Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-09-2012, 20:56   #301
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Dirith przemienił się w tygrysołaka a Kiti była pewna że to ten moment w którym mu odwaliło i pora uciekać uciekać uciekać! Nikogo chyba nie napawałoby radością trucizna, podpalenie w płonącym domu a potem cuchnące kanały i szczury. Na szczęście sam ryk Diritha wystarczył, aby szczury nabrały inteligencji i usunęły się z drogi. Zobaczywszy że Dirith zachowuje się (jak na drowa) całkiem normalnie i jednak mu nie odwaliło, Kiti też zawróciła i po chwili wróciła do niego. Pojawiła się wsza, jedna i druga.

„Ble, ale wielkie wszy tu mają!!! Prawie wszystkie miasta mają w kanałach szczury ale to już przesada!!!”

Kiti odetchnęła kiedy wsza nie zaatakowała i postanowiła odejść, sprzątając zwłoki.

„Hmmm właściwie to pożyteczne są takie wszy. Oby poprzestały na trupach.”

Z rozmowy z demonem Kiti wiedziała że Dirith szuka tu albo notatnika, albo medalionu. Skoro miał go przy sobie tak jak notatnik, być może wilczyca zdoła go wywęszyć w okolicy, choć wątpiła bo wokół strasznie cuchnęło kanałami, szczurami, krwią i bombą z ziółek ze spalonej lodzi podwodnej. Mimo wszystko zabrała się do dzieła, zaczęła przeszukiwać pomieszczenia do których poprzednio nie zajrzała i okolicę.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 13-09-2012, 03:16   #302
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
O dziwo tym razem przemiana poszła sprawniej niż początkowo można było przypuszczać. Chociażby dlatego, że nie było żadnych mroczków przed oczami tak jak się spodziewał. Zamiast tego czuł się nieco dziwnie lepiej kiedy wydawał z siebie ryk. Uśmiechnął się tylko i wyprostował kiedy zobaczył niedoszłych przeciwników zwiewających przed nim.
To akurat nie był zbyt dobry pomysł, bo sufit przypomniał mu szybko, że nadal znajduje się w kanałach. Mimo to wydając z siebie pomruk, w którym można było wyczytać nieco zawodu, ruszył dalej. Przechodząc koło zwłok człowieka obwęszył go pobieżnie żeby sprawdzić czy nie ma przy sobie czegoś co wcześniej należało do Silverstinga (albo z czym miał kontakt). Nie wykrywając nic podejrzanego doszedł z powrotem do wraku. O dziwo już kręcił się przy nim jakiś padlinożerca... i zaraz pojawił się drugi który zajął się zwłokami pozostawionymi w tunelu. Cokolwiek to było wyraźnie nie próżnowało.
Dirith tak samo nie zamierzał obijać się. W sumie może i troche powinien, bo zapach elfickich ziółek nadal był bardzo wyraźny w okolicy, jednak nie chciał tracić czasu. Skierował więc kroki w stronę łodzi a dokładniej rozprutego boku przez który zamierzał wejść do środka. Kiedy już w niej był zaczął rozglądać się za wszelkimi widocznymi pakunkami i skrzyniami. Każdą obwąchiwał aby sprawdzić czy należą może do byłego arcymaga lub czy jest to jego bagaż. Jeśli poprzez smród pozostawiony po granatach dymnych dało się wyczuć jego zapach, wtedy tygrysolak dokładniej przeszukiwał zawartość pojemnika/bagażu. Do reszty także zaglądał, jednak pobieżnie gdyż skupiał się głównie na odnalezieniu amuletu.
Jeśli jednak przeszukanie łodzi na nic się nie zda, wtedy ruszy za padlinożercami na wypadek jakby któryś z przemytników zaopiekował się medalionem i nie miał na tyle szczęścia żeby ujść z życiem.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 19-09-2012, 10:39   #303
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
[zamówione]
Instrukcja „jak przeżyć spotkanie z elfami Almanakh by Zaar the drow”.
1. Jeśli jesteś w lesie i nie widzisz elfów, to wiedz, że coś się dzieje.
2. Jeśli na niektórych kamieniach jawi się napis „Flafi” to wiedz, że coś się bardzo mocno dzieje. Mieszkają tu Elfy Almanakh i obserwują cię odkąd wszedłeś do lasu.
3. Niczego nie zrywaj, stąpaj tylko po tym zielonym, nie po kwitnących kwiatach.
4. Po kilkunastu minutach od wejścia do lasu zacznij chodzić zygzakiem i odstawiać ciężko rannego i odtrutego drowa.
5. Jęcz z bólu, sap ze zmęczenia, zataczaj się, uderzaj o drzewa, upadaj, wstawaj z trudem, jęcz z bólu, dużo jęczenia i stękania, Elfy to lubią. Elfy Almanakh nigdy nie strzelają pierwsze do rannych i chorych!
6. Udawaj coraz bardziej schorowanego, najlepiej ukradkiem dźgnij się sztyletem dla lepszego efektu lub zjedz kilka trujących jagód, zrzygaj się. Zamykaj oczy, wpadaj na drzewa, uchylaj tylko jedną powiekę jakbyś przeholował zdrowo z jaraniem. Elfy Alamankh nigdy nie strzelają do celów mających zamknięte oczy ani, w 95%, również do celów jednookich!(poza cyklopami)
7. Upadnij na ziemię, przepełznij kawałek, wij się z bólu, dużo jęczenia i stękania, udaj że nie możesz wstać, leż na ziemi, nieruchomo, jęcz. Elfy Almanakh nigdy nie strzelają do leżących celów!
8. Leż nieruchomo i zamknij oczy. Udawaj, że umierasz. Przestań jęczeć.
9. Poczekaj, aż Elfy do ciebie podejdą (2-3 minuty odkąd przestaniesz jęczeć).
10. Uchyl jedną powiekę. Udawaj, że w panice próbujesz wstać, ale nie możesz, wij się z bólu, miotaj jak szatan, jęcz. Szeptem, poklnij egzotycznie w drowim, udawaj wściekniętego na cały świat, posycz na Elfy i odwal scenę z omdlewaniem.
11. Elfy zaczną cię „ratować”. Jęcz i klnij. Jak najczęściej zamykaj oczy! Pewnie zedrą z ciebie zbroję, pozwól im na to, chcą tylko sprawdzić, czy nie jesteś ranny. Jeśli masz na sobie stringi, klnij głośno. Elfom zrobi się głupio.
12. Jak cię już rozbiorą, obmacają w celu sprawdzenia czy nie masz złamanych żeber ani kręgosłupa, osłuchają, zbadają twoją temperaturę (bądź dzielny), spróbują cię dźwignąć do pozycji siedzącej, aby zaaplikować ci wzmacniająco pobudzająco leczące mikstury. Nie pij! Wyrywaj się, klnij, rzucaj rasistowskimi tekstami, wyzywaj, jak to się znęcają nad rannymi, cierpiącymi, bezbronnymi i nagimi w środku lasu, próbując cię otruć! Elfom zrobi się strasznie głupio.
13. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko gumowemu wężykowi w gardle.
14. Wrzuć strasznego focha za wężyk i zastrzyk uspokajający. Nie otwieraj oczu, leż nieruchomo, cicho, pozwól wsadzić się na nosze, nie reaguj na nic.
15. Elfy zataszczą cię do elfickiego miasta. Jeśli zdołasz utrzymać focha przez tydzień, Elfy będą cię karmić, bronić i opiekować się tobą do końca twoich dni, próbując ci zadośćuczynić za wyrządzone ci krzywdy.

Czego nie robić:
1. Nie uciekaj. Elfy Almanakh automatycznie ścigają to co przed nimi ucieka. Lubisz strzałę w kolanie?
2. Nie wyciągaj broni.
3. Nie depcz kwiatów. Nie toruj sobie drogi w gąszczu przecinając chaszcze maczetą, sejmitarem itp. To najgorsze co możesz zrobić, mordujesz rośliny.
4. Nie mocz nóg w rzekach, potokach i jeziorach na terenie Elfów.
5. Nie rozmawiaj z Elfami!!! Jeśli cię o coś pytają, zamykaj oczy, gleba na ziemię, wij się z bólu, udawaj że nie znasz elfickiego, ani żadnego innego języka poza drowim (pobieżnie – umiesz kląć i umiesz powiedzieć jak masz na imię), udawaj niemowę albo prychaj pod nosem i sycz. Każde słowo jakie powiesz zbliża cię do śmierci!!! Przykład;
E; co tutaj robisz?
D; Zabłądziłem.
E; Dokąd szedłeś?
D; Nie twoja sprawa.
E; To mój las, a ty jesteś na moim terenie.
D; Wskaż mi drogę, to sobie pójdę.
E; Nie.
D; Dlaczego?
E; Ponieważ jesteś na moim terenie.
D; Ale nie chcę tu być!
E; Ale jesteś.
D; Dlaczego nie mogę odejść?
E; Masz broń - nie mogę pozwolić, aby podejrzane osoby opuściły mój teren, możesz stanowić zagrożenie dla niewinnych. Jesteś na moim terenie.
D; To nie znaczy, że możesz robić, co ci się podoba!
E; Właśnie, że tak, to mój las.
D; Co mam zrobić, abyś pozwolił mi odejść?!
E; Opowiedz mi kim jesteś.
D; Nie.
E; Czyli masz coś na sumieniu.
D; Nie mam!
E; Wiec co tu robisz?
D; Zabłądziłem!
E; Czyli miałeś niecne zamiary.
D; Co?! Nie!!!
E; To dokąd zmierzałeś i w jakim celu?
D; Eeee no tego...? (niezależnie od tego co powiesz, Elf ci nie uwierzy)
(już nie żyjesz).

Co masz robić:
E; co tutaj robisz?
D; (jęk bólu, omdlenie)
E; Dokąd szedłeś?
D; (jęk) (wsadzą ci wężyk w gardło i wleją w ciebie red bulla+wódka+krople żołądkowe+kawa z cytryną)
E; Lepiej? Jak się czujesz?
D; Durne Elfy, znęcacie się nad rannymi i bezbronnymi!!! Zlitujcie się, zakończcie to, pozwólcie mi umrzeć, nie każcie mi dłużej cierpieć w takiej hańbie, okażcie trochę litości cierpiącemu i konającemu, skróćcie moje męki jednym pchnięciem w serce!... (bez obaw, elfy Almanakh nigdy nie dokonają eutanazji na kimś, kto może składnie mówić)
E; D: (zaczną cię przepraszać i opiekować się tobą)

Instrukcja „jak przeżyć spotkanie z drowami by Zaar the drow”.
1. Jeśli nie jesteś drowem – nie da się.

To tak w kwestii Dirithowi któremu może odwalić. Trucizna jednak przestaje już na niego działać i Dirith ma się o wiele lepiej, więc wszystko jest na dobrej drodze. Zaczęłaś obszukiwać pomieszczenia po przemytnikach. Nic ciekawego nie mogłaś znaleźć.

Dirith;
Siły szybko powracały i czułeś się może nie jak nowo narodzony, ale zdecydowanie lepiej. Wyrazem tego był ryk i ucieczka wrogów. Nadeszła pora na przeszukanie pomieszczenia. Miałeś dziwne przeczucia co do przerośniętych wszy. Mogły oczywiście zataszczyć gdzieś amulet wraz z trupami i ich ładunkami, nawet tego nieświadome. Zawsze jednak pozostawała szansa iż amulet jednak został w łodzi lub jej okolicy a przerośnięte wsze zwyczajnie go zignorowały.


Zacząłeś krążyć w okolicy łodzi. Okolica wyglądała na wyczyszczoną. Miejsce było wysprzątane przez wielkie wszy – zniknęły ciała, miałeś także wrażenie iż zniknęły zapasy żywności i część ładunku z łodzi – pewnie wszy wywąchały co i jak i zabrały sobie. Grzęznąc w mule i cuchnących resztkach po spuszczonej z kanału wodzie, krążyłeś wokół szukając zguby, zastanawiając się czy istniał cień szansy, że Silversting jakimś cudem upuścił klucz akurat tutaj. Na pewno miał go przy sobie, takie rzeczy jak klucze trzyma się przy sobie, nie wozi się tego w pakunkach, skrzyniach ani w ładowni, nie powierza się kluczy idiotom najemnikom. Więc musiał mieć klucz przy sobie. Ciekawe czy on teraz leży w piwnicy spalonego domu. Czy golem go rozdeptał. Przeszukiwaliście wprawdzie ciało i klucza przy nim nie było. Więc gdzie może być ten cholerny amulet…? Stanąłeś jak wryty, oniemiałeś. Coś świeciło się w szlamie tuż przy wyrwie w ścianie łodzi podwodnej. Zwątpiłeś, czy to możliwe? Niemal ze złym przeczuciem podszedłeś i sięgnąłeś ręką. Wyjąłeś ze szlamu amulet i oczyściłeś go. Tak, to ten amulet! Niemal w momencie kiedy go dotknąłeś usłyszałeś pisk Kiti. Obejrzałeś się na wilczycę – skoczyła w twoim kierunku z podkulonym ogonem, popiskując, uciekając. Moment później nadszedł ogłuszający huk i trzęsienie ziemi. Pięknym fiołkiem girami do góry rąbnąłeś na plecy w szlam kanałowy, a tuż obok ciebie po szlamie przejechała ślizgiem na brzuchu biała [już nie…] wilczyca. Łomot i odgłos spadających kamieni i walącego się sufitu nie wróżyły nic dobrego. Kiedy się podniosłeś, wszystko wokół drżało a tunel pękał jak rurka z papieru gnieciona ludzką ręką. Czy raczej macką Chaosu. Macka najwyraźniej przypomniała sobie w końcu o tobie. Czy był to wyczuwalny dla niej skok twoich sił życiowych po zażyciu odtrutki czy też…? Kto wie. Czubek macki wyrwał dziurę w tunelu i ciekawsko zajrzał do środka. Wraz z Kiti zajęci byliście w tym momencie bieganiem miedzy spadającym gruzem, więc macka musiała mieć ubaw. Wprosiła się na chama i zatkała swoim eterycznym cielskiem wylot korytarza, którym weszliście. No ok. Następnie koniec macki zaczął się wam przyglądać z daleka, lekko kołysząc się na boki i „węsząc”. Coś wam mówiło, że nie chcecie pakować się w okolice macki, a ona nie ma wbrew pozorom ochoty na przytulenie was na powitanie.

A Może By Tak wiać?
Pozostawały dwie opcje. Albo próba pogadania z macką i przeciśnięcia się jakimś cudem [jeśli zrobi miejsce] korytarzem skąd przyszliście, ale poszukiwanie innej drogi – w końcu wszy gdzie polazły, muszą tu mieć własne dojście do tuneli albo znają drogę na zewnątrz. Coś wam mówiło że obie opcje są średnio przystępne.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 21-09-2012, 16:12   #304
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Świat jest dziwnie skonstruowany ale zawsze istnieje równowaga, której tak zaciekle od zawsze broni i Biel i Chaos. Co do Elfów Almanakh, miały też one jedną cechę wyraźnie dominującą nad instynktem innych elfów, nie czuły lęku ani skruchy przed tworami Chaosu ani przed urodzonymi zabójcami takimi jak drowy. Analizując kiedyś ten fenomen w zakonie, Kiti w naukach i własnych rozmyślaniach odkryła dlaczego Elfy Almanakh potrafiły bronić czy walczyć u boku przedstawicieli ras swoich największych wrogów, jak demony i drowy. Zarówno demony jak i drowy byli mistrzami śmierci, zabijania i zastraszania, ich skuteczność w zabijaniu i niszczeniu była tym, czego poszukiwały Elfy Almanakh. Dlaczego!? Paradoksalnie z bardzo prostej przyczyny, Elfy Almanakh dążyły do pokoju i ładu poprzez trwałe i permanentne usuwanie z drogi wszystkiego co przeczyło pokojowi i ładowi Bieli. Zabijały. Wyznawały bardzo prostą, skuteczną i podtrzymującą równowagę zasadę, jesteś z nami albo przeciwko nam, dlatego wrogowie uciekali w panice na widok Elfów Almanakh, wiedząc doskonale, że na litość średnio mogą liczyć. Elfy brzydziły się torturami i cierpieniem innych, ale trzeba pamiętać, że samo bezlitosne i skuteczne zabijanie wrogów było u nich czymś normalnym, godnym podziwu! Elfy były nauczone że doskonałej sztuce wojennej, wyszkoleniu i doskonałemu rzemiosłu w walce, a inaczej zabijaniu wrogów, należy się ogromny szacunek i uznanie dla wojowników. A zatem, na widok drowiego skrytobójcy, odczuwały zarówno niesmak, niepokój, jak i podziw i szacunek dla istoty, która potrafi tak skutecznie zabijać a w ich głowach rodziła się jedna myśl, jak zmusić tego drowa, aby zaczął zabijać wrogów Bieli. Przecież jego umiejętności nie mogły się zmarnować! Należał się im szacunek! Ktoś tylko musiał otworzyć mu oczy i wskazać prawdziwych wrogów! Należało dać tej istocie drugą szansę! Wiedzione tym podświadomym instynktem Elfy potrafiły dać azyl drowiemu skrytobójcy we wnętrzu swojego lasu, i zakochać się w demonie, o ile oczywiście ta druga strona wykazała się odrobiną chęci do współpracy. (pomińmy fakt że na tym etapie połowa nawracanych drowów uciekła z wrzaskiem, połowa popełniła harakiri a 1 drow zdecydował się zostać buddystą). Nie, żeby niektórym drowom i demonom nie opłacało się współpracować i zrobić swoich wrogów w jajo, dołączając do armii Elfów Almanakh i z daleka machać wrogom środkowym palcem, otoczeni czujnymi łukami i ostrymi grotami strzał. Rodziła się z tego przedziwna, ale działająca od wieków równowaga i zarazem jeden wielki Chaos.

To tak jakby ktoś pytał jakim cudem była elfka-kleryk podąża w drużynie u boku drowiego skrytobójcy (no i Elfy robią codziennie imprezy! Dołącz do nas!)

Kiti obszukała okolicę ale nie znalazła niczego co przypominałoby amulet. W pewnej chwili jej Białe zmysły wyczuły nadchodzący chłód a w uszach usłyszała dziwne szepty, syki i nucenie melodii, jakby invidja-hatsen-hatsen... Uczono ją jako kleryka co to oznacza i nie zastanawiała się długo.

Próbowała ostrzec samca Alfa, ale nie zdążyła. Macka uderzyła w tunel a wilczyca pośliznęła się na mule w kanale i przejechała kawałek nim dosłownie zaryła w muł. Zanim się pozbierała macka była już w kanale, już tu już tu już tu!!!

http://files.myopera.com/tranngocvin...t-want-dog.jpg

Kiti z piskiem odskoczyła jak najdalej od Macki. Widziała, jak macka węszy i wiedziała czego poszukiwała. Znając Diritha zastanawiała się czy drow spróbuje szczęścia.
- Dirith, nie rób tego!!! – zakrzyknęła w panice.
Tak. Odezwała się do niego. Ludzkim głosem! Wprawdzie nie wiedziała jak drow na to zareaguje, ale nie mogła ryzykować. Może po prostu puściły jej nerwy w obliczu zagłady, ale nie chciała żeby drow zginął w mackach Chaosu z jej winy. Przecież to ona wezwała je po ofiarę, ona ona ona!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 27-09-2012, 04:12   #305
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Wreszcie sprawy zaczęły się nieco prostować wraz z odzyskiwaniem sił przez Diritha. Co prawda czuł się jeszcze nieco osłabiony, jednak nie chwiał się już oraz poruszał się zdecydowanie pewniej. Zdecydowanie lepiej pracowały także jego zmysły, dlatego mógł bardzo dobrze nawąchać się smrodu ziółek użytych do wcześniejszego wykurzenia Silverstinga. Nie zmieniało to faktu, że łódź wyglądała na wyczyszczoną z większości skrzyń, paczek czy co tam jeszcze w niej było. Widocznie przerośnięte mrówki na prawdę nie próżnowały. Na szczęście drow już trzeźwo myśląc rozejrzał się także po okolicy łodzi. Dlatego uważnie przyglądał się mułowi w miejscach w których był mag. Może amulet po prostu mu wypadł z kieszeni podczas walki? Wszystko na to wyglądało kiedy przy wyrwie w łodzi udało się dostrzec srebrny błysk.
Dirith podszedł do niego szybko nie zdejmując z niego wzroku. Ostrożnie zaczął przeszukiwać łapą miejsce w którym coś zauważył i szybko znalazł powód błysku. Było to coś srebrnego, co przy dalszych oględzinach okazało się właśnie poszukiwanym amuletem. Radość co prawda nie trwała długo, bo zaraz Wilczyca zaczęła ujadać i biec w jego stronę. Kiedy Dirith obejrzał się w jej stronę zdążył zobaczyć tylko jak upada w mule przy dość potężnym kuku i trzęsieniu ziemi. Samemu nie był lepszy bo także stracił grunt pod nogami, jednak w tym momencie bardziej martwił się żeby nie wypuścić z łapy amuletu. Nie było to takie proste gdyż łapy uzbrojone w kilkunastocentymetrowe pazury nie są najbardziej przystosowane do trzymania niewielkich przedmiotów, jednak jakimś cudem udało mu się go utrzymać. Domyślał się co może być powodem tego trzęsienia ziemi i szybko pozbierał się z ziemi akurat na czas aby zacząć karkołomny slalom między walącym się gruzem. I tym razem dopisało mu szczęście i udało mu się uniknąć wszystkich większych kamieni. Co prawda dostał kilkoma mniejszymi jednak udało mu się ustać na nogach jednocześnie pilnując amuletu którego nie zamierzał teraz puścić za nic w świecie.
Kiedy ziemia się uspokoiła oraz kamienie w końcu przestały spadać przyszedł czas na szybką ocenę sytuacji, która po raz kolejny nieco się zagmatwała. Były jednak co najmniej dwa wyjścia, więc było nie najgorzej. Jednym z nich było przekonanie macki aby ich puściła. Było to gorsze wyjście, gdyż po co macka by się fatygowała aż do podziemnego tunelu żeby zaraz ich puścić? No właśnie. Dlatego pozostawało drugie wyjście jakim było wymknięcie się tunelami którymi przyszły i uciekły wszy które splądrowały wcześniej łódź. Ruszył więc w poszukiwaniu tych tuneli.

Tygrysołak zatrzymał się niemal w pół kroku kiedy usłyszał dziwnie znajomy głos. Momentalnie przeszły go po plecach ciarki aż musiał otrzepać głowę.

***

Wychodząc z jakiegoś budynku zobaczył ulice jakiegoś miasta. Nie wiedział dokładnie co stało się w tym budynku, ale wyraźnie czuł w pysku smak krwi jaką właśnie oblizywał z kłów. Cała okolica była zasnuta gęstą mgłą, ale zdawało mu się, że szuka właśnie kolejnych wrogich osobników. Ruszył więc dalej, jednak zaraz potem usłyszał wyszczekane nieco nieśmiało swoje imię.
Odwrócił się w stronę uliczki w której stała biała Wilczyca. Gdyby nie to, że zwróciła na siebie uwagę prawdopodobnie nie zauważyłby jej we mgle tylko poszedł dalej szukać kłopotów, lub rozrywki jak to miał w zwyczaju nazywać.
Wilczyca zamerdała nieśmiało ogonem po czym odwróciła się i wskazując kierunek ruszyła biegiem. Dirith ruszył za nią i usłyszał jeszcze płynącą ze swoich ust odpowiedź rozpływającą się i stającą sie coraz bardziej niewyraźną w kończącym się wspomnieniu.
- Co? Widziałaś jakiegoś?
Dalej widział już tylko gęstą mgłę.

***

Drow mógł przysiąc, że jeszcze przed sekundą tunel był zalany gęstą białą mgłą, która szybko rozwiała się kiedy spojrzał na mniej niż więcej białą Wilczycę. Zdawało mu się także, że i tym razem zamachała lekko ogonem, choć nie miał pewności czy to nie kolejny omam.
- Szlag.. to antidotum musiało mieć jakieś cholerne skutki uboczne... - stwierdził pod nosem kończąc jakimś drowim przekleństwem. Szbko rzucił wzrokiem na mackę aby choć kątem oka przypilnować co robi, jednak spojrzał z powrotem na Kiti. W jego wzroku można było wyczytać pewien swego rodzaju niepokój połączony widocznym zdziwieniem towarzyszącym usilnemu przeszukiwaniu pamięci, kiedy wydaje się, że owe nietypowe zdarzenie już miało miejsce jednak nie można określić gdzie i kiedy. W tej chwili właśnie tygrysołak nad tym myślał. Co prawda myślał bardziej czemu głos Wilczycy był mu dziwnie znajomy i gdzie go wcześniej słyszał.

Kiti chwilowo zamurowało. Nie spodziewała się ze Dirith uzna jej ostrzeżenie za zwidy po truciźnie! Wprawdzie było to logiczne z jego strony, wilk chodził za nim od kilku dni i nadal postanowił się odezwać, typowe, każdemu się zdarza… Spodziewała się bardziej wybuchu szału u drowa że wilk milczał tyle czasu i robił go w balona a nagle naszło go na pogawędki, albo że Dirith doskonale wiedział kim ona jest, pamiętał wszystko, wszystko wszystko i teraz wybuchnie dzikim chichotem a potem utnie jej głowę. Jego reakcja była tym czego się nie spodziewała. Toteż zupełnie ją zamurowało. Czy on sobie tzw. jaja robi? Czy naprawdę nic nie pamięta, czy tylko udaje udaje udaje!? Czy gadający wilk tak mało go zdziwił? Właściwie wokół biegały wielkie wszy i macki Chaosu więc gadający wilk nie powinien dziwić drowa-tygrysołaka. Kiti zgłupiała na tyle że nie wiedziała co dalej. Miała wrażenie że Macka macha do niej i chichocze pod nosem kawał ‘ej a znacie to, kleryk Bieli wchodzi do baru …’
-Świetnie, już mi odbija, czy faktycznie potrafisz mówić tak jak wcześniej twierdził Zaklinacz? - stwierdził wydając z siebie pomruk i nadal wnikliwie obserwując Kiti.
- To jest… trochę skomplikowane! – wystękała ludzkim głosem.
Wzrok Diritha zabijał ją.
- Moja moc jest ograniczona, czasem mogę się odezwać czasem nie – palnęła z wahaniem. – ta obroża od Zaklinacza zdaje się odblokowuje powoli to ze mogę mówić i mnie rozumiesz!
Wzrok Diritha już ją zabił.
- Heh... no masz rację... łażenie za tamtymi przerośniętymi pchłami i szukanie innego wyjścia to bezsens. - powiedział odwracając się w stronę zablokowanego przejścia.
- Nie nie nie! – jęknęła w panice. – Miałam właśnie na myśli, żebyś nie zbliżał się do tej macki!!! To macka Chaosu! Wiesz co robią macki Chaosu!? Zwłaszcza z drowami!? – otrzepała się, - Nie zbliżaj się do niej, nie nie nie! Ktoś przyzwał tego demona, żeby złożyć mu ofiarę! Z drowa lub elfa! Kiedy byłeś nieprzytomny, ta macka też przyszła i gapiła się na ciebie, ale byłeś pod postacią tygrysołaka i popatrzyła i sobie poszła! Nie wiem czy znowu sobie pójdzie! Nie powinieneś się do niej zbliżać!
- Czyli potwierdziło się wszystko co przypuszczałem i jak nie znajdę dla niej jakiejś ofiary to krótko mówiąc mam przesrane? - stwierdził wyraźnie się krzywiąc. - Świetnie... Szkoda tylko, że żaden ze znanych mi demonów nie ma zaległych przysług do oddania... - rzucił pod nosem zbliżając się mimo wszystko do macki o dwa-trzy krorki
- Eh.. Macka, macka... mówiłem że musisz jeszcze poczekać, to musisz poczekać. - powiedział nieco głośniej żeby napastliwy demon mógł go usłyszeć. - Cierpliwości, jeszcze jakieś 3-4 godziny i ofiara będzie gotowa, ale do tego czasu nie podglądaj bo popsujesz sobie i Mistres niespodziankę. - zapewnił dodatkowo próbując przekonać jak małe dziecko żeby dała mu przez ten czas spokój i nie pilnowała tego co robi. Co prawda było to dość ryzykowna próba... jednak co innego można było zrobić?

Miał jednak nadzieję że demon da mu spokój pod pretekstem rozgniewania samych mgieł... które prawdopodobnie będą jeszcze bardziej wkurzone po tym jaką ofiarę dostaną... Nie mniej jednak liczyło się teraz uzyskanie czasu na opuszczenie kanałów i znalezienie odpowiedniej ofiary. Dlatego nie próżnując dajel tygrysołak ruszył w ślad za wszami w poszukiwaniu innego wyjścia.
Dirith jeszcze musiał się tylko upewnić, że nie będzie śledzony przez mackę. Dlatego co chwilę oglądał się za siebie aby sprawdzić czy dalej demon ich śledzi. Jeśli macka posłuchała i dała im spokój, wtedy zamierzał szybko zrobić jedną dość niebezpieczną rzecz. Mianowicie kiedy był już w miarę daleko zamierzał przemienić się w drowa. Zdawało się być to samobójstwem, jednak nie miał dużego wyboru. Po prostu musiał schować do kieszeni znaleziony amulet, żeby przypadkiem nie upuścić go z łapy. Dlatego szybko wstrząsnęły nim drgawki i skurcze towarzyszące szybkiej zmianie postaci. Dodatkowo gwałtowne trzaski kości mówiły o tym jak gwałtownie zostało zmuszone ciało Diritha do posłuszeństwa. Trwało to zaledwie krótką chwilę a jego ciało zmalało do normalnych rozmiarów, futro zostało wchłonięte w skórę lub jakimś dziwnym cudem w zbroję i ubranie mrocznego elfa które pojawiło się podczas przemiany. Nie tracąc ani chwili szybko schował amulet do wewnętrznej kieszeni zbroi po czym natychmiast rozpoczął kolejną przemianę, z powrotem w tygrysołaka. Ponownie zmuszone do zmiany formy ciało zaczęło ponownie się zmieniać. Tym razem nabierając szybko masy i ponownie zmieniając głowę, nogi oraz dłonie w tak dobrze znaną postać tygrysołaka. Przy tej przemianie skurcze były na tyle silne, że Dirith nie był w stanie utrzymać się na nogach i upadł na ziemię. Świadczyło to tylko o tym jak brutalnie i szybko zmienia się jego ciało.
Po tych dwóch szybkich przemianach drow był wyraźnie zmęczony. Oddychał ciężko jakby właśnie skończył jakąś szaleńczą pogoń. Wiedział jednak, że musi się z tego miejsca szybko ulotnić, w razie jakby macka jednak nie zamierzała go posłuchać i sprawdzić co się właśnie działo. Dlatego szybko zaczął węszyć w jakiegoś powiewu świeżego powietrza które mogło świadczyć o znajdującym się niedaleko wyjściu.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 30-09-2012, 12:00   #306
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
No cóż, jak to mówią, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...

Jak elfy widzą magów:
Gandalf Europop Nod - YouTube

Jak elfy widzą dwarfy;
YOGSCAST: Diggy Diggy Hole Animation - YouTube

Jak elfy(kot) widzą drowy:
Spider vs Mr. Bill - YouTube

Jak elfy widzą ludzi;
Jola chce naprawiać konia - YouTube

Jak magowie widzą elfy;
The Barbarians (1987): Best Scene - YouTube

Jak ludzie widzą elfy;
Gwiezdny Aragorn - Parodia LotR - YouTube

Jak drowy widzą elfy;
Archery Fail! - YouTube

Jak dwarfy widzą elfy;
Crazy Hippie Fundamentalists Start Tree-Hugs Campaign - YouTube


Dirith;
A Może to całkiem niezły sposób? Zachować spokój, poklepać mackę, pokiwać jej palcem, odwrócić się spokojnie i odejść? Wydawało się, że dlaczego nie. Ucieczka zarówno przed elfami Almanakh jak i przed Chaosem zdawała się zupełnie bezcelowa i chybiona, zatem Może w tę stronę? Macka przyglądała się wam, kiwając się leniwie na boki. Kiedy się do niej odezwałeś znieruchomiała i zdawała się „słuchać”. Ta konwersacja wyglądała jednak jak krępujący monolog student-egzaminator, a zachowanie macki przypominało coraz bardziej wzrok egzaminatora „o rly?”. Nabierałeś dziwnego przekonania, iż macka albo cię nie rozumie albo w ogóle nie słucha i jest zainteresowana tylko dźwiękami, które słyszy.

Kraken by ~bleedingbird on deviantART

Zacząłeś się wycofywać, świadomy że niedługo i tak musisz zakończyć przemianę. Kiedy przemiana się zaczęła, macka odchyliła się do tyłu jakby mówiła „A-HA!”. Już jako drow, patrzyłeś na nią, znieruchomiałą, czując, że ona coś knuje. Należałoby się jak najszybciej... Potężna eksplozja wstrząsnęła znów tunelem. Zobaczyłeś tylko, że z lewej strony, tuż obok ciebie, tunel pękł, a druga macka, prująca go z góry, wdarła się do środka. Zdążyłeś tylko odskoczyć w tył, nim macka przecięła tunel z góry na dół, wyrywając ogromną wyrwę w ziemi. Światło słoneczne wpadło dziurą w suficie, zaś macka z zapędu wyrwała dziurę w głąb ziemi, poprzez tunel docierając do tunelu wydrążonego przez wszy... i do jednej z komór ich gniazda. Macka uniosła się ponad wyrwę, znikając gdzieś w górze, na zewnątrz. Gruz sypał wokół w wyrwaną jamę. Zerknąłeś w dół – wyrwa w tunelu wszy i wyrwa w gnieździe, wielkiej grocie, pełnej biegających we wszystkich kierunkach wszy.

http://mentalfloss.cachefly.net/wp-c...ylus_siafu.jpg

jest ich sporo i najwyraźniej nie spodziewały się wizyty macki. Z góry wygląda to trochę tak:
Killer Ants - STAY AWAY FROM THESE!! - YouTube

Tymczasem macka nie daje za wygraną. Niemierzyna cię i szykuje się do kolejnego ataku! Jeśli macie jakieś ostatnie życzenia to Może By Tak wypowiedzieć je właśnie teraz?...

[rzut na unik przed macką – 1k100 + rzut 1k100 na ciąg dalszy... Dla Diritha chybienie uniku kończy się hugiem macki:>
Cd - 1-30 - wszy nie reagują na twoją obecność, 31-60 – zauważają... 61-100 – wpadasz do nich z wizytą, obrażenia od1-20 przy założeniu że przeżyjesz 100 ukąszeń]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 07-10-2012, 03:20   #307
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Z początku macka nawet wydawała się skora do współpracy. A przynajmniej wszystko wyglądało na to, że są jakieś szanse wymknięcia się macce kiedy ta zastanawiała się nad słowami tygrysołaka, lub przynajmniej nad dźwiękami jakie wydawał. Dlatego Dirith pokrzepiony postanowił jednak spróbować przemienić się w drowa i potem tygrysołaka. Nie trwało to jednak długo jak macka jednak połapała się o co chodzi i najzwyczajniej w świecie nakryła go na tym procederze kiedy chował właśnie amulet. Wtwdy nastąpiła taka niezręczna cisza pomiędzy bluźniącym w myślach drowem a demonem. Zdawała się być krótką wiecznością. Została jednak przerwana przez kolejny atak meduzy.
Jak na istotę o niewielkiej inteligencji przystało meduza wybrała rozwiązanie najprostrze, mianowicie uderzenie inną macką w ziemię celując mniej więcej w ofiarę. Co prawda nie było to chyba do końca przemyślane, gdyż jeśli by chybiła to zabiłaby cel na miejscu. Tutaj znowu dopisało drowowi szczęście pozwalając mu uniknąć bezpośredniego ciosu oraz dodatkowo otwierając nową drogę ucieczki. Nie do końca dobrą wiadomością był fakt, że nowe tunele roiły się od przerośniętych wszy biegających w panice jakby ktoś właśnie włożył kij w ich mrowisko.
W tej chwili mroczny elf miał dwie możliwości. Próbować wydostać się na powierzchnię, gdzie meduza nie będzie miała większych problemów ze złapaniem go, oraz szukać ofiary do przerobienia na drowa podczas omijając jednocześnie macki próbujące go złapać, lub spróbować szczęścia w mrowisku. Przy tej drugiej opcji trzeba było uważać na setki wkurzonych mieszkańców oraz na zapadające się tunele podczas gdy meduza próbowałaby się do niego dokopać. Istniała jednak szansa, że wszy zajmą się bardziej odpieraniem ataku agresora właśnie rozkopującego ich leże. Szanse na to co prawda nie były największe, jednak przy zachowaniu odpowiedniego poziomu ostrożności mogło się to udać. Wystarczyło tylko wyglądać na mniejsze zagrożenie dla mrowiska niż gigantyczny demon oraz starać się nie wchodzić żadnym mieszkańcom w drogę lub zachowywać się agresywnie... co w wypadku Diritha mogło jednak nie być takie łatwe... Choć była to lepsza perspektywa niż zostanie złożonym w ofierze chaosowi.
Dlatego nie ociągając się zbytnio Dirith postanowił próbować szczęścia skacząc do nowo odkrytych tuneli. A dokładniej miał zamiar zjechać po gruzie w dół i spróbować dotrzeć do najbliższego z dostępnych tuneli. Oczywiście jednocześnie zamierzał poruszać się w miarę możliwości zygzakiem, lub slalomem między przerośniętymi wszami aby nie dać się złapać meduzie oraz postarać się nie dać uchwycić samym wszom. Kiedy był już w tunelu dalsza część była stosunkowo prosta: Oddalić się szybko zanim tunel zostanie zwalony mu na głowę unikając mieszkańców, którzy powinni w pierwszej kolejności zająć się rozwalającą wszowisko, czy jak tam się nazywa to mrowisko wykopane przez te przerośnięte wszy. A przynajmniej taki był plan. Na szczęście jako przedstawiciel rasy zamieszkującej podziemia mógł się skupić na oddalaniu się i unikaniu złapania przez demona a o znalezienie drogi powrotnej później. Oczywiście nie wspominając o dalszym unikaniu wszy. Wpierw jednak trzeba było liczyć na odrobinę szczęścia dlatego Dirith wziął się za egzekwowanie planu jak najszybciej. Nie powiedział przy tym nic. Pewnie dlatego, że zbędne wyjaśnianie czy gadanie najpewniej by nie pomogło poza bezproduktywną stratą energii.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 08-10-2012, 21:43   #308
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Czy jako elf czy jako wilk
"You Can't Take Me" - Wolf's Rain - YouTube

była klerykiem i miała za zadanie chronić i leczyć swoje Stado. Każdy miał swoje zadanie w Stadzie. I choć Stado z nieznanych jej przyczyn zmniejszyło się, to się nie rozpadło i nadal miała za kim podążać. Gdyby kiedyś ktoś powiedział jej że skończy podróżując z drowim zabójcą buchnęłaby śmiechem i popukała się w czoło. Była klerykiem, brzydziła się skrytobójcami i ich niecnymi sztuczkami. Chaos i Światło sprawiły jednak że Stado zostało zniszczone. Kiti wierzyła że oni żyją, Magini, Drzewo, Barbak, na pewno błądzą gdzieś teraz po zniszczonym mieście i poszukują reszty Stada. Wierzyła że jeszcze się spotkają i nie tylko gdzieś w zaświatach czy planach astralnych po śmierci. Ta wiara, pewnie bardzo zwierzęca i wilcza, pchała ją do przodu. Zwierzęta nie potrafią przewidywać przyszłości i martwić się nią. Dlatego zwierzęcia nie można zastraszyć tak jak człowieka. Wilk idąc na polowanie wierzy, że kiedy wróci do nory, będzie na niego czekać opiekunka młodych i szczenięta. Kiedy wraca i ich nie zastaje, kolejnego dnia znowu rusza na polowanie i znowu wraca do nory. Nie kładzie się przed norą, nie lamentuje, nie porzuca swojej drogi. Kiti była klerykiem i póki Stado nadal żyło jej obowiązkiem było leczyć je.

Macka dokopała się do tuneli wszy. Wilczycy zrobiło się słabo na widok setek biegających wokół robali.

„Przecież jak tam spadniemy to nas żywcem zeżrą do kości, do kości, do kości!!!” – pomyślała ze zgrozą.

Widziała jak mrówki w lesie ogryzają martwe zwierzęta, a co dopiero mrówki tej wielkości! Macka nie dawała jednak za wygraną. Dirith był jej głównym celem i wiadomo było czego macka od niego chce. Kto jak kto ale Kiti nie mogła dopuścić żeby Dirith stał się ofiarą dla Chaosu! Nie po tym wszystkim co przeszli! Zastanowiła się szybko jak do tego doszło, że są tutaj teraz, bez reszty Stada, na tej wyspie, z tą Meduzą, z jej mackami. Historia co najmniej dziwna ale nie było czasu ani sensu and tym rozprawiać. Trzeba było rozprawić się z macką!

- Przeklęty sługo Chaosu, puść go!!!

Kiba base6 by =Caneage on deviantART

Skoczyła, żeby ugryźć mackę, jednocześnie modląc się do Bieli o wsparcie. Pewnie próba odebrania mackom ofiary nie była najmądrzejszą rzeczą na świecie, ale nie było czasu nad tym rozprawiać.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 10-10-2012, 19:00   #309
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Nie jest łatwo pozbyć się wielkich eterycznych macek, które mogą przenikać przez ściany, a kiedy chcą burzyć owe ściany. Do tego macek było w zapasie u meduzy dużo więcej niż was, a i dwie jak się okazało starczyły. A Może By Tak się stąd wynosić?
Wycelowałeś aby zeskoczyć w dół w jeden z tuneli rozwścieczonych wszy. Wszystko trzęsło się, gruz sypał się z góry, tunel zapadał się. Skoczyłeś... Już w locie zdałeś sobie sprawę że po kolejnym uderzeniu macki nie wylądujesz tam gdzie planowałeś, na bezpiecznym występie skalnym, gdyż macka właśnie owy występ zmiotła z powierzchni ziemi. Lądowanie w środku gniazda wszy nie było co prawda twoim marzeniem ale była szansa że je przeżyjesz... Szkoda tylko, że nim wylądowałeś, druga z macek oplotła się wokół ciebie jak wielka spasiona anakonda i pochwyciła cię nim wylądowałeś wśród wszy. Kiedy tylko zdałeś sobie z tego sprawę, spróbowałeś przyzwać ostrze i pokazać pazurki przyjmując taktykę „na kolczastą rybę”. Udało się i macka trochę się zdziwiła, jakby myślała w tym momencie „co jak kurde tak właściwie pochwyciłam?!” Rozluźniła nieco chwyt, przez co oczka nie wyszły ci z oczodołów pod wpływem jej hugu, jednak nie puściła. Zwinęła się tak, że utknęłaś, jak motyl w zamkniętej dłoni. Nie zgnieciony, ale pojmany!

Kiti;
No i masz. Macka ominęła się wokół Diritha tak, że nawet go nie widać w jej kłębku! Druga z macek zamachnęła się na ciebie z zamiarem „strzepuje na dół”, byłaś jednak szybsza. Odskoczyłaś, a macka z hukiem zburzyła kawał tunelu, gdzie przed chwilą stałaś. Po uniku rzuciłaś się do ataku na pierwszą mackę, póki ta druga nie wróciła. Próbowałaś ukąsić czy pobłogosławić, cokolwiek, żeby uwolnić drowa, jednak z tunelu zostały już resztki i nie mogłaś dostać się do macki, która ze zdobyczą próbowała wyleźć z tunelu na zewnątrz, skąd przyszła i gdzie w powietrzu, hen wysoko, lewitowała reszta meduzy. Próbowałaś doskoczyć do niej, ale tuż przed tobą z hukiem zwaliła się ściana tunelu. Wstrząsy pod atakach meduzy sprawiły, że nie miałaś dokąd uciec przed walącym się gruzem i po chwili musiałaś skakać w dół, aby nie zostać zasypaną.

Spadając zjeżdżałaś kawałek po ścianie wyry, dzięki czemu spadłaś na dół w jednym kawałku. Rąbnęłaś w sam środek kłębowiska wszy. [Verion; podnosi tabliczkę z napisem: 2.7, Elsevir; tabliczka z napisem: 9.9, Keeshe; tabliczka z napisem: ‘will work for muffins’]
Zadarłaś głowę do góry – macki zniknęły w górze, wraz z drowem.
Okazuje się że wybrałaś sobie złe miejsce na składanie wizyty...
Browsing deviantART

Dirith;
Jesteś w kłębku macki. Ciemno tu. Tak jakoś miękko-gumiaście. Zastanawiasz się co jeszcze poza kolczastą osłoną możesz zrobić, kiedy...

* * *
- Piękny las! Piękne cieplutkie słońce! – wystawiła twarz do nieba. – Wiaterek, yay!
- Co próbujesz osiągnąć? – Verion spojrzał na nią, uśmiechnięty rozbrajająco.
- Byłam ciekawa co sądzisz o tym lesie.
- Daj mi chwilkę – demon skupił się, otworzył jedno fioletowe oczko. – Nie znam się na tym, aczkolwiek jest bardzo... brązowo-zielony.
- Słyszysz śpiew ptaków?
- E?
- Wycie wilków? Ryk jeleni? Dzięcioł! – ucieszyła się. – Słyszysz?
Demon zadarł głowę.
- Jest tam.
- Tak! – ucieszyła się elfka. – Czujesz wiatr?
- Widzę wiatr.
- Widzisz wiatr? – elfka zwątpiła. – Jaki ma kolor?
- Srebrno-czarny. Płynący. Kiedy ociera się o coś przybiera biało-czarny odcień.
Po chwili dodał.
- Oh my, przeraża mnie to jak mało informacji o otoczeniu jesteście w stanie odebrać. Jak wy możecie chodzić nie wpadając na przeszkody? – zażartował złośliwie.
- Zdarza się nam potknąć... – przyznała poważnie elfka.
- Oh my, tak, zdarza się. I zbłądzić.
Zasłuchała się znów w śpiew ptaków.
- Czy to nie nudne, wiedzieć zbyt wiele? – zaczepiła go znów
- Nie wykorzystuję wszystkich zmysłów przez cały czas, dowiaduję się tyle, ile w danej chwili potrzebuję.
- Musisz znać wiele tajemnic tego świata – uśmiechnęła się.
- Tajemnice są po to by o nich nie mówić – Verion zamknął fioletowe ślepię. – To skażenie ludzkopodobnych ras. Dążenie do wiedzy. Spisujecie ją w księgach. Opieracie egzystencję pokoleń na teoriach i odkryciach dokonanych z pomocą rozwijanego kilkadziesiąt lat mózgu, który informacje o otoczeniu uzyskał dzięki ułomnym zmysłom i został podtruty „wiedzą” przekazaną przez przodków. Dla demonów to niepojęte. My w każdej chwili widzimy jakie co jest. Widzimy prawdę. Dlatego nas potępiacie, hm? Wy macie własną prawdę i tych, którzy ją widzą.
- Nie przeczę, że twoja prawda jest prawdziwa. Staram się żyć z tym, co jestem w stanie ujrzeć moimi oczami - odparła.
Verion mruknął pod nosem „hm”, otworzył nagle swe demoniczne, płonące hipnotyzująco i zawadiacko oczy, spojrzał na elfkę i przerażająco poważnie szepnął:
- Chciałbym, abyś kiedyś mogła spojrzeć moimi.
Elfka zaniemówiła, sparaliżowana dziwną sensacją tonięcia w jego fioletowych, bezdennych oczach. Przepięknych oczach. Złych oczach.
- Że co...? – wyjąkała, rumieniąc się, odwracając wzrok.
- Zasługujesz na to.
Milczała, udając, że słucha znów ptaków.
- Dla nas to niepojęte, że ktoś tak potężny i transcendentalny może ponad wszystko pożądać czegoś tak pospolitego jak dowolne ludzkie uczucia – uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Jak to jest odczuwać coś? – zagadnął rozmownie.
- No... fajnie – nie wiedziała co powiedzieć.
- Opisz mi uczucie.
- To jest tobą. Jest tym czym ty jesteś w danej chwili.
- To wyjaśnia wasze miejsce w łańcuchu pokarmowym;3
Nie była wcale zła za tę złośliwość.
- Powiedz mi coś – poprosiła.
- Hm?
- Czy zwierzęta mają uczucia?
- Oczywiście.
- Naprawdę?! – oniemiała i rozradowała się.
- Tak. Są słabsze niż ludzkie, stłumione instynktem, wiecznym skupieniem na walce o przeżycie. Musisz o czymś wiedzieć. Nie posiadacie uczuć wyższych, dlatego, że jesteście istotami wyższymi, a tylko i wyłącznie dlatego, że w hierarchii świata nadajecie się jedynie jako pożywienie dla nas.
- Jakie wy macie znaczenie dla świata, skoro tak o was dba?
- A po co był wam potrzebny bóg? – otworzył jedno fioletowe, demoniczne ślepie i spojrzał z przekąsem na elfkę. - Żeby stworzyć świat.
* * *
- Mówiąc najprościej; demony nie są zabójcami. Żywiąc się owocami, pielęgnujesz drzewo które nimi obradza. Żywiąc się uczuciami dbasz o tego, kto zdolny jest do uczuć na jakich ci zależy. Nieważne, jakie to uczucia, każdy jest zdolny do jakichś negatywnych uczuć. Wszystko jest względne. Nie ma definicji sprawiedliwości, gdyż każdy ma własną. Dlaczego są mordercy, którzy żyją w luksusach, bogacą się i są poza prawem? Gwałciciele, złodzieje, szubrawcy, dranie wszelkiej maści? Jedni trafią na stryczek inni żyją długo i szczęśliwie. Dlaczego? Ponieważ każdy człowiek jest inny, nawet jeśli z pozoru robią to samo, każdy z nich wytwarza odmienne uczucia. Jeśli trafi na demona, któremu smakują, którego żywią i wzmacniają, zyskuje swojego mrocznego anioła, opiekuna, zwanego potocznie fartem. Ironia, nieprawdaż? Tworzycie religie i ideologie, prawo, a jesteście zależni od naszych gustów kulinarnych;3
- Śmieszne.
- Ale nie zaprzeczasz.
- Nie. Mam swoją wizję świata i nie zaprzeczam, że inne oczy mogą widzieć co innego. Wszyscy jesteśmy tu w jakimś celu. Nawet demony.
- Czasem zastanawiam się co widzą praworządni.
* * *
Dirith;
Huh...?
Próbujesz zebrać myśli. Słyszysz jakieś dziwne głosy, rozmowę mężczyzny z kobietą... Nie, zaraz, to tylko echo... Oni już nie rozmawiają, to już było, już nic nie słyszysz... Co się...? Urwał ci się film!...

Otwierasz oczy. Widok jest dość niepokojący...
Violet Chaos by ~ArashiNoTamashi on deviantART

Wydaje ci się, że lewitujesz w centrum ogromnej kuli, której sferą jest bezgwiezdne, bezkresne niebo. Nad sobą, pod sobą i wszędzie wokół widzisz tylko bezdenną pustkę, raz po raz przysłanianą tajemniczymi kłębami fioletowawej mgły, pojawiającej się znikąd. Błagasz aby to był tylko sen, ale z każdym kolejnym uderzeniem serca, z każdym zimnym dreszczem pojmujesz, że to dzieje się naprawdę. Jesteś tu. Słyszysz przedziwne, niezidentyfikowane odgłosy; gdy się w nie wsłuchujesz, zdaje ci się, że układają się w jakieś niezrozumiałe słowa, szepty, chichoty; potrząsasz z niedowierzaniem głową i dźwięki znów są bezkształtną mieszaniną szmerów, zgrzytów, ech zawieszonych w nicości. Nie widzisz nawet gruntu, nie rozumiesz na czym stoisz ani jakim cudem nie spadłeś jeszcze w otchłań, zastanawiasz się gorączkowo czy jeśli wykonasz krok na przód natrafisz stopą na jakieś oparcie... Kiedy się podnosisz, pustka zadrżała i odezwały się z niej setki agresywnych, skrzeczących i piszczących głosów. Nieruchomiejesz, a wówczas echa ryków, wrzasków i syków powoli cichną.
Kątem oka zauważasz nagle jakiś gwałtowny ruch we mgle. Czy to jest...?! TAM!.... Spoglądasz w to miejsce, ale fioletowawe kłęby mgły wiją się, toczą, powoli i spokojnie, nieprzejęte twoim zdumieniem. Niech to... Wydawało ci się, że... że!!!.... – znów odwracasz głowę o ułamek sekundy za późno, fioletowe kłęby opadają i widzisz tylko czarną otchłań. – Nic... nic tam nie ma... Ale coś się ruszało, na pewno, coś się...! Chyba...

Nieopodal zauważasz jakąś postać. Nie masz pojęcia skąd się wziął – dosłownie spod ziemi...
Assasin's Creed by ~Ghostsplinter on deviantART
Mężczyzna w kapturze. Zareagował na twoją obecność tak samo nerwowo i zarazem spokojnie, jak ty na jego obecność. To bez wątpienia kolega zabójca, Tak Jak Ty.

Naraz mgła gwałtownie przybliża się ku tobie, i nie jest już mgłą, a chmurą drobniutkich fioletowych ziaren. Ziarenka zaczynają wirować, zbijać się w gęstszą masę i kilka metrów od ciebie wyłania się z nich kształt coraz bardziej przybierający na formie. Zwierz wygląda jakby stracił mnóstwo sierści – miejscami jest zupełnie goły czy wręcz odarty ze skóry. Na grzbiecie stwora kręgosłup przebija przez skórę, a z niego wychodzi rząd krótkich haczykowatych tworów, sterczących pionowo w górę. Krótki ogon, podobny do końskiego, niespokojnie uderza o chude boki stwora i wystające wyraźnie żebra, z których część jest widoczna na zewnątrz – ale nawet te żebra są czarne, czarne jak cała ta pokraczna istota. Mała głowa, z niewielkimi dziurkami w czaszce zamiast uszu.
Hell-Hound by ~Monkey-Paw on deviantART

Stwór stoi w miejscu, trwa niemal nieruchomo. Jedynie powoli porusza głową osadzoną na krótkiej szyi, rozgląda się na prawo, na lewo... Z niedowierzaniem odkrywasz, że dziwna istota omija cię wzrokiem i nadal niespokojnie się rozgląda. Zupełnie jakby cię nie widziała. Czy raczej nie mogła dostrzec pośród fioletowej mgły. A przecież stoi zaledwie kilka metrów od ciebie i powinna cię widzieć... Mężczyzna, zabójca w kapturze, stoi za tobą, kilkanaście metrów od psa. Kiedy wycofuje się ostrożnie o krok, pies zerka w jego kierunku na kilka sekund, ale kiedy zabójca z wahaniem nieruchomieje, pies nadal rozgląda się wokół. Otoczenie nadal szepta, szmera, chichocze; niespokojne dudnienie twojego serca ginie w chaosie dźwięków i najwyraźniej jest nie do wychwycenia dla niezbyt czułych uszu.

Jest ich więcej. W Mgłach przesuwa się powolutku jeszcze pięć cieni, wielkością i kształtem podobnych do tego psa...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-10-2012, 22:05   #310
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Tygrysie, człowieku, drowie!!! – zawołała do tego na wzgórzu. – Biegnij tu!!! Biegnij, biegnij, biegnij, zanim cię stratują!!!

~ O.. jeszcze żyją. ~ stwierdził zauważając Watahę ~ I widzę że chleją w najlepsze zamiast myśleć nad sposobem przedostania się przez Tsarothah ~ pomyślał z irytacją przyglądając się jakiemuś nowemu.
Jednakże nie było czasu na rozważania co i jak, bo kiedy spojrzał w prawo zobaczył kilku kawalerzystów. Uśmiechnął się tylko i stanął do nich przodem przyglądając się im. Wtedy usłyszał nawoływania elfki zachęcające go do podbiegnięcia w jej kierunku, co praktycznie byłoby ucieczką przed wrogiem.
- NIE COFAM SIĘ PRZED NICZYM !!! - głośno zaryczał tygrysim głosem w odpowiedzi jednocześnie przestępując krok do przodu i jego myśli na krótką chwilę przeniosły się w przeszłość..
Był tam, jeszcze uczący się tak na prawdę walczyć, Tygrysołak a na przeciwko niego 4 inne uzbrojone w swoje pazury lub jakąś przystosowaną dla nich broń. Tak jak on były praktycznie jedyne ze swojego rodzaju jednakże byli to już członkowie jednego z oddziałów pewnego maga.
- Z areny zejdzie tylko jeden! - powiedział pewnym tonem drowi arcymag, który nigdy nie żartował.
I walka, a właściwie zwykłe ćwiczenia rozpoczęły się. Jako że Dirith stał najdalej od nich, jego przeciwnicy rzucili się najpierw na siebie po chwili zabijając jednego swojego towarzysza, podczas gdy Tygrysołak zaczął obchodzić ich z boku aby zająć lepszą pozycje do ataku. Jednakże pozostała trójka szybko zorientowała się co on robi i ruszyła na niego razem. Wtedy drow trochę już mniej pewny siebie zrobił krok w tył.. Wtedy mag podniósł dłoń, którą wykonał jakiś znak przy czym krzyknął.
- Ani kroku w tył! - przy czym jednocześnie w całym ciele mroczny elf poczuł ból jakiego mało kto doznał w życiu. To było jak miliony płonących igieł wbijane w całe jego ciało, które jakby już zdawało się płonąć, być miażdżone i rozrywane jednocześnie. Jednakże już po chwili likantrop nie czuł już nic, mimo iż mag nie przestawał. Zaczął działać automatycznie i nie zwracając uwagi zupełnie na nic zarżnął jak zwykłe bydło pozostałych na arenie. Dopiero po tym znowu zaczął odczuwać ból i zwijać się w agonii.

- Drowie!!! – zawołała.
Zamrugała ze zdumieniem oczami. Drow-tygrys rzucił się w kierunku kawalerii!
- Oszalał!!!

* * *
„Moje Stado! Gdzie jest moje Stado!?”
Odepchnęła wszę i wstała. Wskoczyła na stertę gruzu, próbując na chwilę uciec od potoku wszy.
”Gdzie moje Stado!?”
Świat się zawalił. Wpadła w panikę. Była sama. Całkiem sama! Jej Stado...
„Moje stado.. czy ono... wy... wymarło!? Czy... czy moja Wataha wymarła...!?

Utrata drowa wchodzącego w życie... była dla niej stratą osobistą. Przecież to ona powiedziała tej meduzie że to jej ofiara, kiedy Dirith był nieprzytomny! Nie zdołała go obronić, ona, kleryk Bieli, nie obroniła Stada przed Chaosem!

„DIRITH!...”
Wolf's Eye by ~ehioe on deviantART
Poczuła straszny gniew. Stojąc jeszcze chwilę na stercie gruzu, zawyła głośno, z rozpaczą wzywając swoje Stado i oznajmiając mu, że go nie zostawiła.
The Summoning Howl by *Kaytara on deviantART

- Nie pozwolę go zabrać!!!

„Bieli, Almanakh, usłysz moje wołanie, moją pieść! Mój towarzysz mnie potrzebuje!!! Potrzebuje mojego wsparcia i mojej wiary! Chaos zasłonił mu oczy swoją ciemnością, nie może cię dostrzec, Światło! Mgły ogarnęły go, ogłuszyły go, nie może usłyszeć twojego szept, Bieli, ani mojego wołania! Nie mogę go zostawić, muszę do niego wrócić! Wskaż mi drogę, Światło, rozstęp mroki Chaosu, spraw, aby ujrzał, aby dosłyszał! Pomóż mi odnaleźć go w ciemnościach i śmierci Mgieł! Pomóż mi go stamtąd zabrać! On cię nie słyszy, nie widzi!...”

Gdyby nadal była elfką, jej pieśń i melodia byłyby pełne bólu i tęsknoty. Jej wilcze wycie zadudniło echem w grocie i tunelach, miała nadzieję że sama Almanakh i Mgły ją dosłyszą.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=sf6LD2B_kDQ&feature=b-vrec[/media]
* * *
Kiedy wpadła w gniazdo wszy kilka rozwścieczonych owadów rzuciło się na nią i pokąsało ją. W odwecie ujadała, gryzła gdzie popadło, wierzgała nogami i kopała, aż wywinęła się na łapy i uskoczyła. Przez chwilę biegała między potokami wszy, starając się wskakiwać na gruzy przed którymi wszy się usuwały. Kiedy dotarła do uszkodzonego gniazda i wartowników, była w szoku. Widok larw zupełnie ją zszokował. Były obrzydliwe ale na swój sposób cudowne, obraz cudu nowego życia. Obok pełzało kilka larw z uszkodzonego gniazda. Kiedy wartownik wsza i inne wszy rzuciły się na wilczycę w obronie gniazda, ona wyrwała się z osaczenia i wpadła na niecodzienny pomysł. Porwała jedną z larw i wsadziła sobie ją na grzbiet, z zamiarem udawania innych wszy, które próbowały ratować i ewakuować larwy i gniazdo. Ku jej zdumieniu kiedy zapakowała na siebie larwę, podbiegające do niej wszy po chwili kąsania zostawiały ją w spokoju. Przynajmniej nadgryzały a nie pożarły żywcem!!! Larwa była wielka i ciężka, a tego obrzydliwie miękka i gumiasta i ciepła, ale nawet nie oślizgła. Kiti miała tez świadomość że jest to jakby ‘dziecko’, niewinna mała larwa a inne próbują ją po prostu bronić. Nie chciała zrobi larwie ani wszom krzywdy, chciała tylko wydostać się z tego obrzydliwego miejsca, obrzydliwego obrzydliwego obrzydliwego!!! Z larwą na plecach, chowając się pod nią, podążała za wszami ewakuującymi inne larwy.

* * *
Purity by =Muse1979 on deviantART
- Coś się stało?
Xellos by ~Shialid on deviantART
- Ta pieśń...
- Hm? Nic nie słyszę.
- Oczywiście, że nie. Nie widzisz ani nie słyszysz Światła.
- Czy to jakaś zła pieśń? – spytał lekkodusznie.
- To lament za czyjąś duszą.
- Cóż, śmiertelnym zdarza się umierać – niewinnie wzruszył ramionami.
- On żyje.
- To chyba nic złego?
- Jest w Mgłach Chaosu.
Verion przekrzywił lekko głowę.
- Czyli bardziej nie żyje niż żyje – zaśmiał się lekkodusznie jednak pod spojrzeniem Almanakh odchrząknął i spoważniał. – Ale jak to możliwe, że Światło dostrzegło kogoś kto jest w Mgłach Chaosu, hm? – zagadnął spokojnie i całkiem rozbawiony.
- Ktoś się za niego modli. Kleryk...!
- Oh? Ktoś się modli... za grzesznika którego Mgły nie zabiły?;3 Jeśli go nie zgładziły, znaczy, że go lubią!;3 – upomniał z rozbawieniem, kiwając elfce palcem. – Nie zapraszamy aniołów na imprezy, a obecność dzieci Bieli w mgłach jest dla nas jak kamień... jak żyletka w bucie.
- To drow. Ktoś chciał złożyć go w ofierze.
- Oh! Wszystko jasne! Kleryk Bieli modli się do ciebie za drowiego skrytobójcę złożonego w ofierze Mgłom, który jakimś cudem został złożony w ofierze, ale nadal żyje i jest teraz w Mgłach, gdzie żywa istota nie ma szans przeżyć! Right! Logiczne.
- Skąd wiesz, ż eTo skrytobójca?
- Po wahaniu lśniącym w twoich oczach;3
- Ma na imię Dirith.
- A jego brat bliźniak?;3
- Verion...
- Yes! – spoważniał. – Mam tam iść i go stamtąd zabrać, narażając się Czarnej Zorzy na potępienie?
- Wolisz, żebym ja tam poszła? – spytała poważnie i z naciskiem.
- Oh! – speszył się. – Znasz zasady... – niewinnie wzruszył ramionami.
- Zapomnę o sprawie jeśli mi wyjaśnisz, jakim cudem złożony w ofierze drow znalazł się w Mgłach żywcem.
- Hmmm I`m affraid I can`t answer that...
- Wyjaśnić ci, dlaczego ktoś się za niego modli? – Almanakh zerknęła znacząco na swój łuk trzymany w ręce.
- I tak nie zrozumiem – zaśmiał się. – Szkoda czasu!...
* * *
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172