Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-01-2008, 19:38   #381
Van
 
Van's Avatar
 
Reputacja: 1 Van ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputację
Krdik Ungart

Bo czy to fałszywe plotki do mnie doszły, jakoby z populacją krasnoludów było coraz gorzej i mało bachorów na świat przychodziło? Ja tam się wam nawet nie dziwie, wszak iść po kilku kuflach piwa z brodatą panią do łóżka to raz niehigieniczne i wiele kłaczków można się nałykać a dwa, rano nie wiadomo czy to oby była na pewno kobieta.

Krdik nie zareagował na te słowa. Przynajmniej tak mogło się wydawać, ale wewnątrz cały się wręcz gotował. Był skłonny nawet poszatkować tego starucha, ale dostrzegając rudowłosą półelfkę schodzącą po schodach oraz idącego za nią Hektora, nieco się uspokoił. Nie chciał przecież wszczynać żadnych awantur. Przynajmniej na razie. Mina nieco mu zrzedła, gdy tylko zobaczył jak, prawdopodobnie Venefica My'fern zagadała coś do tego przeklętego starca. Miał tylko nadzieję, że nie są razem, w końcu gildia o nikim takim nie wspominała, bo czarny elf z pewnością to nie był, a ten ich czarodziej, Konrad, miał być przecież na wpół martwy.

Na słowa karczmarza, który martwił się o swoją gospodę, najwyraźniej
niezadowolonego z obecności aż tylu osób, Krdik odpowiedział, że nie ma się czym martwić, nie pojawili się tutaj żeby rozrabiać.
- Więc możesz być spokojny, ale piwa jak na razie więcej nie będę zamawiać.

Gdy tylko półelfka podeszła do zajmowanego przez Krdika i Białowłosą miejsca i poprosiła o wyjaśnienia, krasnolud rzekł:
- Może najpierw znajdźmy jakieś przyzwoite miejsce, w końcu nie chcemy żeby zbyt wiele osób słyszało o czym tutaj rozmawiamy, prawda ? - Jak tylko usiedli przy jakimś spokojnym stole, blisko magów, kapłan zaczął wyjaśniać Venefice z czym tu przyszli.
- Zostaliśmy tutaj przysłani przez Gildię Magów z Gett-Burga, a konkretniej przez niejakiego Calanisa Redcliffa, ponoć jednego z ważniejszych tam. Po pierwsze, mamy poprosić cię o przekazanie Konrada Whitestona tym oto młodym magom - tu wskazał na czwórkę czarodziei, którzy ich tu przyprowadzili - A, że zapewne słowne zapewnienie może cię nie za bardzo przekonać, to zostałem zobowiązany do oddania w twoje ręce tego oto listu - w tym momencie wyciągnął wspomniany dokument i przekazał go w ręce rudowłosej - gdzie znajdziesz potwierdzenie wszystkich moich słów oraz dalsze wytyczne odnośnie poszukiwania Kamyczka. - Krasnolud spojrzał na reakcję półelfki, a po chwili dodał - I z tego co mówił Redcliff, waszemu przyjacielowi Konradowi nie pozostało już wiele czasu, więc radziłbym, abyście jak najszybciej spełnili polecenia dotyczące jego osoby. - Kapłan spojrzał na Białowłosą i Hektora, jakby chciał się upewnić czy powiedział wszystko tak jak im przekazano.

I w tym momencie zobaczył tego starucha, Alberta czy jak mu tam było, który najwyraźniej zmierzał w ich stronę.

"-Ho ho ho, jaki ten świat mały. Jak nic przeznaczenie musiało w tym spotkaniu mieszać swoje lepkie palce. Venefico zadziwię Cię, ale już znam przynajmniej część naszych nowych znajomych, można by rzec, że ucięliśmy sobie małą pogawędkę. Nazywam się Wyszemir i jestem skromnym zielarzem. "

Krasnolud zobaczywszy wstrętny uśmieszek na twarzy "Alberta" skrzywił się nieco i spojrzawszy na niego wypalił:
- Wiesz co staruszku ? Idź może na piętro i zobacz czy cię tam nie ma, bo tutaj nie jesteś potrzebny, no chyba, że chcesz mi oddać moje pieniądze, ale ostrzegam cię, że to już są dwie sztuki srebra. -
Więcej nie zwracając uwagi na upierdliwego człowieka, Krdik spojrzał ponownie na rudowłosą półelfkę i oczekiwał na jej słowa.
 
Van jest offline  
Stary 18-01-2008, 14:28   #382
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Serafin zerknęła spod długich rzęs na usadowionych niedaleko magów, po czym – niby to z powodu niewygodnej pozycji – zmieniła sposób usadowienia, zwinnym ruchem zakładając nogę na nogę. Ruch ten był na tyle energiczny, że zwiewna tunika uchyliła się ukazując czarodziejom i części gości sprężyste, białe niczym mleko uda. Niestety, fart widzów nie trwał długo, bowiem, gdy z piętra zeszła rudowłosa półelfka, kobieta wstała gwałtownie. Zmrużyła oczy, lustrując uważnie zbliżającą się sylwetkę

„To ma być... ona? Taka... toporna?!”

Spodziewała się... no właśnie, kogo? Spodziewała się istoty, która jednak byłaby bardziej elfia, bardziej eteryczna i olśniewająca... Takiej, która mogłaby przyćmić swym blaskiem nawet urodę Serafin. Tymczasem przed nią pojawiła się właściwie normalna dziewczyna, którą spokojnie można by zgubić w tłumie.

Gdy stanęły naprzeciw siebie, kobieta nic nie rzekła, wciąż zachowując kamienny wyraz twarzy, wobec czego to krasnolud podjął nieszczęsne próby ratowania sytuacji i przedstawienia ich sprawy.

Tylko co drugie słowo wpadało do uszu tancerki, która starała się uporządkować w głowie wizję owej osławionej Veneficy. Powinna czuć przecież radość zwycięstwa, podboju, a... nie czuła tego. Spoglądała w poważne, lekko wystraszone oczy półelfki, śledziła jej oszczędne, trochę jakby niepewne ruchy i... jedyne, co czuła to... sympatia dla tej, która, będąc zwykłą istota z krwi i kości, tak wiele dokonała.

- Zwą mnie Serafin. – odezwała się wreszcie, wyciągając prostym gestem dłoń w stronę Veneficy. – I nie myśl pani, że nie chce ci zdradzić mego imienia. Po prostu sama go nie znam. Ot bezwolnie wymieniłam na ten śliczny tatuaż.

Wskazała policzek pokryty (jak cała połowa ciała) przedziwnym wzorem. Serafin uśmiechnęła się ciepło, by po chwili spoważnieć. Miała ochotę ugryźć się w język, bo znów powiedziała zbyt wiele.

Jej zażenowanie było jednakże niczym wobec tego, co musiał czuć staruszek, który jeszcze kufel piwa temu zwał siebie malarzem Albertem, a teraz przemienił się nagle w Wyszemira zielarza. Mężczyzna zresztą wyraźnie omijał ją wzrokiem, co kobieta przyjęła z szerokim uśmiechem, przywodzącym na myśl kota, który właśnie upolował tłustą mysz.


„A nie mówiłam? Ha! Ta wyprawa to był świetny pomysł Rasielu, wręcz genialny! Jeszcze nie wyruszyliśmy, a już bawię się przednio. Ciekawe czy pozostali członkowie drużyny są równie interesujący...”

- To, co? Bierzemy kilka dzbanów i idziemy na pięterko? – zagadnęła wesoło towarzyszy, chcąc rozpędzić burzowe chmury zbierające się między starcem a Krdikiem. – Jurne z nas dziewoje, więc nasi towarzysze nie będą mieli co narzekać. Choć warto by się wpierw pozbyć tamtych – wskazała mało dyskretnym ruchem głowy na 4 magów – Oni wyglądają raczej na ponuraków...

- Ykhm! – odchrząknął znacząco jeden z „ponurych” ludzi, za co Serafin obdarzyła go spojrzeniem pełnym niewinności.

- ... Ale, za to jakich... mężnych ponuraków. Eee... chodźmy już, co? – zwróciła się błagalnie do pozostałych członków wyprawy, czując, że znów narozrabiała.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 19-01-2008, 16:57   #383
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Zielone oczy Venefici dziwnie podziałały na Hektora, który zesztywniał nie wiedząc, co począć z sobą. Wtedy przyszło mu do głowy, jaką straszliwą gafę popełnił biorąc dziewczynę za elfa, skoro już na pierwszy rzut oka widać, że to pół-elf. Zmieszany tym faktem ruszył za dziewczyną, która zeszła na dół po przeznaczoną jej wiadomość. Po drodze minęli jakiegoś staruszka, którego nazwała Wyszemirem. Zagadnęła coś o jakimś kompanie. No tak, przecież logiczne było, ze sama tak ważnej misji by się nie podjęła. Także, nie zwracając zbytniej uwagi na ten fakt minął obcego i podążył dalej śladem dziewczyny. Na miejscu przy barze czekał krasnolud i piękna kompanka. Gospodarz zwrócił dyskretnie uwagę, ze burd tu nie chce, co zdziwiło Hektora bo na jego oko na nic takiego się nie zanosiło. Podszedł więc do mężczyzny i spokojnie odparł.
- Nie bój się przyjacielu. Zapewniam Cię, że jest to spotkanie w miłej i przyjaznej atmosferze.
Na prośbę Kridika przenieśli się w ustronniejsze miejsce. Wtedy to do grupy dołączył Wyszemir i przedstawił się Hektorowi jako zielarz. Na wyciągniętą dłoń powitania, Hektor odpowiedział tym samym gestem. Zaciskając przyjaźnie prawą dłoń, lewą położył na siwej czuprynie obcego i uśmiechnął się.
-Hektor. Wiem, że będziemy przyjaciółmi i niejednego my wybrańcy boscy dokonamy. Młody kapłan skinął głową i wrócił do swojej poprzedniej postawy. Wyprostowane plecy i splecione dłonie schowane pod szatą.
Zaraz jak tylko przywitał się z obcym, jego towarzysz Kridik zgryźliwie odparł na powitanie zielarza i napomknął coś o 2 sztukach srebra. Teraz było zrozumiałe, dlaczego gospodarz tak się martwił o to czy jakiejś burdy tu nie będzie.
- Nie czas na kłótnie moi przyjaciele, ważna misja nas czeka, a los świata od niej zależny. Hektor miał nadzieję przerwać kłótnie nim wybuchnie.
Wtedy do rozmowy wtrąciła się piękna białowłosa dziewczyna. Hektor dopiero teraz miał okazję się jej przyjrzeć z bliska. Niezwykłym wydały się mu białe włosy i tatuaż, tak jakby gdzieś o tym już kiedyś czytał. Niestety teraz nic konkretnego mu nie przychodziło na myśl. Chłopak spojrzał na siedzących nieopodal magów i odparł ni to do siebie ni to do grupy.
- Nie są nam potrzebni, nie wydaje mi się by ludzie Calanisa Redcliffa mieliby za nami podążać, pewnie są po ciało. Zresztą to dobrze….
Po ostatniej wizji przy zwierciadle, czuł, że Calanis jest w coś strasznego zamieszany, nie wiedział tylko w co.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"

Ostatnio edytowane przez sante : 19-01-2008 o 17:01.
sante jest offline  
Stary 19-01-2008, 17:14   #384
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
- Johanie z Veneficą mają się spotkać ludzie z jakiejś gildii a nasza przyjaciółka powiedziała, że chętnie by nas widziała na tym spotkaniu. Nie wiem, o co chodzi, ale nie zamierzam go ominąć i Tobie również to nie zaszkodzi, w końcu najlepszym lekarstwem na własne zmartwienia jest posłuchanie opowieści o cudzych.

Słowa te wyrwały go ze słodkiej drzemki w której był pogrążony. Nieco oszołomiony potrząsnął głową starając się pozbyć resztek snu. wstał przeciągnął i przyodział. Chwilę wahał się czy przypiąć rapier, ale w końcu machnął na to ręką. Przygładził włosy i wyszedł na korytarz.
Gildia ? Jaka znowu na demony gildia ? - myślał zstępując po schodach do głównej izby.
Stanął zdumiony widokiem grupy jakie międzyczasie się zebrała. Zwrócił szczególną uwagę na krasnoluda i jego piękną towarzyszkę.
Zaiste dziwne towarzystwo i Yurga może się na niego boczyć, że przybyli tu z ich powodu.
Zbliżył się jednak śmiało jednocześnie łowiąc uchem o czym rozmawiają i by nie przerywać dyskusji skinął jedynie wszystkim niezobowiązująco głową.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 19-01-2008 o 17:17.
Arango jest offline  
Stary 19-01-2008, 20:02   #385
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Wyszemir

Staruszek musiał najwyraźniej urazić poważnie dumę krasnoluda skoro ten tak niemiłymi słowami powitał go ponownie. W końcu nie wszyscy znają się na całkiem niewinnych żartach.

-Drogi krasnalu nie miej do mnie urazy, moje słowa wypowiedziałem w gniewie i bóg… jakiś na pewno a, że jest ich dużo to możesz sobie wybrać. Co ja to miałem powiedzieć? A właśnie, jest mi świadkiem, że nie chciałem Cię obrazić. – mrugnął do przyszłego towarzysza, ale coś mu podpowiedziało, że dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie podawać mu ręki- „Ech te gorące głowy długobrodych.”

– Poza tym nie mogę spełnić twojej prośby wynikającej zapewne z troski o moje wątłe zdrowie, gdyż jestem z tą panią i to od niej zależy czy tu będę krasnoludzie. – mocno zaakcentował ostatnie zdanie a z jego głosu znikła wszelka nuta wesołości. Trwało to zaledwie moment zanim znowu uśmieszek zakrólował na obliczu Wyszemira. Tym razem Hektor go, co najmniej zaskoczył.

-Hektor. Wiem, że będziemy przyjaciółmi i niejednego my wybrańcy boscy dokonamy.

Czarodziej chciał już dorzucić: ”najlepiej żadnego boga w to, co będziemy robić nie mieszać”, ale kapłan sprawiał wrażenie fanatyka a z takimi ludźmi jak wiadomo lepiej nie żartować.

- Młoda dama ma racje i choć to w zasadzie nie moja sprawa i jako jedyny o niczym nie wiem, to jednak jestem za tym żeby wszelkie narady przeprowadzić w spokojniejszym miejscu, na przykład w jednym z naszych pokoi. O takim dodatku jak dzban dobrego wina jak widzę nie muszę wspominać. – Zaproponował a jego uwaga skupiła się na Johannie, który postanowił ostatecznie dołączyć do spotkania. Nie wyglądał najlepiej toteż staruszek szturchnął go w ramię i powiedział na tyle głośno, iż wszyscy zebrani z łatwością go usłyszeli.

- Popatrz na tych czterech przy ladzie, to ludzie, którzy uważają się za magów i należą do jakieś przeklętej gildii magicznej a co gorsza chyba właśnie nieoficjalnie dla nich zaczęliśmy pracować. Samo utrapienie z tymi amatorami, czarować im się zachciewa…
 
mataichi jest offline  
Stary 20-01-2008, 21:37   #386
 
Nassair's Avatar
 
Reputacja: 1 Nassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwuNassair jest godny podziwu
Nassair przypatrywał się Wyszemirowi w ciszy. Poczekał aż zielarz skończy mówić, następnie biadolić i zamknie za sobą drzwi. Dopiero wtedy odkrył ukrywane pod dłonią i szerokim rękawem, błyszczące złotem, monety. Zgarnął je ze stołu i schował w jednej z kieszeni. Wszystko to trwało zaledwie uderzenie serca.
Za Wyszemirem otwarły się gwałtownie drzwi. Wojownik w turbanie zasłaniającym również twarz i goglach wyszedł szybko i trzasnął za sobą drzwiami. Zszedł szybko na dół, uczucie mrowienia przybrało na sile. Nassair pozornie nie zwracał uwagi. Wypatrzył Venefice od razu, za bardzo odróżniała się od reszty, tak jak towarzyszący jej przy stoliku osobnicy. Podszedł i stanął za nią, ręce oparł blisko swojej broni.
Nic nie można było wyczytać z pozy wojownika, twarz miał zasłoniętą i stał nieruchomo jak posąg. Wyczuwało się jednak jego gotowość, niczym dzikiej pantery gotowej do ataku.
Nassair juz dokładnie wyczuwał "istotę", nie była uśpiona wiec jej aura była wyczuwalna dość dobrze. Jego własne "drugie" ja przebudziło się juz na dobre, był pewien, że "ono" również go czuje...
 
__________________
And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom.
Nassair jest offline  
Stary 21-01-2008, 13:45   #387
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Johann

Magowie ? Jacy znowu magowie ? Przyjrzał się gościom. No tak faktycznie umocnił się w swym pierwszym wrażeniu - wyglądali dziwnie.
Ale kto tu do cholery mówił o pracy dla magów ? On w każdym razie nie miał na to ochoty. Był wściekły.

Szturchaniec tego starego piernika jeszcze bardziej go zezłościł. Bardziej warknął niż przemówił.
- Magowie - przeciągnął słowo - No tak magowie. Nie to co Ty mości Wyszemirze. Wy tylko żonglujecie pomarańczami i sprawiacie że jabłka MAGICZNIE zmieniają się w ogryzki - dorzucił złośliwie.

Zrobił kilka kroków do przodu, prześlizgnął się wzrokiem NAD krasnoludem i zatrzymał na jego towarzyszce, po czy zwrócił się do dziewczyny.
- Co to ma znaczyć pani Venefico ? Co tu się na sto demonów piekielnych dzieje ?!
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 21-01-2008 o 15:52.
Arango jest offline  
Stary 22-01-2008, 22:14   #388
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Mergott, karczma "Pod lunetą" (późne popołudnie)

Venefica wysłuchała uważnie słów krasnoluda i z rosnącym zdziwieniem obserwowała wymianę słów między nim i Wyszemirem. Pojawienie się Johanna, a później Nassaira dodało jej nieco otuchy. A już najbardziej zdziwiło ją zachowanie kobiety z tatuażem. Chwilę przysłuchiwała się rzucanym szybko wyrazom próbując ogarnąć jakoś wszystkie myśli, jednocześnie obracając w rękach zalakowany list. Na mocnej pieczęci widniały wszystkie symbole Gildii Magów, wydawało się, że nie może być mowy o oszustwie. Przełamała lak, otworzyła list i szybko go przeczytała. Po chwili zrobiła głęboki wdech i przymknęła oczy. Podała papier Nassairowi i zabrała głos:

- Uspokójcie się, proszę - poczekała, aż wreszcie wszyscy zamilkną - Przede wszystkim musimy sobie wszystko wyjaśnić. To jest Nassair - wskazała przybyszom rosłego mężczyznę z zakrytą twarzą - Jak wynika z listu wiecie, że została nas tylko dwoje z całej wyprawy. Pozostała dwójka, to Johann i Wyszemir, którzy pomogli nam wydostać się z zamku czarownicy i od tamtej pory podróżujemy razem. Wam też należą się wyjaśnienia - zwróciła się właśnie do wymienionej wcześniej dwójki - Po drodze wspominałam Ci Johannie, że wyruszyliśmy z pewną misją odnalezienia magicznego przedmiotu. To właśnie Gildia Magów wynajęła kilkoro osób, w tym mnie i Nassaira, żebyśmy odnaleźli Kamień Dusz... Teraz Gildia przysyła do nas odsiecz, aby przegrupować nasz "oddział". Podróżowaliśmy razem, przeżyliśmy wiele strasznych chwil i dlatego uważam, że macie prawo podjąć decyzję czy chcecie się do nas przyłączyć i wziąć udział w wyprawie, czy też nie chcecie się w te sprawy mieszać.

Przerwała na chwilę aby zaczerpnąć tchu i zebrać znowu myśli. Jeden z magów zbliżył się do stolika i nawiązał z nią kontakt wzrokowy, domagając się również reakcji na ich obecność. Półelfka skinęła głową i wymieniła znowu spojrzenia z Nassairem, który właśnie skończył czytać list.

- Chodźmy na górę, po Konrada. Mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno... Johannie, Wyszemirze - przyłączycie się do nas?


***

Wszyscy stłoczyli się w jednym pokoju, w którym przed chwilą jeszcze spoczywało ciało czarodzieja. Magowie zabrali go i żegnając się mało wylewnie czym prędzej opuścili karczmę. Najwyraźniej mieli dość już tego towarzystwa i chcieli zająć się tym, co do nich należy. Tym bardziej, że w tym wypadku czas naglił.
Zapadła dość kłopotliwa cisza. Venefica wydawała się zmieszana i zdenerwowana, nerwowo bawiła się swoimi palcami. Wreszcie wzięła znowu do ręki list i zabrała głos:

- Chyba powinniście wiedzieć, co napisał Calanis Redcliff...



Droga Venefico,

Jak mniemam Wasi nowi towarzysze oddali Ci ten list nienaruszony. Nie mogłoby być inaczej, gdyż magiczna pieczęć poraziłaby każdego, kto próbowałby ją naruszyć. Każdego prócz Ciebie oczywiście. Zapewne w Twojej głowie kotłuje się teraz więcej pytań i wątpliwości, niż podczas podejmowania decyzji o przyłączeniu się do tej wyprawy. Nie martw się, postaram się odpowiedzieć na część z nich.
Konrad jest zbyt potężnym czarodziejem, aby można go było zabić tak łatwo. Niemniej jednak jest w tej chwili odłączony od swojego ciała, a im dłużej to trwa, tym gorzej dla niego. Dlatego czym prędzej oddaj jego zwłoki moim uczniom, oni będą wiedzieć co dalej zrobić. Nim dusza Konrada przeszła do innego wymiaru zdołał się ze mną skontaktować i przekazać mi wszystkie informacje. Wiem, że Ty i Nassair jesteście cali i zdrowi, wiem też, że jest z Wami trójka innych towarzyszy. Czy wyjawicie im cel Waszej misji i czy zechcecie ich mieć w swojej drużynie - tę decyzję pozostawiam już Twej rozwadze. Tak, nie pomyliłem się i starcza demencja nie omamiła jeszcze mojego umysłu - napisałem, że decyzja należy do Ciebie. Od dziś bowiem będziesz przewodzić tej wyprawie i każda Wasza decyzja należeć będzie do Ciebie. Niech jednak to zadanie Cię nie przeraża, ani nie wprawia w zakłopotanie. Konrad wiedział co robi.
Aby było Wam łatwiej wybrałem spośród tysięcy ludzi trójkę, która z pewnością będzie Wam pomocą i oparciem. Nauczony poprzednim doświadczeniem tym razem wybrałem naprawdę rozważnie i mądrze. Wierz mi, że stanowicie naprawdę bardzo mocną grupę, która - jestem tego pewien - osiągnie nasz Cel.
Wiedza Hektora na temat Kamienia Dusz jest iście imponująca. Jeśli jest coś, do czego nie dotarł, musiało to być schowane przez samego diabła na dnie piekła. Pamiętajcie jednak, że nie wszystkie historie na temat artefaktu są prawdziwe, nie wszystkie wskazówki prowadzą do celu.
Na Krdiku Ungart'cie możesz polegać zawsze i wszędzie. Wspaniały wojownik i kapłan, który będzie oddany sprawie całym sobą. Ufaj jego radom.
Serafin... jeśli tylko zaprzyjaźnisz się z nią i zaufasz jej, na pewno dostrzeżesz wiele jej zalet. Nie zważaj na pozory.
Nadszedł wreszcie czas na kolejne wskazówki, które pomogą Wam zbliżyć się do celu. Moi informatorzy dowiedzieli się gdzie znajduje się autentyczna mapa sporządzona setki lat temu, prowadząca do ostatniego znanego istotom ludzkim miejsca pobytu Kamienia Dusz. W jej posiadaniu jest Hermolaus Globpfetter,
gnom, antykwariusz, kolekcjoner i... dziwak. Posiada kamienicę i sklepik w Mergott, znają go tam chyba wszyscy, więc z dotarciem do niego nie będzie problemów. Powołajcie się na mnie, w razie problemów pokażcie pieczęć i jeśli będzie trzeba - ten list. Musicie jednak wiedzieć, że cena za mapę może być dość... wygórowana (i nie chodzi mi bynajmniej o złoto). Mając ją jednak będziecie mogli udać się tam, gdzie po raz ostatni znajdował się Kamień - każda cena jest tego warta!
Pamiętaj więc Venefiko - teraz wszystko jest w Twoich rękach. Życzę Wam powodzenia i zapewniam, że Konrad znowu pojawi się przy Waszym boku tak szybko, jak to będzie możliwe.
Podpisano:
Calanis Redcliff

 

Ostatnio edytowane przez Milly : 22-01-2008 o 22:16.
Milly jest offline  
Stary 25-01-2008, 12:03   #389
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
„Ale gbury... ja nie mogę! Chociaż ci tutaj wyglądają trochę lepiej niż przydzieleni mi przez magów towarzysze: Knypkomruk i Lodoszczęk...”

Ponieważ sprawa nieprzytomnego członka wyprawy i czekających nań magów, nijak Serafin nie dotyczyła, skupiła ona uwagę na swych nowych towarzyszach, wodząc wzrokiem od Wyszemira do Johanna. Świadomie starała się nie patrzeć na ciemnoskórego milczka o zasłoniętym obliczu. Było w nim coś... coś podobnego do niej, ale jakby z przeciwnej strony, z drugiego obozu... Każdy jego ruch – nawet ten najbardziej oszczędny – powodował u kobiety napływ zimna, od którego dostawała gęsiej skórki. Czyżby się go bała?

Nie chcąc więcej myśleć o Nassairze, patrzyła na dwóch pozostałych mężczyzn. Byli oni na tyle „ziemscy”, by mogła przyziemnymi myślami zapełnić swój umysł.

„ Taaak, ci by dwaj pewnie by się rozruszali, gdybym wykonała dla nich taniec ‘brzucha i nie tylko brzucha’, gorzej jednak z reakcja Czerwonowłosej... Teraz wygląda milusio, ale coś czuję, że gdy dostanie nerwa, gorsza od starej kobyły...”

Gdy weszli do jednego z najętych pokoi, Serafin umościła się na najbliższym łóżku, podciągając nogi pod brodę i opierając się o ścianę plecami. Nawet jej nie przyszło do głowy zapytać o pozwolenie czy ustalić własciciela posłania. Wyglądała natomiast, jak gdyby zaraz miała zasnąć. Sennie powiodła wzrokiem w stronę małego okienka, lecz niewiele zobaczyła przezeń. To był jednak dobry punkt do skupienia myśli.

Dopiero, kiedy Venefica przeczytała fragment listu dotyczący jej osoby, Serafin wróciła duchem do małego pokoiku. Gdzie była wcześniej? Sama nie wiedziała... może po prostu przysnęła?

- Serafin... jeśli tylko zaprzyjaźnisz się z nią i zaufasz jej, na pewno dostrzeżesz wiele jej zalet. Nie zważaj na pozory.


„Tylko tyle? Ten burak opisał mnie jakbym była damą do towarzystwa Kłapouchej, a nie uczestniczką wyprawy. Chędożony impotent! Ja mu dam cholerne pozory! Te pozory staną wam wszystkim w gardle, wiecie? Już ja wam pokaże jaka potrafię być niemiła, już ja wam pokażę... Będziecie stękać i się pocić, żeby przebić się przez „pozory, a tu nie ma dudu!”

- To, co? – zagadnęła niby mimochodem, prowokacyjnie patrząc w oczy półelfceSkoro magowie zabrali waszego trupa, ruszamy produkować nowych umarlaków? Mam nadzieję, że chociaż do rana z tym poczekamy, spać mi się chce...
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 25-01-2008 o 12:53.
Mira jest offline  
Stary 28-01-2008, 15:30   #390
Van
 
Van's Avatar
 
Reputacja: 1 Van ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputację
Krdik Ungart

Krasnolud przypatrywał się z coraz większym zdziwieniem osobom znajdującym się w pokoju. Największe zdumienie i zaciekawienie wzbudził w nim mężczyzna z zakrytą twarzą. To najpewniej on był wspomnianym przez czarodzieja, podczas ich rozmowy, czarnym elfem. Również pozostali byli warci uwagi. Rudowłosa półelfka, na razie nie wyglądała na groźną, jednak zapewne Calanis Redcliff nie wyznaczyłby na przywódcę grupy kogoś bezbronnego. I jeszcze ten wstrętny staruch, który nie dość, że był dłużny Krdikowi już trzy srebrne monety, to jeszcze miał razem z nimi podróżować. O ile oczywiście będzie miał na to ochotę. No i był jeszcze ten, jak go nazwała Venefica Johann, ale o nim kapłan nie był w stanie nic więcej powiedzieć. No cóż, zobaczymy co ta wesoła gromadka pokaże - powiedział w myślach.

- To, co? – zaczęła białowłosa – Skoro magowie zabrali waszego trupa, ruszamy produkować nowych umarlaków? Mam nadzieję, że chociaż do rana z tym poczekamy, spać mi się chce... - Krdik zgadzał się z jej rozumowaniem. Nie było przecież sensu teraz poszukiwać tego gnoma.

W tym momencie do Ungarta dotarło jeszcze jedno. Przecież w liście wyraźnie pisało, że oprócz starucha i Johanna jest jeszcze ktoś trzeci. "Jest z wami trójka nowych towarzyszy" - napisał Redcliff. Zwrócił się więc do półelfki:
- Z tego co zrozumiałem, nnasz drogi Calanis wspominał o jeszcze jednej osobie, która powinna być razem w wami. Gdzież ona się znajduje ? Czy wie o naszym pojawieniu się ?
 
Van jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172