Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-02-2015, 15:20   #41
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Savro uwielbiał takie chwile. Uczta po zwycięstwie. Dla tego człowiek był wstanie zwyciężyć w każdej bitwie. Do tego jeszcze pewna część biżuterii powalonego wodza Ghuli. Pomoc potrzebującym była bardzo dobrym pomysłem.

W trakcie uczty fechmistrz nie był wstanie się powstrzymać, by nie zacząć opowiadać wszystkim w jaki bohaterski sposób pokonali Ghule. Oczywiście pamiętał o tym, by kilka razy przypomnieć, że to on był tym, który zadał ostateczny cios i rozwiązał problemy wioski. Korzystając z okazji, otworzył butelkę wina, które ze sobą zabrał na drogę. Miał dwie, więc jedna idealnie nadawała się, by uczcić zwycięstwo. Największe zwycięstwo, jakiego świadkami byli mieszkańcy tej wioski. I największe jakie kiedykolwiek zobaczą.

Pod koniec uczty Savro gdzieś zniknął. Razem ze swoją butelką wina i pewną młodą wieśniaczką. Przynajmniej tak mówili niektórzy pijani i szczęśliwi mieszkańcy wioski, którzy podobno widzieli go odchodzącego gdzieś w towarzystwie kobiety.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 11-02-2015, 16:03   #42
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Walka zakończyła się sukcesem i to chyba lepszym niż się wszyscy spodziewali. Gellad trochę był niezadowolony, że jego plan heroicznego odzyskania posążka Pasji nie wypalił, ale fakt wyjścia z potyczki bez zadrapania w pełni rekompensował to drobne niepowodzenie.

Najstarszy członek wyprawy – nie przejmując się specjalnie czyimkolwiek zdaniem – oświadczył, że skoro i tak poświęcili czas na pomoc chłopom, to mogą też poświęcić jeszcze trochę na odpoczynek po pomocy.
Nie czekając na czyjekolwiek obiekcje, poprosił jednego z mieszkańców wioski o zamknięcie go w jednej z chat. Elf pozamykał wszystkie okiennice i siedząc w półciemnościach, przystąpił do rytuału karmicznego.

Siedząc pośrodku izby ze skrzyżowanymi nogami, zaczął powoli zbierać na sobie swoją uwagę. Najpierw ucichły wszystkie dźwięki dobiegające z zewnątrz chaty. Zapachy ze środka wymagały trochę większego skupienia, ale i one w końcu przestały narzucać się Gelladowi. Leahner w końcu oczyścił swój umysł ze wszystkiego, co nie było istotne, a pozostawiając tylko to, co było ważne... czyli jedynie swoją osobę. Złodziej nie przejmował się kimkolwiek innym. W końcu każdy z nich mógł okazać się zdrajcą i pewnie takim się wcześniej niż później stanie. Mógł polegać tylko na sobie i swoich zdolnościach. Nikt więcej się dla niego nie liczył.

Elf podniósł się z ziemi i podszedł do drzwi. Z dostaniem się do środka było na pewno więcej problemów niż z wydostaniem się. Ale Gellad nauczył się, że jak się nie ma co się lubi, to albo kradnie się, co się lubi albo przekonuje samego siebie, że to, co się ma, nie jest znowu takie złe. W obecnej sytuacji złodziej wybrał drugą opcję. Skupił swoją energię i zmaterializował przed sobą wytrych, którym otworzył drzwi... które równie dobrze mógłby otworzyć silniejszym kopniakiem. Ale nie wybrzydzał.

Po odprawieniu rytuału Leahner postanowił dołączyć do zabawy. Nie opił się przed wyruszeniem na wyprawę to teraz miał okazję odrobić to i to z nawiązką.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 11-02-2015, 20:43   #43
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Kiedy ghule zbliżyły się wystarczająco blisko Urdak ruszył do walki, pierwszego posłał kopniakiem w dół na pale, kolejnych już ciął mieczem. Zanim stwory wycofały się udało mu się powalić jeszcze jednego, i drugiemu odciąć rękę ale to strzała Elianara go wykończyła, wbrew pozorom jak wydawać by się mogło nie miał mu tego za złe.
W jaskini udało im się w końcu wykruszyć obronę ghula alfa, ponieśli przy tym straty ale mówi się trudno, taka jest walka. Kiedy Łupiezca skutecznie odwracał uwagę stwora, to ciąć to dźgając go mieczem, Savro zaszedł go z flanki, i dokończył dzieła. Było po walce. Pochylił się nad truchłem, zerwał amulet z jego szyi, prawdopodobnie srebrny, i schował go do kieszeni. Jako że Elianar pośpieszył się i sam sięgnął po swój udział, resztę rozdzielił pomiędzy swych towarzyszy, dla Bluszcza biżuteria była trochę za duża więc pomógł mu niosąc ją do wioski.
- No oczywiście że zostaniemy. Nie będziemy przecież na noc wyruszać, w nocy się śpi, jak to nie którzy mówią. Rano wyruszymy.
******
Uczta była (jak na te warunki) wspaniała, chociaż mogło to być spowodowane tym że jeszcze godzinę temu musieli się bić.
- Nie ma to jak napić się po dobrej bitwie. - skomentował.
Od razu dorwał się do mięsiwa i okolicznego bimbru. Śmiał się, rozmawiał, śpiewał (chociaż nie był to najpiękniejszy śpiew, ale kto pijanemu to wytłumaczy?) opowiadał chłopom swoje przygody na statku powietrznym, jak to przyszło mu się bić w ulewę z inną załogą jakiegoś statku, przy czym nie omiaszkał pluć jedzeniem i wylewać alkohol nie tylko do swojego gardła. Nawet wołał do siebie Bluszcza żeby się z nim napić, ale nie był pewien czy ten do podleciał.
Dopiero rano stwierdził że o jeden kufel za dużo. Nie miał wielkiego kaca, ale mogło by być lepiej. Pod okiem poczuł też śliwo. “Oho. To i bitka była? Ciekawe który to taki chojrak był? Ale to właśnie lubię, najpierw bitwa, potem uczta, a w między czasie jeszcze jakaś bitka.” uśmiechnął się do siebie.
 
Raist2 jest offline  
Stary 14-02-2015, 14:31   #44
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Po męczącej walce, już w wiosce Bluszcz ze zdumieniem stwierdził, że przypalił sobie brwi. Zapewne od przelatywania nad płonącą barykadą by zdezorientować (i oczywiście mocno podirytować) atakujące ghule. Na szczęście reszta włosów nie ucierpiała. Może walka nie była męcząca dla innych. Jednak gonitwy z dzieciakami, noszenie dużo cięższych niż on sam gałęzi, a także stresowanie się tym czy pułapki wypalą dały w efekcie potok spływający po wietrzniackich plecach. A wracając do brwi... Odrosną, zwiadowca był tego pewien.
Walkę z jaskini zapamiętał jako jedną wielką kotłowaninę przez co żądni zemsty wieśniacy nie pozwolili mu wystrzelić żadnej strzały. Nie żeby nie chciał. Po prostu wolał nie okaleczać słabo radzących sobie w potyczce ludzi. Którzy i tak po części ulegli sile i braku reakcji na ciosy ze strony potworów. Za to dzielenie łupów... Cóż, każdy był tak zaaferowany posążkami i wielkimi rzeczami, że Bluszcz mógł spokojnie wydłubywać swym mieczem co lepsze (bardziej kolorowe i błyszczące w świetle pochodni) kamienie z drobnych pierścieni czy naszyjników. Nie było tego dużo ale zamierzał potrenować fach jubilerski. Przecież po małżeństwie nie będzie już poszukiwania przygód, trzeba się będzie ustatkować. Niestety.

Ale tymczasem, UCZTA! Tego brakowało małej istotce. Porządna zabawa wśród tańców, śpiewu i oceanu alkoholu. Najcząściej był to samogon pędzony z okolicznych skąpo rosnących stepowych roślin owocowych jednak moc miał przeogromną. Wystarczyło kilka mocnych pociągnięć nosem by opary wprawiły powietrznego zwiadowcę w stan upojenia. Lekkiego i pozwalającego na opowiadanie zaciekawionym podlotkom przeróżnych historii zasłyszanych i zapamiętanych jeszcze z czasów gdy to on miał taki statut. Za młody by zdobywać chwałę na polu bitwy, no chyba że toczyła się ona na placu zwanym kobiece ciało, ale za stary by chodzić spać razem z dzieciakami. Wiek w którym dorośli jeszcze nie traktują cię całkiem poważnie ale już nie wyganiają od poważnych rozmów i nie odsuwają od ciebie kufla z miodem, czy samogonem...
Wietrzniak radował się każdym przejawem dobrego humoru w wiosce, dał się nawet namówić na wspólne śpiewanie sprośnej przyśpiewki, ale potem... Potem było ciemno.

Obudził się rano, na ławie która zmontowana była z kilku stołów przysuniętych do siebie. Lśniące w słońcu kości ptactwa przyrządzonego na uczcie okrywały jego ciało niczym nieszczelny koc. Jak zwykle zapomniał o swej małej tolerancji na napitki. W porównaniu do ludzi orków czy krasnoludów. Od jednej z rozradowanych wieśniaczek, która wyciągała ze studni wodę, dowiedział się, że ból kości w całym ciele spowodowany był Urdakową dłonią. Podobno kopnął orka przypadkiem w oko, a ten odmachnął się odruchowo, strącając Bluszcza na któryś z kobiecych biustów. Widocznie musiał być obfity skoro nic poważniejszego poza spuchniętym nosem i mnóstwem siniaków sobie nie zrobił. Z dalszej relacji dowiedział się, że owszem, wariował tak jak na wietrzniaka przystało. Zanim oczywiście został poturbowany orkową pieszczotą. A resztę zabawy spędził już bez dziwactw, ale skupiając się na wymyślaniu kawałów na temat wszystkich zebranych. Na szczęście nikt się nie obraził, bo docinał każdemu, bez wyjątku, a co więcej, tylko po jednym kawale lub żarciku na łebka.

Z mocno szumiącą głową i z wielkim trudem obleciał wokół wioski by rozprostować obolałe kończyny. Nos dziś się mu nie przyda. Opuchlizna zatkała mu jedną dziurkę i skutecznie uniemożliwiła oddychanie swobodnie drugą. „Jeden dzień chyba wytrzymają bez swojego zwiadowcy” pomyślał smarkając krwią co jakiś czas. Czekając i odpoczywając w ciepłych promieniach słońca.
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline  
Stary 15-02-2015, 21:12   #45
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Hrug był bardziej niż zadowolony z przebiegu bitwy. Nikt ze śmiałków nie zginął, wszyscy zdobyli za to tak niezbędne bitewne doświadczenie. Teraz już wiedzieli czego się po sobie spodziewać. Bezbłędnie zadziałała obrana taktyka. Tu akurat ork nie miał powodów do dumy. Żaden z pomysłów na przeprowadzenie walki nie był jego autorstwa. Wykonawcą za to był bardzo dobrym.

Po skończonej walce nie mogło obyć się bez krótkiej chwili radości i skromnej uczty na cześć zwycięzców. Upojony cienkim piwem Hrug szybko spadł pod stół. Nie był nawykły do picia alkoholu. Na co dzień w plemieniu nomadów tego nie było. Budząc się następnego dnia z potwornym bólem głowy zauważył, że niektórzy zakończyli zabawę jeszcze gorzej. Choćby taki Urdak paradujący z podbitym okiem. Świadomość, że niektórym poszło jeszcze gorzej od razu poprawiła Hrugowi nienajlepsze samopoczucie. Ponieważ żaden z członków drużyny nie kwapił się do wyruszenia tego dnia szaman przeznaczył go na leniuchowanie i zajmowanie się swoim hobby, czyli drzeworytnictwem. Z kawałków drewna które walały się po wiosce, poświęcając trochę czasu stworzył figurki ludzi i zwierząt, które rozdał dzieciom w wiosce. Mimo, że był raczej samolubną i złośliwą jednostką miał niezłą satysfakcję, że sprawił młodym dawcom imion trochę radości.

Czas spędzany na odpoczynku i uciechach szybko mijał. Gdy dzień zaczął zbliżać się ku końcowi Rylgar zebrał wszystkich śmiałków w jednej chacie i przemówił.

- Jak już mówiłem jestem wam bardzo wdzięczny za pomoc w obronie wioski. Jednak nie możemy pozwolić sobie na dłuższe świętowanie. Ponieśliśmy jako wioska spore straty a pracy zostało tyle samo. Jutro wszyscy ruszamy w pole obrabiać nasze uprawy i paść bydło. Co do was najlepiej by było gdybyście ruszyli w swoją drogę. Nie to żebym was wyganiał, ale sami rozumiecie....

Tu zawiesił głos i nastała krępująca cisza, którą przerwał sam Rylgar.

- Dzisiaj jeszcze możecie nocować w jednej z wolnych chat, jutro się żegnamy.

Powiedział i wyszedł. Hrug pokiwał z wolna głową i dorzucił od siebie trzy grosze do rozmowy.
- Nie ma co się dziwić. Życie toczy się dalej. Tak oni jak i my musimy myśleć przede wszystkim o sobie.

***

Noc minęła spokojnie i bohaterów powitał piękny wschód słońca. Po niebie przesuwały się z wolna małe białe chmurki zapowiadając piękną i ciepłą pogodę. Wychodzili z wioski niemal jednocześnie z ludźmi prowadzonymi przez Rylgara do pracy na polu. Stary ork zatrzymał się i uniósł dłoń jakby chciał ich pożegnać ostatni raz, szybko jednak ją opuścił jakby to co zrobił było czymś niestosownym.

Sawanna powitała drużynę zapachem porannej rosy i kwiatów. Dzień istotnie był piękny. Szli, niektórzy w milczeniu rozmyślając a to o tym co ich niedawno spotkało, a to o dawniejszych jeszcze sprawach, które spowodowały, że podjęli taki a nie inny styl życia.


Pierwszy dzień wędrówki minął bez większych problemów. Syci jedzeniem z wioski i mający pełne bukłaki nie mieli powodów do narzekań. Drugiego dnia już mieli więcej problemów. Trafili co prawda na wioskę, ale tamtejsi mieszkańcy nie chcieli ich wpuścić nawet by wędrowcy napełnili bukłaki. Na szczęście nieopodal płynęła rzeka.

W przeciągu czterech najbliższych dni sytuacja powtórzyła się dwukrotnie poważnie nadwyrężając wiarę bohaterów w innych dawców imion. Czwartego dnia natomiast stało się coś nieoczekiwanego. Zbliżali się właśnie do wioski. Byli już na tyle blisko, że widzieli dymy z chat. Samych chat nie widzieli bo wieś była ogrodzona palisadą i była usytuowana na niewielkim wzniesieniu.
Zbliżywszy się jeszcze trochę dostrzegacie postać na koniu, która macha do was a potem popędza wierzchowca i pędzi wam na spotkanie. Następnie zatrzymuje konia przed wami i składa ręce do powitania. Jeźdźcem okazuje się niemłody już ork.

- Witajcie podróżni! Wybaczcie, że ośmielam się was niepokoić, lecz jestem głodny nowin ze świata. Nazywam się Rhamduc i jestem przywódcą wsi Żółte Źródło. Jeśli pozwolicie, z ogromną przyjemnością dotrzymam wam przez chwilę towarzystwa i porozmawiam. Spełnicie prośbę starego orka?

Hrug, który przemowy Rhamduca słuchał z lekko rozdziawionymi ustawi zbliżył się do Urdaka i konspiracyjnym szeptem powiedział.

- Mojej się to nie podobać. On być jakiś dziwny.

I trudno było się nie zgodzić, że przyjacielska postawa wieśniaka była czymś nietypowym na sawannie.
 
Ulli jest offline  
Stary 20-02-2015, 17:24   #46
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- A o czym tu rozmawiać? - spytał Elianar. - Cisza, spokój dokoła. Nuda, jednym słowem.

Rhamduc zaśmiał się krótko.
- Tu może i cisza, ale liczyłem na to, że może jesteście z szerokiego świata i dowiem się co słychać choćby w takim Wielkim Targu, albo może w Throalu. Skąd idziecie?

- Nie boisz się, że spotkasz osobników, którzy mogliby zakłócić tutejszą ciszę i spokój? - zapytał Gellad. Dłonie trzymane za plecami spoczęły na rękojeściach noży do rzucania. Jemu też jeździec się nie podobał. - Lub co gorsza Horrory?

Rhamduc zmierzył Gellada nieprzyjaznym wzrokiem.
- Widzę chłopcze, że masz mnie za głupca. Aż tak nieświadomy tego co się w świecie dzieje nie jestem. Wiem jak w innych wioskach traktują przybyszów i z czego to wynika. W naszej wsi jest inaczej. Jesteśmy otwarci na przybyszów. Powinniście to docenić. Nie chcecie pojeść sobie na nasz koszt i spędzić noc pod dachem?

Samotny jeździec, zapraszający nieznajomych do swej wioski. Albo kryło się w tym drugie dno, albo świat zmieniał się na lepsze.
Cóż... Elianar sądził, że chodzi o to pierwsze. Tyle tylko, że nie wiedział, o co.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-02-2015, 17:49   #47
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- Na poznanie czy ktoś jest pod wpływem Horrorów czy nie jak pewnie wiecie jest prosty sposób - powiedział swoim lekko chropowatym głosem Urdak - ci pod ich wpływem nie potrafią tworzyć rzadnej sztuki. Co do tego skąd idziemy, przypłynęliśmy tu jednym z parostatków Tskrangów, oni zostali w jakieś większej wiosce my stwierdziliśmy że ruszymy dalej pieszo. Jeśli o Wielki Targ i Throal chodzi nic nowego nie słyszeliśmy, krasnoludy dalej mocno się trzymają.
Rozmawiając z jeźdzcem Łupieżca spoglądał mu prosto w oczy, musiał do tego zadzierać głowę do góry. Specjalnie nie mówił prawdy co do miejsca rozpoczęcia ich wędrówki, miał nadzieję że wszyscy w lot połapią się że lepiej trzymać się tej wersji przy tym orku, aż taka otwartość pośrodku niczego nie była normalna.
- Jeśli chcesz z nami rozmawiać może zszedłbyś z konia żebyśmy nie musieli tak karków męczyć?

- Skoro to problem to zaraz zejdę.- Rhamduc sprawnie zeskoczył z konia.
- Widzę, że jesteś bywały w świecie. Dowodzisz może nimi?- zwrócił się do Urdaka-Co do sztuki jaką uprawiam to jest nią gawędziarstwo, ale żeby się o tym przekonać to musielibyśmy dłużej porozmawiać. Pamiętam doskonale Wielki Targ. Mieszkałem tam kilka lat. Byłem częstym gościem tawerny “Pod Czerwonym Smokiem”. Pamietam doskonale smak tamtejszego wina i piwa i występy elfickiej tancerki imieniem Melaria. Znacie może?

- Ta, to ja nimi dowodzę. - “Przynajmniej na razie, nikt jeszcze sprzeciwu nie wnosił.” Urdak dokończył w myślach. Po czym ruszył by przywitać się z przywódcą wioski po orkowemu, tradycyjnie.
Rhamduc z zadowoleniem wymienił z Urdakiem tradycyjne orkowe ugryzienie w kark. Hrug, który przyglądał się scenie podrapał się tylko po brodzie. Nadal nie ufał Rhamducowi.

- Tylko o niej słyszałem, kiedyś, od jednego podróżnego - odparł Elianar. - Niestety Wielki Targ jest mi obcy. W każdym razie skorzystam z tej wiedzy, jak tak kiedyś przybędę. Czerwony Smok - powtórzył. - To łatwo zapamiętać.

- To samo u mnie, przyjaciel który był w Wielkim Targ opowiadał o tej tancerce.
 
Raist2 jest offline  
Stary 20-02-2015, 17:54   #48
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
- Też mi się o uszy obiło. A skoro elfia tancerka tam tańczy, to szkoda byłoby taką okazję przepuścić - Gellad co prawda puścił sztylety, ale nastawienia do orka nie zmienił. Nie bycie takim jak inni, nie zawsze oznaczało bycie lepszym.

- Tak, to koniecznie trzeba zobaczyć. Ja do teraz nie mogę zapomnieć. - Stary ork zrobił rozmarzoną minę.

- Racja, warto zapamiętać to imię i poznać tancerkę - Savro zdjął kapelusz i przez chwilę przyglądał się wiosce otoczonej palisadą. - Wybacz śmiałość, ale wioska stąd przypomina bardziej niewielki posterunek wojskowy niż wioskę. Czyżby okolica była tak niebezpieczna? Czy po prostu wolicie dmuchać na zimne?

- Hehehe… - wymuszenie roześmiał się Rhamduc- Ot małe środki ostrożności. Sami wiecie, strzeżonego Pasje strzegą. Ale co my tu będziemy gadać, zapraszam do wioski. Zjemy, wypijemy to i rozmowa gładko się potoczy. Porozmawiamy i o tancerce i o szerokim świecie. To jak, idziecie czy wolicie spać pod gołym niebem?
Rhamduc popatrzył z wyczekiwaniem na podróżników.

Urdak odwrócił się bokiem do swych towarzyszy i spojrzał się na nich pytająco. Z jednej strony poszedłby do tej wioski, zawsze lepiej spać pod dachem niźli pod gołym niebem, z drugiej zaś nie był pewien tego orka.

- Hm… a macie w wiosce może kogoś z bardziej… namacalną formą sztuki? Jak sam zauważyłeś, strzeżonego Pasje strzegą. Różne toto opowieści się słyszało i nie chciałbym zostać jednym z jej bohaterów. - zapytał Gellad.

Rhamduc wyraźnie się obruszył.
- Oczywiście, że są w wiosce ludzie parający się sztuką. Wyszywają i rzeźbią w drewnie. Nie macie się czego obawiać. Nie jesteśmy splugawieni przez horrory. Niedawno zresztą był u nas Ponury Legion. Niczego nie znaleźli i ruszyli dalej. Musicie nas odwiedzić, to sami się przekonacie. To jak idziecie?
Ork zwrócił się w kierunku konia i spojrzał jeszcze raz na bohaterów, wyraźnie oczekując ich reakcji.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 20-02-2015, 22:03   #49
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Bluszcz nadal był obolały po spotkaniu z pięścią Urdaka dlatego nie brał udziału ani w rozmowach ani w decyzjach, zresztą, na wolim karku siedziało mu się dobrze i nie musiał nadwyrężać skrzydeł. A żeby nie myśleć o nudzie malował zawiłe wzory na swych rękach sokiem z czarnych jagód gdyż tatuowanie skory na grzbiecie zwierzęcia najzwyczajniej by nie wyszło. Poza tym, nie mógł tego jeszcze oficjalnie zrobić sobie. Nie został pełnoprawnym dorosłym i nie otrzymał pierwszego tatuażu. Na szczęście nikt nie zwracał nań uwagi.
Gdy jednak nowa osoba tak zachwalająca swą wioskę się odwróciła, bezszelestnie wydobył z kołczanu łuk i przewiesił go sobie przez zgięte kolano. Strzałę zaś chwycił w zęby.

Urdak nie widząc żadnej reakcji ze strony drużyny za czy przeciw przyjęcia zaproszenia, zdecydował sam…. co wydawać by się mogło normalną rzeczą patrząc na jego działania do tej pory.
- Przyjmiemy twoje zaproszenie. Zawsze lepiej mieć dach nad głową w nocy niż spać pod gołym niebem. - odpowiedział odwracając spowrotem głowę w stronę orka mając nadzieję, że nie wpadną w przysłowiowe bagno
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline  
Stary 21-02-2015, 09:06   #50
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Rhamduc zaśmiał się głośno, podszedł i poklepał Urdaka po plecach.
- To mi się podoba, odważna decyzja. Postaram się byście tego nie żałowali. Dzisiaj będziecie jeść i pić na nasz koszt. Zapraszam, zapraszam…

Wziął uzdę swego konia i ruszyli wszyscy w stronę ogrodzonej palisadą wioski. Gdy weszli przez bramę powitały ich spojrzenia wieśniaków. Widać w nich było strach i niepewność, ale też radość i nadzieję. Ktoś zaraz przejął postronek prowadzonego przez Hruga muła. Zwierzę rozkulbaczono i dano mu obroku w zagrodzie do której trafił też koń Rhamduca.

Sam Rhamduc zaczął wydawać polecenia odnoścnie mającej się odbyć uczty.
- Wynieście z każdej chaty stół i krzesła. Zjemy pod gołym niebem. Pogoda piękna. Czym chata bogata. Nie żałujcie naszym obroń… znaczy gościom.

Waszą uwagę zwróciły dzieci bawiące się nieopodal w grę przypominającą berka. Goniący próbował dotknąć jedno z uciekających dzieci a gdy mu się to udało krzyczał “Wiśniowy Dół trup”. Dorośli widząc zainteresowanie jakie wywołały dzieci natychmiast zakończyli zabawę zaganiając je do domów i do pomocy w przygotowaniu poczęstunku. W wiosce widzieliście liczne przykłady artystycznego hobby. Szaty niektórych kobiet były pięknie wyszywane. Futryny drzwi i okien było ozdobione rzeźbami.

Hrug, który patrzył na wszystko krzywo i wyraźnie szukał dziury w całym zaczął podpytywać ludzi co to ten Wiśniowy Dół. Dowiedział się jedynie, że to wioska złych dawców imion, że mają jakiś spór ze sobą, ale nic więcej nie udało mu się wyciągnąć.

Przygotowania do wspólnego posiłku szły sprawnie. Stoły zastawiono miskami z jedzeniem, pojawiły sie również garnce z piwem i winem. Zaczęła się uczta. Rhamduc zabawiał gości opowieściami ze swej młodości, kiedy to jako awanturnik szwendał się z sobie podobnymi po sawannie. Były też opowieści o Kratas, Wielkim Targu i Throalu. Gości zabawiały również dziewczęta dając pokazy tańca przy akompaniamencie muzyki w wykonaniu chłopów. Wszyscy dobrze sie bawili, w każdym razie nie dawali po sobie poznać, że jest inaczej. Zabawa skończyła się gdy księżyć był już wysoko na niebie. Wesoły i nieco podpity Rhamduc odprowadził śmiałków do pustej chaty.

- Dobrej nocy, ale śpijcie czujnie. Na sawannie nigdy nie wiadomo co się wydarzy.

Pożegnawszy się tajemniczo zostawił ich samych. Śmiałkowie zrobili najbardziej oczywistą rzecz w tych warunkach, położyli sie spać. Nie dane im jednak było przespać całej nocy. Po kilku godzinach obudziły ich krzyki i wołania.
- Atakują, do broni!!! Wiśniowy Dół. Patrzcie rzucają pochodnie na dachy.

Istotnie na dach chaty w której spali awanturnicy coś spadło i znajdujący się w środku zauważyli jak słomiany dach zaczyna zajmować się ogniem.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172