Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-11-2007, 21:26   #991
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Pierwszy Na Stronie 100 ! Xd

Śluza kierowana głosem serca sama powinna ustąpić pod naporem inkwizytora i jego ludzi, ona była najpewniej jednak ateistyczna i twardo stała w miejscu ! Bezczelna ! Genginkazzon był jednak nadal pewny siebie i napierał na śluzę raz, dwa, trzy razy ! Co za bękart kazał jej się nie otwierać ?! Łupnął jeszcze raz na dobicie swoich słów, lecz nic. Ona stała i czekała. Ha ! On nie był bezbronny ! Miał przecież magię , która mogła zdziałać wszystko jeżeli tylko odpowiednio chciało się czegoś dokonać.

Gnom chciał tego dokonać. Jak to zwą był zdeterminowany. Już podnosił ręce, już miał wypowiedzieć formułę niszczycielskiego zaklęcia, które z całą pewnością zdmuchnęło by śluzę jak domek z kart, lecz nagle wybił go z koncentracji krasnolud ze swoją zbożną chęcią bycia potrzebnym. Zaczął gadać o matematyce. ( którą gnom opanował dawno, gdy był jeszcze młodym inżynierem ) Inkwizytor szczycił się swym geniuszem arytmetycznym, ale najwyraźniej jego kondycja nie była w najlepszej formie ( dodajmy, że Genginkazzon bardzo nie lubił przyznawać się do błędów nawet przed samym sobą, więc było to poświęceniem powiedzieć sobie - moja kondycja jednak nie jest w najlepszej formie ) Zaczął Włazdorff:

- Pokażcie co tam macie. Hmmm, może to nie jest takie trudne to tylko matematyka.

- Tak, tak matematyka... - po czym ściszył głos i powiedział krasnoludowy coby mu planów nie rozpieprzał - A czy ty wiesz co to jest morale ? Ci ludzie potrzebują takich przemów i gdybyśmy wywalili te wrota, byłoby o wiele lepiej - zmrużył oczy - Niech mnie Abazigal broni - pogroził pięścią - A niech Cie długobrody krętaczu.

Odwrócił się do swoich ludzi i z promiennym uśmiechem ogłosił:

- Moja Wesoła Kompania ! - zasłyszał tą historię w jednej z baśni opowiadanych na warcie przez starego Hugginsa, zawsze chciał mieć swoją kompanie, wesołą kompanie rzecz jasna - W dwuszeregu zbióreczka, ale migiem ! Poprosiłem naszego przyjaciela, żeby nam otworzył bramę i wiecie co dalej... Nie wiecie ? No ja też nie, dowiemy się gdy się otworzy, jeśli się otworzy...
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 04-11-2007, 11:52   #992
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Sathem spokojnie przypatrywał się walce Teva z gadzioludziem, aż do momentu kiedy nie przedziurawili mu jego ukochanego pomarańczowego kapelusza. Wtedy już się miał zabierać za rozgrzanie tej walki, gdyż wyraźna przewaga kociaka była widoczna z daleka. Lecz nagle jakimś dziwnym ruchem Tevonrel przygwoździł gada do ziemi, a ten zaczął coś bełkotać o niewolnictwie.
Kiedy ruszyli, dotarli do "Drzewkowni nr2". Jeniec miał jakieś wonty do tych drzewek, więc żeby nie robił problemów i przy okazji nie rozzłaszczając Teva sfajczył od niechcenia trochę drzewek tu i tam. Przed bramą tradycyjnie już kot zaczął wrzeszczeć na gada, aby otworzył drzwi. Gdy po kulturalnej wymianie zdań (XD) dostali się do środka, Sathem oniemiał z zachwytu. Jeszcze nigdy nie widział czegoś takiego. Tev od razu chciał to zniszczyć, jak na niego przystało, lecz gad na szczęście go powstrzymał.
Wilk założył hełm na głowę, patrząc jak kociak próbuje wcisnąć się w o wiele za mały kombinezon. Sathem nawet nie próbował zakładać swojego - był dużo za duży. Kiedy usłyszał w hełmie:
- Futrzak, Futrzak, odbiór. Jak mnie słyszysz? - odpowiedział:
- Wolałbym cię nie słyszeć, Kociaku.
I wsiadł do swojego myśliwca. Gdy tylko wrota się otworzyły, przemienił się w myśliwca i ruszył w przestrzeń za Tevonrelem. Nagle usłyszał wrzask dobiegający z hełmu:
- Niiiiiiiiiszzczyyyyyyyyyć!!!
Wilczek popatrzył na statek Kota, który już robił użytek z broni zamontowanych na pokładzie statku. Sathem skupił się bardziej na wykorzystaniu rad dotyczących sterowania statkiem, które dał im gadoludź.
- Hmm... Tutaj przyspieszenie, dodatkowy silnik, stery - ok, czas wypróbować to w praktyce!
I tak mrucząc do siebie, wywinął kilka bączków, beczek i świdrów w próżni. Kiedy skończył przyzwyczajać się do sterów myśliwca, przypomniał sobie o dziurze w kapeluszu. Odwrócił się w stronę miejsca z którego wylecieli i uzbroił a zaraz potem wystrzelił w tamtą stronę rakietę.
- TO ZA MÓJ KAPELUSZ, GADZIE ZASRANY!!
Później zwrócił się w stronę latającego statku, który był atakowany przez Tevonrela. Już chciał pomóc Kotowi, lecz nagle przed jego oczami pojawił się dym.
~~Skąd ten dym, do jasnej anielki??~~ pomyślał wilk i spojrzał na swoje łapy. Stery zaczęły zasłaniać ogień i w ten sposób powstał dym.
~~A niech cię...~~ i zaczął unosić cały ogień ze swych łap na wysokość hełmu, i przestał zasilać go swoją energią. Ogień, nie mając co spalać, zniknął z pokładu, zostawiając dym, który powoli rzednął. Ucieszony tym faktem, wilk spokojnie namierzył statek wroga, odbezpieczył rakiety, przycelował, i wypalił jednocześnie z rakiet i lasera...
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 04-11-2007, 13:55   #993
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Vriess; zmyślnie miksujesz czar - na Twoje szczęście, zadziałał. Zanim niebo zwaliło się Wam na głowę, rzucasz jeszcze zaklęcie kościanego bluszczu. Chwilę później błysnęło i zadymiło... Kiedy otworzyłeś oczy, przycupnięty do ziemi zobaczyłeś, że wraży żołnierze leżą z malowniczo rozprutymi brzuchami. Wokół uniósł się potworny smród; na bogów, ich dieta musiała być dość ciężkostrawna ^^. O dziwo, przez przypadek uratowałeś jednego z gadów swoim kościanym bluszczem. Teraz możesz go przesłuchać, jeśli starczy Ci czasu .
Jeden z Twoich żołnierzy stracił niestety głowę, i to dosyć dosłownie. Kilku innych lepiej czy gorzej walczy z wymiotami... No cóż, służba nie drużba; ale fakt, że gadów załatwileś dość mało humanitarnie . Teraz tylko wrzucić chip do konsoli, zaprogramować i biegiem do maszynowni zanim rozlecicie się jak gotowane jajko. No, o ile się dostaniesz do maszynowni ^^.

Wszyscy; czujecie jak okręt się zakołysał. Zawyły syreny alarmowe. Zdaje się, że ktoś Was zaatakował ^^.

Vriess; Na ratunek przybywa Thomas! Stoi sobie taki cichutki i skromniutki za drzwiami. Przywołujesz go nerwowym gestem.
- Thomas! Bierz prom i załatw ich! Sierżancie! - zwracasz się do jednego z żołnierzy, który ... Ogarnął się już trochę po nadmiarze wrażeń - Zaprowadzicie i polecicie z porucznikiem Thomasem!

Thomas; Możesz się w sumie nie zgodzić, ale faktycznie, jeśli nie Ty, to kto? Poza tym masz pomoc! Młodego, przystojnego, obrz.. ermm ^^... pana sierżanta! Biegniecie do turbowindy i po chwili jesteście już w hangarze.
http://images.wikia.com/memoryalpha/...uttlecraft.jpg

Teraz tylko dostać się do środka, odpalić, wylecieć, ustrzelić wroga... Bułka z masłem . Pomyślnych łowów ^^!

Charlotte;
- Nie jesteś tacy jak oni prawda? A możesz mi powiedzieć dokąd mnie prowadzisz? I co ze mną będzie? Bardzo byłabym Ci wdzięczna - rzekłaś do "generała" który Cię prowadził. Ten łypnął na Ciebie porządliwym okiem i oblizał się obleśnie.
- W sumie, małe bara-bara nikomu nie zaszkodziło - mlasnął przysuwając się do Ciebie. No cóż - możesz zagrać... ermm ^^ "grzeczną dziewczynkę". W przypadku gdybyś jednak chciała nadać temu związkowi trochę pikanterii: zauważasz na pasie generała całkiem duży, i całkiem seksowny sztylet... Teraz, kiedy Generał zajęty jest obmacywaniem Ciebie, bez problemu mogłabyś się do niego dostać. Ach, cóż to by były za przeżycia dla Was obojga! A szczególnie dla niego .

Gengi; machnąłeś przemowę do ludzi. No cóż, bardziej zmotywowani już być nie mogli. A ta zbiórka w dwuszeregu... Słyszysz jak jeden z nich sarka pod nosem: "przedszkole". Zdaje się, że Twoje metody wychowawcze zaczynają im działać na nerwy .

Waldorff; Moradinowi dzięki, że jednak poszedłeś za Gengim. Biedaczysko zdechłby pod tymi drzwiami z głodu, gdyby nie Twoja pomoc. Faktycznie, zagadka nie jest trudna. Już pierwsza kombinacja jaką wprowadziłeś jest prawidłowa. Panel zajarzył się zielonym kolorem a drzwi zaczęły się rozsuwać...
Po czym nagle stanęły ^^. Ale rozsunęły się na tyle, że uda Wam się przecisnąć pojedyńczo. Spoglądacie przez szczelinę. Waszym oczom ukazuje się niecodzienny widok.


Widzicie też Astarotha, który dotarł tu przed wami.

Genghi, Waldorff, Astaroth;
To duże pośrodku to chyba właśnie główny rdzeń ^^. Tym bardziej, że jakiś brzydki chochlik doczepił do niego jakieś pudełko.
Podchodzicie ostrożnie, a żołnierze ustawiają się na pozycjach obronnych. Zdaje się że przez chwilę będziecie mieli spokój. Spoglądacie na pudełko - no, stety, czy niestety - to jest właśnie bomba.
A na niej znowu panel. Bój się Boga .


Wygląda na to, że musicie dobrać odpowiednią kombinację, żeby rozbroić bombę.
Gratis, słyszycie szelest za Waszymi plecami... Chyba macie gości ^^.

Słychać huk i statek rzuca wami naraz, na lewo i na prawo. Wszyscy omal się nie wywracacie.

Astaroth; łapiąc równowagę, lądujesz oparty o ścianę przy oknie. Wyglądając przez niej zauważasz dziwny pojazd, który przelatuje obok, ostro i uporczywie prując do was z dział!

[patrz załącznikXD]-ps, on się nie pali, on strzela^_^’
Ktoś powinien coś z tym zrobić;/ jako demon możesz przetrwać w przestrzeni kosmicznej bez żadnych osłon, ale... no cóż, trafienie pociskiem z takiego działa i brać chaosu, gdzie mógłbyś uciec, każą dwa razy się zastanowić...

Tevonrel;- TRZYMAJ SIĘ CZEGOŚ GADZIA TWARZO!!!
Zdezorientowany pan gad w panice wskoczył do trzeciego pojazdu i zatrzasnął się w nim, akurat by zdążyć przed otwarciem air locka. Tev, wrota na wszechświat stanęły przed tobą otworem!XD
Zmieniasz pojazd w myśliwiec, a ten natychmiast uruchamia silniki i zaczyna się poruszać! Póki co to żadna filozofia – pojazd przesuwa się po podłodze, chyba na jakichś kołach, a szerokość wrót jest wystarczająca, aby nawet kadet Taki Jak Ty w nie trafił, nie pozostawiając hangarze skrzydeł swojego samolotuXD No to ruszamy. Fruniesz! XD Swoboda ruchu i manewrów jest tu oszałamiająco zarąbistaXD Oswajając się z pilotażem, kilka razy okrążasz statek Averonów. Kupa metalu. Wielki jak góra. Twój myśliwiec jest przy nim jak komar. Uzbrajasz rakiety. „missiles armed” – powiadamia monitorek. To chyba dobrze…XD Taaak, teraz znaleźć jakiś sensowny cel na tej wielkiej Averonskiej kupie złomu... Heeeh ups – zanim się zdecydowałeś z wyborem celu, przefrunąłeś wzdłuż całego statku. Zawracasz. Dobra, czas spróbować czy to w ogóle działa. Odpalasz 4 rakiety. Dwie huknęły ogniście o środkową część statku, ale dziadostwo dalej trzyma się kupy! „Phoenix” – powiadamia napis nad dziwną konsolką z drążkiem. Majstrujesz przy tym chwilę. Widzisz na ekranie kółeczko, które przesuwa się na bok, kiedy poruszasz drążkiem. Odpalasz. Dwa skrzące się ogniem pociski pomknęły w przestrzeń kosmiczną – jeden z nich zawrócił efektownym zawijasem i trafił w bok statku Averonów, drugiego licho gdzieś poniosło.

Sathem; Tevonrel wyruszył robić to co tygryski lubią najbardziej – niszczyc!XD
Siedząc za sterami drugiej maszyny, postanawiasz do niego dołączyć. Przemiana pojazdu w myśliwiec przebiega gładko. Ku twemu zdumieniu, silniki natychmiast odpalają i pojazd rusza i bez twojej ingerencji. Trafiasz w otwarte wrota i ruszasz ku gwiazdom!XD przypominasz sobie jednak o zniszczonym kapeluszu. Okazuje się, że myśliwiec nie ma opcji „zatrzymaj się”. Wykonujesz dość kłopotliwy dla niewprawnego pilota zwrot i po chwili manewrów ustawiasz się działami w kierunku zamykającego się szybu.
- TO ZA MÓJ KAPELUSZ, GADZIE ZASRANY!! – wrzasnąłeś, odpalając rakiety.
Sam nie wiesz, które, ale przycisk się świecił, kółeczko migało na czerwono, to odpaliłeś.
„Missiles lock... loaded… away…!” – powiadomił napisik na monitorku.
Głośny syk – i poszły! Cztery podłużne pociski pozostawiając za sobą smużki dymu pomknęły do celu. Jeden huknął chmurą ognia o na wpół przymkniętą metalową płytę, pozostałe wparowały do środka.



Musiały trafić na coś łatwopalnego, na przykład dystrybutory paliwa, ponieważ wybuch był całkiem niczego sobie. Trafiony statek wyraźnie zboczył z kursu, nie lecąc już po linii prostej, a nurkując w dół. Zaczął tym sposobem oddalać się od pojazdu, który dotąd go holował.
Kolejny zwrot, bierzesz na cel Averoński pojazd. „Lock on”. Pojazd wroga umyka, myśliwiec też się porusza, i to szybko. Dla kogoś z twoim stażem pilotażu sukcesem będzie trafienie w cokolwiek XD Więc kiedy masz lock on, odpalasz kolejne cztery rakiety. Dwie trafiają w „brzuch” statku, rozbijając się o niego przy huku płomieni. Mknąc wzdłuż lewego boku statku, prujesz ile wlezie z lesera. Czerwone promienie sypią się w przestrzeń, niektóre z rozbłyskami trafiają w powłokę statku, inne mkną w czerń wszechświata...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 04-11-2007 o 14:16.
Almena jest offline  
Stary 04-11-2007, 14:26   #994
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Genghi był załamany ! Nie lubił się bawić się w jakieś zagadki ! Na typowych bombach była masa drucików, a jeden z nic trza było przeciąć... Tu sprawa miała się zupełnie inaczej. Był tu panel. Nienawidził od niedawna paneli ! Nienawidził ! Ale, ale... Była to szansa pokazać tym ludziom, że on się do czegoś nadaje ! No jasne ! Od razu polubił panele !

Nagle cały pokład o mało nie uciekł mu z pod stóp. Atakują nas ! Nareszcie ! Głupio się czuł robić za komandora i nie dowodzić w żadnej potyczce. Zachichotał złowieszczo i odwrócił się do swoich ludzi.

- Kompania ! - ryknął - ODPOWIEDZIEĆ OGNIEM ! Natychmiast ! Niech Abazigal będzie z wami !

Sam z powrotem był przy panelu rozmyślając w głębi, czy oni wiedzą kto to jest Abazigal. Przestudiował obrazki i pomyślał " To proste akurat ." Zadowolony bez wysiłku wcisnął klawisz "F" i powiedział:

- Ha ! No i bomba rozbrojona, nie było niczego trudniejszego ?

Po czym w myślach dodał: " A może to nie była dobra odpowiedź ? " Nagle zawładnęło nim przerażenie - zapragnął być z dala od tego statku w momencie wybuchu, który niechybnie nastąpi jeżeli zaznaczył złą odpowiedź. " No Genghi trzymaj fason ! " Dołączył do swoich ludzi z kuszą przygotowaną do wystrzału.

***

"Idiota. Idiota. Idiota." Morcruchus leżał na dnie małej komórki, do której członkowie EGO Genginkazzona wrzucali odpadki. Od wewnętrznej strony widoczny był wyblakły napis " Kora Mózgowa ".

Wielki Nekromanta podglądał poczynania gnoma przez dziurkę od klucza. "Jeżeli on zginie to ja też. Jeżeli ja zginę będzie bardzo, bardzo nie dobrze." - myślał. W krytycznej sytuacji postanowił, że spróbuje zawładnąć nad ciałem inkwizytora po raz kolejny. Jeżeli tylko uda mu się wykrzesać odpowiednie siły.
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 04-11-2007, 15:20   #995
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Nie jesteś tacy jak oni prawda? A możesz mi powiedzieć dokąd mnie prowadzisz? I co ze mną będzie? Bardzo byłabym Ci wdzięczna - rzekła do "generała" .Ten łypnął na dziewczynę pożądliwym okiem i oblizał się obleśnie.

- W sumie, małe bara-bara nikomu nie zaszkodziło - mlasnął przysuwając się.

- Och tak Generale na to jest zawsze czas i miejsce jednakże . . . ja nie wiem czy potrafię . . . - zawahała się dziewczyna śmiejąc się w głębi duszy.
Od dziecka marzyła o tym by być aktorką. Zawsze pragnęła na samym początku sztuki usłyszeć "A teraz przed państwem, z wielkiej łaskawości dla waszych niegodziwych jej piękna oczu, Charlotte, Angelique de la Mote Valois, córka zacnego Hrabiego!", a potem tysiące aplausów. Ach, dziecięce marzenia są takie kruche.
Teraz Sukuba miała zaszczyt zagrać w nieco nieokrzesanej i niezbyt romantycznej sztuce zatytułowanej "Piękna i Bestia". Szkoda tylko, że w tej sztuce nie będzie happy endu w postaci cudownego pocałunku, ale to dlatego, że jaszczur nie był jej wymarzonym partnerem. No a niestety, nekromanta za nią nie przepada.

~Może Vriess jest gejem?~ przeszło jej przez myśl gdy usta jaszczura zbliżały się do jej ust. Mogłaby nawet wyobrazić sobie, że osoba przed nią to właśnie owy nekromanta, jednak odór z ust gada stanowczo temu przeczył.

Charlotte poczuła rękę na gada na udzie i jęknęła cichutko. Cała ta gra miała przebiec dość szybko i bezboleśnie a przede wszystkim, bez-obleśnie.

- Nie wiem czy to dobry pomysł Generale...ktoś mógłby tędy przechodzić i co wtedy zrobimy? - rzekła podnieconym głosem i przyłożyła ręce do jego klaty piersiowej. Przysunęła się do niego i jęknęła mu do ucha. Pomału zaczęła zsuwać się w dół rękoma wędrując po jego ciele, a raczej mundurze. Gdy zjechała twarzą do jego bioder, pomału podniosła się lekko i sunąc dłońmi po gadzim mundurze po drodze dyskretnie wyjęła sztylet i ukryła go w dłoni, wzdłuż nadgarstka. Wstała z powrotem na równe nogi i przez chwilę stała ustami do jego ust szepcząc pikantnie

- Zawsze lubiłam ostre zabawy...sądzę, że Może Ci się spodobać, kochanie - kusząca woń jej głosu sprawiły, że gdy Charlotte odsunęła się aż do samej ściany, nieokrzesany gad pragnął zbliżyć się do niej. Właśnie w tym momencie dziewczyna jednym ruchem machnęła go sztyletem w gardło by zadać ranę ciętą. Przy dobrym zamachu i celności dziewczyny jaszczur prawdopodobnie się wykrwawi. Jeśli jakimś cudem przecięłaby do tego krtań...mhmm, byłaby naprawdę ostra zabawa.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 04-11-2007, 17:27   #996
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Dobry wujek Verion zgodził się wspomóc moje bojowe wysiłki cząstką swej demonicznej energii – efektem był urokliwy widok, przypominający wystrój jednej z sal wykładowych Nekromikomu, moi wierni towarzysze broni zaś wyglądali jak ja, kiedy pierwszy raz udałem się na zajęcia na owej sali. Rzygał tylko co drugi, byłem z nich dumny! Jeden z załogantów nie zwracał z banalnej przyczyny. Jego głowa zniknęła, lub zmieniła miejsce pobytu, nie było jej na właściwym anatomicznie miejscu w każdym razie. Z żądzą mordu w oczach spojrzałem ku ocalałemu wrogowi, temu związanemu kościanym bluszczem (dla szpanu zrobiłem też bluszczową kokardkę!).
- Ty ścierwowata kanalio, cóżeś mu zrobił?! – wydarłem się oskarżycielsko, wytykając palcem zdekapitowany okaz załoganta. – Zapłacisz mi za to! – wycedziłem przez zęby.
Rzuciłem się do konsoli z gracją kozicy, omijając po drodze flaki wrogów rozbryzgane tu i ówdzie. Tęgi wstrząs zachybotał statkiem, wdepnąłem w coś miękkiego i śliskiego, co zrobiło „plask”, i pojechałem na tym popisowo w poprzek pomieszczenia. Szczęśliwie, złapałem równowagę, a statkiem przestało potrząsać. Czyżby ładunki wybuchowe...? Astaroth się ocknął?... Dopadłem konsoli, ostrożnie i z wyczuciem zapchałem chip na należne mu miejsce. Komputer odpowiedział, ręce zadrżały mi efektownie z dreszczyku emocji. Chciałem jak najszybciej ustawić kurs na Ziemię. Włączyć osłony i uzbrojenie. Nie wiedziałem, ile mocy pochłoną osłony, a zależało mi na nich bardziej niż na uzbrojeniu – jeśli ktoś nas atakuje, dzięki nim nie będzie mógł nawet porysować powłoki statku. Uciekniemy im. Nie mam zamiaru bawić się w wojnę, dowodząc poczciwym, acz rozpadającym się statkiem.
- Komputer, raport zniszczeń!...
Wyświetlił się obraz statku.
http://www.cygnus-x1.net/links/lcars...ts-sheet-2.jpg
Szybko przeanalizowałem sytuację i odetchnąłem chwilowo. Nie oberwaliśmy mocno, wróg nie uszkodził nic nazbyt cennego dla funkcjonowania statku. Zastanawiające, kochani. Atakują bezbronny, nieosłonięty statek, i bezsensownie celują w mało ważne strategicznie miejsca, zamiast w...? Tfu, nie podsuwajmy im dobrych pomysłów...

Programując wszystko co trzeba, odwróciłem się na moment do gadziego więźnia, i okryty mroczną aurą, głodny, zmęczony, zły, wściekły, z butami ubabranymi flakami jego współplemieńców, wycharczałem grobowym głosem;
- Widziałeś?... Widziałeś co ich spotkało?!?!? Gadaj!!! Gadaj, gdzie są ładunki wybuchowe i jak je rozbroić, albo jednym słowem poślę twoją nędzną duszę na wieczne katusze, a kolejnym zmiotę twój gatunek z powierzchni wszechświata!!!!
Jeśli nie powie... hmmm dawno nie robiłem wiwisekcji... Dawno nie zagotowałem krwi kogoś tak cuchnącego...
Jeśli powie... cóż, to nie zmienia faktu, że dawno nie przeprowadziłem wiwisekcji... A ten koleś przed chwilą z namaszczeniem pukał lufą w moją biedną, delikatną głowę.

Kiedy już wyjaśni się sprawa z więźniem, wypada gnać do maszynowni.
- Wy...! – machnąłem władczo ręką na kilku lepiej wyglądających załogantów. – Zostajecie tu! Pilnujecie konsoli i chipu! Jeśli ktokolwiek zechce go znów skraść, ma skończyć tak!!! – wskazałem na breję na podłodze.

O, Thomas. Nie jestem zbyt religijny, moi drodzy, lecz mimo wszystko, dobrze zobaczyć kogoś ładniejszego od gadzich mord.
- Słuchaj, słuchaj uważnie, Thomas – błagałem go, zmęczony, głodny, zły, wyczerpany i wściekły. - Jesteśmy atakowani przez jakiś bezmózgów w latających maszynach, krążących wokół naszego statku. Strzelają do nas. Robią dziury w naszym statku. Podziurawiony statek wybuchnie. Zginiemy. Rozumiesz, prawda...? – ku swej uldze w jego oczach zobaczyłem błysk potwierdzenia. – Ktoś musi ich powstrzymać. Ja nie mogę. Genghi i Waldorff zajęci są rozbrajaniem bomb podłożonych na tym statku. Nie wiem co z Astarothem i Charlotte. Jesteś natenczas naszą nadzieją – nie mogłem uwierzyć, że to mówię! – Ten pan – machnąłem ręką, przywołując załoganta. - ...zaprowadzi cię do promu. To taki pojazd. Lata, strzela. Poleć i zestrzel tych cholernych drani, nim podziurawią nam cały kadłub! – syknąłem. – Powodzenia – klepnąłem go przyjaźnie w ramię. – Znaczy... szczęść Boże!... Ja będę w maszynowni.
Ruszyłem, ale przystanąłem jeszcze na moment.
- Thomas...
Sięgnąłem do małej, podróżnej torby i wyjąłem niewielką, metalową manierkę.
- Gdybym nie wrócił... – szepnąłem.
Do stu Moradinów i trzystu Abazigalów, kiedy, na Astarotha, zrobiłem się taki sentymentalny?! A niech mnie kulawy paladyn kopnie...
- Oddaj to Waldorffowi – podałem aniołowi manierkę. – Avalanche znalazł ją na miejscu zbrodni, kiedy reptylioni uprowadzili dwarfa. Poprosił, abym jej pilnował i zwrócił ją właścicielowi, ale... na wszelki wypadek... ty ją weź...
No... to w drogę do maszynowni...
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 04-11-2007, 17:54   #997
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Po odpaleniu rakiet, Tev spojrzał na zniszczenia, których prawie nie było, zaś po strzeleniu z działa laserowego efekt również był mierny. Nagle usłyszał eksplozję z tyłu i obejrzał się.
To co Tygrys zobaczył nie było wcale wesołym widokiem, gdyż prosta linia kursu, po której leciał statek, stała się wybitnie krzywą... w dół...
-BRAWO GENIUSZU ZBRODNI!!! WŁAŚNIE ROZPIEPRZYŁEŚ NASZĄ DROGĘ POWROTNĄ!!! WŁAŚNIE SPRAWIŁEŚ, KRETYNIE, ŻE NIE MAMY DOKĄD WRACAĆ, DEBILU!!!-wrzasnął w hełm.
-NIECH JA TYLKO WYSIĄDĘ Z TEGO BLASZANEGO PUDŁA TO CI TAK PRZEFASONUJĘ TWÓJ ZAROŚNIĘTY, OBRZYDLIWY RYJ, ŻE BĘDZIESZ WYGLĄDAŁ GORZEJ NIŻ GADZIE PRZYRODZENIE!!!-wydarł się ile sił w płucach, po czym nagle wpadł na genialny pomysł.
Tak kupa złomu zwana przez Gadzinę statkiem, musi być przez kogoś sterowana, tak jak puszka, którą steruję ja. Wszystko wskazuje na to, że coś, co pozwala sterować tym, jest z przodu, więc tam też lecimy-pomyślał z nadzwyczajną radością.
Tylko jak rozpędzić to badziewie... zaraz, Gadzia Morda mówił coś o przycisku, włączającym dodatkowe silniki. Tylko który to był?-pomyślał, patrząc na guziczki.
-GUUZIIICZKIII!!!-krzyknął uradowany, co zapewne wprawiło Sathema w panikę, gdyż wynik wciskania guziczków przez Tevonrela, był nieprzewidywalny.
Tygrys wcisnął jeden z nich, co sprawiło, że statek przyspieszył, a Rakszasa zapamiętał, który guziczek odpowiada za przyspieszenie.
-Muszę się na czymś wyładować, muszę coś zniszczyć i zapewne będzie to ten statek-mruknął wściekły.
-SAM BYM GO ZNISZCZYŁ, GDY BYŁBYM MIAŁ PRZENIEŚĆ SIĘ DO MOJEGO ŚWIATA, PAJACU!!!-wrzasnął znowu do Sierściucha, rzucając się ze złości w myśliwcu.
W pewnym momencie minął kupę złomu i żelastwa, lecz leciał dalej, po czym, gdy statek stał się małą kropką, zawrócił i zaczął lecieć w kursie kolizyjnym z dużą prędkością, po czym wyłączył silnik.
-Jak to było? Uzbrojenie, odpalenie. Hihihihi-zachichotał patrząc jak rakiety lecą w kadłub statku kosmicznego, po czym zaczął strzelać z działa laserowego, lecz również był gotowy do uniku ewentualnych pocisków oraz uniknięcie własnych pocisków laserowych.
Tevonrel patrzył z obłąkańczym wyrazem pyska, na efekt swoich wystrzałów.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 04-11-2007 o 18:06.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 04-11-2007, 22:04   #998
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas. Star Wars Epizot 7 i 1/2

Anioł podszedł do metalowego pudła, do którego zapraszał go mężczyzna. Podszedł i kopnął go trzy razy.

-Panie. A co to? - pyta zdziwiony.
-Prom, wsiadamy. - odpowiedział mężczyzna.

Thomas rozejrzał się dookoła, wybrednie spojrzał na pudło gdyż zobaczył piękny coś.
- A to? - pyta.
- To fighter SW3 - wyjaśnia pan pomocnik. - pojazd odrzutowiec bojowy. ale jest w trakcie naprawy, nie ma pełnego uzbrojenia...
- Eee co w nim nie działa?
- Tarcze energetyczne.
- Aha... A co to?
- Coś, co pozwala wytrzymać trzy ataki na statek - wyjaśnia zmieszany pomocnik
- A be...
- Bez tego po jednym strzale statek zostanie zniszczony. - wyprzedził pytanie Anioła.
- To nic, damy radę wsiadajmy!
- Tak jest!

Anioł wsiadł do statku i zajął drugie miejsce. Kokpit miał pełno różnych przycisków.

- Do czego to służy? Ten taki zielony przycisk, przy takiej czarnej dźwigni? - znów zaczynają się pytania.
- To... Blastery, nieograniczona amunicja - to lżejsza odmiana laserów, wykorzystująca w swoim działaniu dokładnie tę samą technologię i różniąca się od nich jedynie nazwą. Typowy blaster używany w statkach kosmicznych od lasera różni się przede wszystkim mniejszą mocą i słabszym zasięgiem, co w oczywisty sposób przekłada się na niższą skuteczność w walce. Jego zaletą jest natomiast z reguły wysoka szybkostrzelność. W związku z tym blastery często stosuje się do zwalczania małych lub szybko poruszających się celów, jako artylerię przeciwlotniczą
- Aha, a ten tutaj?
- Dzialka jonowe - to drugi z podstawowych rodzajów kosmicznej broni energetycznej. W przeciwieństwie do laserów i turbolaserów, 'jonówki' nie wyrządzają celowi znacznych szkód fizycznych. Zamiast tego aplikują mu wiązkę naładowanych jonów, które zakłócają, a przy odpowiednim nasileniu ostrzału - przepalają jego systemy elektroniczne i czynią praktycznie niezdolnym do jakiegokolwiek manewru czy użycia uzbrojenia.
Długo się chłodzą po oddaniu strzału. Masz 1 sprawne, prawe działo jonowe.
- Dobra, rozumiem, a ten tu czerwony??
- Rakiety wstrząsowe - to posiadające własny napęd i ograniczone systemy samonaprowadzania pociski fizyczne o jedno- lub dwustopniowym ładunku bojowym. W przypadku pocisku dwustopniowego, przeznaczonego do atakowania obiektów wyposażonych w mocny pancerz zewnętrzny, po uderzeniu w cel następuje odpalenie głowicy kumulacyjnej, która ma za zadanie przebić jego pancerz, a następnie detonacja klasycznego ładunku wybuchowego - aby wyrządzić wewnątrz dodatkowe szkody w konwencjonalny sposób. Wersja jednostopniowa zawiera po prostu ciasno upakowany materiał wybuchowy i przeznaczona jest do niszczenia dużych, ale słabo opancerzonych celów.
Masz 2 takie. - wyjaśnia wyraźnie zdenerwowany.
- A ten czerwony mniejszy??
- Torpedy protonowe - to najlepiej znany gatunek broni nie-energetycznych stosowanych w przestrzeni kosmicznej. Odpalasz po 2. Masz ich 10.
- Aha, nie mam już pytań, możemy ruszać - pomocnik odetchnął z ulgą.

Thomas otrzymał dziwną opaskę ze szkiełkiem od okularów. Przyjrzał się dokładnie co to jest i włożył na głowę, chyba tak to miał zrobić ale nie chciał już zadawać zbędnych pytań. Drugi pilot nacisnął jakiś przycisk. Pojazdem zatrzęsło, i powoli zaczął się ruszać. Anioł nerwowo rozglądał się na boki. Metalowe drzwi, przez które weszli do hangaru (tak, Anioł nauczył się nazwy tej metalowej komnaty, lecz nadal nie wiedział do czego służy), zamknęły się. Ściana przed pojazdem Anioła zaczęła się rozsuwać, pokazując czarną przestrzeń z białymi plamkami w oddali. Chwilę później stateczek przyśpieszył i wyjechał w ową przestrzeń. Odlecieli jakiś kawałek od komnaty i zawrócili. Oczom Anioła ukazał się ogromny, metalowy... No właśnie, co to było? Wyglądało jak jakiś metalowy kontener. Tak czy inaczej kontener był atakowany przez dwa, mniejsze pudełka koloru srebrnego. Jeden latał przy froncie kontenera a drugi fruwał mu przy zadzie.

- Jesteśmy, namierzamy dwa cele. To HAVOCi - powiedział pilot do słuchaweczki. - Poruczniku, którego najpierw?
-Teraz na to wpadłem... JAK TAKA KUPA ZŁOMU MOŻE LATAĆ?! - spanikował Anioł.
- ....[kropelkaXD] silniki łowne i manewrowe działają, poruczniku - pilot nie wie co odpowiedzieć.
- Yhym, udajmy że rozumiem! Który jest bliżej nas? - spytał, robiąc poważną minę.
- Ten drugi. Pierwszy zdaje się atakować mostek, drugi namierzył okolicę ładowni.
- Hmm, co jest w ładowni a co na "mostku"??
- .....[pilot jest załamanyXD] mostek to centrum dowodzenia, z rdzeniem komputera w okolicy. Ładowna jest mniej ważna, byle nie trafił generatorów pola siłowego, bo wtedy już po osłonach statku.
-Hmm to może najpierw ładownie bo bliżej! - oznajmił Anioł.

Drugi pilot pewnie zaraz wybuchnie wrzaskiem ale Thomas wyciągnął rękę w kierunku mostku i w myślach ułożył magiczną regułkę. Chciał coś sprawdzić, nigdy tego nie próbował. Co by się stało, gdyby magiczna ściana znalazła się w środku pojazdu wroga? Hmm, ciekawe.

- ZBLIŻA SIĘ, poruczniku!!!! - jęknął pilot. W szkiełku na oku wyświetlił ci sie obraz, jakbyś widział poprzez ściany statku! widzisz nadlatujący, rozpędzony srebrny samolocik. - Namierzył mostek! Poruczniku, uzbroił rakiety!....

Thomas ujrzał, że pudełko wroga wypaliło cztery kije z ognistymi końcówkami w wielki kontener.Chwilę później w stronę kontenera poleciało kilka kolorowych smużek.

- Poruczniku co robimy?! - panikuje kolega.
- Czekaj. Daj się skopić. Kurs na rakiety! - oznajmił spokojnie.
- A-ale....! - jęknął pilot, wykonując. - Wchodzę na kurs kolizyjny z nimi!...... włączam osłony... uderzą w nas za 5...4.....!

Thomas spojrzał na kokpit i przyjrzał się dokładnie guziczkom. Na zasadzie dzięcioła nacisnął zielony przycisk i przytrzymał, spoglądając co się stanie.
 
Panda jest offline  
Stary 05-11-2007, 08:57   #999
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Drzwi otworzyły się. "Kompania" wtargnęła do środka. Oczywiście dowodził cały czas pan Gengi odnajdujący się w roli oficera. No właśnie oficer... Czy oni zawsze muszą krzyczeć w niebgłosy, wydawać dziwne rozkazy i recytować patetyczne przemowy. Dwarf odkąd pamiętał czy też sięgał pamięcią zawsze utożsamiał oficerów we wszystkich armiach świata i we wszelkich plemionach czy rasach tak samo. Wykładnią tego utożsamienia był Gengi i jego:

- Kompania ! - ryknął - ODPOWIEDZIEĆ OGNIEM ! Natychmiast ! Niech Abazigal będzie z wami !
-Nawet nie będe się wtrącał do tego -
mruknał i już miał zobaczyć jak wygląda bomba gdy Inkwizytor coś wcisnął na panelu. Ze starych ust krasnoluda wyrwało się -Oooo.

Bijąc się i chłoszcząc w myślach Waldorff przypomniał sobie że te kilka literek jest jednym z najczęściej powtarzanych słów przez wszelakich poszukiwaczy przygód w tych chwialach, których rzeczoni poszukiwacze chcieliby się znaleźć jak najdalej od miejsca w którym byli (Ufff, trochę długie to zdanie)

-No to już po nas Moradine- Dwarf aż przysiadł i oparł się o ścianę. Stwierdził że skoro już za parę chwil ma zginać to niechaj wcześniej poczuje jeszcze smaku gorzałki
 
Vireless jest offline  
Stary 05-11-2007, 09:44   #1000
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Zarówno panel jak i majstrujący przy nim gnom nie przyciągnęły uwagi Astarotha - skoro mieli się zamiar wysadzić w powietrze to nie będzie im przecież przeszkadzał - sam przecież uwielbiał wylatywać w powietrze, gdy tylko był do tego dobry czas i odpowiednie warunki. Rzeczą o wiele ciekawszą był nagły wstrząs okrętu, jakby stał na pokładzie slupa który oberwał z działa. Przeniesienie się przed okno upewniło go, że niewiele się pomylił


W ciemnej pustce, która najpewniej była kosmosem o którym mówił Verion przemieszczał się metalowy kształt plując ogniem w stronę tego statku, na którym się znajdował. Najlepszym rozwiązaniem w takim wypadku byłoby naładowanie działa i wystrzelenie w kierunku przeciwnika, ale albo żadnego działa w okolicy nie było, albo po prostu kompletnie się na tym nie znał i je przeoczył. Był jednak na szczęście demonem, a dla chcącego demona nie stanowią przeszkody zarówno ściany jak i ta czarna pustka. A zawsze najlepszym sposobem na powstrzymanie ostrzału, niezależnie od tego czy był to okręt płynący po wodzie czy lecący w kosmosie było wybicie załogi

Astaroth stając się chwilowo niematerialny przeniósł się na atakujący statek
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172