Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-07-2018, 13:49   #71
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
7 marca, 2018, 17:32

Nad Furano Municipal Stadium powoli zapadały ciemności. Piłkarzom to jednak nie przeszkadzało. Zapalono już światła i teraz każdemu z zawodników i trenerów towarzyszył wydłużony i rozedrgany cień.
Właściwy trening jeszcze się nie zaczął. Na murawie póki co rozciągała się połowa drużyny. Brakowało Kenjiego, Totoyi, Murphy'ego, Hajime. Mieli dołączyć w ciągu kwadransa. Garrett ćwiczył z trenerem bramkarzy. Bjoereng truchtał z Hiroshim. Obaj byli równie zajęci treningiem co rozmową o ostatnim meczu.
I wtedy...
- Witam państwa! Tu Ueda Kenji z telewizji Hokkaido One! Przed nami...Jak się nazywasz?
- Daiki Tetsuya.
- Dziękuję. Rozumiem, że ostatnio brałeś udział w meczu z Gambą Osaka, w którym niewidzialne macki osakijskiej obrony spętały niemalże Proustowską ofensywę Furano Hokkaido. W tym meczu byliśmy świadkami wskrzeszenia najlepszych wzorców frontalnego ataku, która jednakowoż poległa w sposób nie ulegający wątpliwości z kunktatorskim przedstawicielem betonowej defensywy. Co masz nam do powiedzenia?
Pod koniec tyrady młodego dziennikarza już niemal wszyscy na boisku zwrócili uwagę na jego ofiarę i ekipę składającą się z zaaferowanego kamerzysty.
Cos się kroiło.
Daiki uśmiechnął się uroczym roztrzepanym uśmiechem. I nagle...
- No szczeliłem bramę, nie!
Chwila ciszy.
- Słucham?
- No bramę szczeliłem, nie! Siatę zaliczyłem, nie!
- Aha...
Chłopaki walczyli ze wszystkich sił by się nie roześmiać. Trener Krzeszewski ukrył twarz w dłoniach.
By po chwili opuścić ręce. Nie było Kenjiego, Hajime, Totoyi, Murphy'ego. Ze starszych został Bjoereng i to właśnie na niego kierował wzrok trener.
Równie dobrze mógłby powiedzieć to głośno.
"Zrób mi coś z tym świrem!".

*****

7 marca, 20:31

Kenji ostatni raz zagrał solówkę na gitarze. Koishi postukując czubkiem bucika w prowizoryczną scenę dała znak zespołowi i wszyscy zakończyli energiczny utwór własnymi ozdobnikami.
W garażu rodziców Koishi dobiegła końca kolejna próba. Yoshiyuuki klepnął Kenjiego w ramię...
- Dobrze mieć cię z powrotem, stary!
...a ekipa zanim wszyscy rozeszli się do domów rozmawiała jeszcze przez chwilę. Koishi triumfalnie przypomniała, że w sobotę mają występ w klubie. Po jej depresji sprzed kilku dni nie pozostał nawet ślad.
Szkoda, że Urashima nie miał zbyt dobrego nastroju.
W niedzielę, w samolocie lecącym do Furano, dotrzymał słowa i zatelefonował do panny Aizy...
- Kenji, porozum się, proszę, ze swymi rodzicami. Musimy znaleźć jakiś wspólny termin na spotkanie. To ważna rozmowa, rozumiesz...
...no właśnie, rodzice. Niełatwo było znaleźć dzień, w którym razem byliby w domu. A na dodatek Urashimę Starszego coś wyraźnie dręczyło. Jutro miał rozpocząć urlop i to była dobra wiadomość...
Wchodząc do małego dwupokojowego domku z wydzielonym aneksem kuchennym, Urashima młodszy czuł, ze coś jest nie tak.
Szybko okazało się co.
Ojciec Kenjiego siedział przy stole w kuchni, a na blacie stolika przed nim stały butelka sake i szklanka, do której mężczyzna drżącą dłonią nalewał alkohol. Kenji momentalnie się zorientował, że to nie była pierwsza butelka.
Głos Urashimy Starszego był chrapliwy i odległy jak stąd do Sapporo.
- Eee, Kenji. Szybko wróciłeś.

*****

7 marca, 21:03

- Hiroshi? Tu Makiko. Pamiętasz mnie...? To dobrze. Słuchaj, mam problem. Mam się z kimś spotkać na mieście w ważnej sprawie, ale jestem sama. Robi się ciemno i troszkę zaczynam się bać. Zrobisz mi niewielką przysługę i przyjdziesz mnie popilnować...? Ja wiem, że nie jesteś ochroniarzem, ale zrozum kobietę w potrzebie. Wiem, że się słabo znamy, ale nie mogę dodzwonić się do Hajime, chyba jest w trasie. Pomożesz? To nie zajmie dużo czasu i nie, nie flirtuje z tobą w tej chwili. Pomożesz mi? Hiroshi...?
Taką oto rozmowę odbył przed kwadransem młody Sasaki.
Właśnie siedzieli z Royem i Johnatanem pijąc colę na pohybel Verdy gdy przyszłą prośba o pomoc.
Normalnie Hiroshi nigdy by się nie zadawał z Material Girl, ale na sama myśl, że dziewczynie moze coś się stać, a on zachowa sie jak wtedy w Sapporo, kleszcze stresu ściskały mu gardło.
Nigdy więcej.
Szybko postanowili, że pójdą we trójkę. Zabrali kurtki i wyszli na mroźną ulicę prosto w nurt ulic wieczornego Furano.
Nie mieli długiego dystansu do przejścia, kilka przecznic. Szli śliskimi ulicami mijani przez pojazdy o żółtych ognistych ślepiach złocących skórę przechodniom. Trwało to jednak tylko przez chwilę, potem znów ciemność brała w posiadanie kamienice, bloki i uliczki.
Skręcili w ulicę Pierwszego Shoguna i wtedy wpadła im w oko otulona kożuszkiem kobieca sylwetka. Nawet z odległości kilkudziesięciu metrów i w wieczornych ciemnościach Hiroshi poznał Makiko.
Akurat nikogo innego nie było w pobliżu. Cała trojka skierowała się w stronę dziewczyny stojącej u wylotu uliczki.
Nagle Makiko zniknęła. Dobiegło do was tylko jej pełen zaskoczenia stłumiony jęk,a chwilę potem ktoś wciągnął dziewczynę w uliczkę.
Chłopaki spojrzeli po sobie, pokiwali głowami. I ruszyli jak strzały.
Wpadli w najlepszym (lub najgorszym, zależy jak patrzeć) momencie. Dwaj mężczyźni trzymali Makiko, jeden za nogi, drugi zaś przyciskał jej chusteczkę do ust. Kawałek materiału musiał być nasycony jakimś środkiem usypiającym bo dziewczyna walczyła z każdą chwilą coraz słabiej. W uliczce stał otwarty samochód osobowy w zgaszonym kolorze, z otwartym bagażnikiem, w którym to planowali chyba uwięzić swą ofiarę.
W tym samym momencie, w którym ratownicy zdali sobie sprawę z sytuacji obaj opryszkowie spojrzeli w waszym kierunku.
- Ty idioto! - syknął ten wyższy, obaj mieli odkryte twarze i ten, który mówił prezentował ceglasto czerwoną cerę i narośle na policzkach - Mówiłeś, że nikt nie patrzy!
Drugi z mężczyzn, dryblas z długimi włosami w bluzie z nadrukiem Cambridge Chemistry puścił nogi Makiko. Ten drugi wciągnął półprzytomną dziewczynę do samochodu, a jego kompan otworzył motylkowy sztylet.
Cichy szczęk, ostrze znieruchomiało w dłoni oprycha.
- Spierdalajcie stąd w podskokach, póki jeszcze macie nogi!



*****

7 marca, 19:47

Hajime położył swój ścigacz w ciasny skręt. Na zakręcie brawurowo minął pękatego minivana jak zwykle niemal dotykając kolanem nawierzchni. W ostatniej chwili uniknął zderzenia z półciężarówką i wyszedł na prostą dodając jeszcze gazu.
Wiatr był jak ściana, a pomruk motocykla jak warkot bestii. Ciemność zimowego wieczoru kładła się wokół niczym całun dodając jeździe kilka stopni trudności.
Chłopak lubił myśleć, że umiejętnościami ustępuje tylko rajdowcom. Patrząc obiektywnie, nie była to czcza przechwałka.
A przynajmniej jadąca za Soroyamą czteroosobowa grupa zdawała się tak myśleć. Brawurowy manewr został nagrodzony energicznym pohukiwaniem.
Motor Hajime, czarna Yamaha, ozdobiona onirycznym srebrnym graffiti, grzała już sto osiemdziesiąt na godzinę. A mogła jeszcze więcej. Kolejny ciasny zakręt, zmniejszyć trochę gaz, wyprowadzić maszynę na prostą i znów rwać ostro przed siebie.
Dalej! Śmiało! Młode szalone dusze! Rwijcie przed siebie! Połykajcie wiatr! Przed siebie! Naprzód!
Arata, rozpoznawalny po srebrnym pasie na czarnym kombinezonie, i żółtym kasku, zmniejszył dystans do Soroyamy. Zwolnili na tyle by się usłyszeć.
- Hej, Hajime! Widzisz zjazd? Za kilka kilometrów łączy się z estakadą! Pościgamy się? My jedziemy droga, ty zjazdem! Kto pierwszy ten wygrywa pięć tysi!
Soroyama odpowiedział w swoim stylu. Zatrzasnął złoty kask, poprawił zamek czarnego kombinezonu i, wyczuwając chwilę, skręcił w zjazd. Grupa, wrzeszcząc, dodała gazu.
Hajime znał trasę, nie raz już się tu ścigali. W dół zjazdem i do estakady to jakieś cztery kilometry. Jadąc brawurowo, kilka minut.
Chłopak podniósł motor. Przez chwilę jechał na jednym kole, już w tej chwili zwiększając prędkość. I ruszył jak strzała, mijając wolniejszych (czy też rozsądniejszych) użytkowników dróg.
Szybciej!
Zanim się zorientował był już w trzech czwartych drogi. I wtedy...
Później Hajime nie mógł sobie wytłumaczyć jak to się stało. Skąd się wziął ten dzieciak, który wyskoczył na jezdnię w ostatniej chwili. W żółtym blasku światła yamahy, przez pół sekundy, już widząc przerażoną twarz dzieciaka, Hajime, reagując instynktownie, w stanie chwiejnej równowagi, położył motor, jednocześnie rozpaczliwie zmniejszając prędkość...
W ostatnim ułamku sekundy, tuż przed zderzeniem, oczy motocyklisty poraził nagły błysk.
A potem już tylko huk, ból, trzask pękającego kasku i zgrzyt gnących się blach ścigacza.
Jeśli niefortunny jeździec stracił przytomność, to tylko na chwilę. Znów otwierając oczy, Hajime skupił się na swym ciele, nie myśląc o tym co ma złamane, a o tym co całe. Ból pulsował w całym ciele i przez chwilę chłopak bał się poruszyć nogami. Nie jestem...
Sparaliżowany.
Na szczęście nogi zareagowały. Upajając się słodkim smakiem życia, Hajime, spróbował się podnieść. Tylko po to by opaść na asfalt w stanie oszołomienia.
Podnosząc głową miał już tylko ochotę opierdolić gówniarza od góry do dołu. Kto wbiega bez ostrzeżenia na trasę szybkiego ruchu!?
- Przepraszam! Ja...
W tej chwili niefortunny jeździec miał ochotę wepchnąć szczylowi to jego "przepraszam" tak głęboko by do wyjęcia potrzebny był chirurg. Szlag, ale boli...
Świadomość wróciła mu na tyle by być świadomym otoczenia. Zdał sobie sprawę, że za nim stoi jakaś osobówka, a jej kierowca wzywa przez telefon...karetkę? Policję? Diabli wiedzą.
Zgrzyt opon po asfalcie. Jakieś dziesięć kroków dalej, przy barierce stanął wóz z charakterystycznym czerwonym błyskającym kogutem. Szybcy są, skurwiele.
Na twarzy dzieciaka odbił się autentyczny strach, tak silny, ze nie zostawiający miejsca na nic innego. W jednej chwili, równocześnie ze zgrzytem otwieranych drzwiczek radiowozu, szczeniak dopadł do barierki i skoczył.
Powodzenia. Tam było dobre dziesięć metrów do ziemi. Wariat, jasny gwint.
Hajime znów osunął się w ciemność. Tylko na moment. Gdy czarny lej znów go wypuścił jeden z gliniarzy właśnie dobiegał do barierki, za którą zniknął szczeniak, a dwaj kolejni byli już obok Hajime.
Pochylili się nad nim.
- Żyje - powiedział jeden - Nie ruszaj się. Bo po prostu zginiesz.
W beznamiętnym głosie gliniarza było coś takiego, że Soroyama uwierzył w każde słowo.
Chwilę później poczuł na nadgarstkach stalowe obrączki, chwilę plus chwilę później policjanci powlekli go do radiowozu. Wepchnęli do ciemnego wnętrza samochodu (Uwaga na głowę!). W następnej chwili jeden z nich wsiadł na miejsce kierowcy i włączył blokadę tylnych drzwi.
- Nie martw się - po głosie poznał, że to ten gliniarz, który jeszcze się nie odezwał - zabierzemy twój motor. Będziesz grzeczny na posterunku to go sobie później odbierzesz...

*****

Godzinę później, Hajime, siedział w policyjnym biurze na rozlatującym się krześle. Obie ręce, wciąż w bransoletkach, przymocowano do stalowej obręczy na stole. Pokój, w ciemnych zgaszonych barwach, oświetlony górnym światłem, pozbawiony jakichkolwiek ozdób i cech charakterystycznych, aż do bólu przypominał stereotypowy pokój przesłuchań.
Siedzący naprzeciw mężczyzna, w ciemnoniebieskim mundurze japońskiego policjanta, o szczurzej twarzy i bystrych brązowych oczach uważnie przyglądał się aresztantowi.
Młodzieniec nieoczekiwanie poczuł, że wzrok gliniarza jest trudny do wytrzymania. Przeniósł spojrzenie na jedyny przedmiot przyciągający uwagę. Grubą księgę w prostej płóciennej okładce. Mimo że książka była odwrócona, Hajime zdołał odczytać tytuł:

Przestępczość w Japonii: 1960 - 1968

Autora nie było.
Policjant zastukał palcami w biurko i Soroyama podniósł wzrok.
- Cóż - głos policjanta był zaskakująco łagodny i przyjazny - Zacznijmy od początku. Jestem sierżant Tori, funkcjonariusz Keibi-kyoku, odpowiedzialny za bezpieczeństwo tej dzielnicy Furano. Ty zaś- zerknął w dokumenty - zostałeś zatrzymany za spowodowanie wypadku drogowego, w którym szczęśliwie nikt nie zginął. To znaczy, że nie popełniłeś przestępstwa, a tylko wykroczenie.
- Jak rozumiesz musimy o tym porozmawiać. Może zaczniemy od najwyższego priorytetu. Czy potrzebujesz lekarza?
Pytanie! Hajime nie czuł się tak poobijany od...właściwie jeszcze nigdy. Ból pulsował tępo i to dawało pewną nadzieję, to nie był ból połamanych kości.
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 30-07-2018 o 14:04.
Jaśmin jest offline  
Stary 31-07-2018, 13:09   #72
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Norweg nie będzie miło wspominał ostatniego meczu z Gambą Osaka, gdzie przegrali zero do jednego. Na szczęście obyło się bez niepotrzebnych wywiadów.
-Słuchaj Hiroshi, przepraszam za moje zachowanie podczas meczu, grałeś dobre spotkanie to ja byłem za mało elastyczny - powiedział Bjoereng w stronę Sasakiego, z którym truchtał ramię w ramię. Gdyby nie to niecelne podanie, a raczej błąd w przyjęciu piłki Norwega to mieliby okazję na odrobienie strat, ale nie ma się czym przejmować.
-To była moja wina, że… - nie dokończył wypowiedzi, gdyż zauważył telewizję, która nieoczekiwanie wtargnęła na płytę boiska municipal Stadium. Tylko tego tu brakowało, ciekawe czego chcieli. Redaktor podszedł do jednego z piłkarzy, na boisku panowała cisza, więc można było usłyszeć szelest skrzydeł muchy, więc także i rozmowę.
Bjoereng chwycił się za twarz robiąc swoistego facepalma.
-Człowieku kompromitujesz się - powiedział do siebie Norweg obserwując sytuację. Pokiwał tylko głową próbując nie parsknąć śmiechem jak inni koledzy z klubu. Wtedy to zauważył ten przenikliwy wzrok trenera Krzeszewskiego mówiący “zrób coś z tym bałwanem”, więc Forfang podbiegł do dziennikarza wcześniej wydając rozkaz by Daiki się rozgrzewał.
-Witam ja mogę odpowiedzieć na pytanie - zaczął Norweg. Najpierw się przedstawił, a potem poszło z górki.
-Odpowiadając na pytanie, to my zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie, nie licząc kilku sytuacji do strzelenia bramki, to jednak nie udało się nam strzelić wyrównującego gola. Bliski tego szczęścia był, nieobecny tutaj, Hajime, ale bramkarz przeciwników był po prostu lepszy… - Norweg się rozgadał, ale przynajmniej odciągnął tego ciołka od niepotrzebnej kompromitacji.
-...jedyną bramkę meczu straciliśmy tak naprawdę przez nieuwagę naszej defensywy i przez… - tu spojrzał wymownie na trenującego Daikiego -...nierozwagę niektórych obrońców. Po prostu zostaliśmy zaskoczeni - powiedział na zakończenie wywiadu Norweg i uśmiechnął się po wypowiedzi.
Pokiwał twierdząco głową dziękując za wywiad i ruszył truchtem by rozpocząć właściwy trening.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 31-07-2018, 15:32   #73
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Sierżancie Tori, chyba powinien mnie obejrzeć lekarz. - odparł Hajime - Jeśli nasza rozmowa nie potrwa długo możemy załatwić to teraz, jeśli planuje pan dłuższą rozmowę będę nalegał na wizytą u lekarza. Pozostaje też kwestia czy potrzebuję adwokata?

- Czy ta rozmowa potrwa długo zależy głównie od ciebie. Jeśli jednak wolisz najpierw spotkać się z lekarzem to muszę cię uprzedzić, że wezwanie łapiducha z pobliskiego szpitala to kwestia dwóch godzin. Będę więc musiał kazać zamknąć cię w celi aresztu śledczego i tam obejrzy cię lekarz, a rozmawiać będziemy dopiero rano Tak, rano. - mężczyzna wykonał niejasny gest uśmiechając się ze znużeniem - Nie wyobrażasz sobie ile ja mam roboty. A jeśli chodzi o adwokata, to owszem, przydałby ci się. Możesz więc skontaktować się z palestrą, zaraz każę przynieść twój aparat. To jak?
Hajime zdał sobie sprawę, że ta sytuacja mocno śmierdzi. Wprost nie mógłby sobie wyobrazić co zrobi jego ojciec gdy dowie się, że jego jedynak został zatrzymany przez policję. Z drugiej strony samoobrona sprawdza się głównie na macie i w ciemnych uliczkach więc papuga jak najbardziej by się przydał. Tylko jak to zrobić, żeby Soroyama Starszy o niczym się nie dowiedział?
Z drugiej strony, Noburo Sato - san, adwokat rodziny Soroyama, był dyskretnym człowiekiem...

Hajime uśmiechnął się i odparł:
- Od kiedy to wykroczenie wymaga aresztowania? Miałem czyste konto do tej pory, ustalono moją tożsamość. Wie pan, że nigdzie nie ucieknę. Więc starczy tych gierek. Chce pan dzięki mnie uwalić mojego starego? Szkoda pańskiego czasu. Nie pójdę na to.

- Ho ho ho!
- uśmiechnął się kpiąco gliniarz - No to popatrzmy - wydobył z torby stojącej przy jego krześle laptopa włączył go i przez chwilę klikał - To nagranie z miejskiego monitoringu wzbogacone o dane z radaru drogówki. Popatrz sobie. Poznajesz tego osobnika?
Na ekranie widać było motocyklistę w czarnym kombinezonie i złotym kasku, dane z radaru skakały między sto osiemdziesiąt a sto sześćdziesiąt na godzinę. Na ekranie były linki do kilku kolejnych kamer. Aż do samego końca.
- Złamałeś co najmniej kilka przepisów ruchu drogowego, w tym przekroczenie ograniczeń szybkości w terenie zabudowanym o przeszło pięćdziesiąt kilometrów na godzinę. Za samo to wykroczenie możesz stracić prawo jazdy na trzy miesiące.

- I jaki to ma związek z aresztem i tą rozmową? - zapytał Hajime - Skoro ma pan takie dowody to po co ta rozmowa. Zresztą tu nie widać, że to ja. Motor tak, ale kierowca? Mogłem komuś pożyczyć.

- Mamy nagranie aż do chwili ujęcia przez patrol, ale nie w tym rzecz. Kiedy to ja powiedziałem, że jesteś aresztowany? Nie jesteś. Ale jeśli chcesz czekać na lekarza, a potem odczekać do rana na rozmowę z oficerem śledczym załatwimy ci łóżko w celi żebyś nie kręcił się po posterunku. Chyba, że pogadamy teraz. Odpowiesz na parę pytań i zwolnimy cię do domu, a w swoim czasie dostaniesz wezwanie na kolegium.

- Więc w czym rzecz? Dla byle nic nie wartych odpowiedzi nie siedziałby pan tutaj. Więc?
- Pozostali członkowie twojej grupy. Ci, z którymi rozstaliście się przy zjeździe. Kim są?
- Nie pamiętam. Musiałem się uderzyć w głowę.
- Amnezja, co?
- policjant uśmiechnął się nieprzyjemnie - Dobrze. Kolejne pytanie. Dzieciak, którego potrąciłeś. Znacie się? Widziałeś go kiedyś?
- Potrąciłem? Pamiętam, że uciekł jak wiewiórka. Nigdy go wcześniej nie widziałem.

- Ostatnie pytanie. W chwili gdy cię zatrzymano do wyjaśnienia miałeś telefon komórkowy. Jest w nim numer twojego ojca?
- Nie wykluczam takiej możliwości
- odparł Hajime. - Co to ma za znaczenie?
- Dlatego, że choć jesteś mało pomocny nie chcemy, żebyś sam wracał do domu. Poobijany i bez maszyny. A właśnie, czy masz przy sobie dość pieniędzy, żeby zapłacić za nasz parking? To będzie osiem tysięcy jenów.

- Stać mnie i na parking i na taksówkę.
- No to pięknie
- policjant wyczarował kluczyk do kajdanek i uwolnił Hajime - Wiemy co chcemy wiedzieć, nie myśl o nas źle. Taka praca, ktoś to musi robić. Idź teraz do recepcji przy wejściu i odbierz swoje rzeczy, a potem na parking po swego rumaka. Ah, przepraszam. Musimy zatrzymać twoje prawo jazdy! Jak mogłem o tym zapomnieć. Ale chyba dotoczysz motor do domu, co?
- Proszę się nie martwić, to nie problem - odparł Hajime z uśmiechem wie - Chętnie wynajmę jeszcze jeden dzień na tym strzeżonym parkingu, a rano ktoś go odbierze.
- No i proszę, jak świetnie się rozumiemy. Tylko nie opuszczaj miasta przez najbliższy tydzień. Do zobaczenia, Soroyama - san. I dziękuję za pomoc.
- Niema za co, miłej pracy - rzucił Soroyama i wyszedł. Odebrał rzeczy, zamówił taksówkę i czekając na nią zapłacił za policyjny parking i załatwił odbiór swojego motoru na rano.
Już w taksówce zadzwonił do Akiry:
- Słuchaj stary, miałem kraksę, żyję, ale motor trzeba odebrać z parkingu policyjnego. No i potem wyklepać. Dasz radę z rana podjechać? Teraz jadę się przebadać, a potem w kimę. Odezwę się później. Dzięki i na razie.
 
Mike jest offline  
Stary 31-07-2018, 16:15   #74
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Mylisz się - odpowiedział Kenji oschłym tonem. - Wróciłem o tej, o której ci mówiłem, że wrócę.

Chłopak podszedł do stołu i sięgnął bez pytania po butelkę. Była to chyba najtańsza sake, jaką można było kupić w pobliskim sklepie. Wódka znajdowała się w zwykłej, przezroczystej butelce ze szkła, która, jak szybko stwierdził Kenji, w połowie była już opróżniona. Młodzieniec zakręcił ją i odłożył na półkę.

- Chyba już ci wystarczy, tato.

Starszy Urashima zerwał się na nogi. Jego twarz skaziło piętno upartego gniewu, spotęgowanego alkoholem. Dziki grymas wykrzywił mu usta, nadał oczom blask przyczajonego drapieżnika. Kenji nie przypuszczał by jego ojciec, zwykle najspokojniejszy człowiek pod słońcem, potrafił okazać taką agresję.

- Z czym do pana domu, Kenji-kun?!

- W tej chwili nie wyglądasz na pana domu - chłopak odpowiedział hardo, ale ton głosu starał się utrzymywać spokojny. Nie chciał prowokować ojca, ale nie zamierzał mu pozwolić dalej chlać. - Raczej na kogoś, kto w ogóle nie ma domu - dodał szeptem, tak by rodzic nie mógł tego usłyszeć.

- Nie pyskuj! - warknął mężczyzna - Nie będziesz mi mówił co mam robić w moim własnym domu! A zresztą mam urlop i będę robić co zechcę. Idź spać, Kenji- kun! - chwiejnym ruchem Masaaki Urashima odzyskał butelkę. - Jutro masz szkołę, powinieneś iść do łóżka - dodał już nieco spokojniej, siadając ciężko za stołem z butelką w garści.

Parę lat temu zamknęłoby to sprawę, ale od pewnego czasu młodzieniec przerastał swojego ojca o głowę i chociaż z reguły mu się nie stawiał (reguła była taka, że nie rozmawiali zbyt często), tym razem postanowił zrobić inaczej. Nim “pan domu” zdążył sobie nalać kolejną szklaneczkę, wyrwał mu ponownie butelkę i podbiegł do zlewu.

- Tobie łózko jest potrzebne o wiele bardziej - oznajmił. - Albo zaraz pójdziesz spać, albo wyleję całą sake, twój wybór.

Ojciec Kenjiego ponownie dźwignął się na nogi z miną nie wróżącą nic dobrego i chłopak z odrobiną niesmaku pomyślał, że zaraz dojdzie do rękoczynów…

- Co wy wyprawiacie? Kenji? Masaaki?

Obaj adwersarze odwrócili się jednocześnie, jak żołnierze podczas musztry.
Urashima Eri, matka Kenjiego, stała w drzwiach prowadzących do sypialni jej i męża, ubrana w koszulę nocną, przecierała zaspane powieki.

- Niech was licho, obu! Właśnie udało mi się zasnąć - kobieta ogarnęła spojrzeniem sytuację - Masaaki, znowu pijesz? Kenji, nie krępuj się, wylej mu tę gorzałę do zlewu. A ty, panie domu, idziesz spać, w tej chwili. Może ty masz urlop, ale ja z samego rana idę do pracy i muszę się wyspać - mężczyzna usiłował się postawić, ale pani Eri jednym gestem przecięła te wywody - Spać, Masaaki!

Urashima Starszy, wyraźnie zawstydzony, podreptał do sypialni.

- Kenji, w porządku? - matka chłopaka podeszła bliżej - Idź spać. Jutro szkoła. Może będę wcześniej w domu. Dobrze, Kenji?

- W porządku - odparł chłopak. - A więc dobranoc - dodał po chwili milczenia. Zanim wyszedł zakręcił i postawił butelkę obok zlewu.

Kobieta przyjrzała mu się uważniej.

- Wszystko w porządku? Wyglądasz jakby coś cię dręczyło. Znowu pokłóciłeś się z Koishi?

- A jak myślisz?! - Kenji nie wytrzymał. - Wiesz jakie to uczucie wracać do domu i widzieć własnego ojca w takim stanie?! Wyrywać mu butelkę z ręki?! Kto wie co by zrobił, gdybyś się nie pojawiła!

- Wiesz, że musimy go wspierać. Masaaki tego nie okazuje, ale potrzebuje silnego ramienia, które go czasem wesprze. Jak każdy mężczyzna. I na szczęście nie pije zbyt dużo. Tylko ostatnio… - zawahała się na chwilę - Życie go przerasta. Nie gniewaj się na niego - szepnęła klepiąc delikatnie ramię syna.

- Chciałbym jutro z wami pogadać o jednej sprawie - Kenji zmienił temat, nie chciał dłużej o tym rozmawiać. Szukając tematu zastępczego jego myśli powędrowały do rozmowy z panią Momori. - Znajdziesz trochę czasu?

- Jutro? Mam sporo zajęć w szkole i jeszcze innych. Wiesz, że dostałam dodatkową pracę w dwóch bogatych domach? - uśmiechnęła się - Ale wieczorem będę w domu. To coś ważnego? Nie masz chyba problemów w szkole?

"No tak, jak zwykle" pomyślał gorzko Kenji, jednak głośno odpowiedział:

- Nie, wszystko w porządku - chwilę myślał, po czym zdecydował się powiedzieć - Zapomnij, to nic ważnego. Idę do łóżka, dobranoc - i ruszył do swojego pokoju.

- Dobranoc, dzielny piłkarzu - uśmiechnęła się kobieta całując go na dobranoc w policzek.

W pokoju Kenji usiadł na łóżku. Wciąż targały nim emocje. Wydarzenia ostatnich minut wciąż przelatywały mu przed oczami. Dobrze, że matka w porę zareagowała, kto wie jakby się to skończyło, gdyby tego nie zrobiła? Ojciec, w tym stanie, mógłby zapomnieć o wszelkich hamulcach. Zresztą czy on, Kenji, był lepszy? A co jeśli zachowałby się tak jak wtedy w klubie? Był wściekły na ojca, ręce nadal mu się trzęsły, mógł dać się ponieść nerwom. Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach.

Jakby tego było mało, kariera piłkarska w Gambie, stawała się coraz mniej prawdopodobną przyszłością. Nie udało mu się o tym porozmawiać z wiecznie zapracowaną matką, a ojciec... Lepiej nie wspominać. Jutro zadzwoni do Momori i powie jej, że jego rodzice nie znajdą dla niej czasu. Co innego może zrobić? Przecież jej nie zaprosi do tego bałaganu.

Ponure myśli kłębiły się w głowie chłopaka, skutecznie odpędzając sen. Nagle zapragnął z kimś szczerze porozmawiać. Spojrzał na zegarek, pora była późna. W środku tygodnia wszyscy jego znajomi pewnie już spali. Pomimo tego zdecydował się na wysłanie SMS-a: "Śpisz?". Po chwili dostał odpowiedź: "Jeszcze nie, coś się stało?", na co odpisał "Możemy porozmawiać?". Zamiast kolejnej wiadomości na ekranie pojawiło się połączenie przychodzące. Kenji natychmiast odebrał i przyłożył telefon do ucha.

- Koishi? Przepraszam, że o tej porze, ale muszę z kimś porozmawiać...
 
Col Frost jest offline  
Stary 01-08-2018, 14:13   #75
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Hiroshi szybko sięgnął ręką po kieszeniach, by sprawdzić, czy również przy sobie posiada jakieś ostrze. Odnajdując scyzoryk w kieszeni, poczuł się pewniej. Wyciągnął go i zaczął nim wywijać, pokazując swój kunszt w obsłudze ostrza. W życiu potrafił tylko kopać piłkę i kroić nożem ryby. Zarówno kopanie i umiejętność posługiwania się nożem zdawała się być w tym momencie przydatna.
- Sam was zaraz pokroję jak sashimi! - odkrzyknął bandziorowi Hiroshi. Następnie zwrócił się do swoich kolegów. - Ja biorę tego z nożem. Wy zajmijcie się resztą. Musimy działać, bo odjadą z nią!
Zachęcił kolegów do szybkiego działania widząc, że Jonathan w pierwszej kolejności zaczął sięgać po telefon. Ale dla Hiroshiego nie było czasu na wzywanie pomocy. To samo chciał zrobić podczas trzęsienia ziemi, ale należało działać od razu. Tu nie zamierzał popełnić tego błędu.
Garrett spojrzał zaskoczony na Hiroshiego. Nie spodziewał się po ich rozgrywającym aż takiej woli walki czy też tak zdecydowanego działania, a już na pewno nie spodziewał się, że chłopak nosi ze sobą nóż. Normalnie zaniepokoiło by to Jonathana, ale w zaistniałej sytuacji uciszył się, że Hiroshi ma przy sobie broń. Amerykanin nie był fanem rozlewu krwi, lecz stojący przed nimi facet z nożem dość jasno wskazywał na to, że do tego dojdzie.
Zgodnie ze słowami Sasakiego osobnikiem z bronią Garrett i Roy mieli się jednak nie przejmować, bo jego pomocnik brał na siebie. Pozostawał im więc mężczyzna przy samochodzie. Jonathan wiedział doskonale co ma w takiej sytuacji zrobić. Klepnął Murphy’ego w plecy dając mu znak by rusz w stronę porywacza, a sam zadzwonił na policję. Szybko podał ulicę na której się znajdowali i przestępstwo, którego był świadkiem. Zwrócił także uwagę na rejestracje samochodu, do którego miała. być wsadzona dziewczyna.
Garrett mocno wierzył w kolegów. Roy był twardy, a do tego był Irlandczykiem, zaś determinacja Hiroshiego sprawiała że nawet Amerykanin trochę się go przestraszył. Z resztą w razie gdyby któryś z nich sobie nie radził Jonathan gotowy był przyjść mu z pomocą.
Oprych z naroślami na policzkach zatrzasnął bagażnik. Obaj tani dranie wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
I ruszyli jednocześnie jak na rozkaz, każdy do swoich drzwi.
Johnatan zdążył dodzwonić się na niebieskich i właśnie podawał numer blach.
Bramkarz siłą rzeczy został z tyłu gdy Hiroshi i Roy zareagowali. Szkoda, że Irlandczykowi brakowało szybkości, a i Hiroshi nie był sprinterem.
Obaj opryszkowie zareagowali bezbłędnie, wskoczyli do samochodu i ruszyli, nawet nie zamykając drzwi. Hiroshi zdążył jeszcze złapać za skrzydło drzwi, przeklinający Roy został z tyłu. Samochód podskoczył na jakimś wyboju, szarpiąc uczepionego drzwi rozgrywającego Furano…
Jeszcze dwa tygodnie temu, Sasaki na pewno nie podjąłby tak odważnych działań. Teraz, mimo że wewnętrznie był mocno przestraszony to bardzo nie chciał znów nawalić. Postanowił jak najdłużej trzymać się drzwi i przeszkadzać oprychom, nie zwracając wielkiej uwagi na swoje obrażenia, które w przypływie adrenaliny pewnie nie dawały mocno o sobie znać. A jadąc w ten sposób, przynajmniej zwracał uwagę innych ludzi i być może spotka jakąś policję, czy inne służby już po drodze, co pozwoli na szybsze zatrzymanie drani i odzyskanie Makiko.

- O kurwa… - powiedział pod nosem Jonathan na widok tego co wyprawia Hiroshi. Nie znał go może bardzo dobrze, ale z ich dotychczasowej znajomości młody Japończyk jawił się jako niezwykle spokojny człowiek. Teraz zaś z każdą chwilą coraz bardziej przypominał bohatera filmu sensacyjnego, a złapanie się klamki odjeżdżającego wozu było tego kulminacją.
Garrett spojrzał na Murphy’ego. Był on wyraźnie zły, że nie udało mu się dobiec do samochodu. - To my… Chyba czekamy na policję, no nie? - w głosie Amerykanina czuć było niepewność i dezorientację. Jakby nie patrzeć ich kompan odjeżdżał właśnie z porywaczami uczepiony klamki, a Jonathan proponował kilka minut bezczynnego stania, a potem kilka godzin zeznań. - To co robimy? - ponownie zapytał Irlandczyka.
- Toś zapytał - mruknął Roy - Dzwoń po karetkę.
Jonathan lekko się zdziwił, ale gdy spojrzał za oddalającą się furą natychmiast przestał się dziwić.
Uczepiony klamki Hiroshi usiłował dostać się do samochodu. Kierowca zaklął i nagle kopnął w brzuch młodego japończyka. Hisroshi jeszcze przez ułamek sekundy widział jego triumfującą gębę nim siła kopnięcia popchnęła go na asfalt. Potoczył się i znieruchomiawszy zastygł na dłuższą chwilę.
Był solidnie poobijany, ale bardziej dokuczał mu fakt, że dranie uprowadzili Makiko. Wstając z trudem skonstantował, że teraz już wszystko w rękach policji…
Jakiś motocyklista zahamował obok Hiroshiego.
- Hej, żyjesz?
Słowa te wypowiedziane w dobrej wierze tylko wkurzyły Sasakiego.
“Tak, kurwa, cały i zdrowy jak ogóreczek” - miał ochotę warknąć.
Ostatecznie jednak gość miał dobre chęci, a Jonathan zdążył wprawić w ruch machinę sprawiedliwości, więc w sumie...
 
Vilir jest offline  
Stary 04-08-2018, 13:17   #76
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Słuchaj stary, miałem kraksę, żyję, ale motor trzeba odebrać z parkingu policyjnego. No i potem wyklepać. Dasz radę z rana podjechać? Teraz jadę się przebadać, a potem w kimę. Odezwę się później. Dzięki i na razie.
- Stary, dla kumpla wszystko – Głos Akiry był głosem wyluzowanego twardziela.

*****

Johnatan, Hiroshi i Murphy, jakieś dwie godziny po zdarzeniu, zostali wreszcie zwolnieni do domów. Można było odnieść wrażenie, że japońscy policjanci to ludzie bardzo skrupulatni.
Krótko przed zaśnięciem Hiroshi usłyszał w radiu, że policja znalazła poszukiwany samochód, porzucony w zaułku obok alei, niedaleko wyjazdu z miasta.
Po Makiko nie było ani śladu...

*****

Mama Kenjiego jak zwykle wstała pierwsza i gdy Urashima Młodszy wstał na śniadanie w kuchni siedział już tylko jego ojciec. Na talerzach pysznił się zapas kiełbasek, a obok talerzy stały kubki z parującą herbatą.
Urashima Starszy, ubrany w szlafrok, wskazał na talerz i wypchał się kiełbaską.
Obaj posilali się. W pewnej chwili ojciec Kenjiego, sprawiający wrażenie skrępowanego, rzucił okiem na syna.
- Smakuje?
- Uhmmm.
- To dobrze. Kenji? - chłopak podniósł wzrok – Co ja ci właściwie wczoraj nagadałem?

*****

W szatni gości na obiekcie Verdy było czyściutko i schludnie.
Przynajmniej dopóki nie najechali jej "barbarzyńcy z Furano". Chłopaki nie krępowali się hałasować i bałaganić.
Gdzieś w trakcie zauważyliście, że Hiramatsu też ma na sobie strój, a zamiast okularów na jego twarzy pysznią się plastikowe gogle.
- Tak, zgadza się - trener skinął głową - Rozmawiałem z ojcem Kazuhiro. Zgodził się na jego udział w dzisiejszym meczu i ewentualnie jeszcze kolejnych jeśli tylko nauka młodego na tym nie ucierpi. Dasz radę?
Kazuhiro pogodnie skinął głową. Murphy poklepał go przyjacielsko. Pozostali też nie skąpili gestów dopingu. Oczywistym wyjątkiem był Daiki, który z kwaśną miną odwrócił się w stronę swojej szafki.
Do szatni zajrzał Hajime, już przebrany, w towarzystwie masażystki. A - chan z sympatią poklepała chłopaka po barku.
- I pomyśleć, że parę dni temu nie było na tobie całego miejsca! Goi się jak na młodym psie, co Hajime? Hiroshi, w porządku?
Jeszcze przez kilka minut chłopaki słuchali trenera...
- Goooo, Furano!
...by wspólnie wysypać się na boisko. Kilkutysięczna publiczność powitała obie drużyny.

*****

...I koniec pierwszej połowy! Piłkarze nie skąpią nam emocji! Zapraszamy do studia i do zobaczenia na drugiej części meczu!
- Dla państwa komentują Iwari Shindo i Yamamoto Masakuni. Yamamoto-san, nie mamy wiele czasu więc skupmy się na sytuacjach bramkowych.
- A te, Iwari-san, skupiły się pod bramką Verdy. Gospodarze stworzyli wszystkiego dwie okazje. Pierwsza w siódmej minucie gdy wprost w bramkarza, zza pola karnego, strzelił napastnik Ishiguro. Drugi raz ten sam zawodnik uderzał siedem minut później, ale piłka poszła wysoko nad bramką.
- Garret znowu nie miał wiele do zrobienia. W zastępstwie bramkarz Verdy, Kichisaburo, zwijał się jak w ukropie, ale i tak nie zdołał uchronić swej drużyny.
- Po kolei. Pierwsze dwie groźniejsze akcje Furano, w szóstej i dziewiątej minucie skasowała kolejno, obrona Verdy i bramkarz, który znakomicie wygarnął piłkę spod nóg szarżującego Forfanga...
- Który to stanowił jeden z jaśniejszych punktów drużyny Furano! Oczywiście trudno wskazać gwiazdę w sytuacji gdy cała drużyna spisuje się tak dobrze, ale w tym młodym chłopaku nie ma krzty egoizmu. Biega, walczy, pracuje, a Soroyama korzysta z tego bezbłędnie. Oby tak dalej!
- Wracając do meczu, w trzynastej minucie na akcję indywidualną decyduje się Hiramatsu. Twarda walka na skrzydle, jeszcze tym razem wygrywa obrońca Verdy!
- Ale w siedemnastej minucie nie ma przebacz! Sasaki podaje prostopadle, nieudana pułapka offsajdowa, Soroyama sam na sam z bramkarzem, nie daje Kichisaburo szans!
- A potem jest już tylko lepiej. Rzut wolny w dwudziestej minucie, centra Sasakiego, walka w polu karnym, do piłki dopada Soroyama, strzał głową i bramkarz kapituluje po raz drugi!
- I w tym momencie następuje zmiana taktyki Furano. Kolejne akcje idą po skrzydłach przez Silvę i Hiramatsu, grających wyuczone kombinacje z partnerami. W dwudziestej dziewiątej i trzydziestej trzeciej minucie piłkę bezbłędnie przechwytuje Kichisaburo, który również znakomicie się spisuje po indywidualnej akcji Silvy.
- Młody Brazylijczyk gra dzisiaj bardzo dobre zawody. Sam ogrywa dwóch obrońców, strzela, ale bramkarz na posterunku!
- I wreszcie ostatnia akcja w tej połowie. Tuż przed gwizdkiem, w trzydziestej dziewiątej minucie, indywidualna akcja Soroyamy, strzał obok wychodzącego bramkarza i trzy do zera!
- Przypomnijmy jeszcze, że w siedemnastej minucie żółtą kartkę obejrzał Forfang. W ogóle, środkowy napastnik Furano, zdrowo się napracował. W przeciwieństwie do bohatera pierwszej połowy, Soroyamy, który wykazał się za to bezwzględną skutecznością! Yamamoto - san, czy jest jeszcze szansa by Verdy wróciło do tego meczu?
- Będzie to bardzo trudne. W pierwszej połowie skupialiśmy się głównie na bramkach,ale trzeba tu też wspomnieć, że gracze defensywni Furano zagrali koncertowo. Zwłaszcza druga linia pokazała klasę!
- Totoya.
- Właśnie, ale nie sądzę, że Furano wystrzeliło już wszystkie swe naboje. Sądzę, że w drugiej połowie zobaczymy jeszcze kawał dobrego futbolu.
- I z tymi słowami wracamy na drugą połowę meczu na łączach Hokkaido One! teraz reklamy, a później dalsza część spotkania miedzy Verdy Kawasaki, a Furano Hokkaido. Do zobaczenia!

*****

Schodziliście z boiska w stanie bliskim pełni szczęścia.
Trzy do zera. Z Verdy, drużyną znacznie wyższej klasy niż Consadole Sapporo.
Trzy do zera.
I tylko jakiś wewnętrzny cień, wspomnienie po meczu z Gambą, nie pozwalał się w pełni radować. Mimo to...
Trzy do zera!
Oby tak dalej.
 
Jaśmin jest offline  
Stary 04-08-2018, 23:59   #77
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Wychodząc na murawę stadionu Verdy Jonathan czuł się bardziej zmotywowany niż na jakimkolwiek wcześniejszym meczu tego sezonu. W pierwszym nie dostał szansy by się wykazać, a w drugim jej nie wykorzystał, jednak w tym spotkaniu nie mógł już zawieść. Nie po tym jak przegrali z Gambą. Teraz musiał być już na posterunku.

Już w 7 minucie Amerykanin przeszedł pierwszy sprawdzian formy, kiedy to o strzał z daleka pokusił się jeden z zawodników rywali. Mimo że uderzenie było całkiem silne, bramkarz Furano bez problemu złapał piłkę, która po prawdzie leciała prosto w niego. Dobrze się zaczyna pomyślał Garrett i zaraz oddał piłkę jednemu z obrońców. Do końca połowy padł jeszcze jeden strzał na jego bramkę, ale tym razem niecelny. Za to po drugiej stronie boiska prawdziwy popis umiejętności dał Hajime, który ustrzelił hattrica, co biorąc pod uwagę wypadek sprzed kilku dni robiło na Jonathanie ogromne wrażenie. I pewnie nie tylko na nim. To samo tyczyło się także Sasakiego, chociaż on nie strzelił żadnej bramki. Niemniej żaden z nich nie odstawał w tym meczu od reszty zespołu, a przecież obaj byli po wypadkach.

Gdy tylko sędzia zagwizdał na przerwę Garrett podbiegł do obu zawodników i poklepał ich przyjacielsko po plecach.
- To jak szybko wróciliście do zdrowia i to co wyprawiacie w tym meczu to klasa, po prostu piłkarska klasa!
Z resztą nie tylko oni zasłużyli na pochwały. Cała linia obrony pod przywództwem Kenjego grała świetnie, Totoya rozbijał jeden atak za drugim, skrzydła penetrowały formację obronną Verdy, a Forfang był w każdym miejscu na boisku.

W tym meczu byli oni z pewnością tym Furano, które 7 do 0 ograło Consadole Sapporo, nie zaś tym, które tydzień temu wracało z Osaki na tarczy i Jonathan nie sądził by mogło się to jeszcze zmienić. Nie wynikało to jednak z ignorancji czy niedoceniania rywali, bo tych Jonathan cały czas darzył ogromnym szacunkiem. Amerykanin nie był po prostu w stanie, nawet w największych koszmarach, wyobrazić sobie by w ciągu jednej połowy puścił aż 3 bramki.
 
Vilir jest offline  
Stary 05-08-2018, 11:36   #78
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
- Tak jest! - odpowiedział z entuzjazmem Hiroshi masażystce na pytanie o stan zdrowia. Tak naprawdę wciąż odczuwał skutki wypadku, ale odwaga, to odwaga. Nie mógł teraz pokazywać, że jest słaby, że coś go boli. Choć najbardziej bolało go wewnętrznie, że jednak nie pomógł Makiko. Nie wiadomo, co z nią teraz było. Musiał teraz liczyć na to, że policja szybko ją odnajdzie. Albo Soroyama coś zrobi. Zdał mu raport relację ze zdarzenia telefonicznie, jeszcze ze szpitala. Chociaż jak się później okazało, możliwe, że mogliby to zrobić twarzą w twarz, bo tamtego dnia trafili tam obaj...

Treningi, zmaganie się z bólem, a następnie mecz pozwoliły na odrzucenie złych myśli. A pierwsza połowa toczyła się fantastycznie, każdy na boisku świetnie spełniał swoją rolę. Sasaki poprawił się względem ostatniego meczu, dorzucając piłki, które kończyły się strzelonymi bramkami. Prawdziwy popis strzelecki dał Soroyama, który również potrafił odciąć się od bólu i zmartwień. Podczas celebracji goli, Hiroshi unikał kontaktu z kolegami. Wystarczyło mu to, że już grając w środku pola wiele razy musiał walczyć ciałem z rywalami. A każde takie zderzenie kumulowało się z turlaniem po asfalcie, po wykopaniu z jadącego samochodu.

Ale schodząc do szatni, do Hiroshiego i Soroyamy podbiegł Johnatan, poklepując po plecach.
- Dzięki, ale już odpuść sobie to klepanie - odpowiedział lekko skrzywiony na odzywające się z niezadowoleniem ciało. - Ale wszyscy gramy dobrze! Oby tak dalej.

Po czym zbiegł do szatni, by teraz jednak dać się obejrzeć A - chan. Jeśli mogła jakoś pomóc w dotrwaniu w pełni sił do końca meczu, to musiał z tego skorzystać. Chociaż w razie jego potrzeby, pierwszeństwo w zabiegach regeneracyjnych miał bohater pierwszej połowy, a i też trochę bohater w życiu prywatnym Hiroshiego. Soroyama. Hajime Soroyama.
 

Ostatnio edytowane przez Zara : 05-08-2018 o 12:16.
Zara jest offline  
Stary 05-08-2018, 17:55   #79
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Kenji? Co ja ci właściwie wczoraj nagadałem?

- Nic wartego zapamiętania - odpowiedział Kenji, po czym wstał od stołu i wyszedł z kuchni.

* * * * *

Schodząc do szatni Urashima gratulował po kolei wszystkim świetnej gry, często siląc się na żarty:

- Bjoereng, zostały ci jakieś siły na drugą połowę?

- Jonathan, znowu nuda, co?

- Sasaki, dogrywaj tak dalej.

- Soroyama, idziesz na króla strzelców, czy jak?

Zwłaszcza atakujący spisali się znakomicie, ale nie zapominał też o kolegach z obrony. On sam, przyznawał to z niechęcią, nie napracował się zbytnio. Być może w głowie siedział mu wciąż błąd z meczu z Gambą, w każdym razie wolał nie angażować się w akcje ofensywne i nie zostawiać tym samym dziury w bloku obronnym. Inna sprawa, że rywale z Verdy rzadko kiedy do tego bloku docierali, gdyż najczęściej piłkę zabierali im zawodnicy ze środka pola.

- Totoya, daj trochę pograć tym z tyłu!
 
Col Frost jest offline  
Stary 05-08-2018, 21:31   #80
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Hajime dowiedział się o Makiko zaraz zadzwonił do znajomych. Co prawda nie znał nikogo z prawdziwej mafii, ale znajomości miał tak rozrzucone, że ktoś mógł znać kogoś kto by pomógł. Albo znał kogoś. Tym bardziej, że wyraźnie dał znać, że jeśli trzeba wyłożyć kasę na prywatnego detektywa to nie ma sprawy.
Przed meczem powiedział o tym Sakiakiemu, by nie zmartwiał się bardziej. Musiał mieć czystą głowę. Zresztą chłopak wyraźnie się zmienił. Hajime nie przypuszczał, że wyjdzie coś z jego "światłego przewodnictwa", ale najwyraźniej miał w sobie to coś co pozwoliło młodemu uwierzyć w siebie. Rzecz jasna pochwalił jego postawę i chęci niesienia pomocy. Bo gdyby nie jego chęć zmiany siebie to nawet boskie światło bijące z Soroyamy wiele by nie zdziałało.

*

Mecz zaczął się nad wyraz dobrze. Soroyama nie był jeszcze całkiem na chodzie, ale dwie sesje ze światowej sławy mistrzem akupunktury przyniosły efekty. Mógł co prawda łykać środki przeciwbólowe, ale nie chciał się otępiać. Musiał działać szybko i pewnie by był z niego pożytek.
 
Mike jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172