|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-09-2010, 21:16 | #41 |
Reputacja: 1 | Ghoule i ghasty, najpospolitsi z nieumarłych kroczących po Faerunie sunęli powoli, acz nieubłaganie w ich stronę. Wiadomym jest, że dotyk takiego plugastwa może sparaliżować całe ciało człowieka, krasnoluda, elfa i innej pokraki, przez co byli bardzo niebezpiecznymi przeciwnikami. Oczywiście tylko jeśli ktoś pozwoli im się zbliżyć. Bard postanowił raz jeszcze zaufać swojej kuszy i... zawiódł się. Znowu. Bełt przeciął powietrze między grupą przeciwników w *idealny* sposób nie trafiając żadnego z nich. Trafił za to jednego z martwych koboldów za nimi. O wiele więcej szczęścia miała Illia, która również użyła swej kuszy. Łotrzyca celnie wymierzyła w głowę jednego z ghastów - pocisk wbił się w miejsce, gdzie niegdyś stwór miał nos, przez co zachwiał się do tyłu i powoli, jakby w zwolnionym tempie, odzyskał równowagę i kontynuował kulawy chód. Wtem spomiędzy towarzyszy, rycząc i wymachując swoją bronią, wybiegł Bugg. Barbarzyńca wyglądał jak wielki pocisk wystrzelony z gigantycznej balisty, czy nawet katapulty. Dobiegł do nieumarłych i rozpłatał na pół jednego z pomniejszych ghouli. Tak po prostu, przeciwnik rozpadł się na dwie połowy. Dwa stwory, które były blisko barbarzyńcy, postanowiły zemścić się na nim i z głośnym, melancholijnym i wszechobecnym wyciem natarły na Bugga przy pomocy... zębów. Skórzany pancerz, który ork miał na sobie pomógł mu w przypadku pierwszego przeciwnika - stwór wbił zęby w zbroję i natychmiast wycofał szczękę, jakby poczuł że "to nie jest mięsko". Jednakże drugi z napastników niezwykle celnie (i soczyście) wpił się w ramię Bugga powodując u niego zdwojony ból - to była ta sama ręka, którą ugryzł wcześniej wąż! Barbarzyńca poczuł jednak coś jeszcze... przez chwile miał mdłości... i jakby jego ciało stwierdziło, że nie chce się go słuchać... jednak szybko się z tego otrząsnął i mógł siać dalsze spustoszenia. Chwilę później w ruch poszła Vallomowa proca z załadowanym kamykiem - pocisk przemknął obok Bugga i rąbnął w ramię innego z pomniejszych ghouli... jednak nieumarły zdawał się nie dostrzegać faktu, iż właśnie został trafiony. Następnie do działania przystąpił Arnis wyczarowując kulę świetlistej energii i posyłając ją w tego samego ghoula, którego "uszkodził" Vallom. Tym razem stwór zdecydowanie poczuł uderzenie - wszak odpadło mu ramię! I... on cały się rozpadł na, tak jakby, części pierwsze. Na koniec zadziałał Laris przy pomocy symbolu swojego boga. Rozświetlił przy jego pomocy na chwilę to co było przed nimi, czyli nieumarłych. Kiedy wszyscy myśleli, że próba odpędzania kapłana jest udana, okazało się... właściwie nic. Żaden z ghouli nie wyglądał, jakby miał w panicznym strachu zacząć uciekać od Larisa. Co gorsza, były już bardzo blisko. |
06-09-2010, 21:27 | #42 |
Reputacja: 1 | - Cholerna kusza! Cholerne pokraki! Przeklinał, odrzucając kuszę na bok. Teraz i tak nie zdążyłby znów jej załadować. Wyciągnął za to swój miecz i doskoczył do najbliższego z nieumarłych, starając się zajść go z flanki, coby ułatwić sobie zadanie. Zamachnął się na ghoula, starając się go zdekapitować. ------------------------------- k20=19
__________________ Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D |
06-09-2010, 21:46 | #43 |
Reputacja: 1 | - Widzę Panie, że z tym wyzwanie musimy poradzić sobie sami... - szepnął kapłan do medalionu i opuścił go tak że znowu swobodnie zwisał mu z szyi. Dobył tarczy i buzdyganu i tak w pełni uzbrojony zbliżył się do najbliższego mu nieumarłego zamachując się by ugodzić go w czerep. ~*~ k20=2 |
06-09-2010, 21:50 | #44 |
Reputacja: 1 | Rzadko bywa by Arnisa opuszczał nastrój do żartów. Tym razem jednak tak było, nie chciał wylądować w żołądku chodzącego trupa. Jeśli przeżyje to będzie jeszcze wiele okazji by popisać się głupimi odzywkami. Ogarnął wzrokiem pole bitwy i zdecydował się skupić na silniejszych przeciwnikach. Wybrał ghasta zranionego wcześniej przez łotrzycę. Wycelował w niego dłoń i kula energii ponownie pomknęła wystrzeliła ku celowi. - A masz kanalio! Użycie czaru: Magiczny pocisk
__________________ "Kiedy nie masz wroga wewnątrz, Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy." Afrykańskie przysłowie |
06-09-2010, 22:43 | #45 |
Reputacja: 1 | Valom zawiedziony faktem, iż jego atak nie należał do najmocniejszych – ukrył procę tam gdzie była. Zdenerwowany mocno uchwycił swoją drugą broń – kij, który służył mu od zawsze. Szukał swego celu, na którym będzie mógł wyładować całą swoja energię i gniew. W końcu obrał – był nim jeden z ghuli. Szybko więc ruszył w stronę śmierdzącej pokraki… …Gdy był już blisko niej, zamachnął się w stronę ghula, uderzając jednym z końców swej broni, następnie przeszedł w piruet, podczas którego potraktował chodzące zwłoki z pięści. Teraz dopiero opętał go strach… nie wiedział bowiem do czego zdolne jest to… coś. ___________________________________ k20 = 1; k20 = 6 Użycie zdolności specjalnej: Grad ciosów |
08-09-2010, 20:57 | #46 |
Reputacja: 1 | - Nic wesołego nie masz teraz do dodania, Panie Magu? - syknęła widząc w jak czarnej dupie się znaleźli. "Zawsze jest jakieś wyjście" mawiał jej dobry znajomy Daveth, zanim jego głowa została zaserwowana jako główne danie na kolacji u lokalnego króla złodziei, z apetycznym jabłkiem w ustach. Tym jednak razem wyjście było jedno, strzelać i siekać dalej, mając nadzieję, że wreszcie uda się trafić i powalić potwora. Atak k20= 10 |
08-09-2010, 21:51 | #47 |
Reputacja: 1 | Bugg - Naści chuju kiełbaski... - warknął półork, kiedy bestia wyszarpnęła z jego skórzni swe zębiska. Zaśmiał się nawet szaleńczo, po czym zaatakować chciał płaskim cięciem. W tej jednak chwili w jego ramię wpiły się zębiska kolejnej bestii. Bugg zaklął szpetnie soczystymi kurwami dzieląc równo pomiędzy przodków tupojada, po czym wkurwiony nie na żarty chwycił umarlaka w pół pozwalając by bułat zwisł na rzemieniach. Uniósł go w górę, po czym chciał cisnąć niczym kłodą. W sumie nie powinien mieć z tym żadnych problemów. Swoją babą tak ciskał, a była cięższa... ======================= d20 = 20 ! |
08-09-2010, 22:24 | #48 |
Reputacja: 1 | Ghoule były już blisko, nawet bardzo blisko… Wręcz na długość ramienia. Ten fakt wykorzystał między innymi Draholt wykonując szeroki zamach swoim mieczem z zamiarem pozbawienia jednego z przeciwników głowy. Próba była… udana. Przez chwilę ghoul zdawał się nie zauważyć braku istotnej części ciała, jednak w końcu należycie upadł na ziemię. Nieco gorzej sobie radzili Laris, Illia i Valom – ich ciosy w dalszym ciągu były niecelne. Jednak jedynie łotrzyca tak naprawdę mogła sobie na to pozwolić, gdyż pozostała dwójka naraziła się tym na kontrataki ze strony nieumarłych. Tymczasem Arnis planował przy pomocy swojej magii zapolować na większą zdobycz – kula magicznej energii pomknęła i trafiła rannego już hasta prosto w pierś. Jednak… to było za mało – stwór takich rozmiarów potrzebował więcej niż bełtu i magicznej kulki, by paść. I rozległ się krzyk. To Bugg wrzasnął i chwycił jednego z dwóch atakujących go nieumarłych, by cisnąć nim niby kamieniem sporych rozmiarów. I rzucił. Nawet nieźle. Stwór poleciał przez całą długość pomieszczenia i… uderzył w ścianę. A ta, ociosana czy nie, była częścią jaskini. A w jaskiniach, jak wiadomo, ściany miewają ostre krawędzie. Toteż ghoul po prostu nadział się na nią i przestał ruszać. Jednak półork nie przewidział tego, że drugi z atakujących go ghouli wykorzysta okazję i wgryzie się w najbardziej odsłoniętą aktualnie część – nogę. Oprócz bólu barbarzyńca poczuł jeszcze mrowienie… denerwujące i otępiające uczucie, które opanowało pierw jego nogę, a potem całe ciało. I Bugg zastygł w bezruchu, jak wielki, zdziwiony posąg. Nie licząc ghoula, który był zajęty barbarzyńcą, bohaterowie musieli zmierzyć się jeszcze z jednym jemu podobnym i dwoma „większymi” wersjami. A te dopadły już „pierwszą linię obrony” towarzyszy, która składała się z Draholta, Valloma i Larisa. Myślały grupowo, atakowały grupowo, toteż wybrały sobie jeden wspólny cel, który wydawał im się największym zagrożeniem. A może najsmaczniejszym posiłkiem? Nie wiadomo, czy istnieją „kotlety z barda”, czy „zrazy w sosie elfickim”, jednak Draholt z pewnością nie miał ochoty tego sprawdzać. Udało mu się uniknąć dwóch szczęk, jednak trzecia, należąca do ghasta z bełtem w głowie, wpiła się w jego bark. Głęboko. Boleśnie. Rozległ się krzyk przeszywającego bólu, kiedy bard stracił kawałek… siebie. _______________________ Bugg: paraliż na 2 rundy. |
08-09-2010, 22:30 | #49 |
Reputacja: 1 | Bugg Nie mógł walczyć. Nie mógł ryknąć z wściekłości. Nie był w stanie drgnąć nawet. Mógł jedynie trwać obserwując starcie niczym widz. "NIe myśl o tym, na co wpływu nie masz", często sobie powtarzał. Często, bo wiele było takich spraw. Teraz było podobnie. Mógł tylko stać. I smierdzieć. Sparaliżowane zwieracze puściły i Bugg uwolnił cały swój trach stłamszony w trzewiach. Strach, który pod postacią cuchnącej wydzieliny zagęścił i tak gęstą już atmosferę w pieczarze... . |
08-09-2010, 22:35 | #50 |
Reputacja: 1 | Udało mu się zdekapitować jednego z nieumarłych, co oczywiście musiał skomentować. - Następnym razem się zastanowisz, gdy zadrzesz z Draholtem Lodil, bardem i pierwszym zabijaką wśród elfów! Zawołał, uśmiechając się szeroko. Jednocześnie starał się ominąć szczęki przeciwników. I o ile udało mu się z dwoma z nich, o tyle pozwolił się ugryźć temu największemu i najbrzydszemu. Zawył tak głośno, że w innych okolicznościach obawiałby się o swój głos. A teraz musiał się skupić na kawałku mięsa i mięśni, który został w gębie ghasta. Nie chcąc dołączyć do utraconej części, po prostu starał się wycofywać, przy okazji tnąc ghasta w głowę tak, by po prostu ją przeciąć. Bo zważywszy na drętwienie, które może w każdej chwili przyjść, ucięcie głowy nie byłoby zbyt oczywistym... - Może ktoś pomóc...?
__________________ Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D |