Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-09-2015, 09:40   #611
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti była w ciężkim szoku. Chyba zbyt wiele się nawciągała, cokolwiek to było, w tych puszkach. Papużka wykurzyła z biblioteki zieloną pokrakę. Troll, chochlik, czy co to miało być? Kiedy była małą elfką nasłuchała się opowieści i bajek o różnych złych chochlikach, ale to były dla elfów bajki tak samo jak bajki o zamkach, książętach na białych koniach, misiach skaczących po wypiciu magicznego soku czy o dobrych drowach. Chochliki i małe zielone trolle rzadko zadzierały z elfami, a elfy nieszczególnie lubiły pakować się na terytoria zielonych pokrak takim sposobem rzadko się widywali nawzajem. A jedyne trolle jakie Kiti kojarzyła były wielkimi, spasionymi pokrakami które nie były zbyt szkodliwe wobec elfickiej gracji, potęgi i elfickiego uporu. To małe coś z takim drobnym szczegółem, miało Hell Light! Kiti była w szoku. Jak, gdzie, kiedy, jak!? Jak, jak, jak!? Jakim cudem to coś zdołało zabrać Hell Light Dirithowi!? To jakaś pomyłka, pomyłka, pomyłka! Chyba że sam mu oddał sejmitar, co było jeszcze bardziej idiotyczne. Dirith musiał być po ciężkich przejściach i pewnie też się nieźle nawdychał skoro to coś zielone zdobyło Hell Light. O nie, nie, nie, nie po tym wszystkim, nie, nie można pozwolić żeby to coś uciekło z tym sejmitarem, to byłaby katastrofa!!! Kiti zjeżyła się i stanęła w drzwiach gdyby niedoszłemu uciekinierowi przyszedł do głowy pomysł dalszej ucieczki. W pierwszej kolejności zamierza skupić się na unikaniu Hell Light, unikach i unikaniu odniesienia wszelkich ran od tego ostrza za wszelką cenę. Jeśli będzie musiała to będzie gryźć i szarpać, chociaż wolała unikać gryzienia tego zielonego pokracznego czegoś, fuj fuj fuj. Po prostu na początku spróbuje mu wyrwać Hell Light, chociażby złapać za rękojeść czy za rękę pokraki zębami.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 05-10-2015, 19:23   #612
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
No to udało się dogonić zbiega i co najważniejsze, ma przy sobie nadal to, co ukradł. Zabawne, skąd takie zielone małe coś wiedziało, co i komu ukraść. Chociaż podobno małe zielone są zdolne do rzeczy, których nikt by się po nich nie spodziewał. Tak czy siak, papużkowy radar wykrył zbiega, a po chwili stało się jasne, że odzyskanie Hell Light będzie formalnością. Zielony co prawda potrafił ukraść sejmitar, ale nie potrafił nim władać. Cóż, tak już bywa, niektórzy czasem za wszelką cenę chcą zdobyć coś, co nie jest im przeznaczone i kiedy już położą na tym swoje łapska, okazuje się, iż nie mają pojęcia jak władać swoją zdobyczą. Ile razy w dziejach dochodziło przez takich do tragedii? Na szczęście tym razem na miejscu były odpowiednie osoby, by w porę powstrzymać zielonego szaleńca. Kiti pilnowała drzwi, a Dirith rozprawił się z zielonym natrętem, tak, żeby nikomu już życia nie zatruwał. Praktycznie była to kwestia jednego wprawnego ciosu. Walka przypominała raczej starcie drowiego skrytobójcy z dzieckiem na ulicy, które podniosło patyk z ziemi i zaczęło nim wymachiwać. Tyle w temacie.

Kiedy już akcja została zakończona i zielony padł trupem, Hell Light mógł wrócić pod wasze skrzydła. Nic się nie zmienił, ot, był sobie sejmitar. Nie wyglądał ani na zadowolonego, ani na rozczarowanego biegiem wydarzeń. Było mu raczej obojętne to całe zamieszanie. Ot, jak sejmitar. Wystarczyło zapamiętać zapach zielonego, co nie było szczególnie trudne ani skomplikowane, no i ruszać na poszukiwania jego pana. Papużka mamrotała sobie coś pod nosem, siedząc na półce i kiwając się na boki. Postanowiliście opuścić przybytek, i najlepszym wyjściem była ewakuacja przez okno, co nie było zbyt trudne dla tygrysa ani wilka. Tak więc zrobiwszy ogólną rozróbę, opuściliście póki co katedrę. Ludzie w mieście zwrócili uwagę na kłęby dymu wydobywające się z katedry i na ulicach panowało ogólne poruszenie związane z tym, choć fakt, iż dym zanikał, ograniczył wybuch paniki. Po prostu, ludzie nie rzucili się jeszcze do ewakuacji straganów z ulic ani dobytku z domów, ale zatrzymywali się na ulicach, gapili się i komentowali.

Co z papużką? A Może By Tak ją przywłaszczyć? A Może By Tak lepiej nie paradować po mieście w towarzystwie wrzaskliwego ptaka, na pewno znanego tutejszym mieszkańcom? Trop jest w miarę świeży... Ekhym, świeży to złe słowo. Mocny brzmi lepiej. W miarę idzie odnaleźć. Co ciekawe, zielony przemykał przez miasto głównie bocznymi uliczkami, co ułatwia wam zadanie. Pewnie w tych stronach zielonych, drowy i podejrzane wilki są delikatnie proszone o nie paradowanie głównymi, wizytowymi ulicami miast. Tym lepiej w sumie. Udaje się wam dotrzeć do celu bez zbędnych komplikacji. Celem jest spora posiadłość, na pewno należąca do kogoś bogatego. Posiadłość nie jest strzeżona, ale nie wygląda na melinę, do której można wejść przez okno i nikt nie będzie ku temu protestował. Posiadłość ma sześć pięter, balkony. Chyba również piwnice. Niestety znajduje się w dość bogatej i ładnej dzielnicy i jest na widoku. Po ulicach w sąsiedztwie budynku łażą ludzie i stoją tam stragany, więc ciężko raczej z akcją „hop przez okno”.

* * *
Uwagę Veriona przykuł nagły ruch w strefie widzianej jego oczami. Mimo że nie dał po sobie tego znać, Lavender zdawał się również zauważyć nieoczekiwanych gości. Dwie istoty, wiele kilometrów tam w dole, przemierzające plan materialny niczym hieny podążające za stadem w którym zwęszyły ranne zwierzę.
„Podążają za nim!” – pomyślał zaniepokojony Verion.
As long as a single one of us stands...
We…
Are…
Było to dość nietypowe. Dwa. A reszta…. Gdzie jest reszta? Timewalker zdawał się póki co nie zauważać ich ani nimi nie interesować. Zresztą zdawał się nie interesować niczym, poza zwracać uwagi na nic poza swoją nieposkromioną żądzą mordowania i pozbycia się całego tego męczącego towarzystwa, które go prześladowało.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-10-2015, 22:36   #613
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Oceniajac umiejetnosci jakie prezentowaly obie strony walka nie zanosila sie do dlugich. Trol niby mogl udawac niewprawnego wojownika, wszak wszystko jest mozliwe i nie nalezy oceniac niczego po okladce... ale na niespodzianki sie raczej nie zanosilo. Chyba, ze byl mistrzem udawania. A jakby nim byl, to raczej by nie dal sie tak latwo wyploszyc.

Mimo to Dirith zachowal duza ostroznosc i nie zamierzal robic nic na sile. Dlatego nie dopadl do trola w pelnym biegu, tylko gwaltownie zatrzymal sie troche poza zasiegiem przeciwnika. Ten dal sie latwo na to nabrac i machnal przed soba sejmitarem. Gdyby sie nie zatrzymal to by oberwal krzywo ulozonym ostrzem. O ile to byl zwykly orez rana nie bylaby za gleboka o ile ostrze przebiloby nawet skorzany pancerz a nie tylko odbilo sie palazem. Byl to jednak Hell Light - ostrze zdolne zabic smoka niewrazliwego na zadna inna bron. Dlatego elf postanowil grzecznie ustapic pierwszenstwa broni zeby nie okazalo sie, ze sie mylil i zostal przez to przepolowiony.
Nastepnie Tysiacem Ostrzy podazyl za uderzeniem aby sprobowac zaklinowac artefakt oplatajac wokol klingi zmiennokrztaltna bron. Nie zamierzal jednak dotykac ostrza i dlatego zostawil przed nim troche wolnego miejsca. To dlatego, ze nie znal jeszcze dokladnych mozliwosci sejmitara wiec wolal nie ryzykowac. Tysiac Ostrzy sprawnie zmienil sie zgodnie z wola swojego pana skracajac siebie, oplatajac wokol sejmitara po czym zmieniajac sie z powrotem w metal. Potem wystarczylo skrecic nadgarstek tak jak sie to robi po dzgnieciu kogos aby powiekszyc rane i oba ostrza byly pod kontrola Diritha.

Przeciwnik jednak nie chcial dac za wygrana i probowal sie ponownie zamachnac. Mozna bylo na to zareagowac w trojaki sposob. Po pierwsze mozna bylo sie silowac probujac utrzymac sklinowane ostrza w tym samym miejscu. Istniala jednak mozliwosc, ze Hell Light wyslizgnal by sie i zaczal by ponownie sprawiac zagrozenie. Wtedy zamiast ataku trzeba by bylo zrobic unik i ponownie probowac klinowac ostrza. Po drugie mozna bylo na sile atakowac, co moglo sie skonczyc zle tak jak w przypadku silowania sie. Albo mozna bylo odejsc w bok bedac prowadzonym przez trola utrzymujac ostrza pod kontrola i wyczekac na odpowiednia okazje. Wlasnie ta mozliwosc zamierzal wykorzystac mroczny elf. Najbezpieczniejsza z trzech i wymagala tylko troche cierpliwosci zanim nadarzy sie okazja do urzadlenia sztyletem. Jednak nie mialo to byc teraz, gdyz po machnieciu artefaktem ani nadgarstek ani szyja przeciwnika nie byly wystarczajaco dobrze odsloniete. Mimo, ze przeciwnik byl zadnym wyzwaniem i najprawdopodobniej szybko mozna bylo wyrobic sobie otwarcie jakims zwodem, to drow wolal go nie wymuszac. To dlatego, ze kontrola polozenia sejmitara byla najwazniejsza i nie zamierzal jej stracic przez jakis nie przewidziany wybrk przeciwnika.

Dalej starcie potoczylo sie zgodnie z tym co przewidzial. Trol chcac uwolnic Hell Light do kolejnych wymachow pociagnal go do siebie. Moze i by mu sie to udalo jagby Dirith nic nie zrobil aby to skontrowac, ale wlasnie na takie otwarcie czekal. Zeby nie stracic kontroli poszedl do przodu tak jak wciagal go na siebie oponent zblizajac sie na odpowiednia odlaglosc do ataku.

Wystarczylo tylko wybrac najbardziej dogodny cel. Nadgarstek reki w ktorej trzymal sejmitar niestety okazal sie w tym manewrze zasloniety. Trzeba bylo wiec zrezygnowac z proby odciecia go oraz puszczenia przeciwnika rzywcem zeby doprowadzil go do zleceniodawcy kradzierzy. Z jednej strony to zle bo trzeba bedzie go tropic po zapachu, a z drugiej to dobrze bo po dotarciu do swojego pana nie ostrzeze go o swoim niepowodzeniu i mozliwie nadchodzacym odwecie. Dlatego elf bez zawachania uderzyl w odslonieta szyje szybkim dzgnieciem.

Ostrze sztyletu dotarlo do celu bez przeszkod i wbilo sie w bok szyi chcac przeciac glowne zyly z jednej strony po przedarciu sie przez skore. Jednoczesnie drow zaczal zchodzic w bok aby stanac po przeciwnej stronie rany by nie zostac ochlapany krwia. Tym razem chcial zalatwic sprawe czysto bo zaraz bedzie musial przedzierac sie przez zaludnione miasto. Niestety przy schodzeniu musial zaryzykowac silowanie sie zaklinowanymi ostrzami aby lekko odchylic sejmitar z drogi, ale to ryzyko juz podjac trzeba bylo aby moc celnie uderzyc. Sztylet ze wzgledu na swoja ostrosc wbil sie z oporem tylko troche wiekszym niz przy cieciu miesa ze wzgledu na napiecie miesni. Nawet kiedy miesnie w odruchu obronnym i szoku probowaly sie napiac nie zrobilo to zadnej roznicy i ostrze wbilo sie gleboko zachaczajac bok kregoslopa. Cisnienie w zylach spowodwalo, ze nawet z ostrzem tamujacym rane posoka wytrysnela na tyle mocno aby ubrudzic okladki ksiag znajdujacych sia na regale obrok. Cialo przeciwnika zareagowanlo ogolnym spieciem oraz proba podniesienia obu rak do rany. Znowu odrow musial zoporowac zaklinowane ostrza aby utrzymac je pod kontrola i zrobil to przez mocniejsze skrecenie nadgarstka. Serce rannego zaczelo w panice przyspieszac wysylajac tylko wiecej krwi w strone regalu z ksiazkami i podlogi. Kontynuujac zejscie w bok przeciwnika Dirith cial dalej, lecz tym razem w kierunku gardla oraz krtani rozcinajac do tego jeszcze tchawice zostawiajac przy tym ryse na kregosloupie do ktorego sie przebil. Nie przecial jednak glownej zyly po drugiej stronie szyi aby uniknac zachlapania czerwona ciecza. Pedzace w panice serce wysylalo krew przez wszystkie przeciete zyly ile tylko moglo doslownie ochlapujac bedace w zasiegu ksiazki oraz podloge. Reka trola dotarla do szyi duzo za pozno, bo kiedy Dirith wyszarpywal ostrze. Na nic sie to zdalo, bo reszta ciala zaczela sie juz rozluzniac i popadac w przed smiertne konwulsje. Upadajac trol wypuscil w koncu sejmitar a elf pozwolil mu upasc na ziemie zmieniajac Tysiac Ostrzy z powrotem w miecz po czym oslaniajac Hell Light aby nikt sie do niego nie dostal. Tym czasem zielone cialo upadlo juz na ziemie i podrygiwane konwulsjami wykrwawialo sie dalej, lecz tym razem juz wolniej gdyz serce przestawalo bic. Nie zmienialo to faktu, ze na podlodze plama czerwieni nadal sie powiekszala, nawet po smierci.

Mroczny elf nie dawal jednak za wygrana i caly czas bedac jeszcze w gotowosci przyjal niska pozycje broniac dostepu do lezacego na ziemi ostrza oraz obserwowal juz sporadycznie podrygujace zwloki. Po krotkiej chwili zmienil Tysiac Ostrzy do postaci plynnej wchlaniajac go w dlon po czym podniosl z ziemi miecz. Nadal trzymajac sztylet w gardzie przyjrzal sie odzyskanemu ostrzu sprawdzajac jego stan a nastepnie przylozyl je do boku gdzie zabespieczyl je zmiennokrztaltna bronia tak jak wczesniej.

- No, to teraz tylko sprawdzic czy w bibliotece znajdzie sie cos przydatneogo oraz znalezc tego eksperta od Hell Light i mozemy planowac dalej. - stwierdzil rozgladajac sie po otoczeniu. - Ale wpierew - dodal potchodzac do trupa tak aby nie wdepnac w krew po czym wycierajac posoke ze sztyletu - trzeba pokazac wszystkim zainteresowanym kradzierza miecza jak sie konczy taka proba. - powiedzial po czym nadal uwazajac aby nie nadepnac na posoke niedoszlego zlodzieja cofnal sie w strone okna i rozpoczal przemiane w tygrysa.

Jak zwykle w takim przypadku cialo zaczelo sie zmieniac z malo kontrolowanymi skurczarmi. Nabieralo objetosci i masy wchlaniajac zbroje oraz wszystkie rzecz jakie mial na sobie lacznie z sejmitarem. Jednoczesnie zmienialy sie tez kosci i nie jedna oporna dopasowala sie tygrysiej formy dopiero ze slyszalnym chrupnieciem lub trzaskiem. Bedac pod zwierzeca postacia powrocil do zwlok. Nie musial jednak zbyt blisko podchodzic aby poczuc bardzo specyficzny i mocny odor zlodzieja.

Nastepnie ze wzgledu na to, ze po bibliotece krazyla gdzies blisko zblizajaca sie pogon ruszyl do okna. Po wyjsciu skierowal sie lekko w strone miasta. Jednak nie za gleoboko aby miec pewnosc, ze zlapie trop trola. Nie okaznalo sie to trudne przez jego specyficzny odor. Dalej pozostalo juz tylko podazac za zapachem przez glownie boczne uliczki. Nie bylo wiec problemow z ludnoscia. Poza tym jesli trol nie mial problemow z przejsciem przez miasto, to czemu tygrys i wilk mieli by je miec? Dodatktowo latwiej bylo zauwazyc dodatkowe ogony. Na szczescie Dirith takich nie zauwazyl wiec droga przebiegla bez problemow.

Przy okazji majac chwile czasu zamierzal dopytac sie znajomego demona o dwie rzeczy jakie przyszly mu do glowy.
~ Verion, piaty wymiar jeszcze istnieje? Jesli tak, to jak sie do niego dostac? I jak szybko leci tam czas?

Dirith byl nieco zaskoczony tym dokad doprowadzil go trop. Spodziewal sie bardziej jakiegos miejsca na uboczu, nie willi w bogatej czesci dzelnicy. Choc kto wie gdzie maszkara miala zaniesc sejmitar po jego kradziezy. Pewne bylo tylko tyle, ze z tad wylazla.

Tak czy inaczej cos trzeba bylo zrobic a drow odpuszczac nie zamierzal. Obszedl wiec spokojnie dom dookola nie przejmujac sie zbytnio ludzmi. Szukal albo dogodnego miejsca do przeskoczenia ogrodzenia albo wejscia dla pokracznych sluzacych, bo chyba malo prawdopodobne zeby wlasciciel tego domu lubil zeby przez glowna brame jego zadbanej willi krecily sie trole zupelnie nie pasujace do wykoncznia wnetrza. Szczegolnie zapachowego. Jesli je odnalazl to wszedl tamtedy. Jesli takiego nie bylo i wokol calego domu bylo za duzo ludzi to z braku innego wyjscia, tudziez wejscia, wszedl glowna brama. Sam dom rownierz obszedl do okola, chyba ze podczas pierwszego obejscia zauwazyl jakies boczne wejscie dla sluzby. Wtedy skierowal sie do niego. Jesli takiego nie znalazl to po raz kolejny z braku wyboru uzyl glowego i wszedl jak do siebie. Bedac w srodku szukal wlasciciela domu pod pretekstem przyniesienia jakiejs bardzo waznej wiadomosci nie cierpiacej zwloki.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 20-10-2015, 17:43   #614
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti ulżyło, że Dirith rozprawił się z małym zielonym szybko i skutecznie. Nie chciała tego czegoś dotykać. Nigdy nie wiadomo, nie wiadomo, nie wiadomo! Jeszcze wysypka, bąble albo inny trąd się przypałęta, kto tam wie co na tym siedzi, gdzie to chodziło i co robiło. Fuj. Elfy z oczywistych powodów nie szaleją z sympatii do małych zielonych. Wilki też nieszczególnie, zwłaszcza że trudno swobodnie oddychać przy czymś takim. Nie żeby ona sama albo Dirith szczególnie dbali o higienę ostatnimi czasy… Ona wyglądała jak natapirowany kłębek szarej wełny, a Dirith (elfy to rasiści) był brudniejszy niż zwykle i nawet jego białe tatuaże były ledwo widoczne na jego ciemnej skórze. Jak ich dopadnie bard czy inny wdzięczny członek społeczeństwa chcący wysłuchać opowieści o ich bohaterskich czynach to raczej będzie obciach… Brakowało tylko żeby papużka ich obsrała (spostrzeżenie MG).

Udało się odzyskać Hell Light. Kiti odetchnęła głęboko. Dość już afer narobili, dość, dość, dość! Brakowało tylko żeby zgubili Hell Light!!!

„Ciekawe w ogóle co robi teraz Timewalker… Aż strach się zastanawiać! Gdzie on właściwie poleciał i co robi? Ehhhh… Mam nadzieję że nie spalił zbyt wielu elfickich lasów i miast… mam nadzieję że nie lata wokół z wielką tabliczką z napisem Kiti i Dirith mnie zbudzili!”.

Po wszystkim Dirith zaczął robić swoje drowie rytuały z zabitym wrogiem. A może po prostu był głody i przyrządzał obiad. Kiti wolała na to nie patrzeć i w to nie wnikać. Kiedy Dirith wspomniał o poszukiwaniu istotnych informacji Kiti otrzepała się.
"Naprawdę!? Przed chwilą mnie pojmali, związali, walczył z kimś chyba innym skrytobójcą i nie wiem nawet co dalej gdzie on jest co się stało, była zadyma na pół miasta i to dosłownie, ścigają nas, a on chce teraz chodzić po tej ogromnej bibliotece i czytać te tony książek poszukując ważnych informacji!? Chyba sobie żartuje!!!"

Wtedy nagle wpadła na genialny pomysł! Może ta papużka coś wie! Pewnie nie umie czytać to raczej oczywiste ale może słyszała rozmowy na ten temat i umie coś powtórzyć!
- Dobra papużka, grzeczna papużka! Wiesz może coś o smokach? O smoku, o takim złym smoku? Smok, wiesz coś o smokach, książka o smokach? Aport! Przynieś! Przynieś książkę o smoku, o złym smoku! O smoku Ranaanthy! Tak? Aport, przynieś! O smoku którego zabił Lavender! Książka o smoku, o bitwie, Ranaantha, smok, aport!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 28-10-2015, 18:41   #615
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Waking The Demon by Autlaw on DeviantArt

** *
Dirith, Kiti;
Papużka zaczęła powtarzać to co mówiła do niej Kiti i po chwili pofrunęła gdzieś w głąb biblioteki. Kiti poszła za nią, papużka kręciła się po półce z książkami. Wzięliście książkę którą wam wskazywała i na szybko ją przejrzeliście, jednocześnie zbierając się powoli z katedry przed pościgiem. Nie mieliście zbyt wiele czasu teraz an dokładne czytanie, ale wertując księgę znaleźliście fragmenty świadczące o tym, że może być w niej coś ciekawego.
”Mawiano że pamiętał wszystko, jego pamięć sięgała wieki wstecz, a jednocześnie niektórzy twierdzili, że potrafił przewidzieć przyszłość dzięki swojej mądrości. Niektórzy nawet mawiali, że potrafił podróżować w czasie i dokładnie zaznajomić się z przeszłością jak i przyszłością, stąd nadano mu imię Timewalker”. „Timewalker sprawiał zawsze wrażenie istoty opiekuńczej, czułej i kochającej, ale niektórzy postrzegali go jako hałaśliwego a nawet agresywnego. Był istotą pełną lęku i ten lęk przejął ostatecznie nad nim kontrolę. Timewalker wybrał własną drogę, przestał rozumieć bezinteresowność, przestał rozumieć, że istoty Bieli są szczęśliwe ze swoją bezinteresownością i śmiercią w walce. Przestał naprawiać świat i zaczął myśleć o sobie jako o istocie godnej życia bardziej niż druga, potrzebująca jego wsparcia i pomocy istota. Chaos zauważył to i zaprosił go do siebie, a Timewalker przyjął to zaproszenie, zapominając jednak o istotnej rzeczy. Chaos nigdy nie jest bezinteresowny, a potęga jednego smoka, tak wielka w blasku Bieli, w obliczu nieskończonych Mgieł Chaosu ginie i gaśnie we wszechogarniającym mroku. Timewalker zawsze się czegoś bał. Bał się śmierci i bał się bycia osamotnionym. Nie zamierzał ponosić kosztów związanych z poświęceniem się dla kogoś. Uważał że samym swoim istnieniem zasługuje na szacunek. Dla Chaosu był jednak niczym.”

* * *
Hunters by Rae-77 on DeviantArt

Domine Non Es Dignus by Isvoc on DeviantArt

Zodiac Project / Cancer by Riskikoi on DeviantArt

Xellos-Mazoku Contest by HitokiriSakura2012 on DeviantArt

- Oh...
https://www.youtube.com/watch?v=1mjlM_RnsVE

Verion był trochę zmieszany zaistniałą sytuacją. O ile Timewalker traktował go jak pchłę na swoim ogonie, elfy przestały strzelać mu z łuków w tyłek a Lavender doceniał chwilowo jego starania, o tyle pojawiły się na scenie istoty, z którymi Verion mógłby mieć problem. Z jednej strony sytuacja była dość męcząca, z drugiej bardzo intrygująca. Verion miał chwilowo tylko jeden problem. Nie mógł dopuścić, aby te istoty zetknęły się z Timewalkerem. Nie był do końca pewien co mogło się wtedy wydarzyć. A Verion bardzo nie lubił niepewnych interesów. W tej chwili nie potrzebował takich atrakcji. Zerknął porozumiewawczo na Lavendera i ze swoim uroczym uśmiechem kontynuował rozmowę z Timewalkerem.
– Wiesz… Na twoim miejscu bardziej pilnowałbym swoich własności…;3 Mam na myśli… Oni są nadal bardzo wkurzeni za to co zrobiłeś, nie ma co ukrywać, znasz ich – wskazał na Lavendera – „kochajmy się, peace and love, wybaczajmy, srata-tata”, ale uwierz mi, oni pamiętają!;3 Wiem, że średnio przejmujesz się czy twój bounder żyje czy nie, znam chyba ze sto wersji, zginiesz jeśli on zginie, nic ci się nie stanie jeśli on zginie, będzie ci gorzej jeśli on zginie, będzie ci lepiej… Ale wiesz, być może oni mają inne plany. Lavender twierdzi, że z pomocą twojego boundera jest w stanie odwrócić klątwę!;3 Wyobrażasz sobie, hm?;3 Znasz te wszystkie cyrki, nawracanie niewiernych, tępienie heretyków…;3 Rozumiesz?;3 Twój dawny kolega chce ci uprać mózg i stworzyć cię znów śmiertelnym, potulnym wyznawcą Bieli, chce żebyście znowu byli jedną kochającą się rodziną!;3
- Nigdy tego nie powiedziałem – odwarknął Lavender.
- Oh my, jasne że nie!;3 – Verion wybuchnął swoim pociesznym śmiechem, zachwycony tym że przykuł wyraźnie uwagę Timewalkera. – Kto mówi o takich rzeczach?;3
- To nie jest prawdą, demonie. To nie jest wykonalne. Niestety.
- Oh my, tak, jakie to smutne. Widzisz problem w tym, że to jest możliwe!;3
Lavender kontynuował grę Veriona. Timewalker słuchał. Nie ział ogniem, nie palił miast. Słuchał.
- Jak myślisz, dlaczego drowi skrytobójca podróżuje z klerykiem Bieli, hm?;3 – spytał słodko Verion. – Nie zdziwiło cię to, hm?;3 – spojrzał słodko w ślepia Timewalkera swoimi błyszczącymi fioletem oczkami. – Myślisz, że armia elfów Almanakh nie potrafi ubić jednego cholernego drowa, hm?;3 Aż tak im się celność przez te kilka setek lat pogorszyła?;3
- Być może już go zabili – mruknął wyniośle Lavender.
- Oh my, jestem pewien, że nie, przecież nie tego chciałeś, hm?;3 Myślisz, że tak po prostu zabiłby zagubionego, niewinnego drowa, który przypadkiem cię zbudził? – spytał znów Timewalkera, wskazując na Lavendera. – I kleryka Bieli, hm?;3 Myślisz, że oni – wskazał na elfy Almanakh – zabiliby kleryka Bieli tak po prostu?;3 Zastanów się, Timewalker. Zastanów się, dlaczego ten kleryk miał ze sobą tarczę Ranaanthy, hm?;3 Naprawdę wierzysz, że Ranaant`ha oddałby swoją tarczę byle komu? Że elfy Almanakh zabiłyby tak po prostu kleryka Bieli, który dzierży tarczę Ranaant`hy?;3 Naprawdę myślisz, że pozwalali by im żyć, gdyby był cień szansy, że po zabiciu ich zginiesz i przestaniesz palić niewinne istoty? Myślisz, że elfy nie zabiliby dwóch istot, żeby zatrzeć z powierzchni ziemi taką skazę w historii dzieci Bieli jak ty?;3
- Chyba nie będziesz teraz wierzyć Chaocie? To właśnie oni rzucili na ciebie klątwę i więzili cię przez tyle lat – warknął Lavender.
- Oh my, to nie jest prawdą!;3 – zachichotał Verion. – Dlaczego Chaos miałby rzucać klątwę na smoka, który zaatakował elfy?;3 Czy ja lubię elfy?;3 Czy Ely mnie lubią?!;3 – wskazał na swój tyłek, z którego niedawno jeszcze wyciągał strzały. – Wszyscy wiemy, że to Almanakh poprosiła o tę klątwę!;3 To oni złożyli cię w ofierze i skazali na męki!;3 My dostrzegliśmy twój potencjał, Timewalker, oni nadal go nie widzą i zrobią to znowu!;3
* * *
- Oh! - Verion dosłyszał twoje pytanie. - Well, oczywiście, że piąty wymiar istnieje!;3 Jeśli chcesz się tam dostać, najlepiej skorzystać z jednej z Bram prowadzących do tego wymiaru. Czyżbyś się tam wybierał?
"Hmmm - Taki pomysł jednocześnie zszokował jak i rozbawił Veriona. - Why not?;3 This could be fun!;3"
- Czas w piątym wymiarze może płynąć na wiele różnych sposobów! CZASEM zależy do jakiego miejsca trafisz. Jeśli cechą danego miejsca jest wolniejszy lub szybszy upływ czasu, możesz nim teoretycznie sterować, o ile nie napotkasz przeszkód w postaci kogoś, komu się to nie spodoba;3 Mógłbym wskazać ci takie miejsca i mógłbyś spróbować się do nich udać. Musisz jednak pamiętać o tym, kto jest po tamtej stronie!;3 - Verion był wielce rozbawiony jak i speszony i zestresowany.

[Lavender ze zdumieniem zerknął na Veriona, który dostał tiku nerwowego na prawej powiece]

- W piątym wymiarze Timewalker będzie teraz cząstką "starego Chaosu" - zaznaczył Verion. - Może... ekhym... Może nie być tam mile widzianym gościem i może nie ujść niezauważony...;3 Hell Light również. Ekhym, ty prawdopodobnie również.

Dirith, Kiti;
Kiedy oglądaliście dom i zaczęliście krążyć wokół w poszukiwaniu ewentualnej drogi do środka, mogliście zauważyć, że dom był raczej zadbany i z pewnością ktoś dobrze pilnuje swojego dobytku. Obeszliście dom praktycznie dookoła, kiedy niespodziewanie drzwi frontowe otworzyły się i w progu stanęło dwóch osobników. Oh. Elf. Elf?! Za jego nogą pałętało się coś małego i zielonego. Dobry adres!
Alchemy Manual Cover by kerembeyit on DeviantArt
Drugi typ był dość... uhhh?
Scrag Warrior by bpsola on DeviantArt
- O! – zakrzyknął nagle elf, jakby nigdy nic podnosząc rękę i pozdrawiając Diritha gestem ręki na powitanie. – Witam, zaczekaj chwilę. Tak, ty, witaj! – wyglądał na zadowolonego jakby spotkał starego kumpla. - Przepraszam za bezpośredniość, ale zauważyliśmy, że kręcisz się waszmość po okolicy, a ja oczekuję na posłańca z dalekich stron… stąd pomyślałem, że być może…? To waszmość do mnie?... – wydukał na końcu i oczekiwał na waszą reakcję, pilnie was obserwując. – Przepraszam jeśli się mylę, przepraszam za nagabywanie, ale zwróciliśmy uwagę, jak spacerujecie wokół naszego domu i pomyśleliśmy… że może… to coś ważnego...?
Dziwny koleś. Do tego nie wygląda jakby się was bał, choć widok drowa i białego wilka wyraźnie go fascynuje.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-11-2015, 00:27   #616
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
***

Dirith przed przemianą w tygrysa postanowił jeszcze na szybko przejrzeć tytuły ksiąg jakie znajdowały się na regałach w alejce, w której pozbył się zielonego szkodnika. Przeszedł więc w jedną i drugą stronę z grubsza wertując tytuły. Wśród nich znajdowały się książki głównie kulinarne, jak zagospodarować kuchnie i inne części domu. Czyli nic co by mogło pomóc chyba, że w przygotowaniu domu do zaproszenia Timwalkera na popołudniową herbatkę i ciasteczka. Jedyną wyróżniającą się książką było "Tysiąc i jeden sposobów na wykorzystanie pluszowych kajdanek". Widocznie ktoś się kiedyś pomylił. Czy umyślnie czy nie i coś w związku z tą księgą się tu kryło nie wiadomo. Nie było też czasu aby dokładniej to sprawdzać, gdyż nadchodzący pościg zdawał się być słyszalny coraz bliżej. Na szczęście Kiti nie próżnowała ze swoją papużką, jak to się wpierw wydawało drowowi. Kiedy ptak poleciał w głąb biblioteki bardzo sceptycznie podążył za Kiti i podniósł jedna brew ze zdziwienia i zwątpienia gdy dotarł do wskazanego tomu. Po przewertowaniu kilku stron na szybko i wyłapaniu kilku krótszych fragmentów zdziwił się jeszcze bardziej, że w księdze znajdowało się coś na temat smoka, i to odpowiedniego. Przez moment przyjrzał się jej podejrzliwie, bo niby skąd papuga wiedziała gdzie jest jakaś księga odnosząca się do Timewalkera? Prędzej by przypuszczał, że wskazałaby jakąś księgę dotyczącą wyrobu dobrych ciastek. Nie wspominając o tym czy potrafiła w ogóle czytać i rozróżniać od siebie księgi. Jeśli tak, to coś z tym stworzeniem jest podejrzanego i trzeba będzie na nie uważać.
Ale wpierw trzeba było się ewakuować z biblioteki. Dirith schował więc książkę do plecaka i po założeniu go z powrotem na plecy zmienił formę na tygrysią. Następnie zapamiętał zapach niedoszłego złodzieja i ruszył wpierw przez okno, a potem na miasto aby podążać jego tropem.

***

Po złapaniu tropu nie było większych problemów z utrzymaniem się go. Był na tyle silny, że elf najprawdopodobniej mógł go utrzymać nawet bez przemiany w żadną ze zwierzęcych form. Był to jednak dobry czas aby zasięgnąć języka i zweryfikować dalszy plan postępowania jaki kreował się w głowie likantropa. Dlatego po odpowiedzi demona zamierzał jeszcze trochę spróbować się od niego dowidzieć.

~ Oh, my... Verion... czyżby ten pomysł był na tyle chaotyczny, że zaskoczył demona?

- Well...!;3 Wiesz, długa egzystencja bywa nudna, zawsze zaskakują mnie te momenty w których śmiertelnicy wyłamują się ze schematów i się zmieniają. Zawsze zaskakuje mnie jak długo potrafią skrywać w swoich umysłach i duszach pewne rzeczy i zaskakują mnie momenty,w których potrafią je pokazać światu ;3

~ Czym się martwisz, skoro to by tylko zasiało chaos we wszystkich planach tych co to teraz z jakiegoś względu polują na mnie lub Timewalkera. Bardziej spodziewałem się podziwu... ~ pomyślał zawiedzionym tonem zostawiając chwilę ciszy, w której trochę się ucieszył z tego, że wizytą w piątym wymiarze rzuciłby porządną garść piachu w trybiki precyzyjnego planu demona, oraz wszystkich innych planujących wykorzystać przebudzenie smoka.

Verion wydawał się trochę speszony. - Oh my, but you see, Chaos is already there... ;3 - zaśmiał się dość nerwowo. - Może być malutki tyci tyci problem... You see... moja władza... nie sięga tam zbyt daleko... ^__^`` - jednocześnie rozbawiło go to jak i zdołowało.

~ Nie martw się Verion, przecież to nie tak, że polegam na tej twojej władzy, tylko co najwyżej informacjach. ~
Następnie zaśmiał się w myślach głośno i radośnie.
~ A poza tym, Verion, to by było dopiero zabawne obserwować jak wszyscy zmieniają plany żeby dostosować się do poczynań takiej mrówki jak ja.

- Przyznaję, jest to bardzo kuszące, ale widzisz, nawet ja [a jestem dość wścibski;3] nie znam planów tego, co jest tam. It`s funny actually... - zerknął kątem oka w kierunku dwóch mrocznych istot.

~ A co jest po drugiej stronie to wiem, koledzy mordercy, którzy często się na mnie będą rzucali. Czyli to tak samo jak tutaj, bo i w tym wymiarze już sie na mnie rzucali. Różnica jest tylko taka, że tam będą mnie musieli zabić pięć razy, a tutaj raz.
~ Masz racje, może i to tchórzliwe wyjście żeby tak próbować uniknąć tej ostatecznej śmierci, ale i zobacz jakie to rozwiązanie! Sądząc po zabawkach jakie tam są ~ Tutaj Dirith ewidentnie miał na myśli Tysiąc Ostrzy, które dostał właśnie w tamtym wymiarze. ~ na pewno znalazło by się tam coś przydatnego. Tylko potrzebuję trochę wiedzy z tego wymiaru jak zabić tego gada i co z nim dalej zrobić.
~ A planami się nie przejmuj, chyba to Tacy Jak Ty chyba najlepiej powinni wiedzieć, że pierwsze plany bardzo rzadko się sprawdzają. ~ zaśmiał się ponownie.
~ I o co chodzi z tym starym chaosem? Że co, wszyscy na Timewalkera by się tam rzucili? Na Hell Light tak samo?

-I don`t know ;3

~ Przecież już się nawet tutaj na niego zaczynają rzucać, więc co za różnica?

- Różnica tkwi w tym, że w tamtym wymiarze nie ma Almanakh;3 Nie ma mnie;3 Klątwa rzucona na Timewalkera może działać inaczej niż tutaj. Niestety nie jestem w stanie określić jak ponieważ nigdy nie przerabiałem wizyty Timewalkera ani jego boundera w piątym wymiarze ^__^``

~ Czyli jeszcze elfy będą sie na mnie rzucały, żadna nowość. Tutaj też są pewnie jednostki, które nie zamierzają dotrzymać umowy i przy nadarzającej się okazji spróbować mnie wykończyć... To tylko kwestia czasu aż fanatyzm nad nimi wygra.

~ I czemu ja miałbym być nie mile widziany? Ja tylko tam byłem w jakiejś grupie KOS i potem wybyłem po przebudzeniu Legionu, więc ja tam raczej powinienem być starym znajomym wyjadaczem... ~ Zaśmiał się ponownie z nutką nieco szaleńczego oczekiwania na zadymę jaką w tamtym wymiarze byłby w stanie wywołać. ~ Na prawdę, raczej pasowałbym tam i czułbym się tam jak u siebie w domu. ~ Dokończył poszerzając uśmiech.

- Oh!... - Verion zerknął znów na dwie istoty kątem oka. - Ooooh... Wybyłeś po... o-oooooh... Ekhym. I see ^__^``

~ No może było inaczej? Po przebudzeniu Legionu, czy co to sie tam działo na tamtej wyżynie, jakaś demonica grzecznie mnie przeniosła tam gdzie chciałem się udać i po sprawie.
~ No dobra, to w takim razie gdzie jest najbliższa brama do piątego wymiaru i faktycznie przydałoby mi się kilka takich miejsc. Ja się też zastanowię nad swoim o ile będzie mi dane jakieś stworzyć.

- Dobrze w takim razie wskażę ci najbliższą Bramę i możesz się tam udać. Myślę że stworzenie swojego miejsca to dobry pomysł! Myślę ż eTo bardzo dobry pomysł! ^__^

***

Oględziny domu nie poszły za owocnie. Nie było żadnych dodatkowych wejść na jakie Dirith liczył. Trzeba było więc przejść do udawania posłańca... kiedy drzwi od domu się otworzyły prezentując w nich jakiegoś elfa i kolejnego zielonego szkodnika.
Elf jak gdyby nigdy nic zaczął do niego nawoływać głośno rozgłaszając wymówkę, pod którą zamierzał próbował do tego domu się dostać. Był to zadziwiająco dziwny zbieg okoliczności tym bardziej, że Dirith cały czas był pod postacią tygrysa. Był to z pewnością efekt promieniowania Hell Light. Pytanie tylko, czy to promieniowanie zadziałało zgodnie z jego wolą, czy tylko pakowało go w jakąś pułapkę?
Nie było jednak czasu się zastanawiać, tylko dla pewności Dirih liczył na to, że nawet jak jakaś pułapka była zastawiona, to elf zrezygnuje z je wykorzystania i po wejściu do domu zacznie grzecznie opowiadać o tym co wie na temat tego sejmitara. A to, że fizycznie był przygotowany na odparcie ataku nie miało już nic znaczenia. Po prostu to tylko taki zawodowy nawyk.

- Niedługo trzeba będzie się udać do piątego wymiaru. Są tam głównie mordercy walczący między sobą o dusze. Nie ginie się tam od razu, i dlatego zamierzam tamten wymiar wykorzystać. Szczególnie to, że w niektórych miejscach czas leci inaczej niż tutaj. Każdy wchodzący do tego wymiaru ma prawo do stworzenia swojego miejsca, w którym może ustanowić jakieś zadania do wykonania przez innych. Dlatego, możesz już zacząć takie miejsce planować jeśli miałabyś zamiar i tam za mną pójść... - powiedział spokojnie do Kiti tak aby tylko ona mogła go dosłyszeć i zerknął na nią przyglądając się jej podejrzliwie. - Albo przynajmniej tak było kiedy poprzednio w nim byłem.
- A teraz dobrze by było, żeby zielony nie sprawiał za wielu problemów bo niezbyt mi się to podoba. Ja zajmę się tym kolesiem. - dokończył takim samym tonem po czym skierował się do wejścia na posesję elfa a potem w kierunki drzwi wejściowych do domu.
Dla pewności po zamknięciu drzwi zamierzał spróbować przystawić elfowi nóż do gardła, a dokładniej podnieść się i przyłożyć mu łapą w szyję po czym opleść mu wokół szyi Tysiąc Ostry tak jak to zrobił w cale nie tak dawno z Silverstingiem i zacząć odpowiednio cel wypytywać.

- To co chcesz pierwsze, wiadomość, czy konsekwencje jakie z tą wiadomością idą?
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 17-11-2015, 17:25   #617
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Co?
Elf! Podejrzany ale jednak elf! Bardzo podejrzany.
Co…?
Zagadał do nich!? Tak po prostu!? O, wokół mojego domu spaceruje tygrys i wilk, zagadam do nich…
Co?
Posłaniec? Ta, jasne, akurat tygrys i wilk to idealni i typowi posłańcy w tych stronach. Chociaż w sumie nie wiadomo. Może. Tfu. Tfu tfu tfu. Almanakh.
Co…!?
Piąty wymiar.
Co!?
Iść do piątego wymiaru!? Miejsce, czas, zaplanować sobie miejsce.
Coooo!?
Chyba zbyt wiele razy rzucała pod rząd czar uleczenia na Diritha. Tak, coś mu się mózg zagotował. A tak miała przeczucie, że rzucanie magii Bieli na drowy to kiepski pomysł. Ale nie, chcieli tolerancji. No to teraz mają.
Co…?
Zaraz, czekaj…!!! Czekaj, czekaj, czekaj! No nie… No i proszę… No i macie tę swoją tolerancję, a elf ma nóż na gardle… No i po co jej to było, po co, po co!? Mogła siedzieć w lesie i sadzić i tulić drzewka. Nieeee, zachciało się jej być klerykiem! Bądź klerykiem, mówili, będzie fajnie, mówili! Uratujesz wiele żyć, będziesz bohaterem, zbudzisz Timewalkera, wszyscy cię znienawidzą, zniszczysz świat i uciekniesz do piątego wymiaru z drowem zabójcą któremu usmażysz mózg. Święta Almanakh. Dlaczego. Dlaczegooooo!?
Póki co starała się udawać zwykłego wilka. O ile jeszcze nie wyczaili co i jak. Może akurat nie. Tfu. Almanakh.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 24-11-2015, 20:10   #618
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
W poprzednim odcinku! Verion, Lavender i elfy Almanakh próbują okiełznać Timewalkera!

Dragon Hunting by 6kart on DeviantArt

Ekhym. Ponad połowa widzów stwierdziła, że na powyższym rysunku nie widzi żadnych smoków.
And now back to our story!

* * *
"...po przebudzeniu Legionu..."
Gravitation by MattBarley on DeviantArt
Oba psy w podekscytowaniu gwałtownie podniosły głowy i postawiły uszy, spoglądając w tym samym kierunku, gdzieś na horyzont.
Verion uśmiechnął się z rozbawieniem.
***

Dirith, Kiti;

Cóż, nie wszystko poszło tak jak planowaliście, ale w końcu to już nie pierwszy raz. No i dostaliście się do środka, właściwie cel można uznać za osiągnięty. Dirith postanowił nie tracić czasu na wszystkie te pierdoły z gościnnością, uściskami dłoni i innymi takimi. Niektórzy podobno witają się chlebem i solą [wth??? Kto normalny je chleb z solą?]. Drowy witają się raczej „prosto z mostu i za gardło”. Tak więc Dirith tradycyjnie przywitał się z gospodarzem. Ten, początkowo zszokowany i znieruchomiały, słysząc zapytanie drowa zaśmiał się aż z rozbawieniem, co w jego sytuacji było dość… zaskakujące. Zaśmiał się, jakby chciał bić brawo i chwalić za cały występ.
- O, przyjacielu, ja też mam dla ciebie małą nowinę… - powiedział spokojnie i lekkodusznie, z rozbawieniem.
Coś trzasnęło. Za waszymi plecami. Zamki w drzwiach. Zgrzyt. Z góry, na drzwi i okna nasunęły się nagle stalowe kraty. Yhym. No dość zabawne powitanie… W głębi domu, u wylotu korytarza pojawiły się dwie spore sylwetki tzw. goryli.
Ogre Concept by jubjubjedi on DeviantArt
Ogre by ScottPurdy on DeviantArt
A pomiędzy nimi stanął… elf, któremu właśnie przyłożyłeś ostrze do gardła. Eeer…? Elf. Identyczny. I też lekkoduszny i uśmiechnięty. Zaraz… Ten, którego ucapił Dirith nadal był ucapiony przez Diritha i nadal miał ostrze na gardle. I nadal się uśmiechał z rozbawieniem. Brat bliźniak czy co? Identyczny! Cholerne sztuczki! Ucapiona ofiara zdaje się być „w porządku”, jest zdecydowanie żywa, oddycha, ma zapach, temperaturę, generalnie wszystko co żywa ofiara powinna mieć, czy to… atrapa…? Blef…?
- Proszę, porozmawiajmy – zaproponował gościnnie elf#2 pomiędzy gorylami. - Miałem rację! – powiedział do siebie. – Wiedziałem, że on wróci! Widzisz… - zwrócił się do Diritha. – Masz dla mnie pewną przesyłkę i jestem pewien że obaj doskonale wiemy, iż powinna zostać ze mną. Tak po prostu ma. Wraca. Mówiłem, że wróci!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 09-12-2015, 23:36   #619
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
[i]- Powiedz mi coś czego nie wiem... - mruknął pod nosem po czym jak gdyby nigdy nic poderżnął gardło trzymanemu pod nożem elfowi. Kimkolwiek lub czymkolwiek on był, nie miało to już najmniejszego znaczenia. Ot jeden z klonów właściciela domu mniej do ubicia zanim trafi się na właściwego.

"Efekty" towarzyszące zabójstwu były typowymi efektami towarzyszącymi zabójstwom. Ot, krew, jęki, churchlanie, konwulsje, i takie tam. Tak, to nie była iluzja. Cokolwiek to było, cokolwiek właśnie zarżnąłeś, było nieżywe. Elf #2 nie wyglądał na poruszonego w żaden sposób, ani nawet na bardziej rozbawionego. To rybo-podobne coś co mu towarzyszyło przestraszyło się z kolei i szybciutko wycofało się za plecy elfa i jego dwóch goryli.
- Aaaah, po co te nerwy? - mruknął "przyjaźnie" elf. - Zresztą czego spodziewać się po drowie... - skrzywił się lekko. - Minęło trochę czasu, nie sądziłem, że jeszcze kiedyś zobaczę drowa... - skrzywił się jakby wspominał czasy kiedy dopadła go jakaś ciężka choroba, najpewniej rozregulowanie układu pokarmowego.

- Tylko po co mam ją oddawać, skoro twierdzisz, że zawsze wraca, czyli prędzej czy później wróci do mnie? - stwierdził beztrosko jak gdyby pod jego stopami nie kończył się dławić, wykrwawiać i generalnie kończył umierać niezbyt użyteczny zakładnik, który nie był za dobrą tarczą. Gorzej jeśli jednak był jakąś kartą przetargową... ale wtedy drugi elf zapierałby się, że jednak nie jest, i tak dla sprawdzenia tej teorii Dirith i tak poderżnąłby mu gardło.

- Jest MÓJ! - krzyknął gwałtownie i agresywnie elf, po czym "zapowietrzył się", poczerwieniał na twarzy, zrobił głębszy wydech, wdech, potrząsnął głową i dworskim gestem przeczesał dłonią włosy, poprawiając fryzurę, i dodał normalnie, z przywróconym na siłę uśmiechem. - On... wraca... do mnie. Wraca do mnie. On chce być mój. Dziękuję, że go przyniosłeś, myślę, że się dogadamy i nikt nie ucierpi na tym naszym małym interesie. Drow, kto to słyszał... - dodał do siebie pod nosem.

- I obaj chyba dobrze wiemy, albo przynajmniej jeden z nas wie, że paczka jest bezużyteczna dla kogokolwiek innego niż Boundera. A nie wiem czy śledzisz wiadomości, Timewalker został zbudzony, czyli ktoś Bounderem być musi. Czy może to ty go zbudziłeś?


Elf zaśmiał się głośno.
- Nie wierzyli mi! Oczywiście, że został zbudzony! - dodał, teraz już z dość "szaleńczo-opętańczym" śmiechem, jakby jednak tego się nie spodziewał i co zabawne, jego radość i entuzjazm wzrosły.
- Widzisz, taka sytuacja... Bezużyteczna? - prychnął znów. - Wszystko zależy od tego co chciałeś z nią zrobić... To zresztą bez znaczenia, on i tak zawsze wraca do mnie, on chce być ze mną! Nie wiem jak znalazł się w twoich rękach, ale miałeś przynieść go tutaj, i przyniosłeś. Dziękuję. Teraz oddaj mi go, a ja nie wezwę straży i nie zawiśniesz nad bramą wjazdową. Phh. Ja też nic ci nie zrobię, obiecuję. Po prostu oddaj mi go już. Czujesz? On chce do mnie dołączyć. Widzisz, jak promieniuje?

- No i po co ci on, jak i tak nic z nim nie wskórasz? Bounderem nie jesteś, więc nawet jeśli znajdziesz sposób na stanie się nieśmiertelnym po użyciu paczki zostaniesz unicestwiony... - stwierdził uśmiechając się lekko, jakby z politowaniem dając jednocześnie spokojny krok do przodu.
- Dlatego masz ostatnią szansę na dobrowolną pomoc w zabiciu Timewalkera a w nagrodę zostaniesz przy życiu... Bo może on nie wrócił do ciebie, tylko przyprowadził mnie żeby cie zabić... pomyśl, jakby chciał wrócić, to ten zidiociały parobek dałby radę z nim wrócić, jednak tak się nie stało... - powiedział zimno dając kolejny krok do przodu.
- A jak chcesz, to se tą straż wzywaj. Ilu ich może być? Kilkuset w porywach do tysiąca? - spytał jakby i tak czy siak nie miał się przejąć odpowiedzią. Dodatkowo zaczął zmieniać formę w tygrysołaka, gdyż pod drowią postacią za łatwo mógłby stracić Hell Light. A tak jest nadzieja, że nawet jak straci przytomność to pozostanie w formie bestii i elf nie będzie w stanie go odebrać. Dalszej części wypowiedzi towarzyszyły lekkie trzaski kości dochodzące głównie z klatki piersiowej i przednich łap jakie najbardziej się zmieniały. Przybierały one bardziej ludzką sylwetkę, choć dłonie nie były chwytne oraz pazury u wszystkich łap urosły do pokaźnych rozmiarów.
- Dla mnie to tylko lepsza zabawa bo nie tylu i nie takich rozszarpałem na strzępy jak Riktel wysłał mnie samego do unicestwienia innego drowiego domu. - powiedział obserwując reakcję elfa na imię jego twórcy oraz dając kolejny krok, nadal na czterech łapach.

- Wpierw trzymaj sie blisko mnie, tarcza na drugiego, potem sie broń - szepnął mrukliwie w drowim tak aby tylko Kiti mogła go dosłyszeć i zrozumieć dzięki obroży. Miał nadzieję, że poprawnie odczyta jego plan ataku, którym było wyminięcie pierwszego ogra i zignorowanie drugiego pozostawiając jego atak jej do zablokowania tarczą. Dirith dzięki temu mógłby dopaść do największego zagrożenia na tym polu bitwy i przy odrobinie szczęścia wyeliminować elfa. Dalej pozostałyby tylko ogry do załatwienia, ale te da się spokojnie pokonać wykorzystując swoją zwierzęcą szybkość do unikania ciosów.

Następnie tygrysołak uśmiechnął się szeroko prezentując kły, niemalże szaleńczo, jakby tylko czekał na to kiedy zacznie się dobrze bawić ze strażą oraz sprawdzał blef elfa.
Dare to Defy Me by drinkerofthewind on DeviantArt
- No dawaj, gdzie ta straż? Bo ta pułapka jest zbyt przewidywalna i mało zabawna, więc masz ostatnią szanse żeby paść na kolana i błagać o litość albo wezwać te kilka setek zabawek! - dokończył zimnym lecz agresywnym tonem po którym był godowy do ataku.

Odczekał jednak chwilę aby faktycznie dać elfowi czas na poddanie się, po czym zamierzał ruszyć do ataku zgodnie z tym co przekazał Kiti. Najpierw zamierzał wyminąć pierwszego ogra u uniknąć jego ataku przez obejście go w pełnym biegu kierując się prosto na drugiego ogra. Tego zamierzał tylko ominąć a jego atak pozostawiając Kiti do zablokowania tarczą. Może i nie było to najbardziej komfortowe rozwiązanie, tak bardzo polegać na czyjejś pomocy. Szczególnie na kimś, kogo motywów nie znaj i cały czas miał jakieś dziwne wątpliwości.... No cóż... przynajmniej się dowie czy Kiti jeszcze jest z nim czy przeciwko niemu jeśli nie zrobi nic aby zablokować ten atak. Inaczej niestety się nie dało, bo nie było czasu na bawienie się w uniki podczas gdy mag miałby wystarczająco dużo czasu to rzucania tych swoich magicznych sztuczek. Tak więc aby szybciej do niego dopaść musiał jakiś atak zignorować.
Kiedy już był przy elfie zamierzał go zranić lub pozbawić dobrym ciosem w łeb przytomność. Niestety potrzebował do żywego, więc musiał chociaż spróbować go pojmać. Gdyby wokół niego były jakieś magiczne osłony zamierzał najzwyczajniej w świecie je zniszczyć odpowiednią ilością ataków. Nie wspominając o tym, że na pewno któryś z ogrów próbowałby w niego uderzyć, więc po prostu zasłoniłby się magiem lub wrzucił go pod to uderzenie aby w ten sposób przyspieszyć proces niwelowania jego tarcz.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 15-12-2015, 19:25   #620
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Chaosowi było wszystko jedno, kto zbudzi Timewalkera. Wszystkie opcje były równie zabawne. Dla Veriona tylko jedna opcja była do przyjęcia. Shabranido robił wszystko, by pokazać mu, że się mylił, a Dirith jest nikim. Takie drobne sprzeczki w piaskownicy, codzienność w Mgłach Chaosu. Dla śmiertelników był to zupełnie inny wymiar tragedii, cierpienia i dewastacji.
- Dobrze się bawisz? – spytał w końcu Shabranido.
- Oh my, znakomicie!
- Twój lęk przed Last Soulbreakerem Astarothem jest komiczny – mruknął Shabranido.
- Oh my, a czyj ryk pierwszy wstrząsnął Mgłami, kiedy Astaroth wyzwał Mistress na pojedynek?;3 Czy nie byłoby ciekawie, gdyby Dirith zbudził Timewalkera? – powiedział z rozbawieniem i niewinnością.
- Niech to zrobi, zatem – mruknął Shabrnaido, jego ślepia zgasły w mroku Mgieł.

Xellos redraw by Apple-Cake on DeviantArt

- Zabawnie jest być tym, który patrzy, jak przychodzą i odchodzą.
- Pewnie tak.
- Nie zastanawiałaś się nigdy nad tym?
- To nie jest moje zadanie. Nie zastanawiałeś się nigdy, dokąd oni idą, co się z nimi dzieje?
- Oh my, nie.
- Dobrze jest mieć swoje miejsce w świecie.
- Hm!;3 Nigdy nie musiałeś zastanawiać się, kim innym mógłbym być, dlatego zawsze byłem i będę najlepszą istotą na swoim miejscu!;3 Wyjątkowe istoty potrafią wyjątkowe rzeczy i zajmują wyjątkowe miejsca. Niewiele to zmienia, dopóki nie spotkają innej wyjątkowej istoty, która potrafi to zauważyć i zrozumieć. Zabawne, Almanakh, jak toczą się losy tego świata. Jesteś zabawną istotą, zawsze to powtarzałem. Masz uczucia. Ja nie jestem pewien, czy jako demon mam uczucia. Być może. Patrzę na ciebie i próbuję zobaczyć jak wygląda szczęście, choć być może nie umiem go doznać, nie potrafię. I wiesz co widzę? Widzę, że szczęśliwe są wyjątkowe istoty, które zajęły swoje miejsce na tym świecie i pozwalają innym wyjątkowym istotom zająć należne im miejsca. Skądś to znam, gdzieś już to widziałem;3

https://www.youtube.com/watch?v=IxTimWOT5bA

Diamenty obłoków już schodzą
Na Ziemi popielnej dłonie
a moje oczy za Tobą błądzą
serce płonie
Rozbite lustra Czasu
stracone nadzieje
na niebie z grząskich atłasów
nie dnieje
słońce nie wschodzi nigdy
na moim czarnym niebie
słońce nie wschodzi nigdy
gdy nie ma Ciebie
Zimna, Czysta, Kryształowa. Witaj
Rozświetlaj
Czarną zorzą co nocy
Zakwitaj.

DW IV Final Illustration by kidkidkidkid on DeviantArt

***

- Powiedziałeś mu?
– Oczywiście! – uśmiechnął się pogodnie Verion.
Almanakh wyglądała na zdziwioną.
- To nie ma znaczenia, on nie umie się cofać – zachichotał Verion. – Wiedząc że Hell Light wyznacza termin na zabicie Timewalkera, zastanawia się nad tym, ale idzie na przód. Ci, którzy się zatrzymali w zwątpieniu lub próbowali uciec, nie zdążyli.
– Chciałabym móc sama to zrobić – przyznała gorzko Almanakh. – Ciężko jest patrzeć, jak…
- Oh my, wiesz, że gdybyś została jego bounderem i gdybyś go zabiła, w momencie przenikania jego duszy i jej spotkania z twoim Światłem, nastąpiłoby wielkie bum, zapewne bardziej szkodliwe dla otoczenia niż sam Timewalker!;3 – pocieszył rozbawiony Verion.
Westchnęła głośno.
– Powinnam była zrobić to wtedy, cóż, teraz to już nie ma znaczenia…
- Wszystko jest na dobrej drodze, w końcu! – pocieszył.

No Escape by alikasapoglu on DeviantArt

* * *
Dirith, Kiti;
Elf zaśmiał się z rozbawieniem.
- Wilk? - zerknął na Kiti. - Widzisz? - spojrzał na Diritha. - Widzisz, co robi twój kundelek? Słyszysz? Słyszałeś, drowie, co zrobił ten wilk? Szeptał. Twój wilk szepcze, drowie, wiedziałeś o tym? - elf był wielce rozbawiony i rozczulony tym faktem. - Może się mylę, ale twój wilk chyba właśnie złożył ofiarę... - elf poskubał się palcami za długie elfickie ucho. - Dość nietypowe zachowanie czworonoga... - zerknął na trupa na podłodze. - Chaos będzie miał ubaw z takiej ofiary, o tak. Mądry pies.

- A więc jesteś bounderem Timewalekra - zaczął elf. - Nie spodziewałem się drowa, kto to widział... Dziwne, że Timewalker to zaakceptował. Hah! - elf buchnął swoim rozbawionym szaleńczym śmieszkiem. - Właśnie, Timewalker. Nie przyprowadziłeś go przypadkiem ze sobą, prawda? - ironicznie zerknął za okno. - Nie... Nie ma Timewalkera. Ciekawe, gdzie jest Timewalker. Oto pytanie. Zabawne drowy - pokręcił przecząco głową. - Zbudzić czarnego smoka i go zgubić. Zabawne. Kto to widział... Zgubić coś takiego... Nie wiesz, gdzie on jest, prawda? Nie odczytujesz myśli Timewalkera, jego uczuć i tak dalej. Prawda? - uśmiechnął się złośliwie. - Nie masz nad nim władzy... Hah!... Zabawne. Pewnie nie to ci obiecywali, czyż nie, bounderze Timewalkera? - elf wydawał się teraz przyjazny i współczujący, na swój zabawny, szaleńczy sposób. - Więź między wami sprowadza się do tego, że po jego śmierci przejmiesz całą jego moc życiową. Prawda? Nie poznasz jego myśli, on nie pozna twoich. Nie masz nad nim władzy - powtórzył, wielce rozbawiony. - Hah, nawet nie wiesz, gdzie jest! Zgubiłeś go, hahah... Oh... hah!... - zaniósł się krótkim śmieszkiem.
Poprawił znów włosy.
- Twoja śmierć go zabije. Podobno. Tak mówią. Ja w to wierzę. Tak. To część jego klątwy. Masz rację... - po chwili dodał odkrywczo. - Ta broń... komuś kto nie jest bounderem na niewiele może się zdać, masz rację, tak... Tylko widzisz... - zmrużył lekko oczy. - Hell Light nie chce, żebyś był jego bounderem. Nie chce. Wraca do mnie. Zawsze. Wraca. Do mnie. Hell Light chce zostać ze mną. Ze mną. Gdyby nie chciał, nie wracałby do mnie. Jesteś... spokrewniony z Irrlynem? - spytał nagle. - Stary dobry Irrlyn. Stał w bramie więzienia Timewalkera, próbując odzyskać Hell Light, który, choć zamówiony i opłacony, nigdy do niego nie dotarł. Ile czasu... ci zostało...? - spytał z uśmiechem. - Jak zapewne wiesz, tylko drow, lub elf mógł zostać bounderem. Zapewne nie jesteś tylko drowem, co widać na pierwszy rzut oka. Tygrys, tak. Wieści o drowie i białym wilku w mieście już to dotarły. Liczyłem na elfa. Z elfami łatwiej się dogadać. Sam rozumiesz. Gdyby śmiertelnik mógł przeżyć połączenie z duszą Timewalkera, roiłoby się od chętnych do przebudzenia go. Ale zapewne o tym wiesz. Dusza Timewalkera nigdy nie utrzymałaby się w ciele śmiertelnika, rozsadziłaby to ciało na strzępy co do komórki. Yhym. Widzisz... Śmierć boundera Timewalkera zabije Timewalkera. Tak? Tak. Ale nikt nie powiedział, że Timewalker nie może zmienić boundera... Hell Light go wybiera. Dlatego wraca. Zawsze wraca. Do mnie. Zapewne domyślasz się, co się stanie, jeśli twój wyznaczony termin minie...? Umrzesz. Tak? Tak. I co wtedy? Jak myślisz, dlaczego wyznawcy Bieli ścigali bounderów Timewalkera? Jak myślisz, dlaczego nie czekali spokojnie, popijając melisę, aż po prostu termin minie...?
Elf przeczesał znów włosy. Zrobił głębszy wdech.
- Brakowało mi tego zapachu - powiadomił, patrząc na jednego ze swoich goryli dodał: - Mówiłem, że Hell Light ma zapach. Mówiłem, tak?
- No i po co ci on, jak i tak nic z nim nie wskórasz? Bounderem nie jesteś, więc nawet jeśli znajdziesz sposób na stanie się nieśmiertelnym po użyciu paczki zostaniesz unicestwiony... - stwierdził uśmiechając się lekko, jakby z politowaniem dając jednocześnie spokojny krok do przodu.
Elf prychnął i poprawił znów włosy.
- Tak samo, jak ty właśnie mnie „unicestwiłeś”? – prychnął z uroczym rozbawieniem.

- Dlatego masz ostatnią szansę na dobrowolną pomoc w zabiciu Timewalkera a w nagrodę zostaniesz przy życiu... Bo może on nie wrócił do ciebie, tylko przyprowadził mnie żeby cie zabić... pomyśl, jakby chciał wrócić, to ten zidiociały parobek dałby radę z nim wrócić, jednak tak się nie stało... - powiedział zimno dając kolejny krok do przodu.
- Ymm… - elf na moment faktycznie jakby się zamyślił. – Paro…? A, tak. Tołdi coś faktycznie długo nie wraca. Hm. No tak. Spotkałeś go. Czyli raczej już nie wróci…? Hah! – zaśmiał się z niedowierzaniem. – On…? On próbował…? Hahah, naprawdę? Próbował zabrać Hell Light…?! Hahah! – elf wydawał się autentycznie zaskoczony, zszokowany i rozbawiony. – Powie… powiedziałeś „dałby radę wrócić”, a nie… „dałby radę ukraść”? Czyli…? Oh, haha, naprawdę? – elf z ubawem spojrzał po swoim pół-rybim towarzyszu i po niewzruszonych ograch, które nie skumały ani słowa i nie podzielały jego rozbawienia.
Zdegustowany tym elf odchrząknął i poprawił znów włosy.

- A jak chcesz, to se tą straż wzywaj. Ilu ich może być? Kilkuset w porywach do tysiąca? - spytał jakby i tak czy siak nie miał się przejąć odpowiedzią. Dodatkowo zaczął zmieniać formę w tygrysołaka, gdyż pod drowią postacią za łatwo mógłby stracić Hell Light. - Dla mnie to tylko lepsza zabawa bo nie tylu i nie takich rozszarpałem na strzępy jak Riktel wysłał mnie samego do unicestwienia innego drowiego domu. - powiedział obserwując reakcję elfa na imię jego twórcy oraz dając kolejny krok, nadal na czterech łapach.

Elf wydawał się zaciekawiony przedstawieniem choć przybrał poważniejszy wyraz twarzy.

- No dawaj, gdzie ta straż? Bo ta pułapka jest zbyt przewidywalna i mało zabawna, więc masz ostatnią szanse żeby paść na kolana i błagać o litość albo wezwać te kilka setek zabawek! - dokończył zimnym lecz agresywnym tonem po którym był godowy do ataku.
- Nie wiem kim jest Riktel – mruknął elf. – Wy drowy nie robicie zbyt wielu rzeczy poza unicestwianiem innych domów, z tego co wiem. Zakładam, że masz wprawę. Nie wiem czy byłeś wcześniej na powierzchni, ale tutaj my załatwiamy sprawy trochę inaczej. Ah… Why so serious? – spytał poważniej.

– Więc przyszedłeś tutaj walczyć? Naprawdę? Przechodziłeś obok mojego domu i tak zwyczajnie stwierdziłeś, że wpadniesz, aby mnie zgładzić? Ah. Pomoc w unicestwieniu Timewalkera? – zdumiał się. – Po to przyszedłeś? Hell Light przyprowadził cię tutaj, żeby prosić o pomoc w unicestwieniu Timewalkera? To jest… hm… - elf wydawał się zaskoczony i znów coś poważnie rozważał. – Dobrze zatem, to robi się interesujące, tak… - elf wydawał się nagle podekscytowany i nawet skory do dalszych pokojowych rozmów. – Dobrze, być może… Pomoc w unicestwieniu Timewalkera… Myślisz, że dałbyś radę? Być może…? Dobrze, chciałbym zobaczyć, pokaż mi co potrafisz – zaproponował, wskazując sowich goryli. – Możemy potem porozmawiać, nie ma potrzeby przelewać więcej krwi, być może…

„Wpierw trzymaj sie blisko mnie, tarcza na drugiego, potem sie broń” - szepnął mrukliwie Dirith w drowim tak aby tylko Kiti mogła go dosłyszeć i zrozumieć dzięki obroży.
Elf uniósł jedną brew i uśmiechnął się lekko. Trudno powiedzieć, czy zrozumiał, ale zdaje się, że coś tam dosłyszał. To zresztą bez znaczenie, prawdopodobieństwo, że ogry dosłyszały, zrozumiały i będą potrafiły to wykorzystać jest mniej więcej takie, jak to, że Timewalker umówił się z Almanakh na filiżankę melisy.

Kiti zatem po raz kolejny wstąpiła w rolę kleryka bojowego [co jak wiemy różnie się kończy]. Najpierw trzymała się blisko, a potem przyzwała tarczę Ranaanthy i ustawiła ją tak, by zablokować cios drugiego ogra. W gruncie rzeczy był to dobry plan. Ponieważ w momencie gdy Kiti dobywała tarczy, Dirith rzucił się do wyminięcia pierwszego ogra. Co w korytarzu, przy gabarytach ogra, okazało się dość problematyczne. Kiedy ogr skapnął się, że jednak nie wpadliście na filiżankę melisy do jego pana elfa, z wściekłym rykiem zaczął wymachiwać swoją "zabaweczką" i była to zabaweczka z serii "orkowe Maleństwo" - celuj w głowę wroga, zmieć przy okazji dom i pół ulicy. Wyminięcie ogra okazało się średnio wykonalne. Elf nie był na tyle głupi, żeby znajdować się w zasięgu i zdecydowanie mądrze korzystał z osłony w postaci ogrów. Pozostało pozbyć się ogra. Tak więc w momencie, gdy Kiti ustawiała lewitującą tarczę, Dirith zadał pierwszemu ogrowi głęboki i bolesny cios. Bydle zaczęło wyć. I to wyć jak cholera. Ale nie upadło. Dziadostwo. Całkiem dobrze się trzyma bydlę. Być może niedługo. Ale póki co się trzyma. Drugi ogr, niezbyt szczęśliwy z biegu wydarzeń, i zdecydowanie zmotywowany wyciem kolegi, wziął się w garść i zadał poważny cios tym co miał w garści. Cios gruchnął z łomotem o tarczę Ranaanthy i odepchnął nietkniętą tarczę do tyłu, wraz z Kiti która schroniła się za nią. Gdyby nie tarcza, mogłoby już nie być połowy domu. Elf wydawał się rozbawiony ale poważny.
- Muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie trochę - przyznał poważnie i z uznaniem. - Z reguły drowy nie są aż tak skore do narażania życia bez rozkazu ani większej konieczności. A ty, zdaje się, po prostu to lubisz. Po prostu lubisz walczyć. Ci są najgorsi, uh - westchnął w zakłopotaniu, poprawiając włosy. - Nie można ich przekupić, nie można ich przestraszyć, oni nie potrafią przestać, ponieważ oni to po prostu lubią. W gruncie rzeczy, gdybyś nie lubił, zapewne nie dotarłbyś tak daleko, nie zbudziłbyś Timewalkera. Być może jest o czym z tobą rozmawiać - zerknął badawczo na Kiti. - Nie mogę przecież tak zwyczajnie zabić boundera Timewalkera - uśmiechnął się. - Nie, ah, to nie miałoby kompletnie sensu - w zakłopotaniu zerknął na swoje ogry. - Możemy porozmawiać. Być może Hell Light chce posłuchać, porozmawiać, tak? W końcu nie wybrałby byle kogo, nie chciałby z nim iść. Więc chcesz zabić Timewalkera. Dlaczego? Sądząc po tym jak walczysz i po tym, że używasz -używacie- tarczy, zakładam że żadne z was - wskazał na Kiti - Nie jest nieśmiertelne. Więc dlaczego chcesz zabić Timewalkera, wiesz, że tego nie przeżyjesz? Prawdopodobnie samej walki również. I jak ja miałbym ci w tym pomóc?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172