Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-06-2011, 21:21   #31
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Ludzie najprawdopodobniej obeznani już z tego typu zachowaniami wyczuli co się kroi i jak sytuacja potoczyć się może, bo odnotowywane były tu niemal książkowe przykłady zachowań. Jedynie karczmarz sprawiał wrażenie człowieka, który nigdy nie traci zimnej krwi, czyścił kufel jakby chciał ogłosić „To wszystko mnie nie dotyczy, a jest jak najbardziej normalne”. Stałam przesuwając wzrokiem po twarzach ludzi obecnych w karczmie, a raczej tych, którzy właśnie wstawali z zamiarem ucieczki albo przepychali się w drzwiach. No fakt, ze szlachtą nie ma co zaczynać, bo nawet kto uwierzy parszywemu odmieńcowi takiemu jak wiedźmin, że to jego zaatakowano, a nie on rzucił się na miłościwego pana? Przecież to mutant, zwierzę, bestia w ludzkiej skórze… Westchnęłam głęboko.

Między nami a szlachcicami zrobiło się nagle zupełnie pusto, jakby każdy bał się, że przypadkiem zostanie szaszłykiem na mieczu albo pieczenią skwarzącą wesoło na ogniu maga, ale co się było dziwić, instynkt samozachowawczy jest silniejszy nawet niż ludzka ciekawość, chyba tylko dzięki temu elfy nie stały się jeszcze rasą dominującą. Szybko zaczęłam kalkulować i oceniać sytuację. Bardka wyglądała jakby znała się na rzeczy, sztylety w jej dłoniach wyglądały dość… pewnie, magowie też, a przynajmniej Cedrik… Bo w umiejętności Suira raczej bym nie wierzyła, szczególnie po naszych ostatnich przygodach. Czekajcie za chwilę będzie się z czego pośmiać! I wtedy właśnie medalion szarpnął znowu, mocno, bardzo… Potwór? Nie, niemożliwe przecież, żeby gdzieś tutaj… Ale magia… Nie ma się czemu dziwić, tam gdzie czarodzieje wyczyniają harce medalion nie może przecież być spokojny, powietrze było niemal zupełnie przesycone magią.

I wtedy nagle poczułam ciepło, ogromny żar i światło. Ogień rozprzestrzeniał się szybko obejmując najpierw obydwu mężczyzn, a później stoły i ogólnie drewnianą karczmę. A nie mówiłam? Miałam ochotę się roześmiać. Zrobienie z Suira maga było pierwszym krokiem do zagłady świata, wspomnicie moje słowa! Rzuciłam się do ucieczki ciągnąc za rękę niezdarnego „mistrza” magii, gdy w uszach rozbrzmiał mi dziwny głos…
- Czy to? – popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami – Też to słyszysz? – upewniłam się, że nie oszalałam – Przecież to… - tak, doskonale obydwoje wiedzieliśmy co to i fakt, że słyszeliśmy to w takiej chwili nie był w żadnym stopniu pocieszający

Ale Suir nie dał mi się długo zastanawiać, tym razem to on wyprowadził mnie z karczmy

- Oszalałeś? – warknęłam na niego, gdy tylko znaleźliśmy się przed wesoło trzaskającym ogniskiem, w które zamienił się ten wesoły przybytek – Co tam masz? – popukałam go w głowę – Naleśnika czy mielonkę? Suir do cholery! Zacznij myśleć! - westchnęłam
Przecież ten półgłówek powinien siedzieć gdzieś na wsi i nieszkodliwie dla ekosystemu orać pole! Jednak nie był teraz czas na wymówki, wieśniacy mogli w każdej chwili sięgnąć po śmiercionośną broń masowego rażenia: widły, a wtedy… No cóż… Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa, a uciekać co sił też mi się niezbyt widziało.
- Chyba siedzimy w tym wszyscy po same uszy, niech jedzie jeśli chce – westchnęłam słysząc propozycję Cerdika skierowaną do kobiety – Tylko szybko, zbierajmy się, bo chyba nie jesteśmy tu już miłymi gośćmi – popędziłam ich i wskoczyłam na swojego konia – A my panie aep Tipper – popatrzyłam na młodego maga – Chyba musimy poważnie pomówić – wycelowałam w niego palcem
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 01-07-2011, 10:44   #32
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Zasadniczo bohaterem wieczoru został Suir. Głównie za fakt puszczenia karczmy z dymem. Gdy opadły słowa przepowiedni, chłopi rzucili się do gaszenia tego, co było ich jedynym miejscem rozrywki i relaksu i gdzie można było upić się do nieprzytomności. Ratowali co się dało i jedynie karczmarz zrozpaczonym głosem pomstował na wszystko, na czym świat stoi, ale...płonął dobytek jego życia. Korzystając z okazji, wasza czwórka wyrwała się z płonącej karczmy i rzuciła się do koni i dalej na trakt. Teraz was przynajmniej nie wywieszą.
-Dalej są wioski i ten...mogą nie wiedzieć, że to my...i...może będzie dobrze-powiedział Suir. Ale wiedzieliście, że wieść szybko się rozniesie, ale im dalej od karczmy tym więcej będzie dodanych elementów, które wpłynęły na to co się wydarzyło właściwie w karczmie. Na przykład demony... Albo inny front wyzwolenia z wieloma tysiącami zbrojnych. Oby. Tak czy inaczej zniknęliście w nocy i jej mroku, oświetlani księżycem i gwiazdami.

Dotarliście do rozdroży dróg. Pożar i płonąca karczma była daleko za wami, a okolica była spokojna. Teraz był czas na to, aby się przedstawić i obrać dalszy kurs. I ustalić swoje własne wersje tego co tu się stało, nim ruszycie dalej, bo w razie jakiegokolwiek świadka... o ile sąd was nie skaże... Chyba na podstawie tego co wieśniak powie, o tyle będzie idealnym rozwiązaniem dla nich pochwycić widły i zrobić z was mały szaszłyk.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 02-07-2011, 17:08   #33
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Na rozdrożu Cedrik wstrzymał wreszcie wierną "Srokę" i zgrabnie okręcił konika w miejscu.
Zbliżył się do wiedźminki i ze śmiechem powiedział:

- Ufff, dosyć tej gonitwy. Przynajmniej na razie. Midaeve, jeśli tak ma wyglądać nasza dalsza wspólna podróż, to ja się, wybacz mi o Pani, wypisuję. Niespełna dzień wspólnej drogi, a już nas uznano z pewnością za wywołańców i bandytów. Nic tylko skryć się w lasach i jeść do końca świata surowe korzonki, aż o nas tutejsza szlachta zapomni...

Spojrzał z ciekawością na dziewczynę, jak zareaguje i kontynuował:
- A teraz poważnie. Co robimy dalej? Jakie masz plany? Z mojej strony powinniśmy udać się jak najdalej stąd. Sęk w tym, że bezdroża mi się przejadły. Baardzo - dodał z przekąsem.
- Dlatego proponuję jakieś większe miasto w Kaedwen. Może nawet sama stolica. W końcu kto będzie szukał bandytów w sercu Ard Carraigh? Mam tam paru znajomków. Ha, może nawet nam pomogą- klepnął ręką w kolano.

Zwrócił się następnie do nowo spotkanej kobiety, która dopiero podjeżdżała.
- A gdzie Twoja droga zmierza i dlaczego tak wolno? - spojrzał krytycznie na kuca. - W takim tempie to biedne zwierzę daleko nie pojedzie.

Rozejrzał się wokół po okolicy szukając jakiegoś pewnego schronienia wśród lasów czy gór.
- Zresztą, dzisiejszej nocy i tak musimy przenocować w tej dziczy, nieprawdaż?
 
kymil jest offline  
Stary 03-07-2011, 19:28   #34
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Gdy tylko uznaliśmy, że bardka jedzie z nami popędziłam konia z miejsca do galopu. Wierny Miedziak mknął jak strzała zostawiając kuca dziewczyny nieco w tyle, za to żaden z magów nie zamierzał odpuścić tego szaleńczego wyścigu po życie, bo zaiste, złapani i z pewnością uwięzieni bądź skazani inaczej musielibyśmy śpiewać…

- Dalej są wioski i ten...mogą nie wiedzieć, że to my...i...może będzie dobrze - Suir przerwał ciszę
- Mogą nie wiedzieć, że to TY Suir – warknęłam na niego – Zacznij wreszcie myśleć, bo pozbawisz nas głów zanim dojedziemy gdziekolwiek! – wbiłam wzrok przed siebie

Nie wiedziałam nawet ile jechaliśmy, ale trafiliśmy wreszcie na rozdroża, rozglądałam się dookoła, gdy zobaczyłam, że podjechał do mnie Cedrik
- Ufff, dosyć tej gonitwy. Przynajmniej na razie. Midaeve, jeśli tak ma wyglądać nasza dalsza wspólna podróż, to ja się, wybacz mi o Pani, wypisuję. Niespełna dzień wspólnej drogi, a już nas uznano z pewnością za wywołańców i bandytów. Nic tylko skryć się w lasach i jeść do końca świata surowe korzonki, aż o nas tutejsza szlachta zapomni... – powiedział
W pierwszej chwili miałam ochotę zejść z konia, ściągnąć Suira i nakopać mu w rzyć. To JEGO wina, przez jego głupotę wszyscy mamy kłopoty
- Rozumiem – westchnęłam wreszcie opanowując złość na młodego czarodzieja – Nasza wspólna podróż nie zaczęła się najlepiej i masz zupełną rację w tym co mówisz, ale myślę, że i Tobie i nam mile widziana będzie kompania. Postaram się przemówić do rozsądku temu młokosowi – obiecałam nie zwracając uwagi na minę Suira
- A teraz poważnie. Co robimy dalej? Jakie masz plany? Z mojej strony powinniśmy udać się jak najdalej stąd. Sęk w tym, że bezdroża mi się przejadły. Baardzo - dodał z przekąsem

Wypuściłam wtedy powietrze z ulgą, miałam nadzieję, że nie zwrócił na to uwagi. Więc tylko żartował? Uśmiechnęłam się ni to do siebie, ni do niego

- Dlatego proponuję jakieś większe miasto w Kaedwen. Może nawet sama stolica. W końcu kto będzie szukał bandytów w sercu Ard Carraigh? Mam tam paru znajomków. Ha, może nawet nam pomogą.
- Ard Carraigh? – zapytałam patrząc z zamyśleniem w ziemię. Stolica, serce Kaedwen… Tam może być niebezpiecznie, ale może nikt nie zwróci uwagi na wiedźminkę? Przecież najciemniej pod latarnią. Geralt, gdzie do cholery jesteś, gdy jesteś mi potrzebny? - Może to w sumie nie jest zły pomysł – powiedziałam powoli, ostrożnie
Fakt, to było teraz raczej najlepsze wyjście. Poza tym minęło tyle lat, kto mnie pozna? Westchnęłam tylko. Nawet nie ma z kim o tym porozmawiać, jedyna osoba, której ufam, a wie o tym jest daleko…
- No dobrze panowie i pani, ja jestem osobiście za stolicą, jednak tam także na wszelki wypadek nie rzucajmy się w oczy i wyjedźmy gdy tylko będzie ku temu okazja – powiedziałam i sprawdziłam czy mam kapelusz, który w tłocznym mieście mógł okazać się przydatnym rekwizytem w całym teatrzyku
- A co do schronienia masz zupełną rację – skinęłam głowa i również się rozejrzałam za schronieniem – Tak poza tym – zwróciłam się do kobiety – Jestem Mideave, a ten tutaj pacan – wskazałam głową na maga – To Suir.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 03-07-2011, 20:32   #35
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
Tak jak się Ole spodziewała, trójka nowych towarzyszy dosiadała typowych koni, przy których Proch wyglądał jak szczeniak przy charcie.
Jednak gdy tylko skończył się szalony galop Proch dreptał szybko bez oznak zmęczenia, gdy reszta wierzchowców przeszła do stępa mając już chyba dość.
- Marudzicie jak stare baby! Żyjemy, prawda?
Popędziła nie co kucyka by zrównać się z Cedrikiem.
- A ty panie czarodziej odczep się od Procha, bo to bydle pamiętliwe jest i zęby ma ostre. Gdy te wasze koniki padną ze zmęczenia mój rumak dumnie będzie szedł dalej. To górski kucyk, wytrzymały, silny i wredny jak trzeźwy krasnolud.
Jak by na potwierdzenie tych słów szary kucyk podrzucił głowę i zarżał bojowo patrząc wściekle na konia maga. Gdyby Ole go nie przytrzymała zwyczajnie dziabnął by jego klacz i skończyło by się na bitwie na kopyta.
- Jestem w mniejszości, ale jak jedziecie do stolicy to jadę dalej z wami. Skoro już nie gnamy na złamanie karku, niech nie będzie cicho!
Ole wciągnęła lutnię z pleców i zabrała się za strojenie. Jej ukochany instrument na szczęście nie ucierpiał, tylko drewno nie co zmieniło kolor. Dźwięki jednak były dalej takie same.

Mym rydwanem księżyc, a rumakami gwiazdy
Śpiewam w ciszy nocy puki świt nie rozjaśni nieba
Ma suknia niczym szept jest na wietrze

Minęły czasy burz, a mój kochany nie wrócił
Zawierucha czasu zabrała mi go w beznamiętny sen
Wzywam jego imię w tę smutną noc

Pieśń się niesie w niebo bez odpowiedzi
Gwiazdy lecą za kraniec nieba
Nie zobaczycie mnie już póki nie nastanie znów wiosna


Melodia była cicha i spokojna. Ole miała na prawdę ładny głos i dobrze się jej słuchało, no chyba że fałszowała specjalnie. Teraz miała jednak parę obrazów z ostaniach godzin o których chciała zapomnieć.

Nie szukaj mnie dzielny rycerzu
Jestem tylko marzeniem
Należę do tego co pod zimnym kamieniem śpi
.
 

Ostatnio edytowane przez Cothrom : 03-07-2011 o 22:16.
Cothrom jest offline  
Stary 06-07-2011, 11:34   #36
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Noc przeleciała szybko i zamieniła się w piękny poranek. Ptaki rozpoczęły swoje trele, a widok płonącej karczmy, wydawał się być nie pasujący do słonecznego i ciepłego dnia, jaki nastał. Powoli wstaliście i dokończyliście śniadanie i zaczęliście się zbierać. Tak po prostu. Ciepły wiatr owiewał was i wasze twarze dodając nieco lepszego samopoczucia czy też ogólnie niosąc poprawę humorów.
Zagasiliście ognisko i gdy ostatnie tlące się drwa wypowiedziały swój ostatni, rozpaczliwy syk, ruszyliście przed siebie traktem, dalej, ku stolicy. Jechaliście raczej nieśpiesznie, nie chcieliście koni zajechać. Za to jazda była przyjemna, słońce przebijając się przez drzewa, tworzyło piękne refleksy. Jednak i to musiało się w końcu skończyć, las zaczął się przerzedzać.
W końcu i z lasu zrobiły się pojedyncze drzewa, a i te uległy wiejskiej urbanizacji. Dotarliście do jakiejś wioski, rolniczej, jakich pełno w okolicy. Zauważyliście pola, rozległe pola, ludzi tam pracujących. Ogólnie rzecz biorąc mogliście odnieść wrażenie, że świat zapomniał o tym miejscu, a czas zatrzymał się.


Widzieliście za sobą góry, tam właśnie znajdywało się Wiedźmińskie Siedliszcze. Tam gdzieś była owiana sławą twierdza wiedźminów, popadająca w ruinę, starająca się „stanąć” na nogi. Sami zaś wjechaliście do wsi.
-Ładnie tutaj-stwierdził Suir rozglądając się po chatach krytych strzechą, skąpanych w słońcu. Dojechaliście do karczmy oraz tablicy z ogłoszeniami i studni, która znajdywała się w samym sercu wsi. Było cicho i spokojnie i tylko jakiś burek zaczął szczekać na was radośnie i przyjaźnie, domagając się jakiegoś smakołyku.

-E, wy tam, tak wy, na kuniach- odezwał się dość nieprzyjemny głos. Gdy spojrzeliście się w stronę źródła dźwięku, zobaczyliście jakiegoś starca-Ty tam w białych włosach-pokazał palcem na Mideave- Tak, ty…tyś wiedźminka, nie? No… Ty jesteś łod potworów, ta? No…-Facet gadał jak najęty, nie czekał na potwierdzenie słów- Jezdem Zygfryd, tutejszej wsi zarządca. Jesteś pewnie łod tego wiedźmina Balora, ni? No bo łon kasę wziął ale martwiejców się nie wyzbył i nas nękają. Łostatnio we nocy kurnik obrobiły, ale i ludzi żreć pewnie bedom. Nu…kase wziął, a roboty nie zrobił, pewnie martwiejce ubiły. Bierzeta robote? Bo złoto jest u tego całego Balora, co łon pewnikiem poległ w krypcie za wsią.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 20-07-2011, 14:55   #37
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Cedrik rozejrzał się po okolicy z grzbietu wiernej Sroki:
- Pięknie tutaj - potwierdził słowa Suira. - Istna sielanka. Żadnego pożaru - zakpił.

Słysząc ofertę starucha, zerknął na wiedźminkę i cicho odrzekł:
- Wygląda na to, że od zleceń się wiedźmini nie mogą wprost opędzić. Pozwól mi pierwszemu zagadać z wioskowym zarządcą.

Zwrócił się głośno do dziadygi. "Nigdy nie wiadomo czy nie głuchy taki jak pień" - pomyślał przezornie:

- Dziadku, a karczmę czy gospodę tutaj jakąś macie? Hę? Spragnionym i okrutnie głodnym! Słyszycie mnie? Jak się rozgościmy, to i może Pani Wiedźminka przychylnym okiem spojrzy na Waszą propozycję. Teraz to, Mości Zygfrydzie, nie dość, że pieniędzy nie macie i, coś mi się widzi, to mieć bez niej nie będziecie.

Spojrzał na starucha, ten jakby się namyślał, więc krzyknął mu dla rozpędu:
- Co tak milczycie! Ogłuchliście! Prędko, lećcie i przygotowujcie nam posiłek i napitek. Jakby się paliło! Wiedźmin nie zwierzę, woda mu nie wystarczy. Wina szykujcie! Kobiety gorzałki nie zniosą.

Następnie, nie czekając na reakcję dziadka mruknął tak, żeby tylko kobiety słyszały.
- No kochane moje towarzyszki. Zobaczymy co słowa "Zawód Wiedźmin" znaczą. Szczególnie tak blisko Kaer Morhen.
 
kymil jest offline  
Stary 29-07-2011, 22:09   #38
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Gdy tylko rozbiliśmy obóz, złapałam Suira za ramię i odciągnęłam na bezpieczną odległość, z mojej twarz zniknął uprzejmy uśmiech zastąpiony przez grymas złości
- Nie wiem komu chciałeś zaimponować, Cedrikowi, bo jaki to z ciebie wielki mag, czy Ole, "patrzcie jestem bohaterem, napisz o mnie balladę, pokochaj mnie" - przedrzeźniałam go - Ale jeśli jeszcze raz... zrobisz coś równie nierozważnego... Głupiego - nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa dla tego idiotyzmu - To jadę dalej sama z Cedrikiem, jasne?
- O co ci chodzi? - zapytał zły - Przecież trzeba było coś zrobić to i zrobiłem! Myślisz, że nie wiem, że to było idiotyczne i głupie? Wiem o tym! - powiedział niezbyt przyjemnym tonem - Zasadniczo wiem o tym...ale jakoś jak użyłaś Aardu na palenisko to nie miałem pretensji! W Kaer jeszcze.
- Ooooo, oczywiście, wyciągajmy stare brudy! - warknęłam - To może mam przypomnieć, że nie widziałam jeszcze czaru w twoim wykonaniu, który zadziałałby jak potrzeba? - uśmiechnęłam się nieprzyjemnie raniąc go w czuły punkt dumy - A dzięki popisowi uratowałeś nas tak, że mamy kłopoty, poważne.
- Nie wspomnę o twoim wrednym i jakże miłym przypadku dosypania popiołu i robaków do jedzenia – warknął - Co, myślisz, że nie wiem, że jesteśmy w kłopotach? Wiem o tym, nie musisz przypominać - pokręcił głową - Wiem, że przeze mnie, wiem też, że nie powinienem był ale zrobiłem to i rzuciłem zaklęcie...zadziałało POPRAWNIE... Wyszło mi jak najbardziej.
- Tak, jeśli za kryterium poprawności uznamy sfajczenie karczmy to wyszło idealnie - zaśmiałam się - Jeśli tak mnie nienawidzisz to może wrócisz do Triss, przecież ona jest idealna i nieomylna - wysączyłam przez zęby - No już, poradzę sobie sama!
- Wiesz? Zastanawiam się...jesteś taka wredna bo jesteś wiedźminką czy taka wredna bo jesteś taką miłą, kochaną osobą? – westchnął - Wiesz co mówiła Triss... i wiesz o co poprosiła i tego będę się trzymał, a jeśli na prawdę będziesz chciała to odejdę, zgodnie z twoją prośbą - powiedział zły
- A ja się zastanawiam co się z tobą stało - westchnęłam już spokojniej - Przed wyjazdem byłeś nawet znośny, a teraz... - skrzywiłam się - Najlepiej nie wchodźmy sobie w drogę
- Widzisz...po prostu wiem jak jest ciężko nam - pokręcił głową - Masz prawo być zła, ale ja też wiem, że nie powinienem był używać tego zaklęcia - powiedział poważniej i spokojniej - Ale...no źle się stało, karczma spalona.
- Tak... Siedzimy w tym wszyscy po same uszy i raczej kłótnie niczego nie załatwią, może w stolicy jakoś się ułoży - westchnęłam - No nic, tak czy inaczej następnym razem… - podeszłam i roztrzepałam mu włosy - Ćwicz dedukcję - zaśmiałam się sama nie wiedząc dlaczego
- No raczej - zaśmiał się też i westchnął - Następnym razem zastanowię się nad problemem łatwopalności drewna - wyszczerzył zęby
- Pomnóż stopień drażliwości chłopów przez ilość zmarnowanego alkoholu i podziel przez ilość wideł i sztachet, które złapią - zaśmiałam się - A swoją drogą co myślisz o naszych towarzyszach? - zapytałam konspiracyjnie
- Cedrik to mag, a Ole to bardka i mają się ku sobie - zaśmiał się - Nie wiem, ten cały Cedrik coś za serdeczny jest...ale nie wiem czemu... Coś mi w nim nie psuje ale nie wiem co... z drugiej jednak strony co ja wiedzieć mogę o innych ludziach jak całe życie w Kaer? A ty?
- Bo ja wiem? - wzruszyłam ramionami - Ole z pewnością do naszego maga coś ma - zaśmiałam się - Poza tym... sprawia wrażenie... - machnęłam ręką - Znam ją kilka godzin, za wcześnie na ocenę, ale Cerdik... Przystojny... nawet bardzo...i miły, widać też, że zna się na swoim fachu. Przydatny kompan i dobry przyjaciel. Tak mi się wydaje.
- Zobaczymy - powiedział spokojnie Suir - Ale możliwe, że masz rację. A bardka ładna dziewczyna i nie dziwię się, że mają się ku sobie...no, a przynajmniej jest nią zainteresowany... i umie śpiewać, no cóż, w końcu bardka - zaśmiał się
- Może i jest, kto go tam wie, to ich sprawy - oparłam się o drzewo - Najwyżej będzie para - westchnęłam - Co zrobić?
- Nic - wzruszył ramionami - No tak czy inaczej Cedrik jest magiem i nie wiem...dziwnie tak, że nie ma go wiesz w jakiejś wieży czy coś...magowie na trakcie z jego doświadczeniem i w jego wieku są...są bardzo dobrze opłacani i cenieni...
- Może nie lubi siedzieć w miejscu - wzruszyłam ramionami - Nie moja sprawa Suir, twoja też nie - skrzyżowałam ręce na piersi - No nic, wracajmy - popatrzyłam w ziemię, a przez głowę biegło mi milion myśli na temat obu magów, na temat bardki i naszej misji
- Dobrze, masz rację - pokiwał głową
Powoli wróciliśmy do obozowiska przysiadając się do ognia. Zapatrzyłam się na chwilę w wesoło trzaskające polana. Ciekawe czy Triss albo Geralt dowiedzieli się czegoś i… Ciekawe o w Kaer… Położyłam się patrząc w ciemne niebo. Tęskniłam za domem, za twardym łóżkiem, codziennymi ćwiczeniami, kluskami i sosem, których nikt nie znosił. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale nawet na myśl o Wahadle czy Szlaku robiło mi się jakoś dziwnie smutno i ciężko, sentymentalnie. Kiedy znowu tam będziemy? Przecież dopiero wyjechaliśmy…

Noc minęła spokojnie, zasnęłam szybko odcinając się od kłopotów, zostawiając je gdzieś daleko za sobą, dopiero, gdy wstałam zdałam sobie sprawę, że otwartej przestrzeni lasu daleko do zimnych, grubych murów Siedliszcza, po którym spacerowałam we śnie
- Dzień dobry – burknęłam tylko przeciągając się, ale okazało się, że wstałam pierwsza, gdyby nie liczyć Suira trzymającego wartę – Czas się powoli zbierać w drogę, co? – zagaiłam i zaczęłam przygotowywać śniadanie.
Humor poprawił mi się dopiero, gdy siedząc na grzebiecie Miedziaka poczułam jak wiatr rozwiewa mi włosy. Niby nic, a jednak było w tym coś swojskiego i miłego. Uśmiechnęłam się do siebie na chwilę zamykając oczy.

Nie wiem nawet ile jechaliśmy, ale chyba długo, bo poczułam w brzuchu nieznośne ssanie, nie pomagało nawet podziwianie krajobrazów, które zaiste były zachwycające. Gęste drzewa monotonnie przesuwające się przed oczami zmieniły się w łany zbóż i małe domki. Spojrzałam za siebie na góry. Tam został dom, niby blisko, ale dalej niż bym chciała… A przecież wiedźmin żyje na szlaku, czy więc nie nadaję się do tej profesji? Potrząsnęłam głową by odgonić ciężkie myśli, popatrzyłam na Suira, który uśmiechem starał się dodać mi otuchy
- Ładnie tutaj – zagaił widocznie starając się zagłuszyć moje wątpliwości, a może nawet poprawić mi humor
- Malowniczo bym rzekła – westchnęłam rozglądając się, gdy mój wzrok natrafił na starszego mężczyznę, który bez czekania wyrzucił z siebie słowotok
Słuchałam tylko jego monologu nie mogąc wtrącić ani słowa nawet, gdybym chciała, gadał jak najęty, wreszcie jednak skończył i utkwił we mnie swoje wodniste oczy
- Co do słów mojego towarzysza – skinęłam tu głową na Cerika – Zgadzam się zupełnie, jadła, napitku i noclegu jakiegoś by nam trzeba, a jeśli chodzi o robotę… - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej – Wiedźmin to nie kapłan – dobroczyńca Panie, żyć za coś też trzeba, a gdy się daje pieniądze przed wykonaniem zlecenia to samiście sobie winni – udałam, że się zastanawiam – No, ale… myślę, że mogę zrobić niejaki wyjątek i ubić te martwiejce. Jednak nie za darmo. Co jeśli nie znajdę tam ciała wiedźmina i złota? – spytałam – Nie jestem błędnym rycerzem – przypomniałam – Wrócę z głowami maszkar po zapłatę. Zauważcie Panie: PO ROBOCIE ZAPŁATA, jak przystało na szanującego się wiedźmina.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski

Ostatnio edytowane przez Erissa : 29-07-2011 o 22:12.
Erissa jest offline  
Stary 07-08-2011, 18:00   #39
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
Następnego dnia mała kopania, której częścią była teraz Ole ruszyła dalej traktem u podnóża gór. Było bardzo przyjemnie. Słonce przyjemnie świeciło, a las ustępował polom złocącymi się dorodnymi plonami.

Było sobie duch rycerzy
Magiczne ich miecze były
Błogosławione słowami elfów

Była sobie wiedźminka
Nieustraszona pogromczyni potworów
Jej dwa miecze nie raz plugawą krą spłynęły

Była sobie bardka
Lutnia jej śpiewała każdego dnia
Jej głos obłaskawił już niejedną bestię

Jechali razem pośród królestw świata
Wiele przygód razem przebyli
Jak się spotkali? Zraza wam opowiem...


Ole skończyła śpiewać balladę,a raczej jej początek. Uśmiechnę się szczerze do towarzystwa dalej brzdąkając na lutni. Tak, owszem lubiła kolorować w swoich utworach, ale co w tym złego? Z resztą trzymając się tego towarzystwa chyba nawet nie będzie musiała zbytnio się starać. Do takiej trójki przygody same się przyklejają.

Gdy dotarli do osady okazało się że miała jak najbardziej racje.
- Nieumarli? Psia jucha! Nigdy żadnego nie wadziłam! - uśmiechnęła się do wiedźminki. - Mideave, powiedz to prawda że czasami gdy chodzą opada im to i owo? W takim przypadku krótkie to, to ma żywot... ten drugi oczywiście. Powiedz, proszę mi coś o nich, co? Wiesz, do ballady mi potrzebne, proszę?!
Zrobiła słodkie oczka do wiedźminki. Kogo pytać o potwory jak nie pogromce potworów?
 
Cothrom jest offline  
Stary 10-08-2011, 19:33   #40
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
-łoj Panie!-Powiedział mężczyzna-ło tam jest karczma, ale skromna. No ni żeby i jadła czy napitku nie było...ale dyć zaczepić kugoś to zaraz do bitki ręki swędzom-pokiwał powoli głową-A czy z góry...no podobno wiedźmaki nie biorom pieniędzy przed ale ino po robocie...ale ja się tam nie znom- pokiwał głową.

Z braku laku ruszyliście do karczmy, która była na drugim końcu wioski. Karczma "Pod Zielonym Kłosem" nie wyróżniała się niczym szczególnym. Ot karczma jakich wiele, nawet dach miała kryta strzechą. Mimowolnie wszyscy spojrzeliście się na Suira, na ten ułamek sekundy, a on spłonął rumieńcem. Rumieńcem wstydu.

Podjechaliście pod karczmę i zeszliście z koni. Pod samą karczmą było cicho i spokojnie i jedynie pies na was warczał. Jakaś stara kobieta spoglądała się na was, a gdy mijaliście ją w drodze do tego przybytku przebąkiwała coś w stylu "Powodzenia białowłosa".

Otworzyliście drzwi do karczmy. W środku, pierwsze co zrobiliście to uderzyliście kurę, owymi drzwiami, która obrażona, donośnym kwakaniem wyraziła to co o was myśli. Jakiś kot leniwie spojrzał się na was znad pieca i wrócił do wylegiwania się. W środku było pełno ludzi, właśnie zaczynali pić...gdy was zobaczyli, szybko ucichły rozmowy ale zaczęły się ciche szepty i gapienie na was. Karczmarz spojrzał się znad lady i czyszcząc jakiś kufel zapytał się kulturalnie, jak to na niego przystało
-Czego tu kurwa? Kolejny chędożony wiedźmin się nażreć przyszedł, wyspać, pieniądze zabrać i spieprzyć? Do Twierdzy Wiedźmińskiej daleko nie jest... już ja wam dam znać tam, coście za jedni są...
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172