zdaniem pożar w Targos nie był przypadkiem, a wreszcie o podburzaniu tłumu przeciw niemu i o samym sfałszowanym losowaniu, na którego odbycie się nie miał już wpływu.

Droga do miasta stołecznego Dziesięciu Miast odbyła się w nieprzeciętnie niskich temperaturach. Była trudna i nie pozbawiona przygód, lecz w drugiej połowie dnia siedemnastego miesiąca Młot pięciu zziębniętych wędrowców, z ciągniętymi przez psy saniami, na których spoczywało nieruchome ciało Sepheka Kaltro oraz bagaże, ujrzało kres wędrówki. Bryn Shander, jawiło się wreszcie przed nimi na klarownym od mrozu horyzoncie.

Markham Southwell wypłacił im należne dwieście sztuk złota, nie poddając w wątpliwość wykonanie zadania, zwłaszcza po ujrzeniu broni, którą zaprezentował mu Oberik Gnaralson oraz po oględzinach ciała Sepheka Kaltro. Po tym spotkaniu, wszyscy udali się na kilku dniowy spoczynek.

Zadanie wykonane!
Lotta: otrzymuje 50 sztuk złota
Anathem: otrzymuje 50 sztuk złota
Oberik: otrzymuje 50 sztuk złota
Bran: otrzymuje 50 sztuk złota
Epilog
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - jedna z mroźnych nocy;
Ogromne, ptasie cielsko unosiło się wysoko nad Doliną Lodowego Wichru. Ruch skrzydeł tego stworzenia wywoływał wiatr odczuwalny wiele mil dalej. Skrzeczący skowyt niósł się echem aż do Łańcucha Grzbietu Świata. Na szyi monstrum, wyprostowała się istota o rozmiarach przekraczające ludzkie. Kobieca sylwetka odziana w białe, powłóczyste szaty wzniosła ręce, wykrzykując słowa nieznanego nikomu prócz niej zaklęcia. Rytuał trwał wiele godzin i powtarzał się każdego dnia.




KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ...
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 09-11-2022 o 18:39.
Rewik jest offline  
Stary 10-11-2022, 08:13   #196
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;

- Anathemie z domu Hunzrin... - paladyn Markham Southwell zatrzymał półdrowa, kiedy odebrawszy swoją zapłatę mieli się ku wyjścia. Odczekał, aż Bran, Lotta i Oberik wyjdą z pomieszczenia.
- Wypełniłeś swoje zadanie, w dodatku udowodniłeś brak swej winy. Jeszcze dziś wydam dekret uniewinniający, nie ułaskawiający. Nasza znajomość mogła zacząć się lepiej, niezależnie co zdecydujesz, wierzę, że podążysz właściwą ścieżką. Wiedz jednak, że Zakon Rękawicy w tych trudnych czasach wyjątkowo potrzebuje nowych rycerzy. Każdego dnia pojawiają się nowe zagrożenia. Jeśli zechcesz możemy się rozstać tu i teraz, lecz jeśli taka będzie twoja decyzja, rad będę móc powitać cię wśród Paladynów Zakonu Rękawicy. - rosły mężczyzna złożył ręce za plecami, tym samym prostując się nieco. - Obowiązki znasz, pozostanie wiernym ideałom, którym ślubowałeś, Zakon będzie też wymagać wykonywania zadań, na czas trwania których zapewni niezbędne środki. W zamian otrzymujesz rozpoznawalność i autorytet Zakonu Rękawicy oraz wzajemne wsparcie Zakonników Rękawicy. Będziesz mógł też zamieszkać w jednym z pokoi w tym budynku, jeżeli jest to coś czego potrzebujesz. Być może już podjąłeś decyzję?

Bran
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17-20;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;

Ów kamień znaleziony w czaszcze wtopionej w kamień, w kopalni Termalaine leżał przed Branem. Krasnolud długo dumał nad tym co spostrzegł.

Bran: inteligencja (śledztwo) - tajny!



Mógł wpaść na to już wcześniej, lecz tak wiele się działo... teraz, gdy wrócili do Bryn Shander, a wraz z tym powrotem powróciły głosy w jego głowie, teraz kiedy miał czas na rozmyślania i odrobine beztroski, po tym jak zdarzało mu się pozostawić swój ekwipunek w bezpiecznym miejscu zauważył, że głosy czasem milkną i w tym mieście. Gdy zostawia go pod kluczem. Ów kamień.

Przedziwna czaszka, przedziwny kamień, tak bardzo nie przypominający jakikolwiek z kamieni znany krasnoludom, takim jak on. W zasadzie, na tyle na ile się na tym znał przypominał jakby skrystalizowaną tkankę, którą istoty żywe miały w czaszce.

Nie rozumiał nic z tych głosów, lecz podobnie jak wcześniej były powtarzalne i obce.
Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17-20;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;

Test: tajny!

Powrót w stronę Goodmead, kusił Oberika od dłuższego czasu, zwłaszcza odkąd słyszał o problemach z grasującymi tam dzikimi zwierzętami - wilkami. Będąc w Bryn Shander tylko niezbyt rozległy las dzielił go od miejsca, gdzie spędził drugą część swojego dzieciństwa.

Zapuścił się czy to w polowaniu, czy innej czynności nieco na południowy-wschód, gdzie wreszcie wśród panującego wiecznie, przeklętego półmroku ujrzał, czarną ścianę lasu. Lasu, który bardzo dobrze znał i dobrze się w nim czuł.

Oberik dobrze znosił też panujący wokół mróz, jak i tylko on mógł dzierżyć broń po Sepheku. Odczuwał bijące od ostrza zimno, lecz kiedy miał założone rękawice, mógł bez przeszkód się nim posługiwać. To cieszyło i niepokoiło zarazem.

Kolejne ślady na śniegu pojawiały się za nim kiedy przepatrywał okolicę. Były tu powbijane tyczki, co mogło oznaczać, że są tu założone wnyki. W jedne z nich chyba nawet cos się złapało.

Oberik poczuł jakby tuż za nim, znikąd zrywa się silny podmuch wiatru. Targnął on nim, popychając do przodu, w kierunku czegoś co wyglądało na młodego śnieżnego lisa, złapanego w pułapkę.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 10-11-2022 o 08:15.
Rewik jest offline  
Stary 12-11-2022, 07:52   #197
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lotta
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17-20;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;

Oarus odnalazł Lottę w Przybitym Ol'Bitey'u, tawernie szczególnie upodobanej sobie przez kupców.
- Tutaj jesteś. Widziałaś gdzieś resztę? - dawny zarządca Termalaine oddalił się na moment, by odwiesić futro. - Rozmawiałem z Duvessą Shane - rozpoczął gdy znów zbliżył się do stołu Lotty, porzucając w niepamięć poprzednie pytanie. - Tutejszą zarządczynią - Wyjaśnił na wszelki wypadek, pamiętając, że Lotta może nie być tego świadoma, mimo iż spędziła już trochę czasu w Dziesięciu Miastach i w samym Bryn Shander.

Półork wciąż miał na swej szarej zwykle twarzy kilka rozległych kolorowych siniaków, po ostatnim spotkaniu z ludźmi Fritjofa.
- Otrzymam tutaj azyl, podobnie jak i wy, gdyby była taka potrzeba, poruszyła też inny temat. Dlatego też cieszę się, że cię znalazłem. - Oarus, jak i Lotta odwrócili na chwilę wzrok w stronę drzwi, w których to stanął mężczyzna, przypominający raczej barbarzyńcę, jak kogoś z Dziesięciu Miast, Oarus zaraz jednak wrócił do rozmowy, ponownie przyciągając uwagę Lotty.
- Duvessa szuka drużyny, takiej jak wy. Mam tu na myśli ciebie Lotto, Oberika, Brana i Anathema. Sprawa, a właściwie dwie, z czego jedna dość delikatna i po części dotyczy być może również mojej osoby i tego co wydarzyło się w Termalaine. Zbierz proszę pozostałych i udajcie się do zarządczyni Bryn Shander, jeśli jesteście zainteresowani myślę dobrym zarobkiem i gdy będziecie gotowi. Również ja na was liczę.

Ostatnie słowa wypowiedział tracąc zainteresowanie rozmową. Ktoś z obecnych handlarzy i kilku jego popleczników zaczął wymyślać nowo przybyłemu barbarzyńcy. Czasem wystarczyło jedno spojrzenie by określić z którego plemienia pochodził dany człowiek północy. Tutaj jednak Lotta nie dostrzegała żadnego z charakterystycznych dla znanych jej plemion fetyszy, tatuaży, czy skór konkretnego zwierzęcia narzuconych na barki.

- Ach tak, kłopoty... - Oarus podrapał się po szczęce. - Niedawno na szlaku z Caer Konig do Caer Dineval doszło do masakry. Ponoć jezioro Lac Dinneshere zamarzło w stopniu umożliwiającym przejście jezioro po pokrywie lodowej i stamtąd uderzyli. - Oarus miał na myśli rzecz jasna barbarzyńców.
 
Rewik jest offline  
Stary 13-11-2022, 17:44   #198
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Ko Ottakki
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17-20;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;

Świetliste łuny meandrowały po nieboskłonie, kiedy Ko Ottakki przemierzał okolice Bryn Shander. Widywał je rzecz jasna już wcześniej, lecz ich intensywność i częstotliwość występowania narastała.

Wśród ludzi krążyły opowieści o Auril, przemierzającej Doliny Lodowego Wichru na olbrzymiej ptasiej bestii, która roztaczając swą moc powstrzymywała słońce przed dostępem do jej lodowego królestwa. Owe smugi na niebie miały być tego wizualnym, magicznym dowodem. Było to w ich mniemaniu piętno powstałe na wskutek zaklęć bogini bezlitosnej zimy, niewrażliwej niezmienności i bezwzględnego piękna. Jak było naprawdę trudno było orzec, ale byli i tacy, co twierdzili, że na własne oczy widzieli wielkiego orła, czy olbrzymią sowę, na grzbiecie, której przebywała sama Auril, roztaczającą swe zaklęcia nad Dziesięcioma Miastami. Byli i tacy, którzy nazywali to zjawisko zorzą i uważali za rzecz najzwyklejszą w świecie, jak wiatr, czy opady śniegu.

Ko Ottakki otrzymał od zarządczyni Bryn Shander wiadomość, zgodnie z którą wyraziła ona potrzebę odpłatnej pomocy "w sprawie, która na tyle, ile znam Wasze dążenia może zainteresować także i Ciebie". Miał mieć zapewniony nocleg i wypoczynek w pewnym przybytku do którego się udał.

Pora była późna. Tawerna "Przybity Ol'Bitey", choć daleko było jej od bycia zapełnioną, zdecydowanie była zatłoczona, jak na gusta pustelnika - co mogło oznaczać ledwie kilka, kilkanaście osób. Nie wyróżniało jej nic spośród pozostałych przybytków tego typu, może tylko z wyjątkiem olbrzymich rozmiarów przybitego do ściany pstrąga knykciogłowego, podpisanego "Ol'Bitney".


Już przemierzając uliczki Bryn Shander, odczuł niechętne spojrzenia, nielicznych mieszkańców mijających go po drodze. Tutaj, ślepia kilku z mężczyzn nie odrywały się od niego, tylko czekając, aż Ko Ottakki spojrzy w ich stronę.

Stało się.

- A ten tu czego szuka? Kolejny dzikus. Kto go wpuścił za mury? W Caer-Dineval już wszystko pokradliście, że tu was zaraza przywiała...? Mówię do ciebie!
Był to dość bogato ubrany, fircykowaty człowiek w towarzystwie trzech bardziej ponurych osobistości.
- Typowy barbarzyńca, nawet mówić nie umie. Nie ma tu dla was miejsca. Idźcie do The Northlook, jak już musicie psuć to miasto swoim jestestwem.
 
Rewik jest offline  
Stary 13-11-2022, 22:24   #199
 
Dhorr's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputację
Rozczarowany marnotrawstwem pożywnej ryby wykorzystanej jako logo tawerny, chciał wyjść odetchnąć i rozejrzeć się po mieście, a tu od razu napotkał kłopoty.

Był przyzwyczajony do swoich problemów interpersonalnych. Doświadczenie życiowe nauczyło go, że przy jego umiejętnościach obchodzenia się z ludźmi, najlepiej wychodzi, kiedy jest kompletnie szczery i pokorny, a przy tym nie szczędzi w środkach, aby rozgłos jednej akcji wystarczył na dłuższy czas, zamiast wielorazowego użerania się z jednym problemem za drugim. Niemniej jednak w pierwszej chwili, która trwała około ćwierć sekundy, miał ochotę umagicznić swój oręż i siłą się obronić. To ta domieszka krwi praprapradziadka czasami dawała o sobie znać agresywnymi myślami pozbawionymi rozsądku, podczas gdy jemu samemu rozsądku nie brakowało ani odrobinę. Tak, choć nie był już młodzikiem, czasami miał wrażenie, że jest mentalnie ze dwa razy starszy niż w rzeczywistości. Te energiczne uwalniane odruchowo myśli dodawały mu poczucia młodości, co w tym wszystkim stanowiło jednak dla niego pewne odświeżenie i swego rodzaju pocieszenie. Trochę lubił tę część siebie.

Gdy już wygrała w nim rozwaga, odpowiedział bogatemu mężczyźnie:
-"Przepraszam za to, że mój niedostosowany wygląd zakłócił Panu spokój. Nie byłem nigdy w Caer-Dineval, ani nie jest znany mi temat tamtejszych kradzieży, o których Pan mówi. Domyślam się, że The Northlook jest tu jakąś dzielnicą tego miasta, czy tak? Nie wiem co tam jest, ale naprawdę, myślę, że nie miałbym nic przeciwko posłuchaniu Pana i udaniu się tam, gdyby nie to, że powinienem skorzystać z sugestii zarządczyni i właśnie w tawernie "Ol'Bitney" przebywać, gdzie wynajęto dla mnie pobyt. Nie zdziwiłbym się, gdyby mi Pan nie uwierzył, bo może to trochę brzmieć jakbym się wykręcał, więc proszę zobaczyć tę wiadomość. Teraz sięgnę powoli do kieszeni, aby ją wyciągnąć, proszę się nie niepokoić. A teraz otworzę ją dla Pana i okażę. Proszę. Proszę przeczytać. Widzi Pan? Nie dano mi za bardzo wyboru. Ale mam pomysł. Żeby nie razić Pana w oczy, może dopuści Pan opcję, abym, zamiast wynoszenia się stąd, zniknął Panu teraz z oczu?"

Nie czekając odpowiedzi, rzucił zaklęcie niewidzialności. A zaraz po nim wyczarował spadające płatki kwiatów wiśni, kojący widok w jego dawnej ojczyźnie.

-"Czy takie rozwiązanie jest wystarczająco satysfakcjonujące dla Pana?"

Tak uczyniwszy miał nadzieję, że takie dosadne rozwiązanie z zamanifestowaniem swoich zdolności do czarowania oczyści go z łatki barbarzyńcy nie tylko u niego, ale także u co najmniej kilku kolejnych miejscowych drogą pantoflową.

Gdyby miało się na tym skończyć, zamierzał przed odejściem od niego po rozmowie rzucić także czar Przejście bez śladu, a po godzinie rozglądania się po mieście wrócić do tawerny, tuż przed którą przestać być niewidzialnym i odpocząć, by następnego dnia czekać na dalsze instrukcje lub wybrać się do zarządczyni po owe.

Naturalnie, przy rozglądaniu się po mieście najbardziej interesowały go obiekty kultu oraz punkty handlu roślinami czy zwierzyną i miejsca, gdzie zaprzęgano zwierzęta do pracy.
 

Ostatnio edytowane przez Dhorr : 14-11-2022 o 09:01.
Dhorr jest offline  
Stary 15-11-2022, 13:02   #200
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik był nieco przytłoczony ostatnimi zdarzeniami. Próbował wziąć to wszystko na swój prosty, żołnierski rozum... tylko mu to nie wychodziło. Magiczne stwory, starożytna smoczyca, być może bogini zimy stąpająca po Faerunie, a na wierzchu tego wszystkiego, lodowate ostrza, które Gnaralson był w stanie wziąć w miarę bezpiecznie do dłoni. Nic dziwnego, że ruszył na przechadzkę w miejsce, gdzie czuł się praktycznie jak w domu.



Tyczki wyglądały jakby ktoś założył wnyki. Obecnie w Dolinach trzeba było sobie radzić jak się tylko dało, a że królów tu nie było, to i nie można było mówić o kłusownictwie. Tylko połów był regulowany i krzywo patrzono na strzelanie do łani, która miała się okocić. Nagły podmuch niemalże rzucił nim i pogonił jak rodzic małe dziecko prowadzone za ucho. Ciężko było się opierać, więc jedynie starał się nie wpaść w jedno z wnyk.

Oczom zwiadowcy ukazał się śnieżny lis, zdecydowanie zaplątany we wnyki. To, że nie był to potrzask, wcale nie pomagało za bardzo. Rozejrzał się uważnie dookoła, czy w okolicy nie ma właściciela linek i wyciągnął kawałek mięsa, by zająć czymś zwierzę i je nieco uspokoić, kiedy będzie je uwalniał. To mógł być skomplikowany i bolesny proces, jeśli linki zacisnęły się za mocno. Miał nadzieję, że lis nie okaże zbyt dużej agresji i pozwoli sobie pomóc. Żeby nikt nie był stratny, miał zamiar zostawić dwie sztuki srebra w miejscu po wnykach. Lisie futra były ciepłe a teraz był na nie pewnie spory popyt, chociaż najmłodszemu Gnaralsonowi nigdy nie było aż tak zimno, by musiał z nich korzystać.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172