|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-01-2007, 13:19 | #1 |
Reputacja: 1 | Barykado nasza polsko mała!! Kamienica róg Okopowej i Pawiej. Podwórko... W bramie stoi młody chłopak wpuszcza szybko ... z plecaków sterczą znajome kształty części składowych błyskawic i stenów. Zaczyna się.
__________________ Si vis pacem para bellum. Wojownicy nie umierają. Oni idą do piekła, żeby się przegrupować. I zesłał ich Pan, by siali zamęt i zniszczenie. Jestem Skoletek. To my przytrafiamy się dobrym ludziom. Porzućcie wszelką nadzieję... |
20-01-2007, 14:20 | #2 |
Reputacja: 1 | Nareszcie... ostatnie spojrzenie na Warszawę-i wchodzicie w głuche uliczki Woli. <offtop> wybaczcie pomyliły mi się ulice róg Okopowej i Mireckiego</offtop> Szybkim krokiem do fabryki Telefunkena. Jest za piętnaście czwarta... jeszcze godzina do zakończenia koncentracji. Już się zbliża czas kiedy wreszcie będziecie mogli walczyć jawnie o Polske. Już pierwsi harcerze zakładają biało-czerwone opaski. Zaraz i wy do nich dołączycie. P.
__________________ Si vis pacem para bellum. Wojownicy nie umierają. Oni idą do piekła, żeby się przegrupować. I zesłał ich Pan, by siali zamęt i zniszczenie. Jestem Skoletek. To my przytrafiamy się dobrym ludziom. Porzućcie wszelką nadzieję... |
20-01-2007, 15:26 | #3 |
Banned Reputacja: 1 | Jacek Domański Wpadł z impetem w otwartą bramę. Obok niego twarze, po części znajome, po części obce. Wbiegł na podwórko, typową warszawską "studnię". Tu i osób było więcej i gwar panował większy. Chwilę szukał wzrokiem kuzyna, ale nie dostrzegł go wśród obecnych. Szczeniak jak zwykle się spóznia - pomyślał. Odebrał z rąk jakiejś dziewczyny opaskę i chwilę szarpał się z nią usiłując wsunąć ją na ramię. Była nieco za ciasna, na szczęście śliska skóra kurtki nie stawiała większego oporu. Z lewej zobaczył znajomą postać kierującą się w jego stronę. Odetchnął. Mimo iż był w Warszawie od ponad dwóch lat, nie mógł pozbyć się uczucia "obcości", a jego kresowy "zaśpiew" pogarszał tylko stytuację. Dobrze spotkać przed akcją przyjaciół. |
20-01-2007, 18:30 | #4 |
Reputacja: 1 | godz. 15.47 Zaraz obok wejścia stoi wysoka postać... ciemne włosy koszula... na ramieniu widać opaskę. Tę twarz znają wszyscy z podchorążówki... Amorek... Podchodzi do Lwowiaka Czuwaj P.
__________________ Si vis pacem para bellum. Wojownicy nie umierają. Oni idą do piekła, żeby się przegrupować. I zesłał ich Pan, by siali zamęt i zniszczenie. Jestem Skoletek. To my przytrafiamy się dobrym ludziom. Porzućcie wszelką nadzieję... |
20-01-2007, 18:41 | #5 |
Reputacja: 1 | Arkadiusz Kucharski Na podwórko wszedł młody chłopak, jeszcze zasapany po biegu. Wszedł w tłum, szukając znajomych. Większości ludzi nie znał nawet z widzenia, bo przyjechał tu przed samym rozpoczęciem okupacji. W wewnętrznych kieszeniach kurtki pobrzękiwało mu parę cięższych metalowych przedmiotów. Gdy wyciągnął rękę po opaskę, dziewczyna w pierwszej chwili zatrzymała swoją rękę przed jego dłonią, bojąc się jej dotknąć, bo była pokryta poparzeniami i miała połamane paznokcie, ale gdy spojrzała na twarz Arka, jej zmęczona twarz uśmiechnęła się. Chłopak odwzajemnił uśmiech, jego koścista twarz była pozbawiona brwi. Wcześniej był w oddziale Leśnik. To oni tutaj składali steny i błyskawice i produkowali część materiałów wybuchowych i naboi, jednak niewielu poznało Arka. Teraz był już w Parasolu. Opaska była nieco za duża, ześlizgiwała się z kościstego ramienia chłopaka, wiec ten przymocował ją wyciągniętą z kieszeni kurtki agrafką. Rozejrzał się za znajomymi. ~Czy na pewno dobrze robimy, zaczynając teraz? Na pewno mamy dobre wiadomości? Do licha, nie da sią tego jednoznacznie stwierdzić. Przygotowujemy się do wojny tyle, że lepszego czasu niż teraz nie ma. Właściwie teraz nie ma innej możliwości niż walka.~
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
20-01-2007, 19:20 | #6 |
Banned Reputacja: 1 | Lwowiak Odruchowo obciągnął kurtkę ściągnięta pasem i poprawił opaskę na ramieniu. Za plecami mignęła mu znajoma łączniczka z kursu Maria. Obok tłum harcerzy odbierał opaski, witał się, przekazywano polecenia i dyspozycje. |
20-01-2007, 20:21 | #7 |
Reputacja: 1 | Mam dla ciebie zadanie. o 17.00 kończymy koncentrację. Gdy tylko odziały wyjdą na ulice masz jak najszybciej przedostać się do fabryki Schihta. Nie będzie łatwo, ale chyba dacie rade, Niemców nie powinno być dużo na ulicach. W fabryce jest nasz skład ładunków wybuchowych. Weźmiesz Kucharza on się nimi zajmie, będzie wiedział co ma robić. Potem tu wróć będziesz potrzebny. Wasza przewodnik zaraz powinien się tu pojawić. To Mysza. On Cię znajdzie. Powodzenia. Odmaszerować. Amorek odwraca się już wydaje następne polecenia. Na podwórzu zaczyna się robić coraz większy ruch... kolejni żołnierze wchodzą. Drużyny i plutony formują się na Tym podwórzu konsoliduje armia... armia podziemna... tu i teraz wszyscy nie są obywatelami GG, są Polakami w Polsce. Lwowiak Rozkaz o koncentracji dostałeś na ostatniej zbiórce. Dostałeś także polecenie, by czekać na bezpośrednie rozkazy od Amorka. Wiedziałeś, że czeka Cię jakieś szczególne zadanie. Jedyne co Cię martwi, to to, że całe powstanie wygląda jak organizowane na szybko... jakby w bałaganie. Drażni Cię trochę też to, że nie pozwolono Ci walczyć z Twoim macierzystym baonem... ale cóż służba nie drużba. Masz tylko nadzieje, ze dadzą Ci jakąś broń, być mógł odwdzięczyć się okupantom. Kucharz Wyciągnięto Cię z Twojej piwnicy... dano rozkaz... data... godzina... miejsce... nie wiesz po co nie wiesz dlaczego po prostu tak jest i tyle... Cieszysz się tylko, że wreszcie dacie łupnia okupantom. [user=2298]Dostaniesz osłonę... mają Cię doprowadzić do magazynu materiałów... masz przygotowac jak najwięcej granatów... skład był niedostępny po prostu i dlatego dopiero po wybuchu powstania można z niego skorzystać dalsze instrukcje dostaniesz potem...[/user] Maria Powstanie... nareszcie... krótki rozkaz... Stawić się w Telefunkenie. 1 sierpnia godz 17.00... P.
__________________ Si vis pacem para bellum. Wojownicy nie umierają. Oni idą do piekła, żeby się przegrupować. I zesłał ich Pan, by siali zamęt i zniszczenie. Jestem Skoletek. To my przytrafiamy się dobrym ludziom. Porzućcie wszelką nadzieję... |
20-01-2007, 22:06 | #8 |
Reputacja: 1 | Anna Nawrocka Przez bramę przeszła bardzo szczupła, niezbyt wysoka i bynajmniej nie urodziwa dziewczyna.. Jej odstające uszy, rzadkie, krótkie włosy i krzywe, wystające zęby były już dość znane w zebranym na placu towarzystwie, albo to ze szkoleń, albo to z jej działalności jako łączniczki, albo to z lasu... Nie ważne w sumie skąd.. Uprzejmie się witała ze znamymi sobie ludźmi, uśmiechając się przy tym sympatycznie nawet do obcych.. W końcu wszyscy mają walczyć po jednej stronie.. A rozkazy były jasne i nie dotyczyły nikogo więcej niż jej samej.. To po co innych matwić.. Dostrzegłwszy Lwowiaka posród coraz liczniejszego tłumu, chciała zamienić z nim pare słów, jednak wyczuwała, że czas wyznaczony jej przez dowódcę szybko mijał.. A i on pewnie miałe też swoje zadanie.. Gdy odebrała białoczerwoną opaskę z dumą umieściła ja na swoim ramieniu.. Być może trochę zbyt idealistycznie do ideii ojczyzny podchodziła.. Może i była naiwna.. "Ale jeśli nikt by w to nie wierzył w .. W.. W powodznei tej misji.. Dobra.. Anka wystarczy juz tego idealistycznego bełkotu na dzisiaj.. Pierwsze pranie mózgu masz za sobą.. I zawiąż sobei jakoś tą opaskę, bo zaraz ją zgubisz.. " Opaska faktycznie zesunęła się ze szczupłego ramienia dziewczyny, aż do samego nadgarsta.. Ale coż. Nie były one przecież szyte indywidualnie na wymiar.." Więc trzeba sobie jakoś poradzić..". Złapała szybko swoją opaskę i podwiązała ją pod ramieniem.. Tak jak na szkoleniach pierwszej pomocy uczyli..
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |
21-01-2007, 00:43 | #9 |
Reputacja: 1 | Gorące popołudnie... Pierwszy dzień sieprnia... roku który potem miał być nazwany rokiem wielkich nadziei... ale teraz był środek pieknego lata... Mało kto zauważał wiekszą niż zwykle ilość młodzierzy na ulicach... ubranych conajmniemj dziwnie... długie płaszcze... plecaki.. torby i walizki... to były ich atrybuty... ale Warszawa to czuła... dyszała gorącym oddechem... niecierpliwości... oddechem chęci wyrwania się spod buta okupanta... checią walki... W kilku punktach miastach ruch był wyjątkowo duży... to tu gromadziły się odziały... uzbrajali się przyszli powstańcy... ustawiano piewsze centra łączności.. wydawano opatrunki, broń amunicje... i najważniejsze BIAŁO-CZERWONE opaski... ten wymarzony znak... Jednym z takich punktów była fabryka Telefunken. To tu zbierała się główna część zgrupowania Radosław, w skład którego wchodziły: baon "Zośka", baon "Parasol", grupa kobieca "Dysk", a już nie długo także pluton pancerny... Na dużym dziedzińcu fabryki kszątanina... w bramie stoi chłopach... wpuszcza tylko za podaniem hasła... Jeden z powstańsców w oficerkach i parabelką przy pasie klnie jak szefc... wszyscy wchodzą tu jak na mająówkę... niechby się jakiś granatowy napatoczył... ale cóż czas nagli.. komuś za to potem się oberwie... Wszyscy zbierają sie powoli w grupy.. sekcje... drużyny... plutony i kompanie... wszscy gotują się do tej najważniejszej godziny... Dominuje niepewność... brak informacji... coś zgrzyta w tej świerzo rozkręconej machinie.... P.
__________________ Si vis pacem para bellum. Wojownicy nie umierają. Oni idą do piekła, żeby się przegrupować. I zesłał ich Pan, by siali zamęt i zniszczenie. Jestem Skoletek. To my przytrafiamy się dobrym ludziom. Porzućcie wszelką nadzieję... |
22-01-2007, 17:28 | #10 |
Banned Reputacja: 1 | Lwowiak Rozkaz to rozkaz, nie ma co komentować. Ale przy jego znajomości Warszawy w razie czego... - Czy może iśc z nami Maria, widziałem ją tu , a to warszawiaczka i łączniczka, poznaliśmy się na kursach, zna bardzo dobrze miasto, w razie czego moze się przydać Pytanie zatrzymuje już odwracającego się Amorka. Patrzy chwilę na Lwowiaka zastanawiając się. Cholera - myśli Jacek - najpierw pomyśl , potem się odzywaj. Po co wyskoczyłem z tą dziewczyną, nawet mi się nie podoba. Gdzieś z boku dobiegł go głos Kucharza. Jak zwykle miał jakieś obiekcje, świetny "fachura", ale i maruda jakich mało. |