11-06-2014, 19:36 | #141 |
Reputacja: 1 | Źle się działo, bardzo źle. Sav doskonale to wiedział, jednak niewiele był wstanie zrobić. Wyglądało na to, że każdy chce zrobić coś innego. Nikt nie potrafił przyznać się do błędu i uznać, ze racje ma ktoś inny. To coraz bardziej komplikowało sytuację. Gdy pasażerowie zniknęli w powozie, usłyszał głos kobiety. Znów straciła przytomność, ale zdążyła coś powiedzieć. Nevard potrzebował chwili, aby wszystko dokładnie przemyśleć. Poszedł sprawdzić antidotum. I znów musiał dokonać wyboru. Obawiając się, że później może już nie być okazji, postanowił wykorzystać odtrutkę od razu. Zajmując się kobietą, starał się coś wymyślić. Nie wiedział wiele, ale to musiało mu wystarczyć. Rozważał dokładnie wszystko, co działo się przez ostatnie chwile. Był wstanie wymyślić wiele możliwości dalszego działania, jednak niczego ni9e był pewien do końca. Najgorsze było, że jeśli się pomyli, może to mieć tragiczne skutki dla wszystkich. Po chwili postanowił wdać się w dyskusję z resztą. - Zagrożenie jest zarówno w okolicy, jak i w naszych towarzyszach. Kobieta każe nam uciekać. Nie zostawię jej, ale to nieważne. Powiedziała coś jeszcze. Mamy szczelnie zamknąć powóz. Ona musi wiedzieć coś więcej, ale straciła przytomność - westchnął cicho i przyjrzał się dokładniej powozowi. - Nie mamy nic do stracenia. Jeśli kobieta się myliła i zamkniemy szczelnie powóz z pasażerami, nic im się nie stanie. Jednak jeśli tego nie zrobimy, może się okazać, że tego pożałujemy i zginiemy. Ryzyko jest zbyt duże. Ta cała figurka, kult, słowa kobiety.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
11-06-2014, 21:37 | #142 |
Reputacja: 1 | Wojownik doskoczył do jednej z lamp. - Wiecie co? Ja to bardziej wierzę tej kobiecie niż tobie Jon. Od jakiegoś czasu podkopujesz nasze starania wyjścia z tego z życiem. Do tego to ty stałeś na warcie w czasie, gdy dzieciak odprawiał czarną mszę na dachu powozu, a potem sprzeciwiałeś się przeszukiwaniom. - skierował te oskarżenia do Jona. Wojownik trochę obawiał się, że zostanie opatrznie zrozumiany, jako wichrzyciel, ale prawda była taka, że nie było już nic do stracenia. Jon chciał zgasić wszystkie lampy, żeby demony Pomroki ich pozabijały. - Dlatego odpierdol się od tych lamp. Łapaj! - to mówiąc rzucił do Jona statuetkę i podniósł lampę wyżej, żeby światło omiotło Jona. Wykorzystał jej moc, żeby sprawdzić co będzie się działo. Czy podejrzenia są słuszne, czy Jon to po prostu beznadziejnie głupi kutas? Tak czy inaczej nie odda lampy. A próby odebrania mu jej siłą skończą się wpierdolem. Dodał jeszcze do krasnala: - Krasnal, sytuacja komplikuje się. Miałeś niezły pomysł, ale pozostawanie w miejscu odprawiania mrocznego rytuału jest bardzo złym pomysłem. Do tego stoisz dokładnie w miejscu, gdzie opętane dziecko inkantowało zaklęcia najmroczniejszego czarnoksięstwa. Nieustraszenie (5): 3, 4, 9, 6, 8 Spuszczanie przysłowiowego wpierdolu (7): 4, 3, 4, 6, 1, 8, 5 (w przypadku przegranej bijatyki lub gdy przeciwnik używa broni): Ostrze (5): 3, 6, 4, 6, 3 |
11-06-2014, 22:01 | #143 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Popieram całkowicie Wojownika. Jon odejdź od tej lampy albo skrócę cię o głowę. Twoje poczynania odkąd zaczęły się kłopoty to istne szaleństwo. Jedna decyzja gorsza od poprzedniej. Rekus dobył miecza gotując się do walki. Jeśli Jon nie odpuści z pewnością do niej dojdzie. Kiedy się uspokoi zagada do Sava. - Przenieś kobietę do powozu. Jeśli nie będzie miejsca umieść ją choćby na podłodze i ruszajmy. Potem zwrócił się do wojownika. - Stwór z pomroki chciał zwrotu jakiejś relikwii. Zapewne chodziło mu o figurkę, jednak nie będę lazł w pomrokę w poszukiwaniu go. Pamiętaj, że krasnolud strzelał do jego ludzi. Następne spotkanie nie będzie należało do przyjaznych. Dlatego najlepiej będzie się po prostu pozbyć trefnego przedmiotu. Wyrzuć ją po prostu jak najdalej. |
11-06-2014, 23:04 | #144 |
Reputacja: 1 | - Może i coś tu chłopak robił, ale stąd mam najlepszy widok. Gorzej, że stwory zaczęły się ukrywać przed wypatrzeniem. Macie problem w zespole. Nie moja sprawa. Ja jestem za ruszeniem, jeśli jednak planujecie zostać to pójdę się rozejrzeć. Jak, ktoś chętny to zapraszam. Radze jednak podjąć szybko decyzję. - Zszedł z powozu, by być gotowym na wyruszenie na zwiad, bądź do drogi. |
12-06-2014, 15:39 | #145 |
Reputacja: 1 | Wszyscy Awantura wisiała na włosku. Jeszcze chwila i przewodnicy skoczyliby sobie do gardeł nie zważając na zewnętrzne okoliczności. Uprzednio nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności za los konwoju, a teraz przywódców było aż nadto. I na dodatek każdy z nich przepełniony ambicjami i wiarą w słuszność decyzji. Gdy Jon ruszył, aby zgasić lampę Wojownik przejął inicjatywę. Najpierw w dosadnych słowach kazał staremu przewodnikowi odstąpić od magicznych lamp, a następni rzucił mu figurkę którą znalazł na dachu. Jon błyskawicznie odskoczył, aby potencjalnie przeklęty przedmiot nie dotknął go. - Poszaleliście to pewne - zawyrokował Jon, gdy Rekus poparł groźby Wojownika i stanął u jego boku - Nie zamierzam się z wami bić - mruknął po chwili - Uważam, że się mylicie albo co gorsza Pomroka miesza wam w umysłach. Gadacie ze stworami mroku, bawicie się ponoć przeklętymi przedmiotami, ale to innych oskarżacie o czarcie sztuczki. Czysta paranoja. Zależy mi jednak na bezpieczeństwie pasażerów, więc niech będzie po waszemu. Jon odszedł od lamp, dobył miecza i czekał na rozkazy dwóch nowych liderów grupy. W tym czasie Samson zaprzęgał już konie, które o dziwo zachowywały się nader spokojnie. Oczywiście Westerweld zadbał, aby zwierzęta biorące udział w konwoju były odpowiednio wyszkolone i oswojone z Pomroką, ale wobec tak gęstych jej oparów żadne zwierze nie mogło pozostać obojętne. Być może to zasługa Samsona i jego umiejętny, kojący wpływ na zwierzęta. Sav Nevard Okoliczności nie sprzyjały spokojnemu warzeniu leków, ani opiece nad ranną. Nevard musiał zatem zdecydować, co robić. Nie miał czasu, musiał więc podjąć ryzyko. Przelał wywar do glinianej czarki i podał kobiecie do wypicia. Rozchylił jej usta i wlał ostrożnie zawartość do środka. Kobieta nadal była nieprzytomna, ale na szczęście udało się jej podać lek bez większych problemów. Resztę wywaru Sav wylał na kawałek płótna i przyłożył do rany. Zrobił wszystko, co mógł i teraz pozostawało mu już tylko czekać. Miał jednak nadzieję, ze będzie dobrze bowiem nieznajoma po wypiciu naparu nabrała rumieńców, a i całe ciało przybrało zdrowszą barwę. Wszyscy Powóz był gotowy do drogi. Cała ekipa czekała na decyzję nowych przywódców. Uzbrojeni i nasłuchujący w napięciu obserwowali otaczającą ich Pomrokę. Wokół panowała nieprzyjemna cisza, która przywodziła na myśl cmentarny spokój. Stwory, które ich otaczały albo odeszły, albo czekały na odpowiedni moment do ataku. To zawieszenie był męczące dla wszystkich i co najgorsze, mimo upływającego czasu nadal nie było widać żadnych oznacza mającego nadejść świtu.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką. "To mój holocaust - program zagłady bogów" "Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |
12-06-2014, 16:08 | #146 |
Reputacja: 1 | - Czyli jednak zdecydowaliście się iść. Dobrze pokażcie mi kierunek, a ja pójdę przodem by sprawdzić, czy coś nam nie wyjdzie na przeciw. - Dwarik zgasił swoją lampę. Jeśli maił coś wypatrzeć więcej, to musiał znaleźć się w takiej samej ciemności jak to co na nich poluje. |
12-06-2014, 18:43 | #147 |
Reputacja: 1 | - Krasnal, a ty przypomnij swoje imię. Ja nazywam się Wojownik. Chyba nie piliśmy nigdy razem. - powiedział Wojownik dłubiąc ostrzem na środku traktu. Jak już Dwarik przedstawi się (bo czemu miałby tego nie robić) Wojownik doda, żę pójdzie za nim na przedzie i jak coś będzie go osłaniał. Do niewielkiej dziury jaką zrobił ostrzem włożył palec z pierścieniem, a na to położył figurkę. - Rekus bądź łaskaw zwrócić uwagę, żeby absolutnie nikt z naszej wesołej kompanii nie ruszał posążka, gdy będziemy stąd odjeżdżać. Nie chcemy tutaj sytuacji z dzieciakiem wyskakującym przez okno, biorącym towar i wracającym do powozu. - a tym czasem Wojownik podążył za Dwarikiem. Nie gasił swojej lampy, żeby go widzieli, ale równocześnie nie szedł tak blisko krasnala, żeby mu niweczyć plany z przyglądaniem się Pomroce. Poza tym krasnal podpadł tamtym i jak będzie pułapka to pewnie on w nią wpadnie pierwszy. |
12-06-2014, 19:06 | #148 |
Reputacja: 1 | Sav odetchnął z ulgą. Po pierwsze nie doszło do walki, a po drugie odtrutka wydawała się zacząć działać. Przynajmniej tak mu się wydawało. Jon zrzekł się dowództwa na rzecz Rekusa i Wojownika. Na pewno był to dobry pomysł. Dzięki temu nie doszło do starcia, a Jon i tak jedyne, co do tej pory robił to kazał czekać. Być może teraz coś się w końcu zmieni. Skoro grupa zamierzała ruszać dalej, Nevard musiał zdecydować co zrobić z kobietą. Wprawdzie Rekus proponował położyć ją w powozie, ale dla Sava taka opcja nie była dobra. Nie miał zamiaru zostawiać jej w powozie, dopóki nie dowie się, co dokładnie znaczyły jej słowa. Do tego czasu wolał być blisko jej i pilnować, aby nic się jej nie stało. Podszedł do Samsona, który zajmował się wierzchowcami. - Będę potrzebował jednego z tych koni, bo musimy jakoś przetransportować kobietę. Pojadę raz z nią, aby nie spadła. Poszedł po płaszcz, który do tej pory leżał pod głową kobiety, założył go i zasunął kaptur na głowę. Zrobił to dlatego, by osoba lub istota obserwująca go z pewnej odległości nie wiedziała, gdzie właśnie patrzy. Gdy ruszą w drogę, będzie jechał po jednej stronie powozu, trochę z tyłu, by móc go dokładnie obserwować. "Zamknijcie szczelnie powóz..." pamiętał słowa kobiety, lecz nie potrafił ich jednoznacznie zrozumieć. Mogły one oznaczać tak wiele. Dlatego wolał przyjąć najgorszy scenariusz, w którym pasażerowie powozu są zagrożeniem, więc trzeba było obserwować, czy nic dziwnego się tam nie dzieje.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
12-06-2014, 21:45 | #149 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Rekus skinął głową Wojownikowi na znak, że rozumie. Dosiadł swojego wierzchowca. W jednej ręce trzymał lampę w drugiej wodze. Specjalnie trzymał się z tyłu, by móc wywiązać się z tego co mu zlecił Wojownik. Na pytanie Sava o konia odpowiedział. -Bierz po to jest. Właśnie na wypadek nagłej sytuacji. Gdy wreszcie ruszyli, ruszył i Rekus. - Dwóch po jednej stronie powozu, dwóch po drugiej. Formacja kwadrat- zakomenderował- Wojowniku zostaw krasnoluda i dołącz do formacji. Lampy Dwarika nie liczył, bo Dwarik nie należał do przewodników i nie miał prawa mu rozkazywać. Był dobrej myśli. Teraz kiedy nie mieli tego przeklętego przedmiotu, czuł się o wiele bezpieczniej. Był prawie pewny, że niewidzialny sześcian, który widzieli na trasie zniknie i będą mogli bezpiecznie przejechać. |
13-06-2014, 15:27 | #150 |
Reputacja: 1 | Wszyscy Konwój w końcu ruszył. Decyzja o wyruszeniu nie była łatwa, ale Wojownik i Rekus zdecydowali, że w tej sytuacji to najlepsze z możliwych rozwiązań. Ustawiono się w formację i próbowano utrzymać szyk. Pomroka rozstępowała się przez przewodnikami i można było odnieść wrażenie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Idący na czele konwoju Dwarik nie dostrzegał niczego niepokojącego i mimo to, a może właśnie dlatego czuł, że coś niedobrego wisi w powietrzu. Po przebyciu kilkuset metrów okazało się, że niewidzialna bariera, która zmusiła grupę do postoju, zniknęła. Trudno było orzec, czy poczytywać to za jakiś dobry omen. Konie wolno, noga za nogą szły naprzód. Samson czuwał, aby były spokojnie i nie spanikowały wobec wszechobecnej ciemności. Na razie mu się to udawało i zwierzęta spełniały jego polecenia bez oporów. Nevard, który jechał razem z ranną kobietą, co kilka chwil czuł jak przebudza się ona, aby za moment ponownie stracić przytomność. Na szczęście nie czuł gorączki, ani innych objawów, które mogłyby świadczyć że obecna w jej ciele trucizna zabija ją powoli. Z każda upływającą chwilą nabierał pewności, że wywar pomógł. Wszyscy z niepokojem spoglądali na powóz. Na szczęście nie dochodziły z niego żadne odgłosy mogące sugerować, że dzieje się tam coś nie dobrego. Pozorny ład i harmonię zburzyła jednak obserwacja która poczynił Dwarik. Być może gdyby nie światło lampy idącego za nim Wojownika nie zauważyłby wkopanego w ziemię posążku. Krasnolud zatrzymał się i poinformował o swoim spostrzeżeniu Wojownika. W tym samym niemal momencie z powozu wychylił się stary Tharon, sługa Klingenborga: - Pomocy! Ratujcie! Coś się dzieje z moim panem! Harman siedzący na koźle zatrzymał konie, które zaczęły nerwowo potrząsać łbami. Natychmiast doskoczył do nich Samson i próbował je uspokoić, głaszcząc i szepcąc coś do uszu, To jednak nie był koniec niemiłych niespodzianek, bowiem wokół całej grupy nieprzenikniona Pomroka zaczęła wirować tworząc coś na kształt cyklonu. Konwój znalazł się w centralnie w jego oku.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką. "To mój holocaust - program zagłady bogów" "Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |