|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-11-2015, 19:16 | #131 |
Reputacja: 1 | Gdy James się obudził, pobierał porozrzucane rzeczy leżące po całej jego kajucie. Jedyne czego nie można było powiedzieć o jego kajucie to tego że panował w niej porządek, na biurku leżało mnóstwo map i instrumentów nawigacyjnych, a także oficerski podręcznik aeronautyki i aeronawigacji, na wszystkich szafkach leżało całe mnóstwo trybików, zębatek i zapadek. Potem jak James się ubrał, wziął prysznic i ogolił się. I na prośbę sierżanta Boumonta James skierował się się na taras sterowca. Zresztą przed Grethą i James stało zadanie przetransportowania tej wiedźmy Kassel do miasta z rozkazu sierżanta jak się okazała. James widząc Grethe uśmiechną się, i zapytał się. -Mam nadzieję że noc minęła dobrze Gretho, z tego co się dowiedziałem sierżant chce nasz widzieć na tarasie - mam nadzieję że nie chodziło mu o pożar który wybuchł dziwnym trafem w Lombardzie? Powiedział James przypominając Grethcie o sytuacji podczas poszukiwania księgi i jej słowach wyjaśnienia, a właściwe ich braku. Ostatnio edytowane przez Orthan : 17-11-2015 o 22:15. |
25-11-2015, 19:05 | #132 |
Reputacja: 1 | Sierżant przywitał ich Skiniem głowy. - Ta misja okazała dla nas znacznie bardziej kosztowna niż przypuszczaliśmy, choć wdzięczność Joanitów jest dla nas bezcenna. Jak wiecie, muszę wypuścić Kassel, nie tylko dla tego, że nie mamy dowodów, zwykłego śmiertelnika moglibyśmy jakoś nakłonić do szczerości. Nie chcę robić sobie wrogów wśród tak potężnych ludzi bez powodu. Ta kobieta… Jeśli prawda, że nazywa się Adamson…. Kane Adamson jest właścicielem Kane Inc i być może jej ojcem lub dziadkiem Dlatego też musimy albo zdobyć mocne dowody. Na przykład odnaleźć Crowa lub zdobyć inne świadectwo jej winy… To nie jest jednak nasz piorytet. Musimy rozwikłać zagadkę samospaleń. Woję z Kane Inc pozostawmy szefowstwu.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
25-11-2015, 19:46 | #133 |
Reputacja: 1 | Idąc przez salę, w której przetrzymywana była Kassel Gretha uważnie przyglądała się zebranym tu osobom. Po temperaturze jak panowała wnioskowała, że jej pomysł na zastąpienie Henrietty był wręcz genialny i zbawienny w skutkach. - Odpocznij sobie skarbie - powiedziała z lekkim uśmiechem do pyromantki. Im dłużej z nią pracowała tym większą sympatią ją darzyła. I to taką bezinteresowną. - Później wypijemy sobie lampkę wina - mrugnęła do niej. Chyba to odwiodło młodą od wybuchu przez co tylko wybiegła z pomieszczenia. Gustav za to wyglądał na wyjątkowo zadowolonego, że pani doktor zmieniła hiszpankę. Gretha usiadła na fotelu skierowanym na Kassel. Rozsiadła się w nim wygodnie zakładając nogę na nogę. - Zwycięzcy piszą historię. Moich przodków okrzyknięto bohaterami, obsypano złotem i szlacheckimi tytułami - uśmiechnęła się lekko - A cóż to nas łączy? - odparła niby zainteresowana unosząc brwi - Studiowałaś medycynę? Używamy tej samej szminki, a może mamy tego samego fryzjera? - przechyliła lekko głowę. Kassel uśmiechnęła się. - Czuję, że dziś zabiłaś człowieka. Jakie to uczucie? Mi się zdarzyło to po raz pierwszy, gdy miałam 13 lat. Nóż w brzuch. A medycyny nie studiowałam, choć zdobyłam kiedyś wykształcenie w tym zakresie... Gretha wzruszyła ramionami. - Nic szczególnego. Nic ciekawego - odparła - Tak jak robienie sekcji na trupie. - spojrzała na swoje paznokcie po tym znów na nią - A tobie się podobało? Nóż to bardzo osobiste narzędzie. Zwykle dedykowane komuś "bliskiemu" - przyglądała jej się uważnie i z zaciekawieniem. - Inny dzieciak z gangu, gdy ma się trzynaście lato to nóż jest najlepszą bronią... Jednak nie powinnam była opuszczać ojca. Polubiłby cię. Ceni wykształcone kobiety - Ach te błędy młodości - niebieskowłosa uśmiechnęła się lekko - Jak dobrze, że moja rodzina nie mnie przed takowymi uchroniła - powiedziała z lekko tylko wyczuwalną ironią - A co cie skłoniło do ucieczki? Przecież matkę odesłał na tamten świat twój ojciec. - Trudno powiedzieć. Chyba nie mogłam się pogodzić z przeznaczeniem... A co z twoją rodziną? Taka mądra pani doktor bawi się w don Kychota Gretha machnęła ręką. - Ach nie, ja tylko przyklejam im plasterki jak zrobią sobie krzywdę - odparła z lekkim rozbawieniem - A jakie to przeznaczenie cie czeka, że nie chcesz się z nim godzić? - To jakie nie jest losem człowieka. Zaprawdę, cierpiał Syzyf. Ale ja już się z nim pogodziłam i pracuję w firmie Tatki. A jakie jest twoje? Los Zygfryda czy Fafnera? - Pożyjemy zobaczymy - odparła niby od niechcenia - Urodę, po którym z rodziców odziedziczyłaś? Ja zdecydowanie po matce. Bohaterowie mieli sporo księżniczek, w których mogli przebierać - dodała ze śmiechem. - Po ojcu. Jego krew jest silna. Rozumiem, że ty szukasz tu swojego Nie-księcia? To sierżant czy kapitan? Czy ten wielkolud? A może po smoczemu masz inne apetyty? I nadal nie rzekłaś, czemu tu jesteś, zamiast rozbijać się po balach? Czy sama to wiesz? Zaśmiała się na słowa Kassel. - Wytworne kolacje, bale na które zapraszana jest cała śmietanka towarzyska... Raz cały taki bal przeleżałam w smoczej formie przy fontannie łowiąc zaniepokojone spojrzenia gości kierowane na mnie… - westchnęła teatralnie jakby się rozmarzyła - Romantyczna z ciebie osóbka. I sympatyczna do tego. Aż dziw bierze, że parasz się czarną magią - odparła rozbawiona pani doktor - Jeśli chodzi o mnie to jestem tu na kontrakcie. Ten się kiedyś skończy i wtedy znów zadecyduje co dalej z moim życiem. Fajnie tak móc o sobie decydować, a i podróżować można. Przygodę przeżyć. - Nie zajmuję się czarną, choć mój zdradziecki sługa... Czyli jednak to tylko kaprys pannicy? - Oj nie- Gretha pokręciła przecząco głową - Kaprysem byłoby kupienie takiego statku, zapakowanie na niego służby i wyruszenie w podróż. A więc czym zajmuje się firma twojego ojca? - zapytała. - Kane inc? Wydobyciem złota i innych minerałów, zakupem ziemi przetwórstwem? - Kupujecie tu coś czy jesteś tu turystycznie? Plaże mają niczego sobie. - Turystycznie, jak to wypada pannie w tych dziwnych czasach - Twój pracownik, ten co cie chciał złożyć w ofierze to długo już dla Kane pracował? - Dla mnie... Mam też swoją służbę - westchnęła - Dwa lata temu zatrudniłam go gdy szykaliśmy złota na nowej gwinei - Przejawiał wcześniej jakieś ciągoty do czarnej magii? - Ależ nie, ja nigdy nie zatrudniłabym nikogo, kto zajmowałby się takimi nikczemnymi sprawami - rzekła Kassel i Gretha wyczuła, że ta kobieta kłamała cały czas w sprawach dotyczących swojej niewinności. - Rozumiem - odparła patrząc na nią z udawanym współczuciem z jakim mówi się o potrzebujących na wystawnych balach charytatywnych - Czyli dopiero tu na wyspie się to zaczęło? Pewnie znikał i unikał tematu co wtedy robił. Podwładni potrafią być tacy niewdzięczni - jej mina zdawała się mówić "na czym ten świat stoi". - Dokładnie tak było, widzę, że się świetnie dogadamy. Mój sługa nadużył mego zaufania, ale dzięki bohaterskiej reakcji waszej drużyny zostałam uratowana...Chyba mam nawet tytuł księżniczki jakby kogoś to interesowało... lub kupię go sobie Na wspomnienie o księżniczce lady von Aleroth uśmiechnęła się pod nosem, ale skryła to za dłonią niby kryjąc się z ziewnięciem wywołanym zmęczeniem. - Francuzi są bardzo chętni sprzedawać tytuły - skomentowała to z uprzejmością - Ale ten sługa mówił zapewne czemu to ma służyć? Tacy szaleńcy jak on lubią zarzucać swe ofiary takimi informacjami. To ich jeszcze bardziej nakręca - skrzywiła się. - Chciał mą duszą nakarmić Hatha, jednego z łowców, drapieżników czających się w zimnej pustce między gwiazdami jak Sataka... oj był gadatliwy, nieprawdaż? Gretha znów się uśmiechnęła. - To chyba potrzeba więcej niż jedną duszę, żeby coś takiego nakarmić - powiedziała z lekkim rozbawieniem. - Moja dusza starczyłaby na zacny obiadek - rzekła Kassel szczerząc się. Pani doktor na chwilę przymknęła oczy. Naprawdę była zmęczona dzisiejszym dniem. Jednak nie dane było jej cieszyć się spokojem myśli. Przypomniała jej się wizja którą miała lądując by oddać księgę. “Gigantyczne podziemne miasto pozbawione światła, w którym jednak widziała. Ogromne piece świecące białym światłem. Rzesze istot bez twarzy pokrytych chitynowymi pancerzami. Bladzi niewolnicy w łańcuchach. Płomień, wrzask i fala ognia wszystko pochłaniająca.” Przetarła skronie dłonią. Przeczesała włosy palcami. Spojrzała na Kassel ze współczuciem. Według niej nikt nie rodził się zły. Po prostu dalsze okoliczności do tego prowadzą. Była jeszcze siła charakteru, ale ona determinowała jedynie jak wiele osoba przyjmie na siebie zła zanim sama będzie je czynić. Coś jak karma. - Mówił po co mu kadzie i opalanie ofiar? Ciebie chyba też na to szykował. - Och nie... Tylko o tym, że Łowca z Pustki mnie pochłonie. Wypytaj magów o niego, .a przykład tego rosjanina... I na tym Gretha zakończyła swoją rozmowę z ich więźniem. Nie zamierzała o tym rozmawiać z Gustawem przy niej. Rozsiadła się na fotelu z nogami założonymi na oparciu niczym znudzona nastolatka. Ze swojej torebki wyciągnęła wygryzioną książkę Dumasa i zaczęła przeglądać jej strony. Nie była już zainteresowana rozmową z Kassel ale nie zmieniło to jej uprzejmego podejścia do niej. Na poranne spotkanie z sierżantem przyszła niewyspana. Kryjąc się z ziewaniem słuchała co mówił James i co odpowiedział mu Gerad. - Jest winna - odparła, gdy obaj zamilkli - Urocza i sprytna też. Mówi, że jej ojciec jest właścicielem Kane Inc. - po czym streściła im swoją rozmowę z Kassel - Z góry przepraszam za to, że będę dziś trochę mało skupiona - zwróciła uwagę, że pilnowała w nocy ich więźnia. - Ja widzę dwa wyjścia. Pierwsze jest takie, że ją zjem i po sprawie. - uśmiechnęła się na wspomnienie jak kapitan Reinier poklepał ją po ramieniu - Wtedy prawnicy Kane doczepią się do mnie, a nie do MC. Drugie to wybierzemy trudniejszą drogę i spróbujemy znaleźć flet, którym pewnie Kassel zauroczyła ofiary w tym również swojego sługę, a w międzyczasie przetrzymamy ją pod pretekstem, że nas okradła. - wzruszyła ramionami. - Jak już wspomniałam mówiła coś o karmieniu Łowcy Pustki. Jesteś sierżancie czarownikiem, czy wiesz o co może chodzić? - zapytała spoglądając na Gerada. - Ach i jeszcze jedno - dodała nie pozwalając im nic wtrącić - Gdy lądowaliśmy oddać księgę Matce Przełożonej miałam coś w rodzaju wizji. Widziałam w nim pozbawione światła olbrzymie podziemne miasto. Mimo braku światła widziałam je bardzo dobrze. Były tam chmary istot w chitynowych pancerzach ale bez twarzy. Były tam też wielkie piece świecące białym światłem. I nagle wszystko pochłonął płomień, krzyki i fala ognia. |
25-11-2015, 22:01 | #134 |
Reputacja: 1 | James na słowa Kapitana pokiwał tylko z zrozumieniem głową słowa sierżanta, zbytnio beż dowodów nie mogli nic zrobić by więzić Kessel bez formalnych zarzutów prawnicy Kane Inc. na pewno nie przegapili by okazji by pogrążyć firmę, jeszcze jeśli ta Żmiją Kassel. A po za tym jak wspominał sierżant Boumont musieli się zając sprawą morderstw. Następnie słysząc słowa Grethy, a właściwie jej propozycję James uśmiechną się zawadiacko, czyli jednak spróbują przyskrzynić tą wiedźmę pomyślał James. Na wspomnienie Grethy o dziwnej wizji, brwi James powędrowały do góry ze zdziwienia. Nie za bardzo wiedział co powiedzieć lub sądzić o wizji Grethy, zresztą sierżant czy któryś z członków drużyny może był by w stanie pomóc i coś ustalić. W każdym razie zwrócił się do Grethy i sierżanta. - Sądzę że propozycja Grethy jest rozsądna, jak na razie nie mówię tu o zjedzeniu jej, choć za jakiś czas może okazać się to dobrym rozwiązaniem. W każdym razem jeśli chcemy mieć dowód przeciwko Kassel powinniśmy sprawdzić czym lub kim jest ten łowca pustki? A po za tym mam pewien pomysł jak znaleźć Crowa i w tym celu by go schwytać posłużymy się fizyką, matematyka i logiką , zważywszy na to że nasz zbieg wykorzystuję lot w celu przemieszczania się, na pewno by zaoszczędzić energie będzie wykorzystywał energie powietrznych w celu przemieszczania się tak jako to robią ptaki na przykład Albatrosy - a zważywszy na to że wspominał też o harpiach które pracowały dla światka przestępczego dość łatwo będzie można ustalić trasę ich ucieczka, zwłaszcza że sądzę że w celu podróżowania Crow używa swojej że to nazwijmy ptasiej pod świadomości. Inaczej mówiąc postaram się ustalić najprawdopodobniejsze trasy ich ucieczki. A potem tylko sprawdzić te miejsca w szybkim rekonesansie. |
27-11-2015, 20:28 | #135 |
Reputacja: 1 | Sierżant zmarszczył brwi i rzekł. - To nie brzmi dobrze. Tego typu wizje nigdy nie oznacza nigdy nic dobrego. Niestety w tej sprawie ani w sprawie łowcy nie mogę wiele powiedzieć. Może porozmawiaj z Ivanem, on jest prawdziwym czarnoksiężnikiem, Ja jestem raczej sztukmistrzem. Pana pomysł panie James brzmi ciekawie. Starczą ci trzy godziny? Mapy dostarczy Laura albo gustaw. A Kassel nie zjadaj Gretho, pochorujesz się - sierżant uśmiechnął się.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
27-11-2015, 22:59 | #136 |
Reputacja: 1 | James na słowa sierżanta odrzekł krótko. -Sądzę że trzy godziny to aż za dużo czas, ale lepiej wszystko zrobić dokładnie i porządnie. Jeśli chodzi o mapy niech Laur albo Gustaw dostarczą je do mojej kajuty, mam kilka swoich map ale mapy Organizacji mogą być dokładniejsze i jeśli można prosiłbym o dziennik pogodowy może się przydać. Jeśli Ivan będzie coś wiedział na temat Łowcy Pustki, to możecie mnie poinformować to może być prawdopodobnie dobra wskazówka gdzie mógł udać Crow, no i jakie plany ma Kassel. Sądzę Gretho powinnaś też się wyspać i odpocząć po nocnej warcie, jak sądzę będziemy mieli spory kawałek do przelecenie i przeszukania by dorwać Krukowatego więc będzie to dość wyczerpujące wysiłek.. Następnie James udał się do swojej kajuty gdzie wyciągnął mapy, podręcznik aeronautyki, tabele nawigacyjne i instrumenty nawigacyjne i zaczął żmudne ustalanie najprawdopodobniejszych tras ucieczki Crowa na wyspie. |
27-11-2015, 23:24 | #137 |
Reputacja: 1 | - To brzmi jak plan - pokiwała głową z aprobatą. - W takim razie ja idę jeszcze zagadać do Ivana o tej mojej wizji i... - westchnęła spoglądając na Jamesa - I tak jak mówisz pójdę spać. Uśmiechnęła się po tych słowach zadziornie do sierżanta i zasalutowała mu niedbale. Odwróciła się i odeszła zastanawiając się gdzie o tej porze znajdzie czarnoksiężnika. |
29-11-2015, 16:36 | #138 |
Reputacja: 1 | James zajął się swoją pracą i po pół godzinie Laura przyniosła mu mapy. I potem przychodziła kilka razy zaglądając mu przez ramię i z nieufnością przyglądając się jego szpargałom. W końcu udało mu się znaleźć ciekawy punkt. Między Rhodos i Anatolią znajdowała się niewielka, w teorii niezamieszkana wyspa, ale z własnego doświadczenia wiedział, że tego typu miejsca były ulubionym miejscem w którym zatrzymywali się przemytnicy i tego typu osoby. Crow zapewne tam się zatrzymał, być może z grupą harpi, one lubiły takie miejsca. Tymczasem Gretha odnalazła Ivana gdy jak zwykle pił sobie swoje ulubione czarodziejskie lekarstwo czyli okowitę. - Witaj Córuś - rzekł drobny starszy człowieczek łagodnie. Do każdego przed pięćdziesiątką zwracał się per synuś córuś, a do każdego kto był po pięździesiątce per Mateńko lub Tatku. Wysłuchawszy opowieści grethy wytrzeźwiał natychmiast i rzekł. - Łowca puski… Słyszałem coś o tym. Istnieją drapieżniki żyjące w pustce ponad nieboskłonem. To straszne istoty, zrodzone z zimna i ciemności. Niektóre z nich stworzyły wokół siebie kulty, które oddają im nieszczęśników na ofiary w zamian za moc władania ciemnością. Ten których pożrą będzie trawiony aż po kres dziejów. Mówi się, że jeśli ktoś zbierze naraz wystarczającą ilość ofiar to jedna z tych istot przybędzie do naszego świata. Jeśli mowa o twojej wizji, to także mnie martwi. Nie wiem to to za miasto, ale zgaduję, że było to miasto jakiejś podziemnej cywilizacji, strasznej i przedludzkiej. Być może księga zawiera straszne tajemnice na jej temat… ale nie jestem pewien… Gdy Gretha poszła spać, nie miała żadnych niepokojących snów… spała wręcz twardzo jak kamień. Lecz gdy się obudziła spostrzegła, że jej ciało nie licząc twarzy pokryły symbole z książki.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
29-11-2015, 17:50 | #139 |
Reputacja: 1 | James szybko zaznajomił się z mapami które dostarczył mu Laura, dokonał stosownych obliczeń i badań, choć James denerwowało trochę jak Laura wchodziła do jego kajuty i patrzyła mu przez ramię na efekty jego pracy. Gdy w końcu znalazł to co szukał, była to niewielka wyspa, idealne miejsce dla przemytników i uciekiniera. Zaznaczył jej położenie i skierował swe kroki w stronę kajuty Grethy poinformować ją o tym że wyruszają by potem udać się do sierżanta na krótką odprawę i do zbrojowni po potrzebne oporządzenie. James stanął przed kajutą Grethy i zapukał grzecznie i czekał cierpliwie jak na dżentelmena przystało, mając nadzieję że Gretha się już obudziła ze snu. |
29-11-2015, 20:23 | #140 |
Reputacja: 1 | Obudziła się rześka i gotowa do akcji. Niestety podczas "porannej" toalety odkryła coś przerażającego... - Jak ja wyglądam... - jęknęła przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Od razu obejrzała dokładnie całe swoje ciało. Zrezygnowała tego dnia z sukienki na rzecz stroju, który zakrywał w miarę całe jej ciało. Ubrała na siebie długie lniane spodnie o rozszerzających się ku dołowi nogawkach, buty na niewielkim obcasie. Na koszulę narzuciła marynarkę o dużych kieszeniach. Wszystko utrzymane w kolorystyce jasnego kremowego odcienia. Do drzwi jej kajuty ktoś zapukał gdy zaczęła się zastanawiać czy swojego ubioru nie doposażyć o białe rękawiczki. Zrezygnowała z nich rzucając je na toaletkę i podeszła do drzwi. - Witaj James - powitała go uprzejmym uśmiechem. Wyszła ze swojej kajuty nie czekając na to kiedy MacCrick zauważy dziwne znaki na jej skórze. Zamknęła za sobą drzwi i spojrzała na rogatego mężczyznę. - Pewnie już czas lecieć - stwierdziła wnioskując po jego obecności przy jej pokoju. |
| |