|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-05-2019, 09:01 | #171 |
Reputacja: 1 | Franko zamarł wpatrując się w strzykawkę. Odsunął delikatnie kciuk patrząc na nazwisko. Przez chwilę nie słuchał doktorka. Jednak coś wyrwało go z otępienia. Zacisnął dłoń na strzykawce i wcisnął ją do kieszeni bluzy. Odwrócił spojrzenie w kierunku doktora. - Znasz doktora Mengele. Taki nazista, też prowadził swoje paramedyczne eksperymenty na ludziach, wierząc w rozwój nauki, a był zwykłym mordercom i zbrodniarzem wojennym. Wysłał na śmierć tysiące osób! A ty idziesz jego śladem. Nic nie usprawiedliwia takich eksperymentów na ludziach! - Mówiąc to zaczął go ciągnąć przez labolatorium w kierunku wyjścia. Zaczynało brakować czasu. Franko wiedział, że kluczowe jest nie tylko usunięcie doktorka ale również wiedza, którą ma pod czaszką. Jednak jeśli doktorek będzie stawiał opór Franko postara się by stracił przytomność. Musiał jak najszybciej znaleźć drogę na dach. |
06-05-2019, 19:59 | #172 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy stał jeszcze chwilę w oknie obserwując róg budynku, za którym zniknęła Brooke. Myślał o wydarzeniach z ostatnich kilku godzin. Mimo że jego znajomość z blondynką nie zaczęła się najlepiej, a ona sama początkowo wywarła nie najlepsze wrażenie, chłopak musiał przyznać, że to wszystko potoczyło się w bardzo interesującym kierunku. Zerknął na jej numer telefonu. Od razu zapisał go.w pamięci własnego. Mimowolnie się uśmiechnął, ale uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, gdy się odwrócil. Zack siedział przy swoim biurku, tyłem do Tommy'ego. O'Connor chciał coś powiedzieć, ale nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Czuł się okropnie. Ostatnio tak okopnie czuł się tamtej nocy, gdy czekał w szpitalu na wynik operacji Zacka. I wtedy i teraz zżerało go poczucie winy. Czy na pewno dobrze zrobił? I czy dla tego "dobrze" nie poświęcił właśnie przyjaźni z Zackiem? Tak czy siak wiedział, że nie pozwoli go skrzywdzić. Postanowił nie opuszczać go w najbliższym czasie na krok. Niech tylko ten grubas spróbuje go dostać... |
06-05-2019, 22:18 | #173 |
Reputacja: 1 | Metzger zapierał się, ale Franko bez większego problemu ciągnął go za sobą. Doktorek coś tam gadał, ale Franko coś usłyszał z dołu. Wielka dłoń trzasnęła jeńca w głowę odsyłając go w niebyt. Wziął go pod pachę i wyszedł na korytarz. Tak, słyszał na dole kroki, kilka osób. Buty o twardych podeszwach. Przemknął szybko do schodów i wyjrzał przez barierkę… Jakiś cień majaczył przy drzwiach. Jakby pilnował schodów. Franko pomknął na górę. Nie było możliwości by zrobił to niezauważenia. I tak było. Nagle ze ściany obok niego posypał się tynk. Włoch sadził wielkimi susami po dwa, trzy stopnie naraz. Na górze były tylko jedne drzwi, też miały zamek elektroniczny. Ale Franko ni emiał ani narzedzi, ani czasu na zabawę w Maxa. Z rozpędu uderzył barkiem. Drzwi lekko go spowolniły, ale zdołał się przedrzeć. Zimny wiatr omiótł go. Rozejrzał się wokoło. Był mniej więcej na środku dachu, który pokrywał nieskażony stopą ludzką śnieg. Niewygodną ciszę przerwało pukanie do drzwi. Tommy otworzył, za drzwiami stała pani Rockwell. - Dobry wieczór - powiedziała wchodząc. - Dobrze, że już jesteś Tommy. Doktor Metzger dzwonił wieczorem w twojej sprawie. Chciałby wykonać dodatkowe testy, coś go zaniepokoiło w twoich wynikach. Umówiłam cię na rano. W szkole już usprawiedliwiłam nieobecność. - powiedziała ze sztucznym uśmiechem - Weźmiesz ze sobą Zacka, zapewne już ci powiedział o szansie jaką zaoferował mu doktor Metzger. Bądźcie o ósmej pod tym adresem, to klinika doktora. - podała Tommiemu karteczkę z adresem. |
08-05-2019, 08:16 | #174 |
Reputacja: 1 | Franko ruszył szybko przed siebie. Każdy z jego kroków skrzypiał w świeżym śniegu. Szybko przeskoczył przez cokół i był już na drugim budynku. Rozejrzał się szybko za schodami ewakuacyjnymi. Znowu był nie przygotowany i nie myślał zanim zabrał się za działanie. Wiedział, że pościg wyskoczy zaraz za nim. Ale teraz już się nie cofnie. Były tam! Nieco przerdzewiałe ale powinny wystarczyć. Dopadł ich, a tuż koło jego ręki pocisk oderwał kawałek murku! Musieli mieć tłumiki. Franko zaklął szpetnie! To nie były schody tylko drabinka! Nie zmieści się. Włoch tylko rzucił okiem za siebie próbując dostrzec napastników.Nie było czasu by się cofać. Zeskoczył w dół. Kolejne pociski przeszyły powietrze tuż koło niego. Wylądował twardo na ziemi nieomal upuszczając naukowca i ruszył biegiem między budynki. Jego nogi zostawiały głębokie ślady w śniegu. Nie wiedział co ma zrobić i jak uciec. Wszędzie go przez ten przeklęty śnieg wytropią. Do głowy przychodziły mu tylko same głupie pomysły. Jeśli tylko znajdzie jakiś ciemny zaułek z dużym metalowym kontenerem może wrzucić do niego doktorka, wtedy nie ucierpi od ewentualnej strzelaniny, a sam schowa się w jakimś cieniu i zasadzi na wroga! Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 08-05-2019 o 12:13. Powód: Drobne poprawki po uwagach MG |
08-05-2019, 08:17 | #175 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Dobrze, pani Rockwell - Tommy odpowiedział posłusznym tonem, odbierając karteczkę, po czym zamknął drzwi. - Dobranoc. Odwrócił się i spojrzał na Zacka. Tamten również patrzył na niego. Zastanawiał się co zrobić. Nie mógł przecież zaprowadzić tam przyjaciela, to by było tak, jakby sam przyczynił się do jego śmierci. A Zack nie da się zaprowadzić gdzie indziej. Ale, zaraz... Przecież nie musi wiedzieć dokąd jest prowadzony. Tommy schował kartkę do kieszeni. Jeśli jego współlokator nie pozna adresu, nie będzie wiedział gdzie powinni iść, a on będzie mógł go zaprowadzić dokądkolwiek, na przykład do klubu Danny'ego. Gdy się zorientuje, będzie już za późno. Tylko co potem? Nie będą mogli wrócić do bidula. E tam, coś się wymyśli. Ostatecznie, gdyby rzeczywiście poszli do tej kliniki, też by nie wrócili. |
08-05-2019, 22:14 | #176 |
Reputacja: 1 | Mogły Franko zostały wysłuchane, wbiegł w uliczkę i zobaczył kontener na śmieci. Podniósł ośnieżoną klapę i wrzucił grubasa do środka. Sam przebiegł kilka kroków i wcisnął się w załom muru. Ledwo, ledwo starczyło miejsca. Spojrzał i zaklął, prowadził do niego idealny ślad stóp odciśniętych w śniegu. Ale nie było czasu na zmianę miejsca. U wylotu uliczki coś się ruszało. Dwie sylwetki, uzbrojeni w karabiny i broń boczną. Hełmy i kamizelki kuloodporne. Twarze zakrywały kominiarki, a… gdyby mógł Franko zaklął by na cały głos. Idący osobnicy mieli noktowizory. Nie było szansy by nie wypatrzyli wielkoluda wciśniętego w zagłębienie. Zack poszedł spać, Tommy zbyt był jeszcze nakręcony by usnąć, więc na komórce, ze słuchawkami na uszach oglądał wiadomości. Trafił na fragment o jakimś incydencie terrorystycznym w DeadEnd. I o nieudanej akcji SWAT, może nie tyle nieudanej, co nie dokończonej. Widział ruszający do akcji oddział, gdy nagle drzwi domu otworzyły się i wyszła rodzina zabarykadowanego tam faceta. A raczej zostali wypchnięci. Sam “terrorysta” też pojawił się, bez broni, skrępowany jakimś sznurkiem. Z kontekstu Tommy domyślił się, że SWAT mógł nie brać jeńców. Nagranie zatrzymało się pokazując jeden kadr, na dachu budynku, na tle nieba rysowała się jakąś przejrzysta postać. Nie byli sami w mieście… |
09-05-2019, 09:05 | #177 |
Reputacja: 1 | Franko wiedział, że spieprzył sprawę. Musi przestać rozwiązywać sprawy siłowo i zacząć wreszcie myśleć!!. Robiąc rachunek sumienia. Rzucił się biegiem w kierunku żołnierzy. Trzymając się ściany przeciwnej w stosunku do kontenera. Franko nie miał pojęcia czy ich broń jest w stanie przebić kontener. Ale nie chciał mieć na sumieniu grubasa! Przynajmniej na razie... Gdy tylko był na przeciwko pierwszego z napastników wybił się potężnie uniósł wysoko kolano celując w głowę napastnika. Jeszcze zanim wylądował już zwijał się do prawego sierpowego w splot słoneczny drugiego. Gardę uniósł wysoko nieco się pochylił. Wiedział, że to dopiero początek! |
12-05-2019, 21:12 | #178 |
Reputacja: 1 | Już się miał wybić do skoku, gdy obaj napastnicy otworzyli ogień. Strzelali krótkimi trzypociskowymi seriami. Pierwszy trafił w biceps, ale pociski ześlizgnęły się po skórze. Drugi jednak władował mu wszystkie trzy kule prosto w pierś. Trafienie zaparło dech Franko na sekundę. Zebrał się w sobie, gdy przypomniał sobie, że oddech mu nie jest do niczego potrzebny. Skoczył uderzając kolanem. Niestety tylko musnął l hełm przeciwnika, gdy ten odskoczył i próbował wcisnął mu lufę M-16 w bok. Niestety Franko odbił ją ramieniem i seria poszła w chodnik. Drugi nie miał najwyraźniej skrupułów, że trafi kompana bo cofnął się o krok i pociągnął za spust.Włoch poczuł pieczenie na łopatce. |
13-05-2019, 08:49 | #179 |
Reputacja: 1 | Franko skulił się nieco napinając mięśnie i uderzył. Nisko i potężnie, nieco powyżej kolana na wykroczną nogę. Wsadził w uderzenie całą swoją siłę. Jeśli wyszło jak się spodziewał ból powinien wyeliminować przeciwnika. Cały czas trzymając tempo franko skoczył na drugiego uderzając sierpowym w brzuch. |
13-05-2019, 23:05 | #180 |
Reputacja: 1 | Uderzenie, które powinny złamać lub przetrącić nogę trafiło i ześlizgnęło się po ochraniaczu. Przeciwnik uderzył kolbą karabinu, ale Franko zdołał ją zablokować przedramieniem. Drugi znowu strzelił, włoch poczuł podmuch pocisków pod pachą. Wszystkie trafiły w pierś jego przeciwnika. Odwrócił się i runął na drugiego, cios trafił idealnie, aż podrzuciło wroga. Przeleciał kilk ametrów i odbiwszy się od ściany ciężko spadł na ziemię. Coś ostrzegło Franko i rzucił się w bok, sekundę później trzy pociski seria rozpruła powietrze w miejscu gdzie była jego głowa. Spojrzał ze zdziwieniem na człowieka, który po dwóch ciosach stał na nogach. Nagle jego ucho eksplodowało bólem. Ułamki sekund później kolejna seria mało nie zerwała mu kaptura z głowy. Z drugiego końca uliczki nadchodzili kolejni dwaj uzbrojeni po zęby komandosi. Niezniszczalny wraz z kompanami idącymi wolnym krokiem otworzyli ogień. Trzask wygłuszonych karabinów nie wychodził poza uliczkę. Kolejne pociski trafiały Franko w pierś, głowę i bark. Strzępy ubrania fruwały na boki. Wielkolud zatoczył się na ścianę oszołomiony. Z trudem zogniskował wzrok. |