Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-02-2024, 18:51   #11
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
- O, jasne, żaden problem. - Vigo podrapał się po głowie i zrobił zapewne jakąś głupią minę, bo gdy czuł się zmieszany, to nie kontrolował zupełnie, co wyrabia jego gęba, która pewnie teraz pokazywała Dae, że jest właśnie zmieszany.
Bo w sumie nie spodziewał się odmowy - myślał, że może się na coś przydać, ale najwyraźniej kapłan sam mógł w tej sytuacji o siebie zadbać. Zresztą, jak się okazało, rana i tak nie była głęboka. Jak zwykle pewnie się wygłupił, co on sobie w ogóle myślał?

Ishirou był kolejnym, który się przebudził i Skamos wyjaśnił mu, co się stało, więc nie było sensu się powtarzać. Sasha miała jednak jakiś problem i gdy Maddox podszedł do niej wraz z Dae, okazało się, że kobieta jest ranna. I to poważnie. W tej sytuacji też chciał pomóc, ale nawet nie wiedział jak. Nie znał żadnej magicznej formuły na zabliźnienie się ran, na szczęście błękitnoskóry kapłan świetnie sobie z tym poradził i sprawił, że Sasha poczuła się lepiej.
- Jesteś świetny, Dae - powiedział do niego zupełnie szczerze, uśmiechając się przy tym.

Trochę zmartwił go tatuaż Sashy. Czerwone Modliszki znane były ze skrytobójczych zadań. Nie chciał posądzać rudej o jakąś dywersję, ale co, jeśli to ona zatruła ich jedzenie a potem mimo wszystko sama została ranna, gdy Jenivere wpadło na skały? A może celowo się zraniła, żeby odsunąć od siebie podejrzenia? Różne myśli przelatywały mu przez głowę. W czasie rejsu wydawała się miła, otwarta i wesoła, ale przecież mogła udawać. Będzie musiał powiedzieć o tym, z kim mają do czynienia innym. Żeby wiedzieli i ewentualnie mieli Sashę też na oku.

Przechodząca obok Hagra zapytała go, czy nie pamięta niczego dziwnego z ostatniej nocy, ale nic takiego nie przychodziło mu do głowy, nawet gdy się dłużej zastanowił.
- Niestety nic sobie nie przypominam, Hagro - odpowiedział. Nawet nie chciał przypominać jej, że ma na imię Vigo. Dla niej pewnie już do końca zostanie "Młodym". - Wszystko wyglądało dla mnie tak samo, ale też prawda jest taka, że za bardzo się nie rozglądałem. Nie lubię gapić się na innych ludzi.

Gdy półorczyca odeszła, uwagę młodego czarodzieja zwróciła Aerys Mavato. Kobieta reagowała dość skrajnie, ale w sumie mógł się tego po niej spodziewać, biorąc pod uwagę jej zachowanie na statku. Dae próbował przemówić jej do rozsądku, ale Vigo nie sądził, by to się udało. Znał takie osoby jak półelfka: jak już sobie coś w głowie przedstawią, to nawet najpotężniejsze argumenty nie będą w stanie zmienić ich zdania. Mavato właśnie na taką osobę mu wyglądała. Ale kto wie, może jednak Dae da radę?

Skoro kapłan zajęty był rozmową z Aerys, Vigo podszedł w miejsce, gdzie woda podmywała plażę i patrzył na Skamosa próbującego dotrzeć do jakiejś skrzynki, która zatrzymała się na skałach.
- Spokojnie, Skamos. Ubezpieczam cię w razie czego! - Krzyknął, rozglądając się po tafli wody. Był gotowy wesprzeć towarzysza, gdyby coś zaczęło się dziać.

Słysząc Jaska, doszedł do wniosku, że mimo wszystko lepiej będzie go uwolnić. Czarnoskóry miał rację - teraz każda pomoc się przyda.
- Nie mam nic przeciwko uwolnieniu pana Darindiego - powiedział. - Ale jak mówi Dae, dobrze byłoby wiedzieć, o co w ogóle chodziło z tym aresztowaniem?
Wrócił do obserwacji wody i diablęcia.
 

Ostatnio edytowane przez Mroku : 18-02-2024 o 18:57.
Mroku jest offline  
Stary 20-02-2024, 15:07   #12
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację
Wojownik ucieszył się z odnalezienia swoich rzeczy. Niezwłocznie uzbroił się w swój ulubiony młot, dołożył sztylet za pas i przygotował plecak dopinając do niego łom. Miał przeczucie, że może być potrzebny we wraku szkunera. Zastanowiwszy się chwilę, opasał się liną, a na dno plecaka dorzucił zapalarkę i pochodnię.
- Uważajcie, tam ktoś może być! - zakrzyknął w stronę towarzyszy na widok obcych śladów, wskazując w stronę lasu. Wraz z barbarzynką ruszyli do wraku.

* * *

Nie był najlepszy w skakaniu po dziurawych pokładach, toteż upadł boleśnie na bok. Zaciskając zęby, podniósł kciuk. Nie chciał okazywać słabości. Kajuta kapitańska wymagała sprawdzenia najpierw. W końcu nie było z nimi kapitana. Być może właśnie tam się znajdował. Nie był to najlepszy czas na domniemywanie, musiał działać.
- Teraz ja, uważaj! - Zakrzyknął do Hagry, gdy po jej kopniaku przymierzył się do wyważania drzwi łomem. Wsunął narzędzie pomiędzy uchylone drzwi a odrzwia i nacisnął całą masą swojego ciała.
 
Graygoo jest teraz online  
Stary 21-02-2024, 17:43   #13
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Plaża.


Sarenrae wysłuchała prośby ondynko i już po kilku chwilach od przyłożenia dłoni do rany ta niemal zabliźniła się, zostawiając na boku rudowłosej jedynie nieco zaczerwienioną bliznę. Kobieta odzyskała też w pełni przytomność i usiadła energicznie, starając się większą połacią rozerwanej koszuli zasłonić plecy i znajdujący się tam tatuaż.

- Dziękuję za pomoc, Dae. Jestem twoją dłużniczką. - rzuciła, mrużąc oczy i łapiąc się za głowę. - Jeszcze coś by się przydało na te nudności, bo czuję się, jakbym chlała od kilku dni. I co my tutaj w ogóle robimy?

Sasha zasłoniła nagle usta dłonią, dławiąc odruch wymiotny. Przyglądając się jej kapłanko szybko doszło do wniosku, że miała te same objawy, co wszyscy i na pewno nie udawała mdłości. Oprócz tego Dae naszło nagle głębokie przekonanie, że Sasha nie ma z zatopieniem “Jenivere” nic wspólnego. Kapłanko wytłumaczyło jej sytuację, a następnie jego uwagę przykuła nagle Aerys Mavato, próbująca sama wyruszyć w dżunglę. Słowa wypowiedziane przez Dae zdawały się nieco uspokoić nerwy półelfki, gdyż opuściła trzymany na wysokości piersi sztylet.

- Być może masz rację z tymi niebezpieczeństwami. Zostanę, przynajmniej na jakiś czas - powiedziała do Dae. - Ale jeśli coś wzbudzi moje podejrzenia odnośnie któregokolwiek z was, nie zamierzam być w waszym otoczeniu.

Po tych słowach odeszła jeszcze kawałek, po czym klapnęła na piasku, w cieniu rzucanym przez wysokie palmy i zaczęła przeszukiwać swój plecak. Wybierając miejsce oddalone nieco od całej grupy dawała jasno znać, że nie chce, by ktokolwiek jej przeszkadzał.


* * *


W tym samym czasie Skamos postanowił zaryzykować i “wyłowić” osiadłą na skale skrzynkę z narzędziami. Wszedł do przyjemnie ciepłej wody i ruszył w stronę znaleziska, nie spuszczając z oka okolicy. Mając za plecami Vigo stojącego na brzegu czuł dodatkowe wsparcie, choć nie zamierzał się ociągać. Tam, gdzie woda stawała się głębsza, ruszył szybszym krokiem, rozbryzgując wodę i w końcu dopadł do skrzynki. Szybki rzut oka pozwolił zobaczyć na dnie zwiniętą niezdarnie, teraz mokrą linę, która również mogła się przydać.

W momencie gdy poderwał skrzynkę, kilkanaście metrów dalej, niedaleko szkunera usłyszał głośny plusk a gdy spojrzał w tamtą stronę, dostrzegł wciągane pod wodę ciało jednego z martwych marynarzy. Zaklinacz nie zamierzał przekonywać się, cóż to było, tylko zawrócił na pięcie i wraz ze znaleziskiem w dłoniach ruszył szybko w stronę plaży. Dotarł tam bez problemu i wraz z Vigo mogli przejrzeć zawartość skrzyni. Jak się okazało, znajdowały się w niej widoczne wcześniej narzędzia, kilkanaście metrów liny i inne przedmioty.

  • młotek,
  • siekiera,
  • obcęgi,
  • niewielka piła,
  • 20m liny z hakiem,
  • ostrzałka do siekiery,
  • kilkanaście mniejszych i większych gwoździ, część zakrzywiona,
  • dwie kłódki z kluczykami,



* * *


Gdy panowie sprawdzali zawartość skrzynki, Dae podeszło do Jaska Derindi i oswobodziło go z pętów. Muskularny mężczyzna roztarł zaczerwienione nadgarstki uśmiechając się do kapłanko. Spojrzał też na siedzącą nieopodal Sashę, Ishirou oraz Vigo i Skamosa.
- Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. Co do tego, dlaczego byłem przewożony w kubryku niczym groźny bandzior, to jest to dłuższa historia, dlatego postaram się ją streścić najbardziej, jak się da.

- Widzicie, kilkanaście lat temu pracowałem dla rządu Sargavy i to było naprawdę poważne stanowisko. W czasie swojej kilkumiesięcznej pracy odkryłem dokumenty świadczące o korupcji władz, które prowadziły nielegalne interesy z Wolnymi Kapitanami Kajdan. Zdałem z tego raport mojemu przełożonemu, człowiekowi, któremu wtedy ufałem najbardziej ze wszystkich. I niestety, pomyliłem się co do niego. Zostałem zdradzony i wrobiony w te interesy. Nie było szans, bym mógł obronić się w uczciwym procesie, dlatego uciekłem z Sargavy do Varisii. Przez dekadę wiodłem skromne życie jako skryba, ale moje “stare” życie upomniało się o mnie w końcu. Dwóch agentów z Sargavy odnalazło mnie po latach i przekazało kapitanowi Kovackowi, by ten dostarczył mnie do Eleder jako niebezpiecznego przestępcę. Stamtąd mieli odebrać mnie inni agenci a resztę życia miałbym spędzić za kratami. O ile wcześniej nie umarłbym w dziwnych okolicznościach… Władza nie lubi zostawiać za sobą żadnych śladów…


- Dlatego nigdy nie powinno się nikomu ufać do końca - rzuciła Aerys, która też przysłuchiwała się opowieści. - Jeśli pokażesz ludziom jakąś słabość charakteru, prędzej czy później wykorzystają to przeciwko tobie.

- Być może
- odrzekł Jask. - W każdym razie, rozejrzałem się trochę i jeśli się nie mylę, znajdujemy się na Kosie Przemytnika. To owiana złą sławą legendarna wyspa na północ od Eleder. Nie jest ona pokazana na większości map, ale ci, którzy pływają po wodach Zatoki Desperacji, słusznie się jej obawiają. Nazwa wyspy wzięła się nie tylko od kształtu wybrzeża przypominającego ostrze kosy, ale także od jej niesamowitej zdolności do niszczenia statków, które podpływają zbyt blisko – głównie okrętów przemytników, którzy chcieli uniknąć wykrycia przez marynarkę Sargavy. Nie mam pewności, że jesteśmy akurat tutaj, ale to, co skały zrobiły z “Jenivere” i ich usytuowanie sprawiło, że przypomniałem sobie tę historię.

- A może to ty sprawiłeś, że nasz okręt nie dopłynął do Eleder i dlatego tutaj wylądowaliśmy? W końcu miałeś motyw, żeby to zrobić
- mruknęła Mavato, wpatrując się podejrzliwie w Jaska.

- Oczywiście, Aerys. - Derindi starał się powstrzymać uśmiech cisnący się na usta, ale słabo mu to wychodziło. Lub miało tak wychodzić. - Nie zwykłem się tłumaczyć, ale teraz to zrobię, żeby rozwiać wszelkie twoje wątpliwości. Siedząc od początku rejsu cały czas w zamknięciu opracowałem najprzebieglejszy plan otrucia wszystkich na statku, włącznie z samym sobą i potem jakimś cudem wykonałem go, siedząc wciąż w zamknięciu i znalazłem się z wami skrępowany na jakiejś plaży, prawdopodobnie wyspy, która sama w sobie jest przeklęta. Nie wiem, czy wiedziałaś, ale ja nawet karmiony byłem przez kratę, bo nikt z załogi nie chciał się do mnie zbliżać. I chyba sama nie wierzysz w to, co mówisz. Rozumiem twoje zdenerwowanie sytuacją, ale nie rzucaj oskarżeniami, jeśli nie masz dowodów. Bo idąc twoją linią rozumowania, każde z nas może być winne katastrofy “Jenivere”. Czyż nie?

Spojrzał na Dae, Vigo i Skamosa. Cała trójka odczuwała, że jest w nim coś, co pozwala wierzyć jego słowom i temu, że jest porządnym człowiekiem.


* * *

Pokład “Jenivere”.


Potężne kopnięcie Hagry naruszyło konstrukcję drzwi, a gdy Lajon dopadł do nich z łomem, wystarczyło kilka ruchów, by wejście poddało się, otwierając im drogę do środka. W kajucie panował straszny rozgardiasz - wydawało się, że przez uderzenie w skały i przechylenie okrętu znaczna część większych przedmiotów wpadła do morza, zanim dziurę zapchało masywne kapitańskie biurko, które stanęło szufladami do wewnątrz.

Podzielil się zadaniami, przeczesując szybko pomieszczenie. Hagra skupiła się na biurku, sprawdzając zawartość szuflad. W jednej z nich znajdował się pęk kluczy, w drugiej odnalazła plik zwiniętych map - jedna z nich przedstawiała chyba planowany kurs “Jenivere”, zaś pod mapami okryła jeszcze gruby, kapitański dziennik. Dolna, największa szuflada była zamknięta na klucz, choć, jak na złość, żaden z tych znalezionych chwilę wcześniej do niej nie pasował.

Lajon w tym czasie trafił na sporą skrzynię, która wcześniej stała zapewne blisko łóżka kapitana. W środku, poza pękatą sakiewką ze złotem i rodzinnymi pamiątkami Kovacka, które w obecnej sytuacji na niewiele by im się zdały oraz paru starannie złożonych elementów kapitańskiej garderoby, znalazł jeszcze drewniane pudełeczko z trzema zakorkowanymi, niewielkimi buteleczkami pełnymi szkarłatnej substancji. Pod łóżkiem natomiast znajdowała się spora torba, w której wojownik natknął się na wysokiej jakości skórzany kaftan, wisior z symbolem Nethysa, boga magii, sztylet oraz mieszek z jakimiś dziwnymi utensyliami. Czarnoskóry woj próbował jeszcze dostać się do zamkniętej szuflady w biurku przy pomocy łomu, ale jego próby się nie powiodły.

Coraz mocniejsze i głośniejsze trzeszczenie desek dawało jasny znak, że nie można było marnować czasu. Hagra i Lajon wystrzelili więc z kajuty kapitańskiej, kierując się schodami pod pokład. Ruszyli przechylonym podłożem, mijając kilku martwych marynarzy i skierowali się do jadalni, która przypominała miejsce jak po katastrofie. Połamane stoły, ławy, kilka ciał marynarzy. Wszyscy nie żyli. Przechodząc szybko do kuchni zdali sobie sprawę, że znajduje się tutaj sporo suchego prowiantu, który mógłby się im przydać w obecnej sytuacji - suchary, suszone mięso, czy owoce.

W kącie pomieszczenia natrafili na ciało Rambara Turillo. Kuk leżał na brzuchu z rozrzuconymi na boki rękami. Jego ciało nie posiadało żadnych widocznych obrażeń, ale na szyi mężczyzny Hagra i Lajon znaleźli dwa wąskie, wyglądające na głębokie, punktowe ukłucia. Wychodziło na to, że to one były powodem jego śmierci. Wszystko wskazywało na to, że ktoś wyeliminował Turillo w sposób, jaki czynią to skrytobójcy. Przeszukując go, znaleźli jedynie małą piersiówkę schowaną w wewnętrznej kieszeni kubraka.

Póki co Hagra i Lajon nie natrafili na to, co wydawało dziwne odgłosy, które słyszeli będąc jeszcze na pokładzie. Nie natrafili również na ciała kapitana Kovacka, pierwszego mata Deversa i Ieany. Nie to jednak było ich zmartwieniem w tej chwili - ich uszu doszedł nagle ostry, przeszywający hałas łamanego drewna i towarzyszący mu jęk, jakby umierał jakiś potwór z głębin. “Jenivere” przechyliło się jeszcze bardziej pod kątem a cała konstrukcja trzeszczała w posadach. To był wyraźny znak, że trzeba się zbierać, lub zostać zagarniętym przez morze wraz z okrętem.


* * *


Plaża.


Zebrani na złocistej, ciepłej plaży najpierw usłyszeli, jak znajdujący się niedaleko wrak “Jenivere” wydał z siebie przedziwne jęknięcie miażdżonych desek a potem ujrzeli, jak przechylił się jeszcze mocniej na bok. Było pewne, że Hagra i Lajon musieli się stamtąd szybko zbierać, jeśli chcieli przeżyć.

- Mam nadzieję, że tamci dadzą radę uciec - powiedział Ishirou, wpatrując się we wrak osiadły na skałach.
- Dokładnie. I że natrafią na coś, co pomoże nam zrozumieć, dlaczego jesteśmy tu, gdzie jesteśmy - dodała Sasha, odgarniając kosmyk rudych włosów za ucho. Jej blade, zmęczone oblicze mówiło, że wciąż wraca do siebie po zatruciu i zranieniu.
- Więcej wiary, towarzysze. Lajon i Hagra wyglądają na zaprawionych życiowo, na pewno niebawem się tutaj pojawią z powrotem. - Jask przemówił z pewnością w głosie.

Dae, Vigo i Skamos wciąż czuli, że mają związane żołądki, zapewne wciąż przez użyty na nich poprzedniego wieczora środek. Wiedzieli, że nie dadzą rady tknąć jedzenia jeszcze przez jakiś czas, ale stali się bardzo spragnieni. A Ishirou chyba już dochodził do siebie, bo wskazał palcem na leżące na plaży martwe skorupiaki i zapytał:

- Myślicie, że ich mięso jest jadalne? Skoro leżą ubite, to szkoda, żeby się zmarnowało. Jeść coś musimy. - Podrapał się po brodzie.

Z każdą mijającą minutą temperatura rosła i robiło się coraz goręcej. Ubrania rozbitków były już właściwie suche, a wiejący od morza ciepły wiatr nie dawał żadnego ukojenia od bezlitosnego słońca, chyba że ktoś siedział w cieniu palm.

- Macie jakieś pomysły, co dalej? Czy będziemy sobie siedzieć na tej plaży i czekać nie wiadomo na co? - Zapytała nagle Aerys Mavato, racząc wszystkich, którzy się w jej stronę odwrócili ironicznym uśmieszkiem.
 

Ostatnio edytowane przez Quantum : 21-02-2024 o 17:50.
Quantum jest offline  
Stary 22-02-2024, 11:45   #14
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sielska na pozór plaża okazała się mniej przyjemna, niż się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Jakieś "coś" zdecydowało się podjąć obowiązki grabarza i Skamos doszedł do wniosku, że ewentualne kąpiele byłyby nie najlepszym pomysłem. Nie wiadomo, czy wspomniany stwór zadowoli się zabranym żarełkiem i czy nie postanowi zapolować na coś, co znajduje się pod ręką. Czy może raczej pod szczypcami albo macką.

Skamos, ze skrzynką pod pachą, wydostał się na ląd, na szczęście dla obu stron nie niepokojony przez grasującego niedaleko brzegu stwora.
A w skrzynce było kilka przydatnych narzędzi. Co prawda tiefling nie byl rzemieślnikiem, ale zdawał sobe sprawę z tego, że w niektórych przypadkach młotek i siekiera są bardziej przydatne niż miecz czy różdżka.

Na brzegu trwała wymiana poglądów, lecz Skamos nie zamierzał się do niej dołączać - przynajmniej chwilowo. Uznając, że czyny ważniejsze sa niż słowa, postawił skrzynkę pełną przydatnych rozbitkom narzędzi na piasku, obok kompanów, a potem pospieszył ku stosowi leżących na brzegu bagaży. Wyglądało na to, ze jest tak parę należących do niego drobiazgów.
No i okazało się, że pierwsze wrażenie go nie myliło - odzyskał cały swój dobytek. Prawdę mówiąc część z tego nie była przydatna w dziczy, ale on nie zamierzał spędzić tu reszty swego życia.
Inni zapewne też nie.

Z kuszą w dłoni i plecakiem na ramionach ponownie znalazł się obok towarzyszy niedoli.
- Nie wiem jak wy - powiedział - ale ja uważam, że lepiej przenieść się na skraj lasu, w cień. A potem - spojrzał na Aerys - jak odpoczniemy i, ewentualnie, coś zjemy, powinniśmy znaleźć wodę. Chyba trzeba ruszyć wzdłuż brzegu... - dodał z ciut mniejszą pewnością siebie.


Nie czekając na odzew zabrał skrzynkę i ruszył w stronę palm, by schować się przed promieniami słońca.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-02-2024, 16:25   #15
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Trochę żałował, że nie miał na podorędziu żadnych leczniczych czarów, bo fajnie byłoby usłyszeć od takiej kobiety jak Sasha, że jest jego dłużniczką. Poczuł nawet lekkie ukłucie zazdrości, gdy ruda podziękowała Dae. Nigdy żadna kobieta nie patrzyła na niego jak na kogoś, z kim mogłaby się związać a już tym bardziej jak na kogoś, kto mógłby ją obronić i ochronić, gdyby zaszła potrzeba. Cóż, pewnie to się jeszcze długo nie zmieni. O ile w ogóle.

Wsparcie dla Skamosa na szczęście skończyło się jedynie na obserwacji, choć Vigo srogo się zdziwił, gdy niedaleko czerwonoskórego towarzysza woda rozpierzchła się na boki a jedno z ciał zostało pod nią wciągnięte. Nauka na przyszłość, żeby nie zapuszczać się zbyt daleko od brzegu, bo można już nie wrócić. Skamos dotarł ze skrzynką na brzeg a w środku znaleźli sporo rzeczy, które jeszcze mogły się przydać. Bo nie wyglądało na to, żeby mieli wybrać się w dalszą podróż do Eleder w najbliższym czasie.

Wyjaśnień Jaska i wymiany zdań między nim a Aerys słuchał z zainteresowaniem. Jeśli Derindi nie kłamał, to ktoś wrobił go w jakieś ciemne interesy i w Sargavie miał zostać skazany na więzienie. Jak zauważyła Mavato, miał powód, by podróż do Eleder nie zakończyła się szczęśliwie, ale Vigo jakoś w to nie wierzył. Chociaż z drugiej strony nie mógł być niczego pewnym. Tak samo miała się rzecz z Sashą - skąd mogli wiedzieć na pewno, że to nie jej robota? Może coś poszło nie tak i padła ofiarą własnego planu, jakikolwiek on był? Maddox zmarszczył brwi i odrzucił te myśli - takie gdybanie do niczego dobrego nie prowadziło a udowodnić i tak niczego nie mógł.

- Wiesz coś więcej o tej Kosie Przemytnika? Na przykład czego możemy się tutaj spodziewać? I jak daleko od Eleder możemy się znajdować? - zapytał Jaska.

Na pytanie Ishirou tylko wzruszył ramionami.
- Nie znam się na zwierzętach a tym bardziej na skorupiakach. Ja bym jednak nie ryzykował - odrzekł Tianczykowi.

Robiło się coraz cieplej. Czarodziej rozpiął dwa guziki koszuli, podwinął rękawy do łokci i zdjął kamizelkę. Jeśli przyjdą jeszcze wyższe temperatury, koszuli nie zamierzał zdejmować - wstydził się swojego chudego, mikrego ciała, a przecież były tu kobiety. Na pewno śmiałyby się z niego, a on nie czułby się komfortowo.

Przeszedł wraz ze Skamosem do cienia, które dawały palmy nieopodal. Usiadł na piasku, rad, że nie musi już mrużyć oczu przed promieniami słońca. Gdy Aerys zapytała, co mają w planach, początkowo wstydził się mówić, ale w końcu zabrał głos po tieflingu.

- Tak. Woda. Bez tego umrzemy - powiedział. - Z tego, co czytałem w mądrych księgach, możemy nie jeść przez kilka dni, ale jeśli zaniedbamy nawadnianie ciała, szybko pomrzemy. I… - Zawahał się chwilę. - Nie wiem, co sądzicie, ale chyba nie powinniśmy zostać tutaj na długo. W sensie, może ruszyć się gdzieś brzegiem wyspy? Nie wiem, nie mam pojęcia. - Przejechał dłońmi po twarzy.

Patrząc na plażę, morze i wrak Jenivere poczuł się strasznie zagubiony. Doszedł do wniosku, że chyba wolałby być teraz w domu. Z braćmi, którzy go nie szanowali, z ojcem, który nienawidził. Z matką, która zawsze wyręczała go we wszystkim, przez co okazał się życiową lebiegą. Ale tam przynajmniej była stabilizacja...

Nie. Nie mógł tak myśleć. Nie mógł się teraz załamać, choć dziwne uczucie między sercem a żołądkiem podpowiadało, że tak będzie teraz najlepiej. Nie po to wyruszył w świat, żeby teraz rozpaczać nad swoim losem. Póki nie był tu sam, wszystko mogło się zmienić. Wierzył, że niebawem wrócą do nich Hagra z Lajonem. Oni na pewno będą wiedzieć, co robić dalej.
 
Mroku jest offline  
Stary 25-02-2024, 17:11   #16
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Dziki wojownik zignorował ubrania, natomiast pozostałe rzeczy upchał do kapitańskiej torby. Przerzuciwszy ją przez ramię, ruszył za orczycą w stronę kuchni. Śmierć kuka, nie ucieszyła go. Być może to nie on był sprawcą ich otrucia. Od myślenia zaczynała go boleć głowa, toteż skupił się na pakowaniu. Gdy plecak był pełen, dopiął do niego kociołek i czym prędzej wyruszył na pokład. Wypatrzony wcześniej żagiel mógł się nadać przy budowie schronienia. Ignorując trzaski wieszczące rychły koniec okrętu, Lajon przymocował swój plecak i kapitańska torbę do sterczących części statku, a następnie ze sztyletem za pasem udał się w kierunku masztu. Dostawszy się w pobliże żagla, odciął mocujące go liny i wykroił kawał żagla. W pośpiechu, zwinął go jak potrafił i czym prędzej dopadł swoich rzeczy. Obładowany modlił się do bogów o łaskę. Miał nadzieję, że nie przedobrzył.
 
Graygoo jest teraz online  
Stary 25-02-2024, 21:44   #17
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
— Nie ma za co — odparło Dae zadowolone z widocznej poprawy u Sashy. — Na nudności może coś zaradzę, jeśli znajdę swoje rzeczy.
Ondynko ucieszył też fakt, że na razie nic nie wskazywało, by rudowłosa dziewczyna stała za zatruciem załogi. Jednak ktoś musiał być winny. Tylko kto?


Na szczęście Aerys dała się namówić na pozostanie z resztą, kapłanko bało się pomyśleć, co mogłoby jej się stać, gdyby wyruszyła samotnie w trzewia wyspy.
— Zobaczysz, będzie fajnie — zapewniło Mavato.
Korzystając z okazji dziecię fey i żywiołu wodu podeszło do znajdującej nieco dalej góry rzeczy, posród której odnalazło wkrótce swój dobytek. Najcenniejsze były dlań, zwłaszcza w obecnej sytuacji, przedmioty kultu, a także wędka i torba medyka.


Słuchając opowieści Jaska Dae odnotowało po reakcjach Aerys, że kobieta ma problemy z zaufaniem. Wodne stworzenie aż bało się pomyśleć, jaka krzywda spowodowała wyrobienie u niej takiego nastawienia.
— Wierzę Jaskowi, nawet nie miałby jak tego zorganizować i dokonać — poczuło potrzebę zapewnić innych.

W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat pary nieobecnych, którzy udali się do rozbitego statku.
— Na pewno wrócą cali i zdrowi — stwierdziło optymistycznie Dae.
Także pytanie Aerys odnośnie dalszych działań wcale nie zraziło wybrańca Sarenrae.
— Skamos ma rację — oznajmiło. — Poza tym, skoro znalazłom swoją wędkę mogę złowić trochę ryb, będziemy mieć co jeść.
You gain advantage on ability checks made using fishing tackle. If you have access to a body of water that sustains marine life, you can maintain a moderate lifestyle while working as a fisher, and you can catch enough food to feed yourself and up to ten other people each day.

 
Alex Tyler jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172