Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-01-2012, 20:59   #1
Konto usunięte
 
Velg's Avatar
 
Reputacja: 1 Velg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetny
[Exalted]Piekielna Eskapada


Gdzieś w najgłębszych trzewiach Mosiężnego Miasta w Piekle znajdować miał się Orichalkowy Pałac. Powtarzane po wielokroć w Malfeasie opowieści twierdziły, że miał stanowić siedzibę legendarnego Watażki Piekła, Słonecznego Smoka. Niejeden demon łakomił się na samą myśl o takim przybytku – wszak mógł zawierać wielkie arsenały, które zdobył podczas lat plądrowania Miasta Demonów. Nawet kilku z Niepodważalnych, niewątpliwych tuzów tej sfery, chętnie widziałoby taki skarbiec w swoich rękach.

A jednak próby odnalezienia legendarnego miejsca, które podjęto podczas kilku ostatnich tysiącleci, można było policzyć na palcach jednej dłoni angyalki. Najgłębsze otchłanie Piekieł, leżące nawet pod kwasowymi wodami Kimbery, praktycznie pozbawione były dźwięku czy ruchu. To powodowało, że przez większość czasu huczał tam zabójczy Cichy Wiatr...

***

Tego dnia by odstraszyć straszliwą Adorjan nie potrzeba było nawet głośnych uderzeń gongów, które zazwyczaj nieprzerwanie rozlegały się na placach Miasta Demonów. Była Kalibracja!, największe święto dla wszystkich demonów. Demony Trzeciego Kręgu zniknęły z ulic, oddając się komunii ze swymi rodzicielami, otwarło się wiele ścieżek do Stworzenia...

Słowem: pięć dni prawdziwej wolności...! Przynajmniej dopóty jakiś inny pomiot piekieł nie skorzystał ze zniknięcia Potęg Piekła, aby prawem pięści zainteresowanego tej wolności pozbawić.

Była to świetna pora na tworzenie przedsięwzięć kontrowersyjnych, które w innym czasie mogłyby przykuć uwagę najpotężniejszych bytów Miasta. Taki los spotkał też nową wyprawę w poszukiwaniu Orichalkowego Pałacu, którą zorganizowano podczas pięciu dni Kalibracji.

Ściągnęły na nią istne tłumy: począwszy od kilku demonów Drugiego Kręgu, powodowanych wędrowniczą naturą, przez (istna sensacja!) wybrańców Yozich, aż po kilkunastu zwerbowanych mieszkańców Stworzenia. Ci ostatni stanowili mieszankę egzotyczną, zebraną przez służącego demonom za notariusza Smoka – Bohaterskiego Klejnotu Oceanu...

Tak liczna reprezentacja śmiałków nie gwarantowała jednak sukcesu. Któż wiedział, co mogło znajdywać się wokół pałacu – jednej z nielicznych budowli Malfeasu, które zostały stworzone sztucznie? Legendy i podania o zaginionych od wieków duszach samych Yozich nawiedzały Piekło aż nazbyt często – i część wyprawy obawiała się strażników, którzy strzec mieliby Orichalkowego Pałacu.




***

Tę cząstkę największej warstwy Malfeasa nazywano Diamentowym Placem. Nazwa wzięła się od dawno opustoszałego gmaszyska na samym środku, które niegdyś mieściło siedzibę największych warstwowych władców... ba!, przez jakiś czas służyło za siedzibę potężnego Oktawiana! A potem przyszedł dekret jednego z Niepodważalnych, który położył kres walkom o lokalną dominację. Ćwiartkowy Książę jak niepyszny musiał opuszczać swoje siedzisko. Dziś pomniejsi piekielni władykowie byli zbyt ostrożni, aby mieszać Diamentowy Plac w swoje waśnie.

Władcy odeszli, ale pałac pozostał – i wystarczało jedno spojrzenie, aby zrozumieć nazwę „dzielnicy”. Marmurowe krużganki poprzecinane rozległymi dziurami okiennymi przyciągały wzrok... ale wystarczył ułamek sekundy, a uwaga wszystkich wizytorów kierowała się na centralną wieżę. Była to masywną wieżyca z brązu, zwieńczyła okazałą, diamentowa kopuła. Gra zielonego światła na kryształowej powierzchni. Gry świateł na kryształowej powierzchni nie sposób było prędko zapomnieć...

W dzisiejszych dniach dzielnica służyła głównie jako prężne centrum handlu i świadczenia usług rozmaitych. Gwarancja, że mieszkańcy nie zostaną ostrzelani ogniem piekielnej artylerii, przyciągała tu większość wyrobników z okolic... i była solą w oku dla potężnego Oktawiana, Ćwiartkowego Księcia. Wieżowe Imperium zaczynało się kilka mil dalej i najprawdopodobniej już dawno ponownie wchłonęłoby Diamentowy Plac, gdyby tylko władca nie bał się reperkusji ze strony rozwścieczonego nakazodawcy...

Nieprzyjazne imperium o rzut kamieniem od granic mogło szczerzyć zęby, ale nikt na Diamentowym Placu o to nie dbał. W najlepsze działał więc zawsze zatłoczony „Ul”. Piekielna knajpa - w ciasnym pomieszczeniu gnieździło się wiele mało znaczących demonów. Stojące gdzieniegdzie sprzęty już dawno przykuto do podłoża mocnymi łańcuchami... zresztą, barman również był przykuty do ściany. Stanowił doprawdy ucieszny widok - tłumiący wściekłość erymanthoi serwował wszelką manierę substancji odurzających. Doświadczony nabywca znalazłby za podniszczoną ladą trochę znanych substancji - takich jak opium czy qat, ale prym wiodły łatwiejsze do pozyskania substancje miejscowe. Ich dominacja jeszcze wyraźniej zaznaczała się wśród wszelkiej maniery alkoholi - wytwory ludzkie, nawet jeśli ktoś pokusiłby się o ich szmuglowanie ze Stworzenia, czekało pięć dni rozkładu na upalnej Cecelyne...

Takoż, nawet Wyniesieni musieli uważać, co piją. Demony miały zupełnie inny metabolizm, więc - przy sięgnięciu po „coś mocniejszego” - ryzyko nieprzyjemnych konsekwencji było aż nazbyt realne... A wtedy można było się przekonać, że szukające klientów przed drzwiamy neomahy wcale nie były najgorszym, co miało do zaoferowania Piekło.

Z drugiej strony, uważać trzeba było wszędzie. Stojąca po drugiej stronie placu Pagoda Białego Lotosu wcale nie była bardziej bezpieczna. Owszem, nikt nikomu gardła nie podrzynał - rzekoma protekcja jednego z Demonów Drugiego Kręgu odstraszała większość potencjalnych awanturników. Niemniej nacisk na estetykę nie oznaczał, że obsługa zamierzała powstrzymywać wizytorów przed popełnieniem wysublimowanego samobójstwa. W menu można było znaleźć aż nazbyt dużo trucizn - i jeśli tylko klient zażyczył sobie egozotycznych wrażeń estetycznych oferowanych przez którąś z nich...

Kolorytu lokalnego dopełniało kilkanaście innych lokalów oraz lokalny bazar, odstawiany przez tych, którzy nie mogli sobie pozwolić na zdobycie któregoś z budynków. Demon koło demona, jeden bardziej krzykliwy od drugiego, oferował swoje towary. Znalazło się miejsce na „prawdziwe rośliny spoza Piekła!” - zweryfikować oferty się nie dało ze względu na stopień rozkładu, „ostrza z vitrolowanego orichalku!”, a nawet kilka uczciwych ofert. Te jednak z konieczności dotyczyły rzeczy drobnych. Tacy zprzedawcy zwyczajnie nie mieli żadnego sposobu, aby utrzymać w swoim posiadaniu jakikolwiek prawdziwy unikat.

I właśnie na Diamentowym Placu zaczęła się wyprawa. Dokładniej - obóz, w którym zbierać się mieli uczestnicy wyprawy, objął swoim obszarem większość dawnego pałacu. Większość ochotników musiała się z konieczności stłoczyć na dziedzińcu, lecz bardziej prominentnym członkom eskapady wyznaczono komnaty wewnątrz budowli.

Wieżę zajął przywódca wyprawy. O nim wiadomo było stosunkowo najmniej - jego imię brzmiało Mannaros, Ciemność za Maską... był duszą Hebanowego Smoka... i właściwie tyle można było się o nim dowiedzieć. Reszta - jeśli ktoś umiał porozumieć się malfeańskim na tyle, aby była jakaś „reszta” - stanowiła amalgam plotek, miejskich legend i celowych kłamstw. Sama prezencja Mannarosa również nie pomagała - jedyną stałą cechą była jego błazeńska maska. Reszta była zmienna. W jednej chwili mogło się wydawać, że jest postury normalnego człowieka, a za ubranie ma fircykowate odzienie we wszystkich kolorach tęczy... jednak kiedy tylko się ruszał, wszystko poza maską rozkładało się na fragmenty, niczym w kalejdoskopie. A potem wszystko stapiało się w ciemność, póki Mannaros nie przestawał się ruszać.

Oprócz niego, swoje sale otrzymało raptem dwudziestu uczestników wyprawy. W większości były to demony Drugiego Kręgu, ale i dla towarzyszącej wyprawie piątki wyniesionych znalazło się miejsce. Szkoda, że wydzielenie dla nich oddzielnego skrzydła można było interpretować nie tylko jako gest szacunku, ale również jako dążenie do ich wyalienowania...

Teraz jednak pozostawało im tylko czekać - niby za kilkanaście godzin planowany był wymarsz, a do tego czasu miała się odbyć jeszcze odprawa... ale do tego czasu pozostawiono ich samym sobie. W komnatach zaś - z których już dawno zniknęły resztki wyposażenia - nie było nic szczególnego... poza innymi Wyniesionymi, oczywiście.

Amanda

Dziewczyna spędziła w Piekle już jakiś czas, jak każdy, kto zaznał zaszczytu bycia wyniesionym z łaskich Yozich. Życie w Malfeasie okazało się różnić od czasu w Stworzeniu bardziej, niż magini mogła sobie wyobrażać... ale przecież została przeobrażona zarówno fizycznie, jak i metafizycznie - więc pod pewnymi względami Miasto Demonów stało się jej prawdziwym domem. Wrażenie przynależności umacniało jej mocne umiejscowienie w lokalnej hierarchii - była bezpośrednią podwładną Yozi znanej pod mianem Zasady Hierarchii. Stawiało ją to niemal na równi z demonami Trzeciego Kręgu, czyli - de facto - największymi samoświadomymi częściami Tytanów. Ba!, na mocy swoich przywilejów stała ponad wszystkimi niewolnymi mieszkańcami Piekła, jak również ponad częścią piekielnych obywateli.

Oczywiście, wszystko miało swoją cenę. Bycie osoba wybraną przez Yozich również - Tytani wymagali wierności. I wreszcie, pewnego dnia sobie o tym przypomnieli. Osobista prośba o spotkanie od duszy Hebanowego Smoka, w dodatku przekazana osobiście przez jego potomka, nie była czymś, co Amanda mogła zignorować.

Mannaros, jak się podpisywał demon, miał być bodajże piątą duszą Cienia Wszystkich Rzeczy - i reprezentować aspekt posłańca. Oznaczało to tyle, że reprezentowała tytanową zdolność do porozumiewania się z otoczeniem - co rościło pewne nadzieje, że był bardziej przystępny od reszty dusz swego patrona.

Nie, by to było szczególnie pocieszające - z tego, co słyszała, szykował jakąś wyprawę, więc zapewne tylko czekał na okazję, aby ją w to włączyć...
 
Velg jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172