|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-06-2012, 23:31 | #11 |
Reputacja: 1 | Spooky jest głodny, a szykowny hotel majaczący na horyzoncie oznacza wyłącznie dobre wieści, jeśli komuś pasuje żywienie się resztkami ze śmietnika. Tak więc Spooky instynktownie kieruje się w stronę tego budynku. Widząc zbliżającego się człowieka, Spooky unosi w górę ręce i zaczyna nimi machać. — Effefe! Eblebleblebahaha! Buhuhuuhu! — krzyczy, wykonując gwałtowne ruchy i robiąc miny. Spooky lubi straszyć ludzi; większość robi się nerwowa na sam jego widok i tego typu sceny sprawiają, że natychmiast sobie idą. Gdyby jednak człowiek, który zmierza w jego stronę, był na tyle głupi albo dziwny, żeby nie uciec, Spooky wyjmie zza pazuchy łom i pomacha mu nim nieco bardziej sugestywnie. |
13-06-2012, 00:24 | #12 |
Reputacja: 1 | Kiedy rozległ się hałas, Radek narzekał w myślach na wegetarianizm "współwięźniów" i ich hipokryzję - Nie chcemy sprawiać cierpienia zwierzętom mówili, a kartofle to żywcem gotują! Spokój tam! Chyba nikt nie umiera, co nie? - krzyknął "Szybki Bill" w stronę drzwi. Rozgościwszy się jak u siebie w domu postanowił, że wyręczy gospodarza i idzie otworzyć drzwi.
__________________ "When your thoughts says no And your body screams yes Let me feel your lips burn Let me take you away" |
13-06-2012, 09:27 | #13 |
Reputacja: 1 | Wszelkie myśli o leniwym wypoczynku wyleciały mi z głowy. To miał być "milkrun". Przekląłem się za nie wzięcie broni palnej. Otwieram drzwi do sypialni, przez chusteczkę ujmując jak najmniejszą powierzchnią dłoni klamkę. Nie chcę zniszczyć śladów na wypadek ewentualnego śledztwa. Staram się po ilości krwi oszacować powagę rany. |
13-06-2012, 14:43 | #14 |
Reputacja: 1 | Ździsław tylko kiwnął głową do Jacka, gdy ten wyszedł sprawdzić co się dzieje. Również wypił już trzy setki ale wstawiony nie był, co jak co ale głowę to on miał mocną. -E tam, pewnie jakiś gówniarz sobie jaja robi. - Powiedział tylko sięgając po garść chipsów z miski stojącej na stole. Były przygotowane na zbliżający się mecz, którego pewnie przez tą wichurę i tak nie oglądną. |
13-06-2012, 16:14 | #15 |
Reputacja: 1 | -Ty otwórz. -Powiedział szukając problematycznie ze strzelba pod pachą zapalniczki i fajek.
__________________ It's only after we've lost everything that we're free to do anything. On a long enough time line, the survival rate for everyone drops to zero. |
14-06-2012, 18:48 | #16 |
Reputacja: 1 | [Mam spore problemy z Lastinn ostatnimi czasy, więc nie wiem jak będzie z moimi odpisami] - No... dobra. - odpowiedział Francis spokojnie koledze, podchodząc do drzwi. Przyjrzał się uważniej dziewczynce, a następnie (Jeśli nie wygląda jakoś przesadnie... dziwnie*) otwiera jej drzwi, pytając: - Co Ty tu robisz, mała? I gdzie Twoi rodzice? - [*Czyt. jeśli nie wygląda na zombie. ] |
14-06-2012, 19:12 | #17 |
Reputacja: 1 | Yamato otworzył drugie piwo. Powiedział do Ździsława: -Tak się tu nudzę że zaraz umrę. Może byśmy się rozerwali i w karty zagrali czy coś w tym stylu. Chyba że zrobilibyśmy mały sparing. Ot tak dla zabawy... -Japończyk (Yamato był z tego pięknego kraju) wybitnie nie lubiał siedzieć i nic nie robić, więc gdy myślał że trzeba będzie czekać bez sensu trochę się zdenerwował. |
14-06-2012, 19:56 | #18 |
Reputacja: 1 | Sparing? - Ździsław zrobił minę wyraźnie wskazującą na to że nie chce mu się teraz "naciągać" z Yamato, bowiem domyślił się, że Japońcowi chodziło o zapasy. "Pożarł" garść chipsów i wstał. Ruszył do okna, zobaczyć czy aby pogoda na zewnątrz się trochę nie poprawiła oraz ot, żeby może zobaczyć coś ciekawego. |
14-06-2012, 21:17 | #19 |
Reputacja: 1 | Radek: Drzwi z trudem przytrzymałeś, żeby nie wyrwały się z zawiasów, gdy w końcu otworzyłeś zamek. Okazało się, że to kilku znajomych z Pana Kalasantego. Jeden z nich jest ciężko ranny i nikt nie wie co się stało. Podobno na chwilę wyszedł na zewnątrz w czasie sztormu, a jak wrócił to miał oderwane trzy palce prawej dłoni i mamrotał coś, że kogoś załatwił. W całym tym zamieszaniu nie zlokolizowano nikogo więcej, a to właśnie w domku gdzie przebywasz jest jedyny lekarz z tej wesołej gromadki. Rannego przeniesiono na wyższe piętro, bo Doktor Śmierć chciał w spokoju obejrzeć rannego. Wszyscy zeszli na dół. Razem z czterema dodatkowymi osobami to się zrobił tłok jak cholera. Spooky: Wyjąłeś łom, ale ten ktoś kompletnie się tym nie przejął. Już zastanawiałeś się czy zdzielić go czy uciekać, gdy facet padł na asfalt na twarz, a właściwie do kałuży. Być może się utopi jeżeli nie zareagujesz. Marvin: W sypialni było jedno wielkie łoże z zasłonami. Na nim leżała naga żona von Ribbentropa z wbitą nogą od krzesła w serce. Jego twarz jest pokryta krwią, że niemal jej nie poznajesz. Jej cycki są za to te same. Pewnie sztuczne. Choć teraz jak tak patrzysz to stwierdzasz, że naturalne. A przecież była taka szczupła. Początkowo niezauważyłeś, że obok łóżka leży dziecko von Ribbentropów z oderwaną twarzą. Jedno oko leży obok główki, a drugie wylewa się z oczodołu. Nosa brak jak i górnej warki. Zęby i uszy na swoim miejscu. Krwi jest w sumie niewiele, ale tętnica chyba nie została przekłuta. Widok ten był wyjątkowo obrzydliwy. [-3 Rozumu] Może pomoże ci wymiotowanie. Dodatkowo odcień ich krwi jest jakiś dziwny, ale czy z pewnością chcesz się przyglądać? Tak na serio to przydałoby ci się chwilę odpocząć, wziąść jakieś prochy na uspokojenie albo przynajmniej z kimś żywym pogadać. Na stoliku nocnym von Ribbentropa leży jego telefon komórkowy. Podejście do niego równocześnie ignorując zwłoki będzie wymagało jednak od ciebie sporej dozy niewrażliwości. Jack: Na parterze spotkałeś rannego gościa, który wczołgał się od poziomu gruntu po dziesięciu schodkach, ale nie zdołał już wstać, żeby nacisnąć dzwonka od pierwszego mieszkania. Tam i tak nikogo nie ma, bo przecież właściciel pojechał do domu słysząc o sztormie. Początkowo mamrotał coś bez sensu, ale po chwili zacząłeś łapać co on tam gada. Rozpoznałeś, że to jeden z gospodarzy farm z północy. Ktoś ich zaatakował. Powybijali okna i wdarli się do środka. Próbował uciekać samochodem, ale ktoś do niego strzelał i wjechał do rowu. Później mówi tylko, że jakiś człowiek próbował go zabić przy bloku Aneta. To właśnie tamten dźgnął go nożem i próbował złapać. Uciekł, bo tamten tylko szedł za nim, a nie biegł. Nikt w domofonie nie odpowiadał, a tamten szedł przez wichurę. Co raz bliżej i bliżej. W końcu rolnik wybił szybę i wpadł na klatkę schodową. Spojrzałeś w stronę drzwi wyjściowych i oprócz tego, że wichura wpada do środka to niczego innego nie zobaczyłeś. Ktokolwiek gonił tego typa to nie dotarł tak daleko. Z drugiej strony wbrew opowieści ten facet ma co najmniej trzy rany - jedną paskudną w okolicach brzucha i jeszcze dwie - po jednej na każde ramie. Krew przesiąka przez ubranie. Oboma dłońmi zaciska ranę brzucha. Ździsław: Totalnie nie ma powodu do obaw. Wszystko jest w porządku. Zjadłeś czipsy i wypiłeś szklankę napoju bezalkoholowego gazowanego. Nagle zaburczało ci w brzuchu. Chyba powinieneś iść do klopa. Swojego czy narobisz u Jacka? Przez okno zobaczyłeś jakiegoś człowieka, który niczym człowiek pająk wszedł po ścianie budynku Aneta na jego dach. [-2 Rozumu, srać ci się jeszcze bardziej chce, więc biegniej teraz do klopa albo nasraj przy wszystkich] Yamato: Po tym jak Ździsław podszedł okna to znieruchomiał patrząc na niewiadomo co za oknem. Z głębi pomieszczenia to nic nie widać choć już przecież jest ranek. Deszcz jest zbyt gęsty, ale tak jak wcześniej stałeś przy oknie to widziałeś ścianę Anety. Może pożar? Ździsław nic nie mówi tylko złapał się za brzuch. Ach, nie ma się co obawiać - sranie go męczy i tyle. Francis, Sebastian: Wygląda przesadnie dziwnie - jakby była ofiarą wypadku drogowego. Obdarte ubranie, zapłakane oczy, liczne drobne rany, z kroplami krwi spływającymi z wodą z deszczu - teraz jest pod niewielkim daszkiem, ale i tak jest przemoczona do suchej nitki. http://designingsound.org/files/2010/04/Rec_Girl.png Wasze paranoiczne zachowanie skutkuje tym, że tej dziewczynce nadal nie zapewniacie należytej opieki. Przecież jest ranna, a nawet gdyby nie była to to są tortury tak trzymanie małej dziewczynki na wichurze. [po -1 Człowieczeństwa za niechęć do niesienia pomocy potrzebującym] |
15-06-2012, 00:07 | #20 |
Reputacja: 1 | [Ej przecież ja jej sie nie przyglądałem, nie wiedziałem że jest potrzebująca wiedziałem tylko ze tam sterczy. To Francis sie paranoicznie boi małych dziewczynek] -No na co czekasz! -Krzyknął na Francisa rzucając mu strzelbę i łapiąc za klamkę od drzwi z zamiarem otwarcia ich. Przecież taka mała dziewczynka nie zrobi krzywdy dwóm uzbrojonym policjantom, nie?
__________________ It's only after we've lost everything that we're free to do anything. On a long enough time line, the survival rate for everyone drops to zero. |
| |