Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-11-2022, 18:06   #201
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Ko Ottakki
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17-20;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;

Mężczyzna widząc, a raczej nie mogąc dostrzec znikającego pod wpływem magii Ko Ottakki opuścił w nagłym szoku wiadomość, którą właśnie nie bez kłopotów czytał. Jakby zamieniony w słup soli patrzył jak drzwi do tawerny otwierają sie i zamykają.

Ko Ottaki: przekonywanie - zdany!

Na zewnątrz, było mroźno, lecz z rzadka rozświetlone okna domostw oraz majacząca w oddali zielonkawa zorza na czarnym niebie, sprawiały że spacer po zasypanym śniegiem mieście był niezwykle urokliwy.

W Bryn Shander były dwie świątynie. Jedna z nich dedykowana Tyrowi, Tormowi oraz Ilmaterowi. Druga zaś, mniejsza poświęcona Amaunatorowi, starożytnego boga słońca jeszcze z czasów Netherilu. W tej drugiej świątyni z cała penwością ktoś właśnie przebywał. Ko Ottaki widział bowiem cień niskiej postaci pojawiającej się za oknem co jakiś czas.

Poza takimi małymi wyjątkami miasto o tej porze wyglądało na martwe. Widywał z rzadka jak drwale wracający z pracy prowadzą i wyładowują ciągnięte przez piżmowoły sanie obładowane drewnem, byli też sporadycznie pojawiający się na ulicach miasta handlarze i rzemieślnicy, przemykający szybko miedzy zabudowaniami, jakby w obawie, że ktoś ich zobaczy. Także zasłyszane za oknami głosy, czy dym lecący z kominów świadczył o tym, że ludzie wciąż walczą tu każdego dnia o przetrwanie.

Czasem słyszał rozmowy kilku przypadkowo kroczących w tym samym kierunku ludzi. Rozmowy były z reguły przygnębiające, lecz pojawiały się też informacje krzepiące serca. Jedną z nich była ta o pojmaniu mordercy do niedawna grasującego po Dziesięciu Miastach.

- Słyszałem, że to ci sami, co utłukli umarłego na cmentarzu. Prawdziwi bohaterowie, niech im się wiedzie...

Na targowisku nie było żywej duszy. Handlarze zbierali się tu o określonych, południowych porach, nie będąc w stanie wytrzymać całego dnia na zewnątrz. Także zwierzęta chowano w psiarniach, chlewach i oborach. Jedynym punktem, czynnym przez dłuższy czas był dom handlowy Rendarila.

Czasem na swej drodze, zwłaszcza przy Ratuszu widywał tablice z ogłoszeniami. Wynikało z nich, że dwóch przedstawicieli krasnoludzkiej rasy poszukiwało śmiałków do wyprawy w góry na południu, celem pozyskania rzadkich minerałów oraz ogłoszenie dotyczące zamówienia na duszę Chwinga dla niejakiego Dzaana z Easthaven. Były tam też ostrzeżenia o grasujących bardziej w stronę Goodmead wyjątkowo zajadłych wilkach i widzianym niedawno Yeti na północ od szlaku do Targos.



 
Rewik jest offline  
Stary 16-11-2022, 20:28   #202
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17-20;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;


Oberik: Opieka nad zwierzętami - zdany!
Biały lis, początkowo nie ufał mężczyźnie z Goodmead, lecz ten wykazując się cierpliwością zdołał je oswoić na tyle, by zdołał oswobodzić zwierzę bez narażenia siebie na uszczerbek.

Oberik pozostawił dwie srebrne monety przy wnykach i chwile obserwował, czy lisek będzie w stanie odejść o własnych siłach. Podrzucił mu jeszcze suszonego mięsa i obserwował najpierw jak zwierze je, a po pewnym czasie płochliwie ucieka w stronę lasu.

Nie zauważył kiedy to się stało, lecz kiedy lis zniknął w półmroku, jego wzrok zwrócił się w miejsce, gdzie wcześniej leżały dwie monety.

Spostrzegł przedziwne, o niezwykle małych rozmiarach stworzenie, które przyglądało się im z zaciekawieniem. Stworek trzymał w lewej dłoni gałązkę z pojedynczym listkiem i żołędziem, co o tej porze roku było równie niezwykłe jak sama ta istota, stąpająca właśnie wokół monety, trącająca ją ostrożnie stopą. Po chwili, jakby spostrzegła, że Oberik jej się przygląda, bowiem szybko odskoczyła do tyłu i zwróciła swoja niby-twarzyczkę w jego stronę.
 
Rewik jest offline  
Stary 19-11-2022, 09:23   #203
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberikowi na chwilę odebrało mowę ze zdumienia. Nie spodziewał się kogoś lub czegoś tak małego w tej okolicy, na dodatek z gałązką z liściem i żołędziem. Może była to jakaś rasa, której nie znał. Może jakiś lokalny duszek, albo druid. Nie miał pojęcia, ale przynajmniej póki co, nie zachowywał się wrogo. Chyba był tak samo zdziwiony jak Gnaralson.
- Dzień dobry, jestem Oberik, a kim ty jesteś? – Zapytał chłopak z Goodmead, powoli sięgając do sakiewki, w której trzymał suszone owoce i orzechy, będące częścią podróżnych racji. – Chcesz trochę? – Powiedział, wyciągając z wolna dłoń w kierunku istoty.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 20-11-2022, 11:24   #204
 
Dhorr's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputację
Ko wsunął upuszczoną wiadomość do bezpiecznej kieszeni w spodniach.

Zwiedziwszy wstępnie miasto mruknął sobie pod nosem "Nieumarli, handel duszami, Amaunator... Gdzieżem trafił? Będzie co robić... Aż nadto".

Przy świątyni Amaunatora przystanął na chwilę by się jej przyjrzeć. Zastanowił go cień niskiej postaci. Założył, że to jakiś gnomi lub niziołczy kapłan. Na podstawie wielkości świątyni oraz ilości zdobień spróbował ocenić powagę wielkości kultu tego bóstwa. Po chwili postanowił choć na kilka minut bardziej się zbliżyć i w miarę legalnych możliwości wejść także do środka, by kontynuować swoje oszacowania, być może także na podstawie krótkiej wymiany zdań z kapłanem. Zanim zrobił jakikolwiek krok do przodu, wpierw cofnął się na bezpieczną odległość (by cokolwiek, co jest w środku, go nie usłyszało), rzucił czar Shillelagh tak na wszelki wypadek i dopiero po tym ruszył szybkim krokiem do przodu.

Wtem przypomniał sobie, że jest niewidzialny... Zastanawiał się, czy nie zrezygnować całkiem z planu. Postanowił jednak się zakraść bliżej, według nowego planu jednak niepostrzeżenie spróbować zinfiltrować świątynię.

Niezależnie od tego wszystkiego, postanowił po powrocie do tawerny zapytać gospodarza o prawdziwość ryby na szyldzie. Może to tylko rzeźba? To byłaby ewentualnie jakaś dobra wiadomość.
 

Ostatnio edytowane przez Dhorr : 20-11-2022 o 16:59.
Dhorr jest offline  
Stary 20-11-2022, 12:07   #205
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bran odkąd dotarli do Bryn praktycznie zaszył się sam ze sobą. Jeszcze przed wschodem słońca siedział w świątyni, gdzie najpierw kaligrafował eleganckie modlitwy za dusze Helli, a potem palił je w świątynnym ogniu, żeby zapewnić jej spokój. Później ruszał do jednej z pustych stodół, w których prowadził swoje badania. Nie wpuszczał tam nikogo. W ogóle przestał się odzywać.

Do czasu. Szybko okazało się, że pieniądze z nagrody jak zwykle nie starczają na badania. Majaterkowicz zatem przełknął gorycz klepania biedy i zwrócił się do towarzyszy. Lotta otrzymała od niego tarczę w zamian za 10 sztuk złota. Dobrze wykonana, solidna krasnoludzka tarcza z dębowego drewna. Lekka i wytrzymała. Poza tym zmodyfikował oszczep używany przez barbarzynkę. Przekazał jej zawiniętą w skórę maszynerię.
- Nie będziesz musiała się martwić, że spadnie w przepaść, albo przebity zwierz z nim nie ucieknie. Mam nadzieję, że ci się spodoba.

Później była rozmowa z Oberikiem.
- Nie wiesz, czy nie jest przeklęty. Możemy to zbadać. Magowie biorą za to dużo więcej. Sprawdzę dla ciebie oba ostrza, za ćwierć ceny sprawdzenia jednego z nich. Taka okazja może się nie powtórzyć.

***

Bran zakupił perłę. Wysokiej jakości. Ciekawą właściwością pereł było to, że były w stanie zbierać w sobie odwzorowanie spolotów. Jeżeli z jednej strony emitowano energię czy to świetlną, czy cieplną to magiczny przedmiot w jakimś stopniu ją odbijał lub pochłaniał. Perła zbierała informację o formie tego odbicia. Potem z takiej perły można było “odczytać” przy użyciu odpowiedniego pergaminu. Sama perła zaś nie zużywała się w procesie, bo widmo splotu zanikało.

W warsztacie najpierw analizował znalezisko. Broń. Miecz byl zakrzywiony i niezwykle dobrze wyważony. Nawet w rękach Brana wydawał się niezwykle poręczny. Choć sam Krasnolud dzierżył go w obu dłoniach, w grubych rękawicach. Mimo tego zabezpieczenia na rękawicach pozostał ślad zmarzliny. Miecz i sztylet były identyczne pod kątem powinowactwa do emitowanej energii.

Niestety odczyt przyrządów wskazał inną niepokojącą cechę. Sploty wezłów wymiarów wskazywały, że może być on połączony z jakimś planem celestialnym. Spakował wszystko w spory koc i ruszył odwiedzić Oberika.

***

- Nie jest dobrze - zaczął krasnolud. - Znaczy, to wspaniała broń przesiąknięta aurą Mrozu. Zimno nie tylko emanuje z ostrzy. Zimno jest esencją tej broni. Dlatego tylko osoby, które są odporne na działanie zimna są w stanie dzierżyć ostrza. Obydwa są doskonale wyważone i niezwykle lekkie. Nie zwróciłeś pewnie na to uwagi, ale broń tej wielkości normalnie ma nieco dłuższą rękojeść. Do walki oburącz. Tutaj zwyczajnie się nie da. Kolejną ciekawostką jest przesunięcie punktu ciężkości. Miecz, choć jest lekki jak rapier, to nie został stworzony do szermierki. Raczej do czegoś na kształt tańca derwiszów. Długie lub szerokie cięcia. I szybkie. Jest tak lekki, że bez problemu możnaby walczyć dwoma takimi. Albo jak w tym wypadku mieczem i sztyletem. No.
Krasnolud zrobił sobie przerwę na napicie się korzennego piwa. Ceny pszenicznego poszły w górę przez niedawny pożar i srogą zimę.
- To zaś co wykryłem, to łączność z planem bogów. Istota… najpewniej Auril, jest w stanie zarówno przez sztylet jak i przez miecz zadziałać. Jakąś swoją mocą. Problemem pozostaje fakt, że Auril może nie być zadowolona, że zabiliśmy jej sługę. Te ostrza mogą ci pomóc, ale istnieje ryzyko, że Auril zadziała przeciw tobie. Albo przeciw nam wszystkim. Oceniam prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zdarzenia na dość niskie. Jednak nie zerowe. To potężna broń, w rękach zręcznego wojownika, który ego zimno się nie ima jest to broń wręcz fantastyczna. Jednak bądź ostrożny.

***

Na kamień czas przyszedł na samym końcu. Bran miał szeroką wiedzę z zakresu geologii. Mówiono, że krasnoludy mają pył z kamieni we krwi i nie ważne czy szewc, czy kowal, czy kapłan… każdy krasnolud znał się na geologii. Stopniowa mineralizacja była naturalnym zjawiskiem. Tyle, że w naturalnym środowisku trwała dłużej niż żyją elfy. Znacznie dłużej. Frostburn nie mógł tego oszacować ile dokładnie, ale obstawiał setki tysięcy lat.
Większym problemem była emisja fal. Głos, który wyraźnie słyszał. Kamień był przekaźnikiem. Nie posiadał jednak żadnych znamion urządzenia, czy magii. Sprawa była głębsza niż Bran przypuszczał. Następnym krokiem powinny być badania niszczące, jednak inżynier nie chciał niszczyć kamienia. Potrzebował spojrzeć ba to z innej strony.

***

W końcu znów wszyscy spotkali się w karczmie. Bran puścił mimo uszu plotki o znikającym dzikusie. Ludziom w ostatnim czasie przywidywały się różne rzeczy. Zapytał Lottę co sądzi o nowej broni. Potem zapytał Oberika jakie ma plany wobec zdobytego oręża. Na koniec spytał paladyna, który w swym zakonie poczynił ogromny postęp o dalsze plany.
- Zemściłem się. Oczyściłem z zarzutów. I myślałem, że po tym kupię sobie niewielki warsztat w Termaline i zajmę badaniami. A tu co? W Termaline miną miesiące zanim przestaniemy być niechciani. Nie wiem co dalej robić. Chyba faktycznie ruszę na szlak szukać przygód. Chciałbym sprowadzić do miasta ten meteoryt ze względu na możliwość badania meteorytowej rudy.


 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 21-11-2022, 00:21   #206
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Anathem spojrzał na Markhama Southwella i po kilku sekundach skinął głową. Uważał, że dołączenie do zakonu mogło przysłużyć się sprawie Elistraee i wszystkich mrocznych elfów, żyjących na powierzchni. Być może niektóre zadania, które będzie musiał wykonać w ramach swoich obowiązków, będą uciążliwe, ale wydawało się to niewielką ceną za możliwość korzystania z renomy organizacji.

- Zdecydowałem się wstąpić w wasze szeregi. Zakon zdaje się kierować tymi samymi zasadami, co ja. Myślę, że moja bogini pochwaliłaby ten wybór. - odpowiedział szeryfowi - Chętnie też skorzystam z kwatery i jeśli jest taka możliwość, wymienię swoją pajęczą tarczę na taką, z emblematem naszej organizacji. Mam nadzieję, że ostudzi to zapędy zbyt porywczych i zbyt powierzchownych osób.

Półdrow spędził jeszcze chwilę na rozmowie z Markhamem, w celu ustalenia szczegółów, zaniósł swoje rzeczy do wyznaczonej kwatery i wybrał się na krótką przechadzkę po mieście, którego do tej pory nie udało mu się dobrze obejrzeć. Postanowił też odszukać swoich dotychczasowych towarzyszy. Być może nadal chcieli udać się na poszukiwanie tego tajemniczego meteorytu, czymkolwiek on właściwie był.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline  
Stary 21-11-2022, 12:59   #207
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Podróż do Bryn Shander była długa i dość uciążliwa, lecz dała Lottcie czas na rozmyślania o wydarzeniach ostatnich dekadni. Niewesołe rozmyślania.
Dziesięć miast nigdy nie było spokojnym regionem. Co prawda Dekapolis od lat nie targały wojny czy zarazy, jak to bywało na dalekim południu, lecz w tak niewielkim i hermetycznym regionie nietrudno było zarówno o sezonowe swary jak i zadawnione urazy. Zwłaszcza te drugie były problematyczne, ciągnąc się z pokolenia na pokolenie, czasem jednocząc ludzi i nieludzi, lecz zwykle dzieląc ich coraz bardziej. A teraz doszła do tego wielka zima… Lotta nie mogła wyrzucić z umysłu słów Sepheka Kaltro o tym, że to mróz Aurill chroni krainę przed zagładą, a nie przywrócenie naturalnego cyklu natury. Oczywiście mogło być to mamrotanie szaleńca; Lotcie trudno było wyobrazić sobie, żeby boginię obchodził los żyjących w Dolinie ludzi. Sama kraina może, ale jak jej dobrostan postrzegała Aurill? To wiedzieli może jej kapłani, ale na pewno nie zwykli ludzie. Barbarzynka odpłynęła w dywagacje, które niczego nie wnosiły, a tylko wzmagały niepokój. Pocieszające było jednak to, że długa droga obyła się bez nietypowych wydarzeń, a mrozny oddech bogini nie zamroził ich w pół kroku za karę, że zabili Kaltro. Co zasadniczo mogło służyć za dowód na bzdurność jego twierdzeń.

Bardziej realnym problemem była natomiast biała smoczyca. Lotta znała opowieści o ujeżdzanej przez czazrodzieja Arveiaturace i nie miała powodu wątpić w opowieść maga-księgi, aczkolwiek nadal dziwnym zdało jej się, że opętany przez niego kobold ruszył do Dekapolis, gdzie z łatwością mógł zostać (i został) zdekapitowany, zamiast zostać w miejscu zgonu i czekać na smoczycę. Pewnie w historii było więcej kruczków niż Meltharond chciał im zdradzać. Barbarzynka obawiała się jednak, że nie unikną wyprawy na Grzbiet Świata. Niekontrolowany gad mógł być większym zagrożeniem niż powolny mróz czy międzymiastowe niesnaski. Choć Lotta nie mogła sobie wyobrazić jak można dogadać się z tak nikczemnym (ponoć) stworzeniem jak biały smok.

Przynajmniej w Bryn Shander mogła odsapnąć w komforcie i chwilowo z dala od kłopotów. Zapłata za fatygę była znaczna; poza wiktem i opierunkiem Lotta nie miała większych potrzeb. Jedynym wydatkiem ekstra był handel z Branem, który pomajstrował przy jej oszczepie, dodatkowo obdarowując ją tarczą. Nie protestowała; cokolwiek robił krasnolud już nieraz uratowało im skórę. Obecnie Lotta z lubością przejadała zarobek, ciesząc się z luksusu suchego łóżka i ciepłej strawy. Po ostatnich wydarzeniach zlecenie z przywiezieniem meteorytu, czy ochrona karawan przed wilkami wydawały się teraz całkiem bezpiecznymi sposobami zarobku.

Niestety Oarus miał dla nich inne plany. Lotta słuchała go jednym uchem, skupiając uwagę na nowoprzybyłym. Jej tu nikt wstrętów nie robił. Mogła się łudzić, że to z powodu wydarzeń na cmenatarzu, znajomości z Topaz czy Southwellem, lecz kolejne słowa byłego zarządcy Termalaine sprawiły, że poświęciła mu całą uwagę.
- Jak kogo wilcy zjedzą to ktoś inny od razu wskaże wolnych ludzi - burknęła Lotta w odpowiedzi na informację o masakrze na trakcie, choć żadne z nich nie miało ochoty kontynuować rozmowy, a gość robiący raban przy drzwiach juz zniknął.

Oarus wkrótce odszedł do swoich spraw, a Lotta ponuro wgapiła się w kufel. Minorowe prognozy Ovego wydawały się ziszczać. Była całkiem pewna, że winny jest Isarr Kronenstrom, samozwańczy dowódca Plemienia Wilka - tej części plemienia, która pozostała niezależna od Dziesięciu Miast. Apodaktyczny i okrutny jak wszyscy, którzy trzymali władzę siłą, a nie mądrościa i szacunkiem współplemieńców. Los Wilków w Caer Conig wydawał się przesądzony. Już wcześniej mieszczanie patrzyli na nich krzywym okiem. Jeśli wyrzucą ich poza palisadę, to Isaar z pewnością przyjmie ich do siebie, zapewniając sobie lojalność za wikt i opierunek. Nie ma miejsca na dumę gdy w brzuchu burczy, a mróz ścina krew w żyłach. Ze zjednoczonym plemieniem, ze wsparciem Tygrysów Bjornhildy… Czy na prawdę nadciągała wojna?

Wkrótce do karczmy nadciągnęła reszta kompanów, nawet drow, dumnie dzierżąc tarczę Zakonu Rękawicy. Lotta pochwaliła Brana za broń; dodana przez niego magia uczyniła ją podwójnie użyteczną. Byłaby bardziej entuzjastyczna gdyby nie problem, jaki nieświadomie zrzucił jej na głowę Masthew.
- Też myślałam o tym meteorycie, robota wydaje się bezproblemowa. Znaczy - ze zwykłymi problemami, nie bogami i nieumarłymi - zaśmiała się sucho. - Jednak Oarus dał mi znać, że rządczyni Bryn, Duvessą Shane, ma dla nas jakąś pracę. Delikatną… Nie brzmiało dobrze - skrzywiła się. Miała dość dziwnych zleceń na jakiś czas, ale wysłuchanie nic nie kosztowało. Chwilę walczyła ze sobą czy by nie podzielić się z kompanami swoimi problemami. Jednak musiałaby powiedzieć więcej niż by chciała. Postanowiła poczekać na to co powie rządczyni, a w wolnej chwili poszukać Ovego. Może jeszcze nie opuścił miasta.

 
Sayane jest offline  
Stary 24-11-2022, 09:06   #208
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17-20;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;


Stworzenie zabrało płochliwie darowane owoce i orzechy, chowając je pod swoim ubrankiem, przypominającym snopy siana. Potem sięgnęło po żołądź przyczepiony do dzierżonej przezeń gałązki i zerwało go. Stworek podarował go w zamian Oberikowi. Chłopak oglądając go z zainteresowaniem, poczuł delikatny, krótkotrwały powiew ciepłego wiatru. Stworzenie wycofało się ostrożnie i po chwili czmychnęło w tę samą stronę co wcześniej lis, pozostawiając Oberika z samym żołędziem. Nawet położone wcześniej obok wnyk monety zniknęły wraz z darowanymi owocami i orzechami i duszkiem chwinga.

Oberik: otrzymuje żołądź chwinga!
Ko Ottakki
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 17-20;
-53 °F, bezwietrznie, brak opadów;

W świątyni Amaunatora było cicho. Boski przybytek, choć zadbany i czysty był skromny. Nie było tu wiele darów, czy zapalonych świec. Co mogło świadczyć o naturze tego boga, lub o jego gasnącej popularności i upadku wiary spowodowanym panującymi warunkami.

Jedynym źródłem światła w głównej otwartej hali była okrągła, metalowa figurka, o niezwykle gładkich, wypolerowanych ścinkach, kształtem przypominająca słońce. Nieopodal niej, ktoś ustawił świece za zasłonami w taki sposób, że figurka odbijała ich światło, sprawiając wrażenie jakby to ona świeciła.

Zdobienia świątyni, najczęściej przedstawiały sokoła, białe wilki i białe konie, złote lilie, słoneczniki lub właśnie, podobnie wyglądające symbole słońca.


Ko Ottaki ruszył dalej, chcąc obejrzeć tyle ile mógł, lecz przejście do kwatery, gdzie musiał rezydować wcześniej widziany gnom, czy niziołek było zamknięte. Jeszcze nie wszyscy mieszkańcy Bryn Shander wierzyli w koniec problemu z mordercą grasującym po Dziesięciu Miastach. Kapłana, czy kapłanki zdaje się nie było wcale w tym przybytku. Ko Ottaki dowiedział się o tym z ogłoszenia wywieszonego na drzwiach. Kapłanka wyruszyła z pewną misją do Targos.

Kiedy wrócił do "Przybitego Ol'Bitney'a", zapytawszy o nazwę karczmy i trofeum na ścianie, nieco zmęczony oberżysta opowiedział mu historię, którą najpewniej za każdym razem opowiadał już tak samo, tak często to robił. Ol' Bitey był lokalną legendą, rybą, która wciągnęła w czarne głębiny Maer Dualdon wielu rybaków. Wreszcie złapana przez dwójkę ludzi Kintyre oraz Maverika, trafiła do tego przybytku, mając stać się ich obiadem, lecz właściciel karczmy odkupił ją, oporządził i przyozdobił nią ścianę. Kilka lat później pewien wędrowny zaklinacz, czy mag zaklął Ol'Bitney'a.

- Jeśli podejdziesz zbyt blisko, uderzy cię ogonem... albo zaśpiewa. W każdym razie nie warto. - oberżysta uśmiechnął się na koniec - Jeśli chcecie udać się do swojego pokoju, tym korytarzem drugie drzwi, jeżeli nie, rozgość się przy dowolnym ze stolików.

Drużyna
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 20;
-50 °F, wiatr, lekkie opady śniegu;


Spotkali się w izbie, która najczęściej służyła za miejsce spotkań podczas wieców zarządców wszystkich obywateli Dziesięciu Miast. Bryn Shander, jako największe z nich było jednocześnie osią tego urbanistycznego konglomeratu. Zaś zaszczyt pełnienia funkcji zarządcy tego miasta przypadał osobie na pierwszy rzut oka bardzo niepozornej - młodej Duvessie Shane. Jej osoba była powodem dla którego zebrała się tu zarówno nasza drużyna, półork Oarus Masthew oraz znany tylko Duvessie i ledwie z widzenia Lottcie Ko Ottakki.



Duvessa na wejściu w krótkich, żołnierskich wręcz słowach pogratulowała drużynie ujęcia Sepheka Kaltro oraz ocalenia Oarusa przed straszliwym losem. Pozwoliła im spocząć wewnątrz izby, nim kontynuowała.

Paliły się drwa w kominku, zaś wnętrze izby wzniesionej z grubych drewnianych bali i doszczelnionej sznurem, było wyłożone skórami zwierząt. To dawało poczucie całkowitej izolacji przed wiatrem, świszczącym na zewnątrz. Był wewnątrz, ustawiony przy kominku duży stół z drewna topoli, wokół którego zasiedli. Przy ścianach stało kilka beczek, z czego przynajmniej dwie zawierały miód z rodzinnego miasta Oberika. Mieli przyzwolenie by otworzyć jedną z nich, lecz zarządca Bryn Shander nie czekała z zadaniem, jakie dla nich miała.

- Zebrałam was, by omówić dwie kwestie. Być może nie powiązane ze sobą. Być może wręcz przeciwnie. Czuje się odpowiedzialna nie tylko za mieszkańców Bryn Shander, lecz wszystkich Dziesięciu Miast oraz wszystkich, którzy szukają w nich schronienia. - ostatnie słowa miały zapewne oznaczać barbarzyńców - Proszę, by ta rozmowa pozostała między nami...

- Pierwsza kwestia dotyczy intruzów z Bractwa Tajemnic. Nie tak dawno temu jeden z nich, Vaelish Gant, obecnie przetrzymywany w Revel's End, więzieniu nad Morzem Ruchomego Lodu, w swych knowaniach próbował zająć moje miejsce. Było to blisko cztery lata temu. Dziś zaś niejaki Fritjof uzurpuje sobie stanowisko zarządcy Termalaine, a zarządca Crannoc Siever z Caer-Dineval nie był widziany od wielu tygodni. Widziani za to byli magowie. Jeden z nich był tu niedawno, w Bryn Shander, wcześniej widziano go także w Termalaine.


Wzrok Duvessy Shane spoczął na chwilę na półorku.
- To właśnie w Caer-Dineval przebywa diabelstwo imieniem Avarice, bladolica przywoływaczka. Wiemy, że jest jeszcze jedna - Vellynne Harpell, ale nie wiemy gdzie aktualnie przebywa. Dzaan zaś wyruszył kilka dni temu do Easthaven. Mamy uzasadnione podejrzenia, że cała trójka, podobnie jak Vaelish należą do Bractwa Tajemnic. Chcę wiedzieć czego szukają w naszej Dolinie, czy ich działania i dawne próby Vaelisha mają ze sobą coś wspólnego, jaki mają plan i czego należy się po nich spodziewać. Każda godna mojej uwagi informacja zostanie adekwatnie wyceniona. Druga sprawa jest trudniejsza i dotyczy przedłużającej się zimy i samej Auril, lecz najpierw omówmy tę sprawę.

Duvessa odpowiedziała na kilka pierwszych pytań, po czym dodała kilka istotnych słów.

- Słyszymy o kradzieżach. Nastały trudne czasy, więc nie dziwi mnie to wielce, lecz giną często przedmioty inne jak pożywienie czy kosztowności. Co więcej, doszły mnie słuchy o śladach w śniegu powstających w miejscu, gdzie nikt aktualnie nie stoi. Czasem widuje się porzucone miejsca ze śladami czyjejś bytności, lecz nikt z okolicznych mieszkańców nigdy nikogo tam nie widział. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z nowym zagrożeniem, korzystającym z magii niewidzialności, a nawet nie wiemy jakie są ich motywy. To kolejny powód, dla którego interesują mnie magowie z Bractwa Tajemnic, ale nie jedyny.

- Zima staje się z dnia na dzień coraz trudniejsza. Jeszcze kilka miesięcy, a może tygodni, a Doliny staną się całkowicie niezdatne do życia. To o co was poproszę może wydawać się szaleństwem, lecz baczcie, że proszę was jedynie o pozyskanie wiarygodnych informacji. Chce wiedzieć gdzie ma swój mroźny tron ta zimna suka Auril i jak można się tam dostać. To co zamierzam później, jest odrębną kwestią i jeśli poproszę was o dalsza pomoc, ponowimy rozmowy dotyczące waszych warunków. Tak przedstawia się druga kwestia.

- Musimy spróbować wszystkiego co może dać nam szanse przeżycia. Szlaki na południe są niedrożne, morza skute lodem. Stoimy pod ścianą, a kto wie co nadciągnie wraz z mrozem z dalekiej północy.

- Co do waszego wynagrodzenia, wszystko zależy od pozyskanych informacji, lecz obiecuje wam, że nie będziecie zawiedzeni.

 
Rewik jest offline  
Stary 01-12-2022, 22:09   #209
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik zamrugał oczyma i przyjrzał się żołędziowi, który mały człowieczek mu zostawił w zamian za owoce jak i srebrne monety. - Czy... czy to był człinga? - Zadumał się przez chwilę, stojąc sam w ośnieżonym lesie, by po chwili schować prezent w małej sakiewce na szyi. Zdecydowanie stworzonko nie miało zbytnio atrybutów zimy. Rozważając spotkanie wrócił do miasta, czekało go spotkanie. Czuł się nieco jakby chwinga wystrychnął go na dudka, skoro poszukiwał tych nieuchwytnych istot od jakiegoś już czasu a ten po prostu mignął mu przed oczyma, zostawiając z dziwnym żołędziem.


Na spotkaniu z Duvessą czuł się dziwnie, nadal nie mógł przeboleć spotkania z duszkiem. Zastanawiał się, czy nie porzucić zadania i nie oddać latarni, ale dziwna latarnia mogła się jeszcze przydać. Gnaralson wsłuchiwał się w to, co zarządczyni miała do powiedzenia. Faktycznie brzmiało to dziwnie. Zwłaszcza, że magowie nie byli na północy aż tak często spotykani, a tu nagle zrobił się ich wysyp.


Wspomnienie o kradzieżach było dziwne, zwykle było ich mniej, ale i zimy nie były aż tak okrutne. Postanowił wspomnieć towarzyszom o możliwości użycia lampy w poszukiwaniu niewidzialnych złodziei. Zwłaszcza, że Dżaan opuścił okolice, nie upomniawszy się o swoją własność.


Ostatnia prośba nieco go zmroziła. Szukanie wyspy Auril było niemalże samobójstwem, ale rozumiał Duvessę. Nie robienie niczego również zdawało się samobójstwem, tylko nieco bardziej powolnym. - Podobno widziano wielkiego węża gdzieś na wielkim jeziorze. Podobno ma coś wspólnego, ale jeszcze nie wiem co. - Rzucił cicho Oberik plotkę zasłyszaną w dzień pożaru. Nie miał jednak pojęcia czy cokolwiek to pomoże. Zakrawało się na szerszą robotę. Złodzieje mimo że niewidzialni, byli mu jednak dużo bliżsi na chwilę obecną. - Znajdzie się może sporo sznurka na potykacze? - Zapytał niewinnie.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 05-12-2022, 19:58   #210
 
Dhorr's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputacjęDhorr ma wspaniałą reputację
Ko postanowił wystawić rybę z szyldu na małą próbę. Za pomocą sztuczek wywołał szum morza wokół głowy ryby, by sprawdzić co się stanie. Po tym poszedł do pokoju.

Następnego dnia poszedł tam, gdzie miał móc spotkać zleceniodawczynię. Wciąż z zainteresowaniem rozglądał się po mieście, by zobaczyć tym razem, jak bardzo zmieniło się ono za dnia względem nocy, także pod kątem roślin, zwierząt i wyznaniowym. Odnośnie tego ostatniego, zawitał do widzianych świątyń. Spróbował dowiedzieć się od obecnych na miejscu z personelu świątynnego, czy istnieje możliwość u nich usunięcia poważnej choroby, a także ewentualnie ile by to kosztowało.

Na miejscu ze zdumieniem rozglądał się po pozostałych słuchających zarządczyni. Spodziewał się współpracy z jakąś drużyną, ale sześć osób to było dla niego bardzo dużo. Wszystkie te twarze były dla niego obce.

Słuchał Duvessy z uwagą, równocześnie próbując nieco ocenić pozostałych słuchaczy. Kiedy była możliwość zadania pierwszych pytań, zapytał:
-Przez brak wiedzy o Bractwie Tajemnic pewnie bardziej niż pozostali niezbyt rozumiem sytuację, ani przez to jej powagę, ani dlaczego w ogóle to źle, że dobierają się do władzy i tak dalej. Czy mogłabyś mi to pokrótce nakreślić?

Po poruszeniu tematu Auril, miał kolejne pytanie:
-Przepraszam, ale czy informacja o tym, że Auril ma tu gdzieś swój tron jest wiarygodna? - starał się zapytać w grzeczny sposób, ale często miał wrażenie, że ludzie kompletnie na opak odbierają jego intencje, toteż w ogóle bał się zadać tak śmiałe pytanie.
Kiedy przeszło już mu przez gardło, zastanawiał się, czy mógł to powiedzieć inaczej. W ogóle najlepiej byłoby nie musieć rozmawiać...
 
Dhorr jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172