Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-01-2015, 21:29   #31
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Chyba różnica wieku i zawodu sprawiła, że Gellada niespecjalnie zainteresowała sama wioska a tym bardziej odzyskanie posągu Pasji. Co prawda mógł go później ukraść, ale najpierw trzeba było go odebrać ghulom.

– A róbta se co chcecie. – powiedział do reszty grupy. – Dalej uważam, że powinniśmy skupić się na głównym zadaniu, wykorzystując czas, który zmarnowalibyśmy na wizytę w wiosce, na jak najszybsze oddalenie się stąd. Ale jak nasz szefo zdecyduje, że idziemy, to pójdę z wami.

Ostatnie zdanie nie było do końca prawdą. Złodziej zamierzał bowiem udać się do wioski od drugiej strony co reszta i to całą drogę skradając się. Nie ufał swoim towarzyszom, a co dopiero napotkanym przypadkowo chłopom. Działając z ukrycia – nawet w pojedynkę – miał jakieś szanse na zaskoczenie mieszkańców wioski w razie, gdyby ci okazali się zagrożeniem.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 25-01-2015, 22:20   #32
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Miejsce zbiórki nie różniło się zbytnio od poprzedniego obozu, trawa, trawa, kilka drzew sporadycznie i jeszcze więcej trawy, jak to na stepach. Poszukał sobie jakiegoś głazu co by na nim siąść, wyciągnął miecz z pochwy na plecach i zaczął go ostrzyć.

Po powrocie Bluszcza starał się wyciągnąć z niego wszystko co się dało, niestety z marnym skutkiem, widać mały Dawca Imion postanowił sobie zrobić z niego osobę do denerwowania.
- Przysięgam, że jeśli nie przestanie, to po wszystkim powyrywam mu te skrzydełka. - w końcu nie wytrzymał, a widać było po nim że byłby wstanie dotrzymać tego słowa. Naprawdę lubił ten lud, ale wytrzymać z nimi jest ciężko. Uwagą na temat jego zapachu nie przejął się zbytnio, jak każdy ork nie zwracał na to uwagi.

Kiedy w końcu udało się jakoś składnie wyciągnąć z wietrzniaka informacje, Urdak odetchnął z ulgą. Reszta drużyny wypowiadała się czy iść do wioski czy nie iść. Ale Łupieżca nawet nie zwracał na nich zbyt wielkiej uwagi, (doprawdy, ciężko go mieć za demokratycznego przywódce). W jego głowie już prasował się bilans strat i możliwych zysków.
Po pierwsze istnieje ryzyko zbyt licznej gromady ghuli, a co za tym idzie i możliwość odniesienia obrażeń albo nawet i śmierci, a wbrew pozorom po porannej potyczce musiał jednak zużyć trochę magii żeby się uleczyć. Po drugie może być też tak, że w tym grobowcu nie będą tylko ghule, co może jeszcze bardziej utrudnić.
Ale patrząc teraz na profity….. tutaj Urdak uśmiechnął się lekko pod nosem. Po pierwsze, wdzięczność chłopów, co może się przedłożyć na jakąś nagrodę. Po drugie sława i chwała….. mała póki co ale od czegoś trzeba zacząć. “Taaak, Urdak Waleczny, pogromca plugastwa. Brzmi ciekawie”. Po trzecie, i chyba najważniejsze, nawet jeśli wioska była biedna, i poza dachem nad głową na noc, nie ruszyli by przecież tego samego dnia dalej za swoim celem, i wyżywieniem, są jeszcze skarby w grobowcu.
- Postanowiłem. Nie wiem jak wy, nie interesuje mnie to, ja idę zobaczyć co mają do powiedzenia w tej wsi. - mówiąc to wstał z kamienia, włożył z powrotem miecz do pochwy, i odwrócił się w stronę gdzie powinna leżeć osada.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 25-01-2015 o 22:24.
Raist2 jest offline  
Stary 26-01-2015, 14:02   #33
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Fechmistrz zdecydował się nie wtrącać do dyskusji. Po prostu analizował wszystko co wiedzieli. Kalkulował w umyśle wszystkie możliwości. Jak mogła się skończyć pomoc, a co mogło się stać, jeśli zignorują wioskę. Nie było jednak wyjścia idealnego. Próba pomocy mogła się skończyć źle dla części grupy. Jednak z drugiej strony niebawem mieli wracać tą sam drogą. Z taktycznego punktu widzenia, wolałby nie spotykać po drodze żadnych problemów. Wyznawał zasadę, że skoro musiał pojawić się w jakimś miejscu więcej niż raz, lepiej uporać się z problemami za pierwszym razem, by potem nie zostać zaskoczonym. A w tej sytuacji w drodze powrotnej mogli się natknąć na dużo więcej ghuli, więc mądrzejsze byłoby się ich pozbyć od razu.

Wzruszył ramionami i bez słowa ruszył za Urdakiem. Skoro zgadzał się z nim na temat udania się do wioski, nie było sensu strzępić języka. Zrobi się to dopiero, gdy podejmie decyzję błędną w oczach szermierza.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 26-01-2015, 15:38   #34
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Decyzje zapadły. Właściwie zadecydował Urdak jak na przywódcę przystało. Powietrzny łupieżca pewnym krokiem ruszył na spotkanie przeznaczenia a za nim, mniej lub bardziej chętnie pozostali. No oprócz Gellada. Ten miał odmienne plany. Najdłużej na podjętą decyzję pomstował Hrug. Wypowiedział wiele cierpkich słów pod adresem Bluszcza, a także już półgębkiem pod nosem na Urdaka, ale w tym drugim przypadku bardzo pilnował się żeby ten go nie usłyszał. Po mniej więcej pół godzinie ukazała im się dolina w której leżał "Dyniowy Padół". Po wiosce a także w jej najbliższej okolicy krzątało się kilkunastu dawców imion różnych ras odbudowując zasieki w gałęzi. Niektórzy widząc przybyszów pokazywali ich palcami, porzucali ciągnięte gałęzie i pędzili do wioski. Widać było niemałe poruszenie jakie wywołało pojawienie się drużyny. Na głównym placyku zgromadzili się wszyscy mieszkańcy, którym udało się przeżyć ostatnią noc. Byli wystraszeni, skupili się wokół starego orka, który ich uspokajał zarówno słowami jak i ruchem ręki. Gdy śmiałkowie stanęli przed zgromadzeniem ork wyszedł im naprzeciw. Był łysy, żylasty i dość wysoki, na lewym oku miał bielmo i bliznę ciągnącą się od oka przez policzek.

- Czy to ten wietrzniak?- Ork zwrócił się do człowieka, który stał za nim a którego Złoty Bluszcz rozpoznał jako Justiusa.

-Tak Rylgarze, ten sam.- potwierdził mężczyzna.

Rylgar przyjrzał wam się uważnie, przez chwilę wyglądał jakby chciał podejść do Urdaka i powitać go tradycyjnym orkowym ugryzieniem w kark, ale ostatecznie się rozmyślił.

- Witajcie w Dyniowym Padole. Wasz zwiadowca pewnie już was powiadomił o naszej sytuacji. Nie jest ona najlepsza. Ostatniej nocy straciliśmy dziewięciu ludzi. Ghule przyszły w sile około dwudziestu pięciu sztuk. Długo broniliśmy się zza płonących gałęzi, ale ostatecznie się przedarły. Uratował nas świt. Te bestie nie lubią słońca. Co wam będę dużo mówił. Jeśli zechcecie nam pomóc będziemy wam dozgonnie wdzięczni. Z wami będziemy mieć jakieś szanse. Niestety jesteśmy biedni i nie możemy wam zaoferować nic w zamian. Najcenniejszy przedmiot naszej wioski - posążek pasji- skradły ghule. Są jak sroki, biorą wszystko co się błyszczy.

Hrug, który z posępną miną przyglądał się wieśniakom i wiosce ewidentnie był w złym nastroju, postanowił jednak wtrącić się do rozmowy.

- W nocy napadło nas pięciu ghuli. Jeśli to ci sami, którzy atakowali was to by znaczyło, że zostało ich tylko dwudziestu.

- Czternastu- powiedział Justius- sześciu ustrzeliliśmy z łuków.

Wśród wieśniaków zapanowało ożywienie. Przyszłość przedstawiała się coraz lepiej.

- Ilu masz ludzi?-Kontynuował wypytywanie Hrug.

- Dziewięciu, w tym dwóch rannych, ale mogą strzelać z łuków. Reszta to dzieci i starcy.

- Dobrze, może nie zginiemy, ale musimy brać się do roboty.

Hrug zdjął pancerz, tarcze i plecak i rzucił to pod jedną z chat.

- Co się ludzie tak gapicie? Brać się do roboty. Chcecie żyć, prawda?

Powiedział, po czym ruszył ku sawannie w poszukiwaniu gałęzi.

Natomiast Gellad Leahner zrobił jak miał w planie. Okrążył wioskę i cały czas się skradając wszedł do niej od północy. Wiele nie ustalił. Stwierdził ogólną biedę i mizerię i zauważył pustą kapliczkę Pasji. Następnie przekradł się za jedną z chat otaczających wioskowy plac i wysłuchał całą rozmowę. Musiał teraz zdecydować, czy i jak pomoże mieszkańcom.
 
Ulli jest offline  
Stary 30-01-2015, 11:39   #35
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
- Mamy przewagę liczebną. Chociaż tyle - powiedział Savro. Jedna osoba tak naprawdę nie miała wielkiego znaczenia, ale walki wygrywało morale. Dlatego chociaż w ten sposób próbował podnieść morale wieśniaków. Dodać do tego zjawienie się ich grupy, lepiej już być nie mogło. Po tych słowach udał się na ubocze.

Wyjął miecz, wziął głęboki oddech i rozpoczął pojedynek. Dla obserwatora mogło to wyglądać komicznie, gdy fechmistrz nic nie mówiąc, walczył z powietrzem. Jednak on w umyśle wytworzył dokładny obraz swego przeciwnika. Oczami wyobraźni widział go przed sobą. Odpowiadał na jego ataki, parował uderzenia. Odskakiwał, by zaraz do niego doskoczyć. Po jakimś czasie zaczął wyśmiewać ataki swojego wyimaginowane przeciwnika. W pewnym momencie zaczął się poruszać, jakby miał do czynienia z kilkoma przeciwnikami. Zresztą jego obelgi, kierowane do paru osób sugerowały, że nie był to pojedynek jeden przeciw jednemu.

Gdy powalił ostatniego wroga, dostrzegł, że banda dzieciaków mu się przyglądała.
- Pomożecie nam? - zapytał najstarszy z grupy.
- Gdybyście widziały jak poradziliśmy sobie z ghulami, które na nas wpadły, nie miałybyście możliwości - Savro uśmiechnął się i zaczął opowiadać o walce, którą grupa stoczyła rankiem. W większości skupił się na samym sobie. I oczywiście wszystko podkolorował, nie wspominając nic o ranach, czy jakichkolwiek problemach.

Nocą, gdy nastąpił atak, stanął oczywiście w pierwszej linii. Dopadł jednego z atakujących ghuli. Tym razem walka poszła po jego myśli. Dzięki porannej potyczce poznał lepiej możliwości przeciwnika, więc nie dał się już zranić. Powalił potwora i już chciał zaatakować następnego, ale zobaczył, że bestie zaczęły uciekać. Obserwując ucieczkę, dostrzegł niezwykłego ghula. Stał na przodzie uciekających, wyraźnie większy od reszty i ozdobiony biżuterią. Fechmistrz, jako były żołnierz, nie miał wątpliwości, co to oznaczało. W każdej armii dowódca wyróżnia się w jakiś sposób wśród swoich podwładnych. W przypadku ghuli widocznie było tak samo. Taka informacja mogła okazać się bardzo przydatna.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 04-02-2015, 16:55   #36
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Wietrzniak podleciał do Justiusa.

-Hej, ty też idziesz z nami? Może wiesz czy one są w jakiejś jaskini czy raczej w otwartym barłogu? Czy raczej zwabiamy je w pułapkę? Może zamiast podpalać galęzie podpalicie groty strzał? Tylko płomień może się rozprzestrzenić. Musiałby ktoś stać za linią stratnych domów z wiadrami i polewać dachy wodą. Bo może nic z reszty nie zostać. Hihihihi… Och, wybacz. Ale jakaś otwarta furta by zmusić ich do wchodzenia pojedynczo? Wydawały mi sę dość głupie więc pewnie będą chciały ławo się tu dostać? I jakby tak się na nich zasadzić i może wykopać jakiś dół czy coś? I jakieś pale albo coś takiego żeby… no wiecie, pułapka?

Potok słów Bluszcza pomimo swej intensywności skupiał się wyraźnie wokół jednego tematu. Co nawet Urdaka lekko zaskoczyło. Zapewne mała istotka tak podnieciła się powierzonym mu wcześniej zadaniem, że nie interesowało go nic innego. Póki co…

Justius wydawał sie przytłoczony nadmiarem pomysłów jakim zarzucił go wietrzniak. Podrapał się po głowie i bąknął.

- No w sumie można by to zrobić. Może nie wszystko na raz, ale jakiś z twoich pomysłów możnaby zrealizować. Co do ghuli to ukrywają się w jaskini w wąwozie. Już ci chyba mówiłem. Używaliśmy jej za grobowiec. Kryją się tam przed światłem dziennym. To nie dalej jak pięćset kroków stąd. Nie jestem pewny czy pójście tam to dobry pomysł. Może zapytamy twoich towarzyszy co o tym wszystkim myślą?

Justius nie zwlekając wskoczył na stojący na placu wóz i zakrzyknął do wszystkich.
- Złoty Bluszcz ma kilka ciekawych pomysłów co do tego jakie atrakcje przygotować dla ghuli. Niech sam zresztą o nich opowie.
Justius wskazał Bluszcza a ten trochę zawstydzony opowiedział o swych pomysłach.
- No więc jak, co z tego możemy zrobić?
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline  
Stary 04-02-2015, 18:13   #37
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Pułapka do dość dobry pomysł - powiedział Elianar. - Jakieś wilcze doły na przykład. Nie wiem tylko, czy starczy nam czasu, by coś takiego przyszykować. Jaki szeroki jest ten wąwóz? Może tam by się dało zbudować jakąś przeszkodę, która by na dłużej powstrzymała ghule? Wtedy można by je pokonać z dala od wioski.
- Macie coś, co się łatwo pali?
- zadał kolejne pytanie.
- Niestety nic bardziej palnego od gałęzi nie mamy- odpowiedział jeden z wieśniaków.
Hrug, który właśnie wrócił z kolejną porcją gałęzi przystanął i zaczął się przysłuchiwać padającym propozycjom i pytaniom.
- Elianar ty nie być głupi elf. Po co robić zaporę wokół wioski jak można w wąskim wąwozie. Trzeba będzie mniej gałęzi i starczy czasu na wykowapanie wilczego dołu. Do tego jeszcze trochę zaostrzonych pali na dole. Tak tak - ork zatarł ręce.

Rylgar, który przysłuchiwał sie wszystkiemu w skupieniu, drapiąc się po brodzie pokiwał powoli głową.
- Tak zrobimy. Ludzie chodźta do wąwozu. Weźcie coś do kopania i siekiery. Gałęzie, które tu zgromadziliśmy przeciągniemy tam, to w końcu nie więcej jak pięćset kroków. Zwawo ludzie tu chodzi o być albo nie być naszej wioski.

Zrobili jak im rozkazał. Zabrali gałęzie, potrzebne narzędzia i broń i ruszyli do wąwozu. Wąwóz okazał się głęboki i bardzo wąski. Na samym dole był szeroki na nie więcej niż dziesięć kroków. Idealnie na zasadzkę.*

Gellad, który ujawnił swoją obecność przed mieszkańcami Dyniowego Padołu jeszcze zanim opuścili wioskę, stanął przed jedną ze ścian wąwozu, oceniając swoje możliwości zdobycia jej. Ktoś na górze z pewnością by się przydał. Mógłby sprawdzić, skąd nadejdą ghule i ostrzec o tym resztę. No i ten ktoś byłby z dala od walki. Elf co tu dużo kryć zamierzał być tym kimś.
– Macie jakąś linę? Jakby mi się udało dostać na górę, to mógłbym wciągnąć trochę drewna. Rozpaliłbym na górze ognisko i zrzucił to na dół albo na ghule, albo by odciąć im drogę ucieczki. A jakbyście zajęli ich wystarczająco długo, to miałbym szansę dostać się do jaskini i wykraść z niej posążek Pasji.
Typowa natura złodzieja, westchnął w myślach Elianar.
- Taki samotny wypad do jaskini byłby dość niebezpieczny, Gelladzie - powiedział, dyplomatycznie nie zdradzając się ze swymi myślami.. - Jeśli któryś z nich by cię zauważył, nikt z nas nie zdołałby ci pomóc. Ale zajęcie miejsca gdzieś wyżej i ostrzelanie ich z góry to dobry pomysł.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-02-2015, 18:30   #38
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Rylgar, który kierował już poczynaniami wieśniaków, na chwilę oderwał się od swoich obowiązków zagadnięty przez Gellada.
- Liny nie mamy panie, ale na górę można się dostać innym sposobem, Cofnij się kilkadziesiąt kroków, a znajdziesz łagodne podejście na górę.

Tymczasem miejscowi już zajęli się kopaniem dołu. Na miejsce wybrali środek ścieżki biegnącej do jaskini. Inni wraz z Hrugiem znosili gałęzie i proste żerdzie które miano zaostrzyć i umieścić na dnie dołu. Widząc, że drużynnicy niezbyt się garną do pomocy postanowił ich do tego nakłonić, jak umiał.
- Skończcie pieprzyć i bierzta się do roboty. Za góra dziesięć godzin wszystko musi być gotowe.
Sam ruszył po kolejną porcję gałęzi.

Elianar fizycznej pracy się nie bał (chociaż za nią nie przepadał), jednak mimo tego wziął się za pomaganie przy tworzeniu zasieków. Sam jednak - podobnie jak Gellad, nie zamierzał pchać się do pierwszej linii. Zdecydowanie bardziej wolał strzelać do orków z góry.

Starszy z elfów nie miał zamiaru jak na razie współpracować przy tworzeniu zasieków. W pierwszej kolejności zamierzał zająć się swoim stanowiskiem na górze wąwozu. Wziąwszy na ramię pokaźną porcję drewna, ruszył, by znaleźć łagodniejsze podejście.

Tak jak mówił Rylgar, po cofnięciu się kilkadziesiąt kroków ściany wąwozu tworzyły łagodne podejście. Gellad bez problemu podążył tą drogą i już wkrótce znalazł się nad głowami swoich towarzyszy na dole.

Wietrzniak niezbyt byłby użyteczny przy kopaniu dołu czy też przy noszneniu gałęzi. Dlatego wraz z nielicznymi dzieciakami nanosił suchych traw i drobnych gałązek mających wspomóc szybkie rozpalenie zapory, gdyby przytępawe potwory jednak postanowiły się przedrzeć przez zaporę. Jednak nadpobudliwość tak samo dzieci, jak i Bluszcza pozwoliła im jedynie na naniesienie nieco większej porcji chrustu, a potem nakłoniła ich do zabawy w gonito. Polegało to na bieganiu za ruchliwym i roześmianym wietrzniakiem, który co jakiś czas pozwalał się dotknąć końcem palców, ale nigdy złapać. Zabawa po burknięciu Hruga przeniosła się z powrotem do wioski, a wymęczone matki miały chwilę odpoczynku od śledzenia dzieci wzrokiem i drobny powód do radości.
Oczywiście nie radowała sie właścicielka jednego z prześcieradeł, które Bluszcz porwał, by udawać straszliwą zjawę i zamienić rolę z uciekiniera na goniącego. Potem poopowiadał kilka dowcipów tych delikatnych i tych bardziej sprośnych oraz nauczył chętne ciekawostek umysły kilkunastu przekleństw w mowie trolli, tak by ich matki nie mogły zrugać dzieciaków za słownictwo i pyskówkę.
Smutne jęki wydostały się z ust słuchaczy, gdy powiedział, że musi wracać, bronić wioski, ale krótki pokaz jak odpowiednio rzucać kamykiem by ten daleko leciał, rozwiązał sprawę. Dzieci rozbiegły się trenować nowo poznaną umiejętność, a Bluszcz mógł wrócić do coraz solidniej wyglądającej zapory. Podleciał do Gellada i spożytkował wcześniejsze nieróbstwo, pomagając mu zbierać chrust i układać w stos ogniskowy mniejsze gałęzie.

Gellad zamierzał przygotować jeszcze jeden stos, którym zamierzał odgrodzić ghule od jaskini. Może stwory zatrzymają się na ścianie ognia i uda się ich wybić więcej. Ponadto zamierzał też znaleźć między jaskinią a drugim stosem jakąś łatwą drogę na dół, tak by zejść szybko, a jeszcze szybciej wejść.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 05-02-2015, 20:36   #39
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Prace nie ustawały a dzień powoli miał się ku końcowi. W końcu, gdy już słońce znikało nad horyzontem, wilczy dół przykryto gałęziami zaś wał z gałęzi i słomy polano znalezionym cudownie antałkiem oleju. Wyznaczeni wieśniacy rozpalili pochodnie i zastygli w oczekiwaniu. Po kilku minutach od strony jaskini dało się słyszeć pochrząkiwanie i szuranie. Tak, niechybnie nadciągały ghule. Pierwsi zobaczyli je Gellad i Elianar ukryci na swych stanowiskach strzeleckich na wysokich ścianach wąwozu. To oni pierwsi wystrzelili we wroga zabójcze pociski. Niedługo po tym stały się widoczne dla sił zgromadzonych w wąwozie. Złoty Bluszcz wykrzyknął "Widzę ich idą" po czym wietrzniak naciągnął swój mały łuk i wystrzelił w pierwszego. Rylgar zaś dał znak ręką i wieśniacy podpalili zaporę z gałęzi. Płomienie strzeliły wysoko a ghule rozsierdzone otrzymaniem pierwszych ran wyraźnie przyśpieszyły.

- Niech Thystonius nam sprzyja, strzelać celnie!- rzucił do swych ludzi i bohaterów, którzy postanowili im pomóc.

Tak jak należało się spodziewać ghule były prowadzone przez wielkiego ghula obwieszonego biżuterią zabraną pokonanym ofiarom. Niezrażone silnym przeciwnikiem a być może zaślepione żądzą krwi ruszyły kupą przed siebie. Jak tego spodziewali się wieśniacy dały się nabrać na pozostawioną wyrwę w zasiekach z płonących gałęzi. Pierwsza czwórka weszła w lukę i z hukiem łamiących się gałęzi wpadła w dół na zaostrzone pale ginąc prawie natychmiast a w każdym razie trwale wyłączając się z walki. Następne nie dały się jednak tak łatwo podejść. Ominęły dół i narażając się niejednokrotnie na poważne oparzenia pokonały przeszkodę. Na nie czekał Urdak i Savro z obnażoną bronią. Wspierał ich dzielnie swoimi zaklęciami Hrug. Dobrze obrana taktyka praktycznie ustawiła walkę. Ghule ginęły na palach w dole, palone ogniem i od zaklęć, ciosów i pocisków zarówno wieśniaków jak i drużyny.

Wódz ghuli musiał mimo wszystko mieć choć ciut inteligencji, bo przyjąwszy kilka salw zarówno z góry ze strony Elianara i Gellada, jak i Złotego Bluszcza i wieśniaków, zawył żałośnie i ruszył z powrotem w stronę jaskini. Za nim podążyły niedobitki ghuli, nie więcej jednak jak siedem sztuk.

Rylgar był w szale bitewnym. Natchnionym wzrokiem wodził po polu bitwy i wydawał komendy a to do kolejnych salw a to by dobić ghule uwięzione w dole. Gdy ghule się wycofały wyraźnie nie był usatysfakcjonowany.

- Ludzie bierta pochodnie i za mną do jaskini. Thystonius wyraźnie nam pobłogosławił. Już wkrótce odzyskamy naszą relikwię.

Wieśniacy wznieśli bojowe okrzyki i ruszyli za swoim starszym i wodzem. Urdak też widocznie dał się ponieść bitewnemu uniesieniu i ruszył dziarsko za Rylgarem. Hrug nauczony doświadczeniami zdobytymi u orkowych nomadów ruszył za orkiem uważanym za wodza. Savro niesyty walki także ruszył za nimi, zaś wietrzniak nie byłby sobą gdyby przepuścił taką drakę. Całą zgrają wpadli do jaskini. Od razu rozgorzała walka. Ghule nie miały zamiaru tanio sprzedać życia i pierwsi wieśniacy padli od ghulich pazurów i trucizny. Nie miały jednak na dłuższą metę szans. Wianuszek ghuli wokół swego wodza szybko się kurczył pozostawiając go po chwili sam na sam z Savro i Urdakiem. Fechmistrz natarł z impetem wykorzystując, że Urdak z drugiej strony odwraca jego uwagę, zgrabnych cięciem podrzynając ghulowi gardło. Wieśniacy wydali radosny okrzyk.

Rylgar od razu zaczął przeszukiwać jaskinię. Po chwili z kupy szpargałów wyciągnął figurkę wykonaną z jaspisu przedstawiającą stojącą, potężnie zbudowaną postać. "Thystonius" dało się słyszeć z ust wieśniaków, niektórzy ze wzruszenia płakali. Rylgar nie płakał, uśmiechnął się szeroko i wzniósł figurę w geście triumfu po czym zwrócił się do bohaterów.

- Bardzo wam dziękuję za pomoc jaką nam okazaliście. Jestem pewny, że Thystoniusowi bardzo się spodobała ta walka. Niestety jesteśmy bardzo biedni, ale możecie wziąć biżuterię jaką był obwieszony ich wódz. Lekko licząc sto pięćdziesiąt srebra. Zapraszam was do wioski. Dzisiaj świętujemy. Możecie zostać u nas jak długo zechcecie. Oferuję także pomoc z uzupełnieniem zapasu strzał, lub przynajmniej grotów do strzał i surowców z których można je wykonać. Dyniowy Padół jest wam bardzo wdzięczny.

Skończywszy przemowę ukłonił się nisko a otaczający ich wieśniacy zaczęli bić brawo.
 
Ulli jest offline  
Stary 11-02-2015, 12:25   #40
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Parę błędów popełnili.
Zasieki powinny być zdecydowanie mocniejsze, no i warto było - nie da się ukryć - spróbować odciąć ghulom możliwość powrotu do jaskini.
Być może ponieśliby wtedy mniejsze straty.
Z drugiej strony - pozbycie się ghuli z pewnością wyszło mieszkańcom wioski na dobre - podobnie jak i odzyskanie posążka Pasji. Ci, którzy zginęli, zapewnili bezpieczeństwo pozostałym i wioska, taką przynajmniej Elianar miał nadzieję, mogła się bezpiecznie rozwijać.

A że prócz dobrego uczynku mieli jeszcze nieco srebrnych drobiazgów i możliwość odpoczynku - to już był całkiem niezły zysk.

* * *

Elianar zgarnął garść biżuterii, wartą na oko jakieś dwadzieścia pięć sztuk srebra, po czym zwrócił się do Rylgara:

- I gościnę, i groty do strzał, z chęcią przyjmiemy - - powiedział, odwzajemniając ukłon.

* * *

Bycie bohaterem było całkiem przyjemne, przyjemniejsze nawet, niż się Elianar spodziewał, ale elf nie zamierzał nadużywać ani gościnności, ani alkoholu. Skoro wkrótce mieli wyruszyć w drogę, wolał się zająć innymi, bardziej przydatnymi rzeczami, niż umizgiwanie się do ludzkich kobiet. Musiał, na przykład uzupełnić zapas strzał, które wychodziły w zastraszającym tempie.
Z tego też powodu dość szybko zakończył swój udział w uczcie. Wymknął się po cichu, po czym w ciszy i spokoju odprawił rytuał karmiczny. Następnie zamknął się w udzielonej mu przez Rylgara izbie i zabrał się za wytwarzanie nowych strzał.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172