Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2008, 21:31   #11
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Niziołek lekko oburzony słowami, jakże niesprawiedliwymi, karczmarza, spojrzał nań masywnym wzrokiem..poczym bez radnie wzruszył ramionami. Troszkę niepokoiła go ta sytuacja, nie wiedział czy to żart, czy karczmarz mówił serio.
-W takim razie..co byłbym zajęty..poproszę solidny posiłek. Ciepły i duuużo go. Niziołki lubią jeść.- uśmiechnął się. Spojrzał po całej karczmie. Większośc spojrzeń była kierowana na ich stolik. Również tym spojrzeniom towarzyszyły szepty, pewnie jakieś złośliwości. Korzystając z okazji, czekając na posiłek i niziołka, Einar wstał od stolika, powiedział pokazując fajkę w ręce:
-Będę na zewnątrz..- i wyszedł za drzwi. Na dworze akurat zachodziło słońce. Nieopodal karczmy usiadł na kamieniu, napełnił fajkę ziołami i począł zapalać. Tu i ówdzie było widać wieśniaków spoglądających w jego stronę. Na szczęście trzymali dystans:"kto wie co robią tutaj z niziołkami"- zachichotał:
- O, udało się.- włożył fajkę do ust i powoli spoglądając na słońcę, wieśniaków i uśmiechając się do muła..zaciągał się i wypuszczał kółeczka dymu:
-Tak się cieszę..
 
Maciekafc jest offline  
Stary 13-04-2008, 22:27   #12
 
Jons's Avatar
 
Reputacja: 1 Jons nie jest za bardzo znany
Przez całą drogę starałem się nie zwracać na komentarze wieśniaków. Nie było zresztą trudno, bo większość mojej uwagi pochłaniałą coraz bardziej boląca noga. Z ulgą zobaczyłem, a raczej usłyszałem, bo karczmy zazwyczaj najpierw się słyszało, a potem widziało, że dotarliśmy na miejsce. Wszedłem do karczmy i usiadłem, wciąż nie zdejmując kaptura. Beznamiętnym wzrokiem omiotłem budynek i przesiadujących w nim wieśniaków. Gdy karczmarz podszedł, podałem mu bukłak w którym znajdowała się woda sprzed kilku dni.
- Wódki mości karczmarzu, nalejcie najmocniejszej jaką macie.
"Wreszcie napiję się czegoś porządnego..." - pomyślałem, próbując przypomnieć sobie kiedy ostatnio piłem coś innego niż woda. Poprawiłem miecze i dokładniej zapiąłem łuk.
 

Ostatnio edytowane przez Jons : 15-04-2008 o 12:54.
Jons jest offline  
Stary 15-04-2008, 11:19   #13
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
- Witaj i ty Draxie. Rad jestem widzieć takiego wojownika jak ty w tych rejonach. Z pewnością przyda się nam twoja siła i umiejętności - odparł z uśmiechem - Jestem Ragnar, sługa Moradina.

Jedna rzecz wszędzie była taka sama. Karczma, w której strudzeni wędrowcy mogli wypocząć i napić się czegoś dobrego do posiłku. Bez niej świat byłby zupełnie bez smaku.
- Oby Moradin zesłał błogosławieństwo na ten przybytek. - rzekł do karczmarza po wejściu - Ale z chęcią napije się piwa, do tego porcję mięsiwa. Droga była długa a trzeba wypocząć.

Mimo wszystko nie umknął jego uwadze ów osobnik z głębokim kapturem na głowie. Z pewnością miał coś do ukrycia i było tylko kwestią czasu zanim prawda wyjdzie na jaw. Wszystko w swoim czasie...
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 15-04-2008, 13:44   #14
mjl
 
mjl's Avatar
 
Reputacja: 1 mjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwu
Po wysłuchaniu zamówień karczmarz kiwnął głową i w milczeniu odszedł.
Ludzie w karczmie coraz rzadziej rzucali spojrzenia w waszą stronę, zapewne przez ciągle donoszone trunki przez piękną kelnerkę. Po upływie kilkunastu minut jedzenie dostarczono na stół. Podchodząc do was karczmarz rzekł:
-Widzicie o szlachetni wojowie, dzisiaj w karczmie wystąpić miał przejezdny bard…

-Bard jednak się nie pojawił, a ludzie pragną wysłuchania jakichś historii. – ciągnął, wpatrując się w swoje dłonie.
-Czy nie chcielibyście zabawić mych gości paroma opowiastkami z dalekich krain?
Widząc niepewne spojrzenia drużyny powiedział:
-Jedzenia wam nie zabraknie, a i zaplecze bogate jest w dużą ilość trunków. – rzekł, przypatrując się drużynie.
-Jestem pewien, że ludzie wysłuchaliby nawet waszych historii, jeśli tylko chcecie o sobie mówić. – ciągnął.

-To może ich do was przekonać, a i wydaje mi się, że WY spędziliście ze sobą zbyt mało czasu, aby siebie dobrze poznać. - powiedział z naciskiem.
-Wybór należy do was. - powiedział, przypatrując się im.


****


W międzyczasie niziołek siedzący na kamieniu zauważył coś, co na pewno przykułoby uwagę jakiegoś pijanego wojownika. Mianowicie, dwójka kobiet rzucała w jego stronę ponętne spojrzenia i wołając go do siebie, mówiły:
-Chodź do nas…
Po chwili zniknęły w drzwiach stodoły.
 
__________________
Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala...
Jaki z tego morał?
"Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty."

Ostatnio edytowane przez mjl : 15-04-2008 o 17:08.
mjl jest offline  
Stary 15-04-2008, 14:54   #15
 
Jons's Avatar
 
Reputacja: 1 Jons nie jest za bardzo znany
Gdy karczmarz podszedł do stołu, elf w kapturze odebrał podany mu bukłak i skinieniem głowy podziękował, po czym solidnie pociągnął nalanego płynu, z radością stwierdzając, że wódka jest naprawdę mocna.
- Tego mi brakowało - mruknął do siebie i przybrał na krześle wygodniejszą pozycję. - Tego mi brakowało... - powtórzył po chwili rozkoszując się kolejnym łykiem wybornej gorzałki.
Gdy karczmarz skończył mówić, elf odpowiedział cicho, ale wyraźnie, typowym dla siebie, zimnym tonem, nie pozostawiającym dyskusji:
- Nie jestem tu by zawierać znajomości, ani kogoś do siebie przekonywać karczmarzu. Zregeneruję siły, a potem za dzień lub dwa dalej ruszam na szlak.
Elf wstał od stołu, nadzwyczaj plugawie mrucząc coś o kupie gnoju i goblinach.
- Teraz - kontynuował, mówiąc do karczmarza - zechciejcie wskazać mi mój pokój, bo bardzo potrzebuję odpoczynku.
Zakapturzony elf niedbale skłonił się do krasnoludów, dopiero teraz zauważając, że niziołka już z nimi nie ma, po czym obrócił się w stronę karczmarza, nie zapominając po drodze rzucić krasnoludowi-wojownikowi pogardliwego spojrzenia. Elf wpatrywał się teraz w karczmarza, oczekując, aż ten zechce wskazać mu pokój.
 

Ostatnio edytowane przez Jons : 15-04-2008 o 18:15.
Jons jest offline  
Stary 15-04-2008, 17:20   #16
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Przejęty zobaczoną sytuacją, niziołek nie wiedział co począć. Siedział jeszcze chwile na kamieniu..tak..rozmarzył się. Jednak z drugiej strony był zmęczony, brudny i wykończony po podróży. Począł już wstawać gdy uświadomił sobie, że to może być podstęp..:
"Niewiadomo co robią tutaj z niziołkami.., tak pójdę zawiadomić innych.."Dalej brnąc w marzeniach szybkimi susami wszedł do karczmy i podszedł do stołu z kompanami. Nie było trudno ich znaleźć, w karczmie byli sami przedstawiciele rasy ludzkiej.
-No, no. Szykuje się niezła zabawa z wiejskimi dziewkami, towrzysze..-uśmiechnał się-Tak naprawdę, nie ciągnie mnie tam...samemu..- przyznał ze skruchą. Widać było, ze miał pewne obawy..no, tak..niziołki nie były zazbyt odważne.
 
Maciekafc jest offline  
Stary 17-04-2008, 18:49   #17
 
Blady's Avatar
 
Reputacja: 1 Blady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemu
- Chcesz dobrej opowieści za wyżywienie, nocleg i nieskończoną ilość piwa. To uczciwa oferta. Przynieś jeszcze jeden kufel tak ażeby rozwiązał mi się trochę jęzor.
Drax podrapał się po brodzie patrząc jak karczmarz z ucieszoną miną prawie że biegnie po jeszcze jeden kufel jego ulubionego, nie tylko dlatego że darmowego, trunku. Po chwili do stolika wrócił gospodarz i postawił przed Draxem pełen kufel spienionego browaru.
- Nai. O, na młoty Hallvaru! Mości panie! Wyobraża sobie pan że będę sam spożywał alkohol gdy w pobliżu jest inny krasnolud. Pofatyguj się i przynieś jeszcze temu Dawi to samo.
Spokojnie poczekał aż gospodarz zrobi jeszcze jedną rundkę po kufel, a gdy tamten znów podszedł do stolika Drax nie czekając ani chwili wskoczył na stół. Z pasa odpiął swój topór, chwycił go prawą ręką i podniósł go wysoko do góry.
- Chcecie się zabawić ludziska!?! Chcecie wysłuchać opowieści z dalekich krain!?!
Wszyscy zebrani w karczmie momentalnie popatrzyli na krzyczącego krasnoluda. Jednym było to obojętne, ale znakomita większość krzyknęła:
- Tak!
- Słuchajcie, bo nie zamierzam nic powtarzać!!! Ta historia jest w momentach nudna. Jest w momentach też nawet straszna. Ale mam nadzieję że wy ani nie uśniecie ani nie wyjdziecie stąd przestraszeni.
Szybkim ruchem ręki wbił topór w blat stołu. Następnie schylił się, wziął w rękę kufel z którego pociągnął spory łyk złotego trunku.
- Ja jestem Drax z rodu Lother, syn Veita, wnuk Erbeka, prawnuk Getra. - Krasnolud mówił bardzo wyniośle - Pochodzę z mroźnych krain oddalonych wiele dni, a nawet lat marszu no północ. Urodziłem się w krasnoludzkiej kopalni w górach stromych - Ballad Dur czyli bastionu mroźnych wilków. Moja rodzina była dobrze postawiona w kopalnianej hierarchii. - Krasnal wskazał ręką dwie ozdoby wykonane z metalu, przywieszone do napierśnika, przedstawiające twarze jego przodków. - To jest mój ojciec, a to mój dziad. Obaj byli mistrzami fechtunku w naszej akademii walki. Kiedy miałem dwadzieścia pięć lat ojciec został dowódcą twierdzy Unghart znajdującej się na wierzchołku góry Torunn. Po zaledwie pół roku cała armia orków zaatakowała twierdze. Kiedy zaczęła się bitwa mój ojciec miał dziesięć razy mniej wojska niż orczy dowódcy. Bardzo dobrze pamiętam tą bitwę. Oglądałem ją i mymi braćmi z innego wzgórza. Tysiące, a nawet miliony zielonych stworów próbujące wedrzeć się do twierdzy. Krew spływała z góry niczym rzeka. Tego widoku nie zapomne nigdy. Oblężenie trwało dwa miesiące. Cały ten czas, dzień i noc, trwały zacięte walki. Orkowie mogli walczyć nawet bez snu, lecz wojowie mego ojca byli wykończeni. Po tych dwóch miesiącach, cały batalion orków wdarł się do środka. Zabijali, palili i grabili wszystko co się świeciło. Thirred es grobi um wanarak uz skof unkak un workak! Mój ojciec uciekł stamtąd z pięcioma najlepszymi wojownikami. Kiedy powrócił do Ballad Dur i przekazał złe wieści wyrzucono go z kopalni, za brak męstwa. Powinien albo obronić twierdzę, albo w niej polec. W kopalni nie mógł już mieszkać, razem ze swoimi zaufanymi wojownikami. Po odejściu ojca zostałem wychowywany przez samą matkę. Po tym wydarzeniu, nasza rodzina spadła na sam koniec hierarchii. Mój ojciec nie potrafił obronić ważnej twierdzy, i wszystkie krasnoludy go od siebie odsunęły. Nawet mój dziad nie był zadowolony że jego syn przeżył. Dziesięć lat uczęszczałem na akademię. Tam nauczyli mnie jak walczyć z takimi bestiami jak dzisiejsze orki. W końcu nie wytrzymałem. Zawsze byłem tym najgorszym i niechcianym, synem zdrajcy. Ruszyłem w drogę aby zmyć plamę na honorze rodziny. Wędruje już tak piętnaście lat. Oto i moja historia. Przez całe piętnaście lat zabiłem ponad pięćset orków. Żaden nie przejdzie koło mnie żywy. Najlepszy jest martwy zielony, ten, który już nakarmił kruki i wilki!
Drax odwrócił się do kapłana, podniósł kufel na znak toastu, a następnie jednym łykiem opróżnił resztę kuflu.
- Gospodarzu! Dolać piwa! Każdemu. Nie szczędź alkoholu. Dziś do miasta przybył wielki woj Drax Lother. Kto jeszcze nie wierzy w mą potęgę niech stanie tu oto przed stołem i powie to prosto w twarz. Wtedy zawalczymy sobie trochę i zobaczymy kto jest potężniejszym wojem. A teraz Piwa!
 
__________________
What do you see in the dark, when the Demons come for you?
Blady jest offline  
Stary 19-04-2008, 10:15   #18
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Słucham opowieści Draxa popijając piwo. Zaiste miał potencjał, czego nie można było powiedzieć o pozostałych w tej karczmie poza nim.
Jeśli niziołek potrzebował pomocy będzie mógł chyba liczyć tylko na dawi. Reszta, cóż w razie problemów okaże się ile są warci. Gdy Drax skończył pokiwał głową z uznaniem w jego kierunku i rozejrzał się po okolicznych mieszkańcach wioski siedzących w karczmie.

- No niziołku mów co za sprawa cię trapi. Nie zwykłem bowiem marnować cennego czasu, który gdzie indziej mógłbym poświęcić ku chwale Moradina w szczytnych celach - rzekł do ich przewodnika po chwili.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."

Ostatnio edytowane przez Dhagar : 19-04-2008 o 10:18.
Dhagar jest offline  
Stary 27-04-2008, 17:35   #19
mjl
 
mjl's Avatar
 
Reputacja: 1 mjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwu
Niziołek szedł i szedł. Swym małym krokiem przemierzył już całą wieś i kierował się do wieży maga. Na szlaku skręcił w lewo, przeszedł przez malutki lasek i jego oczom ukazała się wysoka, murowana wieża. Ten widok jakby przyprawił Niziołkowi skrzydła. Popędził ile sił w płucach i gdy był już przy drzwiach, zaczął w nie walić swą maleńką piąstką.
-Magu, magu wyjdź do mnie! – darł się.
-Mam nowinę! – krzyczał, podniecony.
Czekał tak i czekał, a nikt nie odpowiadał. Niziołek, znający dziwne humorki maga na początku wziął to za kolejny ich przykład, ale po upływie 10, 15 minut to przestawało być śmieszne.
-Magu! To ja, Evans! – krzyczał, ale nikt nie odpowiadał.
Usiadł więc i czekał…


******


W międzyczasie w bohaterowie siedzieli w karczmie. Karczmarz zaopiekował się ich ekwipunkiem, a oni sami bawili się w najlepsze. Ciągle dolewano piwa, jedzenia było na tyle, żeby zaspokoić dwóch krasnoludów, a ludzie przekonali się, że od drużyny nie zaznają krzywdy, czy upokorzenia. Po wysłuchaniu opowieści krasnoluda, ludzie wiwatowali na jego cześć, niektórych wzruszyły smutne losy jego rodziny, a kobiety same się do nich garnęły. Co z normalnymi, przyzwoitymi ludźmi robi alkohol?...

Robiło się coraz później, ludzie powoli opuszczali karczmę, a bohaterów zaczął morzyć sen. Wyszli więc w atmosferze radosnych, pijackich okrzyków do swych pokojów. Po rozebraniu się, padli jak nieżywi na swe łóżka. Spali snem pijaka, nic nie byłoby w stanie ich obudzić, lecz nagle zaczęło się coś dziać.

Alhan Shelsa De'Arnesse


Jako jedyny spał snem na tyle trzeźwym, że poczuł jak w pokoju robi się cicho. Nagle poczuł silny ucisk w klatce piersiowej, siły zaczęły opuszczać jego ciało a sam stracił przytomność. Potem czuł jedynie jakby spadał w głębie…



*******


Wszyscy:


Był upalny ranek. Bohaterowie obudzili się na przepięknej polance. Ptaki wokół nich śpiewały, przezroczysta woda w strumyku leniwie pluskała, a drzewa szeleściły delikatnie na wietrze. Gdy bohaterowie odzyskiwali przytomność, usłyszeli wycie muła i tupot kopyt.
Gdy wstali ujrzeli galopującego w oddali jednorożca, który po chwili zniknął w lesie. Ekwipunek leżał starannie zapakowany niedaleko was.

 
__________________
Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala...
Jaki z tego morał?
"Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty."

Ostatnio edytowane przez mjl : 27-04-2008 o 21:25.
mjl jest offline  
Stary 27-04-2008, 18:42   #20
 
Blady's Avatar
 
Reputacja: 1 Blady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemuBlady to imię znane każdemu
Drax uwielbiał takie przyjęcia w gospodach. Czuł się jak stworzony do takich zabaw i do walki. Do tego to piwo. Smakowało prawie tak jak krasnoludzkie, a dodając do tego jeszcze długą podróż która dopiero parę godzin temu się zakończyła, było jak zbawienie zesłane przez Moradina. Krasnolud wlewał w siebie kolejne kufle tego złotego trunku chwaląc przez cały czas swojego Boga i Karczmarza. Zdrowo po północy kiedy większość gości wyszła już z karczmy, słońce zaczynało wschodzić i kiedy Drax już ledwo mógł opanować swe nogi poszedł do swego pokoju i położył się spać, wcześniej żegnając się przyjaźnie z krasnoludem:
- Niech Moradin ma Cię w swej opiece, bracie.
Potem odwrócił się do Niziołka i wystawił przed niego swą ciężką rękę.
- Ciebie też polubiłem. Jesteś inny niż Niziołki które spotkałem wcześniej w swej podróży. Me imię już znasz. A jak mówią na Ciebie? Niech Moradin razem z innymi bogami mają na Ciebie oko. A teraz panowie - krzyknął odwracając się do reszty. - Teraz czas na odpoczynek.

*****

Rano obudził się na niemałym kacu. Przetarł oczy i przeczesał włosy. Nagle kiedy stanął w miarę na równe nogi zobaczył coś czego się nie spodziewał i co wprowadziło go w szał.
- O na młot Hallavaru!!! Znowu las!?! Bogowie! Czemuście mi to znów uczynili!?! Czy jakoś żem was skrzywdził!?! Czemu żeście mnie opuścili!?! O Bogowie!!! - wykrzykiwał jak opętany
Upadł na kolana i złapał się za głowę.
- To nie może być prawda - mówił jeszcze do siebie - dopiero co wyszedłem z jednego piekielnego zagajnika i napiłem się piwa w cywilizowanej karczmie, a tu znowu. Jeszcze jakieś diabelskie stworzenia biegają przy mnie. Ja tu nie wytrzymam. Piepszone elfy.
Wykrzykiwał rozmaite przekleństwa pod adresem tych ostatnich. Dopiero po piętnastu minutach uświadomił sobie że to naprawdę może być prawda i zaczął szukać wzrokiem swojego wiernego i jakże dzielnego muła a w raz z nim całego ekwipunku.
 
__________________
What do you see in the dark, when the Demons come for you?

Ostatnio edytowane przez Blady : 27-04-2008 o 21:30.
Blady jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172